Zbiorowisko domków w starym stylu umiejscowionych na uboczu w pobliżu skalnego urwiska. Wyglądają jak wyciągnięte żywcem z minionej epoki - zbudowane z czerwonych cegieł i drewna, o pomalowanych na jasno ścianach oraz nierównych, czerwonych dachówkach. Większość z nich posiada zauważalną, kamienną podmurówkę. Z zewnątrz żaden element nie wydaje się mieć w sobie nic nowoczesnego i nawet osadzone w drewnianych ramach okna posiadają szklane szyby, na których zimą mróz maluje cudowne wzory.
Każdy z budynków otoczony jest niskim płotem zbitym z desek wyznaczającym granice działki. Uroku całości dopełniają niewielkie ogródki pełne kwiatów, krzewów, a czasami grządek, na których mieszkańcy uprawiają przeróżne rośliny. Część chatek stoi pusta - przyjezdni mogą wynająć je na jakiś czas i dzięki temu ustanowić swoją bazę wypadową podczas wycieczek w góry czy zwiedzania okolicy. Te w środku najczęściej urządzone są skromnie, ale wystarczająco, żeby zapewnić gościom większą wygodę niż podczas spania w namiocie lub pod gołym niebem.
Z domu zabrał torbę, w której wcisnął kilka świec, zapalniczkę, sól oraz marker. Ach, no i oczywiście szałwię do oczyszczenia. Póki co to powinno wystarczyć.
Zabrawszy co potrzebował, od razu skierował się do domu... Jak im było? Ach, tak, państwo Chiba. Brązowe ściany. Pamiętał słowa pani Ito, jednakże miał nadzieję, że niczego nie pochrzanił, bo i tak bywało.
Zatrzymał się przed drzwiami prowadzącymi do wskazanego wcześniej domu, wziął głębszy wdech po czym głośno zapukał mając nadzieję, że zastanie właścicieli w środku.
Na ławce leżał pies mieszkańców posesji, który nawet nie zareagował na pojawienie się kogoś obcego. Spał głęboko, jakby korzystając z okazji, że w końcu może zmrużyć oczy i zregenerować się porządnie, chłonąc wypoczynek, póki mógł. Kilkanaście metrów dalej leniwie przeszła się jedna z owiec, dotarła do koryta z wodą i położyła się przy nim na czas chłeptania.
– Chwilkę! – Kobiecy głos przebił się przez drzwi niedługo po tym jak Seiwa do nich zapukał. Minęła niemal minuta nim wreszcie klamka poruszyła się, a w przejściu pojawiła się twarz kobiety w średnim wieku, wyraźnie zmęczonej. Włosy miała złapane spinką w dość niedbały kok, a kiedy chłodne powietrze z zewnątrz ją owionęło, opatuliła się bardziej długim swetrem. Wyglądała trochę jakby właśnie była w trakcie walki z męczącym przeziębieniem. – Dzień dobry. W czymś mogę pomóc?
Seiwa-Genji Enma ubóstwia ten post.
Wbrew pozorom Enma nie działał z dobrego serca, bo do takich wyczynów było mu daleko, a raczej z przymusu oraz obowiązku. Jednakże i on odczuł nieprzyjemny ścisk w żołądku widząc tak apatyczny krajobraz. Przystanął na moment przy śpiącym psie, walcząc sam ze sobą z chęcią zanurzenia palców w jego sierści. Ostatecznie nie zrobił tego jednak. Biorąc pod uwagę stan zwierzęcia to wątpił, aby miał siłę na atak z zaskoczenia, ale nie chciał go budzić. Niech śpi, niech regeneruje utracone siły.
Zrobił krok do tyłu, kiedy usłyszał kobiecy głos wydobywający się z wnętrza domu. Wystarczyło jedno spojrzenie na kobietę, aby zrozumieć, że była na krawędzi i w naprawdę złym stanie. Mimo to uśmiechnął się do niej, jakby tym nic nie znaczącym gestem chciał dodać jej choć odrobinę otuchy.
