Centrum handlowe Nikka - Page 3
Haraedo

Join the forum, it's quick and easy

Haraedo
Haraedo
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Haraedo

Sob 3 Wrz - 18:45
First topic message reminder :

Centrum handlowe Nikka


Nawet najbardziej zagorzali bywalcy potrafią zgubić się w meandrach tego miejsca. Nie bez powodu zresztą do pobrania jest specjalna aplikacja, której zadaniem jest nawigowanie gości po całym terenie. Nikka jest największym centrum handlowym w Fukkatsu, w którego skład wchodzi blisko 550 sklepów, ponad 60 restauracji, kawiarni oraz barów, 10 kin, karaoke, kręgielnia oraz słynny szklany most przeciągnięty na najwyższym piętrze między najbardziej oddalonymi od siebie punktami. Najodważniejsi mogą zmierzyć się z olbrzymimi wysokościami, przy jednoczesnym wrażeniu chodzenia po powietrzu. Na parterze, w samym centrum, uświadczyć można za to relaksu w specjalnie wyselekcjonowanej części przeznaczonej na ogród. Strefa ta imituje niewielki park z zadbanymi klombami, drzewkami i kwiatami. Z zewnątrz zachwyca także szklany dach, którego powierzchnia odbija od siebie wszystkie kolory tęczy w najpogodniejsze dni.

Haraedo

Yū Kataoka

Czw 1 Cze - 22:26
Trzynastka miała tego dnia sporo do załatwienia. Nie dość, że trzeba było zrobić zakupy spożywcze, celem przeżycia kolejnego tygodnia, w dodatku kończył jej się olejek do papierosa i chyba to był główny powód, dla którego ostatecznie zmusiła się do wyjścia z domu. W centrum handlowym spodziewała się znaleźć wszystko co potrzebne, jednocześnie nie trwoniąc przy tym nadmiernie czasu. Weszła do środka nerwowo trzymając swojego papierosa w ręku, a ręce w kieszeni bluzy, która zdecydowanie zbyt długo nie była prana i rozglądała się bacznie po sklepikach. Jajka, mięso, ryż, co tam jeszcze... A tak, mleko. Nigdy nie robiła list zakupów, a potem zapominała większości rzeczy, które miały jej być przydatne. Zresztą, to już i tak nie było ważne, zauważyła bowiem stoisko z artykułami dla palaczy. Cokolwiek zaprzątało jej głowę chwilę temu, przestało mieć znaczenie w obliczu licznych, kolorowych opakowań sygnalizujących różne smaki. Nie chcąc wyjść na niemiłą, przyglądała się przez moment całemu stoisku, obchodząc je dokładnie i udając, że się zastanawia.
- Poproszę truskawkowy. Ten mocniejszy, tutaj - wskazała palcem na swój ulubiony olejek, bez którego trudno było jej już wyobrażać sobie dalszego życia. Młody sprzedawca uśmiechnął się i podał jej artykuł, prosząc o doskonale znaną Trzynastce sumę. Przez chwilę wydawało się, że nawet się do niego uśmiechnęła.
Mleko, mięso... Już powoli wracała do swojego poprzedniego rytmu wyliczania niezbędnych produktów, gdyby nie nagła wibracja telefonu. Drżącymi rękoma wyjęła go z tylnej kieszeni spodni, prawie upuszczając na ziemię. Przypomnienie, które sama sobie ustawiła na dzisiejszy dzień kompletnie ją przeraziło. Miała się spotkać ze znajomą z wydawnictwa właśnie dziś. Zdążyła o tym kompletnie zapomnieć i już zaczynała w panice rozglądać się na boki, jakby wspomniana znajoma miała wyjść spod powierzchni ziemi, aż doczytała dopisek, w którym jako miejsce spotkania umówiły się w jednej z kawiarni właśnie w tym centrum handlowym.
Trzynastka odetchnęła z ulgą, wznosząc oczy ku niebu i ciesząc się w duchu, że jej uzależnienie przyprowadziło ją w dobre miejsce. To był prawdziwy znak od losu, a zakupy i tak może zrobić później gdzie indziej. Nie raz zdarzyło jej się wystawić osobę, z którą była umówiona do wiatru, tylko i wyłącznie przez własne zapominanie. Ale trudno się spodziewać czegokolwiek innego po osobie, która ledwo pamięta co robiła poprzedniego dnia. To właśnie jeden z jej dobrych znajomych powiedział jej jak ustawić sobie przypomnienie w telefonie. Z początku nieco sceptyczna Trzynastka, która z elektroniką ma się na bakier, nie była co do tego przekonana, jednak już po chwili namowy i odkrycia jak prostym i przydatnym narzędziem są przypomnienia, sama zaczęła z tego korzystać.
Gdy już uporała się z telefonem i schowała go z powrotem do kieszeni, rzuciła okiem w stronę wyjścia z centrum handlowego. Jeden buszek i po sprawie, przecież się nie spóźnię... Z tą myślą opuściła na chwilę obiekt, by zalać swojego papierosa nowym olejkiem, ustawić ulubioną temperaturę i zaciągnąć się kilkukrotnie. Od razu poczuła się bardziej zrelaksowana. Nie będąc pewną czy pod centrum właściwie można było palić, szybko schowała papierosa i wróciła do środka, tym razem by szybkim krokiem skierować się do wybranej kawiarenki. Miała nadzieję, że jeszcze zdąży przed Yue i nie wyjdzie na całkowicie zapominalską fajtłapę, jak to się zazwyczaj kończyło.
Yū Kataoka

Warui Shin'ya and Chishiya Yue szaleją za tym postem.

