Strona 2 z 2 • 1, 2
First topic message reminder :
To był kolejny dzień, jak przybył do Kyoken i póki co znajdował się w głównej siedzibie. Deszcz miarowo uderzał o okna a on siedział na jakimś starym łóżku, które czasy świetności miały za sobą. Nie czuł się na siłach by witać każdego z osobna. Z resztą, na co mu znać każdego. Ważne, że w tym mo0mencie zaczęło się jego nowe życie, przybrał fałszywe imię i nazwisko opuszczając grupę, która się na niego wypięła. W końcu był dla nich tylko balastem. Nie był nadzwyczajny, no pomijając smykałkę do inżynierii i tworzenia różnych ciekawych gadżetów. To była jego smykała, od berbecia. Nie pamiętał rodziców ani nikogo na ich kształt. Jedynie miejsce, gdzie był uczony wielu rzeczy, niekoniecznie tych dobrych? Od kiedy dowiedziano się, że jego iq jest ponad przeciętne nie miał normalnego życia.
Tamtego letniego dnia nawalił, mocno nawalił a jego towarzysze zginęli. W tym Nine, z którym spędził dobre kilka lat. Rozumieli się bez słów, dwa mózgi jak jedno ciało. Wszędzie byli razem. Teraz go jednak nie było a on... Musiał to przełknąć. W dłoniach miętosił zabawkę. Raz po raz naciskając ją by usłyszeć jak tak skrzeczy jedno słowo " Von, Von, Von". Tak naprawdę niewiele chciał od życia, mniej niż by się ktokolwiek spodziewał. PO prostu chciał znaleźć swoje miejsce, te które mu odebrano a raczej te, które sam zniszczył? Nie mógł się spodziewać niczego innego. Te drzwi, zamknęły się na zawsze. Teraz został zapisany do szkoły, dano mu szansę normalnego życia, pozornie. Ulotne szczęście, lecz było ono nadzieją nowego jutra o którym bał się myśleć. Co zrobi bez niego? Przecież był jego SERCEM, wszystkim co miał. Wezbrała w nim niesamowita złość i smutek, w afekcie czego cisnął pluszakiem w stronę korytarza, w jego półmroku tylko błysnął uśmiech zabawki. Taka słodka niewinna, lecz odpowiednio użyta przerobiona przez niego, niszczyła całe centra handlowe, ich klasyk, znak rozpoznawczy.
Wspominając tamte dni spoglądał między własne kolana z lekko rozszerzonymi oczami, w kącikach wzbierały łzy. "Jak to się mogło stać, dlaczego, czy takie było przeznaczenie? W końcu i on i nine byli sierotami pod ochroną rządu. Zbuntowali się i dali znak swojej frustracji a to skończyło się tragedią. Garstka dzieciaków z całego kraju, skoncentrowana na terenach Tokyo umknęła do nowego życia, on został z bólem i winą tego, że nawalił. Tak samo rząd nadał mu nowe imię i zatuszował całą terrorystyczną aferkę z ich udziałem. Ishikawa Shun aka Twelve, teraz pod imieniem i nazwiskiem Touji Natsuo. Jeden z wielomilionwej populacji sierot tego świata. Wiele słów mu się cisnęło do gardła lecz każde w nim więzło gdy gorzko przełykał płynące po policzkach łzy. Smutny zły i w kurwę samotny. Niczym ostatni liść na drzewie. Ten ostatni, który dostał szansę, jakiej nie chciał.
Jedyne co mógł zrobić to dalej żyć, dźwignąć ciężar i dalej pokazywać swój anielski uśmiech pełen kłamstw. Dłońmi przeczesał włosy i się podniósł. Miał zamiar podnieść to co rzucił i dać sobie na spokój, na to na co nie miał już w pływu. Przeszłość musiała zostać przeszłością, nawet jeśli go to bardzo bolało. Pogrzebał w torbie i stwierdził, że ten pokój będzie jego, oznaczy teren. Tak więc czerwonym sprayem napisał na ścianie "Von" a potem " Remember us" Będzie pamiętał ich, ale żył dalej.
Ubiór: Pomarańczowy tshirt z napisem "Double open heart", ciemnozielone jeansy do pół łydki, czarne mokasyny no i bielizna.
