Zbiorowisko domków w starym stylu umiejscowionych na uboczu w pobliżu skalnego urwiska. Wyglądają jak wyciągnięte żywcem z minionej epoki - zbudowane z czerwonych cegieł i drewna, o pomalowanych na jasno ścianach oraz nierównych, czerwonych dachówkach. Większość z nich posiada zauważalną, kamienną podmurówkę. Z zewnątrz żaden element nie wydaje się mieć w sobie nic nowoczesnego i nawet osadzone w drewnianych ramach okna posiadają szklane szyby, na których zimą mróz maluje cudowne wzory.
Każdy z budynków otoczony jest niskim płotem zbitym z desek wyznaczającym granice działki. Uroku całości dopełniają niewielkie ogródki pełne kwiatów, krzewów, a czasami grządek, na których mieszkańcy uprawiają przeróżne rośliny. Część chatek stoi pusta - przyjezdni mogą wynająć je na jakiś czas i dzięki temu ustanowić swoją bazę wypadową podczas wycieczek w góry czy zwiedzania okolicy. Te w środku najczęściej urządzone są skromnie, ale wystarczająco, żeby zapewnić gościom większą wygodę niż podczas spania w namiocie lub pod gołym niebem.
Osobie, która chciałaby podjąć się zbadania przyczyny takiego stanu rzeczy, zaproponowano darmowy nocleg w jednej z chatek na skraju. Sāwa bardziej ucierpiałaby na odpływie turystów zniechęconych plotkami niż braku wpływu z wynajmu jednego domku na jedną czy nawet parę nocy. Wszystko wskazywało też na to, że poszukiwania najlepiej byłoby rozpocząć wieczorem lub nawet zaczekać do późniejszej godziny. Dzień z kolei był odpowiednią porą na przejście się po mieszkańcach i przepytanie ich o szczegóły albo przyjrzenie się okolicy domów w naturalnym świetle.
Seiwa-Genji Enma ubóstwia ten post.
Robaki, komary, błoto, niska temperatura. To wszystko znajdowało się na jego negatywnej liście. Dlatego też unikał wszelakich kempingów, nocowania pod namiotami czy innych wypraw do lasów, chyba że sytuacja ewidentnie wymagała tego od niego. Enma był typowym dzieckiem miasta z dostępem do wszystkich wygód oraz technologicznych przyjemności.
W głowie wciąż wybrzmiewały słowa jego dziadka, który wysłał go do tego sprawy w ramach "treningu".
- W dupie mam ten twój trening - mruknął do siebie stojąc pod domkiem, w którym miał się zatrzymać. Spojrzał jeszcze raz na kartkę, którą trzymał w dłoni, a potem schował ją w kiszeni kurtki, postępując kilka kroków do przodu. Wspiął się po trzech, drewnianych schodkach, które niebezpiecznie zaskrzypiały pod jego niewielkim ciężarem, a następnie wsunął klucz do dziurki i przekręcił, odblokowując zabezpieczający mechanizm. Pchnął drzwi i wszedł do środka, od razu czując ostry zaduch, który uderzył w jego twarz. Zakaszlał kilka razy, zamykając drzwi za sobą i skierował się do najbliższego okna, aby je uchylić i chociaż trochę przewietrzyć te zatęchłe miejsce.
Ludzie serio płacili grubą kasę, aby spędzać tutaj dni i, jak to mówią, wypocząć? Niedorzeczne. Aż się wzdrygnął na samą myśl, że będzie musiał spędzić noc, a być może i dwie, w tym syfie. Zsunął z ramienia plecak, w którym zabrał najpotrzebniejsze rzeczy i rozejrzał się dookoła.
- No dobra. - powiedział sam do siebie i opuścił domek, kierując się w stronę "centrum", o ile tak można to było nazwać, wioski. Zamierzał w pierwszej kolejności zaciągnąć nieco języka wśród tutejszych mieszkańców, jednocześnie chcąc rozeznać siew okolicy. Do wieczora miał jeszcze sporo czasu, a i tak planował wrócić nieco przed czasem, aby rozstawić dookoła domu, w którym się zatrzymał, zaklęcie ochronne. Byłoby bardzo niedobrze, gdyby poddał się negatywnemu działaniu yokai. Bo najpewniej była to sprawka jakiegoś yokai, nie było innego rozwiązania. Problem polegał na tym, że Enma nie miał pojęcia dlaczego jakiś demon wychylałby się i ryzykował wszystko, atakując w ten sposób ludzi.
W każdym razie póki co potrzebował zdecydowanie więcej informacji.
Mistrz Gry ubóstwia ten post.
