Biblioteka położona w centrum miasta nie należy raczej do miejsc często odwiedzanych przez młodzież. Zwłaszcza w dobie elektroniki, kiedy to staromodne przeczesywanie zapisków stało się tak naprawdę niepraktyczne w porównaniu do komputerów, próżno tu szukać tłumów zainteresowanych zawartością półek. Dlatego też w ostatnich latach umieszczono również kilka komputerów, mających pomóc w szybkim lokalizowaniu książek o konkretnej tematyce oraz które miały zarchiwizowane najróżniejsze wydania czasopism z poprzednich kilku dekad. Budynek liczy w sumie trzy piętra po brzegi wypełnione regałami z literaturą. Na parterze rozstawione są stoły dla osób chcących przeczytać konkretne pozycje na miejscu.
Ostatnie wydarzenia w okolicach metra... Nie dało się o nich nie usłyszeć. Zwłaszcza siedząc w szkole w klasie na przerwie, nie da się o tym nie usłyszeć. Słyszała już wiele plotek na ten temat. Seryjny morderca, wściekły duch, samobójca, pociąg-widmo... W końcu los sprawił że i ona zainteresowała się tą sprawą. Ale nie tak jak większość. Była w końcu Minamoto. Do biblioteki weszła wczesnym wieczorem i niemalże natychmiast ruszyła do komputera. Obecnie interesowały ją dwie rzeczy. Obecne wieści i stronki w internecie, oraz archiwalne gazety z którymi mogła zestawić informacje. Fora też były jakąś opcją, ale na nich często można było znaleźć dosyć nielogiczne - nawet jak na medium - wnioski.
Po bibliotece kręciło się jeszcze kilka osób, ale raczej nie będzie im zawadzała tak długo jak pozostanie cicho i skupi się na przeprowadzaniu odpowiedniego riserczu. Na szczęście miała jeszcze własną wiedzę na temat Yokai do wykorzystania, jeśli się okaże że to prawdopodobnie sprawka jakiegoś. Wtedy może jakoś łatwiej uda się jej połączyć fakty w całość. Plotka głosiła że mężczyzna leżał przed wejściem do starego metra przecięty w pasie na pół. Dzięki temu mogła wyszukać podobne wydarzenia na przestrzeni kilku lat. Na szczęście AI biblioteczne jest dosyć pomocne jeśli chodzi o wyszukiwanie artykułów. Kilka klików i... chyba coś ma.
Kiedy poprawiła się na krześle, niechcący łokciem strąciła swój notatnik w którym zdążyła zapisać zasłyszane od znajomych wieści, którymi dopiero co posłużyła się by wyszukać artykuły. Spadł na podłogę robiąc niewielki hałas.
@Nakashima Yosuke
Nie zamierzał brać w tym udziału. Wiedział, że będzie próbować przemówić tłumowi do rozsądku, że tego oczekiwałoby się od niego jako dowódcy. Przypuszczał, że z kilku tysięcy zapisanych na miejscu stawi się zaledwie garstka tych najbardziej żądnych przygód, ale to i tak za wiele jak na niego. Skończyłoby się tym, że pojechałby serią z karabinu tuż przed stopami gawiedzi, a to mogłoby jeszcze bardziej pogorszyć wizerunek Tsunami. Mógł jednak zamiast tego poszukać informacji i od tej strony wesprzeć kogokolwiek z innego oddziału, jeśli stawi się na miejscu lub wmiesza w tłum, żeby spróbować ochronić niemądrych przed wyrządzeniem szkody sami sobie.
Już od jakiegoś czasu przemierzał kolejne sekcje biblioteki. Szukał wszystkiego – od legend po stare numery gazet. Domyślał się, że przyczyna zgonu nie była naturalna, albo raczej: nie bez ingerencji innej osoby lub bytu. Co innego, gdyby tunele nie były wyłączone z użytku, wtedy taka śmierć mogłaby być wynikiem wpadnięcia pod pociąg. Tyle tylko, że nie pasowało umiejscowienie ciała. Przed wejściem, nie na torach.
