Zbiorowisko domków w starym stylu umiejscowionych na uboczu w pobliżu skalnego urwiska. Wyglądają jak wyciągnięte żywcem z minionej epoki - zbudowane z czerwonych cegieł i drewna, o pomalowanych na jasno ścianach oraz nierównych, czerwonych dachówkach. Większość z nich posiada zauważalną, kamienną podmurówkę. Z zewnątrz żaden element nie wydaje się mieć w sobie nic nowoczesnego i nawet osadzone w drewnianych ramach okna posiadają szklane szyby, na których zimą mróz maluje cudowne wzory.
Każdy z budynków otoczony jest niskim płotem zbitym z desek wyznaczającym granice działki. Uroku całości dopełniają niewielkie ogródki pełne kwiatów, krzewów, a czasami grządek, na których mieszkańcy uprawiają przeróżne rośliny. Część chatek stoi pusta - przyjezdni mogą wynająć je na jakiś czas i dzięki temu ustanowić swoją bazę wypadową podczas wycieczek w góry czy zwiedzania okolicy. Te w środku najczęściej urządzone są skromnie, ale wystarczająco, żeby zapewnić gościom większą wygodę niż podczas spania w namiocie lub pod gołym niebem.
– Jeśli się nie mylę to co trzy dni, a ostatnio się zdarzyło dwie noce temu. Dzisiaj pewnie by się powtórzyło. Dziwnie regularne jak na zwykły przypadek – zauważyła, obejmując dłońmi filiżankę i opierając się wygodniej plecami o krzesło. Kiedy była dzieckiem, słyszała opowieści o stworzeniach z innego świata, które czasem zadomawiały się w pobliżu ludzi, jednak zawsze brała je za zwykłe legendy, którymi ktoś wyjaśniał trudne do wytłumaczenia zjawiska.
– Oczywiście, nawet od razu mogę pana zaprowadzić.
Zostawiła naczynie z naparem na stoliku, prowadząc Enmę do schodów prowadzących w dół. Zapaliła światło i ruszyła przodem, patrząc pod nogi i uważając, żeby nie potknąć się na którymś ze stopni. Piwnica nie była nietypowym pomieszczeniem – stała w niej pralka i wisiało kilka sznurków do rozwieszania prania, blade promienie słońca wpadały przez kilka małych okienek położonych na poziomie gruntu. Pod ścianą poukładane było trochę starych pudeł i kartonów, na kilku regałach znajdowały się narzędzia, skrzyneczki zawierające najpewniej inne warsztatowe sprzęty, trochę słoików z domowymi przetworami i szpargały, których można by się spodziewać w takim miejscu.
– Myślałam też, że może to jakaś kuna, ale wszystkie okna są pozamykane, a nic nie było pogryzione – dodała w kwestii domniemanej aktywności zwierząt chroboczących wieczorami w piwnicy. Pani Chiba nie zauważała jednak jednego – wychudzonej, bladej postaci skulonej w kącie za miejscem przeznaczonym do rozwieszania prania. Miała długie ręce i nogi, niezwykle kościste. Podobnie zresztą jak resztę sylwetki przypominającej bardzo wychudzoną osobę o wystających żebrach; jej skóra wydawała się aż nieco przezroczysta. Kiedy stworzenie uniosło łeb, dostrzegalne stały się wystające z jej paszczy ostre zębiska. Splecione w warkocz włosy o barwie ciemnej szarości przerzucone były przez ramię istoty. Jedyną jej reakcją było spojrzenie w kierunku dwójki ludzi wyblakłymi oczami. Zupełnie jakby oceniała czy ją widzą i stanowią zagrożenie.
| Egzorcyzmy: 2/3
Siła woli: 1/3
Możesz sobie rzucić na siłę woli. Zmora roztacza aurę, którą próbuje wygonić waszą dwójkę ze swojego terenu.
● Hayate
@Seiwa-Genji Enma
Seiwa-Genji Enma ubóstwia ten post.