Dom w środku był urządzony skromnie – składał się właściwie z trzech pomieszczeń: sypialni, łazienki oraz niewielkiej kuchni, w której stał też stół i kilka krzeseł. Lokum przystosowane było wyraźnie do ugoszczenia nie więcej niż dwóch osób, choć na upartego spokojnie mogłaby się tam zmieścić trzecia, a nawet i czwarta. Co prawda musieliby zorganizować sobie materace, śpiwory i spać na podłodze, ale przestrzeni wystarczyłoby dla małej rodziny. Powietrze wewnątrz w istocie mogło być odrobinę zastałe, zwłaszcza po zimie, gdy chatki nie dało się porządnie przewietrzyć bez jednoczesnego sprowadzania temperatury do tej panującej na zewnątrz, ale otwarcie okna na kilkanaście minut powinno wszystko unormować.
Ubita ścieżka po kilkudziesięciu metrach zaczęła przekształcać się w wyłożoną w miarę równymi kamieniami dróżkę, im bliżej cywilizacji tym wygodniejszą do poruszania się. Stare budownictwo mieszało się z nowoczesnym, ale stylizowanym tak, by nie rzucać się w oczy na tle pozostałych domów. Żywy skansen przeplatany był roślinnością, wśród której coraz częściej pojawiały się już pierwsze pąki mające przekształcić się lada chwila w świeże liście. Mieszkańcy zajmowali się swoimi sprawami – niektórzy szli w sobie znanym kierunku, inni już zaczynali przygotowywać swoje ogródki lub skrzynki na kwiaty, gdzieś przeszedł ktoś wyprowadzający na spacer psa. Wszystko wydawało się być w porządku, ale musiały to być jedynie pozory.
| Termin: 03.04, 23:35
Rzuć sobie na percepcję (wzrok lub słuch).
| Egzorcyzmy: 0/3
Siła woli: 0/3
● Hayate
@Seiwa-Genji Enma
Seiwa-Genji Enma ubóstwia ten post.
Ale dobra, koniec rozmyślania o mało przydatnych rzeczach.
Zjawił się tutaj w konkretnym celu. Miał zadanie do wykonania, a im szybciej zajmie się tym, tym szybciej skończy i będzie mógł wrócić do domu.
Przystanął z dłońmi ukrytymi w kieszeniach bluzy i powoli rozejrzał się dookoła, wyszukując kogoś, kto będzie mógł zostać jego pierwszym rozmówcą. Spojrzenie dwubarwnych tęczówek zatrzymało się na lekko zgarbionej kobiecie, która aktualnie zajmowała się przydomowym ogródkiem. Enma z doświadczenia wiedział, że najszybciej i najlepiej wyciągnąć informacje z dzieci, starszych osób i kobiet. Z mężczyznami bywało nieco gorzej, ale zazwyczaj wystarczyła dobra sake i nieco więcej procentów, aby rozwiązać im język.
- Dzień dobry! - przykleił do warg wyuczony uśmiech i uniósł dłoń w geście powitania, kierując kroki w stronę kobiety.
- Nazywam się Shura, jestem detektywem. To moja wizytówka. - wręczył jej papierowy kartonik ze swoim imieniem oraz innymi danymi potwierdzającymi jego zawód.
- Przyjechałem z miasta. W sprawie dziwnych rzeczy, które ostatnimi czasy dotykają wioski. Mógłbym zadać kilka pytań, jeżeli oczywiście ma pani teraz czas i ochotę na rozmowę. - ponownie się uśmiechnął, niemalże emanując całym sobą słoneczne i pozytywne promienie.
Oby tylko kobieta chciała współpracować.
Mistrz Gry ubóstwia ten post.
– A dobry, dobry! – odparła dość radośnie, prostując się na tyle, na ile pozwalały jej starcze plecy. Wyglądała na kogoś w okolicy sześćdziesiątki przez zmarszczki kurzymi łapkami zagłębiające się w skórę przy oczach i kącikach ust. Gdyby nie one, dałoby się może nawet odjąć kobiecie nawet i dekadę; związane w ciasny kok ciemne włosy przyprószone były siwizną przy skroniach, kilka niewielkich pasm straciło już naturalny pigment. Zdjęła ogrodowe rękawice i wcisnęła je w kieszeń kurtki.
– Pan Shura… – Przyjęła wizytówkę, przyjrzała się jej przez krótką chwilę, oddalając nieco od swoich oczu. Wzrok był już nie ten, a i okularów do czytania nie miała akurat na nosie. – Ito Hanako – przedstawiła się z uśmiechem. – Proszę pytać, grządki mi nigdzie nie uciekną. Może herbaty na rozgrzanie? Chłodno dzisiaj, przymrozki jeszcze chwytają. Wejdzie pan do środka? Ciasta ukroję, cytrynowe chiffon mam, świeże, wczoraj pieczone.