- Nazywam się Shura, i przyjechałem z miasta. Jestem tu, aby pomóc wam w sprawie... ostatnich wydarzeń. I mam tu na myśli wydarzenia, których nie można wytłumaczyć w logiczny sposób. Rozmawiałem wcześniej z Ito-san i poradziła mi, abym przyszedł tutaj, do pani. A widząc po okolicy widzę, że dobrze trafiłem. Czy mogłaby pani opowiedzieć mi nieco więcej o sytuacji i o tym, co pani zauważyła ostatnimi czasy? Każdy szczegół jest na wagę złota.
– Ito-san… Ach, tak. Ma cudowne herbaty ziołowe. Proszę wejść, chłodno na dworze, a mnie ostatnio chyba przewiało. Zdradliwe te pierwsze ciepłe dni.
Odsunęła się, żeby cię wpuścić i spojrzała w kierunku drzemiącego czworonoga. Uznała chyba jednak, że gęsta sierść będzie dla niego wystarczającą ochroną przed temperaturą, albo tak samo nie chciała go budzić. Może nawet dwa w jednym. Tak czy inaczej, pani Chiba poprowadziła cię do kuchni, gdzie zaprosiła do zajęcia miejsca na krześle obok stolika. Sama z kolei najpierw sięgnęła do szafki po drugą filiżankę, którą postawiła przed tobą, a potem sama usiadła, przysuwając do siebie dzbanek z herbatą.
– Oprócz tej dziwnie martwej ziemi dookoła i jakiejś takiej… senności… Ciężko mi powiedzieć dokładnie, jak długo to trwa. Co kilka nocy mnie i męża męczą koszmary, wstajemy zmęczeni, jakbyśmy wcale nie spali. Zwierzęta podobnie wydają się być ospałe, owce prawie nie dają mleka. Na początku myśleliśmy, że może to coś w wodzie, zwłaszcza, kiedy u niektórych sąsiadów też zaczęło się to dziać, ale w innych częściach wioski wszystko jest w porządku, a ujęcie mamy to samo na wszystkich mieszkańców. – Przechyliła imbryczek nalewając ci herbaty, dolewając jej trochę do własnej filiżanki. Była to zwykła, czarna herbata, nie gorąca, ale o temperaturze zdatnej do picia od razu. Kobieta upiła dwa drobne łyki.
– Czasem wydaje mi się, że słyszę wieczorem jakieś chrobotanie w piwnicy, ale nic tam nie ma. Rozkładałam nawet pułapki na myszy, ale żadna się nie łapała. I… nie wiem na ile to może być pomocne… Ale jeśli chodzi o te niewytłumaczalne sprawy – którejś nocy obudziłam się i widziałam nad sobą jakiś kształt. To coś wyglądało jakby na mnie siedziało, takie mocno przezroczyste. Zniknęło, jak zapaliłam światło. Nie wiem, może jakieś zwidy zaraz po obudzeniu się, głowa jeszcze wszystkiego nie przetworzyła, wyobraźnia wyciągnęła mi jakiś obraz, o którym śniłam.
Seiwa-Genji Enma ubóstwia ten post.
Spojrzał na kobietę czując nagły zryw sympatii dla jej osoby. Bez znaczenia na wszystko, nie zasługiwała na taki los. Co prawda yokai, który najwidoczniej zamieszkał w jej domu nie zamierzał jej zabić, ale bywały rzeczy znacznie gorsze od śmierci.
- Hm. - zamyślił się na moment i potarł wierzchem dłoni policzek, próbując poukładać sobie w głowie wszystkie informacje, jakie udało mu się zebrać do tej pory.
- Co kilka nocy.... Jest pani określić dokładną liczbę dni pomiędzy nocami, w których męczą was koszmary? Oraz kiedy ostatni raz je doświadczyliście? - wbrew pozorom była to dość znacząca informacja. Dzięki temu Enma wiedział kiedy yokai dokonuje ataków. Na podstawie tego mógł wyliczyć kiedy nastąpi kolejny atak i siłę bytu. Najgorzej byłoby zaatakować tuż po tym, jak zmora pożywiła się, bo wtedy będzie silniejsza. Analogicznie więc najlepszym okresem na rytuał odpędzenia oraz oczyszczenia będzie przypadał przed nocą ataku, wtedy powinna być głodna i słabsza.
