14 Nawiedzonych Nocy - Page 6
Haraedo

Join the forum, it's quick and easy

Haraedo
Haraedo
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Mistrz Gry

Czw 2 Maj - 0:27
First topic message reminder :

14 Nawiedzonych Nocy - Page 6 Conjuringhouse

Była godzina dziewiąta rano w poniedziałek. Dwa czarne wany podjechały pod dom Howensów przywożąc na miejsce siedmioro uczestników programu. Dom otaczał prawie trzymetrowy, kamienny mur, przez który nie byliście w stanie niczego dostrzec.
- Postawiliśmy ten mur specjalnie na potrzeby programu! - powiedział z uśmiechem Charlie Benett, niemal dumnie, jakby dokonał czegoś niesamowitego, producent stacji telewizyjnej TTV. Był to dość niski mężczyzna, nieco przysadzisty o grubym wąsie, którego moda przeminęła chyba z dziesięć lat temu. Był lipiec, temperatura pomimo porannej pory zaczynała doskwierać. Było chyba z trzydzieści stopni w cieniu, a przecież nie było nawet południa.
- Przez czternaście dni będziecie odcięci zupełnie od świata. Zero kontaktu z rodzinami, przyjaciółmi, z nami. W zamrażalce i lodówce macie zapasy jedzenia na czternaście dni, a woda w kranie jest zdatna do picia. To co? - klasnął w dłonie, uśmiechając się promiennie spoglądając na każdego z was po kolei.
- To do zobaczenia! - pomachał wam, kiedy przekraczaliście metalowe drzwi, które bardziej przypominały zabezpieczenie, jakie stosuje się przy różnego rodzaju sejfach, aniżeli domach. Z drugiej strony ich grubość i ciche skrzypnięcie, gdy zamykały się za wami dodawały jedynie klimatu. Po chwili mogliście usłyszeć metalowy odgłos łańcucha, a na koniec pstryknięcie kłódki.
Staliście w siódemkę przed staro wyglądającym domem, w którym już na pierwszy rzut oka nikt nie mieszkał od paru dobrych lat. Trawa dookoła sięgała niemalże łydek i jeżeli kiedykolwiek była tutaj jakaś ścieżka - już dawno zniknęła pod naporem chwastów i gąszczy. Ciemna cegła domu straszyła wyblakłym kolorem, a w wielu miejscach odpadał tynk, z kolei na dachu mogliście dostrzec brak paru dachówek. Do starych, odrapanych i drewnianych drzwi prowadziły trzy schodki zbudowane z drewna, a każdy stawiany krok na nich niósł ze sobą dziwnie brzmiące skrzypienia, jakby w każdej chwili miały się zarwać.
Po wejściu do domu od razu w wasze nozdrza uderzył zapach stęchlizny oraz gęsty zaduch. Brudne i zakurzone podłogi od lat nie widziały szczotki i mydła, tak samo ściany, w których rogach znajdowały się grube pajęczyny. Tapety w blade kwiaty w wielu miejscach odpadały grubymi warstwami, a wszystko dookoła, zaiste, wyglądało gorzej od przysłowiowych "spartańskich warunków". A wy mieliście tu spędzić czternaście długich dni i nocy.

-------

Mapy:
Spoiler:

- Termin na odpisy: 04.05 23:59
Nie obowiązują kolejki. Możecie pisać ile potrzebujecie. Jeżeli będziecie potrzebowali interwencji MG przed upływem terminu - oznaczcie mnie.

Z niektórymi z was mogę czasami prowadzić mini fabułę na pw, by nie psuć rozrywki innym.


@Ejiri Carei @Hasegawa Izaya @Yakushimaru Seiya @Shiba Ookami @Warui Shin'ya @Isei Yoshiro @Saga-Genji Momoka
Mistrz Gry

Warui Shin'ya, Ejiri Carei, Shiba Ookami, Itou Alaesha, Matsumoto Hiroshi and Saga-Genji Momoka szaleją za tym postem.


Isei Yoshiro

Czw 6 Cze - 16:16
Isei przyjrzał się zawartości apteczki i ogarnęła go wściekłość. Dokładnie ją skompletował przed wyjazdem — miała przygotować ich na większość lekkich i średnich urazów, jakie mogliby odnieść w programie. Teraz nie dość, że była zdekompletowana, to jeszcze medykamenty zostały podmienione na przeterminowane. W ostatniej chwili cofnął się, czując swąd zepsutego żelu antyhistaminowego i nie użył go na Ejiri. Jedynie obejrzał ranę, dopilnowując, by ją bardzo dokładnie umyła wodą z mydłem.  Pozostałym uczestnikom nawet nie trzeba było niczego tłumaczyć — ktokolwiek zerknął na zawartość apteczki, widział, że ktoś przy niej majstrował. 
Przykro mi, niczego więcej nie mogę zrobić. — Rzucił do dziewczyny, ale też częściowo do pogryzionych chłopaków. Zdawało mu się, że Rudy (musi zapytać go o imię w końcu) wcześniej odparł oschle na jego instrukcje. Niemniej chciał traktować ranę wodą utlenioną, co nie jest najgorszą opcją, jednak nie zaleca się jej na otwarte rany. Jednak teraz to i tak nie miało znaczenia. Mieli tylko wodę i mydło. Choć dobre i to. 

