No, czasem nawet jej nieustępliwość musi się poddać. Zwłaszcza kiedy ją tak ładnie prosił, a ona zaczynała rozumieć jego punkt widzenia. Zwłaszcza że nie była hipokrytką. W końcu sama mówiła często że każdy ma prawo do swoich tajemnic i odrobiny prywatności. - Mów mi tak dalej... - Rzuciła odrazu, kiedy tylko skrócił jej imię do "Kami" dosł. "Bogini". No ale żarty żartami. Boginią mimo wszystko nie była, chociaż bogom sporo zawdzięczała. Chociażby ratunek w postaci bezlitosnego pioruna, który zdezintegrował kwiat trzymający Yokai w świecie ludzi. Dzięki temu nie wyzionęła ducha całkowicie i miała przyjemność widzieć teraz duchy i inne stworzenia z drugiej strony. Naprawdę wyglądało to jak klątwa rzucona na klan. Albo błogosławieństwo. Ciężko było stwierdzić. Być może obydwa określenia były w tym wypadku poprawne. Naprawdę zastanowiła się nad słowami brata, po czym westchnęła. - Masz rację, raczej nie czułabym się zbyt komfortowo. - A ty zapewne byłbyś w szoku co twoja młodsza siostra trzyma w pokoju. Przepisała chyba każdą książkę o Yokai jaką posiadali w rezydencji. Prowadziła nawet własne, analizy tajemniczych zdarzeń opisanych w internecie i starała się je przypasowywać do konkretnych gatunków duszków. Do tego kilka kupionych potajemnie książek skupionych na Onmyōdō oraz kilka o zagranicznej, zachodniej magii. W tym tempie za kilka lat zostanie jakąś wiedźmą z bejsbolem w łapie i yokai u nogi. No i z drugiej strony raczej natrafiłby na cały naukowy syf, który musiała wkuwać oraz jej plany do wprowadzenia przez szkolny samorząd jeszcze przed końcem roku. Zabawne było to że z jednej strony starała się być normalna, a z drugiej strony cały świat duchów i tej tajemnej wiedzy ciągnął ją ku sobie jak jakaś czarna dziura. - Dobra, zadzwonię. Ale lepiej żebyś odebrał albo chociaż odpisał. - Bo inaczej będzie go szukała z apteczką w łapie większą niż on sam. No to zrobiła mu prezent. Za to na najbliższą okazję da mu już tylko sandały. Nie może go AŻ TAK rozpieszczać. Za to utkane pewnie będą własnoręcznie, więc to zawsze coś. - Tak, ale tylko trochę. Raczej przeraźliwie wysoka nie będę. - Na pewno patrząc na wzrost Enmy i biorąc pod uwagę to że są rodzeństwem. Chyba że mama cały hormon wzrostu odłożyła dla niej. - Całkiem dobrze. Chociaż to ostatnia klasa, a egzaminy się zbliżają. Potem wstępniaki na uniwerek. Ciężko będzie... Ale znajomych mam w porządku, nie musisz się martwić. -Tak. Zwłaszcza tych z Kyoken. Strasznie miłe osóbki, pomimo otoczenia w jakim żyją. Nie wie za co by dostała większą zjebę. Za to że jej się na wyjeździe umarło i ocalił ja zesłany przez boga piorun, czy to że po północy włóczy się po wyklętej dzielnicy. Chociaż... Za oba. Oba brzmią tak samo wspaniale. - W drużynie basebalowej też mi idzie całkiem całkiem. Kij od dziadka jest rewelacyjny. Czasem mam wrażenie jakby sam myślał. - Co jest możliwe, bo wedle jej szacunków i małego riserczu, ten niedługo skończy sto lat. A przedmioty w tym wieku stają się Yokai, o charakterze zależnym od ich traktowania. Ten był perfekcyjnie zachowany, więc raczej nie będzie jakimś mściwym duchem.
Na wieść o podpisaniu kontraktu nieco ją zatkało. Nie było to coś co się robi ot tak. Mama mode active. - Znasz tego Yurei, można mu zaufać? - Dociekała, bo tych zawsze coś na ziemi trzymało. Nie zawsze szlachetne pobudki. - Mam nadzieję że nie będzie cię traktował jak żywą baterię. W razie czego wiesz co go trzyma? - Jeśli sytuacja będzie okropna, to sama dupka wyegzorcyzmuje albo wymodli przypalenie piorunem. A jeśli nie, to zamknie w słoiku i wrzuci do ścieków. Albo ścieków w nanashi.- Spokojnie. Nikomu nie powiem. Jestem bardzo dobra w dochowywaniu tajemnic - Puściła mu oczko
@Seiwa-Genji Enma
Na wieść o podpisaniu kontraktu nieco ją zatkało. Nie było to coś co się robi ot tak. Mama mode active. - Znasz tego Yurei, można mu zaufać? - Dociekała, bo tych zawsze coś na ziemi trzymało. Nie zawsze szlachetne pobudki. - Mam nadzieję że nie będzie cię traktował jak żywą baterię. W razie czego wiesz co go trzyma? - Jeśli sytuacja będzie okropna, to sama dupka wyegzorcyzmuje albo wymodli przypalenie piorunem. A jeśli nie, to zamknie w słoiku i wrzuci do ścieków. Albo ścieków w nanashi.- Spokojnie. Nikomu nie powiem. Jestem bardzo dobra w dochowywaniu tajemnic - Puściła mu oczko
@Seiwa-Genji Enma
Seiwa-Genji Enma ubóstwia ten post.
Był gotowy na masę przeróżnych kontrargumentów z jej strony, a w najgorszym wypadku - zignorowania przez nią jego słów. Och jakże było jego zdziwienie, kiedy zamiast kolejnego "nie" usłyszał, jak przyznaje mu rację.
- Posłuchaj, musisz zro-, nie czekaj, co? - aż się wyprostował spoglądając na nią w pełni zaskoczony. Jeżeli musiałby komuś przykleić łatkę najbardziej upartej osoby, jaką znał, to z pewnością byłaby to jego własna siostra. Mimo wszystko zmrużył oczy, chcąc w ten sposób doszukać się jakieś pułapki w jej słowach. Nie dopuszczał do siebie możliwości, że mogłaby odpuścić. Kto jak kto, ale Kamiko? Nie, nie, z pewnością coś kombinowała.
Chyba że....
- Dobra.... - odezwał się po chwili, wciąż uważnie jej się przyglądając. - Cieszę się, że w końcu doszliśmy do konsensu w tej sprawie. - jego głos, pomimo zgody, wciąż brzmiał niepewnie i emanował podejrzliwością. Nadal nie wiedział jak ma się odnieść do jej słów, ale ostatecznie postanowił jej zawierzyć. Przynajmniej teraz.
- Będę odbierał, a przynajmniej starał się odpisywać. - skoro znaleźli jakiś złoty środek, to on też musiał się dostosować, nawet, jeżeli nie był fanem numer jeden odbierania telefonów. To był jeden z głównych powodów, dla których jego urządzenie prawie zawsze było wyciszone. Ale skoro słowo się rzekło, będzie musiał wprowadzić parę znaczących zmian w swoich nawykach.
