Strona 2 z 2 • 1, 2
First topic message reminder :
Mieszkanie nr 17
Znajdujące się na najwyższym piętrze mieszkanie urządzone zostało w stylu podobnym do cyberpunku. Ciemny wystrój gdzieniegdzie rozświetlają neonowe światła, barwami dominującymi są szarości oraz fiolety. Zaraz po wejściu do środka natrafia się na otwartą przestrzeń pokoju dziennego połączonego z jadalnią, po lewo przejść można do łazienki lub kuchni, na prawo z kolei znajduje się mały pokój mogący służyć za sypialnię dla gościa. Właścicielka czasem, w zależności od kaprysu, urządza też tu swoje miejsce do spania - na podwyższeniu zaraz pod drabinką prowadzącą w górę. Mieszkanie posiada również drugi poziom. Tam umiejscowiono garderobę i sypialnię wraz z porządnie urządzonym pokojem wyciągniętym żywcem ze snów gamera.
- Czarny nie rzucałby się aż tak w oczy - powiedziałby tylko w kwestii fioletowej opcji. Nie miał nic do takiego rozwiązania, jednak z pewnością nie byłby standardowym, przeciętnym, szarym Azjatą, który nie wybiega jakoś przed szereg. Co prawda, anime wersja świata niekoniecznie przejmowała się niuansami w tej formie, jednak bywały też sytuacje, gdzie nader dziwny kolor mógłby skupić zbyt dużą uwagę zebranych dookoła niego ludzi. Po otrzymaniu odpowiednich instrukcji ruszył jednak do łazienki. Tam z kolei obmył tylko twarz, odpuszczając sobie póki co jakąkolwiek formę prysznicu, czy kąpieli. Jakby nie patrzeć, po długich miesiącach mógł odpocząć od podświadomego wrażenia bycia przemoczonym.
Noc nie należała do najłatwiejszych. Spokojny sen z pewnością nie był tym, co towarzyszyło ciemnowłosemu. Chłopak z jednej strony odczuwał zmęczenie, jednak długie minuty, jeśli nawet nie godziny minęły zanim ten rzeczywiście odpłynął. Jeszcze dłużej zajęło mu ponowne wrócenie do żywych, bo kiedy w końcu udało mu się otworzyć oczy, mógł dostrzec, że zegar wybił jedną z popołudniowych godzin. Nie mogąc zlokalizować swojej kontrahentki, udał się do kuchni z misją upolowania czegoś, co mogłoby przypominać śniadanie. Jakieś płatki i mleko chyba każdy trzymał w lodówce. Od biedy zostałyby mu jakiejś jako, czy ryż. Wraz z nabytym prowiantem przysiadłby w salonie, aby to następnie skacząc po kanałach, trafić na jakąś relacje z festiwalu hanami.
- Ach, to ten czas - rzuciłby tylko pod nosem, przyglądając się typowym dla tego okresu płatkom kwiatów, które na ekranie telewizora opadały na ziemię w jakimś okolicznym parku. Jedni wychodzili na zewnątrz by dotknąć trawy, innym wystarczyła taka w formacie 2D.
Noc nie należała do najłatwiejszych. Spokojny sen z pewnością nie był tym, co towarzyszyło ciemnowłosemu. Chłopak z jednej strony odczuwał zmęczenie, jednak długie minuty, jeśli nawet nie godziny minęły zanim ten rzeczywiście odpłynął. Jeszcze dłużej zajęło mu ponowne wrócenie do żywych, bo kiedy w końcu udało mu się otworzyć oczy, mógł dostrzec, że zegar wybił jedną z popołudniowych godzin. Nie mogąc zlokalizować swojej kontrahentki, udał się do kuchni z misją upolowania czegoś, co mogłoby przypominać śniadanie. Jakieś płatki i mleko chyba każdy trzymał w lodówce. Od biedy zostałyby mu jakiejś jako, czy ryż. Wraz z nabytym prowiantem przysiadłby w salonie, aby to następnie skacząc po kanałach, trafić na jakąś relacje z festiwalu hanami.