Chishiya Yue

Pią 2 Cze - 22:40
02.06.2037

Niestety, ale wbrew nadziei kobiety - Chishiya była już na miejscu od dobrych piętnastu minut delektując się w spokoju zamówioną wcześniej kawą. Zajęła miejsce przy stoliku od strony ulicy, dzięki czemu ciepłe promienie słoneczne wpadały do środka wywołując leniwą i przyjemną atmosferę. Ujęła w dłonie filiżankę, a następnie upiła mały łyk przyjemnie słodkiego napoju, bo w przeciwieństwie do większości ludzi, Yue piła bardziej mleko z syropem z dodatkiem kawy, a nie typową kawę, która pozostawiała po sobie cierpki posmak na języku.
Mimochodem zerknęła na zegarek, który okalał jej lewy nadgarstek i westchnęła cicho. To, czego zdążyła nauczyć się o Yu to fakt, że kobieta ewidentnie miała problem ze zjawianiem się na spotkania o czasie. Nie żeby jakoś szczególnie przeszkadzało to dziewczynie, ale mimo wszystko byłoby to miłą odmianą, gdyby chociaż raz się nie spóźniła. Kątem oka spojrzała w bok, na parkę siedzącą nieopodal. Młodzi, zakochani, zapewne wierzący, że do końca świata będą razem. Wewnętrzny romantyzm Yue chciał w to głęboko wierzyć i kibicować im ze wszystkich sił, choć rzeczywistość bywała o wiele bardziej brutalna. Ale Chishiya należała do tych osób, które uwielbiają zamykać się w czterech ścianach i czytać romanse. Wierzyła w miłość od pierwszego wejrzenia, w poświęcenie dla drugiej osoby, romantyczne spacery w blasku księżyca oraz w odnajdywanie drugiej połowy swojej duszy. Chcąc czy też nie, jej myśli uciekły gdzieś daleko, do pewnego, ciemnowłosego mężczyzny z którym nie miała kontaktu już od przeszło kilku, jak nie kilkunastu, tygodni. Wielokrotnie łapała się na tym, że siedziała z telefonem w dłoni i wpatrując się w ekran niemal naciskała zieloną słuchawkę, aby do niego zadzwonić.
Ale nigdy tego nie zrobiła, bo się bała. Co mu powie? A jak nie odbierze? Albo weźmie ją za wariatkę?
Ponownie westchnęła, ale tym razem, gdy uniosła głowę, w końcu ujrzała nadchodzącą w jej stronę kobietę. Yue uniosła dłoń i pomachała do niej na przywitanie, pozwalając sobie na delikatny uśmiech.
- Yu-san - przywitała kobietę pamiętając, że ich stosunki wciąż były powiązane głównie z pracą. A Yue nie chciała przekroczyć żadnej wyznaczonej linii i bariery.

@Yū Kataoka


Centrum handlowe Nikka - Page 3 Cdedaa46377e321e59e82ff4c9e727a0
Chishiya Yue

Warui Shin'ya and Yū Kataoka szaleją za tym postem.

Yū Kataoka

Sob 3 Cze - 10:39
Jak można było już wcześniej przypuszczać, spóźniła się. Zdała sobie z tego sprawę jak tylko ujrzała Yue będącą już w trakcie picia kawy. Gdyby to był ktokolwiek inny, można byłoby założyć, że to pomyłka, ale tak charakterystycznej osoby jak Yue nie dało się pomylić z nikim innym. Trzynastka, manewrując chaotycznie wśród stolików, odmachała dziewczynie by ostetecznie pojawić się u jej boku.
- Yue-san... Trzynastka, mów mi Trzynastka, już powtarzałam - wydyszała prędko. - Przepraszam za spóźnienie, ogromne korki - dodała, chcąc się jakkolwiek usprawiedliwić. Bardziej pasujący blef akurat nie przyszedł jej do głowy, a przecież utknięcie w autobusie było całkiem logicznym wytłumaczeniem. Yue nie musiała przecież wiedzieć, że ostatnie minuty Trzynastka spędziła na błogim paleniu pod centrum handlowym i wmawianiu sobie, że przecież tym razem zdąży na czas.
Trzynastka odsunęła krzesło naprzeciwko dziewczyny i zajęła miejsce z teatralnym wręcz sapnięciem, które miało dodać wiarygodności jej wersji zdarzeń. Naprawdę się spieszyła, słowo! Rozejrzała się po kawiarence szukając wzrokiem menu, jakby było jej do czegokolwiek potrzebne. Już z założenia wiedziała, że i tak zamówi cappuccino, ale odgrywanie pozorów zainteresowanej wszystkim wokół sprawiało jej niewytłumaczalną przyjemność. Czuła się wtedy bardziej dopasowana do społeczeństwa, z którego i tak wystarczająco odstawała.
Gestem i grymasem twarzy podobnym do uśmiechu dała znać Yue, że idzie zamówić kawę, co też poczyniła.
- Duże cappuccino na miejscu - rzuciła szybko, nie trwoniąc czasu na grzeczności. Kolejna, drobna rzecz, która przykuwała uwagę do tej fikuśnie wyglądającej osóbki.
W oczekiwaniu na swoje zamówienie, zaczęła się zastanawiać jaki właściwie był cel spotkania z Yue. Tego przypomnienie nie zawierało. Czyżby miały omówić swoje najnowsze powieści? A może Yue miała do niej jakąś inną sprawę? Najlepiej kontrolować sytuację i udawać, że wszystko idzie zgodnie z planem i założyć najbanalniejszy scenariusz. W pośpiechu zgarnęła swoją kawę, nieomal ją rozlewając i wróciła do stolika.
- Jestem w trakcie nowego projektu - zaczęła, chcąc by zabrzmiało to dumnie. - Mówię ci, to będzie tym razem bestseller.
Ile "tym razem bestsellerów" Trzynastka już przepowiedziała trudno by zliczyć. Żaden oczywiście się nie sprawdził, bo i czemu miałby? Trzynastce brakowało zdecydowanie umiejętności warsztatowych i nawet jeśli sama fabuła jej czytadeł miała potencjał na bycie autentycznie ciekawą i porywającą historią, koniec końców stawała się czymś naiwnym, czego wydawnictwo często wzbraniało się przed wydaniem ku rozczarowaniu Trzynastki.
Ale tym razem będzie inaczej! Na pewno...
Yū Kataoka

Chishiya Yue ubóstwia ten post.

