Środek lasu - Page 2
Haraedo

Join the forum, it's quick and easy

Haraedo
Haraedo
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Haraedo

Nie 28 Sie - 19:43
First topic message reminder :

Środek lasu


Im głębiej w każdy las, tym gęściej i w tym przypadku nie jest inaczej. Z każdym pokonanym metrem wędrowcy zauważają, że drzewa są bliżej siebie, jest ich coraz więcej. Z początku ciężko to zauważyć, niemniej po czasie i uważniejszym skupieniu wzroku ludzie orientują się, że otaczający ich gąszcz jest znacznie potężniejszy, niż gdy stawiali pierwszy krok naprzód. Korony drzew niemal całkowicie przesłaniają niebo, pozwalając jedynie drobnym strugom światła na przebicie między zasłoną liście i oświetlenie drogi wędrowców. W końcu ciężka trasa doprowadza ich jednak do samego środka, gdzie światła jest znacznie więcej, a roślinność sprawia wrażenie, jakby przeskoczyła wszelkie prawa tego świata rosnąć ponad normę i porażając majestatem. Flora w samym centrum jest ogromna i potężna, zapierająca dech w piersiach. Pośród wszelkiej tej zieleni nie zabrakło również mieszkańców lasu. Spokojny strumień płynący przez środek stał się miejscem spotkań wielu zwierząt, w tym jeleni, które przyzwyczajone do potęgi swego domu nie odczuwają zbyt wielkich obaw przed człowiekiem. Co bardziej zaznajomione z tym miejscem jednostki twierdzą, istnieje nawet możliwość zmierzwienia jasnej sierści, czy podsunięcie przekąski pod pysk przechadzającej się sarny.

Haraedo

Nakashima Yosuke

Wto 11 Kwi - 20:47
 Jego wrodzona wada wzroku nie ułatwiała zadania. Wszystko skąpane w ponurych odcieniach szarości, poszczególne barwy były niemalże nierozpoznawalne w ciemności rozświetlanej jedynie latarką. Dostrzegał ciemniejsze ślady brudzące nogawkę nieznajomej – ziemia, błoto, krew? Zęby pułapki zatopione w ciele wskazywałyby przede wszystkim na to ostatnie. Nie znał się na tych medycznych czarach, więc co, jeśli jakimś cudem już ją uwolni? Przecież nie miał ze sobą nawet kawałka bandaża, którym mógłby owinąć jej rany. Brać ją na ręce i szukać wiedźmy, z którą miał się spotkać? Zawrócić w kierunku miasta, licząc na to, że dotrze do skraju lasu nim nogi odmówią mu posłuszeństwa, a kobieta nie wykrwawi mu się w ramionach?
 – Głupi to są ci, którzy zostawiają takie dziadostwo gdzie popadnie – mruknął próbując pod innym kątem przyjrzeć się mechanizmom. Prześledził jakąś sprężynę, z jej ułożenia zrozumiał jednak tyle, że miała związek z płytką naciskową, na której najwyraźniej musiała stanąć ciemnowłosa. Nic nie podpowiadało mu, gdzie nacisnąć, żeby uwolnić kończynę od dalszego kaleczenia przez bezlitosny metal.
 – Panienko Umehara… jesteś tu sama? – zapytał, starając się jakoś utrzymać jej skupienie i przytomność za pomocą rozmowy. Wsunął latarkę między zęby, żeby mieć wolną drugą rękę. Jeśli przyglądanie się budowie tego ustrojstwa nic nie dawało, pozostawało chyba stare, dobre rozwiązanie siłowe.

Wstrzymuję się od rzutu na siłę.
Rzut na inżynierię: porażka (49)
Nakashima Yosuke

Mistrz Gry ubóstwia ten post.

Hecate Black

Czw 13 Kwi - 17:49
 Słuchała dziewczęcego głosu z uwagą, a dotychczas unoszący usta uśmiech znikał powoli, rozpływając się w powietrzu z każdym kolejnym wypowiadanym słowem. Wzrok wciąż miała łagodny, na swój sposób przyjazny, choć nie zabrakło mu również powagi wywołanej wagą zarzuconej na wiatr odpowiedzi.
 Wiedźma powoli skrzyżowała dłonie na piersi, ani na moment nie spuszczając oczu ze stojącej naprzeciwko dziewczyny – patrzyła na nią tak intensywnie, że z każdą chwilą sprawiała coraz większe wrażenie, jakby w ogóle przestała mrugać.
 – Dobrze, Kubota, musisz się teraz w miarę możliwości uspokoić – zaczęła, mrużąc delikatnie ślepia. – Na sam początek powiedz mi, czy jesteś w jakikolwiek sposób ranna? Jeżeli coś ci dolega, to musimy się tym priorytetowo zająć, żeby później skutecznie rozwiązać całą resztę spraw – Krótkie gwizdnięcie i jednosekundowego spojrzenie ku górze wystarczyło, by Stolas z gracją sfrunął z gałęzi, na której przysiadł kilka minut temu. Odnalezienie swojego miejsca na ramieniu czerwonowłosej nie trwało dłużej niż mrugnięcie.
 W międzyczasie sięgnęła do kieszeni, wyłuskując z niej telefon. Zasięg w tym miejscu pozostawiał wiele do życzenia, lecz postanowiła zaryzykować mimo wszystko, czym prędzej wystukując szybką wiadomość do człowieka, którego miała spotkać tu pierwotnie.
 – Miałam się tu dziś z kimś spotkać w sprawie tego, co dzieje się w Kinigami – mruknęła, zastanawiając się w środku na ile z tego wszystkiego było zwykłym dziełem przypadku, a ile czymś większym, o czym żadne z nich nie wiedziało. Zaraz machnęła krótko ręką, przesuwając palcami po nastroszonym łbie kruka. – Co to za wojna? Czuję się wręcz zobligowana chronić lasu, w końcu to mój dom.
 Stolas zakrakał, jakby w roli poparcia słów Black. Sama zaś czarownica nie wyglądała na zbyt ukontentowaną, a wzmianka wojny wytworzyła wyraźną zmarszczkę niezadowolenia między brwiami kobiety. Nie wiedziała jeszcze czego ów kryzys dotyczyły, lecz zamierzała dowiedzieć się wszystkiego jak najszybciej i pociągnąć za każdy niewidzialny sznurek byleby rozwikłać sprawę. Kinigami było miejscem bliskim jej sercu i zamierzała go bronić za wszelką cenę.
 – Czy wiesz gdzie jest teraz twoja przyjaciółka? Skoro jej stan jest poważny, to powinniśmy ją znaleźć jak najszybciej.