– To chyba panienki – odezwał się do siedzącej dziewczyny, schylając się po notatnik, który chwilę temu dźwiękiem upadku wywołał w nim odruch odwrócenia się. Akurat przechodził obok, więc hałas tym bardziej zmusił go do zwrócenia na niego uwagi. Nie zaglądał do środka – po prostu podał go tak, jak leżał, uwagę zwracając raczej na ekran komputera. – Widzę, że makabryczne okoliczności tego zdarzenia panienki nie odstręczają – dodał. Usiadł przy stanowisku obok, choć na biurku zrobił również miejsce na rozstawienie swojego laptopa. Jednak zajrzenie do skanów różnych czasopism było szybsze i łatwiejsze od ręcznego ich przeglądania lub grzebania w kolejnych książkach.
Oczywiście też nie wiedziała wszystkiego i bazowała na tym co wyczytała. Będzie musiała spytać Shina czy może nie słyszał czegoś więcej na temat tej konkretnej zjawy. A teraz? Chwyciła notatnik i zaczęła szybko zapisywać. teke teke, onryo, zamaskowaną śmierć, kupić fasolę.
@Nakashima Yosuke
– Z tuneli nie wyciągnęło go też żadne zwierzę. Zginął tam, gdzie go znaleziono. Brak śladów przemieszczania zwłok, sińców, zadrapań. Cięcie było idealnie równe, jakby wykonane czymś bardzo ostrym, prawdopodobnie też się nie bronił. – Obrócił delikatnie ekran w stronę nieznajomej, pokazując jej raport z sekcji oraz niedostępne publicznie dane z przybycia na miejsce służb. Wydawała się dużo wiedzieć, nawet jak na młody wygląd. Być może uda jej się wyciągnąć coś z tych informacji, jeśli była jedną z tych, którzy pójdą się snuć po podziemiach w poszukiwaniu przygód.
– Mściwy duch zaślepiony żądzą zemsty – rzucił cicho, automatycznie. Zastanowił się chwilę, wpatrując w ekran bibliotecznego komputera, przy którym siedział. Zaczął wyszukiwać słowami-kluczami kolejne rzeczy, cichy stukot klawiszy przecinał ciszę panującą w pomieszczeniu, zakłócaną przewracaniem kartek czy krokami.
Yosuke skutecznie wybił ją z myślotoku zwracając jej uwagę na jego monitor. Strona definitywnie wyglądała na rządową. Żołnierz? Policjant? Typ z Zusu? Kimkolwiek nie był, dał jej całkiem rzetelną informację. - To potwierdza moją teorię o Onryo. Teke Teke dokładnie mówiąc. Dziewczyna zginęła pod rozpędzonym pociągiem rozcięta na pół. W taki sam sposób zapewne zabija swoje ofiary. Prawdopodobnie po dostrzeżeniu jej zaczął uciekać, a ta dogoniła go i wykończyła pojedyńczym ciosem. - Legenda miejska mówiła że ta dzierżyła kosę albo piłę. Jeśli poruszałaby się z potworną prędkością, to zapewne przecięcie człowieka nie było dla niej wyzwaniem. Jedna rzecz ją pocieszała w tej całej sprawie. Mściwe duchy potrafiły być widoczne nawet dla zwykłych ludzi, zwłaszcza nocą i w miejscach z którymi były związane.
Zapisała wszelkie zebrane przez nią informacje do końca. Tak samo komentarze. - Dziękuję panu za pomoc w researchu. Życzę miłego dnia. - Pożegnała grzecznie Yosuke obdarzając go uśmiechem i krótkim, tradycyjnym ukłonem tak bardzo charakterystycznym dla japończyków. Posprzątała po sobie, a następnie powoli ruszyła w kierunku wyjścia z biblioteki.
z.t
@Nakashima Yosuke
– Nie miał wielkich szans, Teke-Teke tylko z pozoru wydają się być powolnymi kalekami – zamyślił się. Musiał się upewnić, że ktoś z Tsunami zjawi się na miejscu i podejmie walkę z yōkai. Inaczej miasto mogła czekać plaga powstających połówek ciała żądnych zemsty, jeśli wierzyć pogłoskom, że ofiary również potrafiły przemieniać się w ten typ onryo.
