眠そう悪夢のコーナー AKUMU NO KŌNĀ - Page 15
Haraedo

Join the forum, it's quick and easy

Haraedo
Haraedo
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Mistrz Gry

Nie 24 Wrz 2023 - 7:25
First topic message reminder :

Jiro


Wygoda to przywilej nielicznych, jednak to od standardów danych osób zależy jej próg. Dla Jiro kanapa na której leżał była rajem. Stara i ujebana w czterdziestu różnych plamach, ale własna i nic poza nim oraz Karmelkiem się w niej nie zalęgło. Skubaniec własną dziurę wygryzł. Znowu leżałeś w mieszkaniu zupełnie jakby powódź nigdy nie nastała i była jedynie paskudnym snem. Mimo wszystko cokolwiek poprzedniej nocy wypiłeś, musiało być na tyle mocne że położyłeś się w mieszkaniu a nie na dachu czy w piwnicy. Muliło Cię i szczerze to jebnąłbyś się jeszcze na drugi boczek. Wtem nadszedł... Brzuch zasygnalizował głód burczeniem, które zapewne usłyszałby nawet pewien Minamoto bez aparatów słuchowych. Coś Ci z tyłu głowy mówiło że Tosia ogarnęła od znajomego kubełek kurczaczków, a ty w Kaeru zrobiłeś mały podbój. Trzeba żreć póki jest! Jeśli odchyliłeś głowę na bok, widziałeś lodówkę. Ponętną i nęcącą swoją zawartością. Jej drzwiczki były lekko uchylone, a z niej samej wydobywało się delikatne złociste światło. Zupełnie jakby krzyczała "Ach weź mnie, całą, bejba!"
Nie była daleko. Wystarczyło do niej wstać i złapać pierwszą lepszą rzecz do wszamania, bądź... Wszystko jak leci.

Enma

O dziwo twojego snu nie zakłóciły dziś żadne koszmary. Można by wręcz rzecz że spałeś jak ululane przez mamuśkę niemowlę. Co innego że obudziłeś się - jak z resztą mogłeś się domyślić detektywie - w środku nocy, ponieważ... Było ciemno. Niepokojący mógł być dla ciebie fakt, że lampka przy której zawsze się kładłeś była zgaszona i pomimo jakichkolwiek prób zapalenia, nie dało się tego faktu zmienić. Telefon również rył rozładowany, więc jedyne światło jakie dochodziło do twojego mieszkania, to te rzucane przez księżyc, który usilnie starał się przebić przez chmury, które delikatnie przysłaniały nocne niebo. Samo miasto wydawało się za oknem nie żyć. Brak świateł i cisza jak makiem zasiał. Mimo wszystko byłeś jednak silnym Senkensha. Zdolnym do wyczucia że coś jest nie tak. Do wyczucia obecności w swoim mieszkaniu. I tym razem zdecydowanie nie była to siostra z Happy Mealem bądź składnikami na śniadanie. Chociaż... Możliwe że była, ale to raczej nie był ten typ aury. Ten był mniej złowrogi.
Tak czy inaczej jego obecność w sypialni była słaba. Smród nieproszonego gościa dobiegał z salonu.

Carei


Twój dzień od samego poranka zapowiadał się świetnie i zdecydowanie na nic złego się nie zapowiadało. Piękne czyste niebo, słoneczna pogoda i cudowny widok z okna. Obecnie siedziałaś przed szkicownikiem i przelewałaś ten piękny widok na niego. Każdy szczegół, każdy liść, każdy kwiat... Nawet pszczoły i motylki, które na tych drugich ochoczo przysiadały. Tak detaliczny rysunek zajął ci niemal całe południe, przez co powoli ogarniało cię zmęczenie. Zaczęło się od pojedynczego ziewnięcia. Potem dopiero poczułaś opór na całym ciele. Zupełnie jakby to stało się znacznie słabsze. Czy była to najwyższa pora aby położyć się do spania? Chociaż na dziesięć minut? Zanim jednak cokolwiek zrobiłaś poczułaś dłoń na swoim ramieniu i głos nadchodzący z tego samego kierunku. - Panienko Ejiri. Panienko Ejiri.. - Sam głos był Ci bliski i znajomy. Brzmiał jak nie kto inny, tylko Jiro. Z tą różnicą że brzmiał grzecznie, spokojnie, delikatnie... Jak dobrze wychowany chłopak z dobrego domu. Jednak kiedy spojrzałaś w jego kierunku, nikogo nie dostrzegłaś. W pokoju byłaś sama, a uczucie dłoni na ramieniu nie znikało.