- Niczego nie mogę obiecać, pani Chiba, ale zapewniam panią, że dołożę wszelkich starań, aby pozbyć się waszego problemu. Można powiedzieć, że... mam swoje sposoby. Pozwoli mi pani na obejrzenie piwnicy? - zapytał uśmiechając się lekko, w głowie powoli układając plan działania.
Jak już było wspomniane - najlepiej będzie przystąpić dzień przed atakiem. Pozbyć się z domu wszystkich domowników na ten czas, rozrysować pentagram, zapalić świece, rozrysować ofudy, użyć soli i wypowiedzieć inkantacje. Cały złożony proces wydawał się w rzeczywistości dość łatwy.
Wszystko zależy jednak od siły yokai.
Rzut na egzorcyzmy - Sukces - 95
– Jeśli się nie mylę to co trzy dni, a ostatnio się zdarzyło dwie noce temu. Dzisiaj pewnie by się powtórzyło. Dziwnie regularne jak na zwykły przypadek – zauważyła, obejmując dłońmi filiżankę i opierając się wygodniej plecami o krzesło. Kiedy była dzieckiem, słyszała opowieści o stworzeniach z innego świata, które czasem zadomawiały się w pobliżu ludzi, jednak zawsze brała je za zwykłe legendy, którymi ktoś wyjaśniał trudne do wytłumaczenia zjawiska.
– Oczywiście, nawet od razu mogę pana zaprowadzić.
Zostawiła naczynie z naparem na stoliku, prowadząc Enmę do schodów prowadzących w dół. Zapaliła światło i ruszyła przodem, patrząc pod nogi i uważając, żeby nie potknąć się na którymś ze stopni. Piwnica nie była nietypowym pomieszczeniem – stała w niej pralka i wisiało kilka sznurków do rozwieszania prania, blade promienie słońca wpadały przez kilka małych okienek położonych na poziomie gruntu. Pod ścianą poukładane było trochę starych pudeł i kartonów, na kilku regałach znajdowały się narzędzia, skrzyneczki zawierające najpewniej inne warsztatowe sprzęty, trochę słoików z domowymi przetworami i szpargały, których można by się spodziewać w takim miejscu.
– Myślałam też, że może to jakaś kuna, ale wszystkie okna są pozamykane, a nic nie było pogryzione – dodała w kwestii domniemanej aktywności zwierząt chroboczących wieczorami w piwnicy. Pani Chiba nie zauważała jednak jednego – wychudzonej, bladej postaci skulonej w kącie za miejscem przeznaczonym do rozwieszania prania. Miała długie ręce i nogi, niezwykle kościste. Podobnie zresztą jak resztę sylwetki przypominającej bardzo wychudzoną osobę o wystających żebrach; jej skóra wydawała się aż nieco przezroczysta. Kiedy stworzenie uniosło łeb, dostrzegalne stały się wystające z jej paszczy ostre zębiska. Splecione w warkocz włosy o barwie ciemnej szarości przerzucone były przez ramię istoty. Jedyną jej reakcją było spojrzenie w kierunku dwójki ludzi wyblakłymi oczami. Zupełnie jakby oceniała czy ją widzą i stanowią zagrożenie.
| Egzorcyzmy: 2/3
Siła woli: 1/3
Możesz sobie rzucić na siłę woli. Zmora roztacza aurę, którą próbuje wygonić waszą dwójkę ze swojego terenu.
● Hayate
@Seiwa-Genji Enma
Seiwa-Genji Enma ubóstwia ten post.
