Strona 1 z 2 • 1, 2
Mieszkanie nr 17
Znajdujące się na najwyższym piętrze mieszkanie urządzone zostało w stylu podobnym do cyberpunku. Ciemny wystrój gdzieniegdzie rozświetlają neonowe światła, barwami dominującymi są szarości oraz fiolety. Zaraz po wejściu do środka natrafia się na otwartą przestrzeń pokoju dziennego połączonego z jadalnią, po lewo przejść można do łazienki lub kuchni, na prawo z kolei znajduje się mały pokój mogący służyć za sypialnię dla gościa. Właścicielka czasem, w zależności od kaprysu, urządza też tu swoje miejsce do spania - na podwyższeniu zaraz pod drabinką prowadzącą w górę. Mieszkanie posiada również drugi poziom. Tam umiejscowiono garderobę i sypialnię wraz z porządnie urządzonym pokojem wyciągniętym żywcem ze snów gamera.
01.04.2037r.
Dała mu i przede wszystkim sobie czas ustalając datę kontaktu z duchem na kwiecień. To, że spotkanie miało przypaść na noc rozpoczynającą miesiąc, a jednocześnie dzień płatania figli, było absolutnym przypadkiem. Nie w głowie jej było szczeniackie wkręcanie kogoś w pająka chodzącego po głowie czy coś przyklejonego do pleców albo uchodzące na sucho kłamstewka.
Miała już raz kontrakt, wiedziała, jak go zawrzeć i czego potrzebuje. Zawczasu przygotowała sobie lustro zdjęte ze ściany w łazience, które oparła o stół. Zwróciła je przodem do posłania, które znów znajdowało się na dolnym poziomie – żeby yūrei miał łatwiejszy dostęp do niej, a jeśli miałby być słaby po uzyskaniu fizycznej formy, żeby przy okazji jej nie spadł z drabinki przy schodzeniu. Szkoda byłoby zerwać tę osobliwą umowę pomiędzy dwoma istnieniami w chwilę po jej zawarciu.
Spojrzała na telefon. Wyświetlacz rozświetlił się na moment, pokazując kilka minut po godzinie drugiej w nocy. Nie chciało jej się spać – była podekscytowana okazją do ponownego zobaczenia jednego z nich, tych pięknych i potężnych stworzeń, którymi tak lubiło wysługiwać się Shingetsu. Czy przestaną patrzeć na nią tak krzywo, że nie jest medium? Tego dopiero mogła się dowiedzieć później.
– Jesteś tu? – spytała wpatrując się cały czas w lustro, obracając w palcach strzałę o ostrym grocie. Próbowała dostrzec ten charakterystyczny, łatwy do przegapienia widok niemalże przezroczystej sylwetki drugiej osoby. Miała cichą nadzieję, że nie przegapi momentu, nie chciała rozgniewać ducha.
@Miyashita Ruuka
Dlaczego tak właściwie to robił? Czy rzeczywiście był w tym wszystkim sens? Kolejne wątpliwości tylko piętrzyły się w myślach ciemnowłosego yurei. Niestety, nie był w stanie ot tak odnaleźć odpowiedzi. Z jednej strony, dalej mógł wieść swoją bezcielesną egzystencje. Idąc jednak tą drogą, skończyłby prędzej czy później jak jedna z bajkowych bestii, próbująca zrealizować swój cel, czy inne co. Kolejne pytania kłębiły się w jego głowie, jednak rozważanie tego wszystkiego z pewnością sprawiało więcej problemów, aniżeli pożytku. Dlatego też udał się w odpowiednie miejsce, poprawił swoją fryzurę i zrobił niemal na kompletne nie-bóstwo - bo co zrobi z przemoczoną głową i stałym kompletem ubrań.
- Bu - rzuciłby tylko próbując jakoś ustawić się w lustrze tak, coby jego odbicie było dostrzegalne. Mógł niby postawić na formalne, nader oficjalne powitania, jednak cała poważna otoczka chyba nie była do tego potrzebna. Przynajmniej raczej nie powinna być do tego wymagana. - To co teraz? - dodałby niemal oczywiście, nie kryjąc przy tym, że to byłaby jego pierwsza przejażdżka na kontraktowej karuzeli.