Warui


Kac. To pierwsza rzecz jaka uderza cię jeszcze przed otworzeniem oczu. Po ich otworzeniu możesz dostrzec sufit własnego mieszkania oraz wyczuć unoszącą się w powietrzu ostrą woń alkoholu. Nie pamiętasz nic co się wydarzyło poprzedniego dnia, co wskazywało jednogłośnie na to że zabawa musiała być przednia. Kiedy się w łóżku obracasz na boczek drugi, dostrzegasz Yelonka w koronkowej bieliźnie oraz kilka butelek po różnych akloholach na stoliczku. Gdybyś siebie nie znał pomyślałbyś że obrabowaliście monopolowy.
Jeśli skusiło cię wstać i spojrzeć przez okna bądź by chociaż założyć jakiekolwiek ubrania, mogłeś dostrzec że nadal była noc, którą rozświetlał jedynie księżyc. Wszystko też wskazywało na to że nie było prądu w całej dzielnicy, a twój telefon nie działał. Do tego był zbity. Chyba nie naprułeś się do tego stopnia by włączać tryb samolotowy i rzucać nim z dachu krzycząc "Transformacja, dziwko"? Nie, raczej nie. W końcu nie byłeś z Hasegawów.

Seiya


Sen był przyjemny i zdecydowanie jeden z lepszych. Śniło Ci się że ochoczo lejesz Bakina po ryju za to co zrobił. Prawdopdoobnie by się na tym nie skończyło i sen leciałby dalej w najlepsze gdyby nie twój własny cholerny telefon. Dzwonił przez kilka chwil, a kiedy w końcu nie odebrałeś... Nieznany numer zostawił wiadomość głosową. - Dzień dobry. Sakuya wdał się w jakąś bójkę i szybko kazał mi zadzwonić pod ten numer. - Wiadomość nagrlał jakiś nieznany Ci, ale widocznie zestresowany chłopaczyna mniej więcej w wieku twojego młodszego brata. Głos miał nieco ochrypły i oddychał szybko. Jeśli spojrzałeś na zegarek, mogłeś łatwo dostrzec że jeszcze kilka minut i wybije szesnasta. Wtedy nie było już wielu lekcji, a uczniowie głównie zajmowali się obowiązkami, bądź uczęszczali na spotkania kół zainteresowań. Nie było też wielu nauczycieli na miejscu, więc dla łobuzów była to okazja idealna by dorwać jakiś słaby cel. Daleko do szkoły Sakuyi nie było. Kilka minut metrem bądź autobusem i będziesz na miejscu.

Itou


Twoja pobudka zdecydowanie nie należała do przyjemnych. Jeszcze zanim otworzyłaś oczy mogłaś z łatwością stwierdzić kilka faktów. Po pierwsze do twoich nozdrzy docierał nieprzyjemny, metaliczny zapach krwi. Po drugie, leżałaś w nienaturalnej pozycji i coś mocno uwierało twoje kostki i nadgarstek prawej ręki. Po trzecie i najgorze, wszędzie poniżej twojej szyi czułaś wilgoć. W twojej podświadomości więc zrodziło się pytanie. Czy na pewno chcę otwierać oczy? Jeśli w końcu się na to zdecydowałaś, mogłaś dostrzec że leżałaś w wannie. Wannie pełnej krwi. Przykuta do rur kajdanami na łańcuchach. Ruszając nogami i wolną ręką mogłaś stwierdzić że na jej dnie z pewnością znajdują się jakieś bliżej niezidentyfikowane przedmioty. Jeśli zaś rozejrzałaś się po pomieszczeniu w którym Cię zamknięto, to mogłaś stwierdzić że przypominało ono piwnicę bądź kotłownię. Nie było wielkie. Mniej więcej pięć na pięć metrów. Drzwi do niego zdecydowanie były zakluczone i wykonane z grubej stali. Ściany za to już nieco mniej mogły się pochwalić. W wielu miejscach powstały zacieki i rozwijał się grzyb. Masz zdecydowane szczęście że nie jesteś ranna, bo zarazki czaiły się tu na każdym kroku. W prawej części pomieszczenia znajdował się stół a nad nim szyb wentylacyjny, jednak nie byłaś obecnie w stanie przyjrzeć się co się na nim znajduje.