Środek lasu - Page 2 Dbxp57j-dedbb91a-6777-42a9-adb3-e1e58d0c1967.png?token=eyJ0eXAiOiJKV1QiLCJhbGciOiJIUzI1NiJ9.eyJzdWIiOiJ1cm46YXBwOjdlMGQxODg5ODIyNjQzNzNhNWYwZDQxNWVhMGQyNmUwIiwiaXNzIjoidXJuOmFwcDo3ZTBkMTg4OTgyMjY0MzczYTVmMGQ0MTVlYTBkMjZlMCIsIm9iaiI6W1t7InBhdGgiOiJcL2ZcLzNhN2E1NDllLTIwOGItNDRiOS04NTAwLTE2NzY3NGI0YTY2NlwvZGJ4cDU3ai1kZWRiYjkxYS02Nzc3LTQyYTktYWRiMy1lMWU1OGQwYzE5NjcucG5nIn1dXSwiYXVkIjpbInVybjpzZXJ2aWNlOmZpbGUuZG93bmxvYWQiXX0
| IN THIS WHOLE WIDE WICKED WORLD THE ONLY THING YOU HAVE TO BE AFRAID OF IS ME |
Hecate Black

Mistrz Gry ubóstwia ten post.

Mistrz Gry

Wto 18 Kwi - 0:52
呪いの終わり - NOROI NO OWARI

Nakashima Yosuke

Zawilgocony wzrok, o ile już wychylał się spomiędzy (przez większość zamkniętych) powiek, kierowała ku twarzy mężczyzny. Wargi drżały, stale zamykane, by nie wypuścić następnych pojękiwań i stęknięć; starczało jednak tyle, by odetchnęła trochę ciężej, a mięśnie twarzy napinały się w nowej dawce bólu.
- To nawet... - odezwała się po dłuższej chwili, łapiąc w drżące palce garść ziemi. - Nie są łowcze... tereny...
Jego spokój i cierpliwe podejście - być może - w pewnym stopniu przełożyło się też na nią. Nie tyle przestała się wyrywać, co zminimalizowała odruchy. Wciąż wsparta na boku, oddychała ciężko przez usta, wstrzymywała powietrze, znów wydychała je między zębami - i tak w kółko, zdana na łaskę nieznajomego. Na jego głos, który raz za razem ściągał ją do rzeczywistości, choć pierwotna energie zdecydowanie ulatywała wraz z krwią. Słabła, ale miała w sobie na tyle siły, aby odpowiadać.
- Nie - rzuciła więc wreszcie, kręcąc niemrawo głową. - Jestem... z przyjaciółką... Pobiegła po pomoc... Po kogoś... A ty? - Żałosne przełknięcie śliny. - Jesteś z kimś..?

Black Hecate

Jasne włosy rozsypały się na futrze swetra, gdy Kubota potrząsnęła głową w niemym zaprzeczeniu. Nie była ranna - przynajmniej tyle dało się wyczytać z jej nerwowego ruchu. Drobne usta raz jeszcze pod wpływem zębów pokrył rubin czerwieni, ale wreszcie dziewczyna odetchnęła ciężej, ściągając z ramion wagę niepewności.
- Ludzie z miast zapominają, że to natura od zawsze ich chroniła. Dawała dach nad głową - szczupły palec uniósł się nad bark i choć celowała w niebo, dało się domyślić, że chodziło o czupryny szumnych drzew. - Oferowała plony, które zamieniano na jedzenie, czystą wodę z głębin źródeł. Lasy, góry i pustynie, kry blisko lodowych przestrzeni, deszczowe puszcze - to wszystko utrzymywało się bez zarzutu, póki człowiek nie zaczął ingerować. A teraz powoli karczują Kinigami. Już są głęboko. Tereny się uszczuplają. Zwierzyna ciaśni w centrum, bo gdzie ma uciekać? Miejsca tu coraz mniej.
Ludzie w swej stałej próżności...
- Zatrzęsła się, ściskając dłonie w kułaki. - Oni swoimi żelaznymi maszynami potrafią powalać najstarsze cedry, a skoro tak, co ich powstrzyma przed uśmierceniem kolejnych bóstw? Przecież bogowie kryją się w cienkich gałęziach japońskich jeżyn i w wartkich potokach, które gniewnie szumią ostatnimi czasy. Cały las zdradza niepokój. A teraz jeszcze te pułapki...
Znów zamilkła, przytykając opuszki palców do ust, jakby wymsknęło jej się przekleństwo; rzecz rzucona w amoku, kompletnie niestosowna.
- Ona wpadła w jedną - powiedziała nagle, o wiele trzeźwiej, sięgając raptownie po dłoń swojej rozmówczyni. - Szybko, to nie tak daleko. Kilkanaście minut biegiem, skrócimy dystans, jeżeli pobiegniemy zboczem.
Ruszyła pospiesznie.

Warui Shin'ya
DEADLINE
20/04,
godz. 23:59
@Hecate Shirshu Black  @Nakashima Yosuke

OD MG
Wróciłam z nieobecności.
Od teraz odpisy będą regularne - do maksymalnie 72h z mojej strony.