Chishiya Yue

Pon 5 Cze - 20:21
Uśmiechnęła się lekko, choć musiała przyznać, że nuta zdziwienia wdarła się do umysłu, kiedy jej towarzyszka zwróciła się do niej po imieniu, a nie nazwisku. Nie przypominała sobie, aby ich relacja weszła już na ten poziom, na którym bez iskry zawstydzenia wołałyby do siebie w tak bezpośredni sposób. Nie odezwała się jednak, ani też nie poruszyła tego tematu obawiając się, że mogłoby zaburzyć to przyjemne popołudnie, jakie dane było im spędzić razem. Zresztą, Chishiya miała problem z relacjami międzyludzkimi, kiedy to wszyscy dookoła postrzegali ją jako nieczułą księżniczkę bądź królową lodu, a tylko dlatego, że dziewczyna nie potrafiła wyrazić swoich własnych, prawdziwych uczuć w otwarty i zrozumiały sposób. A mimo to naprawdę próbowała i starała się zatrzeć utarty przez lata wizerunek, tak bardzo głęboko zakorzeniony.
- Nic nie szkodzi. - odparła, wciąż pozwalając sobie na ledwo widoczny uśmiech, który zagościł na jej ustach. Trudno było powiedzieć, czy przejrzała kłamstwo Trzynastki czy też nie, ale bez względu na prawdę - nie dawała niczego po sobie poznać.
Kiedy kobieta ruszyła po swoje zamówienie, Yue uniosła filiżankę i upiła kolejny łyk, z niemal dziecięcą ciekawością obserwując każdy ruch ciemnowłosej. Były niczym dwa odmienne bieguny i krańce świata. Zupełne przeciwieństwa, pod wieloma względami. Jakby ktoś spojrzał na nie z boku, z pewnością złapałby się za głowę w zastanowieniu, jakim cudem ich ścieżki na pewnym etapie znajomości przecięły się i sprawiły, że zawiązały nić porozumienia. Ale właśnie ta ich odmienność i różnorodność była najwspanialsza i najpiękniejsza. To właśnie ona sprawiła, że siedziały tu i teraz, razem, delektując się kawą oblane popołudniowymi promieniami słońca.
Na wieść o nowym projekcie, który wychodził spod ręki Trzynastki, Yue momentalnie wyprostowała plecy a z palców ułożyła małą piramidkę, jednocześnie skupiając pełną uwagę na jej słowach. Włosy leniwie zsunęły się po jej szczupłym ramieniu, niczym kaskada wodospadu, przypominając jej jednocześnie, że może rzeczywiście powinna spiąć włosy dzisiejszego poranka. Dla własnej wygody.
- Och? Opowiedz mi proszę więcej o tym projekcie! Po jaki gatunek tym razem sięgasz? - zapytała, z lekkimi wypiekami na alabastrowych policzkach.
- Uwielbiam twój styl pisania! W domu, na półkach, mam wszystkie twoje pozycje, które do tej pory zostały wydane. Jestem pewna, że w końcu się uda. Twój styl jest taki lekki i wprowadza powiew świeżości. Wierzę, że w końcu i inni to dostrzegą.

@Yū Kataoka


Centrum handlowe Nikka - Page 3 Cdedaa46377e321e59e82ff4c9e727a0
Chishiya Yue

Yū Kataoka ubóstwia ten post.

