Spojrzał na danie podane przez siostrę i... cholera, musiał przyznać sam przed sobą, że w porównaniu do niego, dziewczyna z pewnością posiadała zdolności kulinarne. Enma w przeciwieństwie do Kamiko, potrafił jedynie odgrzać mrożonki i ewentualnie zagrzać wodę na noodle czy parówki. I na tym całe jego gotowanie się kończyło. Pozostawała jeszcze aplikacja, przez którą niejednokrotnie zamawiał gotowe jedzenie. No cóż, przynajmniej nie głodował. Trzeba było sobie jakoś radzić, nawet, jeżeli oznaczało to brak umiejętności w gotowaniu.
- Mam nadzieję, że zjesz ze mną. - odezwał się sprawiając wrażenie, że zręcznie postanowił przeskoczyć wszystkie pytania, jakie zadała Kamiko, uparcie ignorując je i nie zamierzając udzielić cennych odpowiedzi. Zamilkł ponownie, kiedy skupił się na jedzeniu, nawet nie racząc jej pojedynczym spojrzeniem.
Ciężko było odgadnąć jego myśli, bo kompletnie zamknął się na świat zewnętrzy, w pełni poświęcając uwagę na swoim talerzu. Trudno powiedzieć ile zajęła mu konsumpcja, ale nie spieszył się, jakby chciał delektować się każdym kęsem. Kiedy wreszcie skończył, podziękował za posiłek i bez kolejnych zbędnych słów podniósł się z krzesła, jednocześnie przecierając kciukiem kąciki ust, chcąc tym samym zgarnąć wszelakie pozostałości po posiłku. Naczynia odłożył do zmywarki, po czym nalał wody do dwóch, wysokich szklanek.
- To nie jest kwestia tego, czy jakiś yurei jest świeżakiem czy też nie. - odezwał się nagle, kiedy podawał naczynie swojej siostrze, wracając do tematu jak gdyby nigdy nic. Oparł się biodrami o blat jednej z kuchennych szafek i upił łyk wody, przenosząc wzrok na dziewczynę.
- Są duchy, które chodzą po świecie już dobre kilka lat. Oczywiście mowa tu o tych, które mają kontrakty, a mimo to ich moce wciąż są na bardzo niskim poziomie. Na ich ewolucje składa się kilka czynników. Kontrakt, kontrahent, więź, jaka ich łączy, cel yurei, zaparcie ducha. A to tylko kilka rzeczy, o których mi wiadomo. Mój duch co prawda jeszcze nie ewoluował, ale wiem, że to tylko kwestia czasu. Wbrew pozorom jest silny, ale musi odnaleźć siebie. - uśmiechnął się delikatnie, wręcz łagodnie, stan ten jednak trwał zbyt krótko, by móc ostatecznie powiedzieć czy była to rzeczywistość, czy może jedynie iluzja i gra świateł żarówki lampy.
- Dlatego dziadek nie może się o tym dowiedzieć. Zmusiłby mnie do zerwania kontraktu. Uznałby, że jest niegodny mnie. Dla niego dobro całego klanu jest najważniejsze. Ważniejsze nawet.... od nas. Od rodziny. Gdyby dalsza egzystencja klanu zależała od naszego życia, to nie zawahałby się nas zabić. Wiesz o tym, Kami. Już raz zabił dla d o b r a k l a n u. - bez znaczenia jak blisko Enma mógł być z aktualną głową klanu. Bez znaczenia było jakim szacunkiem go obdarzał. Fakt był tylko jeden. Nigdy, ale to nigdy mu nie wybaczył tego, co zrobił Teru. I nigdy nie wybaczy.
- Kiedyś ich poznam ze sobą. Ale tylko wtedy jak będę pewien, że Shin będzie w stanie obronić się przed dziadkiem. - odepchnął się od szafki i wrócił do krzesła na którym usiadł. Wsunął palce w ciemne kosmyki i zaczesał je do tyłu, a ramiona delikatnie opadły, pozwalając na głębokie westchnięcie.
