Bar Lizzy's
Haraedo

Join the forum, it's quick and easy

Haraedo
Haraedo
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Haraedo

Sob 3 Wrz - 22:23
Bar Lizzy's


Urządzony w zachodnim stylu bar to kwintesencja ekstrawaganckiej natury dzielnicy, w którym został ulokowany. W środku można odczuć efekt podróży w czasie do cyberpunkowej rzeczywistości, gdzie głównym elementem wystroju są błyszczące, metalowe blaty, ciemnej barwy ściany i sufity oraz jaskrawe, karmazynowe i cyjanowe świata neonów, które nadają całemu wnętrzu futurystycznego klimatu. Bar wziął nazwę od swojej założycielki, która czasami pracuje również za barem, bardziej w ramach atrakcji niż faktycznej pomocy. Niemłoda już kobieta przyciąga do siebie wzrok klientów, gdyż od stóp aż po czubek głowy pokryta jest kolorowymi tatuażami, a jej wygląd wykańcza a ciemnoróżowa, nowoczesna fryzura z wygolonym bokiem. Lizzy’s serwuje głównie napoje alkoholowe i przekąski, jednak dla amatorów łagodnej zabawy znajdą się również drinki zero procent w neonowych, nienaturalnych kolorach i równie zaskakującym smaku.

Haraedo
Amakasu Shey

Pon 7 Lis - 21:34
Stała przed barem oparta o barierki nieopodal. Jak zwykle w jej dłoni tlił się niespalony papieros, o którym widocznie zapomniała. Była lekko przygarbiona, jak gdyby coś ją trapiło. Wpatrywała się w swoje czarne trapery bez większego pomysłu. Lizzy's było jednym z jej ulubionych miejsc. Przychodziła tutaj od dawna, pewnie uchodziła za stałą klientkę, która zawsze zamawiała to samo. Po skończonej robocie, dla rozluźnienia lub po to, żeby poszukać nowe roboty. Nie od dziś wiadomo, że przychodził tutaj różne persony. Mniej lub bardziej znane, także wśród Shingetsu.

Shey jak zwykle przyszła na drinka. Zaczęło się od jednego, jak zwykle łagodnie. Po którymś jednak coś ją wkurwiło, ktoś ją potrącił i skończyło się na dwóch kolejnych. Teraz stała przed barem i wyglądała, jak gdyby w ogóle dzisiaj nie zamierzała tam więcej wchodzić. Chociaż dosyć często przyciągała wzrok ciekawskich przechodniów, nikt nie odważył się do niej podejść. Młoda dziewczyna, sama o takiej porze, w takim miejscu. Dla większości była nikim, jednak Ci, którzy chociaż trochę o niej wiedzieli, zwyczajnie trzymali się z daleka. Co jakiś czas ktoś rzucił pomruk przywitania i znikał za grubymi drzwiami prowadzącymi do baru.

Pachniała mocnym alkoholem mieszającym się z zapachem czarnych wiśni, który zazwyczaj jej towarzyszył. Była co najmniej wstawiona i to wcale nie na wesoło. W którymś momencie papieros sam się dopalił parząc jej palce. Zaklęła nieładnie pod nosem.
Amakasu Shey
Amakasu Hayato