Shey
Ciężki dzień, co? Budzisz się dziewczyno za kierownicą auta w jednej z uliczek Karafuny Chiku. A przynajmniej domyślasz się że w tej dzielnicy jesteś. Tak jak zazwyczaj nocą tętniła życiem, tak dziś pozostawała martwa. Na ulicach były pustki, a wszelkie światła zgaszone. Wyglądało na to że nie było prądu. Twój telefon jeśli postanowiłaś sprawdzić mówił to samo. Był całkowicie rozładowany. Tak samo z resztą jak akumulator auta którym jechałaś. Chyba ktoś zapomniał wyłączyć radio, kiedy poszedł w kimę...
Niezbyt kojarzysz czyje to auto ani co w ogóle w nim robisz. Twoja siędząca na siedzeniu obok przyjaciółka cytrynówka za to może wiedzieć na ten temat nieco więcej. Rozglądając się po aucie dostrzegasz kilka drobiazgów. Jak na przykład rozwalone miejsce na kluczyk z którego dyndały kable oraz otwarty schowek w którym było kilka klamotów. Zapalniczka, fajki, dezodorant... Bibeloty. A skoro o nich mowa, to pod lusterkiem zwisały dwie pluszowe różowe kostki. Kac był odczuwalny i nieco bolał cię łeb. Nie pomagał też zbytnio ten dziwny, oddalony szum, którego głośność powoli narastała.

Shirshu

Łóżko na którym spałaś wydawało się być wyjątkowo twarde, a wręcz wykonane z drewna. Poduszka zaś była jak worek wypchany słomą. Kiedy otworzyłaś piękne oczęta spostrzegłaś że chyba nie jesteś już w Kinigami. Byłaś zamknięta w celi, a leżałaś na drewnianej pryczce. Poduszką faktycznie zaś był worek siana. Jednak cela do współczesności miała jeszcze dalej niż Nanashi do statusu porządnej dzielnicy. Kraty były stalowe, ale domek sam w sobie drewniany i zdecydowanie staroświecki. Po elektryczności nie było nawet śladu. Kinkiety zamiast elektrycznych lamp oraz gdzie nie gdzie rozpalone świece. Nie miałaś na sobie swoich standardowych ciuchów, a więzienne łachmany będące tak naprawdę niczym więcej jak zbiorem pozszywanych ze sobą zużytych szmat.
Przy twojej pryczce rodem z siedemnastego wieku stał czysty nocnik i talerz z gotowanym pasternakiem oraz czerstwym chlebem. Jeśli zechciałaś, mogłaś się na spokojnie rozejrzeć co jest poza celą i jeśli się na to zdecydowałaś to poza stolikiem na którym leżały jakieś papiery i książka. Zdecydowanie ciekawszy był obiekt ulokowany przy drzwiach wyjściowych. Malutki piesek, a na jego szyi wisiał klucz. Drzemał sobie słodko ignorując krzyki podjudzonych ludzi jakie rozlegały się na zewnątrz.