- Bu - rzuciłby tylko próbując jakoś ustawić się w lustrze tak, coby jego odbicie było dostrzegalne. Mógł niby postawić na formalne, nader oficjalne powitania, jednak cała poważna otoczka chyba nie była do tego potrzebna. Przynajmniej raczej nie powinna być do tego wymagana. - To co teraz? - dodałby niemal oczywiście, nie kryjąc przy tym, że to byłaby jego pierwsza przejażdżka na kontraktowej karuzeli.
Czy nie powinna poprosić o pomoc jakiegoś medium z Shingetsu? Ułatwiłoby to jej proces zawierania umowy z bytem z zaświatów, ale jednocześnie nie posiadałaby elementu zaskoczenia, z którym chciała wyskoczyć nieoczekiwanie przed swoją dywizją. Z innej strony pójście na łatwiznę nie było rzeczą, którą by wybrała. Już raz dała sobie z tym radę, a wtedy przecież nie wiedziała o procesie niczego poza tym, co powiedziała jej kontrahentka podczas snów i tym, co wynalazła na jakichś ezoterycznych forkach prowadzonych przez nawiedzone pseudo wiedźmy.
Serce biło jej z każdą chwilą odrobinę szybciej. Zawieszona w niepewności wpatrywała się w lustro, w którym póki co dostrzegała jedynie własne pogrążone w półmroku odbicie. Przytłumione, fioletowe światło jednego z neonów opadało na nią z boku, odbijało się w jednym oku.
W końcu coś zamajaczyło na szklanej tafli. Na początku pomyślała, że to jakiś cień zza okna, może coś przysłoniło uliczną latarnię, krótkie załamanie światła położyło się smugą na odbiciu, ale im dłużej patrzyła na powierzchnię, tym bardziej dostrzegała zarys sylwetki. Podniosła się, podeszła bliżej, cały czas obserwując odbicie. Przystanęła może dwa kroki przed istotą.
– Mam nadzieję, że nie boisz się krwi – zaczęła, ponownie obracając strzałę w palcach. Na szczęście jej ten widok wyjątkowo nie obrzydzał ani nie sprawiał, że zaraz będzie walczyć o utrzymanie świadomości. – Wystarczy, że w tym samym czasie zadamy sobie drobną ranę i wzajemnie napiszemy na skórze krwią prawdziwą godność.
Zsunęła z ramion bluzę, odsłaniając więcej ciała. Okrycie wylądowało na podłodze, suwak cicho zabrzęczał uderzając o posadzkę. Miała na sobie koszulkę na ramiączkach sięgającą nieco powyżej pępka i krótkie spodenki – większej powierzchni do bazgrania chyba nie dało się stworzyć nie obnażając do reszty.
– Jestem gotowa. Jeśli chcesz zrezygnować, to właściwie ostatnia chwila. – Złapała strzałę w lewą dłoń i przyłożyła ostrą krawędź do prawego kciuka. Wystarczy, że mocniej pociągnie, a skóra zostanie przecięta, produkując ten wyjątkowy tusz. Nie spuszczała z oczu lustra, tylko w ten sposób mogąc śledzić ruchy widmowej sylwetki. Bała się, że mara zniknie, jeśli tylko odwróci na moment wzrok.
Serce biło jej z każdą chwilą odrobinę szybciej. Zawieszona w niepewności wpatrywała się w lustro, w którym póki co dostrzegała jedynie własne pogrążone w półmroku odbicie. Przytłumione, fioletowe światło jednego z neonów opadało na nią z boku, odbijało się w jednym oku.
W końcu coś zamajaczyło na szklanej tafli. Na początku pomyślała, że to jakiś cień zza okna, może coś przysłoniło uliczną latarnię, krótkie załamanie światła położyło się smugą na odbiciu, ale im dłużej patrzyła na powierzchnię, tym bardziej dostrzegała zarys sylwetki. Podniosła się, podeszła bliżej, cały czas obserwując odbicie. Przystanęła może dwa kroki przed istotą.
– Mam nadzieję, że nie boisz się krwi – zaczęła, ponownie obracając strzałę w palcach. Na szczęście jej ten widok wyjątkowo nie obrzydzał ani nie sprawiał, że zaraz będzie walczyć o utrzymanie świadomości. – Wystarczy, że w tym samym czasie zadamy sobie drobną ranę i wzajemnie napiszemy na skórze krwią prawdziwą godność.