Sro 9 Lis - 23:14
- Pierdolony stary chuj. Kiedyś spierdolę go ze stołka. Za kogo on się kurwa uważa?! – mówił sam do siebie Hayato zmierzając w stronę Lizzy’s. Najwyraźniej spotkanie z Minoru nie należało do najprzyjemniejszych, bo po chłopaku było widać, że szuka jedynie jakiejkolwiek zaczepki. Nie pomagał fakt, że białowłosy trzymał w swojej dłoni na wpół pustą butelkę whisky. Gdzie była reszta płynu? Trawiła się już w jego brzuszku. Dodatkowo efekt upojenia wzmagało ciągłe odpalanie papierosa od świeżo spalonego peta. W tym wszystkim całkowicie nie zauważył, że podczas sikania przy jednym z murków obsikał sobie prawego buta. Zapewne w ogóle nie zwróciłby na to uwagi, gdyby nie to, że w tym samym czasie zauważył dwie młode kobiety, które swoimi wielkimi, kuszącymi ślepiami, patrzyły teraz jak trzyma w dłoni swoją męskość i nie jest w stanie skontrolować strumienia. Każda sekunda zdawała się być minutą, a upokorzenie miało pozostać z nim na wieki. Kiedy tylko skończył się „produkować”, szybko schował interes i udał się w dalszą podróż.
Drzwi baru otworzyły się z niemałym hukiem, kiedy Hayato uderzył w nie frontalnym kopnięciem. Spowodowało to oczywiście niemałe poruszenie w środku, a co a tym idzie oczy wielu osób były teraz skierowane na białowłosego. Wzrok Hayato przejechał spokojnie po mordach wszystkich klientów: - Co się tak kurwa gap.. – Zamilkł kiedy zobaczył Shey, która niczym tygrysica wypatrywała teraz swojej ofiary. Na ustach Amakasu pojawił się delikatny uśmiech. No to chyba dzisiaj będzie ciekawa noc. Zobaczymy kto kogo będzie opatrywał w łóżku… - Co się tak kurwa gapisz?! – Wykrzyczał przez cały bar, a słowa skierowane były do nikogo innego aniżeli Shey. – Masz jakiś problem? – Ruszył w stronę dziewczyny. Jego kroki z początku wydawały się ciężkie, ale im bliżej był swojego celu, tym bardziej o tym zapominał. Wszystko to za sprawą przyspieszonego tętna, które było naturalną reakcją organizmu na to co miało się zaraz stać. Hayato nawet się nie oszukiwał – wiedział, że Shey bije się lepiej od niego.
Kiedy znalazł się przy dziewczynie, wyciągnął wolną dłoń przed siebie i pchnął zadziornie białowłosą. – Do Ciebie mówię mały srelu. Chcesz się napierdalać? - Chciał ją sprowokować, dać możliwość upustu jej wzbierającej agresji. Czy zaatakuje go? Nie miał bladego pojęcia, wiedział natomiast, że jeśli ona tego nie zrobi to on nie będzie miał przed tym oporów, aby dać jej kilka klapsów na tym barze. W końcu lepiej żeby skończyło się to tak niż śmiercią jakiegokolwiek klienta.
Amakasu Hayato
Amakasu Shey

Czw 10 Lis - 0:05
Spokój nie był jej przeznaczony dzisiejszej nocy. Chociaż specjalnie nie szukała problemów, one i tak same do niej przyszły.

Kiedy niedopałek poparzył jej palce od razu go puściła. Upadł na ziemię tocząc się kawałek dalej. Zgasł, jednak dziewczyna nie wyglądała jakby zamierzała go podnosić. Czekała tylko aż ktoś zwróci jej uwagę. Czekała na zaczepkę, ale ta póki co nie przyszła. Może wyglądała na tak zdenerwowaną, że nikt nie odważył się podejść? A może nikt nawet nie zauważył niewinnego papierosa wśród coraz liczniejszych tłumów wchodzących do baru, pijanych klientów i tańczących panienek. Tylko może.
Z każdym łykiem mocnego alkoholu świat wydawał się zwalniać. Mocne, wściekle różowe neony baru stawały się coraz bardziej zamazane, jednak nie był to moment zgonu. Wręcz przeciwnie. Dopiero zaczynała się hiperaktywność,a co z tym idzie? W przypadku Shey oczywiście agresja.

Masz jakiś problem?
Uniosła lekko zamglone spojrzenie. Jej jasnoszare tęczówki od razu odnalazły sprawcę hałasu, który przedarł się nawet przez głośną muzykę. Amakasu Hayato zaszczycił Lizzy's swoją obecnością. Wyglądał na wstawionego. Wystarczyło jedno spojrzenie, żeby zauważyła charakterystyczne ciężkie kroki, spierzchnięte wargi i zabiegany wzrok. Pewnie sama nie wyglądała lepiej.

Prychnęła pod nosem przymykając z zażenowaniem powieki. Długie rzęsy rzucały mocny cień na jej policzki. Szybkim ruchem przytknęła sobie do ust na wpół pełną szklankę rumu i wypiła ją całą na raz. Odstawiła z hukiem na blat baru obok siebie, odepchnęła się dłońmi i od razu ruszyła Hayato na przeciw. Nie spuszczała z niego wzroku. Niczym drapieżnik wpatrujący się w swoją ofiarę. Zacisnęła dłonie w pięści w ten swój charakterystyczny sposób wbijając paznokcie w miękką skórę.

