Apartament 124 - Page 5
Haraedo

Join the forum, it's quick and easy

Haraedo
Haraedo
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Haraedo

Nie 30 Paź 2022 - 2:15
First topic message reminder :

Apartament 124


Opis.

Haraedo

Seiwa-Genji Enma

Sob 20 Lip 2024 - 22:54
Drobne ciało chłopaka zamarło, kiedy usłyszał o pozostałych dwóch senkenshenach.
Czyli to nie był zwykły przypadek. Ani też żadne głupie zrządzenie losu, które niepozornie krzyżuje ze sobą drogi dwóch, nieznanych sobie osób. W tym wypadku trzech. Dobrze podejrzewał zatem, że za jego złym samopoczuciem stało coś innego, o wiele bardziej niebezpiecznego, aniżeli początkowo zakładał.
Uniósł lewą dłoń ku górze, jak to miał w zwyczaju, i potarł policzek wierzchem dłoni, kiedy umysł ugrzęzł w głębszym zastanowieniu i próbie poukładania wszystkich, jakie do tej pory pozyskał. Sam do końca nie wiedział czy odczuł ulgę, czy też nie. Z jednej strony dobrze, że ów klątwa nie dotyczyła tylko i wyłącznie jego osoby, bo wtedy klątwa niekoniecznie musiała nią być.
Z drugiej strony nie podobało mu się, że coraz więcej osób było w to zamieszanych. A co za tym idzie - zagrożonych. W tym osoby bliskie jego otoczeniu.
Bezwiednie uniósł lekko głowę, a dwubarwne tęczówki przypominające płynny bursztyn opadły na siedzącą na przeciwko niego kobietę. Rzeczywiście. Jak się dokładniej przyjrzeć, wyglądała naprawdę źle. Nie emanowała tą samą energią co zawsze, ogniste włosy wydawały się oklapnięte i pozbawione blasku, oczy zgaszone i pełne zmęczenia, które również odbijało się na jej skórze.
Co mógł zrobić?
Dla niej?
Czuł się tak bardzo bezsilny. A przecież z ich dwójki, to jego uczono jak radzić sobie w kryzysowych sytuacjach związanych z yokai, yurei i klątwami. Trening otrzymywał od najmłodszych lat. Cierpiał fizycznie, wymiotował bólem i zmęczeniem, psychicznie umierał każdej nocy, w której dziadek zamykał go w jednej z krypt. Jego dłonie wciąż pamiętały odciski od trzymanych broni. Od pędzli, którymi uczono go posługiwać się, kiedy nanosił odpowiednie znaki na talizmany. Ciało nosiło znamiona w postaci licznych blizn. Od tych, które uzyskał kiedy upadał, ale również od tych, które otrzymywał od nauczycieli i dziadka.
A jednak, w tej jednej chwili, czuł się jak dziecko we mgle. Ślepe, nie potrafiące odnaleźć odpowiedniego punktu zaczepnego.
Co miał robić?
Przyszła do niego, bo z pewnością oczekiwała jakiejś odpowiedzi. Pomocy. Rady. A on nie był w stanie jej tego zapewnić. Jesteś bezużyteczny, Enma. Czuł ścisk w gardle. Mdłości w żołądku i szum w głowie. Znowu to się dzieje. Znowu zawodził kogoś, bo nie był w stanie nic zrobić. Jak miał jej pomóc, jak nie potrafił pomóc samemu sobie?
Jak, do kurwy, miał prowadzić całym klanem?
Uzmysłowił sobie, że został sam przy stole, a Hecate wyszła na balkon. Nawet nie był w stanie wykrzesać z siebie jednego zdania. Słabeusz. I tchórz.
Weź się w garść papierowy dziedzicu, warknął w myślach na samego siebie.
W końcu podniósł się z miejsca, a krzesło zaszurało cicho. Niemal bezszelestnie udał się w stronę wyjścia na balkon, jednak nadal nie potrafił odnaleźć w sobie żadnego sensownego zdania. Stanął obok niej, spoglądając na panoramę miasta i odetchnął, mając wrażenie, że jakiś niewidzialny ciężar siada na jego ramionach.
A może zawsze tam siedział, a teraz nabrał kolejnych kilogramów.
- Podpytam w klanie. Mamy tam kilka senkensh, i dam znać jak się czegoś dowiem. - szepnął jakby nie swoim głosem.
Bezużyteczny, słaby i nikomu niepotrzebny
Spojrzał na nią ukradkiem, i nawet nie wiedzieć kiedy, wyciągnął dłoń w stronę kobiety. Wierzch dłoni dotknął jej ciepłego czoła, a potem odwracając rękę zsunął ją niżej, na delikatny policzek.
- Jesteś rozpalona. Zostań ze mną, nie chcę... - zamilkł na moment, szukając odpowiednich słów. Bo co mógł jej powiedzieć? - Żebyś w takim stanie była sama. Coś wymyślę, Shirshu.
Coś wymyśli.
Jak zawsze. A sam siebie nie potrafi uratować.