+ Dla formalności: dostałam info odnośnie spóźnionego posta od Hecate, więc wszyscy jesteśmy na czysto z terminami.

Komórki tracą zasięg.
SMS-y nie docierają do odbiorców.

|| STAN POSTACI
NAKASHIMA
OBECNY POZIOM: 3/5.

BLACK
w normie

|| MOŻLIWE RZUTY
NAKASHIMA
rzut na siłę; sukces oznacza brak spowolnienia na następne dwie tury;
porażka to -1 do możliwości poruszania się;

możesz także rzucić na:
siłę - sukces oznacza uratowanie kobiety, porażka - większe poszkodowanie jej;
lub
inżynierię - sukces oznacza możliwość rozbrojenia pułapki w dowolny sposób, porażka - brak udzielonej pomocy, osłabienie kobiety w wyniku traconej przez nią krwi.
Możesz rzucać ponownie, ale na obydwie jednocześnie (gdzie użyć możesz tylko tej, przy której uzyskasz sukces).

BLACK
Jeżeli nie przeciwstawisz się Kubocie i pójdziesz za nią - rzucasz k100 na lęk wysokości (droga, o której wspomina Kubota, wiedzie przez meandry wzniesienia z wąską drogą, z jednej strony zakończonego ostrym spadem - urwiskiem - na którego widok byłaby narażona postać Hecate).

Rzuty na tym etapie są dobrowolne.
Nakashima - brak rzutu z twojej strony oznacza utrzymanie poziomu 3.
Mistrz Gry
Hecate Black

Czw 20 Kwi - 0:27
 Palce zacisnęły się na ramieniu, na którym je opierała. Wiedziała, że sytuacja z karczowaniem lasu jest poważna, ale nie sądziła, że aż tak. Owe wieści sprawiły, że zaczęła na nowo rozważać to, o czym dyskutowała z Nakashimą. Dlaczego powinna komukolwiek pomagać? Próbowali zrównać te tereny z ziemią, odebrać z nich wszustko co cenne i przekształcić na swoją korzyść. Kubota miała dużo racji w tym, co mówiła. Co ze zwierzętami, z roślinnością, która porastała tylko ziemię Kinigami, co z bóstwami i zagubionym yokai. Black nie zamierzała tego tolerować.
 – Masz rację – odezwała się w końcu, nadając dźwięk temu, co kłębiło jej się w głowie. – Ludzie są pełni pychy i ignorancji. Uważają swoje decyzję za jedyne słuszne i nie myślą już o żadnych konsekwencjach. Zapomnieli, że lata temu te same lasy, które teraz znikają pod ich maszynami dawały im schronienie, zapewniały pożywienie... – westchnęła nagle zirytowana, przytykająca opuszki palców do opuszczonych powiek.
 Teraz cała ta klątwa miała znacznie więcej sensu.
To dobrze, pomyślała sobie. Dobrze, że las się broni.
Stolas zatrzepotał znów skrzydłami i zakrakał głośno, najwyraźniej czytając jej w głowie.
 – Powinni zostać powstrzymani – Głos miała nadwyraz zimny, gdy wypowiadała te słowa. Chłód nie był jednak kierowany do dziewczyny naprzeciwko, Black nawet na nią nie patrzyła w tamtym momencie, wzrok mając utkwiony gdzieś w ciemnościach między pniami drzew.
 – Prowadź – odparła krótko, pozwalając się bez problemu pokierować.

| 44 - porażka



Środek lasu - Page 2 Dbxp57j-dedbb91a-6777-42a9-adb3-e1e58d0c1967.png?token=eyJ0eXAiOiJKV1QiLCJhbGciOiJIUzI1NiJ9.eyJzdWIiOiJ1cm46YXBwOjdlMGQxODg5ODIyNjQzNzNhNWYwZDQxNWVhMGQyNmUwIiwiaXNzIjoidXJuOmFwcDo3ZTBkMTg4OTgyMjY0MzczYTVmMGQ0MTVlYTBkMjZlMCIsIm9iaiI6W1t7InBhdGgiOiJcL2ZcLzNhN2E1NDllLTIwOGItNDRiOS04NTAwLTE2NzY3NGI0YTY2NlwvZGJ4cDU3ai1kZWRiYjkxYS02Nzc3LTQyYTktYWRiMy1lMWU1OGQwYzE5NjcucG5nIn1dXSwiYXVkIjpbInVybjpzZXJ2aWNlOmZpbGUuZG93bmxvYWQiXX0
| IN THIS WHOLE WIDE WICKED WORLD THE ONLY THING YOU HAVE TO BE AFRAID OF IS ME |
Hecate Black

Mistrz Gry ubóstwia ten post.