Zsunęła z ramion bluzę, odsłaniając więcej ciała. Okrycie wylądowało na podłodze, suwak cicho zabrzęczał uderzając o posadzkę. Miała na sobie koszulkę na ramiączkach sięgającą nieco powyżej pępka i krótkie spodenki – większej powierzchni do bazgrania chyba nie dało się stworzyć nie obnażając do reszty.
– Jestem gotowa. Jeśli chcesz zrezygnować, to właściwie ostatnia chwila. – Złapała strzałę w lewą dłoń i przyłożyła ostrą krawędź do prawego kciuka. Wystarczy, że mocniej pociągnie, a skóra zostanie przecięta, produkując ten wyjątkowy tusz. Nie spuszczała z oczu lustra, tylko w ten sposób mogąc śledzić ruchy widmowej sylwetki. Bała się, że mara zniknie, jeśli tylko odwróci na moment wzrok.
Już dawno przestał zwracać uwagę na takie rzeczy. Przynajmniej w większości przypadków, ciemnowłosy nie przejmował się jakimiś lękami. Krew z pewnością nie przyprawiała go o jakiegoś rodzaju mdłości, a ból... ten na swój sposób powitałby z otwartymi rękoma. W końcu oznaczałoby to, że na swój sposób znowu czuje, czy bardziej precyzyjnie - żyje. Problem pojawił się jednak w kwestii tego, że niematerialne byty nie miały nader wielu przyrządów do samookaleczania. Może tak było lepiej, ale sam kontrakt z pewnością wydawał się trudniejszy. Nie mając więc wielu innych opcji, podwinąłby nieco swoje rękawy, aby zaraz później zabrać się za pozyskanie swojej 'krwi'. Przygryzłby nieco bardziej swój palec wskazujący, aby napisać swoje imię na lewym ramieniu dziewczyny. Jeśli miałoby to zostawić jakiś ślad, to raczej nie powinno być to większym problemem. Samemu też wystawiając nieco bardziej w stronę lustra drugą z dłoni, co by ta może zdawała się bardziej widoczna, czy jak to dokładniej działało.
Śledziła każdy, nawet najmniejszy ruch w lustrze. Widziała własne odbicie i nakładającą się na nie sylwetkę ducha. Wydawał się być niższy od niej, choć może wzrok i perspektywa oszukiwały ją, dając złudne wrażenie. Nie miałaby problemu zawrzeć kontraktu nawet z dzieckiem, o ile jego motywacja nie była pozbawiona sensu. Użeranie się z kilkulatkiem zdecydowanie nie było na jej nerwy.
Wychwyciła ruch dłoni ducha, lekko przechylającą się głowę. Przycisnęła mocniej grot strzały do własnej skóry – lekkie szczypanie przypomniało o cielesności, kiedy drobna rana utworzyła się na jej palcu. Krew zalśniła delikatnie w neonowym świetle, kiedy Asami uniosła dłoń w kierunku wystawionej ręki. Dziwnie było pisać w powietrzu, bazując tylko na powidoku na szklanej tafli znajdującej się tylko trochę dalej. Miała jednak wrażenie, jakby czerwona smuga rzeczywiście zmieniała się trochę, niczym rozsmarowywana po dziwnym invisible wallu.
Chwile pełne ciszy i napięcia mijały, w końcu skończyła ruch tworzący ostatnią kreskę znaków w swojej godności. Odczekała jeszcze moment, wypuściła powoli powietrze z płuc i odsunęła się pół kroku. Poczuła to. Osobliwe, trudne do zapomnienia połączenie z inną istotą, jakby przepłynęła przez nią fala energii zostawiającej w koniuszkach palców delikatne mrowienie. Dopiero teraz mogła zobaczyć w pełni yūrei, z którym zawarła pakt.
– No, to witamy po żywej stronie. Czuj się jak u siebie. – Przysunęła zraniony kciuk do warg i podeszła do półki. Zerknęła do małego, wiklinowego koszyka i wyciągnęła z niego plaster, którym okleiła skaleczenie. – Jeśli potrzebujesz miejsca do mieszkania, to mam jeden wolny pokój.
Wychwyciła ruch dłoni ducha, lekko przechylającą się głowę. Przycisnęła mocniej grot strzały do własnej skóry – lekkie szczypanie przypomniało o cielesności, kiedy drobna rana utworzyła się na jej palcu. Krew zalśniła delikatnie w neonowym świetle, kiedy Asami uniosła dłoń w kierunku wystawionej ręki. Dziwnie było pisać w powietrzu, bazując tylko na powidoku na szklanej tafli znajdującej się tylko trochę dalej. Miała jednak wrażenie, jakby czerwona smuga rzeczywiście zmieniała się trochę, niczym rozsmarowywana po dziwnym invisible wallu.