@Hecate Black


Apartament 124 - Page 5 Mrbg22G
Seiwa-Genji Enma

Hecate Black and Jinnai Hisae szaleją za tym postem.

Hecate Black

Sro 21 Sie 2024 - 16:19
  Opierając się o barierki nie wypatrywała niczego konkretnego w miastowym horyzoncie. Wydawał się tego dna nad wyraz szary, przesnuty brudną wręcz mgłą i równie ciemnymi chmurami. Sprawiał wrażenie nadchodzącego omenu a mimo tego nie potrafiła patrzeć na niego z odrazą czy niechęcią; miał w sobie coś urokliwego czego w żaden sposób nie potrafiła określić, jednocześnie nie potrafiąc oderwać wzroku. Nawet siedząca tuż obok Ivory wydawała się podzielać zdanie Black, bo niewypowiedziane myśli dziewczyny potwierdziła donośnym krakaniem, którego echo opadło aż na parter pokaźnego budynku.
  Przyszła tu sprawdzić jak miewał się Enma, czy i jego dotknęły efekty tego kontraktowego syfu. Uzyskała odpowiedź i teoretycznie mogła wracać, bo cel został osiągnięty, lecz gdzieś podskórnie nie chciała zostawiać go samego. Wyglądał jakby potrzebował towarzystwa. Jakby potrzebował kogoś bliskiego, tak po prostu.
  — W takim razie ja pogadam z duchami w Kinigami. Może coś słyszały, ludzie kochają adrenalinę jaką daje im las. I kochają też plotki — parsknęła krótko, w głowie plotąc już plan. Fornax się ucieszy, dawno nie zapuszczali się razem w głębię drzew.
  Może nawet chciała powiedzieć coś jeszcze, rzucić jakąś zabawną anegdotkę, ale Enma skutecznie zwarł jej usta ze sobą, gdy zsunął dłoń z ciepłego czoła na policzek. Wargi Black zadrgały samoistnie w uśmiechu, gdy własną dłonią sięgała męskiej odpowiedniczki, zaraz zresztą splatając ich palce razem. Pochyliła się naprzód moment później; centymetry między nimi niknęły aż jedno czoło nie dotknęło drugiego — nie wypuszczała jego ręki z uścisku ani przez moment, choć odsunęła ją od policzka dla wygody.
  — No disaster can befall a wicked person — mruknęła nagle nisko i dźwięcznie, mrużąc przy tym zaczepnie ślepia. Nie przestawała się przy tym uśmiechać, a w tle wrona zatrzepotała czarnymi jak noc skrzydłami. — Nie masz się więc co o mnie martwić. Ale chętnie zostanę, noc spędzona na piciu kakao, jedzeniu fast fooda i oglądaniu filmów brzmi nieźle, już od dawna chciałam wpaść na piżama party.
  Odsunęła się po chwili, wypuszczając go już z wymuszonych objęć dłoni. Powrócił go poprzedniej pozycji w której pochylała się nad barierką, bóg wie kiedy odpaliwszy kolejnego papierosa. Tym razem nie wyglądała jednak aż tak poważnie. Gdzieś po licu, w jednym z kącików ust wciąż błąkała się nikczemność zatrważającego w swej grozie uśmiechu, zaś do jaskrawych ślepi powrócił ognisty wręcz blask.
  — Jest jeszcze jedna rzecz która mnie intryguje. Trochę już poczytała, ale fajnie posłuchać eksperta — zaczęła, na moment przesłaniając lico gęstym kłębem dymu. — Co wiesz o Inugami?