– Proszę na siebie uważać – odpowiedział jej i odwzajemnił ukłon. Został jeszcze chwilę, żeby przejrzeć listę osób zaginionych w północnych rejonach miasta, a także pogrzebać jeszcze w gazetach i z nich spróbować coś wyciągnąć. Wreszcie jednak uznał, że i on ma wszystko, czego mu potrzeba, zebrał swoje rzeczy i opuścił budynek.
zt
sobota, godz. 12:00
Siedział z dobrym humorem na miejscu pasażera w wozie strażackim. Pogoda zapowiadała się pięknie, świeciło słońce, a po niebie mknęło wiele białych obłoków. Był to idealny dzień na pokaz Straży Pożarnej. Bez problemu zrealizują część wykładową o technikach ratowania życia, zachowania podczas wypadków i opatrywania ran, jak i później zaproszą uczestników na prezentację sprzętu ratowniczego i wozu strażackiego. Realizowanie pokazu w deszczu czy przy wichurze nie miało wiele sensu, bo ludzie rozpierzchali się prędko, zabierając swoje pociechy w obawie przed przeziębieniem — a to właśnie ci młodzi ciągnęli najbardziej do tego typu atrakcji. Poniekąd sam Yoshiro był „ofiarą” takiego widowiska, gdzie w jego rodzinnym Miyazaki widział jako dziecko pokaz Ochotniczej Straży Pożarnej. To wtedy po raz pierwszy zrodziła mu się w głowie wizja jego samego jako strażaka pomagającego innym ludziom. W czasie dorastania rozważał oczywiście wiele opcji, jednak na etapie szkoły średniej był już pewny, że wstąpienie do Straży Pożarnej jest kierunkiem właśnie dla niego. Co tu dużo mówić, kochał tę robotę. Bez względu na wszelkie trudności, z jakimi się ona wiązała.
Dojechali pod miejską bibliotekę, gdzie miał odbyć się pokaz. Biblioteka była naprawdę dużym budynkiem z aż trzema piętrami. Można w niej było nie tylko wypożyczyć książkę czy poczytać czasopisma na miejscu, ale też odbywały się tutaj wystawy czy różnorakie wydarzenia kulturalne i edukacyjne. Yoshiro był odpowiedzialny przede wszystkim za prelekcję, czyli część wewnątrz budynku — dokładnie na przepastnym korytarzu, gdzie już były rozstawione krzesełka oraz podłączony rzutnik na niewielkim stoliku. Kolega miał więcej czasu poświęcić na prezentację wozu, podczas którego Yoshiro będzie miał chwilę na oddech. Teraz jednak oboje znosili sprzęt na wyznaczone miejsce: manekina do sztucznego oddychania, torbę medyczną i mniejsze apteczki do nauki bandażowania, mundur strażacki do przymierzenia dla dzieciaków oraz butlę z tlenem, maskę i hełm. Sam był ubrany w standardowy brązowy mundur w pomarańczowe odblaskowe pasy, jednak ze względu na ciepłą pogodę przechadzał się w podkoszulku, odkładając strażacką kurtkę wraz z innymi rzeczami. Byli gotowi na około pół godziny przed rozpoczęciem, a mimo to ludzie już zaczynali podchodzić, zadawać pytania i powoli zajmować miejsca. Isei czuł się z tym zupełnie dobrze i spokojnie — już niejednokrotnie brał udział w takich wydarzeniach, więc dobrze wiedział, co ma robić. Jednocześnie pokaz w bibliotece miał taką zaletę, że ludzie raczej przyszli tutaj naprawdę słuchać, aniżeli zjeść watę cukrową i przejechać się na diabelskim młynie, co miało miejsce na pokazach w trakcie festynów. Choć takie też lubił — dużo się wtedy działo i było naprawdę wesoło. Wybiła godzina rozpoczęcia i zebrała się całkiem niezła jak na okoliczności grupka osób, w tym kilkoro dzieci, które Yoshiro zaprosił na przód, aby usiadły na wykładzinie tuż przed nim i rozstawionym sprzętem. W trakcie wykładu zobaczył jasnowłosą dziewczynę, która podjechała na wózku, gdy zaczął mówić o procedurach ratowania życia w wypadkach drogowych. Dziewczyna wydała mu się dziwnie znajoma, jednak na razie musiał skupić się na prowadzeniu prezentacji.