Kiedy zeszli na dół, od razu jego oczom ukazała się wunowajczyni całego zajścia, choć sam chłopak odwrócił wzrok póki co ignorując jej egzystencję i nie dając po sobie poznać, że ją widzi. Ciężko było przewidzieć co Zmora zrobi kiedy zorientuje się, że jest obserwowana. A Enma nie chciał ryzykować mając przy sobie wlaścicielkę domu.
Pokiwał głową na jej kolejne słowa, choć słuchał ją już jednym uchem, a drugim wypuszczał to, co mówiła. Zamiast tego sięgał do swojej torby i wyciągnął dwie świece, które ułożył na ziemi przed sobą.
- Mam do pani prośbę - zwrócił się nagle do kobiety, kiedy na powrót wyprostował plecy. W jednej dłoni trzymał już zapalniczkę, ale nie odpalał jej jeszcze.
- Niech pani wyjdzie z domu jak może. Proszę mi zaufać. Zawołam panią jak będzie po wszystkim. - dodał i poklepał ją po ramieniu. Odprowadził kobiecinę wzrokiem a kiedy ta zniknęła na schodach, Enma wreszcie odwrócił się w stronę Zmory, uśmiechając do niej.
- Ale nabroiłaś, co? - powiedział cicho i odpalił zapalniczkę podpalając obie świeczki. Następnie złapał za szałwię i ją też podpalił, a potem dmuchnął w nią, dzięki czemu roślina zaczęła jedynie się dymić. Enma zamachnął się szałwią, pozwalając aby jej zapach i dym wypełniał pomieszczenie, tym samym działając oczyszczająco.
- Powinnaś znać zasady. - wymruczał pod nosem, choć słowa wciąż kierował do yokai. Gdyby tylko nie atakowała ludzi i pomieszkiwała sobie w lesie czy innej jaskini....
Rzut na siłę woli - 51 + 0 (sukces)
– Będę w ogrodzie – odezwała się nim ruszyła w kierunku schodów, weszła po nich i zniknęła na parterze. Po chwili dało się słyszeć cichy dźwięk zamykających się drzwi wyjściowych, gdy pani Chiba ubrawszy kurtkę poszła się przejść na zewnątrz.
– Nie zabijam. Żywię się, zostawiam. – Istota miała nieco sykliwy głos, trochę też niewyraźny przez wzgląd na zębiska wystające poza obszar paszczy. Uniosła się do przykucu, oparła długie palce o podłogę przed sobą dla zachowania lepszej równowagi. Powoli na czworaka przeszła w bok po łuku, patrząc mętnymi oczami na dymiący pęczek i wydając z siebie lekki świst powietrza.
– Mój dom. Moje miejsce – zaskrzeczała, próbując tak obejść egzorcystę, żeby dym z szałwii nie leciał w jej stronę. Była słaba, a przybranie materialnej postaci mogło nie być dobrym pomysłem. Próbowała zmusić go do wyjścia, ale opierał się, co tylko bardziej ją drażniło i przerażało jednocześnie.
Seiwa-Genji Enma ubóstwia ten post.
- Tak, nie zabijasz. - odpowiedział jej, unosząc wolną dłoń i podrapał się palcem po karku, jakby w zastanowieniu.
- Dlatego chcę dać ci wybór. Możesz mi wierzyć bądź nie, ale nie lubię robić egzorcyzmów na yokai, które nikogo nie zabiły. Ale musisz zrozumieć pewną rzecz. Żywisz się co trzy dni, prawda? Dlaczego? - zamilkł, mrużąc delikatnie oczy, ale nim ta zdołałaby udzielić mu odpowiedzi, Enma ponownie się odezwał. - Niektóre z was żywią się raz na tydzień, ba, niektóre mają tyle szczęścia aby tak się syto najeść, że robią to raz w miesiącu. Ale ty... ty musisz co trzy dni. - Enma odsunął lekko dłoń z szałwią w bok, żeby dym nie był skierowany bezpośrednio na Zmorę, ale jednocześnie dając jej tym samym do zrozumienia, że nie ma ucieczki i że wystarczy jej jeden ruch, który uzna za atak, i będzie gotowy nawet wcisnąć jej tę szałwię do gardła aż po samą dupę.