Wysłuchał jej słów związanych ze szkolnym życiem, nie zastanawiając się zbytnio nad tym, czy mówiła prawdę czy też ubierała ładnie szarą rzeczywistość, aby go nie martwić. Kamiko była silna i mądra. Enma bez wątpienia wierzył, że sobie poradzi bazując na samej sobie, a nie swoim pochodzeniu. Bez znaczenia jakie trudności staną jej na drodze. Nie naciskał, dochodząc do wniosku, że kiedy będzie chciała otworzyć się przed nim - to to zrobi. A przynajmniej chciał w to wierzyć.
- To dobrze. Z egzaminami na pewno sobie poradzisz. Wybrałaś już studia i kierunek, na który chcesz się udać? - poniekąd trochę jej zazdrościł, że mogła zdecydować o swojej przyszłości. Mogła iść na studia, kształcić się, robić w życiu to, co chciała.
Enma nigdy nie był na studiach. Nie pozwolono mu. Zamiast tego musiał skupić się na innych wartościach prezentowanych przez klan. Komuś, kto stał z boku mogło się wydawać, że to męscy członkowie rodziny mieli o wiele lepiej i niczego nigdy im nie brakowało. Oczywiście tak było, jeżeli tylko myślało się w kategoriach materialnych. Jeżeli jednak chodziło o wartości duchowe, jak chociażby wolność, sprawa przedstawiała się zupełnie inaczej. Mroczniej.
- Hm... czy znam to za dużo powiedziane. Ale dziadkowi nie przypadłby do gustu. Wiesz, uważa, że jak już zawrzeć kontrakt to z obustronną korzyścią. Duch dostaje ciało, a senkensha możliwość korzystania z jego mocy. O ile ta moc jest przydatna. - uśmiechnął się krzywo, po czym westchnął.
- Każdy duch wykorzystuje swojego senkenshe jako baterię, Kami. Świadomie czy też nie. Ale nie musisz się martwić o mnie, wiem jak o siebie dbać. - machnął lekko ręką, jakby chciał odgonić jakiegoś wyjątkowo upierdliwego insekta.
@Seiwa-Genji Kamiko
- Posłuchaj, musisz zro-, nie czekaj, co? - aż się wyprostował spoglądając na nią w pełni zaskoczony. Jeżeli musiałby komuś przykleić łatkę najbardziej upartej osoby, jaką znał, to z pewnością byłaby to jego własna siostra. Mimo wszystko zmrużył oczy, chcąc w ten sposób doszukać się jakieś pułapki w jej słowach. Nie dopuszczał do siebie możliwości, że mogłaby odpuścić. Kto jak kto, ale Kamiko? Nie, nie, z pewnością coś kombinowała.
Chyba że....
- Dobra.... - odezwał się po chwili, wciąż uważnie jej się przyglądając. - Cieszę się, że w końcu doszliśmy do konsensu w tej sprawie. - jego głos, pomimo zgody, wciąż brzmiał niepewnie i emanował podejrzliwością. Nadal nie wiedział jak ma się odnieść do jej słów, ale ostatecznie postanowił jej zawierzyć. Przynajmniej teraz.
- Będę odbierał, a przynajmniej starał się odpisywać. - skoro znaleźli jakiś złoty środek, to on też musiał się dostosować, nawet, jeżeli nie był fanem numer jeden odbierania telefonów. To był jeden z głównych powodów, dla których jego urządzenie prawie zawsze było wyciszone. Ale skoro słowo się rzekło, będzie musiał wprowadzić parę znaczących zmian w swoich nawykach.
Wysłuchał jej słów związanych ze szkolnym życiem, nie zastanawiając się zbytnio nad tym, czy mówiła prawdę czy też ubierała ładnie szarą rzeczywistość, aby go nie martwić. Kamiko była silna i mądra. Enma bez wątpienia wierzył, że sobie poradzi bazując na samej sobie, a nie swoim pochodzeniu. Bez znaczenia jakie trudności staną jej na drodze. Nie naciskał, dochodząc do wniosku, że kiedy będzie chciała otworzyć się przed nim - to to zrobi. A przynajmniej chciał w to wierzyć.
- To dobrze. Z egzaminami na pewno sobie poradzisz. Wybrałaś już studia i kierunek, na który chcesz się udać? - poniekąd trochę jej zazdrościł, że mogła zdecydować o swojej przyszłości. Mogła iść na studia, kształcić się, robić w życiu to, co chciała.
Enma nigdy nie był na studiach. Nie pozwolono mu. Zamiast tego musiał skupić się na innych wartościach prezentowanych przez klan. Komuś, kto stał z boku mogło się wydawać, że to męscy członkowie rodziny mieli o wiele lepiej i niczego nigdy im nie brakowało. Oczywiście tak było, jeżeli tylko myślało się w kategoriach materialnych. Jeżeli jednak chodziło o wartości duchowe, jak chociażby wolność, sprawa przedstawiała się zupełnie inaczej. Mroczniej.
- Hm... czy znam to za dużo powiedziane. Ale dziadkowi nie przypadłby do gustu. Wiesz, uważa, że jak już zawrzeć kontrakt to z obustronną korzyścią. Duch dostaje ciało, a senkensha możliwość korzystania z jego mocy. O ile ta moc jest przydatna. - uśmiechnął się krzywo, po czym westchnął.
- Każdy duch wykorzystuje swojego senkenshe jako baterię, Kami. Świadomie czy też nie. Ale nie musisz się martwić o mnie, wiem jak o siebie dbać. - machnął lekko ręką, jakby chciał odgonić jakiegoś wyjątkowo upierdliwego insekta.
@Seiwa-Genji Kamiko
Seiwa-Genji Kamiko ubóstwia ten post.
Nie miała pojęcia ile będzie trwała jej akceptacja dla prawa zachowania minimalnej prywatności dla jej brata. Spróbuje posłuchać jego prośby, ale może przysiąc ze jeśli ten nie będzie odpowiadał na jej telefony to będzie mu się wpieprzała tak samo jak to robiła do tej pory. W końcu po to miał telefon, żeby go odbierał jak ktoś do niego dzwoni. Gdyby to ona nie odbierała cały dzień dla przykładu, to obydwoje z dziadkiem pierdolnęli by na zawał. A zazwyczaj nawet jeśli nie odebrała to oddzwaniała albo przesyłała wiadomość. W końcu tak podstawowa kultura nakazywała od kiedy wiadomości sms i e-mail wyparły zwykłe listy, które w obecnych czasach używane były niezwykle rzadko.
Temat studiów nie był łatwy, ponieważ nie miała zielonego pojęcia na jaki kierunek pójść. Chociaż parę dziedzin przemawiało do niej - jaki Minamoto - szczególnie. - Chociaż... Folklorystyka i archeologia chodzą mi po głowie. - Jako osoba pochodząca z ich klanu, a tym samym wprowadzana w podobne tematy już od dziecka poruszała się w tych dziedzinach w miarę swobodnie. Poza tym biorąc pod uwagę ostatnie wydarzenia w okolicy, dodatkowe poszerzanie wiedzy w tym kierunku może okazać się przydatne. - Kryminologia też wchodzi w grę. - Jeśli zaś chodziło o gyozę, ta już była niemalże gotowa. Jedyne co musiała zrobić to wrzucić ją w wrzący olej. To też zrobiła, czemu towarzyszyło dosyć głośne skwierczenie. Prawda że w pierwszej podanej dziedzinie Minamoto mieli dostęp do chyba każdego możliwego materiału, ale poszerzanie perspektyw to nic złego.