Nakashima Yosuke

Czw 20 Kwi - 23:47
 Niewiele znał się na łowiectwie – jak dla niego mogło już spokojnie wymrzeć śmiercią naturalną. Bo kto w obecnych czasach potrzebował strzelać do dzikiej zwierzyny? Jasne, niby można to uznać jako swego rodzaju kontrolę populacji, ale żeby od razu rozstawiać się z wnykami na prawo i lewo po całym lesie? To było tak prymitywne i barbarzyńskie.
 Zrezygnował ze swojego planu, przynajmniej przez chwilę. Odłożył na bok broń, torbę i rozpiął kurtkę, okrywając nią ramiona dziewczyny. Albo przynajmniej częściowo, na tyle, na ile był w stanie przez pozycję, jaką przybrała. Nie był pewien, ile jeszcze zajmie mu próba zdjęcia tego cholerstwa z jej nogi – o ile w ogóle kiedykolwiek mu się to uda. Chciał w jakikolwiek sposób zadbać o jej komfort, w jego oczach była tylko cywilem, który wpakował się w kłopoty.
 – Właściwie jestem sam. Miałem się spotkać z kobietą mieszkającą w lesie. Badam sprawę dziwnego, osłabiającego zjawiska, które pojawiło się w Kinigami. – Nie widział powodu, żeby to w jakikolwiek sposób ukrywać. Plotki o klątwie krążyły po mieście dość intensywnie, a sporo osób zrzucało winę na Wiedźmę. To żadna tajemnica.
 – Spróbuję założyć ci opaskę uciskową. Żaden ze mnie medyk, ale może chociaż odrobinę pomoże – stwierdził i rozpiął własny pasek, żeby zaraz przełożyć go ostrożnie pod udem Umehary, żeby zaraz je opasać i zacisnąć. Już od dawna nie musiał korzystać z wiedzy, którą nabył dawno temu podczas szkoleń. Na ogół był przeciwieństwem lekarza, takowego zwykle miało się gdzieś pod ręką w oddziale albo wpadało się do jakiegoś po wykonaniu zadania. Tu był zdany wyłącznie na siebie. Nie chciał jej straszyć, że zaraz może mu się tu wykrwawić, a tym bardziej przyznać się, że nie za dobrze idzie mu oswobadzanie jej nieszczęsnej nogi. Z trudem powstrzymywał wiązankę klątw na temat żelaznego mechanizmu.
 – Czy któraś z was może poczuła jakieś nienaturalne zmęczenie podczas przebywania w lesie? – Latarka znów wylądowała między zębami, kiedy Yosuke ponownie podjął się próby otworzenia pułapki. Z tak samo mizernym skutkiem jak wcześniej, co skomentował cichym warknięciem z niezadowolenia. Jak tak dalej pójdzie, to łatwiej ją będzie dobić niż uratować.

Rzutu na siłę (do ruchu) nie wykonuję.
Rzut - medycyna, sukces (69)
Rzut - siła i inżynieria, porażka (25 i 9)

itsok
Nakashima Yosuke

Mistrz Gry ubóstwia ten post.

Mistrz Gry

Sob 22 Kwi - 1:04
呪いの終わり - NOROI NO OWARI

Black Hecate

Dłoń Kuboty grzała w nienaturalny, zwierzęcy sposób - podobnie jak u psów, temperatura zdawała się działać na zupełnie innych zasadach, nie do końca zależnych od warunków atmosferycznych. Przypominała zatem chwyt trawionego gorączką ciała, gdy szczupłymi palcami oplatała o wiele chłodniejszy nadgarstek Wiedźmy z legend - a jednak ciemne spojrzenie podkreślała pełna determinacja.

Nakashima Yosuke

Zmalała pod okryciem jak kurcząca się w wyniku przesadnie podkręconego ognia potrawa. Struchlałe ramiona, pomiędzy którymi ukryła głowę, drgnęły lekko na ciężar kurtki i minęło wiele przelanych krwią myśli, nim dziewczyna nie uniosła ponownie wzroku, sięgając nim do twarzy nieznajomego. Traciła na kolorach, co oczywiście z perspektywy Nakashimy nie miało znaczenia, ale nawet mimo wady był w stanie dostrzec różnicę w odcieniach - Umehara bladła z chwili na chwilę, stanowiąc żywy zegar wyznaczający tylko jedną godzinę: ostatnią.
- Dziwnego zjawiska... - powtórzyła za nim schrypnięcie, wciąż jednak wystarczająco przytomnie, aby panika nie zagrała pierwszych skrzypiec.
Jeżeli chciała coś więcej powiedzieć, to nie dała rady. Zęby zwarły się, ledwo tamując kolejny krzyk. Przeciągłe jęknięcie przedarło się przez szum liści, gdy pas zamknął się silnie na spiętym w gwałtowności udzie.

Black Hecate

Nadała trasie żwawego, niemal nerwowego kroku, ale zdecydowanie wiedziała, którędy podążać. Po leśnych meandrach, nieznających udeptania ścieżkach i po niewidzialnych drogach, przedzierała się przez dzikie gęstwiny. Gałązki krzewów, w które wpadały, haczyły ubrania, ocierały się o cerę czerwonymi smagnięciami.
Brnęły naprzód, ale prędko podłoże nabrało ostrzejszego kąta - wchodzenie pod górkę stanowiło już niemałe wyzwanie dla ludzi o słabszej kondycji, a wkrótce tereny stały się niemal niebezpieczne. Gdyby nie stałe połączenie z Kubotą, której dłoń spoczywała w zamknięciu na przegubie niczym żelazne kajdanki, przejście stromym zsypem zakrawałoby o cud. To ona doskonale wiedziała, w którym miejscu postawić stopę, aby wraz z lawiną drobinek, kamyków i piachu nie zsunąć się w przepaść; znała stabilne i wadliwe elementy, instruowała w oszczędny, ale wystarczający sposób.

Nakashima Yosuke

Jasny snop latarki odkrywał ciemne plamy z drżącej konwulsyjnie tkanki - noga Umehary, mimo zapewne jej szczerych chęci, stale dygotała, ocierając się nieprzerwanie o żelazne zęby. Reakcja bardziej spowodowana lękiem i bezsilnością niż zimnem, a jednak okrycie, które jej podarowano, zadziałało uspokajająco. Ręką, na której nie wspierała wagi ciała, złapała brzeg odzieży, by przycisnąć ją bliżej siebie, szczelniej wtulić w męski zapach, który z niespokojnym westchnieniem wdarł się do jej płuc wraz z tlenem.
- Byłyśmy bardzo zmęczone... - wyznała, policzek wspierając o ramię, ocierając się jego alabastrową powierzchnią o materiał czarnej kurtki. - Ale ja bardziej... może gdyby nie wyczerpanie, zauważyłabym pułapkę w porę i wtedy...
Nagły krzyk zamknął usta Umehary.