Chwile pełne ciszy i napięcia mijały, w końcu skończyła ruch tworzący ostatnią kreskę znaków w swojej godności. Odczekała jeszcze moment, wypuściła powoli powietrze z płuc i odsunęła się pół kroku. Poczuła to. Osobliwe, trudne do zapomnienia połączenie z inną istotą, jakby przepłynęła przez nią fala energii zostawiającej w koniuszkach palców delikatne mrowienie. Dopiero teraz mogła zobaczyć w pełni yūrei, z którym zawarła pakt.
– No, to witamy po żywej stronie. Czuj się jak u siebie. – Przysunęła zraniony kciuk do warg i podeszła do półki. Zerknęła do małego, wiklinowego koszyka i wyciągnęła z niego plaster, którym okleiła skaleczenie. – Jeśli potrzebujesz miejsca do mieszkania, to mam jeden wolny pokój.
Uważnie przyglądał się poczynaniom dziewczyny. Zrobił chyba to, co powinien. Wszystko po to, aby pozwolić światu i jego nietypowej rzeczywistości zdziałać swoje cuda. Nie potrafił do końca pojąć tego, jak przebiegał cały proces. Niektórzy ośmieliliby się powiedzieć, że niezbadane są tajemnice wszechświata. Sam ciemnowłosy niekoniecznie się tym teraz przejmował. Może wypadałoby wiedzieć, co tak naprawdę ma miejsce podczas pozyskiwania ciała z krwi i powietrza, jednak nie sądził, aby było to opisane w jakiś książkach, czy filmach.
- Dziwnie tak... - wyrzucił z siebie tylko, kiedy tylko odzyskał ciało i przyszło mu w końcu poczuć coś innego, aniżeli dotyk pustki. Napływ starych, nowych doświadczeń z pewnością stanowił coś innego, aniżeli kilkuletnia niemal-nicość. Zmrużył oczy, pocierając przy tym skronie i zastanawiając się nad kolejną kwestią, poruszoną przez dziewczynę. - Może się przydać. Darmowe piwnice w Nanashi ostatnio coś zalało - odpowiedział na propozycje zamieszkania, mając na uwadze wszelkie plotki o nieustannych opadach deszczu w najbardziej przystępnej cenowo lokacji miasta.
- Dziwnie tak... - wyrzucił z siebie tylko, kiedy tylko odzyskał ciało i przyszło mu w końcu poczuć coś innego, aniżeli dotyk pustki. Napływ starych, nowych doświadczeń z pewnością stanowił coś innego, aniżeli kilkuletnia niemal-nicość. Zmrużył oczy, pocierając przy tym skronie i zastanawiając się nad kolejną kwestią, poruszoną przez dziewczynę. - Może się przydać. Darmowe piwnice w Nanashi ostatnio coś zalało - odpowiedział na propozycje zamieszkania, mając na uwadze wszelkie plotki o nieustannych opadach deszczu w najbardziej przystępnej cenowo lokacji miasta.
– Słyszałam właśnie, że ktoś zrobił im konkretny prysznic. Na szczęście w Karafurunie jeszcze jest sucho, a w bonusie nie mam szczurów w bloku. – Oparła się o ścianę przy oknie i wyjrzała przez nie. Ze względu na wysokość można było podziwiać całkiem niezłe widoki, choć budynek znajdował się na skraju dzielnicy. Okno wychodziło na tę bardziej zabudowaną stronę okolicy i mogła obserwować neony błyszczące w oddali.
– Chcesz w ogóle coś jeść, pić? Z tego co pamiętam to chyba nie macie ran po powrocie do życia… Jeśli czegoś potrzebujesz to się nie krępuj. Jedyne, o co proszę, to żeby w miarę zachowywać ciszę w nocy. Co prawda nie mamy tu ścian z kartonu, ale nie chce mi się użerać z marudzącymi sąsiadami.
Była skłonna zapewnić duchowi wszystko do godnej egzystencji, w tym nawet sypnąć kasą, żeby kupił sobie trochę nowych ubrań. W swojej garderobie miała raczej niewiele rzeczy, które mógłby na siebie włożyć i nie wyglądać jakby pożyczył coś od starszej siostry, a robienie codziennie prania mogło być uciążliwe. Obróciła zręcznie trzymaną w palcach strzałę i postukała lotką o swój policzek w krótkim zamyśleniu.