- Kami, to ty o czymś zapominasz. Pracuje jako detektyw. Przyjmuję zlecenia na niesforne yokai i yurei. Dostałem na niego zlecenie, ale tak wyszło, że zamiast egzorcyzmu zawarłem kontrakt. Nic wielkiego. Jeszcze mam wolną wolę i mogę robić co chcę. - machnął ręką robiąc przy tym znudzoną minę.
- Póki nie jestem głową klanu, nikt mi tego nie może odebrać.
- Mam nadzieję, że zjesz ze mną. - odezwał się sprawiając wrażenie, że zręcznie postanowił przeskoczyć wszystkie pytania, jakie zadała Kamiko, uparcie ignorując je i nie zamierzając udzielić cennych odpowiedzi. Zamilkł ponownie, kiedy skupił się na jedzeniu, nawet nie racząc jej pojedynczym spojrzeniem.
Ciężko było odgadnąć jego myśli, bo kompletnie zamknął się na świat zewnętrzy, w pełni poświęcając uwagę na swoim talerzu. Trudno powiedzieć ile zajęła mu konsumpcja, ale nie spieszył się, jakby chciał delektować się każdym kęsem. Kiedy wreszcie skończył, podziękował za posiłek i bez kolejnych zbędnych słów podniósł się z krzesła, jednocześnie przecierając kciukiem kąciki ust, chcąc tym samym zgarnąć wszelakie pozostałości po posiłku. Naczynia odłożył do zmywarki, po czym nalał wody do dwóch, wysokich szklanek.
- To nie jest kwestia tego, czy jakiś yurei jest świeżakiem czy też nie. - odezwał się nagle, kiedy podawał naczynie swojej siostrze, wracając do tematu jak gdyby nigdy nic. Oparł się biodrami o blat jednej z kuchennych szafek i upił łyk wody, przenosząc wzrok na dziewczynę.
- Są duchy, które chodzą po świecie już dobre kilka lat. Oczywiście mowa tu o tych, które mają kontrakty, a mimo to ich moce wciąż są na bardzo niskim poziomie. Na ich ewolucje składa się kilka czynników. Kontrakt, kontrahent, więź, jaka ich łączy, cel yurei, zaparcie ducha. A to tylko kilka rzeczy, o których mi wiadomo. Mój duch co prawda jeszcze nie ewoluował, ale wiem, że to tylko kwestia czasu. Wbrew pozorom jest silny, ale musi odnaleźć siebie. - uśmiechnął się delikatnie, wręcz łagodnie, stan ten jednak trwał zbyt krótko, by móc ostatecznie powiedzieć czy była to rzeczywistość, czy może jedynie iluzja i gra świateł żarówki lampy.
- Dlatego dziadek nie może się o tym dowiedzieć. Zmusiłby mnie do zerwania kontraktu. Uznałby, że jest niegodny mnie. Dla niego dobro całego klanu jest najważniejsze. Ważniejsze nawet.... od nas. Od rodziny. Gdyby dalsza egzystencja klanu zależała od naszego życia, to nie zawahałby się nas zabić. Wiesz o tym, Kami. Już raz zabił dla d o b r a k l a n u. - bez znaczenia jak blisko Enma mógł być z aktualną głową klanu. Bez znaczenia było jakim szacunkiem go obdarzał. Fakt był tylko jeden. Nigdy, ale to nigdy mu nie wybaczył tego, co zrobił Teru. I nigdy nie wybaczy.
- Kiedyś ich poznam ze sobą. Ale tylko wtedy jak będę pewien, że Shin będzie w stanie obronić się przed dziadkiem. - odepchnął się od szafki i wrócił do krzesła na którym usiadł. Wsunął palce w ciemne kosmyki i zaczesał je do tyłu, a ramiona delikatnie opadły, pozwalając na głębokie westchnięcie.
- Kami, to ty o czymś zapominasz. Pracuje jako detektyw. Przyjmuję zlecenia na niesforne yokai i yurei. Dostałem na niego zlecenie, ale tak wyszło, że zamiast egzorcyzmu zawarłem kontrakt. Nic wielkiego. Jeszcze mam wolną wolę i mogę robić co chcę. - machnął ręką robiąc przy tym znudzoną minę.