Kwestia Yurei jednak ją delikatnie niepokoiła. - Za dużo powiedziane? Mam nadzieję że nie zawarłeś kontraktu z pierwszym lepszym duchowym żulem... - Bo nie zawiązał, prawda? PRAWDA? - Czyli mówisz że dziadek nie uznałby jego umiejętności za przydatną? Co potrafi? - To już był ciekawy temat szczerze mówiąc. Prawda że niektóre umiejętności mogły być nietypowe i pierwszą myślą wielu było uznanie ich za mało przydatne. Jednak według niej to kwestia perspektywy. Każde narzędzie odpowiednio wykorzystane potrafiło być użyteczne. Dla Yurei i jego medium, tym narzędziem jest właśnie Chikara. - Nie przytłacza cię to czasem? No wiesz, widzenie ich. - Niby pewnie był przyzwyczajony bo od rytuału minęło już kilka ładnych lat, ale szczerze? Ciekawiła ją jego odpowiedź.
@Seiwa-Genji Enma
Temat studiów nie był łatwy, ponieważ nie miała zielonego pojęcia na jaki kierunek pójść. Chociaż parę dziedzin przemawiało do niej - jaki Minamoto - szczególnie. - Chociaż... Folklorystyka i archeologia chodzą mi po głowie. - Jako osoba pochodząca z ich klanu, a tym samym wprowadzana w podobne tematy już od dziecka poruszała się w tych dziedzinach w miarę swobodnie. Poza tym biorąc pod uwagę ostatnie wydarzenia w okolicy, dodatkowe poszerzanie wiedzy w tym kierunku może okazać się przydatne. - Kryminologia też wchodzi w grę. - Jeśli zaś chodziło o gyozę, ta już była niemalże gotowa. Jedyne co musiała zrobić to wrzucić ją w wrzący olej. To też zrobiła, czemu towarzyszyło dosyć głośne skwierczenie. Prawda że w pierwszej podanej dziedzinie Minamoto mieli dostęp do chyba każdego możliwego materiału, ale poszerzanie perspektyw to nic złego.
Kwestia Yurei jednak ją delikatnie niepokoiła. - Za dużo powiedziane? Mam nadzieję że nie zawarłeś kontraktu z pierwszym lepszym duchowym żulem... - Bo nie zawiązał, prawda? PRAWDA? - Czyli mówisz że dziadek nie uznałby jego umiejętności za przydatną? Co potrafi? - To już był ciekawy temat szczerze mówiąc. Prawda że niektóre umiejętności mogły być nietypowe i pierwszą myślą wielu było uznanie ich za mało przydatne. Jednak według niej to kwestia perspektywy. Każde narzędzie odpowiednio wykorzystane potrafiło być użyteczne. Dla Yurei i jego medium, tym narzędziem jest właśnie Chikara. - Nie przytłacza cię to czasem? No wiesz, widzenie ich. - Niby pewnie był przyzwyczajony bo od rytuału minęło już kilka ładnych lat, ale szczerze? Ciekawiła ją jego odpowiedź.
@Seiwa-Genji Enma
Seiwa-Genji Enma ubóstwia ten post.
Kierunki, o których mówiła, nie były jakimś szczególnym zaskoczeniem dla Enmy. Co zostaje w rodzinie, to zostaje, co? Ale nie miał prawa mówić jej jaką decyzję powinna podjąć. Bo to musi być coś, co należy tylko i wyłącznie do niej. Miał tylko nadzieję, że klan nie będzie miał jakiegokolwiek wpływu na to.
Kiedy temat zszedł na ducha, z którym miał kontrakt, na utach Enmy pojawił się słodkokwaśny uśmiech. Z pierwszym lepszym duchem, co? Ciężko było powiedzieć. Sam do końca nie wiedział czym kierował się tamtego dnia. Jaka siła sprawiła, że zawarł kontrakt z Waruiem. Przecież od chwili śmierci Teru obiecał sobie, że odszuka jego duszę i to właśnie z nim zawsze kontrakt. Ale los bywał przewrotny. Lubił bawić się swoimi ofiarami niczym kot z upolowaną myszą. Gdyby jeszcze rok temu ktoś powiedziałby mu, że zawrze kontrakt z duchem, którego miał w pierwszej kolei wyegzorcyzmować, to chyba zabiłby go śmiech. A teraz? A teraz Enma nie był pewien samego siebie i wszystkich decyzji, jakie do tej pory podejmował.
- Hah, żulem... W sumie jakby się zastanowić, to pierwszego dnia tak wyglądał. - zaśmiał się pod nosem przypominając sobie tę spaloną gębę. Normalnie w jego głowie narodził się nowy pseudonim dla Waruia - Żularui. Może powinien zmienić nazwę w telefonie, pod którą go zapisał?
- Hm? Aaaa... moc. To najciekawsza część. - uśmiechnął się szerzej odsłaniając zęby i spojrzał na siostrę, jakby chciał spamiętać każdą jej reakcję na to, co właśnie powie.
- Otóż... potrafi... zmieniać kolor oczu. - w całym tym absurdzie jego ton pozostawał zaskakująco poważny. - I chyba kolor włosów. I... to wszystko. - rozłożył lekko ręce na boki i pokręcił głową w rezygnacji. O tak, gdyby stary dowiedział się, że jego wnuk, dziedzic klanu, swój pierwszy kontrakt zawarł z duchem, którego moc nie była ani ofensywna, ani defensywna, to chyba dokonałby egzorcyzmów nie tylko na Warui, ale i na samym Enmie.
- Mimo wszystko jego moc ma potencjał. Zależy, w którą stronę ją rozwinie. - zastanowił się pod dłuższej chwili, przecierając wierzchem dłoni blady policzek. - Ale to już leży w jego kwestii, nie mojej - dodał bardziej sam do siebie, aniżeli do Kamiko. Chciał coś jeszcze powiedzieć odnośnie Waruia, ale kolejne słowa dziewczyny wybiły go totalnie z rytmu.
Nie przytłacza cię to czasem?
Od momentu, w którym jego własna rodzina go zamordowała, wykrzywione w bólu twarze towarzyszyły mu praktycznie nieustannie. Każdego dnia, każdej nocy. Dziadek zadbał już o to, aby Enma przywykł do ich obecności, niejednokrotnie zamykając go z yurei w kryptach czy innych przerażających miejscach. Tak naprawdę nie miał wyboru - musiał nauczyć się żyć z nim. Czy go to przytłaczało? Kurwa, zawsze.
- Nauczyłem się ich nie widzieć. - odezwał się wreszcie po długiej chwili, przenosząc spojrzenie na okno, za którym migały światła miasta nocą.
- Ignorować. Nie zwracać uwagi na ich głosy, krzyki, jęki. Na ich przerażające twarze. Obecność. Musiałem. Inaczej skończyłbym jak Teru-nii. - uśmiechnął się smutno unosząc palce i dotykając bladej blizny na szyi.