Yū Kataoka

Wto 6 Cze - 11:14
Trzynastka niewiele sobie robiła z konwenansów. Z jednej strony pewne utarte schematy zdążyły się w nią wryć, z drugiej jednak od dawna podziwiała język angielski, w którym każdy mówi do każdego "na ty". Z racji pracowania z tym językiem na co dzień, czasem, szczególnie gdy była w pośpiechu, łączyła pewne naleciałości i wychodziło takie nie wiadomo co, czego świadkinią była właśnie Yue. Trzynastka zresztą nie należała do osób, które by się tym szczególnie przejmowały, toteż nie poprawiła się, świadomie bądź nie i po prostu kontynuowała zaczęty przez siebie temat, zdecydowanie dla niej ciekawszy.
- Piszę powieść o trupie w pociągu - zaczęła zadowolona z siebie. - Kontynuacja serii o upiorach i duchach w komunikacji miejskiej, którą zaczęłam jakiś czas temu.
Nie mogła uwierzyć, że jej koleżanka z wydawnictwa rzeczywiście śledziła jej twórczość. Nie żeby uważała to za niemożliwe, jednak chyba nigdy nikt tak otwarcie nie wyraził podziwu dla jej powieści. Trochę nie wiedziała jak to odczytać. Zwykłe pochlebstwo czy spisek? Zawsze chciała trafić do tłumów, ale z racji masy niepowodzeń wydawniczych od jakiegoś czasu miała lekki spadek nastroju w tym temacie. Nie dostrzegała swoich własnych wad, które były widoczne gołym okiem nawet dla zwykłego laika. Miała ambicję tworzenia literatury przez duże "L", a wychodziło jak wychodziło. Porażki to coś, do czego była przyzwyczajona tak w życiu prywatnym, jak i zawodowym.
- To co mówisz, jest bardzo miłe i naprawdę nie wiem, jak się do tego odnieść - dodała w końcu z widocznym zakłopotaniem. - Nie słyszę takich słów często. Poza tym sama uważam twój styl za o wiele lepszy niż mój. I traktujący o tym, co ludzie rzeczywiście chcą czytać.
No tak, opowieści o męsko-męskiej miłości rzeczywiście mogły uchodzić za gatunek uznawany za popularny. Poza tym Trzynastka istotnie czytała powieści Yue, szczególnie na poprawę nastroju, gdy smutek zaczynał jej mocniej doskwierać. Sama marzyła o tym, by stać się bohaterem takiej powieści. Mogłaby być pięknym chłopcem... Na tę myśl, trochę mocniej zabiło jej serce. Dziwne pragnienia wkradały się do jej głowy od dłuższego czasu. Miała zamiar porozmawiać o tym z kimś, jednak tym kimś nie była Yue, a ktoś bardziej zaufany, do kogo zawsze mogła się zwrócić. Zerknęła ukradkiem na telefon. Brak nowych wiadomości.
- Te duchy, o których piszę... - wtrąciła znów ni stąd ni zowąd. Zatrzymała się jednak w połowie. Czy Yue, jako koleżanka pisarka miałaby ją za wariatkę gdyby powiedziała jej, że rzeczywiście je widziała? To oczywiście pozostaje kwestią sporną a zapewne znawca ludzkiej psychiki sam kazałby Trzynastce najpierw odstawić używki, a potem przejść porządne leczenie, ale sama Trzynastka była przekonana, że jej historie traktują o rzeczywistych zdarzeniach. Nie była jednak pewna czy może powiedzieć to na głos przy dziewczynie. Choć była dla niej miła, nie łączyły ich tak głębokie więzi. - Myślę, że one są prawdziwe i żyją wśród nas - zakończyła w miarę neutralnie, nie chcąc wywołać kolejnej dyskusji o psychiatrze, których aż nazbyt często zdarzało jej się wysłuchiwać, najczęściej od rodziców dzwoniących od czasu do czasu by upewnić się, że ich córka jeszcze żyje.
Trzynastka zamieszała kubkiem z cappuccino by pianka nieco wymieszała się z kawą i upiła łyk. Nie, zdecydowanie powinna była porzucić potrzebę podzielenia się swoim światopoglądem już wcześniej. Może da się to jeszcze jakoś uratować, wycofać?
- Ale na pewno nie są tak przerażające jak w moich opowiadaniach - wybrnęła w końcu, uśmiechając się tajemniczo i mając nadzieję, że Yue nie potraktuje jej słów zbyt poważnie. To był tylko taki żart, dla dodania jej powieściom pikanterii, dreszczyku emocji. Wcale ostatnio nie dzwoniła do swojego najbliższego przyjaciela z przerażeniem, że w pralce utknął jej demon, wcale.

@Chishiya Yue
Yū Kataoka

Chishiya Yue and Kurō Satō szaleją za tym postem.

Chishiya Yue

Wto 13 Cze - 0:59
Z jednej strony doskonale ją rozumiała. Sama przecież uważała, że jej prace nie są jakieś wybitne i po dzień dzisiejszy czarną magią był dla niej fakt, że nowele, które pisała sprzedawały się nie najgorzej. Z drugiej zaś strony, Yue dogłębnie uważała, że Yu nie powinna tak krytycznie podchodzi do siebie i swojej twórczości.
Dziewczyna nie należała do osób, które wiedziały doskonale co powinny powiedzieć w danej chwili i jak odpowiednio dobrać słowa do siebie, aby druga strona poczuła się dobrze i zmotywowana. Bo podręczniki i wszelakie porady z głupich gazetek nie były w stanie zastąpić doświadczeń z prawdziwego życia.
- Och! Brzmi naprawdę interesująco. Planujesz umieścić jakieś easter eggi z poprzednich części? - zapytała naprawdę zainteresowana. Lubiła czytać różne serie, albo nawet oglądać czy też od czasu do czasu zagrać i odnajdywać jakieś ukryte smaczki nawiązujące do poprzednich pozycji. Były to naprawdę miłe i interesujące gesty ze strony twórców. Co prawda nie chciała brzmieć jak ktoś, kto próbuje coś wymusić na swojej rozmówczyni, a już tym bardziej w jakikolwiek sposób ją pouczać czy też mówić co ma robić, bogowie brońcie, ale wewnętrznie, tak po cichutki, naprawdę na to liczyła.
Jej uśmiech jednak został bardzo szybko zgaszony, kiedy usłyszała kolejne słowa, które padły z ust ciemnowłosej. Yue delikatnie zmarszczyła brwi, ni to w zastanowieniu, ni to w lekkiej złości.
- Yu-san... znaczy się, Trzynastko, nie mów tak. Mój styl ani nie jest gorszy, ani lepszy od twojego. Po prostu mamy dwa różne style. Nigdy nie kwestionuj swojego stylu i talentu. Więcej wiary w siebie! Osiągnęłam swój mały sukces głównie dlatego, że piszę nowelki o miłości męsko męskiej. Lubię tę tematykę, uważam ją za naprawdę interesującą, ale też wiem, że współcześnie jest to dość aktualny temat. I łatwo się sprzedaje. Oczywiście, moje historie to nie tylko miłość między jednym facetem a drugim, jest tam również dramat, tragedia, czasami poruszam naprawdę ciężkie tematy, ale koniec końców - to wciąż miłość. Ty z kolei piszesz na o wiele bardziej poważne tematy, bardziej dojrzale i twoja twórczość jest skierowana raczej do zupełnie innej publiczności. Dlatego też bardzo się proszę, Yu-sa-- znaczy się, Trzynastko, nie poddawaj się i przyjmuj każdy komplement, jaki dostaniesz. Bo na niego zasługujesz. - Yue sięgnęła po filiżankę, jednakże kiedy zorientowała się, że naczynie jest puste, z cichym rozczarowaniem na powrót je odstawiła. Może powinna coś jeszcze zamówić? Była wystarczająco pobudzona, więc druga kawa raczej nie wchodziła w grę. Może lemoniadę?
- Hm? Duchy? Wierzysz w ich istnienie? - zapytała ją, przechylając głowę lekko na bok, nie spuszczając z jej twarzy spojrzenia błękitnych tęczówek.
Czy ona sama wierzyła w duchy?
Ciężko powiedzieć.
- Sama chyba w nie nie wierzę? Chociaż nie wiem. Moja babcia wierzyła. Często opowiadała mi przeróżne historie. Pamiętam też, kiedy byłam dziecko i często u niej nocowała, to wielokrotnie wydawało mi się, że widziałam kątem oka jakiś cień, a różne przedmioty znajdowały się w zupełnie innym miejscu, niż początkowo je zostawiałam. Ale z biegiem lat wspomnienia zaczęły się zacierać i chyba to wszystko było tylko w mojej głowie. Wiesz, wpływ opowieści mojej babci. To się nazywa jakoś... hm... hm... paranoidalia? Nie. Para.. para.. A! Wiem. Pareidolia! Tak to chyba szło. - mimo jej sceptycyzmu do duchów i innych bytów pozaziemskich - tematyka dla Yue wydawała się naprawdę interesująca.
- A ty miałaś jakieś doświadczenia? No wiesz, z duchami?