Yoshiro przed programem przeczytał całą umowę od góry do dołu, każdy mikroskopijny druczek i nigdzie nie znalazł tam choćby sugestii, że organizatorzy mogą ingerować w zabrane przez nich przedmioty. Gdyby to była jakakolwiek inna rzecz, to pewnie nie wzbudziłoby w nim to tak gwałtownej reakcji, ale apteczka? To nie było po prostu nieczyste zagranie, to była głupota i narażanie uczestników na utratę zdrowia. Po zakończeniu programu pokaże umowę prawnikowi. Jeśli rzeczywiście nie znalazł się w niej żaden tego typu zapis, to nie omieszka podjąć odpowiednich kroków na drodze sądowej. W tym momencie jedyne co mógł zrobić, to opróżnić apteczkę z zepsutych i nieprzydatnych elementów. Zostawił tylko plastry, bandaże, gazy i tego typu rzeczy (i może coś jeszcze zostało w apteczce?). Z trzaśnięciem wieka zamknął plastikowe pudło, a zepsute leki wyrzucił z hukiem do kubła w kuchni robiącego za śmietnik. Niemniej, nie odezwał się nawet słowem. Nie zwykł przerzucać swojej złości na innych ludzi.

Uspokoił go dopiero ciepły prysznic, który wziął przed położeniem się spać. W końcu brał udział w „show”. Najwyraźniej tak to miało wyglądać i takimi zagrywkami chcieli przyciągać uwagę widzów. Niech będzie. Musi spodziewać się niespodziewanego. 

Zasnął szybko, przyzwyczajony do gorąca, które w jego rodzinnej miejscowości było normą przez większość roku. Po jakimś czasie w jego sen wdarł się dźwięk tykania. Początkowo zmieszał się z marzeniami sennymi, jednak w końcu zmusił Yoshiro do pobudki. Zegar w jadalni. To z pewnością on — właśnie tak wyobrażał sobie jego dźwięk. Parsknął głośno w głuchą ciszę pokoju. Mechanizm zegara był nienaturalnie zablokowany, a więc organizatorzy musieli założyć na niego elektroniczną blokadę. Właśnie teraz ją zwolnili, aby ich nastraszyć. Dobre sobie. W zasadzie to słaba sztuczka, bo o niedziałającym zegarze mógł wiedzieć jedynie on i facet od kartki ze ściany. Nie miał zamiaru doglądać w tym momencie zegara. Zapewne i tak mechanizm byłby znowu zablokowany i rano będzie tak samo. Nie było czego sprawdzać. Szybko przyzwyczaił się do tykania zegara, które przyniosło mu na myśl dom dziadków i znowu zapadł w sen. Do czasu aż nie przebudził się gwałtownie na dźwięk kobiecego wrzasku.
Isei Yoshiro

Warui Shin'ya, Ejiri Carei, Yakushimaru Seiya, Hasegawa Izaya and Matsumoto Hiroshi szaleją za tym postem.