- Mówią, że to dar. Ja uważam, że to klątwa, którą się w nas wmusza i której brzemię musimy nosić do końca życia.
Kiedy temat zszedł na ducha, z którym miał kontrakt, na utach Enmy pojawił się słodkokwaśny uśmiech. Z pierwszym lepszym duchem, co? Ciężko było powiedzieć. Sam do końca nie wiedział czym kierował się tamtego dnia. Jaka siła sprawiła, że zawarł kontrakt z Waruiem. Przecież od chwili śmierci Teru obiecał sobie, że odszuka jego duszę i to właśnie z nim zawsze kontrakt. Ale los bywał przewrotny. Lubił bawić się swoimi ofiarami niczym kot z upolowaną myszą. Gdyby jeszcze rok temu ktoś powiedziałby mu, że zawrze kontrakt z duchem, którego miał w pierwszej kolei wyegzorcyzmować, to chyba zabiłby go śmiech. A teraz? A teraz Enma nie był pewien samego siebie i wszystkich decyzji, jakie do tej pory podejmował.
- Hah, żulem... W sumie jakby się zastanowić, to pierwszego dnia tak wyglądał. - zaśmiał się pod nosem przypominając sobie tę spaloną gębę. Normalnie w jego głowie narodził się nowy pseudonim dla Waruia - Żularui. Może powinien zmienić nazwę w telefonie, pod którą go zapisał?
- Hm? Aaaa... moc. To najciekawsza część. - uśmiechnął się szerzej odsłaniając zęby i spojrzał na siostrę, jakby chciał spamiętać każdą jej reakcję na to, co właśnie powie.
- Otóż... potrafi... zmieniać kolor oczu. - w całym tym absurdzie jego ton pozostawał zaskakująco poważny. - I chyba kolor włosów. I... to wszystko. - rozłożył lekko ręce na boki i pokręcił głową w rezygnacji. O tak, gdyby stary dowiedział się, że jego wnuk, dziedzic klanu, swój pierwszy kontrakt zawarł z duchem, którego moc nie była ani ofensywna, ani defensywna, to chyba dokonałby egzorcyzmów nie tylko na Warui, ale i na samym Enmie.
- Mimo wszystko jego moc ma potencjał. Zależy, w którą stronę ją rozwinie. - zastanowił się pod dłuższej chwili, przecierając wierzchem dłoni blady policzek. - Ale to już leży w jego kwestii, nie mojej - dodał bardziej sam do siebie, aniżeli do Kamiko. Chciał coś jeszcze powiedzieć odnośnie Waruia, ale kolejne słowa dziewczyny wybiły go totalnie z rytmu.
Nie przytłacza cię to czasem?
Od momentu, w którym jego własna rodzina go zamordowała, wykrzywione w bólu twarze towarzyszyły mu praktycznie nieustannie. Każdego dnia, każdej nocy. Dziadek zadbał już o to, aby Enma przywykł do ich obecności, niejednokrotnie zamykając go z yurei w kryptach czy innych przerażających miejscach. Tak naprawdę nie miał wyboru - musiał nauczyć się żyć z nim. Czy go to przytłaczało? Kurwa, zawsze.
- Nauczyłem się ich nie widzieć. - odezwał się wreszcie po długiej chwili, przenosząc spojrzenie na okno, za którym migały światła miasta nocą.
- Ignorować. Nie zwracać uwagi na ich głosy, krzyki, jęki. Na ich przerażające twarze. Obecność. Musiałem. Inaczej skończyłbym jak Teru-nii. - uśmiechnął się smutno unosząc palce i dotykając bladej blizny na szyi.
- Mówią, że to dar. Ja uważam, że to klątwa, którą się w nas wmusza i której brzemię musimy nosić do końca życia.
Seiwa-Genji Kamiko ubóstwia ten post.
Co racja to racja. Co w rodzinie, to nie ginie. No chyba że mowa o jej braciach. W końcu najstarszy został "wysłany na wakacje" po tym jak mu odbiło, a Enmę na kilka chwil uśmiercili. Ale, tak... Zainteresowania skutecznie podłapała od dziadka. A przynajmniej część z nich. Na jej wolność wyboru składało się również to - o dziwo - że była kobietą, a tym samym według starożytnego prawa nie miała prawa zostać głową klanu. Poza tym... Już od dziecka była niesamowicie ciężka do upilnowania i poskromienia. Jeśli kiedyś wyjdzie za mąż, to jej mężczyzna definitywnie nie będzie miał z nią łatwego życia.
Zmiana tematu na ducha z którym Enma zawarł kontrakt sprawiła że ten się uśmiechnął... Chwilę później miała chyba okazję się przekonać właściwie dlaczego tak się stało. Przez moment zdawało się jej że się przesłyszała, ale chomik biegnący na kołowrotku w jej głowie wyrobił normę i jakoś przyjęła tę informację. Ale z twarzą jakby zupełnie zgubiła wątek... - Co? - On mówił poważnie? Nic dziwnego że nie chciał żeby dziadek się o nim dowiedział. Umarłby ze śmiechu i zażenowania, a to ostatnia rzecz której chcieli. - Jeśli jest Yurei świeżakiem, który dopiero odkrywa swoją umiejętność, to myślę że ta może się rozwinąć w dobrym kierunku. Prawda, zmiana wyglądu może mieć potencjał na dłuższą metę. - Zwłaszcza jeśli chodziło o na przykład śledzenie ludzi albo wtapianie się w tłum.
Odpowiedź ją nieco zdziwiła, ale nie zaskoczyła. W końcu do podobnego wniosku doszła dosłownie kilka chwil po tym jak wróciła z martwych. Na wspomnienie o Terunim, nieco rozbolała ją głowa, więc po prostu siadła na krześle. Zawsze kiedy próbowała sobie przypomnieć cokolwiek z tamtej mocy kończyło się tym że musiała zażyć aspirynę i o tym nie myśleć. Pociągnęła więc wątek. -Kiedy nie widzisz ich, one nie widzą ciebie, co? - Spytała się z lekkim uśmieszkiem, chociaż to już było pytanie retoryczne. Wiadome było że medium ściągali na siebię uwagę duchów, kiedy jakkolwiek dali im do zrozumienia że ich widzą. Chociaż w tym momencie jasno widziała jedną nieścisłość między tym co powiedział teraz, a tym co powiedział wcześniej. - Nauczyłeś się ich nie widzieć i ignorować, ale mimo to nawiązałeś kontakt z prawdopodobnie bardzo świeżym Yurei. Mało tego, zakontraktowałeś się z nim nie ważąc na to czy jego moc jest dla ciebie w tej chwili użyteczna... Albo coś tu śmierdzi, albo zapomniałeś jeszcze czegoś dodać. - Tak. To był rezultat jej weekendowych popołudni spędzanych z dziadkiem. A, no i olśniło ją. - To co? Opowiesz jak doszło do tego cudownego spotkania? - Rzuciła do niego z uśmiechem i zawróciła by wyjąć usmażoną już gyozę, którą wyłożyła na talerz, podała sosik, pałeczki... Cały zestaw poza piciem. - Smacznego.