Izaya

Budzący się w nietypowym miejscu Hasegawa. Ktoś zaskoczony? Jeszcze zanim otworzyłeś oczy do twoich uszu docierają niezliczone rozmowy wielu ludzi. O pierdołach takich jak sytuacja w pracy bądź film który chciałeś obejrzeć, a ktoś ochoczo go opowiada nie pomijając spoilerów i szczegółów. Kiedy już oczęta misiaczku otworzyłeś, to spostrzegłeś że jesteś w metrze zajmując miejsce obok jakiejś staruchy która spała oparta o ciebie śliniąc się potwornie. Na domiar złego cały wagon był wypełniony okropnym zapachem zgniłego sera i gotowanych skarpet. Co tu robiłeś? Prawdopodobnie łyknąłeś nie tę tabletkę zanim jeszcze wsiadłeś do metra i cię ścięło. Teraz metro zatrzymało się na kolejnym przystanku i drzwi do wolności przed metrowymi świrami stały otworem. Zwłaszcza że zaczynała cię boleć głowa oraz poznasz całą fabułę kolejnego już filmu. Twoja podświadomość - bądź piguła - praktycznie sama cię nosiła skłaniając do wstania i ruszenia w stronę wyjścia z pojazdu.

Kisara

Ding dong. To zegar z kukułką - prezent od jednego z pacjentów - wybił kolejną godzinę w twoim gabinecie. Tym razem skutecznie cię obudził. Obyła równo druga w nocy. Trochę późno gołąbeczku zważywszy na to że nadal siedzisz w swoim miejscu pracy. W szpitalu. Odziany w kitel. Kiedy podniosłeś głowę z biurka, początkowo nic nie widziałeś. Ale to tylko dlatego że jakaś kartka przykleiła Ci się do czoła. Po jej odgarnięciu z czoła i okazjonalnemu wyjrzeniu przez okno mogłeś dostrzec że prawdopodobnie w mieście nie ma prądu. Poza szpitalem który pracował na zapasowych generatorach właśnie na takie wypadki. Praktycznie nic cię nie trzymało w tym miejscu o tej porze. Wystarczyło zabrać rzeczy, wyjść, zamknąć gabinet i ruszyć do domu.
Jeśli tak uczyniłeś, mogłeś zauważyć nienaturalną pustkę na korytarzach i jeszcze dziwniejszą ciszę. Poza tym światło na korytarzach szwankuje, a w powietrzu unosiła się nietypowa dla tego miejsca woń słodkiej wanilii, ostrego chili i... rozkładu?

Sakuya
Śpisz i jest Ci przyjemnie i ciepło. I w sumie byłoby wspaniale gdyby nie komary uporczywie latające nad uchem i nieco twarde podłoże. Ziemiste. Po otworzeniu oczu dostrzegasz że nie leżysz w swoim łóżku, a gdzieś na ścieżce w lesie. Tuż pod drogowskazem wskazującym drogę do miasta. Co to robiłeś? Nie miałeś zielonego pojęcia, ale nie musiałeś być geniuszem żeby wiedzieć że coś ewidentnie było nie tak. Zwłaszcza że byłeś wciśnięty w jednoczęściową piżamę owieczki, która na domiar złego była utytłana krwią. I to o dziwo o naprawdę silnej woni. Niebo pokrywały chmury przez które księżyc ledwie się przebijał dając Ci nędzną namiastkę światła. Chociaż lepsze to niż próba poruszania się w absolutnej ciemności. Jeśli chciałeś sprawdzić godzinę bądź poświecić sobie telefonem, niestety nie miałeś wolnych dłoni do wyjęcia ich. Przyklejone były do dwóch nieco ciężkich pistoletów. Nie wiesz jakiego kleju użyto, ale zdecydowanie nie było to gówno za 20 yenów.