Yakushimaru Seiya

Czw 6 Cze - 21:15
Co jakiś czas klął pod nosem, bo tylko to dawało upust poirytowaniu, które odczuwał, gdy po raz kolejny obracał się na łóżku. Nie wiedział, czy bardziej przeszkadzał mu zaduch czy niewygodny materac. Pierwsza noc w nowym miejscu bywała trudna, gdy ciało nie od razu przyzwyczajało się do nowych warunków. Łóżko, na którym leżał, było za małe. Może zadowoliłby się nim, gdyby jeszcze był niewyrośniętym nastolatkiem, ale teraz czuł się tak, jak na więziennej pryczy – pokoje zresztą były łudząco podobne do celi, które urządzano w ten sam sposób. W więzieniu nigdy nie był, ale zakładał, że właśnie tak czuli się skazańcy. Byli skazani nie tylko na pozbawienie wolności, ale i na wszelkie niewygody. Mógł, rzecz jasna, trochę przesadzać, bo w rozdrażnieniu przeszkadzało mu dosłownie wszystko, a koc lepiący mu się do nagich pleców był chyba najgorszy, więc koniec końców wylądował na podłodze.
  Zrobiło mu się lepiej. Minimalnie.
  Trudno powiedzieć, ile czasu minęło, zanim zaczął odpływać. Odnosił wrażenie, że trwało to wieczność, a jego umysł i tak na przemian wyłączał się i odpływał ku snom, tylko po to, by zaraz znów przybijać do brzegu jawy (wtedy aż za bardzo zdawał sobie sprawę z panującej dookoła ciszy). Brakowało mu słuchawek w uszach i muzyki, która zwykle bywała pomocna – nakierowywała jego myśli na przyjemniejsze tory i pobudzała wyobraźnię. Wiedział, że gdyby nie ta panująca dookoła martwota, może nie zwracałby uwagi ani na upał, ani na chujowy materac, ani na szorstki koc, którego nie dałby nawet psu.
  Nie zignorowałby za to ciepłego oddechu, bo wiązał się z czymś zupełnie nieprzewidzianym, więc i Yakushimaru zareagował w nieprzewidziany sposób, gdy odruchowo zamachnął się ręką. Niewiele myślał na temat tego, kto mógł wkraść się do jego pokoju, ale na pewno miał dostać solidną nauczkę za branie go z zaskoczenia i przeszkadzanie mu przespaniu chociaż tych kilku godzin do rana. Tyle, że przedramię czarnowłosego przecięło jedynie powietrze, a pierwszym, co zaświtało w głowie Seiyi było to, że miał skurwiel refleks.
  — Masz przejebane — rzucił w ciemność, gdy poderwał się na łokciach do pozycji półleżącej. Półmrok panujący w pokoju był wystarczający, by w kolejnej sekundzie spostrzegł, że obok nikogo nie było. Nie słyszał też kroków, które świadczyłyby o tym, że ktoś zdążył już uciec za drzwi. Stare deski skrzypiały na tyle głośno, że mało kto byłby w stanie przemknąć po nich bezszelestnie.
  O ile nie był duchem.
  Chłopak przez jakiś czas tkwił w tej jednej pozycji, błądząc spojrzeniem po wszystkich kątach niewielkiego pomieszczenia. Nasłuchiwał intensywnie, ale w uszy wgryzała mu się tylko ta intensywna cisza, którą zakłócał jedynie cichy szmer jego własnego oddechu. Wreszcie z niezadowolonym pomrukiem odchylił głowę do tyłu i znów runął na plecy, wbijając wzrok w sufit. Wcześniejszy oddech stał się dla niego jedynie majakiem wywołanym zmęczeniem. To ironiczne, że w takiej chwili sabotował go nawet własny umysł, który jak na złość postanowił uczepić się pozostania świadomym.
  Gdyby wierzył w tak silne przeczucia i w intuicję, być może uznałby, że zupełnie instynktownie trwał w trybie czuwania. Gdy chwilę później pocierał palcami zmęczone oczy, po całym domu poniósł się nieco stłumiony wrzask. Seiya ponownie poderwał się do góry, tym razem do siadu. Pojedynczy krzyk może nie zrobiłby na nim takiego wrażenia, ale ten zdawał się rozpaczliwie ciągnąć w nieskończoność. Jak każdy typowy bohater horroru – choć zwykle wyklinał ich, gdy widział ich debilne zachowanie na ekranie – niewiele myśląc, zszedł z łóżka i gwałtownie otworzywszy drzwi tak, że z hukiem uderzyły o ścianę, opuścił swój pokój. Zaledwie pobieżnie rzucił okiem na jadalnię, ale nietrudno było się domyślić, że krzyki dobiegały z piętra wyżej i to tam skierował pospieszne kroki, które ciężko tłukły o drewniane stopnie. Niewiele robił sobie z tego, że postawi na nogi cały dom, bo zakładał, że dziewczyna i tak poradziła sobie z tym doskonale.
  — Hej! — podniósł głos, by jakoś zwrócić na siebie uwagę albo oznajmić wydzierającej się dziewczynie (@Ejiri Carei), że przynajmniej nie była tu sama. W otwartych drzwiach dostrzegł rudowłosego (@Warui Shin'ya), który wyglądał, jakby właśnie przymierzał się do zamachu na… chuj wie co. Przed sobą miał tylko powietrze. — Co się tu, do chuja, dzieje? — zatrzymał się w pół kroku, gdy klamka drzwi, za którymi znajdowała się czarnowłosa opadła z impetem pod naporem (zapewne) jej ręki. Na końcu języka miał pytanie, czy to znów były te jebane szczury, ale przerażenie brunetki – nawet jak na jego standardy – było nieproporcjonalne do strachu przed zwykłym gryzoniem.
Yakushimaru Seiya

Warui Shin'ya, Ejiri Carei, Hasegawa Izaya, Matsumoto Hiroshi and Isei Yoshiro szaleją za tym postem.