@Seiwa-Genji Enma
Zmiana tematu na ducha z którym Enma zawarł kontrakt sprawiła że ten się uśmiechnął... Chwilę później miała chyba okazję się przekonać właściwie dlaczego tak się stało. Przez moment zdawało się jej że się przesłyszała, ale chomik biegnący na kołowrotku w jej głowie wyrobił normę i jakoś przyjęła tę informację. Ale z twarzą jakby zupełnie zgubiła wątek... - Co? - On mówił poważnie? Nic dziwnego że nie chciał żeby dziadek się o nim dowiedział. Umarłby ze śmiechu i zażenowania, a to ostatnia rzecz której chcieli. - Jeśli jest Yurei świeżakiem, który dopiero odkrywa swoją umiejętność, to myślę że ta może się rozwinąć w dobrym kierunku. Prawda, zmiana wyglądu może mieć potencjał na dłuższą metę. - Zwłaszcza jeśli chodziło o na przykład śledzenie ludzi albo wtapianie się w tłum.
Odpowiedź ją nieco zdziwiła, ale nie zaskoczyła. W końcu do podobnego wniosku doszła dosłownie kilka chwil po tym jak wróciła z martwych. Na wspomnienie o Terunim, nieco rozbolała ją głowa, więc po prostu siadła na krześle. Zawsze kiedy próbowała sobie przypomnieć cokolwiek z tamtej mocy kończyło się tym że musiała zażyć aspirynę i o tym nie myśleć. Pociągnęła więc wątek. -Kiedy nie widzisz ich, one nie widzą ciebie, co? - Spytała się z lekkim uśmieszkiem, chociaż to już było pytanie retoryczne. Wiadome było że medium ściągali na siebię uwagę duchów, kiedy jakkolwiek dali im do zrozumienia że ich widzą. Chociaż w tym momencie jasno widziała jedną nieścisłość między tym co powiedział teraz, a tym co powiedział wcześniej. - Nauczyłeś się ich nie widzieć i ignorować, ale mimo to nawiązałeś kontakt z prawdopodobnie bardzo świeżym Yurei. Mało tego, zakontraktowałeś się z nim nie ważąc na to czy jego moc jest dla ciebie w tej chwili użyteczna... Albo coś tu śmierdzi, albo zapomniałeś jeszcze czegoś dodać. - Tak. To był rezultat jej weekendowych popołudni spędzanych z dziadkiem. A, no i olśniło ją. - To co? Opowiesz jak doszło do tego cudownego spotkania? - Rzuciła do niego z uśmiechem i zawróciła by wyjąć usmażoną już gyozę, którą wyłożyła na talerz, podała sosik, pałeczki... Cały zestaw poza piciem. - Smacznego.
@Seiwa-Genji Enma
Seiwa-Genji Enma ubóstwia ten post.
Spojrzał na danie podane przez siostrę i... cholera, musiał przyznać sam przed sobą, że w porównaniu do niego, dziewczyna z pewnością posiadała zdolności kulinarne. Enma w przeciwieństwie do Kamiko, potrafił jedynie odgrzać mrożonki i ewentualnie zagrzać wodę na noodle czy parówki. I na tym całe jego gotowanie się kończyło. Pozostawała jeszcze aplikacja, przez którą niejednokrotnie zamawiał gotowe jedzenie. No cóż, przynajmniej nie głodował. Trzeba było sobie jakoś radzić, nawet, jeżeli oznaczało to brak umiejętności w gotowaniu.
- Mam nadzieję, że zjesz ze mną. - odezwał się sprawiając wrażenie, że zręcznie postanowił przeskoczyć wszystkie pytania, jakie zadała Kamiko, uparcie ignorując je i nie zamierzając udzielić cennych odpowiedzi. Zamilkł ponownie, kiedy skupił się na jedzeniu, nawet nie racząc jej pojedynczym spojrzeniem.
Ciężko było odgadnąć jego myśli, bo kompletnie zamknął się na świat zewnętrzy, w pełni poświęcając uwagę na swoim talerzu. Trudno powiedzieć ile zajęła mu konsumpcja, ale nie spieszył się, jakby chciał delektować się każdym kęsem. Kiedy wreszcie skończył, podziękował za posiłek i bez kolejnych zbędnych słów podniósł się z krzesła, jednocześnie przecierając kciukiem kąciki ust, chcąc tym samym zgarnąć wszelakie pozostałości po posiłku. Naczynia odłożył do zmywarki, po czym nalał wody do dwóch, wysokich szklanek.
- To nie jest kwestia tego, czy jakiś yurei jest świeżakiem czy też nie. - odezwał się nagle, kiedy podawał naczynie swojej siostrze, wracając do tematu jak gdyby nigdy nic. Oparł się biodrami o blat jednej z kuchennych szafek i upił łyk wody, przenosząc wzrok na dziewczynę.
- Są duchy, które chodzą po świecie już dobre kilka lat. Oczywiście mowa tu o tych, które mają kontrakty, a mimo to ich moce wciąż są na bardzo niskim poziomie. Na ich ewolucje składa się kilka czynników. Kontrakt, kontrahent, więź, jaka ich łączy, cel yurei, zaparcie ducha. A to tylko kilka rzeczy, o których mi wiadomo. Mój duch co prawda jeszcze nie ewoluował, ale wiem, że to tylko kwestia czasu. Wbrew pozorom jest silny, ale musi odnaleźć siebie. - uśmiechnął się delikatnie, wręcz łagodnie, stan ten jednak trwał zbyt krótko, by móc ostatecznie powiedzieć czy była to rzeczywistość, czy może jedynie iluzja i gra świateł żarówki lampy.
- Dlatego dziadek nie może się o tym dowiedzieć. Zmusiłby mnie do zerwania kontraktu. Uznałby, że jest niegodny mnie. Dla niego dobro całego klanu jest najważniejsze. Ważniejsze nawet.... od nas. Od rodziny. Gdyby dalsza egzystencja klanu zależała od naszego życia, to nie zawahałby się nas zabić. Wiesz o tym, Kami. Już raz zabił dla d o b r a k l a n u. - bez znaczenia jak blisko Enma mógł być z aktualną głową klanu. Bez znaczenia było jakim szacunkiem go obdarzał. Fakt był tylko jeden. Nigdy, ale to nigdy mu nie wybaczył tego, co zrobił Teru. I nigdy nie wybaczy.
- Kiedyś ich poznam ze sobą. Ale tylko wtedy jak będę pewien, że Shin będzie w stanie obronić się przed dziadkiem. - odepchnął się od szafki i wrócił do krzesła na którym usiadł. Wsunął palce w ciemne kosmyki i zaczesał je do tyłu, a ramiona delikatnie opadły, pozwalając na głębokie westchnięcie.
- Kami, to ty o czymś zapominasz. Pracuje jako detektyw. Przyjmuję zlecenia na niesforne yokai i yurei. Dostałem na niego zlecenie, ale tak wyszło, że zamiast egzorcyzmu zawarłem kontrakt. Nic wielkiego. Jeszcze mam wolną wolę i mogę robić co chcę. - machnął ręką robiąc przy tym znudzoną minę.