Aoi

Budzisz się... W sumie to sam nie masz pojęcia gdzie. Tupiąc nóżkami po ziemi z całą pewnością możesz stwierdzić że podłoże jest z kostki, a ty siedzisz na ławce do której najwyraźniej jesteś przykuty łancuchem. Niestety w poszukiwaniu patyczka który Ci służył za przewodnika na pełen etat od czasu pamiętnej rozłąki z pieskiem, nie trafiłeś na nic. Patyczka albo nie było, albo znajdował się poza twoim zasięgiem. Całkiem niedaleko słyszałeś szum płynącej wody, a w twojej kieszeni wściekle zawibrował telefon. - Masz nieodsłuchaną wiadomość od: Vance - I jak na zawołanie twój telefon zaczął ją odtwarzać. -Myślałem o tym i to nie wyjdzie. Jednak jestem Hetero. - To to tyle. Można by powiedzieć że to koniec, ale kiedy tylko odtwarzanie dobiegło końca, telefon kontynuował. -Masz nowe powiadomienia od: Bank Współdzielczy i Zakład Ubezpieczeń Społecznych. - Już wiesz... Że twój koszmar się zaczął.

--------------------------------------------------------------------------------------------

Dziękuję wszystkim za wzięcie udziału w wydarzeniu. Każdy z was zaczyna osobno i w miarę postępów zaczniecie się łączyć w coraz większe grupki.
Liczę że każdy będzie się dobrze bawić
Czas na odpis 26.09.2023, 22:00
Shibi
[/size]

@Hasegawa Jirō @Seiwa-Genji Enma @Ejiri Carei @Warui Shin'ya @Yakushimaru Seiya @Itou Alaesha @Amakasu Shey @Hecate Shirshu Black @Hasegawa Izaya @Satō Kisara @Yakushimaru Sakuya @Munehira Aoi
Mistrz Gry

Warui Shin'ya, Seiwa-Genji Enma, Hecate Black, Hasegawa Jirō, Munehira Aoi, Ejiri Carei, Satō Kisara and szaleją za tym postem.


Yakushimaru Seiya

Wto 6 Lut 2024 - 18:40
Pulsujący ból w skroni był nie do zniesienia i zdawało się, że był głównym powodem, dla którego Yakushimaru otworzył oczy ze zbolałym stęknięciem. Leżąc na plecach, przez jakiś czas po prostu wpatrywał się w znajomy sufit, na którym kładły się wąskie promienie porannego słońca, przebijające się przez szpary pomiędzy grubymi zasłonami. Po sennym maratonie, którego powidoki nadal gnieździły się w jego łupiącej czaszce, potrzebował chwili, by zorientować się, gdzie jest i co tu robi. Po wszystkich atrakcjach, które – jak sądził – zafundowała mu tej nocy jego własna podświadomość, nie powinien być zaskoczony tym nagłym powrotem do punktu wyjścia. Nie zdziwiłoby go nawet, gdyby nadal miał na sobie te same spodnie z przemoczonymi nogawkami i gdyby jego ręce wciąż były brudne od kurzu, sadzy i krwi po przeprawie przez rozpadający się budynek szkoły. Absurd tego rozumowania docierał do niego bardzo powoli, więc jeszcze zdążył unieść rękę ponad swoją twarz, zanim stwierdził, że to głupie. Niezdrowo błyszczącymi ze zmęczenia oczami obejrzał dłoń z każdej strony i nie dostrzegł na niej niczego oprócz gojących się już strupów na knykciach. Tatuaże na przedramieniu nie niknęły pod rękawem bluzy, którą w pośpiechu naciągnął na siebie, gdy wezwano go w sprawie młodszego brata, a nagość jego ciała kończyła się dopiero na luźnych spodniach dresowych. Podsumowujące całą tę sytuację myśli kształtowały się w jego głowie w formie krótkich zdań. Był w łóżku. Był bezpieczny. Miał wyjątkowo pojebany sen.
  — Ja pierdolę — wymruczał pod nosem tonem ubranym wyłącznie w zmęczenie, gdy pozwolił własnej ręce opaść bezwiednie na twarz. Rozmasował powieki opuszkami palców, jeszcze bardziej niż wcześniej zdając sobie sprawę z tego, że nie był wypoczęty w ogóle. Na oślep sięgnął do blatu szafki nocnej, by znaleźć leżący na niej telefon. Zamiast tego palce natrafiły na coś większego i bardziej szorstkiego niż gładka powierzchnia urządzenia. Seiya ściągnął brwi, przekręcając zwracając twarz w tamtą stronę. Trzymając sandał, przyglądał mu się tak, jakby miał do czynienia z czymś, co jeszcze nie zostało nazwane. — To chyba kurwa jakiś żart.
  No bo co innego?
  Przekonany o tym, że ktoś dla frajdy postanowił podrzucić mu tą dziwaczną niespodziankę, cisnął słomianym klapkiem w głąb pokoju. Nie mógł jednak pozbyć się dziwnego wrażenia, że coś tu ewidentnie nie grało. Widywał duchy, owszem, ale wyczarowanie przedmiotu ze snu i przeniesienie go do rzeczywistości wykraczało poza granice jego rozumowania. Yakushimaru, uznając, że jeszcze dobrze się nie obudził, zrezygnował ze sprawdzenia godziny i przewrócił się na drugi bok, by dać sobie jeszcze co najmniej pół godziny na odpoczynek. Sandał stał się częścią plątaniny porozrzucanych na podłodze ubrań, a jego obecność na długo miała pójść w niepamięć (do czasu corocznego sprzątania). Nie kontaktował się z rodziną i nie miał szansy dowiedzieć się o niegroźnym wypadku w szkole.
  Sen pozostał tylko snem.