Ejiri Carei

Pią 7 Cze - 22:45
Ciężko było jej utrzymać się w pionie. Przerażał ja sam fakt tego - co miała za sobą. I nawet jeśli przez łzy, rozpaczliwie zamykała oczy, pod powiekami wciąż rysował się ten sam wykręcony obraz i rozdziawione usta z wiszącą między nimi broszką. Czy pamiętała ją w ogóle przy sukni ślubnej? To co wtedy zastanawiało, to niekończące się skupienie Momoki , jakby zamkniętej od razu w autystycznym świecie. Nie próbowała nawet odwrócić się za siebie, a rozdygotany paniką umysł sugerował, że trup pochwyci ją za ramiona.
Bolała ją krtań od krzyku, który urwał się w jakimś potknięciu, gdy drżącymi dłońmi w końcu nacisnęła klamkę, a drzwi rozwarły się z szumem kliknięcia i jej własnym potknięciem. Niemal upadła na kolano, podpierając się o framugę wejścia, za które chwyciła rozwarte, blade palce, by pociągnąć się mocniej. Jak najszybciej chowając ciało z pokoju.
Półmrok korytarza, przez moment wirował, zamazany zduszonym łkaniem, ale charakterystyczne Hej, pociągnęło uwagę w stronę wysokiej, męskiej sylwetki
- Ona nie żyje - wydusiła w końcu, nie poznając dźwięczności własnego głosu - n-nie żyje - powtórzyła, w końcu przylegając do ściany. Nie próbowała powstrzymywać łzami zduszonego, przerażonego jęku. J jakimś zwolnionym tempie, szarpnęła ciałem, odepchnęła się od zmurszałej powierzchni za plecami, by z wyciągniętą przed siebie ręką, z malującą się rozpaczą, zatrzymać krok w połowie drogi do Seiya. W zamroczeniu, pochylona, z potarganym warkoczem opadłym na kruche ramię, dopiero zauważyła kolejnego z uczestników - pochyloną sylwetkę w drzwiach niedaleko. Ogień zwichrzonych włosów podkreślił, kogo zdążyła swoim wrzaskiem zaalarmować jeszcze
- Warui? - spróbowała zwinąć w pięć drugą dłoń, do tej pory skuloną przy biodrze, ale ból zaatakował ostro, przypominając o napuchniętym palcu, który powoli przypominał zaczerwieniony, nadmuchany balonik. Robiło jej się coraz bardziej mdło i słabo i tylko siłą woli kontrolowała słabość, która wspominała się pod skórze, miękcząc kolana, wprawiając mięsnie w drżenie, a ją samą przyprawiając o mrokliwe zawroty głowy. Nie chciała wierzyć w to co zobaczyła, ale durne powróżenia - że to był tylko koszmar, wcale nie pomagały. Pod powieką, widziała wciąż ten sam obraz dziewczyny, jej zapadły wzrok, rozwarte szczęki i nienaturalnie wykręconą głową.
Obudź się. Proszę, już się obudź.


14 Nawiedzonych Nocy - Page 6 074f39fd9f83bce775651fa5ead9bce4

Blood beneath the snow
Ejiri Carei

Warui Shin'ya, Itou Alaesha, Hasegawa Izaya and Matsumoto Hiroshi szaleją za tym postem.

Warui Shin'ya

Sob 8 Cze - 0:00
- Co się tu, do chuja, dzieje?

- Nie wiem.

Przełknął irytację, spoglądając tylko kątem oka ku dolnym rejonom schodów, gdzie mignął mu przeklinacz (@Yakushimaru Seiya); Shin nie wyglądał na szczególnie urzeczonego akurat taką formą zainteresowania, ale nie miał też czasu, aby wdawać się w dyskusje. Tylko szczęki lekko się zacisnęły; skóra żuchwy napięła, zdradzając wstępne ciśnienie. Uwagę i tak prędko odciągnęła czarnowłosa (@Ejiri Carei). Spojrzał w jej kierunku, wychodząc z pomieszczenia z trzaskiem zamykających się za nim drzwi. Jeszcze sam ledwo kontaktował; był na granicy snu i jawy, w tle szumiało mu od majaków, które jak lepka maź zdążyły otoczyć umysł. Dźwięk własnego nazwiska zadziałał jak uderzenie dłońmi o plecy. Ruszył w jej kierunku, unosząc lewe ramię, jakby skory do tego, by to na nim oparła ciężar zdenerwowanego ciała.

- Wdech i wydech - instrukcja przemknęła w osłupieniu, kiedy unosił wzrok ponad krucze pasma, starając się zajrzeć do pokoju dziewczyny. Mdłe światło rozganiało mroki wnętrza, ale ze swojej perspektywy, utknięty pomiędzy pomieszczeniami, nie miał zbyt dobrego wglądu. Widział jedynie kawałek ściany; torbę z ubraniami. Co mogło ją aż tak zdenerwować?

- Kto nie żyje?