Black Hecate

Nierealnie ścięte wzniesienie zostawiły za sobą raptem dziesięć minut temu, ale dopiero teraz dotyk Kuboty puścił, a ona sama przyspieszyła jak gończy ogar. Przeskakiwała ponad nierównościami ściółki, przemykała nad starymi kłodami i pod bohomazami gałązek - a potem nagle stanęła. Blond pasma opadły nieruchomo na wyprostowane plecy, na uniesione barki.
- Nie... - szept stopniowo narastał w mowę: nie, nie, nie. To ci ludzie... to jeden z tych, którzy wtedy...
Chciała się obrócić, widać to było po nagłym przesunięciu nogi, po odchyleniu korpusu w bok, w stronę Black - ale nie potrafiła oderwać wzroku od leżącej wśród zarośli rannej dziewczyny, której łydka pochwycona została przez tropicielską pułapkę - i kucającego tuż obok mężczyzny. Na ramionach ofiary spoczywała ciemna kurtka, ewidentnie za duża na nią samą - i to właśnie jej materiał zmarszczył się, gdy przez las poniósł się krzyk:

Nakashima Yosuke - Black Hecate

- Zostaw ją - warknięciu towarzyszył trzask łamanych gałęzi, pękających pod wartkim krokiem jasnowłosej dziewczyny - młodszej od tej, która odniósłszy obrażenia leżała w grudach nocnej ziemi. - Zostaw ją natychmiast albo będę zmuszona...
Nie słyszała bądź nie chciała usłyszeć zbyt słabego: "Kubota, nie" - prośby wydartej z gardła osłabionej walką poszkodowanej. Jeszcze nim dobrze dobiegła do mężczyzny dało się dostrzec w przebijających pomiędzy lukami koron drzew blaskach księżyca jak zadbane paznokcie nastolatki wyrastają do miana wpierw pazurów, a następnie szponów - długie na dziesięć centymetrów uniosły się ponad jej blond pasma, gdy była już raptem dwa kroki od Nakashimy.
Zamachnęła się, celując w twarz.

Warui Shin'ya
DEADLINE
24/04,
godz. 23:59
@Hecate Shirshu Black  @Nakashima Yosuke

Komórki tracą zasięg.
SMS-y nie docierają do odbiorców.

|| STAN POSTACI
NAKASHIMA
OBECNY POZIOM: 3/5.

BLACK
reakcja na lęk - niewygodne uczucie niepokoju, nieznaczne odrętwienie ruchów; możliwe rozdrażnienie (na następne 2 tury);

|| MOŻLIWE RZUTY
NAKASHIMA
rzut na siłę; sukces oznacza brak spowolnienia na następne dwie tury;
porażka to -1 do możliwości poruszania się;

Jeżeli chcesz rzucać na unik, rzucasz na zręczność z dodatkowym minusem w postaci 15 punktów do wyniku za spowolnienie dolnych kończyn.

Jeżeli natomiast postanowisz wykonać rzut na siłę, który:
- będzie sukcesem: omijasz w/w minus (tj. wynik jest zależny wyłącznie od twojego obecnego poziomu zręczności);
- będzie porażką: w wyniku większego spowolnienia "15 punktów" zamienia się w "35 punktów" jako dodatkowy minus.
Rzut na siłę, o ile się na niego zdecydujesz, musi być wykonany przed rzutem na unik.

Rzuty na tym etapie są dobrowolne.
Nakashima - brak rzutu z twojej strony oznacza utrzymanie poziomu 3.
Mistrz Gry
Nakashima Yosuke

Sob 22 Kwi - 17:29
 Zaczynał już rozważać próbę wlezienia na drzewo i zajęcia się samym łańcuchem, żeby nie pogarszać stanu nogi ciemnowłosej. Była na tyle drobna, że powinien dać sobie radę z podniesieniem jej, nawet mimo uczepionej do niej pułapki. Zaniesienie jej na miejsce umówionego z Shirshu spotkania lub tam, gdzie według Eri znajdował się jej dom, mogło zwiększyć jej szanse na przeżycie. Co by zrobił, gdyby otworzył metalowe zębiska? Umehara zaczęłaby wykrwawiać się znacznie szybciej, jak w sytuacji, gdy ktoś dźgnie cię nożem i wyciągnie broń z rany, pozbywając się tamującego upływ krwi żelaza. Nie miał przy sobie nawet głupiego kawałka plastra opatrunkowego, a gdzie tu mowa o środkach odkażających czy bandażu. Nie przewidział takiej sytuacji.
 Słuchał odpowiedzi z uwagą, na tę krótką chwilę tylko trzymając latarkę w lewej dłoni i spoglądając na nieznajomą. Smugi krwi na jej łydce i kłach wgryzionego w ciało metalu zdawały się lśnić lekko w jasnym blasku, naśmiewały się z jego bezradności. Znalazł się w naprawdę kiepskiej sytuacji – każdy jego ruch mógł pogorszyć stan dziewczyny, ale bezczynność też nie była tu specjalnie pomocna. Ile czasu jej pozostało? Minuty? Pewnie mniej niż godzina. Jak daleko mógłby ją w ogóle zanieść, biorąc pod uwagę pogarszający się stan jego kondycji? Nawet teraz, klęcząc przy niej, czuł jakby po kolana znajdował się w grzęzawisku.
 Suche trzaśnięcie gałęzi odwróciło momentalnie jego uwagę. Wraz z następującym krzykiem od razu wyrzucił z głowy myśl o kolejnym zwierzęciu przebiegającym nieopodal. Sarny raczej się nie wydzierały. Nakashima chyba miał też jakiegoś pecha do kobiet – niby się na niego rzucały, ale od razu z pyskiem albo pazurami, zamiast na początku porozmawiać, zaprosić na kawę albo spacer. I pewnie dlatego jego preferencje utknęły na tych spokojnych i łagodnych, a on w tej wybredności osiągnął trzydziestkę stając się powoli starym kawalerem.
 Był za wolny. Próbował poderwać się i jakoś odchylić, żeby uniknąć szponów znajdujących się na kursie kolizyjnym z jego głową. Pozycja, w której się znajdował, w połączeniu z osłabiającym wpływem lasu zadziałały jednak wyjątkowo silnie na jego niekorzyść. Jedyne, co udało mu się zrobić, to unieść latarkę, żeby błysnąć napastniczce po oczach i odrobinę ukryć twarz za ręką, wciąż niestety pozostawiając odsłoniętą całą prawą połowę. Wolna dłoń automatycznie ruszyła w kierunku leżącego zaraz obok karabinu, a przez myśli przebiegła wiązanka przekleństw związanych z faktem, że ochronna świeca znajdowała się w kieszeni kurtki, która teraz ogrzewała Umeharę. To nie był zwykły człowiek. Yūrei? Yōkai? Druga opcja brzmiała jakoś tak lepiej i bardziej pasowała do sytuacji.