- Póki nie jestem głową klanu, nikt mi tego nie może odebrać.
- Mam nadzieję, że zjesz ze mną. - odezwał się sprawiając wrażenie, że zręcznie postanowił przeskoczyć wszystkie pytania, jakie zadała Kamiko, uparcie ignorując je i nie zamierzając udzielić cennych odpowiedzi. Zamilkł ponownie, kiedy skupił się na jedzeniu, nawet nie racząc jej pojedynczym spojrzeniem.
Ciężko było odgadnąć jego myśli, bo kompletnie zamknął się na świat zewnętrzy, w pełni poświęcając uwagę na swoim talerzu. Trudno powiedzieć ile zajęła mu konsumpcja, ale nie spieszył się, jakby chciał delektować się każdym kęsem. Kiedy wreszcie skończył, podziękował za posiłek i bez kolejnych zbędnych słów podniósł się z krzesła, jednocześnie przecierając kciukiem kąciki ust, chcąc tym samym zgarnąć wszelakie pozostałości po posiłku. Naczynia odłożył do zmywarki, po czym nalał wody do dwóch, wysokich szklanek.
- To nie jest kwestia tego, czy jakiś yurei jest świeżakiem czy też nie. - odezwał się nagle, kiedy podawał naczynie swojej siostrze, wracając do tematu jak gdyby nigdy nic. Oparł się biodrami o blat jednej z kuchennych szafek i upił łyk wody, przenosząc wzrok na dziewczynę.
- Są duchy, które chodzą po świecie już dobre kilka lat. Oczywiście mowa tu o tych, które mają kontrakty, a mimo to ich moce wciąż są na bardzo niskim poziomie. Na ich ewolucje składa się kilka czynników. Kontrakt, kontrahent, więź, jaka ich łączy, cel yurei, zaparcie ducha. A to tylko kilka rzeczy, o których mi wiadomo. Mój duch co prawda jeszcze nie ewoluował, ale wiem, że to tylko kwestia czasu. Wbrew pozorom jest silny, ale musi odnaleźć siebie. - uśmiechnął się delikatnie, wręcz łagodnie, stan ten jednak trwał zbyt krótko, by móc ostatecznie powiedzieć czy była to rzeczywistość, czy może jedynie iluzja i gra świateł żarówki lampy.
- Dlatego dziadek nie może się o tym dowiedzieć. Zmusiłby mnie do zerwania kontraktu. Uznałby, że jest niegodny mnie. Dla niego dobro całego klanu jest najważniejsze. Ważniejsze nawet.... od nas. Od rodziny. Gdyby dalsza egzystencja klanu zależała od naszego życia, to nie zawahałby się nas zabić. Wiesz o tym, Kami. Już raz zabił dla d o b r a k l a n u. - bez znaczenia jak blisko Enma mógł być z aktualną głową klanu. Bez znaczenia było jakim szacunkiem go obdarzał. Fakt był tylko jeden. Nigdy, ale to nigdy mu nie wybaczył tego, co zrobił Teru. I nigdy nie wybaczy.
- Kiedyś ich poznam ze sobą. Ale tylko wtedy jak będę pewien, że Shin będzie w stanie obronić się przed dziadkiem. - odepchnął się od szafki i wrócił do krzesła na którym usiadł. Wsunął palce w ciemne kosmyki i zaczesał je do tyłu, a ramiona delikatnie opadły, pozwalając na głębokie westchnięcie.
- Kami, to ty o czymś zapominasz. Pracuje jako detektyw. Przyjmuję zlecenia na niesforne yokai i yurei. Dostałem na niego zlecenie, ale tak wyszło, że zamiast egzorcyzmu zawarłem kontrakt. Nic wielkiego. Jeszcze mam wolną wolę i mogę robić co chcę. - machnął ręką robiąc przy tym znudzoną minę.
- Póki nie jestem głową klanu, nikt mi tego nie może odebrać.
Uśmiechnęła się do brata, kiedy ten spytał się czy Kamiko zje razem z nim. - Oczywiście. - Wnet chwyciła talerzyk i napchała sobie na niego całkiem konkretną ilość gyozy, złapała za pałeczki i zaczęła jeść w całkowitej ciszy rozmyślając przez ten czas nad całością ich rozmowy. Skończyła chwilę po Enmie, który zdążył wstać i nalać im wody. Wysłuchała wyjaśnień odnośnie duchów, chociaż z delikatnym zaskoczeniem. Nie zgłębiała do tej pory tematu samych Yurei. Bardziej skupiała się na wszelkich innych duchowych stworzeniach, które można było spotkać w japonii. Ale szczerze była przekonana że te są w stanie szybko rozwijać swoje umiejętności. No cóż... Widocznie była w błędzie. Zapamięta to na przyszłość. Zwłaszcza jeśli jakimś cudem sama zawiąże z czymś kontrakt. Chociaż szczerze mówiąc prędzej pozyskałaby Shikigami, niż swojego Yurei. Ona raczej nie zawiązałaby kontraktu z pierwszą lepszą duszą. A przynajmniej nie bez namysłu. -Prawda... Zapomniałam jak to u nich działa. - Westchnęła i upiła całkiem sporego łyka wody. Chwilkę potem odstawiła szklankę na stół. A na dalsze słowa mimowolnie przygryzła wargę. Nie mogła zaprzeczyć faktowi że ich dziadek stawiał dobro i reputację klanu ponad wszystko inne. Nie pamiętała tego co się wydarzyło podczas Akai Yoru pomimo tego że tam była. Wiedziała co się stało, ale dopiero jak jej opowiedziano. Kiedy sama próbowała przywołać te wspomnienia, nie miała nic poza małą migawką która wywoływała u niej epicką migrenę. Chwyciła szklankę ponownie by napić się wody, ale na następne słowa Enmy jej reakcja była taka, że prawie się zaksztusiła, a w szoku parsknęła wodną mgiełką. - Czekaj, czekaj, czekaj, czekaj, czekaj! - Zastopowała go bo sama nie wiedziała czy dobrze usłyszała, czy może przypadkiem się przesłyszała. - SHIN?! - Nie znała wiele osób o tym imieniu, ale chyba tylko jednego którego znała wspólnie z Enmą. Mało tego. Ostatnio z tym rudzielcem jadła kurczaka na mieście. - Masz na myśli rudego? - Spróbowała się upewnić. Bo jeśli tak to... kurde. Szok i niedowierzanie że rudzielec może po śmierci zostać Yurei, co wskazuje na to że jednak ma duszę. Ale wracając do nieco większej powagi... -Tym bardziej będę unikała tego tematu podczas rozmowy z dziadkiem. Z tego co pamiętam, zrywanie kontraktu nie jest przyjemnym doświadczeniem dla żadnej ze stron. Jeśli się zdecydujesz na ich zapoznanie, koniecznie weź mnie ze sobą. - W końcu w kupie siła, a razem może udałoby się im lepiej to jakoś wyperswadować. Następnie jednym porządnym gulnięciem opróżniła szklankę i postawiła ją na stole. - Zawarłeś kontrakt z duchem, którego miałeś wygnać? Ty już mnie chyba niczym dziś nie zaskoczysz. - Chociaż wolała nie kusić w tej sprawie losu.