KONIEC WĄTKU
Yakushimaru Seiya

Warui Shin'ya, Seiwa-Genji Enma, Satō Kisara and Itou Alaesha szaleją za tym postem.

Satō Kisara

Czw 8 Lut 2024 - 12:03
 Gdy się obudził, potwornie bolał go kark, a w ustach miał zupełnie sucho. Pomimo tej (najwidoczniej) dość długiej drzemki, nie czuł się ani trochę wypoczęty - wręcz przeciwnie; wydawało mu się, jakby głowę miał wypchaną grubą watą i pozlepiane powieki. Nadal widział obrazy z okropnego snu, gdy mrużył oczy, mimo że bardzo chciał się ich pozbyć. Przyłożył dłonie do rozgrzanych policzków, a potem, jakby coś go tknęło, zaczął sprawdzać stan swojego ciała - przecież tak poturbowanego we śnie jeszcze sekundy temu.
 Nic. Może jedynie lekkie pulsowanie w głowie. Nie powinno go to dziwić - w końcu to był tylko sen, a przynajmniej tym razem. W końcu po innej takiej nieprawdopodobnej marze obudził się z poranioną dłonią i pieczęcią kontraktu na piersi. Całe szczęście teraz nie wydawało mu się, że coś takiego miało miejsce. Dostrzegł ciasto i herbatę wraz z karteczką od jego przyjaciółki z pracy, na które nie mógł się nie uśmiechnąć.
 Zerknąwszy wreszcie dookoła, o mało co nie spadł z krzesła. Czarna kita, dokładnie taka jak należąca do kitsune ze snu, mignęła na skraju jego percepcji. Zimno rozlało się po jego ciele, zdając sobie doskonale sprawę z tego, że w realnym świecie nie miał szans równać się z taką istotą. Ta jednak zniknęła równie szybko co się pojawiła. Zostawiła natomiast… swoje rzeczy?
 Przyglądał się podejrzliwie listowi oraz czemuś, co wyglądało jak talizman z japońskiej mitologii. Wahał się, czy powinien w ogóle tego dotykać; jeżeli zostawiła je faktycznie lisica, kto wie, jaką magią zareagują po ich dotknięciu. Czuł jednak niesamowity pociąg do nich, pragnienie przywłaszczenia ich sobie. Po parunastu sekundach rozterek, sięgnął po nie ostrożnie… i odetchnął z ulgą. Nic na niego nie wyskoczyło, ani natychmiastowo nie zabiło. Słowa listu były co najmniej dziwne, lecz nie spodziewał się niczego bardziej sensownego od tajemniczego bytu o niezbyt dobrych zamiarach.
 Widmo śmierci było jednak bardzo obecne w trakcie snu. Martwił się o swoje życie, ale też o życie swoich bliskich. Wiedział już, że przecież nawet takie przypadkowe senne wydarzenia mogły mieć znaczenia, więc nie ucierpi, jeśli się upewni, czy inni, którzy mu towarzyszyli, przeżyli coś podobnego i czy wszystko z nimi w porządku.
 Wziął do ręki telefon pomimo późnej pory. Wiadomość zawsze można było odczytać rano, a nie był pewien, jak długo pamięć o śnie pozostanie w jego głowie.