Kiedy zeszli na dół, od razu jego oczom ukazała się wunowajczyni całego zajścia, choć sam chłopak odwrócił wzrok póki co ignorując jej egzystencję i nie dając po sobie poznać, że ją widzi. Ciężko było przewidzieć co Zmora zrobi kiedy zorientuje się, że jest obserwowana. A Enma nie chciał ryzykować mając przy sobie wlaścicielkę domu.
Pokiwał głową na jej kolejne słowa, choć słuchał ją już jednym uchem, a drugim wypuszczał to, co mówiła. Zamiast tego sięgał do swojej torby i wyciągnął dwie świece, które ułożył na ziemi przed sobą.
- Mam do pani prośbę - zwrócił się nagle do kobiety, kiedy na powrót wyprostował plecy. W jednej dłoni trzymał już zapalniczkę, ale nie odpalał jej jeszcze.
- Niech pani wyjdzie z domu jak może. Proszę mi zaufać. Zawołam panią jak będzie po wszystkim. - dodał i poklepał ją po ramieniu. Odprowadził kobiecinę wzrokiem a kiedy ta zniknęła na schodach, Enma wreszcie odwrócił się w stronę Zmory, uśmiechając do niej.
- Ale nabroiłaś, co? - powiedział cicho i odpalił zapalniczkę podpalając obie świeczki. Następnie złapał za szałwię i ją też podpalił, a potem dmuchnął w nią, dzięki czemu roślina zaczęła jedynie się dymić. Enma zamachnął się szałwią, pozwalając aby jej zapach i dym wypełniał pomieszczenie, tym samym działając oczyszczająco.
- Powinnaś znać zasady. - wymruczał pod nosem, choć słowa wciąż kierował do yokai. Gdyby tylko nie atakowała ludzi i pomieszkiwała sobie w lesie czy innej jaskini....
Rzut na siłę woli - 51 + 0 (sukces)
– Będę w ogrodzie – odezwała się nim ruszyła w kierunku schodów, weszła po nich i zniknęła na parterze. Po chwili dało się słyszeć cichy dźwięk zamykających się drzwi wyjściowych, gdy pani Chiba ubrawszy kurtkę poszła się przejść na zewnątrz.
– Nie zabijam. Żywię się, zostawiam. – Istota miała nieco sykliwy głos, trochę też niewyraźny przez wzgląd na zębiska wystające poza obszar paszczy. Uniosła się do przykucu, oparła długie palce o podłogę przed sobą dla zachowania lepszej równowagi. Powoli na czworaka przeszła w bok po łuku, patrząc mętnymi oczami na dymiący pęczek i wydając z siebie lekki świst powietrza.
– Mój dom. Moje miejsce – zaskrzeczała, próbując tak obejść egzorcystę, żeby dym z szałwii nie leciał w jej stronę. Była słaba, a przybranie materialnej postaci mogło nie być dobrym pomysłem. Próbowała zmusić go do wyjścia, ale opierał się, co tylko bardziej ją drażniło i przerażało jednocześnie.
Seiwa-Genji Enma ubóstwia ten post.
- Tak, nie zabijasz. - odpowiedział jej, unosząc wolną dłoń i podrapał się palcem po karku, jakby w zastanowieniu.
- Dlatego chcę dać ci wybór. Możesz mi wierzyć bądź nie, ale nie lubię robić egzorcyzmów na yokai, które nikogo nie zabiły. Ale musisz zrozumieć pewną rzecz. Żywisz się co trzy dni, prawda? Dlaczego? - zamilkł, mrużąc delikatnie oczy, ale nim ta zdołałaby udzielić mu odpowiedzi, Enma ponownie się odezwał. - Niektóre z was żywią się raz na tydzień, ba, niektóre mają tyle szczęścia aby tak się syto najeść, że robią to raz w miesiącu. Ale ty... ty musisz co trzy dni. - Enma odsunął lekko dłoń z szałwią w bok, żeby dym nie był skierowany bezpośrednio na Zmorę, ale jednocześnie dając jej tym samym do zrozumienia, że nie ma ucieczki i że wystarczy jej jeden ruch, który uzna za atak, i będzie gotowy nawet wcisnąć jej tę szałwię do gardła aż po samą dupę.