@Yū Kataoka


Centrum handlowe Nikka - Page 3 Cdedaa46377e321e59e82ff4c9e727a0
Chishiya Yue
Tetsu Senzaki

Nie 10 Gru - 20:39
11.12.2037

W nieoczywisty sposób pokłady cierpliwości i chęci kontaktów społecznych u Senzakiego wciąż nie ulegały nadmiernemu wyczerpaniu. Być może zbliżający się okres świąt, zimy i zaciskania pasa przez mniej zamożnych obywateli, a co za tym idzie, zmniejszona ilość desperatów pojawiających się w kasynie nie nadwyrężała jego nerwów aż tak, jak dotychczas. Powroty bezpośrednio z pracy do domu przestały być aż tak pożądane a ostatecznie często porzucane na rzecz restauracji, czy też bezcelowego przejścia się po parku. Z ogólnie pojętego braku zajęcia Tetsu pojednał się nawet z garnkami, wizyty w osiedlowych sklepikach traktując jak dodatkowe źródło nie tylko ingrediencji jak i interakcji międzyludzkich. Miejscowe staruszki najpewniej uznały go już za stałe wyposażenie sklepu, zawsze gotowe podać ryżowy makaron z najwyższej półki.
Tym bardziej miotał się bez celu, kiedy trafiał mu się dzień wolny. Senzaki wciąż nie przywykł, że musi samodzielnie zagospodarować sobie pół dnia więcej, co gorsza doszedł do wniosku, że wcale nie ma ochoty spędzać go w zaciszu domowym. Pogoda była jaka była, raczej odstręczała od wychodzenia na zewnątrz, jednak przechadzka po świeżym powietrzu miała szansę zaowocować jakimś planem na resztę późnego popołudnia. I tak gdzieś w okolicach parkowej sadzawki zastał go sms od Ali, niejako wybawiając z kłopotu.
Główne centrum handlowe z pewnością nie było ulubionym miejscem Tetsu. Wielki moloch, który spokojnie mógłby robić za miniaturę osobnego miasta a przynajmniej miejsca zbrodni, gdyby komuś przyszło się zgubić w skrzydle odzieżowym i nie dożyć odnalezienia przez pluton sprzątający, albo hostessy roznoszące kupony rabatowe do KFC. Na szczęście jakiś skrupulatny nerd stworzył aplikację, dzięki której nie trzeba było się żegnać z rodziną przed wyruszeniem na wyprzedaże, w obawie, że nigdy się z nich nie wróci. Czasami mężczyzna się zastanawiał, czy sami właściciele tego kolosa są świadomi ilu mają najemców. Być może pomiędzy luksusowymi butikami czaiła się chińska buda bez zezwolenia, dbająca o to, żeby przywiązane pod centrum czworonogi znikały w tajemniczych okolicznościach.
Póki co jednak Senzaki nie martwił się o swój żywot, świadomy, że chodziło o konkretny sklep, który też aplikacja dokładnie mu wskazała. Nieczuły na wszelkie zaczepki zarówno ze strony błąkających się ulotkowiczów jak i kryptożebraków od trzech lat zbierających na ten sam bilet autobusowy do domu, dość szybko dotarł pod wskazany adres. Nie był świadomy ile mogą ważyć farby czy płótna, nigdy nie widział artystów przy pracy, ani tym bardziej na zakupach. Jeszcze  w trakcie jazdy ruchomymi schodami próbował sobie zwizualizować o jak wiele pudło może chodzić bo zawsze gdzieś tliła się iskierka niepokoju, że mógłby jednak nie podołać wyzwaniu i jego męskie ego ucierpi na oczach kobiety.
Wbrew temu co można by sądzić, wzrok Senzakiego w pierwszej kolejności padł na Itou sterczącą obok swoich zakupów, której posłał półuśmiech przyspieszając nieco kroku. Pudło było mniejsze od malarki, z kolei pewnie cięższe, ale nadal lżejsze niż najbardziej utuczony hazardzista awanturujący się w kasynie. A to by znaczyło tylko tyle, że obietnica kurierska raczej zostanie dotrzymana.
- Mam nadzieję, że się nie spóźniłem. - Rzucił w ramach powitania, przystając przy Ali i z niejaką ciekawością zaglądając do sklepu. - Jesteś pewna, że masz już wszystko? - Zagadnął, przeskakując spojrzeniem po sprzętach widocznych zza witryny. Karton był spory, ale na pierwszy rzut oka raczej nie pomieściłby zbyt wielu płócien. Co prawda Tetsu rozmawiał z Itou odnośnie jej profesji, ale poncz był na tyle dobry, że ewentualna informacja o formatach dzieł artystki ulotniła się wraz z procentami.
- Ręce mam dwie, więc w razie czego, coś jeszcze udźwignę... - Mrugnął do Ali, dając jej czas do namysłu. Być może sama się gdzieś spieszyła, z czym się jeszcze nie zdradzała, natomiast Senzakiemu było wszystko jedno. Był tak bardzo pozbawiony planów, że nawet błąkanie się za kobietą w zakupowym szale nie jawiło się jako traumatyczne przeżycie, wręcz przeciwnie. Nadal było lepszą opcją, niż godne emeryta popijanie whiskey na balkonie, licząc, że któryś z przechodniów zafunduje mu jakieś godne uwagi widowisko.