Rzut na zręczność - porażka (39)
Nakashima Yosuke

Mistrz Gry ubóstwia ten post.

Hecate Black

Wto 25 Kwi - 1:38
 Idąc przez las za Kubotą co jakiś czas lustrowała jej plecy wzrokiem. Umiejętność zmiany postaci była czymś, o czym ciotka opowiadała jej od najmłodszych lat, oraz tym, co mała Hecate oglądała w starych i zakurzonych księgach. Temat zawsze ją intrygował, zawsze śledziła każdą poświęconą mu linijkę tekstu z niemal obsesyjnym zachwytem. Zazdrościła im  – zdolności zrzucenia ludzkich ograniczeń, przybrania postaci zwierzęcia i przemierzania w jego skórze kolejnych kilometrów. Dałaby wiele, by poznać tajniki tej właśnie magii.
 Z przemyśleń wyrwała ją dopiero nagła zmiana terenu. Przez większość czasu polegała na Kubocie i jej znajomości terenu; już na początku zauważyła, że dziewczyna doskonale wiedziała gdzie stawiać kroki, za którym krzewem skręcić i nad którym przewalonym konarem przemknąć, więc podążała tylko jej śladami, znaczną część uwagi poświęcając wewnętrznej refleksji. Dopiero widok nagłego spadku sprawił, że poczuła się jak na kolejce górskiej – uderzyło ją dokładnie to samo uczucie, które towarzyszy nowicjuszom, gdy wózek staje na samym szczycie rollercoastera i w sekundę nabiera prędkości opadając w dół. Poczuła nie tylko żołądek podjeżdżający w górę gardła, ale wraz z nim i płuca oraz całą resztę organów. Zawahała się w swoich krokach, widać to było już po stulonej w pięść dłoni, którą dotychczas trzymała rozluźnioną.
 Brwi znów ściągnęły się ku sobie, ponownie w rozdrażnieniu. Nie lubiła tego uczucia – uczucia lęku przed czymś tak trywialnym jak wysokość. Przecież nie spadła, w zasadzie chyba w ogóle nie miała możliwości na upadek przy tak żelaznym uścisku, którym Kubota oplatała jej nadgarstek. A jednak uczucie niepokoju przyczepiło się do niej jak kleszcz do psiego karku.
 Przez to nagłe wewnętrzne zawirowanie nawet nie zauważyła, gdy spadek zniknął, a one dwie znalazły się już w całkowicie innym miejscu. Może właśnie dlatego nie do końca zarejestrowała to, co jej towarzyszka powiedziała. Słowa docierały do niej jak zza bariery – były przytłumione i ciężkie do zrozumienia. Dopiero pełen wściekłości krzyk przebił się do świadomości Black, ale wtedy było już za późno. Dziewczyna w mgnieniu oka pognała naprzód, tym samym wyrywając spomiędzy zaciśniętych warg Hecate krótkie przekleństwo. Sama również ruszyła czym prędzej naprzód, ale było już za późno by zapobiec kolizji.
 – Kubota, otrząśnij się – Wiedźma tym razem podniosła znacznie głos, zatrzymując się dopiero przy boku Nakashimy. Jej słowom zawtórowała donośne krakanie siedzącego tuż nad ich głowami kruka. Rzuciła krótkie spojrzenie wpierw w kierunku pupila, później ku samemu mężczyźnie aż w końcu obu młodym dziewczynom. – Jeśli dalej będzie działała tak pochopnie jak teraz, to prędzej czy później wpadniesz w pułapkę. Jak wtedy zamierzasz walczyć z prawdziwym wrogiem?
 Nie była do końca pewna skąd to rozdrażnienie. Odbijało się jednak wyraźnie w jej głosie oraz w geście, w którym uniosła dłoń do nagle zmęczonego lica. Potrzebowała papierosa. Miała nadzieję, ze gdy Kubota zauważy sylwetkę Black przyklękającą obok Nakashimy ów widok nieco ją spowolni, sprawi, że zastanowi się czy aby na pewno zaatakowała odpowiednią osobę. Kątem oka zerknęła również na twarz mężczyzny, chcąc choć powierzchownie ocenić jak poważne były obrażenia.



Środek lasu - Page 2 Dbxp57j-dedbb91a-6777-42a9-adb3-e1e58d0c1967.png?token=eyJ0eXAiOiJKV1QiLCJhbGciOiJIUzI1NiJ9.eyJzdWIiOiJ1cm46YXBwOjdlMGQxODg5ODIyNjQzNzNhNWYwZDQxNWVhMGQyNmUwIiwiaXNzIjoidXJuOmFwcDo3ZTBkMTg4OTgyMjY0MzczYTVmMGQ0MTVlYTBkMjZlMCIsIm9iaiI6W1t7InBhdGgiOiJcL2ZcLzNhN2E1NDllLTIwOGItNDRiOS04NTAwLTE2NzY3NGI0YTY2NlwvZGJ4cDU3ai1kZWRiYjkxYS02Nzc3LTQyYTktYWRiMy1lMWU1OGQwYzE5NjcucG5nIn1dXSwiYXVkIjpbInVybjpzZXJ2aWNlOmZpbGUuZG93bmxvYWQiXX0
| IN THIS WHOLE WIDE WICKED WORLD THE ONLY THING YOU HAVE TO BE AFRAID OF IS ME |
Hecate Black

Mistrz Gry ubóstwia ten post.

