Bar Lizzy's - Page 2
Haraedo

Join the forum, it's quick and easy

Haraedo
Haraedo
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Haraedo

Sob 3 Wrz - 22:23
First topic message reminder :

Bar Lizzy's


Urządzony w zachodnim stylu bar to kwintesencja ekstrawaganckiej natury dzielnicy, w którym został ulokowany. W środku można odczuć efekt podróży w czasie do cyberpunkowej rzeczywistości, gdzie głównym elementem wystroju są błyszczące, metalowe blaty, ciemnej barwy ściany i sufity oraz jaskrawe, karmazynowe i cyjanowe świata neonów, które nadają całemu wnętrzu futurystycznego klimatu. Bar wziął nazwę od swojej założycielki, która czasami pracuje również za barem, bardziej w ramach atrakcji niż faktycznej pomocy. Niemłoda już kobieta przyciąga do siebie wzrok klientów, gdyż od stóp aż po czubek głowy pokryta jest kolorowymi tatuażami, a jej wygląd wykańcza a ciemnoróżowa, nowoczesna fryzura z wygolonym bokiem. Lizzy’s serwuje głównie napoje alkoholowe i przekąski, jednak dla amatorów łagodnej zabawy znajdą się również drinki zero procent w neonowych, nienaturalnych kolorach i równie zaskakującym smaku.

Haraedo

Amakasu Hayato

Nie 4 Gru - 23:24
W ciągu tej jednej chwili świat przestał mieć jakiekolwiek znaczenie, a jedyne co się teraz liczyło dla Hayato to on i jego Shey. Jego ukochana, drobna białowłosa piękność, której życie zostało splecione z jego na wiele lat przed dzisiejszymi wydarzeniami. Był jej, a ona jego i w tym momencie na świecie nie istniała żadna siła, która mogłaby to zmienić.
Jej usta były ciepłe i pełne. Hayato zdawał się czerpać z nich każdym zachłannym ruchem swoich warg. Należały do niego – zupełnie jak ona i miał zamiar pokazać to wszystkim, choć nie było przy nich nikogo. Kiedy poczuł jej zimne dłonie na swoim ciele, jego serce zdawało się stanąć na ułamek sekundy. Im dłużej jednak ich skóra się ze sobą stykała, tym bardziej przyzwyczajał się do tego osobliwego uczucia.
„Tak bardzo Cię potrzebuję, Hayato”
Rozbrzmiało w jego głowie niczym anielski śpiew. Tak bardzo pragnął tego usłyszeć, wiedzieć że dalej jest dla niej najważniejszą istotą na ziemi. Był gotów dla niej zabić, przejść jakiekolwiek piekło tylko będzie na niego czekać… Wszystko po to, aby Shey była szczęśliwa. Jego usta na chwilę oderwały się z namiętnego pocałunku, a lazurowe oczy spojrzały wprost w popielatą głębie Shey: - Kocham Cię. – Powiedział, aby po chwili znów złączyć ich usta.
Kiedy poczuł jak dziewczyna wyciąga dłonie spod koszulki i zaczyna łapczywie wręcz rozpinać jego pasek, sam postanowił przejść do działania. Szybkim ruchem obu dłoni ściągnął z ramion jej kurtkę, a następnie kiedy już znalazła się obok nich na ziemi, zajął się koszulką. Nie chciał przeszkadzać białowłosej, dlatego też złapał oburącz za kołnierz ubrania, a następnie pociągnął mocno, rozrywając tkaninę. Jego kąciki ust mimowolnie poszły w górę kiedy poczuł, że zamiast stanika, pod jego dłonią wyczuć się dało sterczący sutek jędrnej piersi. Uwielbiał kiedy nie nosiła górnej bielizny.
Pragnął jej i chciał jej dać jak największa rozkosz. W tym celu pieścił prawą dłonią jej pierś, masował ją, ściskał delikatnie, rolował i pociągał a sutek. Podczas tego procederu jego usta znów zwolniły na chwilę pocałunek i przeniosły się na jej żuchwę i szyję, aby tam złożyć raz po raz fizyczną deklarację miłości i oddania. Chciał dać jej jeszcze więcej, ale przed tym musiał być pewien, że ona również jest na to gotowa. Lewa dłoń przesunęła się po jej nagim brzuchu i weszła pod majtki – dziękował sobie w tym momencie, że już wcześniej udało mu się rozpiąć guzik spodni. Przejeżdżając w dół, poczuł jak między jego palcami zaczyna przesuwać się kobiecość Shey. Miał zamiar zostać tu na dłużej, masując ją, dotykając i miziając łechtaczkę, a także poruszając palcem wokół wejścia. Tak bardzo jej pragnął.
Amakasu Hayato
Amakasu Shey