@Itou Alaesha


Ostatnio zmieniony przez Tetsu Senzaki dnia Wto 12 Gru - 19:46, w całości zmieniany 1 raz
Tetsu Senzaki

Ejiri Carei and Itou Alaesha szaleją za tym postem.

Itou Alaesha

Pon 11 Gru - 9:43
Stała pod sklepem zakłopotana swoim wielkim pakunkiem. Ze względu na niezbyt szeroki korytarz w tej części galerii, inni uczestnicy ruchu handlowego musieli ją omijać. Aby ukryć swoje zażenowanie, wzięła do ręki telefon i zaczęła przeglądać media społecznościowe. Kciuk przesuwał się co chwilę w górę, jednak Alaesha nie zwracała zbytniej uwagi na treści wyświetlane na ekranie. Męczyły ją różnoraki myśli. Czy naprawdę nie dałaby rady zanieść tego wszystkiego sama i nie robić wokół siebie ambarasu? Pewnie tak, ale czy płótna potem byłyby jakkolwiek zdatne do użytku? Raczej nie... Jak mogła nie zdać sobie sprawy z rozmiaru zamówienia, przecież wystarczyłoby przyjechać autem...

Senzaki był pierwszą osobą, która jej przyszła na myśl. Dlatego, nieco spanikowana, wysłała do niego smsa - nawet nie zdążywszy się porządnie zastanowić nad swoją prośbą. Mógł przecież być zajęty albo po prostu wcale nie chciałoby mu się nosić jej zakupów. Zanim jednak zdążyła się porządnie zmartwić, odpisał. Kamień spadł jej z serca i po raz kolejny gest tego faceta ją rozczulił. Niemniej końcówka jego wiadomości była co najmniej ciekawa i czytając ją, uśmiechnęła się pod nosem. Pisząc o odwdzięczaniu się, miała na myśli zaproszenie na ciasto i herbatę lub jakąś drobną przysługę. Teraz zżerała ją ciekawość, czego mógłby zażądać jej znajomy.

W sumie naprawdę się cieszyła, że go znowu zobaczy. Jakby na to nie patrzeć, trudno wymyślić sensowny pretekst do spotkania, gdy na pierwszym gadało się totalne głupoty w pokoju strachu. Więc może tak było najlepiej.

Chwilę później dostrzegła wybijającą się z tłumu sylwetkę Senzakiego. Posłał jej uroczy półuśmiech, na co Ala odpowiedziała mu pełnym.
- Spóźniony? - Zerknęła za zegarek. - N-nie, jesteś minutę przed czasem. Nawet gdybyś przyszedł dużo później, to i tak bym tutaj czekała na Ciebie, jak ten piesek pod sklepem, a na Twój widok bym tylko zamerdała ogonem. - Roześmiała się z porównania, które nagle przyszło jej do głowy. - Tak w ogóle, to cześć i dobrze Cię widzieć. - Wspięła się na palce, żeby delikatnie uścisnąć Senzakiego. - I to nie tylko dlatego, że pomożesz mi z tym pakunkiem!

Pytanie Tetsu zaskoczyło ją. Uważał, że byliby w stanie jeszcze coś przenieść? Wzrok Ali przeniósł się z pakunku na jej rozmówcę. Cóż, w porównaniu do jego postury, karton nie robił już wrażenia aż tak ogromnego.
- To już wszystko. Zdecydowanie starczy mi na dzisiaj zakupów! - uśmiechnęła się szeroko, by potem przygryźć koniec języka w udawanym zakłopotaniu. – Do Asakury mamy kawałek, a Ty pewnie spieszysz się do pracy, hm?

- No dobrze, to ja może chwycę ten karton z tej strony, a ty z drugiej i dojdziemy do windy?

@Tetsu Senzaki
Itou Alaesha

Tetsu Senzaki and Ejiri Carei szaleją za tym postem.