Już po chwili zatrzymała się dosłownie milimetry przed nim. Zadarła głowę ku górze, jak zwykle wkurwiając się dodatkowo, że był od niej tak cholernie wyższy. Nawet spore, ciężkie podeszwy traperów jej nie pomagały. Uderzył ją charakterystyczny, odurzający zapach Hayato. Z tej odległości widziała go doskonale. Ostry zarys jego szczęki, umięśnioną szyję, błękit jego oczu i prawie białe jak śnieg rzęsy. Byli tak podobni, a zarazem tak od siebie różni.

- Całkowicie Ci odpierdoliło?! - Wydarła się na niego zachrypniętym od fajek głosów. Zdecydowanie za dużo wypaliła. Zdecydowanie za dużo wypiła. Kręciło jej się lekko w głowie, jednak wciąż stała prosto niczym struna. Adrenalina i gniew pozwoliły jej momentalnie odrobinę wytrzeźwieć.

I nagle odległość między nimi została zwiększona. Miała wrażenie, że czas zwolnił. Dopiero po chwili udało jej się zarejestrować dłoń na swoim barku, sposób w jaki ją popchnął. Zatoczyła się lekko, ledwie łapiąc równowagę. Kilka ciekawskich spojrzeń zostało skierowanych w ich stronę. Ludzie zaczynali szeptać i się przyglądać jednej z wielu scen dziejących się nocami u Lizzy's.

Wiedziała, że zaraz po tym ich wyproszą. Wiedziała, że pewnie przez to będą mieli co najmniej kilkudniowy zakaz przychodzenia do ich ulubionego baru. Mimo wszystko jako typowa mistrzyni samokontroli wyczekała kolejne dwie sekundy. Zbierając w sobie całą cierpliwość, której oczywiście w ogóle nie posiadała. Hayato mógł zauważyć jak Shey zaciska szczękę prawie krusząc sobie przy tym zęby, jak ponownie zamyka dłonie w pięści, jak jej lewa stopa odchyla się trochę w tył wraz z jej ciałem. Jej ruchy były zgrabne i wyuczone. Nawet alkohol nie potrafił tego popsuć, mimo że poruszała się znacznie ociężalej niż normalnie.

Co potem? Shey sama nie wiedziała. Złość zaślepiła jej pole widzenia, kiedy zamachnęła się z całej siły kierując lewy sierpowy w skroń Hayato.