Jedno z serii najgłupszych pytań. Nie spodziewał się jednak tak drastycznych opcji. Podejrzewał kolejne zwierzę. Może mysz, może jakieś ptactwo (sowę?), cokolwiek, co w przyjętym schemacie podkręca u płci żeńskiej decybele. Dalej dzwoniło mu w uszach od wrzasku; zapomniał prawie o tym dziwnym cieniu spod swoich drzwi; o kartkach notatnika, który wciąż trzymał w ręce. Krzyk Ejiri dalej niósł się echem u dna ucha, przeszywał bębenki do stopnia, w którym zaczynał wątpić, że prowodyrem zamieszania jest pierwsze lepsze szczurzysko.

- Powinnaś usiąść - był gotów na rolę kogoś, kto przejmie część jej wagi. Wyglądała zresztą, jakby miała słaniać się na nogach przez całą drogę powrotną do siebie i choć dotyk rozedrganego ciała powinien dać wystarczająco do myślenia, padło jedynie: wolisz wejść do mnie?


Ostatnio zmieniony przez Warui Shin'ya dnia Sob 8 Cze - 0:49, w całości zmieniany 1 raz (Reason for editing : powtórzenia.)


従順な
Warui Shin'ya

Ejiri Carei, Yakushimaru Seiya, Itou Alaesha, Hasegawa Izaya and Matsumoto Hiroshi szaleją za tym postem.

Ejiri Carei

Sob 8 Cze - 0:34
— Wdech i wydech
Głos zabrzmiał jak wibrujący nośnik, przebijający się przez otaczający umysł mur. Ledwie uniosła zamglony wzrok, by dłonią bledszą o kilka tonów (jeśli w jej przypadku było to możliwe), niezranioną, zamiast na podsuniętym ramieniu, oprzeć na męskiej piersi. Palce zagięły się w rozpaczliwie prośbie. Zmięła zar5az zwilgotniały (od jej łez) materiał koszulki niemal w pięść. Głowę oparła zaraz obok, jakby przytknięte czoło było w stanie się w ten sposób osłonić. I przegonić dudniący koszmar.
Koszmar?
A co jeśli zmęczony umysł dal się ponieść sugestii? Odpowiedzią wciąż było powracające, martwe spojrzenie jej nocnej towarzyszki. Mdliło ją za każdym razem na klejące się do myśli wspomnienie. Czy nie obudziłaby Momoki, gdyby... gdyby...
- Ona - wyszeptała gdzieś w miękkość materiału, o który wciąż się opierała, ani na moment nie starając się unieść wzroku - Momoka - dodała, odsuwając ściśnięte, drżące usta tylko odrobinę, tyle, by o ton podnieść głos, przesuwając głowę tak, by przesunąć skronią o podsunięte bijącym uderzeniem serca - ciało. Pulsująca bólem ręka, trzymała opuszczoną wzdłuż ciała, mimowolnie starając się jej nie urazić (jeszcze bardziej). To strach grał krzykliwe tony, spychając na bok logikę i problemy, które - w pierwszej kolejności wybudziły ją ze snu. Czy aby na pewno?
- NIE - prawie szarpnęła ciałem, gwałtownie kuląc ramiona - nie chcę sama, nie zostanę sama, nie chcę - powtarzała, kręcąc głową. Ta zdawała się zalać ciężkością, osiadając na dnie umysłu szydercza kpiną  paniki. Nie zachowywała się racjonalnie. Ale - nigdy w życiu nie znalazła się w pobliżu martwego ciała. Wszystko, co widziała, w artystycznej wyrazistości szczegółów - przerażało, dla odmiany wiążąc w supeł zaciskającą się na krtani obręcz.
Nie wrócę tam. - mówiło uniesione w końcu w płaczliwiej prośbie spojrzenie, dwóch kawowych węgielków ślepi.


14 Nawiedzonych Nocy - Page 6 074f39fd9f83bce775651fa5ead9bce4

Blood beneath the snow
Ejiri Carei

Warui Shin'ya, Yakushimaru Seiya, Hasegawa Izaya and Matsumoto Hiroshi szaleją za tym postem.