Mistrz Gry

Sob 29 Kwi - 18:36
呪いの終わり - NOROI NO OWARI

Impet jej uderzenia byłby znacznie większy, gdyby blask z latarki nie oślepił zbyt wrażliwych ślepi dziewczyny. Nie wyhamowała w dosłownym znaczeniu - nie trafiła jednak tam, gdzie chciała, gdy trajektoria ciosu ześlizgnęła się z głównego łuku, hacząc ostrymi pazurami nie o twarz mężczyzny, a jego wyciągniętą ochronnie dłoń.

Nakashima
Poczułeś jak ciepło krwi zalewa skórę; do uszu dotarł dźwięk dartego materiału kombinezonu, który na siebie założyłeś. Gdzieś w tym wszystkim był jednak przeraźliwy impuls bólu - o wiele ostrzejszy niż podczas konfrontacji z pazurami zwierzęcia. Miałeś wrażenie, że przez tkankę przeszedł naostrzony, kuchenny nóż - gładko rwąc napotkane nicie żył i zbitych mięśni. Żyletkowe szpony drasnęły kość przedramienia - i być może to był moment, w którym zapiekło przeraźliwie.
Miałeś jednak szczęście - wprawna reakcja, wojskowe wyuczenie i zdolność do natychmiastowej konstrukcji planu sprawiła, że atakująca cię dziewczyna nie była w stanie sięgnąć twarzy. Zaraz zresztą cofnęła się spłoszona, z głośnym syknięciem.
Na ugiętych, rozstawionych dla równowagi nogach wpatrywała się w ciebie wściekle. Jej lewy but opierał się tuż przy ramieniu dyszącej Umehary - osoba, którą starałeś się ocalić nie miała już sił, aby protestować, choć jej dłoń opadła milimetr od podeszwy prowodyrki całego zamieszania, jakby w ostatnim akcie powstrzymania jej.
Kubota jednak nie wydawała się chętna, by odpuścić.
Uniosła ramię, odgradzając dłonią z palcami ostrymi jak wystawa sztyletów Umeharę od ciebie i...

Black
Ciemny wzrok Kuboty przeskoczył wprost w twoje oczy jak pingpongowa piłka. Źrenice, wcześniej pomniejszone, nagle urosły do niebotycznych rozmiarów, wchłaniając rogówkę o barwie gorzkiej kawy.
- Ty... - cedzone słowa okrasiła ponurym prychnięciem, lekko opuszczając przy tym brodę, pozwalając, by spomiędzy blond pasm wysunęły się uszy podobnego, piaskowego do fryzury koloru, zaś spod plisowanych warstw spódnicy wychynął gruby, pasiasty ogon. - Miałaś chronić Kinigami ceną własnego życia, a zamiast tego wolisz stanąć po stronie mieszkańców miasta? - Zęby przemieniły się; zaokrąglone, niegroźne szczęki dziewczęcia przeobrażały się powoli w paszczę yokai. Zamknęła usta, nie potrzebowała ich już, abyście słyszeli jej głos. Odbijał się od lasu, targany wiatrem wślizgiwał przez uszy wprost do umysłów.
- Oni są prawdziwym wrogiem. Kalają tereny egoizmem, zaskarbiając sobie ziemie, które nigdy nie należały do nich. Po co im tyle przestrzeni, gdy potrafią wznosić schrony wyższe od drzew i tam się kryć przed pogodą? Po co im nasza zwierzyna, gdy tyle jedzenia wyrzucają? Nie zasługujesz na protekcję lasu, nie zasługujesz nawet na moją.
Twoje nogi oplotły niewidzialne sznurki wełnianego kłębka - nie stanowiły jeszcze problemu, którego nie dało się przezwyciężyć samozaparciem, czułaś jednak z cała pewnością, że powoli obwiązują kostki, wspinają się na uda, okręcają się tuż pod i nad stawem kolanowym.
- Odłóż

Nakashima
- broń.
Spojrzała na ciebie od razu, gdy dotknąłeś smukłej powierzchni snajperki. Czułeś się ociężały przez sam fakt tego jak wpływał na ciebie las - klątwa nagle zdawała się jeszcze cięższa, gdybyś postanowił poruszyć nogami i zmienić pozycję do oddania strzału. Ranna ręka nie pomagała w utrzymywaniu stopu metali, ale treningi latami wykonywane w garnizonie, masa misji osiadających jak bagaż przepełniony tobołami doświadczeń - to wszystko sprawiało, że byłbyś w stanie oddać jeden celny strzał.
Kubota zmarszczyła nos.
- Lub zabij wiedźmę Kinigami - rozkaz, jaki wydała, nie miał w sobie nic z łagodnej prośby. Wolną dłonią wskazała na Hecate, nie zaszczycając jej już spojrzeniem. - Klątwa zadziałała dzięki niej i tylko na jej krzywdę zostanie zniesiona. Możesz zabić mnie, możesz zabić Umeharę - nie ma to żadnego znaczenia. Takich jak ja są tu miliardy.
Gdzieś w tle rozległ się trzask łamanej gałęzi - ktoś, być może, skradał się w waszą stronę.
- Oni podtrzymają klątwę.