@Amakasu Hayato
Amakasu Shey
Amakasu Hayato

Pią 11 Lis - 22:02
Widział wściekłość na jej twarzy, a także płomienie, które rozpaliły się w jej oczach. W tym momencie nie była już to Shey, jego ukochana siostrzyczka, która uwielbiała tulanki, słodycze i czekanie w salonie kiedy dla niej gotował. Teraz była to białowłosa bestia, którą stawała się podczas nielegalnych pojedynków. Jakiekolwiek oznaki człowieczeństwa zanikały, a z niej samej wydzielała się aura prawdziwego zastraszenia. Nieraz przeciwnicy Shey robili w gacie jeszcze przed rozpoczęciem walki. Kto by się spodziewał, że taka mała kobieta może być aż tak obezwładniająca.
Uważanie obserwował każdy jej ruch i im bliżej jego się znajdowała, tym bardziej był pewien, że jest w jeszcze gorszym stanie niż on. Najwyraźniej ktoś tu nie wylewał dziś za kołnierz – tym lepiej, że znalazł się tu akurat w tym momencie. Jeśli ktoś miał ucierpieć to on, nie mógł pozwolić na to, aby Shey została pozwana przez napaść na jakiegoś nieszczęśnika.
Słysząc jak na niego krzyczy, mimowolnie zaśmiał się. Nigdy nie potrafił trzymać w pełni powagi kiedy widział jak się złości. Przypominała wtedy malutkiego chihuahua, który szczekaniem brzmiącym bardziej jak piszczenie, chciał zastraszyć wielkiego lwa stojącego przed sobą. Komiczne, aczkolwiek słodkie. Hayato poczuł jak się rozczula. Kochał swoją siostrę całym swoim sercem i uwielbiał spędzać z nią czas. W głowie mężczyzny zaczęły się przewijać obrazy ich wspólnych lat.
To był moment, w którym zaledwie mikrosekundy zadecydowały o tym, że był teraz przytomny. Wszystko wydawało się być jak w filmie. Cudowne wspomnienia opuściły go, a powrót do rzeczywistości ziścił się w momencie kiedy pięść Shey przebrnęła już połowę drogi. Była zabójczo szybka, a w głowie Hayato przez chwilę pojawiła się myśl czy nie odpuścić uniku. Tak bardzo był ciekaw czy jej uderzenie będzie miało dźwięk piszczącej zabawki. Postanowił jednak nie ryzykować. Cofając twarz do tyłu, uniknął uderzenia dziewczyny i złapał swoją lewą dłonią wędrującą pięść. Następnie, wykorzystując swoją genetycznie większą siłę od tej, którą miała Shey, pociągnął ją tak, że znalazła się do niego plecami. Kolejne ruchy wykonane były z jak największą prędkością (która oczywiście nie była zbyt duża, biorąc pod uwagę upojenie alkoholowe). Korzystając z tego, że był wyższy, przełożył swoją prawą nogę po zewnętrznej, blokując nogę Shey. Prawa ręka oplotła się wokół szyi i przycisnęła jej ciało do torsu Hayato, dusząc dosyć skutecznie. W lewej dłoni cały czas trzymał nadgarstek swojej siostry. Jego usta zbliżyły się do jej ucha: - No co tam mały gnojku? Nie masz siły walczyć? Chyba nie chcesz mnie zawieść? – Uwielbiał wchodzić jej na ambicje. Wtedy zachowywała się bowiem jak prawdziwy, nieobliczalny ogień, a to w niej uwielbiał.
Amakasu Hayato

Amakasu Shey ubóstwia ten post.

Amakasu Shey

Sob 12 Lis - 22:08
Kiedy przychodził moment gniewu i wściekłości całkowicie się wyłączała. Nie wiedziała co działo się dalej. Wystarczyły głupie zaczepki ze strony Hayato, żeby odpaliła się niczym pochodnia. Nie miało dla niej znaczenia kto był jej przeciwnikiem. Czy była to kobieta czy mężczyzna; czy miała przewagę czy nie; czy przeciwnik miał na sobie rękawice bokserskie, nóż czy pistolet. Wszystko przestawało mieć znaczenie. Hayato był najbliższy jej sercu, dlatego też doskonale wiedział gdzie ukłuć, żeby zabolało.

Zacisnęła dłonie w pięści i ruszyła na swojego przeciwnika ze wszystkim co miała. Obojętnie czy był to Hayato czy ktoś inny. Znał ją doskonale, wiedział o tym jak traciła nad sobą kontrolę pod wpływem złości. Potrafił to wykorzystać, skierować jej gnie w inną stronę, albo też zwyczajnie przyjąć go na siebie. Shey świadomie nigdy nie zrobiłaby mu krzywdy. Ale nie świadomie? Zaatakowała go bez mrugnięcia okiem jak by co najmniej był jej wrogiem, a nie bratem. W tym momencie wszyscy ludzie zlewali się w jedną całość.

Jej pięść nie dotarła do celu. Wydała z siebie ryk frustracji, ale nie można było się dziwić takiemu obrotowi spraw. W końcu ledwo stała na nogach i chwiała się na boki. Była łatwym przeciwnikiem, ale także łatwym celem. Na szczęście Hayato dotarł do Lizzy's w odpowiednim momencie. Dzisiejsza noc mogła mieć opłakane skutki w jedną lub drugą stronę. Nie byłaby to zresztą pierwsza i za pewne nie ostatnia. Shey była jednak okropnie uparta i rzadko uczyła się na własnych błędach. Teraz została pochwycona i unieruchomiona. Warknęła pod nosem, ale już w następnym momencie duża dłoń Hayato zacisnęła się na jej łabędziej szyi bez problemu obejmując ją praktycznie w całości. Dziewczyna złapała ostro powietrze, do którego dostęp zależał teraz od Hayato. Została zatrzaśnięta w żelaznym uścisku. Jej wolna ręka odruchowo powędrowała na jego dłoń przyczepioną mocno do jej szyi. Zaczepiła o jego skórę paznokcie próbując poluźnić silny uścisk. Oczywiście bezskutecznie. Musiała odpuścić i skupić się na oddychaniu.

