Klub karaoke Naichingēru - Page 4
Haraedo

Join the forum, it's quick and easy

Haraedo
Haraedo
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Haraedo

26.08.22 23:52
First topic message reminder :

Klub karaoke Naichingēru


Cały urok we wschodniej wersji karaoke tkwi w kameralności i zapewnieniu uczestnikom maksimum prywatności podczas ich własnych koncertów. Klub mieści się na parterze, pierwszym, drugim oraz trzecim piętrze olbrzymiego wieżowca, wystrzelonego w górę z bezbożną pewnością, że "tu leży jego miejsce".

Pokoje różnią się od siebie jedynie wielkością - jest szesnaście mniejszych pomieszczeń, idealnych dla par lub 3-6 osobowych grupek oraz siedem większych, będących w stanie zagwarantować przestrzeń dla sporej liczby zaprawionych w boju wokalistów. Wszystkie miejsca są jednak odpowiednio wygłuszone, by poczuć komfort odcięcia się od reszty świata i móc w pełni oddać muzyce. Maty widoczne na ścianach polepszają akustykę, jednocześnie utrudniając tak stresujące podsłuchiwanie z zewnątrz.

Każdy karaoke box wyposażony jest w kanapę bądź kanapy i stolik. Do dyspozycji klientów pozostaje opasły katalog piosenek, specjalny tablet, na którym wybiera się tekst, jaki pojawi się do odśpiewania na zawieszonym na ścianie telewizorze, mikrofony oraz proste instrumenty (tamburyny, marakasy).

Ważny jest również telefon, umiejscowiony zawsze tuż obok drzwi. Stanowi on główne łącze z recepcją, która dziesięć minut przed upływem czasu przypomina o końcówce zabawy, jednocześnie umożliwiając przedłużenie o następny zapas w postaci godziny. Przez słuchawkę można również zamówić jedzenie i picie (w tym alkohol).

Ten klub karaoke stał się jednym z najpopularniejszych w mieście, głównie ze względu na przystępne ceny oraz samo umiejscowienie. Młodzież często zahacza o lokal w powrotnej drodze ze szkoły do domu, choć nie można zapominać o niejednej pracowniczej imprezie wyprawionej w ramach integracji.

Haraedo

Nakashima Yosuke

07.05.24 21:15
 Dni bycia imprezowiczem minęły bezpowrotnie lata temu. Teraz zmuszał sam siebie, żeby wyjść gdzieś na miasto i nie siedzieć w domu, kiedy miał wolne – głównie ze względu na siostrę, która okupowała mu mieszkanie i potrafiła być irytująco niewdzięczna za darmowy dach nad głową. Nie miał serca oddelegować jej na własny kawałek podłogi czy tym bardziej z powrotem do domu rodzinnego, ale mając do wyboru słuchanie roszczeniowej gówniary lub udanie się do pierwszego lepszego publicznego miejsca rozrywki, wolał tę drugą opcję. Na obcych bardziej działało mordercze spojrzenie pozbawione emocji, Reina zdążyła się uodpornić. Była też kwestia wmawiania sobie, że nie wypada takich spotkań urządzać w swoim mieszkaniu, nawet jeśli żadnemu z wojskowych by to nie przeszkadzało. Czasem po prostu było trzeba wyjść do ludzi.
 Musiał się zresetować. Uciec przed obowiązkami, pracą, stosem papierów, rozgryzaniem spraw, które wydawały się utknąć w martwym punkcie albo były przypadkami beznadziejnymi. Kiedyś na takie wypady zabierała go Kitamuro, ale odkąd gdzieś przepadła, nie za bardzo miał z kim rozmawiać o poważnych, dręczących go tematach. Niby były dwie osoby, przed którymi trochę się otworzył, z czego przed jedną tylko ze względu na wcześniejsze wlanie w siebie sporych ilości alkoholu, ale to nie było to samo co przyjaciel. Trzeba więc było korzystać z tego, że Sugiyama trochę oderwał się od własnej pracy.
 – Tego akurat jestem pewien – rzucił od razu. – Ale jeśli jakość ich baru upadła, to przysięgam – idziemy po prowiant do najbliższego monopolowego. – Nie interesowało go czy regulamin zabroni im wniesienia własnych trunków. Czasami wystarczyło machnąć odznaką, żeby przekonać tych bardziej stawiających się, a w najgorszym przypadku mogli równie dobrze rozsiąść się gdzieś w parku i liczyć na to, że policja przyjdzie się przyczepić o spożywanie alkoholu w miejscu publicznym. Na szczęście doświadczenie z dawnej pracy udostępniało mu wiedzę o tym, gdzie patrole pojawiają się najrzadziej, a dwóm reprezentantom Tsunami i tak raczej nie próbowanoby wlepić mandatu. Gorzej tylko jakby trafił się wyjątkowy służbista i raport o ich niecnych występkach wylądowałby u Asahury.
 – Większość lata użerałem się z biurokracją i polityką. – Westchnął jakimś udręczonym tonem. To była chyba jedna z nielicznych wad, jakie widział w byciu dowódcą: konieczność składania różnorakich wniosków osobiście, a potem pilnowanie, żeby nikt ich nie zamiótł pod dywan. – Sprawa tanuki w Kinigami właściwie jeszcze się trochę ciągnie. Wiesz, ta, przez którą musiałeś szyć mi rękę. Nanashi nadal zalane, ale nikogo z naszych tam nie wysyłają, żeby nie drażnić gnojków z Kyoken. Do tego plaga pomniejszych egzorcyzmów, a ostatnio znowu dużo osób ma koszmary. – Bał się powtórki z zeszłego roku. Nadal nie mieli żadnych informacji o istocie, która zrobiła im wybuchowy festiwal, po którym dochodzili do siebie miesiącami, a Nakashima tak bardzo nie chciał znowu wylądować w takiej sytuacji, że robił wszystko, żeby tylko nie mieć snów. Z braniem nadgodzin i nocnych patroli na czele. – Jakaś masakra. Też mamy dużo roboty, a za mało ludzi. Chociaż ostatnio szkolę rekrutów, może będzie lżej.
 Dobrze wiedział, że lżej nie będzie. Nawet gdyby mieli całą jednostkę pękającą w szwach od chętnych do pomocy, a na każde miejsce w oddziale czekałoby kolejnych pięciu kandydatów, nadal byłoby za mało osób. Kakure przeżywało ostatnio jakieś oblężenie istot z zaświatów, a poza wyspą też nie było lepiej.

@Sugiyama Nobuo

wątek zakończony ze względu na brak aktywności
lokacja wolna
Nakashima Yosuke

Warui Shin'ya ubóstwia ten post.

maj 2038 roku