Ubiór
@Chishiya Yue
Chishiya Yue and Matsumoto Hiroshi szaleją za tym postem.
Uważała, że traciły wtedy magię. Zapach znikał, brakowało szorstkości kartek pod opuszkami oraz czuła pustkę z braku ciężaru książki w dłoniach. Nie było też przyjemności z przesiadywania jesiennymi, deszczowymi wieczorami w ukochanym fotelu i popijając ulubioną herbatę. Pod tym względem pozostawała wierna tradycyjnej metodzie czytania książek.
Jak zawsze po przybyciu do miejskiej biblioteki, planowała zaszyć się gdzieś w kącie z kilkoma tytułami, które zgarnęłaby po drodze.
Jednakże dzisiejszego dnia miało być nieco inaczej. Już u progu korytarza dostrzegła niemałe poruszenie, a budynek biblioteki był wypełniony mnóstwem osób, w głównej mierze dzieciakami oraz podstarzałymi kobietami, które zapewne przyszły podziwiać przystojnych strażaków. Mokry sen niejednej kury domowej, która kocha czytać jakieś tanie romansidła o tym, jak młody, pół nagi i wysportowany strażak wynosi je z płonącego domu. A potem pojawia się jeszcze gorętszy romans pomiędzy nimi.
Idiotyzm.
Jeżeli miała być szczera, to przedstawienie w żadnym stopniu jej nie interesowało. Oczywiście nie dlatego, że było nudne, czy też dlatego, że prowadzący nie potrafił przykuć uwagi. Bo z pewnością potrafił, o czym świadczyły dziesiątki oczu utkwionych w jego osobie. Yue nienawidziła takich tłumów i czuła, że się dusi. Było za głośno, za gorąco i za tłoczno. Zdecydowanie wolała oddalić się w jakieś bardziej ustronne miejsce i chociaż spróbować skupić na jednej z książek.
Niestety, również i to nie było jej dane, kiedy pewna kobieta, na oko mająca może z pięćdziesiąt lat, o obszernej posturze podniosła się gwałtownie i przyłożyła nadgarstek wielkości ściśniętej kiełbasy do czoła.
- Chyba... chyba zaraz zemdleję! - powiedziała na wydechu, drugą ręką łapiąc się za klatkę piersiową i we wręcz teatralny sposób zaczęła osuwać się na ziemię. Nie trzeba było być medykiem, aby rozpoznać w jej ruchach pewną parodię oraz z pewnością kontrolę, by nie uderzyć się zbyt mocno. Aczkolwiek chyba przeceniła swoją kondycję i własne siły, bo gdzieś w połowie naprawdę poślizgnęła się i runęła z impetem, jednocześnie zahaczając ręką o siedzącą obok Yue. Efekt końcowy był taki, że smoczyca huknęła mocno, aż grube perły, które okalały jej szyję zerwały się i rozsypały po podłodze, a ciało Chishiyi podążyło w jej ślad, nie mogąc zaoponować przed zbyt mocnym szarpnięciem, kiedy starsza kobieta chcąc się asekurować, pociągnęła jasnowłosą za sobą.