Nie masz siły walczyć?
Jeszcze długo się szarpała, bo była okropnym przegranym i nie potrafiła sobie poradzić z porażką. Jej klatka piersiowa unosiła się nierówno przy urywanej walce o każdy oddech. Przed oczami tańczyły jej czarne mroczki, a policzki nabrały niebezpiecznie czerwonego koloru. W końcu jednak znieruchomiała, a jej napięte mięśnie w końcu zaczęły się rozluźniać. Oparła się całym swoim ciałem o jego tors dając za wygraną.

Jeśli poluźnił uścisk zaczęła kaszleć i głośno oddychać z wyraźny jękiem ulgi. Wciąż całkowicie się o niego opierała, bo pewnie inaczej już dawno osunęłaby się na ziemię. Kiedy w końcu udało jej się uspokoić odchyliła lekko głowę w tył kładąc ją gdzieś między jego barkiem a torsem. Spojrzała na niego z ukosa a na jej usta wypłynął zadziorny uśmiech. Hayato mógł być pewien, że to nie był jeszcze koniec. Shey przylgnęła do niego swoimi plecami mocniej i zaczęła powoli wyginać  ciało w rytm muzyki, która huczała w całym barze. Zaczęła kołysać biodrami w typowy, kuszący sposób wciąż się o niego opierając. Cóż teraz pewnie wyglądali jak dziesiątki innych osób tańczących na parkiecie. Przestali wzbudzać zainteresowanie, a przecież o to chodziło.

Czekała na odpowiedni moment. Jeśli tylko postanowił przyłączyć się do tańca zamierzała z całej siły wbić swoją podeszwę trapera w palce u jego prawej Stopy. Nie zamierzała przegrać choć by nie wiem co.

A co jeśli wcześniej nie przestał jej podduszać? Pewnie już dawno straciła przytomność.
Amakasu Shey
Amakasu Hayato

Nie 13 Lis - 16:12
A stare przysłowie mówi „nie chwal dnia przed zachodem słońca”. Jak jednak się okazało, w takiej sytuacji nawet Hayato, który na co dzień uznawał się za osobę działającą zapobiegawczo, zbytnio zaufał zachowaniu swojej ukochanej siostry. Kto mógłby pomyśleć, że w jej małej, słodkiej główce zrodził się plan, który miał posłać go na kolana przy wykorzystaniu jego słabości.
Kiedy Hayato poczuł jak jego siostra zaczyna opierać się o klatkę piersiową, poczuł jak na jego twarzy mimowolnie pojawia się delikatny uśmiech. Najwyraźniej Shey zaczynała tracić przytomność, a oznaczało to dwie bardzo ważne rzeczy. Po pierwsze – wygrał, udało mu się w szybki i prosty sposób zmusić swoją siostrę do tego, aby skapitulowała. Po drugie, ledwo przytomna dziewczyna nie była dużym zagrożeniem dla reszty towarzystwa, a więc udało mu się poskromić zagrożenie i załagodzić tworzący się pożar.
Zwolnił uścisk wokół szyi i w tym samym momencie poczuł jak jego siostrzyczka zaczyna ocierać się swoim ciałem o jego. Nie zdziwiło go to zbytnio. Shey nieraz robiła się napalona po alkoholu, a dobrze wiedziała jak jej ruchy potrafiły na niego działać. Zwolnił uścisk drugiej dłoni i przesunął obie ręce na biodra kobiety, zaciskając się na nich. Zaczął poruszać się w rytm białowłosej, zastanawiając się co dalej czeka ich dzisiejszego wieczoru. Chcecie się dowiedzieć co ich spotkało? Ból.
Mimowolnie padł na jedno kolano, kiedy poczuł jak Shey przygniata jego palce podeszwą swojego buta. Uderzenie było na tyle silne, że mimowolnie zacisnął dłonie wokół buta: - Kuurwa! – Krzyknął przez zęby tak, aby nikt nie zwrócił na to uwagi. Miała zamiar grać nieczysto? Dobrze, w takim razie Hayato postanowił, że również nie da za wygraną – najwyraźniej ta noc miała być zdecydowanie dłuższa. Zamachując się lewą dłonią, białowłosy wykonał szybkie uderzenie w zewnętrzną stronę uda kobiety. Miał zamiar trafić w łączenie mięśni, a co za tym idzie sprawić jej ogromny ból. Kiedy tylko to się udało, złapał ją za rękę i silnym ruchem powalił na ziemię. Tylko po to, aby następnie wykonać pełen dosiad i wykonać serię kilku lekkich uderzeń otwartą dłonią w twarz – nie miał zamiaru w końcu jej uszkodzić.
Amakasu Hayato
Amakasu Shey