Zapraszała niczym typowa babcia martwiąca się o to, że wnuk wygląda zbyt chudo. Z grzeczności lub faktycznie potrzeby porozmawiania, jak to starsi ludzie miewali w swoim zwyczaju. Nie wydawała się jednak wyjątkowo mocno nalegać i zaakceptowałaby odmowę, gdyby taka miała nastąpić. W końcu pan detektyw był na tropie i nie śmiałaby go zatrzymywać dłużej, niż ten miałby ochotę.
| Termin: 04.04, 16:00
Możesz sobie rzucić na siłę woli :3
| Egzorcyzmy: 0/3
Siła woli: 0/3
● Hayate
@Seiwa-Genji Enma
Seiwa-Genji Enma ubóstwia ten post.
Ucieszył się, kiedy okazało się, że kobieta była skora do rozmowy. To zawsze jakiś pozytywny start. I choć świadomość wypicia gorącej herbaty oraz zjedzenia ciasta kusiła, o cholera jak bardzo, zwłaszcza, że Enma uwielbiał słodycze, to jednak z ciężkim sercem był zmuszony do odmowy. I nie dlatego, że nie miał czasu, bo miał go, i to nawet w zanadrzu, ale dopóki nie znalazł przyczyny osłabienia wśród mieszkańców, nie mógł pozwolić sobie na zajadanie się czymś, czego nie znał. Prawdę powiedziawszy rak na dobrą sprawę negatywny wpływ mogło mieć praktycznie wszystko. Od energii, która otaczała wioskę, poprzez powietrze a na jedzeniu właśnie kończąc. Musiał być wyjątkowo uważny, zwłaszcza, że tak naprawdę nie miał pojęcia z czym się mierzy.
Jeszcze nie.
- Dziękuję bardzo za zaproszenie, Ito-san! Jednakże muszę odmówić, przynajmniej dzisiaj. Ale bardzo chętnie spotkam się z panią innego dnia na herbatkę. - odpowiedział z uśmiechem, mając nadzieję, że w żadnym stopniu nie urazi tej przesympatycznej kobiecinki.
- Interesują mnie ostatnie wydarzenia w wiosce. Ponoć mieszkańcy budzą się wyjątkowo zmęczeni? Wiesz pani coś na ten temat? Czy dzieje się tak po każdej nocy? W jakiejś szczególnej okolicy? W sensie, czy dotyka to kogoś szczególnego? Każdy szczegół i każda informacja będzie przydatna, Ito-san, ale też proszę się nie stresować, jeżeli nie zna pani odpowiedzi! - zachęcił ją do rozmowy, mając nadzieję, że udzieli chociaż kilka sensownych informacji, jednocześnie wyciągając z kieszeni bluzy mały notes oraz długopis, aby zanotować najistotniejsze fakty.
Wynik rzutu na silną wolę - 90
– A to kiedy indziej też zapraszam. Zawsze coś znajdę dla tak miłego młodzieńca – promienny uśmiech wciąż towarzyszył mimice twarzy kobiety. Oparła się o trzonek motyki, której metalowy koniec spoczywał teraz na ziemi. Może gdzieś w jej głowie pojawiła się myśl, że kiedy już wszystko się uspokoi, pan detektyw wpadnie jeszcze z wizytą.
– Ach, tak. To się zaczęło ze dwa albo i trzy tygodnie temu. Dzieje się to tylko przy tych starych domkach w pobliżu urwiska, każdej nocy, choć nigdy zmęczenie nie dotyka tej samej osoby dwa razy pod rząd. Pierwszy raz to był, jeśli się nie mylę, w tej chacie co ma ściany na jasny brąz pomalowane. Tam mieszkają państwo Chiba – zerknęła w kierunku, z którego przyszedł Enma, choć jej wzrok zatrzymał się bardziej na pozbawionym liści krzewie, który to przesłaniał w większej mierze widok na górskie zbocze. – Zdaje się, że najczęściej też ich te zjawisko dotyka. Mają kilka owiec i nawet one wyglądają, jakby nocami nie wypoczywały, a czasem to bywało nawet je słychać, jakby czegoś się przestraszyły.
Wzrok pani Ito powrócił do sylwetki detektywa. Dopiero teraz młody Seiwa mógł dostrzec stworzenie siedzące w jej kapturze – teraz wpatrujące się paciorkowatymi oczami w mężczyznę. Kłębek czarno-białego futra wydostał się z materiału i usiadł na ramieniu właścicielki. Przypominał lisa, choć rozmiarem był znacznie mniejszy od kota; bliżej mu było raczej do szczura. Poruszył ogonem, zastrzygł uszami i nagle przechylił głowę, jakby się zdziwił. Przez cały czas próbował nawiązać kontakt wzrokowy z egzorcystą, ale w końcu się poddał, zaczynając się raczej interesować sznurkiem do ściągania kaptura. Pacnął go łapką jak kociak i złapał w pyszczek, zaczynając podgryzać. Nie było trudno rozpoznać, że to jeden z kudagitsune.