@Seiwa-Genji Enma



Apartament 124 - Page 5 Dbxp57j-dedbb91a-6777-42a9-adb3-e1e58d0c1967.png?token=eyJ0eXAiOiJKV1QiLCJhbGciOiJIUzI1NiJ9.eyJzdWIiOiJ1cm46YXBwOjdlMGQxODg5ODIyNjQzNzNhNWYwZDQxNWVhMGQyNmUwIiwiaXNzIjoidXJuOmFwcDo3ZTBkMTg4OTgyMjY0MzczYTVmMGQ0MTVlYTBkMjZlMCIsIm9iaiI6W1t7InBhdGgiOiJcL2ZcLzNhN2E1NDllLTIwOGItNDRiOS04NTAwLTE2NzY3NGI0YTY2NlwvZGJ4cDU3ai1kZWRiYjkxYS02Nzc3LTQyYTktYWRiMy1lMWU1OGQwYzE5NjcucG5nIn1dXSwiYXVkIjpbInVybjpzZXJ2aWNlOmZpbGUuZG93bmxvYWQiXX0
| IN THIS WHOLE WIDE WICKED WORLD THE ONLY THING YOU HAVE TO BE AFRAID OF IS ME |
Hecate Black

Seiwa-Genji Enma and Hecate Black szaleją za tym postem.