- Ach, to ten czas - rzuciłby tylko pod nosem, przyglądając się typowym dla tego okresu płatkom kwiatów, które na ekranie telewizora opadały na ziemię w jakimś okolicznym parku. Jedni wychodzili na zewnątrz by dotknąć trawy, innym wystarczyła taka w formacie 2D.
Obudziła się względnie rano. Było jeszcze nawet przed południem i to wystarczająco dużo, żeby zdążyć się ogarnąć razem z nałożeniem makijażu. Zauważając, że jej duszek jeszcze nie wstał i nie chcąc wyrywać go ze snu, cicho wyśliznęła się z mieszkania, licząc, że zdąży wrócić nim ten wstanie. Ilość ludzi w sklepie jednak ją zaskoczyła, a przechadzając się pomiędzy półkami zaczęła wpadać na coraz to kolejne pomysły, co mogłoby się jeszcze przydać w mieszkaniu.
– O, hej – przywitała się, kiedy po otwarciu drzwi zauważyła Ruukę oglądającego transmisję festiwalu. – Wyskoczyłam po zakupy, mam farbę. Możesz na szybko umyć włosy i lekko osuszyć je ręcznikiem?
Postawiła plecak i torby z zakupami na wysepce kuchennej, zaczynając wyciągać po kolei wszystko, co nabyła. Było tam trochę warzyw i owoców, kilka butelek z napojami, wodą, puszki z energetykami, ryż, produkty ewidentnie do zrobienia jakiegoś obiadu. Oprócz tego nowa szczoteczka dla swojego współlokatora, kilka pudełek farby, parę rzeczy, które kończyły jej się w domu i inne drobne bibeloty.
– O, hej – przywitała się, kiedy po otwarciu drzwi zauważyła Ruukę oglądającego transmisję festiwalu. – Wyskoczyłam po zakupy, mam farbę. Możesz na szybko umyć włosy i lekko osuszyć je ręcznikiem?
Postawiła plecak i torby z zakupami na wysepce kuchennej, zaczynając wyciągać po kolei wszystko, co nabyła. Było tam trochę warzyw i owoców, kilka butelek z napojami, wodą, puszki z energetykami, ryż, produkty ewidentnie do zrobienia jakiegoś obiadu. Oprócz tego nowa szczoteczka dla swojego współlokatora, kilka pudełek farby, parę rzeczy, które kończyły jej się w domu i inne drobne bibeloty.
Przegapione sezony seriali nie pozwalały na to, aby na spokojnie obejrzeć ich najnowsze odcinki. Nie mając więc większego pola do popisu, ciemnowłosy postanowił postawić na coś względnie na czasie. Podziwianie płatków wydawało się dość nudną opcją, jednak z pewnością stanowiło lepszy zabijacz czasu, aniżeli ekran wyłączonego telewizora. Do tego dochodził sam fakt kontroli urządzenia, czy też trzymania pilota. Jak to się mawiało - kto ma pilot, ten ma władze. Przynajmniej nad oglądanym programem.
- Teraz - rzucił tylko, chwilowo odrywając wzrok od jakiejś małej grupki śpiewającej coś na scenie w akompaniamencie wiosennego krajobrazu. Stęknął tylko, podnosząc się sprzed ekranu, jakby miał przynajmniej siedemdziesiątkę na karku i powlókł się do łazienki. Na szybko zwilżył włosy, co też pewnie zrobił niezbyt dokładnie i przecierając je ręcznikiem wrócił do pomieszczenia. - Myślisz, że w sklepach mają jakieś sezonowe rzeczy? Wiesz jak dyniowa kawa jesienią - rzucił tylko, wracając spojrzeniem do festiwalu i czekając na jakiś dalszy instruktarz.
- Teraz - rzucił tylko, chwilowo odrywając wzrok od jakiejś małej grupki śpiewającej coś na scenie w akompaniamencie wiosennego krajobrazu. Stęknął tylko, podnosząc się sprzed ekranu, jakby miał przynajmniej siedemdziesiątkę na karku i powlókł się do łazienki. Na szybko zwilżył włosy, co też pewnie zrobił niezbyt dokładnie i przecierając je ręcznikiem wrócił do pomieszczenia. - Myślisz, że w sklepach mają jakieś sezonowe rzeczy? Wiesz jak dyniowa kawa jesienią - rzucił tylko, wracając spojrzeniem do festiwalu i czekając na jakiś dalszy instruktarz.