– Nie wiem czy się panu to przyda, ale takie coś się tu już działo kilkadziesiąt lat temu. Jak kto wierzy w takie rzeczy, to podobno jakiś duch się zalągł w piwnicy, ale ktoś go wtedy wypędził. Choć może to tylko historyjka do straszenia dzieci?
| Termin: 04.04, 21:00
Możesz wykonać rzut na egzorcyzmy czy rozpoznasz już przyczynę dziwnych zjawisk.
Jest on opcjonalny, ale zarówno bez niego, jak i po rzucie możesz nadal zbierać informacje.
| Egzorcyzmy: 0/3
Siła woli: 1/3
● Hayate
@Seiwa-Genji Enma
Seiwa-Genji Enma ubóstwia ten post.
Niezwykle ciekawym dodatkiem okazały się ostatnie słowa kobiety. Enma mimo wszystko delikatnie uniósł jedną brew, wsłuchując się w historię. Czyli taka sytuacja miała już miejsce? No proszę. W jego głowie powoli zaczął kreować się pewien obraz, a i sam chłopak zaczynał mieć pomysł na to, z czym mogli mierzyć się mieszkańcy. Co prawda nie miał stuprocentowej pewności, dlatego też jeszcze niczego nie zakładał. W pierwszej kolejności musi teraz udać się do domu państwa Chiby. Miał też nadzieję, że pozwolą mu zajrzeć do piwnicy. Nie miał pojęcia co tam zastanie, być może jedno wielkie nic, ale zawsze warto było spróbować.
- Dziękuję bardzo za każdą informację! Nawet nie wie pani, jak bardzo mi pomogła. - powiedział z uśmiechem spoglądając na spisane notatki. Zamknął notek i wsunął go głęboko do kieszeni, upewniając się, aby przypadkiem go nie stracić. Dopiero teraz pozwolił sobie na dostrzeżenie kątem oka małego yokai towarzyszącego jego rozmówczyni. Kudagitsune, co? Bambusowe lisy. Nie było najmniejszej potrzeby na interwencje. Z tego co pamiętał były to mało inwazyjne istoty, które przynosiły szczęście i bogactwo w domu, w którym zamieszkały. Z drugiej strony Enma zaczął się zastanawiać, czy informacje, które pozyskał, faktycznie wychodziły od pani Ito czy być może od Kudakitsune, wszakże słynęły z tego, że lubiły szeptać różne rzeczy do ucha swych "właścicieli". Bez znaczenia kto był odpowiedzialny za wiedzę, jaką posiadł Enma. Liczył się efekt końcowy, a z tego chłopak był niezmiernie zadowolony.
- Jeszcze raz dziękuję bardzo za pomoc. - pochylił lekko głowę w szacunku, i nim oddalił się we wskazaną wcześniej stronę, rzucił jeszcze na odchodne:
- Ach, proszę od czasu do czasu zostawić parę owoców jak jagody czy maliny na talerzyku w kuchni, najlepiej w nocy. Na szczęście. - mrugnął do niej, choć ów gest był bardziej skierowany do małego yokai, po czym pospiesznie oddalił się, nie chcąc zabierać więcej czasu pani Ito.
Rzut na egzorcyzmy - sukces (99)
To, co nawiedzało wioskę, zdawało się być klasycznym przykładem zmory. Za dnia mogła być osłabiona lub nawet uśpiona, chowając się w kryjówce przed śmiertelnikami. Dopiero po zmroku wypełzłaby, żeby posilić się energią pobliskich stworzeń – nieważne czy byłby to człowiek, zwierzę, czy nawet roślina. Demon musiał jednak zachowywać chociaż część rozumnej świadomości, skoro pozwalał swoim ofiarom zregenerować się pomiędzy atakami i nie wybierał tego samego celu dwa razy z rzędu, jakby z obawy, że zbyt szybko wysuszy źródło swojej mocy.
Zaatakowana poza leżem mogłaby próbować ucieczki, w jego wnętrzu wolałaby bronić swojego terenu, całkiem możliwe, że starałaby się osłabić przeciwnika oddziałując w jakiś sposób na jego umysł. Istniała mała szansa, żeby dostać się do niej bez bycia zauważonym – wymagałoby to zachowania ciszy i ogromnej dozy spokoju. Egzorcyście na szczęście znane było miejsce, w którym rzekomo się zagnieździła. To bez wątpienia ułatwiało pracę i pozwalało na swobodne obmyślenie planu.
Seiwa-Genji Enma ubóstwia ten post.