Yakushimaru Seiya

Sob 8 Cze - 14:18
Dziwne, bo jeszcze chwilę temu na końcu języka miał pytanie „Ktoś umarł?” i tylko za sprawą dziwnego zrządzenia losu w porę ugryzł się w język. Pomimo niezbyt okrzesanego usposobienia, czasem odnajdował w sobie te niewielkie zapasy ogłady, które sprawiały, że starał się nie bagatelizować niektórych spraw. Tak jak teraz, gdy skulona z przerażenia dziewczyna, opuściła w pośpiechu swój pokój.
  — Ona nie żyje.
  Trudno było powstrzymać spojrzenie uciekające ku drugiemu chłopakowi (@Warui Shin'ya), gdy z ust czarnowłosej padło to dość absurdalne stwierdzenie. Byli w końcu uczestnikami programu, w którym wszystko miało na celu ich nastraszyć. Zastanawiał się nawet, czy wśród nich nie było podstawionych aktorów, a jeśli tak – dziewczyna świetnie sprawdzała się w swojej roli, bo w pierwszym odruchu naprawdę przyszło mu na myśl, że jednak coś się stało. Nie odezwał się jednak ani słowem, przez moment po prostu obserwując tę próbę uspokojenia jej przez rudowłosego. Zresztą sprawdzał się w tej roli znacznie lepiej niż ktoś, kto prędzej był gotów wyrwać się do przodu i osłonić kogoś własnym ciałem w instynktownej odpowiedzi atakiem na atak. Zagrożenie jednak nie nadciągało, a z pokoju nie dobiegał żaden szmer, który świadczyłby o tym, że powinni mieć się na baczności.
  Z umęczonym westchnieniem przesunął ręką po karku, głośno wypuszczając powietrze przez nos. Noc i tak miał już zjebaną, ale ciężko było mu dodatkowo wściekać się na spanikowaną laskę.
  — Sprawdzę — zakomunikował, bo któreś z nich musiało potwierdzić, że niczego tam nie było. Wymijając pozostałą dwójkę i stawiając pierwsze kroki naprzód, w głowie był w stanie wyjaśnić sobie nawet to, dlaczego jej współlokatorka nie obudziła się, gdy brunetka wszczęła alarm swoim krzykiem. Niektórzy mieli tak głęboki sen, że dosłownie spali, jak zabici i tej wersji trzymał się jeszcze mniej więcej przez dziesięć sekund, gdy postanowił zwrócić się do dziewczyny (@Ejiri Carei): — Pewnie odjebali jakieś wiarygodne efekty specjalne dla dobra programu. Musiałaś mieć zły sen i to tylko ci się przywi- — urwał, gdy zatrzymał się w drzwiach. Nie musiał przemykać wzrokiem po pokoju, po którym rozpływało się słabe światło nocnej lampki – jego wzrok od razu zatrzymał się na dostawionym łóżku, na którym siedziała dziewczyna. Z początku nie widział w tym niczego dziwnego, ale im dłużej wpatrywał się w Momokę, jej pozycja coraz bardziej zaczynała wydawać mu się nienaturalna.
  Dłużące się milczenie czarnowłosego mogło wydawać się coraz bardziej niepokojące, zwłaszcza że przez moment wyglądał tak, jakby zatrzymał się w czasie, podczas gdy dla Waruiego i czarnowłosej ten płynął dalej. Dopiero mrugnięcie i ruch szczęki, gdy zamykał lekko rozchylone usta, dał im sygnał, że nie zawiesił się na stałe. Nadal jednak nie odezwał się ani słowem, procesując w głowie to, czy powinien wierzyć własnym oczom, ale nie wierzył. Nie uprzedzając nikogo, ruszył wolnymi krokami w głąb pokoju. Nieważne, jak wiarygodnie wyglądał obraz, który miał przed sobą, wolał upewnić się, że nie miał do czynienia z podstawioną tam kukłą. Wszystko tutaj miało być przecież tylko zabawą. Zbliżywszy się do niej na odpowiednią odległość, trącił dwoma palcami wątłe ramię.
Yakushimaru Seiya

Ejiri Carei, Itou Alaesha, Hasegawa Izaya, Matsumoto Hiroshi and Isei Yoshiro szaleją za tym postem.

Shiba Ookami

Sob 8 Cze - 17:09
Skrzypnięcie łóżka pod nim wydało mu się na tyle groźne, że jedynie siłą woli powstrzymał się przed poderwaniem się z niego w celu uniknięcia przykrego spotkanie z podłogą. Sen przyszedł mu zaskakująco łatwo i było w tym coś dziwnego. Nikt normalny nie zasnąłby sielsko w tak starym i podobno też nawiedzonym domostwie. A, no tak. Mu od normalności było naprawdę, ale to naprawdę daleko. I ten błogi sen został brutalnie przerwany przez skrobanie w drewno. Wstał z łóżka uważając żeby do reszty go nie rozjebać, zbliżył się do okna i zaczął szukać tego co wydawało ten paskudny odgłos. Zwłaszcza że było to bardziej brzęczenie, przez które włos jeżył mu się na karku. Na szczęście przed dokładnym sprawdzeniem tego powstrzymał go kobiecy wrzask. Szczur przybył z odwetem tym razem w kierunku dziewczyn? Szarpnął drzwi otwierając je i natychmiast skierował się do miejsca w którym rozległ się wrzask. -Co się dzieje? - Odparł bezpardonowo dopiero potem próbując się rozejrzeć i obeznać w sytuacji jaka ich zastała.


#a2006d
Shiba Ookami

Warui Shin'ya, Itou Alaesha and Matsumoto Hiroshi szaleją za tym postem.