Parsknęła lekkim śmiechem, unosząc wzrok nieco spod byka na ducha, ale uśmiechnęła się. Zabrzmiał jak dziecko, które ktoś właśnie próbował odciągnąć od ulubionego zajęcia w celu zmuszenia do wykonania bojowego zadania, które w ogóle nie jest przyjemne i do tego zajmie mu pół dnia. Nie miała swoich dzieci, nigdy nawet nie chciała mieć uważając je tylko za przeszkodę w karierze, życiu i utrzymywaniu smukłej sylwetki. Zresztą, gdyby coś jej odbiło, żeby jakiegoś smarka wychowywać, to wolałaby to robić z kimś, a nie zostać samotną matką-wdową.
– Wiśniowe i brzoskwiniowe chyba w tym momencie – odparła kończąc chowanie zakupów spożywczych po półkach. Przeszła się po czysty ręcznik, który położyła na ramionach i plecach yurei, żeby zabezpieczyć jego ubrania przed zachlapaniem farbą. – W tym sezonie truskawki też są w modzie, jak to zawsze na wiosnę.
Przyniosła z łazienki małe pudełeczko z bezbarwną, pozbawioną zapachu mazią, którą posmarowała uszy Ruuki i skórę w pobliżu linii włosów. Na sto procent była to ochrona przed ufarbowaniem skóry. Zaraz po tym wsunęła na dłonie rękawiczki i zaczęła nakładanie farby, posiłkując się również grzebieniem i rozczesując dokładnie poszczególne kosmyki.
– Dzieje się tam coś ciekawego? – spytała w kontekście oglądanego festiwalu. Mogła co najwyżej słuchać, nie chciała za bardzo odwracać wzroku od obecnej czynności.
– Wiśniowe i brzoskwiniowe chyba w tym momencie – odparła kończąc chowanie zakupów spożywczych po półkach. Przeszła się po czysty ręcznik, który położyła na ramionach i plecach yurei, żeby zabezpieczyć jego ubrania przed zachlapaniem farbą. – W tym sezonie truskawki też są w modzie, jak to zawsze na wiosnę.
Przyniosła z łazienki małe pudełeczko z bezbarwną, pozbawioną zapachu mazią, którą posmarowała uszy Ruuki i skórę w pobliżu linii włosów. Na sto procent była to ochrona przed ufarbowaniem skóry. Zaraz po tym wsunęła na dłonie rękawiczki i zaczęła nakładanie farby, posiłkując się również grzebieniem i rozczesując dokładnie poszczególne kosmyki.
– Dzieje się tam coś ciekawego? – spytała w kontekście oglądanego festiwalu. Mogła co najwyżej słuchać, nie chciała za bardzo odwracać wzroku od obecnej czynności.
- Nie dogaduje się za bardzo z truskawkami - rzucił tylko w odpowiedzi na kolejną sugestie, przyglądając się temu, jak na festiwalową scenę wchodzi jakiś starszy facet i zaczyna nudną przemowę. Już naturalny pejzaż, czy inne roślinne krajobrazy wydawałyby się lepszym rozwiązaniem. Wewnętrznie przewrócił oczyma, zastanawiając się nad tym, czy wypadałoby im zamówić jakieś ciastko wiśniowe z Maca, albo inne coś. - Może jakieś herbaty z płatków wiśni? Chociaż to chyba lepiej samemu zrobić - dopowiedziałby tylko po chwili, aby to stwierdzić, że w oglądanie natury mogło wyjść lepiej na świeżym powietrzu. Mimo to, nie powinien tego jeszcze robić. Przynajmniej nie w sytuacji, gdy niekoniecznie wiedział, co dokładniej miało miejsce te półtora, czy dwa lata temu.
- Raczej nic specjalnego. W innych krajach raczej nie celebrują tego tak, jak u nas - stwierdził tylko, mając na uwadze to, jaka szopka odbywała się w telewizji. Zupełnie tak, jakby ktoś miał zaraz poprowadzić jakąś prorodzinną propagandę, czy inne polityczne zagrywki kosztem kilku różowo-białych płatków.