Nie 13 Lis - 17:35
Oczywiście, że miała ochotę na różne rzeczy. Tak właśnie działał alkohol i bliskość Hayato w tym samym czasie. Z jednej strony nie chciała przerywać ich wspólnego tańca. Poczuła jak zaschło jej w gardle, kiedy jego dłonie odnalazły drogę na jej biodra. Mimowolnie przylgnęła do jego ciała oddając się momentowi zapomnienia, który niestety nie trwał długo. Shey nie potrafiła przegrywać. Nie, dopóki miała siłę walczyć. Zwyczajnie nie umiała się powstrzymać.

Zaśmiała się szczerze widząc jak musiał przed nią uklęknąć.
- Bolało? - Zapytała głupkowato widząc przecież jego reakcję. Nie potrafiła powstrzymać uśmiechu triumfu cisnącego się na jej usta. Całkowicie straciła gardę i to wystarczyło. Zapomniała, że Hayato nie lubił przegrywać przecież tak samo mocno jak i ona. W następnej sekundzie rozdzierający ból rozlał się po jej udzie na co zasyczała kuląc się mimowolnie. Zaraz potem została pociągnięta i przewrócona na plecy.

Nie specjalnie spodobało jej się obecne położenie. Pewnie gdyby nie znajdowali się w zatłoczonym barze i ponownie nie przyciągali zainteresowanych spojrzeń bawiących się ludzi, byłaby szczególnie zadowolona, że nad nią górował. Teraz jednak musiała walczyć o swoją pozycję i pokazać mu kto tutaj rządzi.

- Kurwa! Fuj - skomentowała kiedy jej drobne plecy praktycznie przykleiły się do brudnej podłogi. A miała na sobie ulubioną kurtkę. - Kurwa! - Powtórzyła jeszcze raz, gdyby przypadkiem nie zrozumiał za pierwszym razem.

- Następnym razem połamię Ci tę stopę na kawałki! Złaź ze mnie, bo się wkurwię! - Warczała kiedy mocno docisnął ją swoim ciałem. Nie zamierzała jednak dać za wygraną. Nie teraz, nie nigdy. Oczywiście Hayato znajdował się w lepszej pozycji. Był także cięższy i silniejszy. I chociaż w normalnych okolicznościach posiadał znaczną przewagę, teraz jednak Shey odnalazła się w swoim żywiole. Nie czekała ani chwili od razu przeszła do złożonego planu uwolnienia się. Tutaj technika grała większą rolę od siły. Wystarczyło jedno uderzenie w jej policzek, żeby przeszła do realizacji planu. Silnym ruchem uniosła kolana ku górze nieprzyjemnie wbijając je w jego cztery litery, tym samym popchnęła go do przodu. Jeśli jej się udało od razu go do siebie przyciągnęła wpijając się w jego usta.

Oszukiwała? Grała tylko trochę podstępnie. Skoro on wykorzystywał swoją przewagę, ona także zamierzała. Zresztą koniec końców liczył się wynik. Obojętnie czy go zaskoczyła czy nie, przeszła do dalszej części swojego planu. Nie dawała mu czasu na myślenie. Poprowadziła swoje nogi zgięte w kolanach po zewnętrznej blokując jego lewą nogę, którą trzymał po boku jej ciała. W tym samym czasie odchyliła głowę w przeciwną stronę oraz uniosła biodra ku górze wykonując mostek. Technika składała się z wielu części, jednak jej wynik miał być jeden: uwolnienie się z dosiadu. Jeśli jej się udało przewróciła go z całej siły na plecy. Teraz to ona znajdowała się a górze.