– Chcesz w ogóle coś jeść, pić? Z tego co pamiętam to chyba nie macie ran po powrocie do życia… Jeśli czegoś potrzebujesz to się nie krępuj. Jedyne, o co proszę, to żeby w miarę zachowywać ciszę w nocy. Co prawda nie mamy tu ścian z kartonu, ale nie chce mi się użerać z marudzącymi sąsiadami.
Była skłonna zapewnić duchowi wszystko do godnej egzystencji, w tym nawet sypnąć kasą, żeby kupił sobie trochę nowych ubrań. W swojej garderobie miała raczej niewiele rzeczy, które mógłby na siebie włożyć i nie wyglądać jakby pożyczył coś od starszej siostry, a robienie codziennie prania mogło być uciążliwe. Obróciła zręcznie trzymaną w palcach strzałę i postukała lotką o swój policzek w krótkim zamyśleniu.
- W tym tempie będą mogli ukisić te szczury w słoikach na zimę - dopowiedział tylko, biorąc pod uwagę to, że sama dzielnica niekoniecznie obraziłaby się za takie danie. Wywar ze szczura, kiszony wąż, czy może jakiś bulion na bazie śmieciowej pandy. Z pewnością brzmiało to, jak egzotyczne rarytasy z biedniejszej dzielnicy miasta. Powódź z pewnością nie należała do preferencji ciemnowłosego. Ruuka wolał nawet nie myśleć o tym, jak wyglądałaby jego kąpiel w jednej z alejek nieszczęsnej lokacji. Raz został przymuszony do wąchania alg z rybkami i wolałby tego nie powtarzać. Skupił się jednak na dalszych kwestiach wypowiedzianych przez dziewczynę, aby w międzyczasie z uporem kilkunastomiesięcznego dziecka dotykać okolicznych rzeczy jak meble, czy podłoga. W końcu nic nie zastąpi realnego doświadczenia.
- Przydałoby się zmienić co nieco. Włosy, tożsamość - powiedział tylko, mając na uwadze to, że raczej wolał uniknąć nieszczęśliwych wypadków w formie spotkania własnego mordercy. Czy kogoś, kto mógł zlecić jego śmierć. Czy nawet i dawnych współpracowników. - Raczej nikt nie chciałby spotkać ducha - dodałby tylko, ziewając przy tym mimowolnie. Niby ledwo co dostał nowe ciało, jednak udawany sen nie może z pewnością zastąpić realnego zjawiska.
- Przydałoby się zmienić co nieco. Włosy, tożsamość - powiedział tylko, mając na uwadze to, że raczej wolał uniknąć nieszczęśliwych wypadków w formie spotkania własnego mordercy. Czy kogoś, kto mógł zlecić jego śmierć. Czy nawet i dawnych współpracowników. - Raczej nikt nie chciałby spotkać ducha - dodałby tylko, ziewając przy tym mimowolnie. Niby ledwo co dostał nowe ciało, jednak udawany sen nie może z pewnością zastąpić realnego zjawiska.
Były jej obce rzeczy, uchodzące w dzielnicy biedoty za rarytas. Nie chadzała tam, nie interesowała się ich życiem, byli jej obojętni po całości. Po prostu istnieli, nie przeszkadzając jej za szczególnie. Nie potrzebowała ich, oni zapewne jej też nie. Czasem dorzucała się charytatywnie, kiedy na nich zbierano, kasa z jej podatków płynęła też częściowo na zapomogi dla nich. Interesowało ją tyle, żeby ten nawiedzony deszcz nie wpłynął na miejsce, w którym ona mieszkała. Przez fakt egzystowania na ostatnim piętrze, raczej nie miała ochoty na doświadczenie przeciekającego dachu.
– Podejrzewam, że raczej nie chcesz się rzucać w oczy. Teraz w mieszkaniu mam tylko fioletową farbę, ale żaden problem, żeby wyskoczyć w ciągu dnia po jakąś bardziej naturalną. Mogę się włamać do systemu miejskiego i wyrobić ci nowe dokumenty, ale do tego przyda się zdjęcie od fotografa.