- Raczej nic specjalnego. W innych krajach raczej nie celebrują tego tak, jak u nas - stwierdził tylko, mając na uwadze to, jaka szopka odbywała się w telewizji. Zupełnie tak, jakby ktoś miał zaraz poprowadzić jakąś prorodzinną propagandę, czy inne polityczne zagrywki kosztem kilku różowo-białych płatków.
– Nie lubisz czy alergia? – zapytała z czystej ciekawości. Nie chciała go przypadkiem podtruć, gdyby coś ugotowała albo mu przyniosła, warto było wiedzieć, na co powinna uważać, czego unikać w składach produktów i żeby unikać truskawkowych kosmetyków. Na całe szczęście teraz w swoim asortymencie takowych nie miała, ale czasem się zdarzało w przeszłości.
– Ale to chyba trzeba te płatki najpierw wysuszyć… Nie wiem, nie znam się na herbaciarstwie. Wolę raczej gotowe mieszanki. Pewnie w większych marketach by się znalazły. – Rzadko pijała w ogóle herbatę. Coś tam miała pochowane po kątach szafek, ale jednak na rozbudzenie wybierała napoje energetyczne, z kolei w trakcie dnia czystą wodę albo jakiś naturalny sok pozbawiony sztucznie dodawanego cukru.
– Ale w innych krajach mają jakieś święto z kurczakami i zającami w podobnym terminie. Chyba jednak wolę te nasze kwiatki. Ludzie na Zachodzie są dziwni. – Spojrzała czy każdy kosmyk włosów ducha został pokryty równo farbą, a następnie poszła zostawić rękawiczki na brzegu umywalki w łazience. – Musisz teraz posiedzieć z farbą pół godziny i po tym spłukać. Nigdy się nie zawiodłam na tej firmie, więc raczej nie wyjdą ci nagle zielone.
Zgarnęła laptopa leżącego na półce i usiadła sobie obok niego, w oczekiwaniu na załadowanie się systemu spoglądając w kierunku telewizora.
– Ale to chyba trzeba te płatki najpierw wysuszyć… Nie wiem, nie znam się na herbaciarstwie. Wolę raczej gotowe mieszanki. Pewnie w większych marketach by się znalazły. – Rzadko pijała w ogóle herbatę. Coś tam miała pochowane po kątach szafek, ale jednak na rozbudzenie wybierała napoje energetyczne, z kolei w trakcie dnia czystą wodę albo jakiś naturalny sok pozbawiony sztucznie dodawanego cukru.
– Ale w innych krajach mają jakieś święto z kurczakami i zającami w podobnym terminie. Chyba jednak wolę te nasze kwiatki. Ludzie na Zachodzie są dziwni. – Spojrzała czy każdy kosmyk włosów ducha został pokryty równo farbą, a następnie poszła zostawić rękawiczki na brzegu umywalki w łazience. – Musisz teraz posiedzieć z farbą pół godziny i po tym spłukać. Nigdy się nie zawiodłam na tej firmie, więc raczej nie wyjdą ci nagle zielone.
Zgarnęła laptopa leżącego na półce i usiadła sobie obok niego, w oczekiwaniu na załadowanie się systemu spoglądając w kierunku telewizora.
- A robi to jakąś różnice? - rzucił tylko w odpowiedzi na postawione przed nim pytanie. Na upartego zwykle jedno nie wykluczało drugiego. W końcu niewiele osób lubiło puchnącą twarz, czy zacieśniające się gardło. - To drugie - dodał po krótkiej przerwie, wysłuchując następnie wywodu odnośnie suszenia płatków i innych herbacianych zawiłości. Nie miał sam większego doświadczenia, a tym bardziej wiedzy na ten temat. Zwykle kupował gotową lub w saszetkach, toteż nie musiał zastanawiać się nad samym procesem.