- Oni już nie mają energii. Cała flora i fauna dookoła obumiera. Oni też umierają. Dają ci tak mało pokarmu, że niebawem będziesz musiała żywić się każdego dnia. Zabijasz ich. Dlatego póki jeszcze tego nie zrobiłaś, chcę dać ci szansę. Wybór. - uśmiechnął się lekko w jej stronę.
- To nie miejsce dla ciebie. Przenieś się gdzieś indziej. Najlepiej do miasta. Nie żeruj na jednej osobie. W mieście masz wiele opcji. Jak pożywisz się na jednej osobie, jednorazowo, to obudzi się, jasne, zmęczona, ale weźmie to raczej za coś normalnego, ot, zła noc. Nie wzbudzisz podejrzeń, nie przyciągniesz niechcianych spojrzeń. Co ty na to? Pozwolę ci odejść. Ach, no tak, jesteś słaba. O, już wiem. Pozwolę ci pożywić się trochę na mnie, na tyle, abyś dotrwała do jutra i przeniosła się do miasta. Co ty na to? - przedstawił swoje opcje. Teraz wszystko zależało tylko i wyłącznie od niej i jej decyzji.
Rzuty - sukces Egzorcyzmy 65, Siła Woli 62
– Miasto, dużo ludzi… – Położyła dłoń na swoim ramieniu, pocierając je lekko, myśląc. Rozważała to, kalkulując wszelkie ryzyka i korzyści związane z przeprowadzką. Na pewno było to lepsze od wyniesienia się w góry, gdzie natknięcie się na wartościowy posiłek sprawiało duże problemy – w końcu właśnie z tego powodu jej celem padła Sāwa. – Mogę jednej nocy nawiedzić kilku. Wrócić do pełni sił. – Istniała szansa, że w takim wypadku mieszkańcy nie będą wstawać rano niczym zombie, pozbawieni całej energii, którą powinni zregenerować podczas normalnego snu. Duża ilość pożywienia zapewniłaby yōkai możliwość nasycenia się energią na tyle, by móc z czasem przestać atakować tak często.
– Zgoda. Będę grzeczna. – Demony zazwyczaj nie kłamały, a i w jej przypadku nie wydawało się, żeby teraz była daleka od prawdy. Zwłaszcza, że aromat szałwiowego dymu nadal snuł się po piwnicy, a pęczek ziół alarmował zmorę i powstrzymywał ją przed podejmowaniem gwałtownych, nierozważnych akcji. Powoli wyciągnęła rękę w kierunku Seiwy, ale nie zrobiła niczego, póki nie podałby jej dłoni. Dopiero wtedy nieznacznie zacisnęła palce na nadgarstku mężczyzny, pobierając siły. Przestała sama z siebie, kiedy stała się odrobinę mniej przezroczysta, jakby nabrała trochę więcej kolorytu. U Enmy pojawić się mogła senność, ale nie na tyle silna, żeby od razu ścinała z nóg kierując myśli w stronę wygodnego łóżka. Dało się to znieść, uczucie przypominało zmęczenie po wyjątkowo długim dniu pracy. Zmora była gotowa do wyniesienia się, wystarczająco napojona siłą, by dotrzeć do miasta bez przystanków po drodze. Górskie miasteczko było więc od niej wolne, państwo Chiba oraz ich sąsiedzi mieli szansę wreszcie zacząć się wysypiać i porządnie zregenerować. Właściwie zadanie zostało wykonane – yōkai stanowiło mniejsze zagrożenie w miejscu gęściej zaludnionym, a w razie gdyby zaczęła sprawiać problemy, łatwiej byłoby się jej pozbyć.
Wątek zakończony.
@Seiwa-Genji Enma zalicza 1 fabułę do umiejętności siła woli oraz egzorcyzmy.
Otrzymujesz 50PF.
● Hayate
Seiwa-Genji Enma ubóstwia ten post.