Seiwa-Genji Enma

Pon 9 Wrz 2024 - 1:26
Nie mógł wyzbyć się wrażenia, że poruszają się we mgle. A dziwna klątwa rozprzestrzeniała się jak zaraza, zbierając coraz bardziej obfite żniwa. Chłopak nie mógł wyzbyć się wrażenia, że to tylko kwestia czasu, kiedy pojawi się pierwsza ofiara. Miał jedynie nadzieję, że to nie będzie ani on, ani kobieta. Musiał się spieszyć i do tego czasu odnaleźć przyczynę, by mieć realne szanse w walce z nią.
- Dobra. - skinął lekko głową, na potwierdzenie jej słów. - Koniecznie dawaj mi znać jak się czegokolwiek dowiesz. Nawet jeżeli informacja może wydawać się mało ważna. Każdy szczegół ma znaczenie. - bo każda poszlaka może prowadzić do celu. A przynajmniej miał taką nadzieję i poczucie pełne desperacji, by złapać się czegokolwiek. Gdzieś zacząć.
Niestety, najbogatsze źródło wiedzy odpadało. Nie mógł zwrócić się z tym bezpośrednio do dziadka z wiadomych powodów, a zbyt nachalne lawirowanie pomiędzy członkami klanu mogło niepotrzebnie przykuć uwagę aktualnej głowy klanu. Oczywiście w ostateczności będzie musiał nawiązać kontakt z Masashim, ale póki co, naprawdę wolał tego uniknąć.
- I wspólny wieczór brzmi dobrze, chociaż biorąc pod uwagę nasz aktualny stan zakładam, że po pierwszym filmie odpadniemy. - parsknął cicho, wskazując głową w stronę wejścia do mieszkania. - I wracajmy. Jest dość chłodno. - nie czekając na jej zgodę, sam skierował swoje kroki w stronę wyjścia na balkon czując, jak zimno okłada się na jego odsłoniętych częściach ciała. Nieprzyjemny dreszcz przegryzł się przez skórę, wnikając w głąb tkanek, przez co musiał rozegrać wewnętrzną batalię o to, aby nie sięgnąć po koc i opatulić się nim jak naleśnikiem.
Zajął miejsce przy stole i kiedy już chciał sięgnąć po kubek z zimnym napojem, padło pytanie dotyczące słynnego yokai. Przechylił głowę lekko w bok, przyglądając się uważniej kobiecie, jakby chciał wyczytać z niej intencje, jakimi kierowała swoje pytanie.
- Są to bardzo dumne yokai i bardzo nie lubią się z Kitsune. Tam gdzie nie ma lisich demonów, wręcz pewne, że znajdziesz Inugami. Bardzo często żyją pośród ludzi przybierając postać zwykłych psów. Niekoniecznie dlatego, że ich lubią, w sensie ludzi, a po prostu są ich ciekawi. Dawniej były często spotykanymi shikigami, i były idealnymi partnerami głównie mnichów, ale też egzorcystów. Wiem też, że są bardzo lojalne, ale tylko i wyłącznie wobec jednej rodziny, bądź jednej osoby. Jeżeli są dobrze traktowane, to będą służyć całym pokoleniom danej rodziny. Wiem też, że istnieją pewne techniki, które mogą stworzyć takiego yokai, ale są zakazane i od bardzo dawna niepraktykowane. Słyszałem o jednym przypadku, gdzie Inugami zagryzł swojego właściciela, bo ten źle go traktował. - wzruszył lekko ramionami, mrużąc przy tym nieznacznie oczy, zastanawiając się, skąd u kobiety takie nagłe zainteresowanie Inugami.
- A czemu pytasz? - co prawda mógł mieć podejrzenie, ale wolał się co do tego mylić. Hecate od zawsze miała zamiłowanie nie tylko do yokai i wszystkiego co nadprzyrodzonego, ale również do zwierząt, głównie psowatych.
Dlatego też jego podejrzenia stawały się coraz bardziej namacalne.
- Lepiej nie próbuj. Bardzo ciężko jest je zdobyć naturalną drogą. Osobiście odradzam. Lepiej zostawić je w spokoju.

@Hecate Black


Apartament 124 - Page 5 Mrbg22G
Seiwa-Genji Enma
Hecate Black

Sro 11 Wrz 2024 - 17:04
  Nie miała serca mówić mu, że klątwa jedynie nasiliła jej bezsenność. Uśmiechnęła się więc tylko łagodnie i skinęła głową, postanawiając spędzić noc na oglądaniu filmów, tak jak zapowiedziała. Planowała jedynie przyciszyć głośność do absolutnego minimum coby chociaż Enma skorzystał z odrobiny snu.
  Wypalonego papierosa wyrzuciła przez balkon, jeszcze przez chwilę oglądając jak czarna końcówka mnie w dół aż w końcu znika z pola widzenia ze względu na wysokość.
  Po zamknięciu drzwi na balkon wsłuchała się w opowieść Seiwy o Inugami. Nie mówiła przy tym za wiele, w zasadzie w ogóle się nie odzywała, zamiast tego spisując mentalne notatki. Szczególnie zainteresowała się wzmianką o możliwości stworzenia jednego z takich psów lecz póki co nie wypytywała o nic, pozostawiając ewentualną kontynuację rozmowy na inne czas, najlepiej taki, gdy medium nie będą powoli gnić od środka.
  Była już przy kanapie, gdy sam zarzucił ją niewypowiedzianymi podejrzeniami. Wzruszyła jedynie ramionami i wystawiła figlarnie język.
  — Na razie skupmy się na jednym problemie, kiedy indziej przyjdzie czas na resztę — odparła, ani nie potwierdzając jego przypuszczeń ani im nie zaprzeczając. Zresztą, znał ją na tyle, by wiedzieć doskonale, że nie zadawała podobnych pytań bez powodu. A była również na tyle uparta, że nie istniały słowa mogące odwieść ją od obranego celu.
  — Może obejrzymy jakąś bajkę? Mustanga z dzikiej doliny — zaproponowała, śmiejąc się przy tym. Siedziała już wygodnie na kanapie.