Wto 6 Gru - 23:57
Kocham Cię.
Uchyliła lekko wargi, jak gdyby chciała odpowiedzieć. Nie zdążyła jednak wydusić z siebie ani jednego słowa, bo Hayato doszczętnie zamknął jej usta kolejnym namiętnym pocałunkiem. Jego wargi niosły ze sobą smak obietnicy. To co do niego czuła nie było tylko miłością. Było zdecydowanie czymś innym; było czymś więcej.

- Kurwa musiałeś? - Zniszczyła i zdeptała w drobny mak intymną atmosferę jaka między nimi panowała, kiedy tylko rozszarpał jej koszulkę. Jej ciało zadrżało lekko pod wpływem chłodu nocnego powietrza, kiedy stała przed nim całkowicie pozbawiona górnej części ubrania. Strzępy bluzki bezwładnie opadły na ziemię, a przecież tak cholernie ją lubiła. Tkwiła oparta o chłodny, szorstki mur bez żadnego wstydu. Widział ją przecież już wiele razy. Jej bladą, miękką skórę pokrytą, starymi bliznami po ugryzieniach. Znał je na pamięć?

Mokra ścieżka jego ust pozostawiała gęsią skórkę na jej bladej szyi, wędrując po znajomych nierównościach jej własnych koszmarów i wspomnień z dzieciństwa. Życia przed Hayato. Życia, z którego ją uratował.

Kiedy tylko zaczął bawić się jej ciałem zachłysnęła się powietrzem. Świat przed jej oczami zawirował niebezpiecznie. Z pojedynczym jękiem zaskoczenia jej czoło mimowolnie opadło na jego ramię szukając jakiejś podpory. Lewa ręka oplotła się wokół jego szyi wbijając paznokcie w odsłonięty kark. Oddychała nierówno przez uchylone wargi. Robiło jej się coraz bardziej gorąco. Prawa dłoń odruchowo zacisnęła się mocno wokół jego nadgarstka, który trzymał tak blisko jej ciała. Chciała, żeby przestał i jedocześnie, żeby kontynuował. Trwała tak kilka chwil w totalnym bezruchu rozkoszując się każdym doznaniem, ledwo stojąc na drżących, pod wpływem jego dotyku i sporej ilości alkoholu, nogach.

W końcu jej dłoń jeszcze szczelniej zacisnęła się na jego nadgarstku zabierając jego dłoń. Uniosła głowę spoglądając prosto w jego idealne, jasnobłękitne tęczówki. Przejechała palcami jego dłoni po swojej dolnej wardze. Tylko po to, żeby przygryźć ją po chwili wciąż nie spuszczając z niego wzroku. Pokierowała jego dłoń dalej, na swoją zgrabną szyję, zaciskając ją na niej.

- Nie każ mi czekać - wychrypiała, bo już dawno zaschło jej w gardle. Upijała się jego bliskością na nowo. - Błagam, Hayato - zaskomlała ciszej. Brakowało jej czasu i cierpliwości na pieszczoty. Była na skraju swojej wytrzymałości. Pragnęła go od momentu, w którym zobaczyła go w barze. Nie chciała czekać. Nie mogła dłużej czekać. Potrzebowała uwolnienia, chwili zapomnienia i ukojenia.  Puściła jego dłoń, zachłannie pozbawiając siebie i jego ostatnich warstw materiałów dzielących ich ciała.

Po wszystkim oczywiście zdążyli się o coś pokłócić. Jak zawsze zresztą.

zt


Ostatnio zmieniony przez Amakasu Shey dnia Sro 26 Kwi - 20:35, w całości zmieniany 1 raz
Amakasu Shey
Asami Kai

