Niewielki park przecięty rzeką, gdzie drogi wyłożone są tak zwanymi kocimi łbami. Gdzieniegdzie widać kamienne ozdoby, w tym małe, omszałe pomniki, świadczące o tym, że miejsce ma swoje lata. Asakuyama całościowo ubarwiona jest drzewami wiśni i śliw. Pod ich rozłożystymi cieniami znajdują się ławki, dla tych pragnących, by spokojnie usiąść i odpocząć, oraz ulokowany nieco z boku mały staw z rybami koi, gdzie woda jest zawsze czyta, a zwierzęta dokarmione. Miejsce jak na centrum okazuje się iście magiczne, a w nocy, gdy zapalą się wszystkie lampy, nastrój nabiera nadnaturalnego piękna. Duże ilości zieleni, a podczas Hanami różu kwitnących sakur oraz ume, to zresztą prawdziwe ukojenie dla oczu. Tu łatwo przypomnieć sobie, że większość z mieszkańców na co dzień widzi głównie szare ulice.
Festiwal Hanabi na dobre osiadł się w Fukkatsu, barwiąc różem ulice. Większość osób zapominało o codziennych smutkach oraz troskach. Z uśmiechem na twarzy odwiedzali w głównej mierze park pełen kwitnących wiśni oraz małe uliczki, które w tym okresie były wypełnione małymi budkami z jedzeniem czy też kwiatami. Nawet samej Yue udzieliła się wiosenna atmosfera. Nie przepadała za zbyt tłocznymi miejscami, tak samo jak wychodzeniem z domu bez wyraźnej potrzeby, aczkolwiek w czasie rozkwitu słynnych na całym świecie wiśniowych drzew nie mogła oprzeć się pokusie, by zjeść dango w otoczeniu wirujących na wietrze płatków kwiatów.
Na całe szczęście dzisiejszego dnia to słońce górowało na niebie, a nie ciemne chmury, jak to było jeszcze wczorajszego dnia. W powietrzu unosił się słodki zapach kwiatów zmieszanych z orzeźwiającą nutą deszczu. Promienie słońca odbijały się w kałużach wywołując iluzję mieniących się kryształów skrytych pod powierzchnią wody, które mimo wszystko przykuwały spojrzenie.
Jak można było się tego spodziewać - w parku znajdowało się naprawdę sporo ludzi. Większość z nich spacerowała ścieżkami, aczkolwiek wielu z nich zajęło miejsca na trawniku, gdzie uprzednio porozkładali koce. W głównej mierze była to młodzież, która w grupie znajomych (bądź w towarzystwie ukochanego albo ukochanej) podziwiali kwitnące wiśnie, chłonąc sielankową atmosferę, która panowała dookoła.
Yue stanowiła zatem wyraźny wyjątek. I nie dlatego, że poruszała się na wózku, co rzecz jasna przykuwało niechcianą uwagę mijających ją ludzi, ale też dlatego, że była sama. Początkowo rozważała możliwość wykonania telefonu do Arihyoshi'ego, albo nawet Seyi, ale po dłuższej chwili namysłu uznała, że byłyby to złe, żeby nie powiedzieć głupie, pomysły. Hotaru zapewne był zajęty rehabilitacją, to raz, a dwa - pewnie wolałby udać się do parku z rodzeństwem. I choć z wiadomych powodów nie pogardziłaby jego towarzystwem, tak była pełna zrozumienia dla jego wyborów. A Seiya.... Seiya był Seiyą. Pewnie koniec końców zgodziłby się, aby jej towarzyszyć, jednakże miałaby z tego powodu wyrzuty sumienia doskonale pamiętając jego podejście do tego typu miejsc.
Dlatego wybrała najbezpieczniejszą opcję - samotność.
Ale samotność nie była wcale taka zła. Przywykła do niej i lubiła sama spędzać czas. Nawet, jeżeli dookoła wszyscy byli w jakimś towarzystwie.
Zresztą, nie zamierzała zostać w parku zbyt długo. Natężenie wszechobecnego gwaru był na dłuższą metę męczący. Ugryzła kawałek dango, leniwie rozglądając się po otoczeniu. I już miała oderwać wzrok, by przekierować go na ekran telefonu, gdy dostrzegła znajomą sylwetkę. Co prawda z początku ciężko było go rozpoznać, bo jednak tym razem jego ciało w większej mierze było zakryte (a przynajmniej bardziej od skąpego ubrania króliczka), ale trudno było zapomnieć kogoś tak charakterystycznego, jak Sato.
Gdy ich spojrzenia spotkały się, na jej ustach pojawił się lekki uśmiech. Uniosła dłoń i pomachała do niego w geście powitania.