@Seiwa-Genji Enma

| WĄTEK ZAKOŃCZONY. |



Apartament 124 - Page 5 Dbxp57j-dedbb91a-6777-42a9-adb3-e1e58d0c1967.png?token=eyJ0eXAiOiJKV1QiLCJhbGciOiJIUzI1NiJ9.eyJzdWIiOiJ1cm46YXBwOjdlMGQxODg5ODIyNjQzNzNhNWYwZDQxNWVhMGQyNmUwIiwiaXNzIjoidXJuOmFwcDo3ZTBkMTg4OTgyMjY0MzczYTVmMGQ0MTVlYTBkMjZlMCIsIm9iaiI6W1t7InBhdGgiOiJcL2ZcLzNhN2E1NDllLTIwOGItNDRiOS04NTAwLTE2NzY3NGI0YTY2NlwvZGJ4cDU3ai1kZWRiYjkxYS02Nzc3LTQyYTktYWRiMy1lMWU1OGQwYzE5NjcucG5nIn1dXSwiYXVkIjpbInVybjpzZXJ2aWNlOmZpbGUuZG93bmxvYWQiXX0
| IN THIS WHOLE WIDE WICKED WORLD THE ONLY THING YOU HAVE TO BE AFRAID OF IS ME |
Hecate Black

Seiwa-Genji Enma ubóstwia ten post.