- Póki nie jestem głową klanu, nikt mi tego nie może odebrać.
Uśmiechnęła się do brata, kiedy ten spytał się czy Kamiko zje razem z nim. - Oczywiście. - Wnet chwyciła talerzyk i napchała sobie na niego całkiem konkretną ilość gyozy, złapała za pałeczki i zaczęła jeść w całkowitej ciszy rozmyślając przez ten czas nad całością ich rozmowy. Skończyła chwilę po Enmie, który zdążył wstać i nalać im wody. Wysłuchała wyjaśnień odnośnie duchów, chociaż z delikatnym zaskoczeniem. Nie zgłębiała do tej pory tematu samych Yurei. Bardziej skupiała się na wszelkich innych duchowych stworzeniach, które można było spotkać w japonii. Ale szczerze była przekonana że te są w stanie szybko rozwijać swoje umiejętności. No cóż... Widocznie była w błędzie. Zapamięta to na przyszłość. Zwłaszcza jeśli jakimś cudem sama zawiąże z czymś kontrakt. Chociaż szczerze mówiąc prędzej pozyskałaby Shikigami, niż swojego Yurei. Ona raczej nie zawiązałaby kontraktu z pierwszą lepszą duszą. A przynajmniej nie bez namysłu. -Prawda... Zapomniałam jak to u nich działa. - Westchnęła i upiła całkiem sporego łyka wody. Chwilkę potem odstawiła szklankę na stół. A na dalsze słowa mimowolnie przygryzła wargę. Nie mogła zaprzeczyć faktowi że ich dziadek stawiał dobro i reputację klanu ponad wszystko inne. Nie pamiętała tego co się wydarzyło podczas Akai Yoru pomimo tego że tam była. Wiedziała co się stało, ale dopiero jak jej opowiedziano. Kiedy sama próbowała przywołać te wspomnienia, nie miała nic poza małą migawką która wywoływała u niej epicką migrenę. Chwyciła szklankę ponownie by napić się wody, ale na następne słowa Enmy jej reakcja była taka, że prawie się zaksztusiła, a w szoku parsknęła wodną mgiełką. - Czekaj, czekaj, czekaj, czekaj, czekaj! - Zastopowała go bo sama nie wiedziała czy dobrze usłyszała, czy może przypadkiem się przesłyszała. - SHIN?! - Nie znała wiele osób o tym imieniu, ale chyba tylko jednego którego znała wspólnie z Enmą. Mało tego. Ostatnio z tym rudzielcem jadła kurczaka na mieście. - Masz na myśli rudego? - Spróbowała się upewnić. Bo jeśli tak to... kurde. Szok i niedowierzanie że rudzielec może po śmierci zostać Yurei, co wskazuje na to że jednak ma duszę. Ale wracając do nieco większej powagi... -Tym bardziej będę unikała tego tematu podczas rozmowy z dziadkiem. Z tego co pamiętam, zrywanie kontraktu nie jest przyjemnym doświadczeniem dla żadnej ze stron. Jeśli się zdecydujesz na ich zapoznanie, koniecznie weź mnie ze sobą. - W końcu w kupie siła, a razem może udałoby się im lepiej to jakoś wyperswadować. Następnie jednym porządnym gulnięciem opróżniła szklankę i postawiła ją na stole. - Zawarłeś kontrakt z duchem, którego miałeś wygnać? Ty już mnie chyba niczym dziś nie zaskoczysz. - Chociaż wolała nie kusić w tej sprawie losu.
@Seiwa-Genji Enma
@Seiwa-Genji Enma
Seiwa-Genji Enma ubóstwia ten post.
Prawie zakrztusił się wodą i wypluł ją nosem, kiedy Kamiko wykrzyczała imię Waruia. Co jak co, ale nie spodziewał się takiego obrotu sprawy. Nie sądził, żeby jego własna siostra zdążyła już wcześniej poznać rudowłosego ducha. Czuł się trochę tak, jakby los właśnie sobie z niego zadrwił i bardzo dobrze przy tym się bawił.