Odsunęła się od ściany i okna, żeby przejść kilka kroków do innej szafki. Obok niej oparty był kołczan, do którego wsunęła strzałę służącą wcześniej do nacięcia sobie palca. Obserwowała przez chwilę jak Ruuka bada okolicę, ale też ziewa, co uświadomiło jej, że było sporo po drugiej w nocy i sama też odczuwała już powoli zmęczenie.
– Wzięłam urlop na najbliższe parę dni. Możemy przejść się po sklepach, kupić ci ubrania, telefon i co tam jeszcze będzie ci potrzebne, albo załatwić to przez internet. Ale póki co chyba kierunek łóżko. Twoje przygotowałam już wcześniej. Jeśli będziesz potrzebował dodatkowego koca czy więcej poduszek, są w pokoju w szafie na dolnej półce, obok znajdziesz ręczniki. Łazienka jest tam – wskazała odpowiedni kierunek. Ciężko było się zgubić, były to jedyne drzwi obok kuchni, po przeciwnej stronie od pokoju, którego mu użyczyła. – Nie krępuj się rano obsłużyć w kuchni, w razie jakbym nie wstała przed tobą to możesz mnie obudzić. Mam pokój na górze. Jeśli nie chcesz wchodzić to możesz krzyknąć, zwykle mam dość lekki sen. Tylko głośniej, bo na prawe ucho gorzej słyszę. W szafie jest też parę ubrań, które zostawiłam po byłym i kilka bardziej „neutralnych” moich na wypadek jakbyś chciał się przebrać. – A podejrzewała, że tak właśnie jest. Nie miała pojęcia, jak długo duch musiał znosić brak możliwości zmiany swojej garderoby, w której, jakby nie patrzeć, jednak umarł. Co prawda to, co mogła mu zaoferować, na bank byłoby na niego odrobinę za duże, ale zawsze lepsze to niż nic. Uśmiechnęła się do niego, życzyła miłej nocy i ruszyła w kierunku drabinki z zamiarem wdrapania się do swojego pokoju.
– Podejrzewam, że raczej nie chcesz się rzucać w oczy. Teraz w mieszkaniu mam tylko fioletową farbę, ale żaden problem, żeby wyskoczyć w ciągu dnia po jakąś bardziej naturalną. Mogę się włamać do systemu miejskiego i wyrobić ci nowe dokumenty, ale do tego przyda się zdjęcie od fotografa.
Odsunęła się od ściany i okna, żeby przejść kilka kroków do innej szafki. Obok niej oparty był kołczan, do którego wsunęła strzałę służącą wcześniej do nacięcia sobie palca. Obserwowała przez chwilę jak Ruuka bada okolicę, ale też ziewa, co uświadomiło jej, że było sporo po drugiej w nocy i sama też odczuwała już powoli zmęczenie.
– Wzięłam urlop na najbliższe parę dni. Możemy przejść się po sklepach, kupić ci ubrania, telefon i co tam jeszcze będzie ci potrzebne, albo załatwić to przez internet. Ale póki co chyba kierunek łóżko. Twoje przygotowałam już wcześniej. Jeśli będziesz potrzebował dodatkowego koca czy więcej poduszek, są w pokoju w szafie na dolnej półce, obok znajdziesz ręczniki. Łazienka jest tam – wskazała odpowiedni kierunek. Ciężko było się zgubić, były to jedyne drzwi obok kuchni, po przeciwnej stronie od pokoju, którego mu użyczyła. – Nie krępuj się rano obsłużyć w kuchni, w razie jakbym nie wstała przed tobą to możesz mnie obudzić. Mam pokój na górze. Jeśli nie chcesz wchodzić to możesz krzyknąć, zwykle mam dość lekki sen. Tylko głośniej, bo na prawe ucho gorzej słyszę. W szafie jest też parę ubrań, które zostawiłam po byłym i kilka bardziej „neutralnych” moich na wypadek jakbyś chciał się przebrać. – A podejrzewała, że tak właśnie jest. Nie miała pojęcia, jak długo duch musiał znosić brak możliwości zmiany swojej garderoby, w której, jakby nie patrzeć, jednak umarł. Co prawda to, co mogła mu zaoferować, na bank byłoby na niego odrobinę za duże, ale zawsze lepsze to niż nic. Uśmiechnęła się do niego, życzyła miłej nocy i ruszyła w kierunku drabinki z zamiarem wdrapania się do swojego pokoju.
Strona 1 z 2 • 1, 2
maj 2038 roku