Tetsu Senzaki

Wto 12 Gru - 21:38
Tetsu był jednym z tych mężczyzn, którzy przyjmowali do wiadomości świat takim jakim był. Zamiast marnować czas i nerwy na wypominanie płci pięknej stereotypowego wnoszenia lodówki na trzecie piętro, po prostu szedł i wnosił. Nie kwestionował swojej roli w społeczeństwie, tym bardziej kiedy los pokarał go większymi gabarytami, jakby przewidując, że przyjdzie mu trafiać na damy w opałach nieco częściej, niż przeciętnemu obywatelowi. Przyzwyczajony do przestawiania, przenoszenia i podawania wszelkich gratów zarówno znajomym jak i nieznajomym, nawet przez myśl mu nie przeszło, że Itou zachowała się niewłaściwie. Tak jak nie zamierzał jej naciągać na żadnego rodzaju przysługi i spłaty długu, tym bardziej w naturze. Dorodna kapusta na blacie w kuchni wciąż czekała, żeby z niej zrobić okonomiyaki, więc nie potrzebował kolejnej. Nie mógł sobie jednak odmówić, żeby nie potrzymać malarki w tej niepewności, co też taki przerośnięty, ledwie znajomy facet może chcieć za fatygę. Nie tak od razu musiała wiedzieć, że czarka herbaty to aż z nawiązką.
Grafik Senzakiego wbrew pozorom był dość ubogi. O ile nie tkwił w kasynie, rozstawiając po kątach swoich współpracowników i podwładnych, tak większość czasu spędzał w zaciszu domowym, co ostatnimi czasy zaczęło go nużyć. Nie tak trudno było go wyciągnąć z mieszkania, chyba, że było się pewnym upierdliwym aktorem, dla którego Tetsu zawsze miał fikcyjne zobowiązania wpasowane w plan dnia tak, żeby mieć pretekst do odmowy. Ala nie wyglądała jednak na taką, która swoje nieszczęście w postaci pudła przerastającego jej możliwości fizyczne będzie przeżywać całą drogę do pracowni a tym samym Senzaki raczej nie powinien dostać białej gorączki z poirytowania.
- Zaczynam żałować, że się nie spóźniłem skoro tak stawiasz sprawę - Parsknął cicho na tę wizję, wciąż mając w pamięci swoje przebranie halloweenowe. Było dziełem przypadku a następnie inspiracją dla szeregu żarcików stanowiących podwaliny tej znajomości. Jak widać tym razem impreza dla umarlaków była nieco bardziej łaskawa, skoro nie dorobił się kolejnego cyrografowicza na gapę.
Nawet jeśli gest Itou go nieco zaskoczył, nie dał tego po sobie poznać. Mężczyzna nie należał do tych wylewnych, ale do niedotykalskich tym bardziej. Uśmiechnął się lekko, niejako schylając do uścisku, nawet jeśli Alaesha wyglądała przezabawnie tak balansując na czubkach palców.
- Kobieta mówi, że wystarczy jej zakupów? - Jedna z brwi uniosła się w górę, kiedy Senzaki nawet nie próbował kryć rozbawienia takim obrotem sprawy. Zdążył się nastawić psychicznie na ewentualną szarżę między półkami albo i butikami, jednak malarka wydawała się pozbawiona natury wiecznego łowcy promocji. Skrupulatnie spakowany karton świadczył o tym, że listę zakupów musiała przesłać wcześniej, odmawiając sobie przyjemności buszowania i namacalnego sprawdzania kolejnych przedmiotów.
- Nie ma mnie dziś w pracy, jakiś wyjątkowo zdesperowany hazardzista skutecznie wymodlił mi dzień wolny - Tetsu wzruszył lekko ramionami. - Także obawiam się, że jestem cały twój. I nawet tak nie żartuj. - Pogroził jej palcem, jakby karcił wyjątkowo niegrzeczne dziecko. - Żadnego dźwigania, po prostu prowadź. - Nie bacząc na ewentualne protesty, chwycił pudło od spodu ratując ewentualne, ciężkie przedmioty przed wypadnięciem i popatrzył wyczekująco na Alaeshę. Pakunek rzeczywiście swoje ważył, ale nie na tyle, żeby mężczyzna zwątpił w swoje możliwości i ryzykował kompromitację.
-Jak będziemy na parterze, to będziesz musiała wziąć mój telefon i puścić sygnał do kierowcy. Spodziewałem się, że wynosisz pół sklepu i poprosiłem pracownika, żeby zajechał czymś większym. W zasadzie co takiego kupiłaś, farby? Jakieś intratne zlecenie na celowniku?

@Itou Alaesha
Tetsu Senzaki

Ejiri Carei and Itou Alaesha szaleją za tym postem.

Itou Alaesha

Czw 14 Gru - 22:53
Czy witała się nietypowo jak na Japonkę? Owszem. Zawsze podobały jej się te urocze europejskie przywitania, gdy ludzie - nawet nie do końca sobie znajomi! - przytulali się ze sobą. Dawanie sobie buziaków w policzki było już dla Itou trochę zbyt dziwne, jednak skradzione przytulasy przynosiły jej sporo frajdy. Podobnie jak przedstawianie się imieniem, co zazwyczaj wzbudzało sporą konsternację wśród rozmówców. Niemniej status artystki był w takich wypadkach jak immunitet – glejt, który usprawiedliwiał drobne wybryki. Jeżeli ktokolwiek w społeczeństwie miałby mieć przyzwolenie na tego typu odstępstwa od reguł, to byliby nim wszelkiej maści artyści, którzy przecież nie są w stanie powstrzymać swojego wolnego ducha. Tetsu bez mrugnięcia okiem przyjął jej gest i odwzajemnił uścisk. Cieszyła się, że to zrobił, bo niewiele brakowało, żeby straciła równowagę podczas próby objęcia go. Nie było to proste zadanie: ani dla jej wzrostu, ani dla rozpiętości jej ramion.
- Wiesz co... w zasadzie to aktualne przywitanie chyba aż tak nie różniło się od tego machania ogonem. Przecież niemal Cię przewróciłam z tej radości! - Dokończyła swoje przywitanie, uznając cykl pieskowych żartów za skutecznie podtrzymany. Te drobne żarty, które udawało im się wtrącać do zwykłej rozmowy, wyjątkowo przypadły jej do gustu. Senzaki prawdopodobnie nie zdawał sobie sprawy, że gdyby na evencie podszedł do Alaeshy z jakimkolwiek innym tekstem, to mogłaby mu powiedzieć, żeby się gonił. Jednakże w takim wypadku... pieskowi nie mogłaby odmówić spaceru!