- No popatrz jaki ten świat mały. - rzucił z lekką drwiną w głosie, krzyżując obie ręce na klatce piersiowej.
- Mam nadzieję, że nic ci nie zrobił. - uniósł brew w pytającym geście, choć nie oczekiwał odpowiedzi. Co prawda nie sądził, aby Shin cokolwiek zrobił Kamiko czy startowałby do niej. Warui nie wyglądał jak typowy pies na baby, ale z drugiej strony Enma nadal praktycznie nic o nim nie wiedział, więc kto go tam wie.
- Wychodzi na to, że kwestię zapoznania was mamy za sobą - dodał po chwili, przechylając głowę nieznacznie w bok. Co prawda fakt, że Shin i Kamiko znali się, jakoś niekoniecznie przypadł do gustu Enmie. Ciężko określić powód, dla którego chłopak wolał trzymać swoją rodzinę z dala od znajomych, w tym przypadku ducha z którym miał kontrakt, ale czuł podskórnie, że na dłuższą metę nie przyniesie to nic dobrego.
Jednakże było jak było, i Enma nic nie mógł na to poradzić.
- Kami, zapominasz o jednej, zasadniczej kwestii w tym wszystkim. Wciąż pracuję jako detektyw do spraw paranormalnych. Kiedy dostaję zgłoszenie to idę w tamto miejsce wyjaśnić sprawę bądź ewentualnie dokonać rytuału. Można powiedzieć, że los lubi się nami zabawić i myślę, że tak właśnie się stało ze mną i z Waruim. Sam dokładnie nie wiem czemu zawarliśmy kontrakt. Możliwe, że tak miało być. - wzruszył ledwo zauważalnie barkami, pozwalając sobie na lekki uśmiech.
- Swoją drogą coś ostatnio jesteś wyjątkowo ciekawa tematyki yurei i yokai. Powiedz mi, Kamiko - zmrużył lekko oczy wpatrując się z niezwykłą intensywnością w swoją siostrę.
- Skąd ta nagła zmiana w tej kwestii? Do tej pory jakoś omijałaś ten temat czy to w rozmowie ze mną czy z dziadkiem.
@Seiwa-Genji Kamiko
- No popatrz jaki ten świat mały. - rzucił z lekką drwiną w głosie, krzyżując obie ręce na klatce piersiowej.
- Mam nadzieję, że nic ci nie zrobił. - uniósł brew w pytającym geście, choć nie oczekiwał odpowiedzi. Co prawda nie sądził, aby Shin cokolwiek zrobił Kamiko czy startowałby do niej. Warui nie wyglądał jak typowy pies na baby, ale z drugiej strony Enma nadal praktycznie nic o nim nie wiedział, więc kto go tam wie.
- Wychodzi na to, że kwestię zapoznania was mamy za sobą - dodał po chwili, przechylając głowę nieznacznie w bok. Co prawda fakt, że Shin i Kamiko znali się, jakoś niekoniecznie przypadł do gustu Enmie. Ciężko określić powód, dla którego chłopak wolał trzymać swoją rodzinę z dala od znajomych, w tym przypadku ducha z którym miał kontrakt, ale czuł podskórnie, że na dłuższą metę nie przyniesie to nic dobrego.
Jednakże było jak było, i Enma nic nie mógł na to poradzić.
- Kami, zapominasz o jednej, zasadniczej kwestii w tym wszystkim. Wciąż pracuję jako detektyw do spraw paranormalnych. Kiedy dostaję zgłoszenie to idę w tamto miejsce wyjaśnić sprawę bądź ewentualnie dokonać rytuału. Można powiedzieć, że los lubi się nami zabawić i myślę, że tak właśnie się stało ze mną i z Waruim. Sam dokładnie nie wiem czemu zawarliśmy kontrakt. Możliwe, że tak miało być. - wzruszył ledwo zauważalnie barkami, pozwalając sobie na lekki uśmiech.