Czw 2 Mar - 0:20
10.01

Kiedy  otrzymujesz enigmatyczną wiadomość od swojego ziomka z zapytaniem co robisz dziś wieczorem, jedyną słuszną odpowiedzią jest: "Stawiasz pierwszą kolejkę". Tak też było i dziś. Dziesiątego stycznia był dniem Obniżania Kosztów Energii - jak mógł tego nie świętować?! Z drapiącym serce entuzjazmem zabawiał towarzyszy anegdotkami, przekomarzał, praśnie wyłudzał darmowy napitek, brylował. Po trzech godzinach trochę żartowano, że również mógłby obniżyć zasób energii. Na podobne stwierdzenie zaśmiał się tylko głupio żegnając tym dobrym akcentem swoich towarzyszy. Praca, nauka, rodzina, miłość - wymówki by wrócić wcześniej do domu były różne. On nie posiadał żadnej. Zaciągnął się mocniej papierosem by zdusić rodzącą się w duszy cierpkość. Zgniótł niedopałek pod butem i podciągnął kącik ust - wrócił pod dach baru. Tym razem sam.
Plątanina ludzi, odgłosy zabawy wypełniały chwilowo powstałą pustkę. Alkohol przyjemnie szemrał na powierzchni lekko przeszklonych oczu. Wprawiał w beztroski nastrój, dodawał animuszu, choć w zasadzie były to ostatnie rzeczy jakiej akurat on potrzebował. Nie minęła chwila, a naddatek postanowił wykorzystać. Nie myśląc wiele pozwolił prowadzić się oczom, sprawiając, że zgrabnym krokiem (choć być może nieco nagłym) podszedł do baru o blat którego oparł się łokciem składając nonszalanckim geście polik na ręce.
- Heeeeeej... - zawadiacki uśmiech rozszerzał się na jego twarzy, kiedy to entuzjastycznie wpatrywał się w profil czerwonogłowej kobiety mało zgrabnie sondując czy była tu z towarzystwem, czy posiadała pod łapką drinka. Bez względu na to nic nie mogło powstrzymać nadchodzącego z jego ust wyznania - ...wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia?

@HECATE SHIRSHU BLACK
|ubiór: trampki, jeansy, czarny t-shir, rozpięta koszula z motywem cętek tęczowego lamparta
Asami Kai

Warui Shin'ya ubóstwia ten post.

Hecate Black

Czw 2 Mar - 1:16
 Nie była do końca pewna jaki diabeł zmusił jej nogi do zawędrowania akurat tutaj. Stawiała na potrzebę utopienia pobrzmiewających w uszach wrzasków i pulsującej migreny w alkoholu; nim wróciłaby do Kinigami minęłyby wieki, a ona potrzebowała odwrócenia na wczoraj.
 Może właśnie dlatego siedziała właśnie na wysokim krześle barowym, z przedramionami wspartymi na blacie przed sobą. Póki co nie miała w ręku żadnej szklanki, ale tylko i wyłącznie dlatego, że nie mogła się zdecydować – wzrok miała wbity w tablicę tuż nad gablotką z wieloma butelkami pełnymi wódki, whisky, smakowych syropów i całej reszty fikuśnych rzeczy, dzięki którym tworzono tu magiczne wręcz napoje. Ze skupieniem równym temu podczas pisania ważnych testów w szkole śledziła kolejne linijki tekstu. Problem pojawił się dopiero w momencie, w którym ból tłukący się w skroniach stał się nie do zniesienia. Od razu przymknęła dwubarwne tęczówki, chowając twarz w dłoniach; opuszki palców przemknęły po zmęczonym licu, rozmasowując je z wyczuciem.
 Musiała zapalić.
 Dookoła było głośno i duszno od nadmiaru damskich i męskich perfum – z czasem mieszanina woni stawała się wręcz nie do zniesienia, kumulowała się w płucach i dusiła. Black postanowiła zabić więc to drażliwe połączenie czymś innym. Sięgnęła do kieszeni koszuli, próbując wyłuskać zeń zmiętą paczkę papierosów. Już niemal ześlizgnęła się z krzesełka, gdy czyjś glos dobiegł ją niespodziewanie od boku.
 Pierwszym co zobaczyła był jego szeroki uśmiech. Już po sekundzie nie miała wątpliwości, że potrafił nim zarazić niemal każdego; sama zapewne odpowiedziałaby mu uniesieniem kącików ust, gdyby nie delikatny grymas wywołany buzującą stale migreną.
 – Nie – odparła, powoli zsuwając ciało z siedzenia. Nagle znalazła się bliżej, ledwie kilkanaście centymetrów od chłopaka. – Ale wyglądasz na kogoś, kto zrobi wiele by udowodnić, że takowa istnieje, więc słucham – Dopiero teraz udało jej się posłać nieznajomemu drobny uśmiech. Skrzyżowała ręce na piersi, sugestywnie zerkając w kierunku wyjścia.
 – Palisz?