Pochyliła się nad nim z urywanym oddechem. Przytknęła czoło do jego czoła.
- Uciekajmy - zarządziła wstając szybkim ruchem na równe nogi i wyciągając do niego dłoń, żeby pomóc mu wstać. Zachwiała się lekko, bo wciąż kręciło jej się w głowie. Chociaż nigdzie nie widział Lizzy, już dwóch ochroniarzy szło w ich stronę, żeby pokazać im wyjście. Shey nie zamierzała korzystać z tej propozycji i zdecydowała, że ucieczka okaże się najlepszym rozwiązaniem.

Kiedy Hayato pochwycił jej dłoń pociągnęła go biegnąc w stronę wyjścia z uśmiechem na ustach. Adrenalina mieszała się z alkoholem tworząc niebezpieczną mieszankę.
Amakasu Shey
Amakasu Hayato

Nie 4 Gru - 13:35
Słysząc jej krzyk mimowolnie się uśmiechnął. Uwielbiał kiedy Shey wyzwalała z siebie tę prawdziwą, wręcz zwierzęcą reakcję. Poczucie wyższości tylko dodatkowo wzmagało jego satysfakcję w danej chwili. – Hahaha, przestań panikować kochanie. – rzucił słysząc jak z jej ust wydobywają się przekleństwa. Nie musiał długo czekać, aby poza kilkoma bluzgami, do jego uszu dotarło jeszcze coś… Twarz Hayato przybliżyła się do lica Shey: - Zmuś mnie. – Oj tak, uwielbiał się z nią droczyć i nie dawać jej tego czego chciała… Przynajmniej od razu.
Nie musiał długo czekać na jej reakcje. Szybki ruch bioder dziewczyny spowodował, że mimowolnie pochylił się jeszcze bardziej do przodu. Nie miał czasu na reakcję, a może po prostu nie chciał się przed tym bronić? Ich usta złączyły się i niemalże od razu przeszły do namiętnego pocałunku. Podeszła go w sposób, którego spodziewał się najmniej, chociaż prawdę mówiąc uwielbiał to w swojej siostrze – ta jej dzika nieprzewidywalność. Poddał się całkowicie i kiedy zaczęła wykonywać swój plan, on skupił się jedynie na całowaniu jej. W końcu doszło do tego, że to białowłosy dotykał ziemi swoimi plecami, a Shey znajdowała się na nim. Jego lazurowe oczy przejechały ją całą od dołu do góry i zatrzymały na jej własnych ślepiach. Mogła wyczytać to czego chciał, a raczej kogo pragnął w tym momencie. Jego dłoń powoli zaczęła zmierzać w stronę jej dekoltu… Miał w dupie to, że wokół byli ludzie.
Oczywiście znów coś, a tym razem ktoś, musiał spierdolić cały klimat i przerwać im ich grę wstępną. Hayato przeklął w głowie ochroniarza. Lubił gościa, nawet nieraz z nim uciął sobie dłuższa pogawędkę, ale teraz był gotów rozpierdolić mu łeb. Nie było jednak na to czasu, czując jak adrenalina w nim buzuje, złapał Shey za rękę i razem z nią ruszył do drzwi wejściowych. Opuścili lokal.
Nie był w stanie powiedzieć ile biegli, wiedział jednak, że zachowywali się teraz jak pijane nastolatki. Cieszyli się swoją obecnością i czerpali z tego pełnymi garściami. W końcu Hayato zauważył boczną uliczkę, która znajdowała się między wysokimi, ceglanymi budynkami. Trzymając swoją siostrę za rękę, skręcił w tamtą stronę. Znaleźli się w bezpiecznej przestrzeni, gdzie nikt nie mógł się do nich przypierdolić. Głośno oddychając, Hayato spojrzał na Shey… Była piękna. Zrobił krok w jej stronę: - Jesteś niemożliwa. – Pchnął ją na tyle mocno, że przyparł ją do ściany. Następnie, dosłownie w tej samej sekundzie, jego usta znalazły się na ciepłych wargach Shey. Zaczął ją całować namiętnie, zupełnie jakby za chwile miał ją stracić. Była jego, kochał ją i za wszelką cenę chciał jej to pokazać… Jego dłonie zacisnęły się mocno ja biodrach kobiety i zaczęły rozsuwać na boki – chciał tak zmusić guzik jej spodni do rozpięcia się… To miała być długa noc.
Amakasu Hayato

Amakasu Shey ubóstwia ten post.