Tymczasem, z nieznanego Ali powodu, Tetsu wyjątkowo rozbawił jej brak chęci do dalszych zakupów. Cóż, jej wcale to nie dziwiło. Stanie w zimowym płaszczu, oblanie zimnym potem po zobaczeniu swojego zamówienia, a później oblanie już zwyczajnym potem podczas przepychania paczki do wyjścia, stanowiły wyjątkową i niezapomnianą atrakcję.
- Ach, daj spokój z tymi zakupami. Raz wysłałam się do galerii i zobacz, jak to się skończyło. A przecież mogłam skorzystać z tradycyjnego sposobu robienia zakupów przez Internet! - Na dalsze buszowanie po sklepach absolutnie nie miała już ochoty, co nie znaczyło, że nie odpowiadało jej towarzystwo mężczyzny. W zasadzie dopiero się spotkali, szkoda więc było marnować okazję. Nie wyobrażała też sobie, że po takiej przysłudze miałaby tylko pomachać Senzakiemu na do widzenia i zatrzasnąć drzwi przed nosem. Z tego względu informacja o wolnym popołudniu długowłosego wprawiła ją w dobry humor.
- Żadnych zakupów, uciekajmy stąd! Szczególnie że w tym plastyku to już chyba nigdy więcej się nie pojawię... - Obejrzała się za siebie dyskretnie, jednocześnie podchodząc bliżej swojego nieszczęsnego pudła. Już miała schylić się do niego, gdy spojrzała w górę znad kartonu i zobaczyła, niemal przed swoim nosem, grożący jej palec. Senzaki lekko zastąpił jej drogę i chwycił pudło, jak gdyby wcale nie było górą lodową, o którą rozbił się statek Alaeshy.
- Aha... - Szepnęła sobie pod nosem i stanęła, patrząc na idącego do przodu faceta. - AHA. - Powiedziała już głośniej, jakby na potwierdzenie swojego wcześniejszego westchnięcia. Prawdopodobnie mogła wyglądać przy tym, jak zbity psiak - to w takim razie tak wygląda życie mężczyzn. Ciężary i wysokie półki nie są im groźne. - O-okay, niech Ci będzie, że tym razem pozwolę Ci dźwigać ten karton samodzielnie. Jak się zmęczysz, to daj znać i Cię zamienię. - Mrugnęła jednym okiem, jednocześnie wyprzedzając strongmana, żeby dotrzeć przed nim do windy i wcisnąć guzik.

- Żartujesz sobie ze mnie! Przez moje nierozgarnięcie ucierpi czas wolny jeszcze jakiegoś człowieka? - Zrobiło jej się głupio na informację o kierowcy, a winda zdążyła przyjechać. Stanęli w niej blisko siebie, ponieważ paczka zajęła większość niewielkiej przestrzeni. Zwiesiła głowę w dół, próbując zakryć twarz swoimi włosami. Niestety, niezbyt się to udało przy jej krótkiej fryzurze. Liczyła na to, że policzki jedynie ją zapiekły, ale na skórze nie zdążył wyskoczyć rumieniec. - Dziękuję, w sumie to kochane...

Winda jechała zdecydowanie zbyt długo, dodatkowo zwalniając na poziomie pierwszego piętra. Wprawdzie w Nikka bywała rzadko, mimo to nie pamiętała takiej ciekawej funkcjonalności. Szklaną kabiną odrobinę zabujało i stanęła. - Oho, czyżby mój pakunek jeszcze zepsuł windę? - Wciągarki w centrach handlowych zazwyczaj były przeciążone i nie działały najsprawniej. Z pewnością zmęczony dźwig po chwili namysłu ruszy ponownie w dół. Przy Tetsu udało jej się nawet nie uciec z krzykiem na widok spadającego pod jej nogi „wisielca”, więc winda tym bardziej nie była jej straszna. Mieli kilka chwil więcej na rozmowę, zanim przypomni sobie o tym, że sprawi dzisiaj kłopot jeszcze jednemu rycerzowi na białym koniu. Spróbowała przesunąć się odrobinę, aby lepiej widzieć swojego rozmówcę.
- Wracając do Twojego pytania. Musiałam dokupić trochę materiałów. Jest grudzień, a wtedy ludzie chętnie kupują portrety na prezent. Taka tam zwykła proza życia malarki. U Ciebie w pracy nie ma więcej hazardzistów chcących rozbić bank przed nowym rokiem?

Tak, jak myślała, po paru minutach i kilkunastu gapiach później, winda zaczęła spokojnie zjeżdżać w dół. Dojechali na parter i skierowali się do wyjścia. - To gdzie masz telefon?

@Tetsu Senzaki
Itou Alaesha

Ejiri Carei ubóstwia ten post.

Sponsored content
maj 2038 roku