@Seiwa-Genji Enma
@Seiwa-Genji Enma
Seiwa-Genji Enma ubóstwia ten post.
Prawie zakrztusił się wodą i wypluł ją nosem, kiedy Kamiko wykrzyczała imię Waruia. Co jak co, ale nie spodziewał się takiego obrotu sprawy. Nie sądził, żeby jego własna siostra zdążyła już wcześniej poznać rudowłosego ducha. Czuł się trochę tak, jakby los właśnie sobie z niego zadrwił i bardzo dobrze przy tym się bawił.
- No popatrz jaki ten świat mały. - rzucił z lekką drwiną w głosie, krzyżując obie ręce na klatce piersiowej.
- Mam nadzieję, że nic ci nie zrobił. - uniósł brew w pytającym geście, choć nie oczekiwał odpowiedzi. Co prawda nie sądził, aby Shin cokolwiek zrobił Kamiko czy startowałby do niej. Warui nie wyglądał jak typowy pies na baby, ale z drugiej strony Enma nadal praktycznie nic o nim nie wiedział, więc kto go tam wie.
- Wychodzi na to, że kwestię zapoznania was mamy za sobą - dodał po chwili, przechylając głowę nieznacznie w bok. Co prawda fakt, że Shin i Kamiko znali się, jakoś niekoniecznie przypadł do gustu Enmie. Ciężko określić powód, dla którego chłopak wolał trzymać swoją rodzinę z dala od znajomych, w tym przypadku ducha z którym miał kontrakt, ale czuł podskórnie, że na dłuższą metę nie przyniesie to nic dobrego.
Jednakże było jak było, i Enma nic nie mógł na to poradzić.
- Kami, zapominasz o jednej, zasadniczej kwestii w tym wszystkim. Wciąż pracuję jako detektyw do spraw paranormalnych. Kiedy dostaję zgłoszenie to idę w tamto miejsce wyjaśnić sprawę bądź ewentualnie dokonać rytuału. Można powiedzieć, że los lubi się nami zabawić i myślę, że tak właśnie się stało ze mną i z Waruim. Sam dokładnie nie wiem czemu zawarliśmy kontrakt. Możliwe, że tak miało być. - wzruszył ledwo zauważalnie barkami, pozwalając sobie na lekki uśmiech.
- Swoją drogą coś ostatnio jesteś wyjątkowo ciekawa tematyki yurei i yokai. Powiedz mi, Kamiko - zmrużył lekko oczy wpatrując się z niezwykłą intensywnością w swoją siostrę.
- Skąd ta nagła zmiana w tej kwestii? Do tej pory jakoś omijałaś ten temat czy to w rozmowie ze mną czy z dziadkiem.
@Seiwa-Genji Kamiko
- No popatrz jaki ten świat mały. - rzucił z lekką drwiną w głosie, krzyżując obie ręce na klatce piersiowej.
- Mam nadzieję, że nic ci nie zrobił. - uniósł brew w pytającym geście, choć nie oczekiwał odpowiedzi. Co prawda nie sądził, aby Shin cokolwiek zrobił Kamiko czy startowałby do niej. Warui nie wyglądał jak typowy pies na baby, ale z drugiej strony Enma nadal praktycznie nic o nim nie wiedział, więc kto go tam wie.
- Wychodzi na to, że kwestię zapoznania was mamy za sobą - dodał po chwili, przechylając głowę nieznacznie w bok. Co prawda fakt, że Shin i Kamiko znali się, jakoś niekoniecznie przypadł do gustu Enmie. Ciężko określić powód, dla którego chłopak wolał trzymać swoją rodzinę z dala od znajomych, w tym przypadku ducha z którym miał kontrakt, ale czuł podskórnie, że na dłuższą metę nie przyniesie to nic dobrego.
Jednakże było jak było, i Enma nic nie mógł na to poradzić.
- Kami, zapominasz o jednej, zasadniczej kwestii w tym wszystkim. Wciąż pracuję jako detektyw do spraw paranormalnych. Kiedy dostaję zgłoszenie to idę w tamto miejsce wyjaśnić sprawę bądź ewentualnie dokonać rytuału. Można powiedzieć, że los lubi się nami zabawić i myślę, że tak właśnie się stało ze mną i z Waruim. Sam dokładnie nie wiem czemu zawarliśmy kontrakt. Możliwe, że tak miało być. - wzruszył ledwo zauważalnie barkami, pozwalając sobie na lekki uśmiech.
- Swoją drogą coś ostatnio jesteś wyjątkowo ciekawa tematyki yurei i yokai. Powiedz mi, Kamiko - zmrużył lekko oczy wpatrując się z niezwykłą intensywnością w swoją siostrę.
- Skąd ta nagła zmiana w tej kwestii? Do tej pory jakoś omijałaś ten temat czy to w rozmowie ze mną czy z dziadkiem.
@Seiwa-Genji Kamiko
Nie dość że znała Wru, to wiedziała ze ten pracował z Enmą. Ale akurat tego się nie spodziewała. Nie że był żywym truposzem. -Naprawdę, zbyt mały. - To albo bogowie jawnie lubili sobie z nich drwić rzucając im spotkania pod nogi niczym kłody nad którymi musieli przeskakiwać. Przeskakiwać albo... obrywać nimi i wywracać się wprost na głupie ryje. Westchnęła i opadła ciężko na krzesło. - Nie, zjadłam z nim kurczaka. I trochę pogadaliśmy. Wiedziałam że się znacie, ale tego już nie za bardzo. - Dolała sobie do kubka wody i wyzerowała duszkiem. Potem będzie musiała zetrzeć wodę którą razem z Enmą w widowiskowym stylu z siebie wypluli. Tyle że jej braciszek i tak zrobił to level wyżej, bo wystrzelił ją z nosa. Jakoś...
Wysłuchała co jej brat ma do powiedzenie odnośnie swojej roboty i zakontraktowaniu się z rudzielcem. Zastanowiła się nad nimi jak i o tym co ją do tej pory spotkało. - Prawda. Bogowie widocznie dla każdego z nas mają jakieś plany, do których realizacji nas pchają w ten czy inny sposób. - Czy byli tylko aktorami w jakiejś boskiej telenoweli albo przedstawieniu? Ech... Tak naprawdę tylko oni sami wiedzieli co im w głowie siedziało. Żaden człowiek nie miał ani możliwości ani prawa tego wiedzieć.
Następne pytanie zawiało w jej stronę zagrożeniem, przed którym musiała wykręcić jak na jakimś powalonym zakręcie w Initial D albo jakimś innym animcu tego gatunku. - Czy ja wiem? Jak byłam młodsza to siedziałam w tym naprawdę po same uszy, między innymi żeby dziadek był zadowolony. Jak poszłam do gimnazjum to trochę przystopowałam i spróbowałam się rozwinąć trochę w inne strony. - Rzuciła z uśmiechem - Pamiętasz jak mówiłam nad jakimi kierunkami myślę? Niektóre z nich pokrywają się z wiedzą na ten temat i kiedy postanowiłam trochę się poduczyć do wstępnych, to trochę... wsiąkłam. Znowu. - Tu akurat też nie do końca kłamała. Oczywiście miało to też związek z tym że została Senkenshą, ale nie dało się ukryć tego że chyba każdego Seiwa ciągnęło do tych tematów jak ćmy do światła. W mniejszym bądź większym stopniu. -Poza tym niewiedza o tym co nas otacza a czego nie widzimy może być fatalna w stutkach. - Dodała po chwili milczenia. Następnie wstała i zaczęła mu zapakowywać resztę gyozy, której nie zdążyli zjeść. - Spróbuj to zjeść do końca tygodnia żeby się nie popsuło, dobra?