Amakasu Shey

Nie 4 Gru - 19:32
Opuścili lokal. Biegli przed siebie w ciemną noc. Mijając kolorowe neony okolicznych barów coraz bardziej w niebezpieczne zakamarki Karafurona Chiku. Chociaż to Shey wyprowadziła go za rękę z baru, teraz Hayato ciągnął ją za sobą. Ilość alkoholu, jaką dzisiaj w siebie wlała, była w stanie powalić nie jednego twardego i wielkiego zawodnika. Shey nie miała słabej głowy, jednak jej niewielkie rozmiary nie pozwalały jej na wlewanie w siebie wielkich ilości bez opamiętania. Chociaż piła często, na pewno zbyt często, zazwyczaj trzymała jakiś umiar. Dzisiaj totalnie przesadziła. Słaniała się na nogach i z każdym krokiem Hayto plątała się ledwie utrzymując równowagę. Mimo wszystko świeże powietrze, rozwiane włosy i wesoły uśmiech na ustach w ogóle jej nie opuszczał. Uciekali przed światem, przed życiem i przed nocą. Byli sami, we dwójkę. Tak jak zawsze. Na zawsze.

Nie zauważyła nawet, w którym momencie skręcili w jedną z niewielkich bocznych uliczek. Nie miało to dla niej większego znaczenia. Odszukała wzrokiem Hayato i miała wrażenie, że czas wokół nich się zatrzymał. Wpatrywali się tak w siebie maksymalnie dwie sekundy, jednak jedno spojrzenie wystarczyło. Obydwoje wiedzieli o co chodziło.

Jesteś niemożliwa.
Już po chwili uderzyła plecami o chłodny, szorstki mur, ale w ogóle nie poczuła bólu. Może przez alkohol, może przez adrenalinę? W następnej sekundzie odruchowo wpiła się w jego usta odwzajemniając pocałunek. Stanęła na palcach, bo był od niej znacznie wyższy, a Shey chciała znaleźć się jak najbliżej Hayato jak tylko mogła. Jej dłonie bezproblemowo odnalazły drogę na jego żuchwę zaciskając się na niej mocniej. Całowała go z taką samą siłą, jak on ją. Jak gdyby od tego pocałunku zależały losy całego świata. Jak gdyby nic poza nimi nie miało znaczenia, nic innego się nie liczyło. To co ich łączyło było niepojęte i niezrozumiałe. Zdecydowanie wykraczało po za ludzkie standardy uczuć. Łączyła ich przede wszystkim potrzeba. Potrzeba i zależność. Namiętny pocałunek szybko zmienił się w bardziej wulgarny, kiedy jej dłonie kierowały się coraz niżej po jego szyi na tors. Włożyła je pod jego koszulkę z uwielbieniem badając każdy twardy mięsień jego brzucha.

Oderwała się w końcu od jego ust niechętnie przerywając pocałunek. Odsunęła się dosłownie na milimetry oddychając nierówno.
- Tak bardzo Cię potrzebuję, Hayato - praktycznie wyjęczała w jego usta, bo nie mogła się powstrzymać. Całe jej ciało drżało, domagało się więcej. Jej szare tęczówki wpatrywały się w niego z nieopisanym głodem i potrzebą. Pragnieniem, które musiało zostać ugaszone. Miała wrażenie, że wybuchnie od nadmiaru tych wszystkich emocji, gniewu i złości, które gnieździły się w jej ciele. Hayato znał ją doskonale. Wiedział, że potrzebowała upustu. Dlatego specjalnie wcześniej ją prowokował. Walka nie była jednak jedynym rozwiązaniem.

Kiedy jego dłonie znalazły się na jej szerokich biodrach, zahaczyła dłońmi o jego pasek od spodni. Przyciągnęła go do siebie niecierpliwym ruchem, bo chociażby najmniejsza odległość między ich ciałami wydawała jej się teraz zbędna. Spieszyła się i nawet nie starała się tego ukryć. Tak bardzo go teraz potrzebowała, że była gotowa go o to błagać.
Amakasu Shey
Sponsored content
maj 2038 roku