| ubiór: czarny top, spodenki, kabaretki, przyduża koszula w kratę, trampki ponad kostę

@Asami Kai



Bar Lizzy's - Page 2 Dbxp57j-dedbb91a-6777-42a9-adb3-e1e58d0c1967.png?token=eyJ0eXAiOiJKV1QiLCJhbGciOiJIUzI1NiJ9.eyJzdWIiOiJ1cm46YXBwOjdlMGQxODg5ODIyNjQzNzNhNWYwZDQxNWVhMGQyNmUwIiwiaXNzIjoidXJuOmFwcDo3ZTBkMTg4OTgyMjY0MzczYTVmMGQ0MTVlYTBkMjZlMCIsIm9iaiI6W1t7InBhdGgiOiJcL2ZcLzNhN2E1NDllLTIwOGItNDRiOS04NTAwLTE2NzY3NGI0YTY2NlwvZGJ4cDU3ai1kZWRiYjkxYS02Nzc3LTQyYTktYWRiMy1lMWU1OGQwYzE5NjcucG5nIn1dXSwiYXVkIjpbInVybjpzZXJ2aWNlOmZpbGUuZG93bmxvYWQiXX0
| IN THIS WHOLE WIDE WICKED WORLD THE ONLY THING YOU HAVE TO BE AFRAID OF IS ME |
Hecate Black
Asami Kai

Czw 2 Mar - 21:56
Czy krzywy grymas na twarzy kobiety mógł go zrazić? Oczywiście, że nie. Niczym domokrążca o wieloletnim stażu nie tracił pogody ducha przehandlowując to co najlepszego miał do zaoferowania w danej chwili - siebie. Znajdując się w swojej teatralnej pozie, podpierał łokciem barowy blat i przypatrywał się z zainteresowaniem w kobietę. Uniósł lekko brwi w zaskoczeniu, widząc jak jej twarz się zbliża. Nie do końca zdał sobie sprawę kiedy to się zadziało gdyż zahipnotyzowała go różnica w kolorze tęczówek. Po otrząśnięciu się zaśmiał się ze szczerym rozbawieniem. Rozciągnął usta w lisim uśmiechu. Zgrabnym ruchem podbierał się z blatu, wstał i pół piruetem przewinął się za barowym krzesłem na którym siedziała by oprzeć się drugim łokciem o blat i podeprzeć inny polik. Tak - tak jak przed chwilą znajdował się po jej prawej stronie, tak teraz dokładnie tę samą strategię zastosował z lewej.
- To skoro nie wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia to co powiesz na miłość od....drugiego, hm? - Na jego twarzy malowała się wyjątkowa duma mieszająca się z frywolnością. Mógł tak całą noc - Tytoń, mosty, głupa - mam szerokie horyzonty doświadczeń - obrócił złodziejskim trikiem zapalniczkę zippo między palcami tak by ostatecznie zatrzymała się miedzy kciukiem, a palcem wskazującym w geście niepodważalnej manifestacji bycia więźniem różnorakich nałogów.
- Co ty więc na to, że poczęstuję cię papierosem, zapoznasz się przy tym z moją wersją demo, a potem jak postawisz mi drinka to przedstawię ci kilka dowodów o których wspomniałaś...? Wiesz, niektóre twierdzenia potrzebują jedynie odpowiedniej ilości rozpatrzonych przypadków - wystarczyło być odpowiednio rezolutnym i bezwstydnym by proponować coś podobnego. Szczęśliwie Asami lubił spełniać normy, którymi nie należało się chwalić.