- Swoją drogą coś ostatnio jesteś wyjątkowo ciekawa tematyki yurei i yokai. Powiedz mi, Kamiko - zmrużył lekko oczy wpatrując się z niezwykłą intensywnością w swoją siostrę.
- Skąd ta nagła zmiana w tej kwestii? Do tej pory jakoś omijałaś ten temat czy to w rozmowie ze mną czy z dziadkiem.
@Seiwa-Genji Kamiko
Nie dość że znała Wru, to wiedziała ze ten pracował z Enmą. Ale akurat tego się nie spodziewała. Nie że był żywym truposzem. -Naprawdę, zbyt mały. - To albo bogowie jawnie lubili sobie z nich drwić rzucając im spotkania pod nogi niczym kłody nad którymi musieli przeskakiwać. Przeskakiwać albo... obrywać nimi i wywracać się wprost na głupie ryje. Westchnęła i opadła ciężko na krzesło. - Nie, zjadłam z nim kurczaka. I trochę pogadaliśmy. Wiedziałam że się znacie, ale tego już nie za bardzo. - Dolała sobie do kubka wody i wyzerowała duszkiem. Potem będzie musiała zetrzeć wodę którą razem z Enmą w widowiskowym stylu z siebie wypluli. Tyle że jej braciszek i tak zrobił to level wyżej, bo wystrzelił ją z nosa. Jakoś...
Wysłuchała co jej brat ma do powiedzenie odnośnie swojej roboty i zakontraktowaniu się z rudzielcem. Zastanowiła się nad nimi jak i o tym co ją do tej pory spotkało. - Prawda. Bogowie widocznie dla każdego z nas mają jakieś plany, do których realizacji nas pchają w ten czy inny sposób. - Czy byli tylko aktorami w jakiejś boskiej telenoweli albo przedstawieniu? Ech... Tak naprawdę tylko oni sami wiedzieli co im w głowie siedziało. Żaden człowiek nie miał ani możliwości ani prawa tego wiedzieć.
Następne pytanie zawiało w jej stronę zagrożeniem, przed którym musiała wykręcić jak na jakimś powalonym zakręcie w Initial D albo jakimś innym animcu tego gatunku. - Czy ja wiem? Jak byłam młodsza to siedziałam w tym naprawdę po same uszy, między innymi żeby dziadek był zadowolony. Jak poszłam do gimnazjum to trochę przystopowałam i spróbowałam się rozwinąć trochę w inne strony. - Rzuciła z uśmiechem - Pamiętasz jak mówiłam nad jakimi kierunkami myślę? Niektóre z nich pokrywają się z wiedzą na ten temat i kiedy postanowiłam trochę się poduczyć do wstępnych, to trochę... wsiąkłam. Znowu. - Tu akurat też nie do końca kłamała. Oczywiście miało to też związek z tym że została Senkenshą, ale nie dało się ukryć tego że chyba każdego Seiwa ciągnęło do tych tematów jak ćmy do światła. W mniejszym bądź większym stopniu. -Poza tym niewiedza o tym co nas otacza a czego nie widzimy może być fatalna w stutkach. - Dodała po chwili milczenia. Następnie wstała i zaczęła mu zapakowywać resztę gyozy, której nie zdążyli zjeść. - Spróbuj to zjeść do końca tygodnia żeby się nie popsuło, dobra?
@Seiwa-Genji Enma
Wysłuchała co jej brat ma do powiedzenie odnośnie swojej roboty i zakontraktowaniu się z rudzielcem. Zastanowiła się nad nimi jak i o tym co ją do tej pory spotkało. - Prawda. Bogowie widocznie dla każdego z nas mają jakieś plany, do których realizacji nas pchają w ten czy inny sposób. - Czy byli tylko aktorami w jakiejś boskiej telenoweli albo przedstawieniu? Ech... Tak naprawdę tylko oni sami wiedzieli co im w głowie siedziało. Żaden człowiek nie miał ani możliwości ani prawa tego wiedzieć.