@Seiwa-Genji Enma
Wysłuchała co jej brat ma do powiedzenie odnośnie swojej roboty i zakontraktowaniu się z rudzielcem. Zastanowiła się nad nimi jak i o tym co ją do tej pory spotkało. - Prawda. Bogowie widocznie dla każdego z nas mają jakieś plany, do których realizacji nas pchają w ten czy inny sposób. - Czy byli tylko aktorami w jakiejś boskiej telenoweli albo przedstawieniu? Ech... Tak naprawdę tylko oni sami wiedzieli co im w głowie siedziało. Żaden człowiek nie miał ani możliwości ani prawa tego wiedzieć.
Następne pytanie zawiało w jej stronę zagrożeniem, przed którym musiała wykręcić jak na jakimś powalonym zakręcie w Initial D albo jakimś innym animcu tego gatunku. - Czy ja wiem? Jak byłam młodsza to siedziałam w tym naprawdę po same uszy, między innymi żeby dziadek był zadowolony. Jak poszłam do gimnazjum to trochę przystopowałam i spróbowałam się rozwinąć trochę w inne strony. - Rzuciła z uśmiechem - Pamiętasz jak mówiłam nad jakimi kierunkami myślę? Niektóre z nich pokrywają się z wiedzą na ten temat i kiedy postanowiłam trochę się poduczyć do wstępnych, to trochę... wsiąkłam. Znowu. - Tu akurat też nie do końca kłamała. Oczywiście miało to też związek z tym że została Senkenshą, ale nie dało się ukryć tego że chyba każdego Seiwa ciągnęło do tych tematów jak ćmy do światła. W mniejszym bądź większym stopniu. -Poza tym niewiedza o tym co nas otacza a czego nie widzimy może być fatalna w stutkach. - Dodała po chwili milczenia. Następnie wstała i zaczęła mu zapakowywać resztę gyozy, której nie zdążyli zjeść. - Spróbuj to zjeść do końca tygodnia żeby się nie popsuło, dobra?
@Seiwa-Genji Enma
Seiwa-Genji Enma ubóstwia ten post.
- Rozumiem. - padła krótka odpowiedź na określenie relacji, jaka łączyła ją z Waruiem. Mimo wszystko Enma nie zamierzał bardziej drążyć tematu zdając sobie sprawę, że nawet jakby rudowłosy coś jej zrobił, to dziewczyna najpewniej i tak zachowałaby to dla siebie. A czytać w jej myślach Enma nie potrafił.
O zgrozo, na samą myśl o czytaniu w cudzych myślach poczuł nieprzyjemne ukłucie w żołądku. Ile to razy wyciszał aparaty słuchowe, tym samym odcinając się od otaczającej go rzeczywistości, dźwięków i natarczywych głosów ludzi, a jeszcze musiałby radzić sobie z ich myślami? Nigdy w życiu. Gdyby ktoś rozdawał nawet za darmo takie moce, to Enma z pewnością nie ustawiłby się w kolejce. Nawet, jakby mu dopłacali.
- Heh, jakoś nie zwróciłem uwagi na to. - odparł próbując przywołać w głowie obraz, gdzie dziewczyna siedziałaby z książkami o yokai. Nie, nawet najdalsze i najbardziej zakurzone zakamarki jego pamięci nie pozwalały na to. Być może było to zasługą faktu, że w dzieciństwie prawie w ogóle nie spędzali razem czasu, siłą odseparowani przez ich własnego dziadka.
- Wpadnij za jakiś czas. Przygotuję coś dla ciebie. - dodał po chwili, przenosząc spojrzenie na jej sylwetkę. - Mam książkę od dziadka. Co prawda nie mogę dać ci jej bezpośrednio, bo jest zarezerwowana tylko dla głów klanu, ale mogę spróbować przekopiować ci kilka stron z ciekawostkami. Tylko zachowaj to dla siebie, Kami. - wiedział, że nie musiał tego powtarzać i że kto jak kto, ale Kamiko potrafiła zachować tajemnice, aczkolwiek robił to chyba już raczej z przyzwyczajenia.
- Dobra, dobra, wiem. Nie matkuj mi. - jęknął przewracając oczami i powoli kierując się w stronę wyjścia z kuchni, czując jak znużenie zaczyna go otulać.
- Idę się położyć. Jest już późno, więc zostań. Wiesz gdzie jest dodatkowa pościel, możesz spać na kanapie, jak zawsze. - uniósł dłoń w geście pożegnania, nim całkowicie zniknął z jej pola widzenia.
@Seiwa-Genji Kamiko
O zgrozo, na samą myśl o czytaniu w cudzych myślach poczuł nieprzyjemne ukłucie w żołądku. Ile to razy wyciszał aparaty słuchowe, tym samym odcinając się od otaczającej go rzeczywistości, dźwięków i natarczywych głosów ludzi, a jeszcze musiałby radzić sobie z ich myślami? Nigdy w życiu. Gdyby ktoś rozdawał nawet za darmo takie moce, to Enma z pewnością nie ustawiłby się w kolejce. Nawet, jakby mu dopłacali.
- Heh, jakoś nie zwróciłem uwagi na to. - odparł próbując przywołać w głowie obraz, gdzie dziewczyna siedziałaby z książkami o yokai. Nie, nawet najdalsze i najbardziej zakurzone zakamarki jego pamięci nie pozwalały na to. Być może było to zasługą faktu, że w dzieciństwie prawie w ogóle nie spędzali razem czasu, siłą odseparowani przez ich własnego dziadka.
- Wpadnij za jakiś czas. Przygotuję coś dla ciebie. - dodał po chwili, przenosząc spojrzenie na jej sylwetkę. - Mam książkę od dziadka. Co prawda nie mogę dać ci jej bezpośrednio, bo jest zarezerwowana tylko dla głów klanu, ale mogę spróbować przekopiować ci kilka stron z ciekawostkami. Tylko zachowaj to dla siebie, Kami. - wiedział, że nie musiał tego powtarzać i że kto jak kto, ale Kamiko potrafiła zachować tajemnice, aczkolwiek robił to chyba już raczej z przyzwyczajenia.
- Dobra, dobra, wiem. Nie matkuj mi. - jęknął przewracając oczami i powoli kierując się w stronę wyjścia z kuchni, czując jak znużenie zaczyna go otulać.
- Idę się położyć. Jest już późno, więc zostań. Wiesz gdzie jest dodatkowa pościel, możesz spać na kanapie, jak zawsze. - uniósł dłoń w geście pożegnania, nim całkowicie zniknął z jej pola widzenia.
Wątek zakończony
@Seiwa-Genji Kamiko
maj 2038 roku