Kindness is always fashionable
Haraedo

Join the forum, it's quick and easy

Haraedo
Haraedo
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Seiwa-Genji Enma

Nie 5 Maj - 22:45
Marzec 2022

Pierwsza rocznica tragedii, jaka miała miejsce w klanie Minamoto, zebrała w rodzinnej rezydencji zaskakującą ilość członków klanu. Było już po ceremonii, odprawionych modłach i oddaniu hołdu zmarłym, aczkolwiek zgromadzeni wciąż pozostawali w pomieszczeniu uraczeni poczęstunkiem oraz alkoholem. Przez cały ten czas ośmioletni Enma nie odstępował dziadka na krok. Nawet, jeżeli chciał oddalić się chociaż na krótką chwilę, to bardzo szybko odczuwał na sobie karcące i surowe spojrzenie aktualnego przywódcy całej rodziny.
Do chłopca wciąż nie docierała rzeczywistość, w jakiej się znalazł. Wspomnienia sprzed roku nadal były świeże i wręcz namacalne, tak samo jak czerwona i gruba blizna na szyi, której zajmie długie lata, by choć w drobnym stopniu zlała się z naturalną barwą skóry. Budził się praktycznie każdej nocy dręczony koszmarami tak prawdziwymi, że służki musiały go uspokajać i zapewniać, że to wszystko to tylko wytwory jego wyobraźni.
Ale czy aby na pewno?
Jakaś część jego podświadomości wiedziała, że to, co widział w snach nie było tylko i wyłącznie ułudą. Było czymś znacznie głębszym i prawdziwym. Czymś, co będzie go prześladowało przez następne długie lata, a być może i do końca jego dni. Nie odczuwał jednak tęsknoty za matką, której twarz zdawała się być nieosiągalna i zamazana ilekroć próbował przypomnieć sobie jej wygląd. Nie tęsknił również za ojcem i za jego surowością, jakiej doświadczał za każdym razem, gdy przebywał w jego obecności.
Tym, za kim tęsknił, był jego brat.
Na początku praktycznie każdego dnia pytał dziadka o Teru. Kiedy wróci. Gdzie jest. Czy może do niego zadzwonić. Musiały minąć z dwa, może nawet i trzy miesiące, gdy wreszcie uświadomił sobie, że Teru nie żyje. I nigdy nie wróci. A przynajmniej nie w swej "ludzkiej" powłoce. Prawda była gorzka i okrutna. A dojrzewające w nim poczucie winy stawało się coraz silniejsze, choć swe żniwa miało zacząć zbierać dopiero za kilka lat, gdy chłopiec zacznie dojrzewać. I rozumieć rzeczy, które teraz wydawały mu się niezrozumiałe i odległe.
Z niemą ulgą przyjął możliwość wyjścia na zewnątrz. Wreszcie. Z dala od niechcianych spojrzeń pełnych litości, jakie kierowali w jego stronę pozostali członkowie klanu. Tak samo z dala od zgiełku i rozmów, szeptów i szturchnięć. Tylko on sam i nocne niebo. I ogród należący do rezydencji. Poprawił kimono, które wydawało mu się zaskakujące niewygodne, kiedy przykucnął na trawie. Odetchnął.
Lekki wietrzyk poruszył ciemnymi włosami, a on wreszcie zaczął odczuwać skutki zmęczenia całym dniem. Marzył o powrocie do swojego pokoju, choć samego snu bał się tak samo, jak każdej innej nocy. Bał się nawiedzających go koszmarów.
Jednakże spokój, jaki mu towarzyszył nie trwał zbyt długo, gdy do jego uszu dobiegł cichy dźwięk szelestu. Momentalnie poderwał się na nogi i rozpaczliwie zaczął rozglądać na boki. Od ponad roku zaczął widywać dziwne istoty. Przerażające i mrożące krew w żyłach twarze, wykrzywione w wiecznej agonii. Dziadek uczył go, że są to yurei, dusze nieszczęśliwie zmarłych ludzi. I że jego zadaniem będzie pomoc w ich oczyszczeniu. Ale Enma nie był na to gotowy. Bał się ich. Słów, jakie wypowiadały. Dźwięków, jakie wydawały. Spojrzeń, jakimi go obdarzały.
Zadrżał, tak samo jak jego dolna warga, a w dwubarwnych tęczówkach nagromadziły się łzy pełne paniki.
- K-kto tu jest?! - krzyknął, jednocześnie błagając samą Amaterasu, aby nie był to jeden z tych całych yurei.

@Saga-Genji Hayate


Kindness is always fashionable Mrbg22G
Seiwa-Genji Enma

Nakashima Yosuke and Arihyoshi Hotaru szaleją za tym postem.

marzec-kwiecień 2038 roku