- Zwierzęta są lepszym materiałem na merch. Wolałbym dostać pluszowego kurczaka, jak jakieś kwiatki, czy płatki - dopowiedziałby tylko w kwestii świąt, aby przytaknąć później na dalsze instrukcje. Mimo to, uspokajające było to, że nie skończy z trawiastym odcieniem. Musiałby jeszcze wtedy skosić ten trawnik, czy coś.
- Zwierzęta są lepszym materiałem na merch. Wolałbym dostać pluszowego kurczaka, jak jakieś kwiatki, czy płatki - dopowiedziałby tylko w kwestii świąt, aby przytaknąć później na dalsze instrukcje. Mimo to, uspokajające było to, że nie skończy z trawiastym odcieniem. Musiałby jeszcze wtedy skosić ten trawnik, czy coś.
– Wiesz, jestem uczulona na pióra, ale mimo wszystko je lubię – wyznała, dzieląc się przy okazji jedną ze swoich słabych stron. Po dotknięciu pierza dostawała okropnej, swędzącej wysypki, w dodatku wyskakiwała jej potężna opuchlizna. Kontakt z twarzą mógł się skończyć hospitalizacją. Lotki strzał musiała zastępować tworzywem sztucznym, bo inaczej nie byłaby w stanie korzystać ze swojej cichej i zabójczej, choć według niektórych archaicznej broni. Ale kiedy widziała ptaki w zoo czy chadzające wolno po parku pawie, nie mogła się nimi nie zachwycić choć przez chwilę. Żywe barwy, skomplikowane wzory, faktura w dotyku.
– Będziesz mi musiał powiedzieć, co jeszcze ci przeszkadza albo zagraża życiu. – Jeśli chciała zadbać o swojego ducha i nie doprowadzić do zbyt szybkiego zerwania kontraktu, póki u niej mieszkał, nie mógł być narażany na czynniki wywołujące pogorszenie zdrowia. Może i był jej obcy, ale wraz z zawarciem kontraktu stał się dla niej bardzo bliski.
– Całe szczęście nie jestem hanamiarą. Nie będę cię wlec po parkach, żeby się zachwycać drzewami. Możemy zamiast tego iść do jakiegoś salonu gier, baru albo powłóczyć się po galerii, to bardziej moje klimaty. I tak trzeba ci ogarnąć jakieś łaszki na zapas, żebyś nie siedział tylko w jednym komplecie.
Na razie mogli się jednak relaksować. Czas nigdzie ich nie gonił, Ruuce musiała się utrwalić farba na włosach. Z transmisją festiwalu w tle, chwilowo pozostawali wolni od tego całego szału dziejącego się poza szczelnymi murami mieszkania.
zt 2x
– Będziesz mi musiał powiedzieć, co jeszcze ci przeszkadza albo zagraża życiu. – Jeśli chciała zadbać o swojego ducha i nie doprowadzić do zbyt szybkiego zerwania kontraktu, póki u niej mieszkał, nie mógł być narażany na czynniki wywołujące pogorszenie zdrowia. Może i był jej obcy, ale wraz z zawarciem kontraktu stał się dla niej bardzo bliski.
– Całe szczęście nie jestem hanamiarą. Nie będę cię wlec po parkach, żeby się zachwycać drzewami. Możemy zamiast tego iść do jakiegoś salonu gier, baru albo powłóczyć się po galerii, to bardziej moje klimaty. I tak trzeba ci ogarnąć jakieś łaszki na zapas, żebyś nie siedział tylko w jednym komplecie.
Na razie mogli się jednak relaksować. Czas nigdzie ich nie gonił, Ruuce musiała się utrwalić farba na włosach. Z transmisją festiwalu w tle, chwilowo pozostawali wolni od tego całego szału dziejącego się poza szczelnymi murami mieszkania.
zt 2x
29.11.2037
Były umówione i nie było to już pierwsze spotkanie, a już któreś z kolei. Minamoto zdążyła polubić kobietę, więc nie była aż tak sztywna w jej obecności. Tym razem miała ze sobą niespodziankę w postaci dwóch płóciennych toreb z jedzonkiem. W końcu lepsze to rozwiązanie niż jednorazówki za które musiała dopłacać. A tak jak miała swoje, to nie musiała marnować pieniędzy. Do samego budynku wbiła zaraz za kimś zanim drzwi się zamknęły. A jako że była łowczynią okazji, to tej nie zmarnowała. Niemalże od razu dała w długą po schodach będąc niezbyt chętną do używania windy. Poza tym jak się zmęczy, to lepiej będzie się jej jadło, prawda?