@HECATE SHIRSHU BLACK
Asami Kai
Hecate Black

Sob 4 Mar - 22:44
 – Tytoń, mosty, głupa...
 Parsknęła krótkim śmiechem, przesłaniając wierzch dłoni. Musiała przyznać, że takiej odpowiedzi zdecydowanie się nie spodziewała i może właśnie dlatego złapało ją rozbawienie. Przyjrzała się również jego trikowi z zapalniczką, by zaraz skinąć głową z uznanie, o ułożyć dłoń na jego ramieniu.
 – No no, aż kusi zapytać jakie jeszcze sztuczki znasz – mruknęła, nagle znajdując się znacznie bliżej niż wcześniej, mówiąc z odległości nie większej niż kilka centymetrów od ucha chłopaka. Zaraz poklepała go lekko po ręce i wyminęła, kierując kroki ku wyjściu. Nie miała pojęcia, czy wewnątrz była palarnia, a nawet jeśli, to gdzie mogła być. Poza tym nie przepadała również za duchotą zwykle niewielkich pomieszczeń tego typu, wybrała więc opcję, by na te kilka minut opuścić wnętrze lokalu.
 – Co to za scenariusz, w którym to ty do mnie podchodzisz i chcesz, żebym stawiała ci drinka? – Z rozbawieniem uniosła jedną z brwi, posyłając mu kolejny drobny uśmiech. – Może przyszłam bez pieniędzy, a może nie piję i nie uznaję picia u innych? – Przekrzywiła nieco głowę, posyłając mu odrobinę zadziorne spojrzenie.
 Będąc już poza tańczącym ściskiem klienteli baru odetchnęła z niewidoczną ulgą. Duchota bijąca od tak wielu ciał, miks miliona perfum oraz dudnienie muzyki bijącej z głośników wcale nie pomagały na migrenę Black. Oparła wpierw plecy o zimną ścianę, później zadarła głowę i zerknęła na nocne niebo. Wśród lamp oświetlających miasto, samochodowych reflektorów i neonowych znaków bijących z każdego sklepu i baru ciężko było mówić cokolwiek o podziwianiu gwiazd. Westchnęła cicho; nagle znów zapragnęła znaleźć się w ciemnej dziczy Kinigami.
 Zaraz zerknęła ku wyjściu, sprawdzając, czy ten dziwny chłopak poszedł za nią, czy może zrezygnował.

@Asami Kai



Bar Lizzy's - Page 2 Dbxp57j-dedbb91a-6777-42a9-adb3-e1e58d0c1967.png?token=eyJ0eXAiOiJKV1QiLCJhbGciOiJIUzI1NiJ9.eyJzdWIiOiJ1cm46YXBwOjdlMGQxODg5ODIyNjQzNzNhNWYwZDQxNWVhMGQyNmUwIiwiaXNzIjoidXJuOmFwcDo3ZTBkMTg4OTgyMjY0MzczYTVmMGQ0MTVlYTBkMjZlMCIsIm9iaiI6W1t7InBhdGgiOiJcL2ZcLzNhN2E1NDllLTIwOGItNDRiOS04NTAwLTE2NzY3NGI0YTY2NlwvZGJ4cDU3ai1kZWRiYjkxYS02Nzc3LTQyYTktYWRiMy1lMWU1OGQwYzE5NjcucG5nIn1dXSwiYXVkIjpbInVybjpzZXJ2aWNlOmZpbGUuZG93bmxvYWQiXX0
| IN THIS WHOLE WIDE WICKED WORLD THE ONLY THING YOU HAVE TO BE AFRAID OF IS ME |
Hecate Black
Asami Kai