Mistrz Gry

Pon 10 Cze - 1:43
Krzyk Ejiri rozbrzmiał po całym domu, budząc praktycznie wszystkich tymczasowych mieszkańców. Jako pierwszy na ratunek ruszył Warui, który bez najmniejszego problemu dopadł do pokoju dziewczyny w tym samym momencie, w którym ciemnowłosa opuściła pomieszczenie przerażona. Jej blada skóra wyróżniała się na tle panującego pół mroku na korytarzu. Jak jasna, lekko rozmazana plama, tak nierealna, ale jednocześnie niezwykle prawdziwa. W zaledwie kilka sekund później dotarł do reszty Seiya. I choć krzyk dziewczęcia z pewnością zbudził pozostałą trójkę, to zarówno Isei, jak i Izaya nie zaszczycili ich swoją obecnością. Być może sen jednak wygrał, i każdy z nich jedynie przekręcał się na drugi bok nieświadomy tragedii, jaka aktualnie się działa.
Ejiri niemal słaniała się na nogach, walcząc do samego końca o to, by nie poddać się miękkości kolan i nie opaść w ramionach rudowłosego, choć może wtedy udałoby jej się zapomnieć na ulotną chwilę o koszmarze, którego była świadkiem. Kiedy Shiba dotarł na górę, Seiya zdołał już wejść do pokoju, by móc bliżej przyjrzeć się Momoce. Wyglądała niezwykle prawdziwie, a im bliżej podchodził, tym bardziej mógł być przekonany, że dziewczyna naprawdę nie żyje. Druga opcja była taka, że producenci mogli zorganizować zaskakująco hiperrealistyczną lalkę w jej miejsce. Jej ciało było lekko sztywne, ale zdawało się wciąż ciepłe, gdy palce naparły na jej ramię, by sprawdzić jej realność.
Niestety, wszystko wskazywało na to, że miał przed oczami najprawdziwszą Momokę.
Chyba?
Być może.
Kto wie.
W tym samym czasie z salonu rozbrzmiał głośny, poczwórny dźwięk zegarowego uderzenia oznajmiającego, że właśnie wybiła godzina czwarta.
A potem na powrót zapadła cisza w domu.

Jeżeli ktoś chce sprawdzić stan Momoki; czy na pewno nie żyje; czy jest realna; jak zginęła: Proszę rzucić na medycynę

--------------
Termin: 12:06 23:59


@Warui Shin'ya  @Yakushimaru Seiya  @Isei Yoshiro  @Shiba Ookami  @Hasegawa Izaya  @Ejiri Carei
Mistrz Gry

Raikatsuji Shiimaura, Ejiri Carei, Yakushimaru Seiya, Hasegawa Izaya, Matsumoto Hiroshi and Isei Yoshiro szaleją za tym postem.

Yakushimaru Seiya

Wto 11 Cze - 20:48
Skupiony na mało przyjemnym wizualnie obiekcie obserwacji, został wytrącony z równowagi, gdy w całym domu rozległy się uderzenia zegara. Bojowa natura, która utrzymywała Yakushimaru w stanie czuwania, sprawiła, że wyprostował się i w tym momencie może nieco zbyt mocno trącił ciało dziewczyny. Mięśnie przedramion już miał napięte, a palce skuliły się w pięści, gdy na moment obejrzał się za siebie, natrafiając wzrokiem na… właściwie na nic szczególnego.
  — Kurwa! No rozjebię to ustrojstwo — syknął pod nosem, co dla osób na korytarzu brzmiało, jak niezadowolony mamrot. Coś w panującej w pokoju atmosferze sprawiało, że nie chciał podnosić głosu, jakby mogło to nagle uruchomić powykręcaną lalkę. Myślał o niej w kategorii podrzuconej zabawki, mimo że wcześniejsze uczucie pod palcami przeczyło tej logice. A jednak fakt, że ktoś realnie mógł zginąć tu już pierwszej nocy był jeszcze bardziej nielogiczny. To przecież tylko jebany program, a nie kurwa igrzyska śmierci – tłumaczył sobie, gdy ponownie zwrócił spojrzenie ku Momoce. W przeszłości bywał w domach strachów, więc zdążył przywyknąć do ponurych widoków – niektóre z nich szczyciły się naprawdę dobrymi efektami specjalnymi. Teraz czuł się, jak w jednym z takich domów. Mieli już krzyczącą laskę, nagle wybrzmiewający zegar i wreszcie poczwarę, której widok miał ich wszystkich nastraszyć.
  Dobre sobie.
  Czarnowłosy skrzyżował ręce na klatce piersiowej, wpatrując się w martwą twarz dziewczyny. Widział połyskujący w jej ustach przedmiot, ale jakoś nie spieszyło mu się, by go z nich wyciągnąć. Wpatrywał się w puste oczy, jakby właśnie mierzył się spojrzeniem z samą śmiercią.
  — Wiecie co? Nie wygląda to najlepiej, ale za chuja nie wiem czy to ona, ale ktoś tu chyba lubi Corpse Party — odezwał się nagle. Jego reakcja była zupełnie sprzeczna z wcześniejszą paniką czarnowłosej, ale być może był to jedynie efekt tego, że jeszcze nie wziął pod uwagę, że atrapa przed nim może być prawdziwa. Może tak było lepiej. Może ta nieświadoma postawa miała szansę w jakiś sposób uspokoić zdruzgotaną czarnowłosą. — Sprawdzaliście, czy nie wróciła do tamtego pokoju? Zawsze mogli skorzystać z okazji — Przekręcił nieznacznie twarz ku drzwiom, by lepiej było go słychać. Nie spuszczał jednak wzroku z Momoki, przez cały czas śledząc ją kątem oka.