Uderzenie było bolesne, ale mimo wszystko ciało Yue w pewien sposób przywykło do tego. Ileż razy spadła z wózka? Nie była w stanie tego zliczyć. To, co bolało ją bardziej, to nadszarpnięta duma i fakt, że teraz oczy wszystkich zebranych były zwrócone w jej stronę.
A chciała jedynie miło spędzić wolną sobotę. W ciszy, i z dala od innych ludzi.
@Isei Yoshiro
Isei Yoshiro ubóstwia ten post.
— A teraz zaprezentujemy rodzaje mundurów strażackich oraz pokażemy sprzęt. Ren, proszę, to twoja część prezentacji. — Powiedział spokojnie, tak jakby było to od początku zaplanowane. Kolega natychmiast załapał, o co chodzi i przeskakując kilka slajdów, zaczął opowiadać i pokazywać przyniesiony przez nich do biblioteki ekwipunek. Udało mu się tym samym ponownie ściągnąć uwagę widowni, po chwili mając też silniej zaangażować dzieci w tę część prezentacji. Gwarantowało to Iseiowi chwilę na ocenę sytuacji oraz sprawną pomoc, bo i wypadek wydawał się na szczęście niegroźny. Zapewniało to też odrobinę spokoju i oszczędziło zbyt wielu spojrzeń poszkodowanym.
Dotarł do nich w kilku krokach i wpierw upewnił się, że starszej, tej która upadła pierwsza, nic nie dolegało. Kobieta jednak z rumieńcem na twarzy zarzekała się, że wszystko w porządku, że jedynie się poślizgnęła, ale o nic nie uderzyła. Ze względu na raban, który się rozległ, Yoshiro mógłby w to wątpić. Przyjrzał się jednak tyłowi jej głowy, przeskanował kończyny i widział, że jest w pełni świadoma. Już po chwili, przy lekkiej asekuracji wyciągniętych na wszelki wypadek ramion Yoshiro, kobieta usiadła na pustym krześle obok, zachowując się tak, jakby sytuacja nigdy nie miała miejsca. Oczywiście, zamierzał mieć ją na oku, natomiast miał przed sobą drugą poszkodowaną. Dookoła leżały rozsypane perły, dlatego też wskazał gestem osobom siedzącym dookoła, żeby nie wstawały — nie byłoby trudno się o nie przewrócić. Ukucnął obok jasnowłosej, finalnie jednak zapierając się jednym kolanem o podłogę. Patrzył na nią przenikliwie, szukając wzrokiem widocznych objawów skręcenia stawu, złamania czy ewentualnego krwawienia, niczego na razie nie widząc.
— Jak się czujesz? Gdzieś konkretnie Cię boli? — Wystawił dłoń w kierunku dziewczyny, aby pomóc jej usiąść. Ostatecznie zawiesił wzrok na jej twarzy, aby uważnie wysłuchać, co mogła mieć mu do powiedzenia. Nie oderwał spojrzenia aż do uzyskania odpowiedzi, po czym zebrał kilka najbliżej leżących pereł, aby ani ona, ani on się o nie nie potknęli. Następnie wstał i podniósł przewrócony wózek i postawił go tuż za dziewczyną. Złapał za niewielką rączkę z boku i przekręcił ją, aby zablokować koła. Następnie wrócił do niej i kucnął naprzeciwko.
— Pozwolisz mi, żebym pomógł Ci wsiąść na wózek? — Zostawił dziewczynie wybór. Mógłby podnieść ją w okamgnieniu i wygodnie usadowić na siedzisku, jednak tutaj liczyła się jej decyzja. Była niepełnosprawna, ale równie dobrze mogła być dumna i samodzielna. Przeszło mu przez myśl, że pewnie ważyła tyle co nic, więc mógłby ją chwycić nawet w niestandardowy sposób, niemal jak pannę młodą. Tak byłoby nawet szybciej, choć mogłoby to dziewczynę niepotrzebnie zawstydzić.
@Chishiya Yue