Koniec wątku.

Jakby co, nie wykorzystywałam przerzutu. Dzięki wszystkim za event! ♥



   
   

     WAS IT JUST A DREAM?
   

   

     AM I IN TOO DEEP?
   

Satō Kisara

Warui Shin'ya, Seiwa-Genji Enma, Yakushimaru Seiya and Itou Alaesha szaleją za tym postem.

Hecate Black

Sob 10 Lut 2024 - 17:27
  Zerwała się z łóżka nagle. W jednej sekundzie wciąż jeszcze spała a w następnej już siedziała, uspokajając przyspieszony oddech. Zaskoczenie jednak bardzo szybko spadło z piedestału, szybko zastąpione poirytowaniem; powiedzieć, że była zła, to mało — był wkurwiona pod same niebiosa i potrzebowała papierosa. Prawdopodobnie poszłaby odhaczyć fajkę bez sekundy zastanowienia gdyby nie wyłapanie z tła ciemnego pokoju jaśniejącego puntu. Jedna z brwi poderwała się wówczas ku górze, naznaczając gładką twarz dziewczyny wyrazem konsternacji.
  — Co do chuja — padło jedynie. Kraknie odbijane echem od ścian odwróciło po chwili jej uwagę. Z westchnieniem wymalowanym na ustach wyciągnęła przedramię przed siebie tylko po to, by w przeciągu ledwie sekundy ptasie pazury wbiły się z lekkością w miękką skórę. Widziała, że ognik chciał ją gdzieś zaprowadzić i naprawdę miała już dość łażenia jak na jedną noc niemniej do tej pory ani raz jej nie zawiódł, więc postanowił i tym razem mu zaufać. Nim jednak zdążyła zrobić choć jeden krok naprzód, liścik zwrócił uwagę kolorowych ślepi. Te prześledziły krótką linijkę tekstu tylko po to, by kartka w moment później została zgnieciona w dłoniach i podrzucona do płomieni yokai w których zniknęła bezpowrotnie. Cmoknięcie pełne uznania wybrzmiało z ust Black moment później.
  Wyszła na zewnątrz, odpalając papierosa tuż po przekroczeniu progu. Dłuższą chwilę przewracała metalowe zippo między palcami — coś wyraźnie chodziło jej po głowie lecz postanowiła zachować milczenie. Drgnęła dopiero gdy zimny psi nos tknął odsłoniętego uda. Odwróciła wówczas wzrok, kontrolując sylwetkę wielkiego wilczaka; uśmiech samoistnie rozciągnął dziewczęce usta.
  Im bliżej miejsca do którego prowadził ją ognik, tym wyraźniejszy stawał się odgłos skomlenia. O ile ognik jako yokai nie zaskoczył jej ż tak bardzo swoim wyjściem poza ramy snu, tak wiernego psiak którego zdecydowanie znała już się nie spodziewała. Mimo tego przyklęknęła tuż obok, powoli wyciągając do niego ręce. Gdy tylko oswoił się z jej zapachem, zajęła się wyjęciem drobnej łapki z zębów pułapki.
  — Chyba jednak jesteśmy na siebie zdani, hm? — mruknęła, przytulając szczenię do piersi.