Następne pytanie zawiało w jej stronę zagrożeniem, przed którym musiała wykręcić jak na jakimś powalonym zakręcie w Initial D albo jakimś innym animcu tego gatunku. - Czy ja wiem? Jak byłam młodsza to siedziałam w tym naprawdę po same uszy, między innymi żeby dziadek był zadowolony. Jak poszłam do gimnazjum to trochę przystopowałam i spróbowałam się rozwinąć trochę w inne strony. - Rzuciła z uśmiechem - Pamiętasz jak mówiłam nad jakimi kierunkami myślę? Niektóre z nich pokrywają się z wiedzą na ten temat i kiedy postanowiłam trochę się poduczyć do wstępnych, to trochę... wsiąkłam. Znowu. - Tu akurat też nie do końca kłamała. Oczywiście miało to też związek z tym że została Senkenshą, ale nie dało się ukryć tego że chyba każdego Seiwa ciągnęło do tych tematów jak ćmy do światła. W mniejszym bądź większym stopniu. -Poza tym niewiedza o tym co nas otacza a czego nie widzimy może być fatalna w stutkach. - Dodała po chwili milczenia. Następnie wstała i zaczęła mu zapakowywać resztę gyozy, której nie zdążyli zjeść. - Spróbuj to zjeść do końca tygodnia żeby się nie popsuło, dobra?
@Seiwa-Genji Enma
Seiwa-Genji Enma ubóstwia ten post.
- Rozumiem. - padła krótka odpowiedź na określenie relacji, jaka łączyła ją z Waruiem. Mimo wszystko Enma nie zamierzał bardziej drążyć tematu zdając sobie sprawę, że nawet jakby rudowłosy coś jej zrobił, to dziewczyna najpewniej i tak zachowałaby to dla siebie. A czytać w jej myślach Enma nie potrafił.
O zgrozo, na samą myśl o czytaniu w cudzych myślach poczuł nieprzyjemne ukłucie w żołądku. Ile to razy wyciszał aparaty słuchowe, tym samym odcinając się od otaczającej go rzeczywistości, dźwięków i natarczywych głosów ludzi, a jeszcze musiałby radzić sobie z ich myślami? Nigdy w życiu. Gdyby ktoś rozdawał nawet za darmo takie moce, to Enma z pewnością nie ustawiłby się w kolejce. Nawet, jakby mu dopłacali.
- Heh, jakoś nie zwróciłem uwagi na to. - odparł próbując przywołać w głowie obraz, gdzie dziewczyna siedziałaby z książkami o yokai. Nie, nawet najdalsze i najbardziej zakurzone zakamarki jego pamięci nie pozwalały na to. Być może było to zasługą faktu, że w dzieciństwie prawie w ogóle nie spędzali razem czasu, siłą odseparowani przez ich własnego dziadka.
- Wpadnij za jakiś czas. Przygotuję coś dla ciebie. - dodał po chwili, przenosząc spojrzenie na jej sylwetkę. - Mam książkę od dziadka. Co prawda nie mogę dać ci jej bezpośrednio, bo jest zarezerwowana tylko dla głów klanu, ale mogę spróbować przekopiować ci kilka stron z ciekawostkami. Tylko zachowaj to dla siebie, Kami. - wiedział, że nie musiał tego powtarzać i że kto jak kto, ale Kamiko potrafiła zachować tajemnice, aczkolwiek robił to chyba już raczej z przyzwyczajenia.
- Dobra, dobra, wiem. Nie matkuj mi. - jęknął przewracając oczami i powoli kierując się w stronę wyjścia z kuchni, czując jak znużenie zaczyna go otulać.
- Idę się położyć. Jest już późno, więc zostań. Wiesz gdzie jest dodatkowa pościel, możesz spać na kanapie, jak zawsze. - uniósł dłoń w geście pożegnania, nim całkowicie zniknął z jej pola widzenia.