Seiwa-Genji Enma

Nie 15 Wrz 2024 - 1:33
03.05.2038

Już od dłuższej chwili wpatrywał się tępym wzrokiem w ekran telefonu komórkowego.
10 minut.
Przechylił głowę lekko w bok, a jego twarz nieskalana myślą wyrażała zaskoczenie i niedowierzanie. Nie było możliwości, aby Shin'ya za dziesięć minut miał wpaść do jego mieszkania. Zapewne robił sobie żarty, jak to czasami miewał w zwyczaju. Ponadto ich relacja była na takim poziomie, że powinna ograniczać się jedynie do służbowej rozmowy związanej tylko i wyłącznie z kontraktem. Yurei nie miał żadnego innego interesu, aby o takiej godzinie wpaść do niego w odwiedziny. I to z jedzeniem, dając poczucie iluzji, jakby w jakiś sposób martwił się o stan swojego senkenshy.
Enma niemal uśmiechnął się gorzko, chcąc odłożyć telefon na bok i sięgnąć po pilot, aby wcisnąć "play" i kontynuować oglądanie jakieś cholernej, koreańskiej dramy, w którą jakimś cudem się wciągnął.
10 minut. Jestem w drodze.
Nie, nie. Nie ma takiej możliwości-
Mimowolnie wzrok uciekł w bok, ocierając się o armię kubków po herbacie, które zajmowały większość blatu na aneksie kuchennym. Potem pomknął spojrzeniem w drugą stroną, na stół, gdzie leżał stos książek, kartek i papierów z zapisami o yokai, klątwach i egzorcyzmach. Znalazły się tam również jego własne notatki, zapisane wyjątkowo ładnym i delikatnym pismem, które skrupulatnie spisywał przez ostatnie kilka dni. A wśród nich znalazło się również kilka zmiętolonych chusteczek, tabletki przeciwbólowe, jak i te na zbicie gorączki, termometr czy nawet pudełko z nadgryzionymi mochi.
Nie. Nie ma co się przejmować. Z pewnością Shin'ya-
D Z I E S I Ę Ć  M I N U T
Odrzucił telefon w bok na kanapę, a koc, którym był opatulony leniwie zsunął się po jego nogach i opadł na miękki dywan. Enma doskoczył do stołu, zgarniając śmieci oraz pudełko z resztkami, niemal biegnąc w stronę kuchni, a dokładniej - śmietnika. Pospiesznie zaczął zbierać kubki, zamaszyście otwierając drzwiczki do zmywarki, gdzie upchał brudne naczynia. Trzasnął zamknięciem i nastawił urządzenie. Ruszył ponownie w stronę salonu, ale z racji na swój aktualny stan, bardzo szybko odczuł zmęczenie, dlatego też zgiął się w pół i oparł dłońmi o kolana, łapiąc łapczywie oddech. Wdech, wydech, wdech, wydech. Wyprostował się i ruszył pospiesznie do swojej sypialni, gdzie już w korytarzu złapał za materiał jasnej, poplamionej koszulki i ściągnął ja przez głowę. Z szafy złapał pierwszą lepszą, ale najważniejsze - czystą, i założył ją wychodząc z pokoju, stopą zatrzaskując za sobą drzwi. I tak tam nie wejdzie, więc porządkiem w tamtym pomieszczeniu akurat nie musiał się przejmować.
Powrócił do stołu, gdzie zaczął porządkować rozsypane papiery, nerwowo co rusz spoglądając w stronę drzwi, jakby w obawie, że lada chwila otworzą się i stanie w nich yurei.
Oczywistym było, że Warui robił sobie jaja i nie przyjdzie. A fakt, że Enma akurat teraz postanowił porządkować mieszkanie, i to w takim pośpiechu, było jedynie czystym zbiegiem okoliczności.
Ponownie przystanął, łapiąc kolejne hausty powietrza, mając wrażenie, że takie tempo wreszcie go zabije. Zakręciło mu się w głowie, ale na całe szczęście trwało to na tyle krótko, że już po chwili mógł wrócić do sprzątania.
Wrzucił do śmietnika ostatnie chusteczki, kiedy do jego uszu dobiegł dźwięk wsuwanego klucza do zamka. Serce niemal wyskoczyło mu przez gardło, gdy w panice zaczął rozglądać się na boki, aby znaleźć sobie odpowiednie nicmnietoniebchodzi miejsce. Dopiero teraz w lustrze dostrzegł w jak tragicznym był stanie. Włosy rozczochrane, jakby od tygodnia nie widziały szczotki, a grzywka niedbale związana gumką, co w efekcie przypominało, jakby nagle wyrosła mu palma z głowy. Albo przeistoczył się w małego psa rasy york, któremu właściciele kochali spinać grzywkę. Na czole chłodzący plaster, zaszklone spojrzenie, nos zaczerwieniony od ciągłego kataru i przesuszone wargi. I do tego nieco za duże okulary, który czarne oprawki wyjątkowo mocno wyróżniały się na tle bladej skóry.
Nie było jednak czasu na poprawki.
Ostatecznie wrócił do salonu i siadł na kanapie, przybierając rozwaloną pozycję kogoś, komu na niczym nie zależy. Kogo nie obchodzi, czy ktoś właśnie go odwiedza, czy też nie.
Jaka szkoda, że ów obraz był tylko i wyłącznie w jego wyobraźni, bo w rzeczywistości wyglądał jak siedem nieszczęść zawiniętych w koc, siedzący na skraju kanapy i do tego w bezruchu, jakby został przyłapany na robieniu czegoś złego i nielegalnego.

Ubiór: Zwykłe, czarne spodnie dresowe; szary podkoszulek z kotem, którego porywa ufo; okulary; plaster chłodzący na czole; grzywka związana gumką; twarz myślą nieskalana

@Warui Shin'ya


Apartament 124 - Page 5 Mrbg22G
Seiwa-Genji Enma

Seijun Nen and Fenrys Umbra szaleją za tym postem.

Sponsored content
maj 2038 roku