W końcu zapukała do drzwi. - Dzień dobry Shirai! Przyniosłam jedzonko! - I to nie byle jakie, a na całą nockę. Obydwie wiedzą że po nauce to na tym się nie skończy i pewnie zabiorą się za granie albo oglądanie czegoś. Tak więc przyniosła Dwa duże ramen, gyozę i sushi w tempurze. Do picia dwie butle coli oraz kilka puszek white peach soda. Do nauki była gotowa i zmotywowana. Swoje powody prywatne oczywiście za tym stały. W końcu może się jej to przydać w niedalekiej przyszłości. Może nawet wpierdoli się Enmie na telefon jak ją znowu wnerwi? To była opcja, którą możliwe że w przyszłości wykorzysta. - Poza tym co u ciebie? - Spytała wchodząc i odkładając siaty na stolik z dala od elektroniki.
@Shirai Asami
Były umówione i nie było to już pierwsze spotkanie, a już któreś z kolei. Minamoto zdążyła polubić kobietę, więc nie była aż tak sztywna w jej obecności. Tym razem miała ze sobą niespodziankę w postaci dwóch płóciennych toreb z jedzonkiem. W końcu lepsze to rozwiązanie niż jednorazówki za które musiała dopłacać. A tak jak miała swoje, to nie musiała marnować pieniędzy. Do samego budynku wbiła zaraz za kimś zanim drzwi się zamknęły. A jako że była łowczynią okazji, to tej nie zmarnowała. Niemalże od razu dała w długą po schodach będąc niezbyt chętną do używania windy. Poza tym jak się zmęczy, to lepiej będzie się jej jadło, prawda?
W końcu zapukała do drzwi. - Dzień dobry Shirai! Przyniosłam jedzonko! - I to nie byle jakie, a na całą nockę. Obydwie wiedzą że po nauce to na tym się nie skończy i pewnie zabiorą się za granie albo oglądanie czegoś. Tak więc przyniosła Dwa duże ramen, gyozę i sushi w tempurze. Do picia dwie butle coli oraz kilka puszek white peach soda. Do nauki była gotowa i zmotywowana. Swoje powody prywatne oczywiście za tym stały. W końcu może się jej to przydać w niedalekiej przyszłości. Może nawet wpierdoli się Enmie na telefon jak ją znowu wnerwi? To była opcja, którą możliwe że w przyszłości wykorzysta. - Poza tym co u ciebie? - Spytała wchodząc i odkładając siaty na stolik z dala od elektroniki.
@Shirai Asami
Dawała korepetycje bardziej dla zabicia czasu i zachowania pozorów bycia porządną obywatelką niż faktycznego zarobku. Oferowała dość konkurencyjne ceny za swój czas, miewała sporo chętnych z różnych grup wiekowych – jedni poznawali podstawy cyfrowego świata, inni wymagali bardziej profesjonalnego podejścia jako osoby chcące podjąć pracę w branży, ale odstraszały ich ceny kursów. Niektórych uczniów spotykała ledwie kilka razy, inni zostawali wręcz stałymi klientami. Z nikim jednak się nie spoufalała, pozwalając najwyżej na przejście z nią na ty i luźną konwersację w trakcie zajęć. Nie zdarzało się, żeby wychodziła z kimś na miasto, a tym bardziej siedziała długie godziny po określonym terminie spotkania. Wykorzystywała momenty, w których Ruuki nie było w mieszkaniu, albo kiedy wiedziała, że siedzi w pokoju – u siebie lub u niej – i nie będzie przez godzinę czy dwie musiał wychylać z niego nosa.