Warui Shin'ya
Spóźnienia: 1 (MG).
DEADLINE
01/05,
godz. 23:59
@Hecate Shirshu Black  @Nakashima Yosuke

|| STAN POSTACI
NAKASHIMA
- głęboka rana na przedramieniu; po wydarzeniu konieczne jest rozegranie wątku w szpitalu, lazarecie garnizonu w Hairro bądź bezpośrednio z medykiem innego gracza. W przypadku dwóch pierwszych możesz założyć, że lekarzem jest NPC. Wątek musi mieć min. 3 posty na głowę. Brak interwencji w ciągu dwóch najbliższych fabuł oznacza wdanie się zakażenia, które automatycznie daje ci -15 do rzutu na siłę i wytrzymałość, a po kolejnych dwóch bez zainteresowania się stanem ręki - konieczna jest amputacja (kalectwo znaczące).
OBECNY POZIOM: 2/5 - w wyniku bezpośredniej interakcji z Kubotą.

BLACK
OBECNY POZIOM: 4/5 - z powodu zdrady Kuboty tracisz opcję na brak spowolnienia.
- reakcja na lęk - niewygodne uczucie niepokoju, nieznaczne odrętwienie ruchów; możliwe rozdrażnienie (na następne 2 tury); (1/2)

|| PROPONOWANE RZUTY
NAKASHIMA, BLACK
rzut na siłę; sukces oznacza brak spowolnienia na następne dwie tury;
porażka to -1 do możliwości poruszania się;

Rzuty na tym etapie są dobrowolne. Brak rzutu z waszej strony oznacza utrzymanie poziomu obecnego.
Mistrz Gry
Hecate Black

Czw 4 Maj - 18:19
 Po wcześniejszym, stosunkowo neutralnym nastroju nie pozostało już nic – czuła jak umyka wraz z wyrzuconym spod podeszwy buta kurzem i lawiruje jeszcze dalej kierowany wiatrem. Wcześniejsze, wtedy jeszcze stosunkowo nie aż tak duże rozdrażnienie powoli przybierało formę, w której krew płynąca w żyłach zaczyna nabierać temperatury, aż w końcu bulgocze do tego stopnia, że opuszki zaczynają mrowić.
 Tak więc moment, w którym Kubota zaczęła wyrzucać coraz to kolejne oskarżenia był również momentem, w którym smukłe palce wiedźmy stuliły się w pięści, a zęby zgrzytnęły niemal na tyle głośno, by cała ich pozostała trójka była w stanie to usłyszeć. Black była coraz bardziej podburzona.
 Podniosła się powoli do pionu, ani na chwilę nie zdejmując przymrużonych oczu z sylwetki Kuboty. Czekała cierpliwie aż ta zakończy pełen nienawiści wywód, ani na moment nie odrywając od niej spojrzenia. Może w ogóle przestała mrugać.
 – Wolę stanąć po stronie logiki, bo bez niej idąc na wojnę będę jak dziecko z patykiem w dłoni wychodzące naprzeciw tuzinowi rosłych mężczyzn, skarbie – Ostatnie ze słów czystym przypadkiem zangielszczyła, nadając mu delikatnego akcentu. Włożyła bardzo wiele siły woli w to, by jad nie wypływał z jej głosu potężnymi falami. Znów skrzyżowała ręce na piersi, wpijając paznokcie w materiał kurtki. Wciąż nie była do końca pewna skąd ten przyrost agresji. Wywoływały ją niesłuszne oskarżenia, porywczość ludzi dookoła, której tak nie lubiła, czy może niepokój, który szarpał ją za włosy od momentu w którym poszybowałaby w dół wąwozu, gdyby nie silny uścisk na nadgarstku.
 Wszyscy ją wkurwiali, nikogo nie szczędziła.
 – Jeśli uważasz, że kiedykolwiek zdradziłabym las, to jesteś równie naiwna co ci, którzy myślą że mogą zadzierać z Kinigami i uciec konsekwencjom – Postąpiła kilka kroków, zatrzymując się dopiero w momencie, gdy znalazła się między dwiema dziewczynami a Nakashimą; idąc czuła, jak niewidzialne sznury powoli pną się w górę nóg i powoli acz skutecznie przywiązują do ziemi – wówczas zirytowała się jeszcze bardziej.
 – O nie moja droga, jeśli chcesz mojej śmierci i tak wierzysz w swój osąd, to użyj własnych zębów żeby rozszarpać mi gardło. Wpierw jednak daj mi obejrzeć ranę swojej przyjaciółki, żebyś nie musiała żyć z poczuciem winy, że nie zdążyłaś jej uratować – Nie ruszyła naprzód, czekała cierpliwie na reakcję i odpowiedź Kuboty. Głupio byłoby zginąć przedwcześnie z powodu nagłego zastrzyku irytacji. – Może przez ten czas zechcesz wysłuchać słów nie tylko jej, ale i tego człowieka. Wtedy dokonaj osądu – jeśli wtedy uznasz że wina wciąż leży po jego lub mojej stronie, sama pociągnę za spust.



Środek lasu - Page 2 Dbxp57j-dedbb91a-6777-42a9-adb3-e1e58d0c1967.png?token=eyJ0eXAiOiJKV1QiLCJhbGciOiJIUzI1NiJ9.eyJzdWIiOiJ1cm46YXBwOjdlMGQxODg5ODIyNjQzNzNhNWYwZDQxNWVhMGQyNmUwIiwiaXNzIjoidXJuOmFwcDo3ZTBkMTg4OTgyMjY0MzczYTVmMGQ0MTVlYTBkMjZlMCIsIm9iaiI6W1t7InBhdGgiOiJcL2ZcLzNhN2E1NDllLTIwOGItNDRiOS04NTAwLTE2NzY3NGI0YTY2NlwvZGJ4cDU3ai1kZWRiYjkxYS02Nzc3LTQyYTktYWRiMy1lMWU1OGQwYzE5NjcucG5nIn1dXSwiYXVkIjpbInVybjpzZXJ2aWNlOmZpbGUuZG93bmxvYWQiXX0
| IN THIS WHOLE WIDE WICKED WORLD THE ONLY THING YOU HAVE TO BE AFRAID OF IS ME |
Hecate Black

Warui Shin'ya ubóstwia ten post.

Sponsored content
maj 2038 roku