- Oni już nie mają energii. Cała flora i fauna dookoła obumiera. Oni też umierają. Dają ci tak mało pokarmu, że niebawem będziesz musiała żywić się każdego dnia. Zabijasz ich. Dlatego póki jeszcze tego nie zrobiłaś, chcę dać ci szansę. Wybór. - uśmiechnął się lekko w jej stronę.
- To nie miejsce dla ciebie. Przenieś się gdzieś indziej. Najlepiej do miasta. Nie żeruj na jednej osobie. W mieście masz wiele opcji. Jak pożywisz się na jednej osobie, jednorazowo, to obudzi się, jasne, zmęczona, ale weźmie to raczej za coś normalnego, ot, zła noc. Nie wzbudzisz podejrzeń, nie przyciągniesz niechcianych spojrzeń. Co ty na to? Pozwolę ci odejść. Ach, no tak, jesteś słaba. O, już wiem. Pozwolę ci pożywić się trochę na mnie, na tyle, abyś dotrwała do jutra i przeniosła się do miasta. Co ty na to? - przedstawił swoje opcje. Teraz wszystko zależało tylko i wyłącznie od niej i jej decyzji.
Rzuty - sukces Egzorcyzmy 65, Siła Woli 62
– Miasto, dużo ludzi… – Położyła dłoń na swoim ramieniu, pocierając je lekko, myśląc. Rozważała to, kalkulując wszelkie ryzyka i korzyści związane z przeprowadzką. Na pewno było to lepsze od wyniesienia się w góry, gdzie natknięcie się na wartościowy posiłek sprawiało duże problemy – w końcu właśnie z tego powodu jej celem padła Sāwa. – Mogę jednej nocy nawiedzić kilku. Wrócić do pełni sił. – Istniała szansa, że w takim wypadku mieszkańcy nie będą wstawać rano niczym zombie, pozbawieni całej energii, którą powinni zregenerować podczas normalnego snu. Duża ilość pożywienia zapewniłaby yōkai możliwość nasycenia się energią na tyle, by móc z czasem przestać atakować tak często.
– Zgoda. Będę grzeczna. – Demony zazwyczaj nie kłamały, a i w jej przypadku nie wydawało się, żeby teraz była daleka od prawdy. Zwłaszcza, że aromat szałwiowego dymu nadal snuł się po piwnicy, a pęczek ziół alarmował zmorę i powstrzymywał ją przed podejmowaniem gwałtownych, nierozważnych akcji. Powoli wyciągnęła rękę w kierunku Seiwy, ale nie zrobiła niczego, póki nie podałby jej dłoni. Dopiero wtedy nieznacznie zacisnęła palce na nadgarstku mężczyzny, pobierając siły. Przestała sama z siebie, kiedy stała się odrobinę mniej przezroczysta, jakby nabrała trochę więcej kolorytu. U Enmy pojawić się mogła senność, ale nie na tyle silna, żeby od razu ścinała z nóg kierując myśli w stronę wygodnego łóżka. Dało się to znieść, uczucie przypominało zmęczenie po wyjątkowo długim dniu pracy. Zmora była gotowa do wyniesienia się, wystarczająco napojona siłą, by dotrzeć do miasta bez przystanków po drodze. Górskie miasteczko było więc od niej wolne, państwo Chiba oraz ich sąsiedzi mieli szansę wreszcie zacząć się wysypiać i porządnie zregenerować. Właściwie zadanie zostało wykonane – yōkai stanowiło mniejsze zagrożenie w miejscu gęściej zaludnionym, a w razie gdyby zaczęła sprawiać problemy, łatwiej byłoby się jej pozbyć.
Wątek zakończony.
@Seiwa-Genji Enma zalicza 1 fabułę do umiejętności siła woli oraz egzorcyzmy.
Otrzymujesz 50PF.
● Hayate
Seiwa-Genji Enma ubóstwia ten post.