@Kakita Mari
To był kolejny dzień, jak przybył do Kyoken i póki co znajdował się w głównej siedzibie. Deszcz miarowo uderzał o okna a on siedział na jakimś starym łóżku, które czasy świetności miały za sobą. Nie czuł się na siłach by witać każdego z osobna. Z resztą, na co mu znać każdego. Ważne, że w tym mo0mencie zaczęło się jego nowe życie, przybrał fałszywe imię i nazwisko opuszczając grupę, która się na niego wypięła. W końcu był dla nich tylko balastem. Nie był nadzwyczajny, no pomijając smykałkę do inżynierii i tworzenia różnych ciekawych gadżetów. To była jego smykała, od berbecia. Nie pamiętał rodziców ani nikogo na ich kształt. Jedynie miejsce, gdzie był uczony wielu rzeczy, niekoniecznie tych dobrych? Od kiedy dowiedziano się, że jego iq jest ponad przeciętne nie miał normalnego życia.
Tamtego letniego dnia nawalił, mocno nawalił a jego towarzysze zginęli. W tym Nine, z którym spędził dobre kilka lat. Rozumieli się bez słów, dwa mózgi jak jedno ciało. Wszędzie byli razem. Teraz go jednak nie było a on... Musiał to przełknąć. W dłoniach miętosił zabawkę. Raz po raz naciskając ją by usłyszeć jak tak skrzeczy jedno słowo " Von, Von, Von". Tak naprawdę niewiele chciał od życia, mniej niż by się ktokolwiek spodziewał. PO prostu chciał znaleźć swoje miejsce, te które mu odebrano a raczej te, które sam zniszczył? Nie mógł się spodziewać niczego innego. Te drzwi, zamknęły się na zawsze. Teraz został zapisany do szkoły, dano mu szansę normalnego życia, pozornie. Ulotne szczęście, lecz było ono nadzieją nowego jutra o którym bał się myśleć. Co zrobi bez niego? Przecież był jego SERCEM, wszystkim co miał. Wezbrała w nim niesamowita złość i smutek, w afekcie czego cisnął pluszakiem w stronę korytarza, w jego półmroku tylko błysnął uśmiech zabawki. Taka słodka niewinna, lecz odpowiednio użyta przerobiona przez niego, niszczyła całe centra handlowe, ich klasyk, znak rozpoznawczy.
Wspominając tamte dni spoglądał między własne kolana z lekko rozszerzonymi oczami, w kącikach wzbierały łzy. "Jak to się mogło stać, dlaczego, czy takie było przeznaczenie? W końcu i on i nine byli sierotami pod ochroną rządu. Zbuntowali się i dali znak swojej frustracji a to skończyło się tragedią. Garstka dzieciaków z całego kraju, skoncentrowana na terenach Tokyo umknęła do nowego życia, on został z bólem i winą tego, że nawalił. Tak samo rząd nadał mu nowe imię i zatuszował całą terrorystyczną aferkę z ich udziałem. Ishikawa Shun aka Twelve, teraz pod imieniem i nazwiskiem Touji Natsuo. Jeden z wielomilionwej populacji sierot tego świata. Wiele słów mu się cisnęło do gardła lecz każde w nim więzło gdy gorzko przełykał płynące po policzkach łzy. Smutny zły i w kurwę samotny. Niczym ostatni liść na drzewie. Ten ostatni, który dostał szansę, jakiej nie chciał.
Jedyne co mógł zrobić to dalej żyć, dźwignąć ciężar i dalej pokazywać swój anielski uśmiech pełen kłamstw. Dłońmi przeczesał włosy i się podniósł. Miał zamiar podnieść to co rzucił i dać sobie na spokój, na to na co nie miał już w pływu. Przeszłość musiała zostać przeszłością, nawet jeśli go to bardzo bolało. Pogrzebał w torbie i stwierdził, że ten pokój będzie jego, oznaczy teren. Tak więc czerwonym sprayem napisał na ścianie "Von" a potem " Remember us" Będzie pamiętał ich, ale żył dalej.