No proszę.
Kto by pomyślał, że Sato lubi takie miejsca. A to zaskoczenie.
Ubiór
@Sato Ji-hoon
Arihyoshi Hotaru and Sato Ji-hoon szaleją za tym postem.
Ubrany w lekki, stonowany, ciemno granatowy płaszcz pod którym kryła się czarna koszula dobrana do grafitowych spodni ewidentnie odstawał od panującej tu kolorowej, radosnej i pełnej życia atmosfery - poprawił włosy, których kosmyki osunęły się na zabliźnione oko i ruszył dalej przed siebie.
Przemierzał park powolnym aczkolwiek pewnym krokiem przyglądając się otaczającej go scenerii - biegających dzieci, studentów i emerytów, a nawet pracowników biurowych i fizycznych - trudno mu było wciąż przywyknąć do tej "normalności" aczkolwiek może to wewnętrzne pragnienie tego zwyczajnego życia go to intuicyjnie przyciągnęło.
W głowie plątały mu się chaotycznie myśli, a męczący go kac nie pomagał w ich uporządkowaniu - z tych rozmyśleń wyrwało go jednak spostrzeżenie znajomej twarzy lub nawet całej osoby.
Odmachał lewą dłoniom dziewczynie i ruszył w jej kierunku, prawą natomiast miał zajętą plastikową siatką w której znajdowało się lekarstwo na jego kaca w postaci kilku puszek Suntory Highball i imagawayaki, które kupił w mijanej przez niego w parku budce.
- Kogoż to moje oko widzi
Rzucił lekko zaschniętym i chrapliwym głosem podchodząc do Yue, a na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech. Zlustrował dziewczynę, a dokładniej jej strój.
- Umówiona na randkę?
Rzucił bez jakiegokolwiek taktu, a być może nawet i uszczypliwe, bo Sato mimo częściowej ślepoty to nie był aż tak pozbawiony wizji by nie zauważyć że dziewczyna była tutaj kompletnie sama lub na kogoś czeka - chociaż stawiał na to pierwsze przypominając sobie Dom Strachów.
Ubiór
@Chishiya Yue
Warui Shin'ya and Seiwa-Genji Enma szaleją za tym postem.
Nic więcej, nic mniej.
Nie ukrywała jednak, że w jego towarzystwie spędziła naprawdę świetny czas i wielokrotnie wracała do tamtych wspomnień w pochmurne wieczory. Od wypadku mało wychodziła, a jeszcze mniej spotykała się z ludźmi, świadomie wybierając introwertyczne życie, dlatego też momenty takie jak tamte, wyjątkowo mocno zakorzeniały się w jej pamięci.
- Sato Ji-Hoon. - przywitała go lekkim skinieniem głowy. Imię mężczyzny było zaskakująco łatwe do zapamiętania, być może za sprawą obcojęzycznego wydźwięku, a być może ze względu na melodyjność, jaką niosło ze sobą.
- Na żadną randkę. Ale dzisiaj jest na tyle ładna pogoda, że grzechem byłoby przesiedzenie całego dnia w czterech ścianach. - pokręciła delikatnie głową, a jasne włosy upięte w luźny warkocz zsunęły się po drobnych plecach tworząc śnieżny wodospad. Dziewczyna odchyliła lekko głowę w tył i przyjrzała się uważniej mężczyźnie, a prawy kącik ust uniósł się nieznacznie w geście cienia uśmiechu.
- Dzisiaj masz wyjątkowo dużo ubrań na sobie. - skomentowała czerń, jaką był otulony, wciąż pamiętając świeże wspomnienie Sato w stroju królika. Było to niewątpliwie oryginalne doświadczenie, ale jakże zapadające w pamięć!
- Z naszej dwójki to ty zdecydowanie wyglądasz na kogoś, kto właśnie udaje się na randkę. - ponownie obdarzyła go nieznacznym uśmiechem, zjadając ostatnią część dango. Z niezadowoleniem westchnęła, bo choć głodu nie odczuwała, to łakomstwo przez nią przemawiało. Może kupi chociaż jedno dodatkowe do domu?
- Nie chcę ci zbytnio przeszkadzać. - przeniosła ponowne spojrzenie na mężczyznę mając nadzieję, że nie spłoszy swoją obecnością partnerki mężczyzny. Albo i partnera. Nie znała jego preferencji, ale na pewno była tolerancyjna.
Wszakże opierała swą karierę na męsko męskiej miłości.
@Sato Ji-hoon
Sato Ji-hoon ubóstwia ten post.