Rzut na medycynę: -6 – porażka.
Yakushimaru Seiya

Warui Shin'ya, Ejiri Carei, Hasegawa Izaya, Matsumoto Hiroshi and Isei Yoshiro szaleją za tym postem.

Isei Yoshiro

Sro 12 Cze - 21:18
Krzyk nie ustawał, a wręcz stawał się jeszcze bardziej przeraźliwy, wchodzący w coraz wyższe rejestry. Dziewczyna musiała krzyczeć naprawdę głośno — w ciągu dnia przecież nie szło niczego konkretnego usłyszeć z piętra. Pytaniem pozostawało, która z dziewcząt krzyczała? I dlaczego tylko jedna z nich? Spały razem w pokoju więc chyba razem zerwałyby się do krzyku, gdyby je coś wystraszyło? Prędko usiadł na łóżku, wciągnął na stopy trampki i pospiesznie wyszedł z pokoju w swojej niewyszukanej piżamie. Na korytarzu usłyszał harmider, ponieważ nie tylko on szedł sprawdzić, co się dzieje. Wchodząc już na schody, zobaczył swojego czarnowłosego w towarzysza i usłyszał kobiecy głos mówiący „Ona nie żyje". Nie żyje? Kto nie żyje? To jakiś żart? Wraz z nim szedł też najwyższy z uczestników. Rany, co się tutaj wydarzyło? Mocno ściągnął brwi, a jego twarz nabrała twardego wyrazu.

Będąc już na górze, zobaczył jak czarnowłosy wchodzi do otwartego na oścież pokoju, a Ejiri w przerażeniu tuli się do rudowłosego chłopaka. Zdawała się być w szoku, a ognistowłosy uczestnik chyba całkiem nieźle radził sobie z jej uspokojeniem. To było ważne — gdy się wyciszy, powinna być w stanie powiedzieć im cokolwiek więcej o tym, co się wydarzyło. Yoshiro dokonał szybkiej oceny sytuacji i doszedł do wniosku, że na korytarzu się zbytnio nie przyda. To, co należało sprawdzić, najwyraźniej znajdowało się w pokoju.

Wszedł zaraz za chłopakiem, wpierw przyglądając się siedzącej na łóżku drugiej z dziewcząt. Była zbyt nieruchoma, a jej głowa... Boże, jej głowa. To nie mogła być dziewczyna, którą dzisiaj poznał. Gdyby ktoś skręcił jej kark, to jakim cudem jej ciało mogłoby być ułożone w tej stabilnej pozycji? Słowa Yakushimaru zdawały się mieć zdecydowanie więcej sensu, aniżeli ten cały chory obrazek. Podszedł kilka kroków wgłąb pomieszczenia, wciąż jednak nie na tyle blisko, aby móc jasno stwierdzić czy to rzeczywiście fioletowowłosa dziewczyna, czy realistyczna atrapa ich współtowarzyszki.
Co tu się, do cholery, dzieje? To kukła? — Powiedział do czarnowłosego. Wykonał jeszcze kilka kroków w przód, aby przyjrzeć się dziwnemu zjawisku przed sobą. Niestety, im dłużej patrzył na dziewczynę, tym nabierał coraz większej pewności, że to rzeczywiście ich martwa towarzyszka. Nachylił się odrobinę na ciałem, chwytając za oba ramiona. Były już lekko chłodne, jednak nie w jakiś niepokojący sposób. Niepokojąco natomiast zachowała się głowa dziewczyny, która poruszona dotknięciem, zawisła pod niewiarygodnym kątem. Widział to on i stojący obok facet. Isei jedynie syknął, odwracając na sekundę głowę. Kurwa, jak teraz powiedzieć o tym reszcie? Wciąż trzymając Momokę za ramiona ułożył ją na łóżku, a drobną twarz obrócił w bok. Z ust dziewczęcia wysunęła się broszka, która wypadła na pościel.

Rzut na medycynę: 91 – sukces. | Opis końcówki wykonany według informacji od MG po udanym rzucie.
Isei Yoshiro

Warui Shin'ya, Ejiri Carei, Yakushimaru Seiya, Hasegawa Izaya and Matsumoto Hiroshi szaleją za tym postem.

Sponsored content
maj 2038 roku