眠そう悪夢のコーナー AKUMU NO KŌNĀ - Page 15 Dbxp57j-dedbb91a-6777-42a9-adb3-e1e58d0c1967.png?token=eyJ0eXAiOiJKV1QiLCJhbGciOiJIUzI1NiJ9.eyJzdWIiOiJ1cm46YXBwOjdlMGQxODg5ODIyNjQzNzNhNWYwZDQxNWVhMGQyNmUwIiwiaXNzIjoidXJuOmFwcDo3ZTBkMTg4OTgyMjY0MzczYTVmMGQ0MTVlYTBkMjZlMCIsIm9iaiI6W1t7InBhdGgiOiJcL2ZcLzNhN2E1NDllLTIwOGItNDRiOS04NTAwLTE2NzY3NGI0YTY2NlwvZGJ4cDU3ai1kZWRiYjkxYS02Nzc3LTQyYTktYWRiMy1lMWU1OGQwYzE5NjcucG5nIn1dXSwiYXVkIjpbInVybjpzZXJ2aWNlOmZpbGUuZG93bmxvYWQiXX0
| IN THIS WHOLE WIDE WICKED WORLD THE ONLY THING YOU HAVE TO BE AFRAID OF IS ME |
Hecate Black

Warui Shin'ya, Seiwa-Genji Enma, Satō Kisara, Yakushimaru Seiya and Itou Alaesha szaleją za tym postem.

Warui Shin'ya

Sob 23 Mar 2024 - 18:40
Gwałtowny wdech.

Wynurzył się z oceanicznych czerni snu, raptownie podrywając do siadu. Z piersi opadła cienka narzuta, odznaczyła się jasnoszarym akcentem na czarnych, dresowych spodniach. Senność kłuła pod powiekami drobinkami piasku, które nie chciały umknąć poza ich obręb. Nie kontaktując jeszcze zbyt dobrze odrzucił koc jedną ręką, pięścią drugiej sięgając do obolałych ślepi. Knykieć ledwo jednak musnął ich kącik w strasznie dziecięcym potarciu; bo gdzieś w trakcie, łapiąc refleksy pierwszych promieni słońca, od srebrnych ogniw odbił się porażający blask i to już drugi raz jak coś go oślepiło.

Odetchnął rozdrażniony, zamykając mocniej dłoń, czując pod nią ciepło blaszki. W opuszkę wżynał się grawer. Jednocześnie wiedział i nie wiedział co posiadał. Ciało reagowało nawykowo, kilka razy udało mu się wybadać już ten przedmiot, choć miał wrażenie, że odgrywało się to wieki temu - całe millenia wstecz. Umysł był jednak otępiony, jeszcze zdominowany przez koszmar, jakby to samo słońce, które pozbawiło go wzroku, szkląc jasność okalającą źrenice, dopiero przerzedzało kłęby ciemności z wymęczonej psychiki.

Bose stopy z łoskotem opadły na podłogę. Deski przyjęły jego ciężar ze bolesnym skrzypnięciem, które zbudziło ze snu leżącego przy kanapie owczarka. Łeb zwierzęcia zadarł się gwałtownie, mleczne ślepia wbiły w blade oblicze właściciela, sterczące uszy zatrzepotały finalnie kierując się ku rudowłosemu. Ale skąd Mittsu miałaby wiedzieć o co chodzi? Jak rozpoznać, że obiekt, który z taką uwagą i niedowierzaniem oglądał jej pan ma znaczenie większe niż cokolwiek?

W głowie Shina krystalizował się już jednak plan, bo choć całość wydawała się surrealna, a wszystkie detale, przed sekundą ostre jak brzytwa i raniące umysł przy byle poruszeniu, zatracały się w swojej formie ulatując podobnie jak ciemna mgła strachu, bez przeszkód znalazł zastosowanie dla tej cennej przecież pamiątki.

O ile...

Uniósł wzrok na blat zasyfionego gazetami i notatkami stolika.

... to oryginał.

Dowie się jednak tego bez problemów, bo nieśmiertelnik Ichiru to jedyna niefałszywa rzecz w świecie Ye Liana. I jeżeli w tym momencie to on ściskał tę prawdę w pięści wszystko będzie widział w srebrze cudzego spojrzenia.

Wiem, że już dawno po fakcie, ale po prostu chciałam napisać tego posta, aby przyklepać sobie motyw na solidnie. Dodatkowych profitów nie biorę. <3

- zt
Warui Shin'ya

Ye Lian and Dango Kyōjurō szaleją za tym postem.

Sponsored content
maj 2038 roku