Sro 8 Mar - 1:16
Chętnie odbijał i odzwierciedlał na swojej twarzy radość innych. Słysząc i widząc jej rozbawienie samemu ukazał więc szerszy uśmiech. Skubał ją przyjaznym i beztroskim entuzjazmem chcąc zainteresować swoim lekkim towarzystwem. Ciepły i parny pomruk w uchu zdawał się być świadectwem tego, że wychodziło mu to nienajgorszej. Gest dłoni uznał za uznanie, pochwałę za wykonane sztuczki.
- Niekonwencjonalne podejście sprawia, że łatwiej dana sytuacja zapada w pamięci, a tak się składa, ze bardzo chciałbym  utknąć w twojej. Przy okazji chętnie wypiłbym za twoje zdrowie - wyszczebiotał szczerze i zachęcony spoglądał przez chwilę jak jej wysoka sylwetka wyznacza szlak przez salę w stronę wyjścia. Zdecydowanie i dominująco. Było w tym coś przyjemnie uwodzicielskiego dla oka. Podążył za nią. Krok w krok. Zadziorny uśmiech mierzwił zmysły i prosił o to by wywołać go na jej twarzy ponownie. Jak mógł odmówić pokusie...?
Nocne, chłodne powietrze cuciło. Szybko odnalazł kobietę. Przystaną obok. Podążając za linią jej wzroku dotarł do ciemnego nieba. Na chwilę się zamyślił.
- Wiesz dlaczego w Karafurunie nie widać gwiazd...? - zagaił przyciągając uwagę. Jednocześnie wyciągną przy tym paczkę tanich papierosów do poczęstunku - Jakiś ignorant powiedziałby, że to dlatego, że Karafuruna jest zbyt jasna. Tak pstrokata, że przysłania naturalne światło gwiazd. Prawda jest jednak taka, że nie widzimy ich ponieważ jesteśmy wśród nich - tym razem to on mruknął tajemniczo, kiedy pochylił się z ogniem w stronę kobiety - Tak właściwie... Jeżeli nie stać cię na moje miłosne dowodzenie przy barowym blacie mogę ci zaproponować inną lekcję i udowodnić, że świat w Karafurunie jest wywrócony do góry nogami. Poprowadzę cię na ziemię byś zobaczyła tutejsze niebo. Co ty na to...? - zaciągnął się własnym papierosem z którego po chwili popiół strzepał niedbale pod nogi - Lody i kawa z kuponów z Żabki też brzmią przyjemnie, lecz jeżeli ja stawiam to będziesz mi musiała opowiedzieć jakąś historię lub zaproponować inną, odpowiednią rekompensatę. Inaczej będę czół się wykorzystany i będzie mi smutno - podsumował żartobliwie. Choć wszystko co wypowiadał brzmiało trochę jak bzdury wymyślone z palca, tak jednak spoglądał na kobietę przed sobą z pewnym oczekiwaniem na jej decyzję - Mów mi Kai  
Asami Kai
Hecate Black

Sro 8 Mar - 15:16
 – Chciałbyś zapaść w pamięci, czy też nie chciałbyś... Zaczynam sądzić, że każdej tak mówisz – zaśmiała się, ale nawet jeśli rzeczywiście zdawała się wierzyć w teorię swoich słów, to nie wyglądała przy tym na urażoną. Najwyraźniej zdążyła już zaakceptować bardzo otwartą osobowość chłopaka.
 – W żadnym mieście nie widać gwiazd – poprawiła go, wyginając usta delikatnie ku górze. Jego sposoby rzeczywiście mogły być uwodzicielskie i bardzo skuteczne, najzwyczajniej w świecie trafił mu się ciężki przypadek. Lubiła gwiazdy, ale te wiszące wysoko nad nimi na niebie, niekoniecznie więc podzielała opinię swojego towarzysza, lecz nie dzieliła się przemyśleniami na głos, co by przypadkiem nie zepsuć mu dobrego nastroju. Tym bardziej, że jego samopoczucie zarażało – miał coś w sobie, co sprawiało, że gdy tylko w zasięg wzroku wpadał ten szeroki uśmiech, samemu miało się ochotę ułożyć własne usta w podobny wyraz.
 – Może stać, może nie stać. Nie wiem, czy nie jesteś jednym z tych stałych bywalców, którzy opróżniają innym portfele swoją mocną głową – Pstryknęła go zaczepnie w nos.
 Wyciągnęła oferowanego papierosa, nie zwracając najmniejszej uwagi na markę prezentowaną na opakowaniu. Fajka to fajka, nie zamierzała na nią narzekać. Zaraz też nachyliła się nad zapalniczką, czekając aż jasna końcówka zajmie się od ognia.
 Szary dym na moment przesłonił jej twarz; mogłaby przysiąc, że moment w którym tytoń wypełnił jej płuca, migrena zaczęła wypuszczać skronie z bolesnego uścisku.
 – Znajdę kilka historii – odparła, przekręcając nieco lico, by móc lepiej mu się przyjrzeć. – Wyglądasz mi na dobrego słuchacza, więc czemu nie?
 Nie minęła sekunda, a ona już zdążyła się obrócić przodem do niego; ramię wspierała na ścianie budynku, lecz wzrok miała utkwiony w rozweselonej twarzy Kaia.
 – Hecate – wyciągnęła ku niemu dłoń, czekając aż ten ją uściśnie. – Ale wystarczy Shirshu, tak będzie łatwiej.