Ubiór: Pomarańczowy tshirt z napisem "Double open heart", ciemnozielone jeansy do pół łydki, czarne mokasyny no i bielizna.
@Kakita Mari
" That day I saw the warmer smile I could ever seen and then eyes colder than ice."
-1-
"Behind this angelic smile is soul full of lies."
Kakita Mari ubóstwia ten post.
Spoglądając na nią, domyślił się, że niewiele z tego zrozumiałą, a on jakoś nie zamierzał bardziej uświadamiać niż to konieczne,. Ale w skrócie tak. Chociaż w jego osobistym wypadku, wyglądało to nieco inaczej. Dlatego też dobrze, że odpuściła sobie dalsze dociekanie. Przynajmniej wszystko obędzie się w miarę spokojnej atmosferze.
Wchodząc do salonu uśmiechnął się na jej widok, którego nie omieszkał skomentować. - Wyglądasz interesująco, ciekawy zestaw ciuchów.- Wyszczerzył się radośnie i poklepał ją po ramieniu by kiwnąć głową. Wziął bułkę i batona, cieszył się nawet z tego. Jakie by to jedzenie nie było, miało smak.- Jak chcesz możemy zamienić się czapkami, łatwiej Ci będzie schować włosy. - Powiedział widząc, że te wystają to tu to tam. Pamiętając five i większość dziewczyn z jakimi miał do czynienia, miały małego bzika, na punkcie włosów. Zerwał więc jej z głowy czapkę i przytrzymując zębami założył tę co miał na swojej głowie, dokładnie chowając jej kosmyki włosów, tak by się nie posklejały. Potem nałożył sobie tę, którą skradł jej i założył tył na przód. Wyglądało to dosyć zabawnie.
- Czy dam radę Cię unieść- Udał, że ocenia przez co przesunął po niej wzrokiem powoli i w zamyśleniu. - Raczej nie powinno być kłopotu, nie wyglądasz na ciężką. - Sam powoli chrupał swojego batona. ciesząc się jego smakiem. To samo po chwili zrobił z bułką. Powoli rozglądając gdzie były ubytki w tynku. - Powiedz mi, długo tutaj jesteś ? - Spytał się i usiadł na jednym z worków, przyglądał się jej uważnie, chciał się też coś o niej dowiedzieć a pytania w tym wypadku chyba najlepiej pomogą. - W ogóle powiedz mi coś o sobie..
@Kakita Mari
Wchodząc do salonu uśmiechnął się na jej widok, którego nie omieszkał skomentować. - Wyglądasz interesująco, ciekawy zestaw ciuchów.- Wyszczerzył się radośnie i poklepał ją po ramieniu by kiwnąć głową. Wziął bułkę i batona, cieszył się nawet z tego. Jakie by to jedzenie nie było, miało smak.- Jak chcesz możemy zamienić się czapkami, łatwiej Ci będzie schować włosy. - Powiedział widząc, że te wystają to tu to tam. Pamiętając five i większość dziewczyn z jakimi miał do czynienia, miały małego bzika, na punkcie włosów. Zerwał więc jej z głowy czapkę i przytrzymując zębami założył tę co miał na swojej głowie, dokładnie chowając jej kosmyki włosów, tak by się nie posklejały. Potem nałożył sobie tę, którą skradł jej i założył tył na przód. Wyglądało to dosyć zabawnie.
- Czy dam radę Cię unieść- Udał, że ocenia przez co przesunął po niej wzrokiem powoli i w zamyśleniu. - Raczej nie powinno być kłopotu, nie wyglądasz na ciężką. - Sam powoli chrupał swojego batona. ciesząc się jego smakiem. To samo po chwili zrobił z bułką. Powoli rozglądając gdzie były ubytki w tynku. - Powiedz mi, długo tutaj jesteś ? - Spytał się i usiadł na jednym z worków, przyglądał się jej uważnie, chciał się też coś o niej dowiedzieć a pytania w tym wypadku chyba najlepiej pomogą. - W ogóle powiedz mi coś o sobie..
@Kakita Mari
" That day I saw the warmer smile I could ever seen and then eyes colder than ice."
-1-
"Behind this angelic smile is soul full of lies."
Strona 2 z 2 • 1, 2
maj 2038 roku