Mieszkanie Shirai nie zezwalało na dużą dozę współlokatorskiej intymności. Przez otwarty pokój dzienny przechodziło się zarówno do kuchni, jak i łazienki, pokoju przeznaczonego dla jej kontrahenta, wyjścia oraz drabinki do jej sypialni i pracowni. Przeprowadzając się do niego, nie sądziła, że jeszcze kiedyś przyjdzie jej mieszkać z kimkolwiek, ale jednocześnie nie prowadziła na tyle bogatego prywatnego życia towarzyskiego, żeby chcieć się przenieść w miejsce odpowiedniejsze do takiej egzystencji. Zresztą, prędzej po prostu kupiłaby Miyashicie osobne mieszkanie niż ruszała się z tego.
– Dzień dobry – przywitała się po otwarciu drzwi Kamiko. Wróciła do stołu, gdzie otworzyła klapkę laptopa i włączyła go. Wpisując hasło do zalogowania, obejrzała się przez ramię. – Napadłaś na jakiś sklep? – Ściągnęła lekko brwi. Przeszła do półki z książkami, z której wyciągnęła jeden niezbyt obszerny tom, a następnie położyła go niedaleko laptopa.
– U mnie jak zawsze. Ostatnio musieliśmy przeprogramować jednego bota, więc teraz siedzę od świtu do nocy pod telefonem w razie jakby padł albo wywalił stos bugów. Inne korpo chciało przenieść swoje bazy danych na nowy system i dłubiemy standardowo w kodach. – Wzruszyła ramionami. Dla niej normalka. Była odpowiedzialna za cały zespół, a żyła głównie pracą. Nawet mając wolne, w zasięgu ręki ciągle miała telefon, gotowa odpowiadać na sytuację alarmową. – A na dzisiejszy wieczór wymyślili sobie spotkanie biznesowe. W teorii powinnam na nie iść, ale jeszcze nie zdecydowałam czy mi się chce. – Odchyliła się nieco na krześle, wsuwając palce we włosy i odgarniając do tyłu czarno-fioletową grzywkę. – To co tam chciałaś dzisiaj potrenować?
@Seiwa-Genji Kamiko
Mieszkanie Shirai nie zezwalało na dużą dozę współlokatorskiej intymności. Przez otwarty pokój dzienny przechodziło się zarówno do kuchni, jak i łazienki, pokoju przeznaczonego dla jej kontrahenta, wyjścia oraz drabinki do jej sypialni i pracowni. Przeprowadzając się do niego, nie sądziła, że jeszcze kiedyś przyjdzie jej mieszkać z kimkolwiek, ale jednocześnie nie prowadziła na tyle bogatego prywatnego życia towarzyskiego, żeby chcieć się przenieść w miejsce odpowiedniejsze do takiej egzystencji. Zresztą, prędzej po prostu kupiłaby Miyashicie osobne mieszkanie niż ruszała się z tego.
– Dzień dobry – przywitała się po otwarciu drzwi Kamiko. Wróciła do stołu, gdzie otworzyła klapkę laptopa i włączyła go. Wpisując hasło do zalogowania, obejrzała się przez ramię. – Napadłaś na jakiś sklep? – Ściągnęła lekko brwi. Przeszła do półki z książkami, z której wyciągnęła jeden niezbyt obszerny tom, a następnie położyła go niedaleko laptopa.
– U mnie jak zawsze. Ostatnio musieliśmy przeprogramować jednego bota, więc teraz siedzę od świtu do nocy pod telefonem w razie jakby padł albo wywalił stos bugów. Inne korpo chciało przenieść swoje bazy danych na nowy system i dłubiemy standardowo w kodach. – Wzruszyła ramionami. Dla niej normalka. Była odpowiedzialna za cały zespół, a żyła głównie pracą. Nawet mając wolne, w zasięgu ręki ciągle miała telefon, gotowa odpowiadać na sytuację alarmową. – A na dzisiejszy wieczór wymyślili sobie spotkanie biznesowe. W teorii powinnam na nie iść, ale jeszcze nie zdecydowałam czy mi się chce. – Odchyliła się nieco na krześle, wsuwając palce we włosy i odgarniając do tyłu czarno-fioletową grzywkę. – To co tam chciałaś dzisiaj potrenować?
@Seiwa-Genji Kamiko
Ze względu na brak aktywności, wątek zakończony.
Strona 2 z 2 • 1, 2
maj 2038 roku