@Asami Kai



Bar Lizzy's - Page 2 Dbxp57j-dedbb91a-6777-42a9-adb3-e1e58d0c1967.png?token=eyJ0eXAiOiJKV1QiLCJhbGciOiJIUzI1NiJ9.eyJzdWIiOiJ1cm46YXBwOjdlMGQxODg5ODIyNjQzNzNhNWYwZDQxNWVhMGQyNmUwIiwiaXNzIjoidXJuOmFwcDo3ZTBkMTg4OTgyMjY0MzczYTVmMGQ0MTVlYTBkMjZlMCIsIm9iaiI6W1t7InBhdGgiOiJcL2ZcLzNhN2E1NDllLTIwOGItNDRiOS04NTAwLTE2NzY3NGI0YTY2NlwvZGJ4cDU3ai1kZWRiYjkxYS02Nzc3LTQyYTktYWRiMy1lMWU1OGQwYzE5NjcucG5nIn1dXSwiYXVkIjpbInVybjpzZXJ2aWNlOmZpbGUuZG93bmxvYWQiXX0
| IN THIS WHOLE WIDE WICKED WORLD THE ONLY THING YOU HAVE TO BE AFRAID OF IS ME |
Hecate Black
Asami Kai

Czw 9 Mar - 10:36
- A działa...? Jestem otwarty na konstruktywną krytykę - nie uchylał się przed zarzutami. Zamiast tego budził w sobie serdeczną dociekliwość. Nikt by mu nie uwierzył gdyby zaprzeczał. Poza tym byłoby to kłamstwo.
- To tylko kwestia tego gdzie i jak szukasz, perspektywy. Chętnie pokażą ci swoją - może miał trochę duszy romantycznego łotrzyka, albo niepoprawnego optymisty malującego na różowo rozpościerające się dookoła czarne ściany, jednak było mu z tym twarzowo. Wypowiadane głupstwa brzmiały z jego ust pewnie, śmiesznie autentycznie, a on sam był bardzo skory do udowodnienia tego że księżyc to słońce, a słońce smakuje jak prażone migdały.
- Och, nawet jeśli to nie ma co się wstydzić - zapewniam cię, że bardziej urokliwego naciągacza w okolicy nie znajdziesz - teatralnie złożył dłoń wolnej ręki na własnej piersi w prezentującej siebie pozie. Postawić mu drinka to nie wstyd, a nawet przywilej - otóż to. Zresztą częściowo stwierdzenie to nie było kłamstwem ponieważ faktycznie ciężko było znaleźć mężczyznę, który otwarcie zabiegałby o poświęcenie dla niego pieniędzy w podobny sposób.
Trochę ją kusił. Pomysł, który spontanicznie wpadł mu do głowy szybko wypuszczał pierwsze pąki sprawiając, że on sam zaczął się nim ekscytować chcąc go urzeczywistnić. Wpatrywał się wyczekująco w osąd towarzyszki wieczoru. W oczach mignęła ciepła nuta entuzjazmem na jej zgodę - Najlepszym - zapewnił z uśmiechem by zaraz wyciągnąć w jej kierunku dłoń - Pewnie, Shirshu - dłoni nie rozplątał, po zaciśnięciu zachęcająco ją pociągnął samemu stawiając pierwsze kroki - Skoro już zawarłaś pakt to nie traćmy czasu. Noc w moim towarzystwie bywa nieznośnie krótka - mieli się dobrze bawić, a czas wówczas przesypuje się miedzy palcami sprawniej niż piasek.

Ta dzielnica nie spała. Nawet jeżeli się nieco oddalili od klubu wciąż trzeba było patrzeć przed siebie by nie wpaść na podróżujących chodnikami innych ludzi.
- Jesteś z poza miasta? - naturalnie podjął temat by zagłuszyć ciszę - Chciałabyś bym ci polecił jakiś fajny lokal? Nie wyglądałaś na taką co dobrze bawiła się u Lizzy. Miałaś szczęście, że mnie spotkałaś - rzucił żartobliwie kiedy przekroczył próg okolicznego płaza. Wybrał pudełko lodów czekoladowych, dobrał do tego paczkę żelków i wystukał na ekranie samoobsługowej dużą kawę z mlekiem. Przekręcił w lekkim zastanowieniu głowę na - Na jaką miałabyś ochotę..?

@HECATE SHIRSHU BLACK
Asami Kai
Hecate Black

Czw 9 Mar - 14:58
 – Kto wie? Na niektóre odpowiedzi trzeba sobie zapracować – mrugnęła do niego porozumiewawczo, by w sekundę później oddzielić ich twarze kłębem szarego dymu z papierosa. Zaczynał ją powoli fascynować, cała ta jego otwartość była wręcz zaraźliwa. Nie znała zbyt wielu osób, trzymając się raczej zamkniętego kręgu tych, których stopa choć raz stanęła w bagiennym podłożu Kinigami.
 – W takim razie w porządku, pokaż mi te swojego gwiazdy. Ale od razu mówię, że nie będzie łatwo. Jestem dość sceptycznie nastawiona – Nie chciała go zniechęcać, zwyczajnie wolała postawić sprawę jasno już na starcie. Jak bardzo pozytywnie nie był nastawiony, to Black szczerze wątpiła, by zdołał udowodnić jej swoją teorię. Stała raczej twardo na ziemi i nie do końca pasowała jej teoria znajdowania gwiazd pośród ludzi. Wszak nie do końca za nimi przepadała, przez co większość swojego czasu spędzała w towarzystwie Yurei. Niemniej jednak... Kai był tak optymistyczny, że aż opływał tą pozytywna energią, przy każdym stawiany kroku ochlapując wszystkich dookoła.
 – Dobrze, naciągaczu, masz mnie.
 Znów się zaśmiała. Nie miała już żadnych wątpliwości, że był tym typem człowieka, który gromadził wokół siebie tłumy. I to głównie przez swoją charyzmę i bardzo otwartą osobowość; jak tak o tym myślała, to w pewnym stopniu byli swoimi przeciwieństwami. Podczas gdy ona raczej stroniła od podążania trasą prowadzącą do sporego grona, on wręcz w ten tłum wbiegał, już na wejściu skupiając na sobie uwagę wszystkich.
To ten czarujący uśmiech, zaśmiała się w duchu.
 Pociągnięta za rękę nie oponowała. Poprawiła jedynie kurtkę, szczelniej się nią otulając, a wolną rękę wciskając w kieszeń. Co miała do stracenia? Absolutnie nic.

 – Zgadza się – odparła. – Nawet nie wiesz jak daleko spoza miasta, ale możesz zgadywać – Po raz kolejny posłała mu ten zaczepny wyraz. Podczas tych drobnych zakupów stała grzecznie obok niego i szła tam, gdzie ją prowadził. Wyraźnie wiedział gdzie iść, więc postanowiła mu zaufać, coby przez chwilę nieuwagi nie musieli się później szukać między alejkami przez kolejne dwadzieścia minut.
 – Bary to chyba nie moja bajka – przyznała, przyglądając się, jak wstukiwał kolejne przedmioty w kasę samoobsługową. Zapytana o preferencję wyciągnęła dłoń naprzód, niespiesznie wybierając opcję ze średnią latte. – Ale chętnie zobaczę miejsca, które ty najbardziej lubisz odwiedzać. Albo o nich posłucham, którekolwiek bardziej ci odpowiada.
 Wtedy też przypomniała sobie o zagubionej, lub zostawionej w domu paczce papierosów. Nie chcąc, by i za to płacił, czym prędzej podeszła do wolnej kasy obok i szybko dokończyła zakup w postaci dwóch paczek cienkich papierosów.
 – Tym razem moja kolej na częstowanie – Wygięła kąciki ust ku górze, wyłuskując opakowanie z foliowej otoczki. – Mam nadzieje, że nie przeszkadzają ci cienkie?

@Asami Kai



Bar Lizzy's - Page 2 Dbxp57j-dedbb91a-6777-42a9-adb3-e1e58d0c1967.png?token=eyJ0eXAiOiJKV1QiLCJhbGciOiJIUzI1NiJ9.eyJzdWIiOiJ1cm46YXBwOjdlMGQxODg5ODIyNjQzNzNhNWYwZDQxNWVhMGQyNmUwIiwiaXNzIjoidXJuOmFwcDo3ZTBkMTg4OTgyMjY0MzczYTVmMGQ0MTVlYTBkMjZlMCIsIm9iaiI6W1t7InBhdGgiOiJcL2ZcLzNhN2E1NDllLTIwOGItNDRiOS04NTAwLTE2NzY3NGI0YTY2NlwvZGJ4cDU3ai1kZWRiYjkxYS02Nzc3LTQyYTktYWRiMy1lMWU1OGQwYzE5NjcucG5nIn1dXSwiYXVkIjpbInVybjpzZXJ2aWNlOmZpbGUuZG93bmxvYWQiXX0
| IN THIS WHOLE WIDE WICKED WORLD THE ONLY THING YOU HAVE TO BE AFRAID OF IS ME |
Hecate Black
Sponsored content
maj 2038 roku