@Seiwa-Genji Kamiko
O zgrozo, na samą myśl o czytaniu w cudzych myślach poczuł nieprzyjemne ukłucie w żołądku. Ile to razy wyciszał aparaty słuchowe, tym samym odcinając się od otaczającej go rzeczywistości, dźwięków i natarczywych głosów ludzi, a jeszcze musiałby radzić sobie z ich myślami? Nigdy w życiu. Gdyby ktoś rozdawał nawet za darmo takie moce, to Enma z pewnością nie ustawiłby się w kolejce. Nawet, jakby mu dopłacali.
- Heh, jakoś nie zwróciłem uwagi na to. - odparł próbując przywołać w głowie obraz, gdzie dziewczyna siedziałaby z książkami o yokai. Nie, nawet najdalsze i najbardziej zakurzone zakamarki jego pamięci nie pozwalały na to. Być może było to zasługą faktu, że w dzieciństwie prawie w ogóle nie spędzali razem czasu, siłą odseparowani przez ich własnego dziadka.
- Wpadnij za jakiś czas. Przygotuję coś dla ciebie. - dodał po chwili, przenosząc spojrzenie na jej sylwetkę. - Mam książkę od dziadka. Co prawda nie mogę dać ci jej bezpośrednio, bo jest zarezerwowana tylko dla głów klanu, ale mogę spróbować przekopiować ci kilka stron z ciekawostkami. Tylko zachowaj to dla siebie, Kami. - wiedział, że nie musiał tego powtarzać i że kto jak kto, ale Kamiko potrafiła zachować tajemnice, aczkolwiek robił to chyba już raczej z przyzwyczajenia.
- Dobra, dobra, wiem. Nie matkuj mi. - jęknął przewracając oczami i powoli kierując się w stronę wyjścia z kuchni, czując jak znużenie zaczyna go otulać.
- Idę się położyć. Jest już późno, więc zostań. Wiesz gdzie jest dodatkowa pościel, możesz spać na kanapie, jak zawsze. - uniósł dłoń w geście pożegnania, nim całkowicie zniknął z jej pola widzenia.
Wątek zakończony
@Seiwa-Genji Kamiko
07/05/2037
W normalnych okolicznościach, a to znaczy tych, zanim urządzili sobie szczerą pogawędkę, pewnie wpieprzyłaby mu się do domu bez pytania, zrobiła obiad iprzejrzała rzeczy osobiste poczekała aż przyjdzie. Teraz tylko miała przy sobie nie jedną, a dwie torby jedzenia z Maka. No i oczywiście pićko, bo jak tak można wpieprzać maczka bez popity. Stała więc pod jego drzwiami i czekała, bo do otwierania zamków nie dość, że nie miała przy sobie narzędzi i miała zajęte ręce, to obiecała że nie będzie mu się wpieprzać do mieszkania kiedy go nie ma. W sumie to obiecała że nie będzie tego robiła bez zapowiedzi, ale nie chciała go niepotrzebnie stresować. I tak miesiąc temu w tych tunelach chyba trzy razy przez nią i Eji dostał stanu przedzawałowego.
Oczywiście upewniła się że nie siedzi w środku uprzednio pukając, ale nie było od niego żadnego odezwu. Wniosek jeden. Albo leci sobie z nią w chuja albo jeszcze nie przylazł i musi na niego czekać. Lepiej żeby się pośpieszył, bo inaczej jedzenie zacznie stygnąć. A żeby do tego nie dopuścić, będzie musiała je pożreć. W sumie się jej to należy po treningu jaki miała dziś urządzony. Spocona już nie była, ale gdzieniegdzie miała delikatne otarcia i śladów po ziemi i trawie. No ile czekać można!
@Seiwa-Genji Enma
W normalnych okolicznościach, a to znaczy tych, zanim urządzili sobie szczerą pogawędkę, pewnie wpieprzyłaby mu się do domu bez pytania, zrobiła obiad i
Oczywiście upewniła się że nie siedzi w środku uprzednio pukając, ale nie było od niego żadnego odezwu. Wniosek jeden. Albo leci sobie z nią w chuja albo jeszcze nie przylazł i musi na niego czekać. Lepiej żeby się pośpieszył, bo inaczej jedzenie zacznie stygnąć. A żeby do tego nie dopuścić, będzie musiała je pożreć. W sumie się jej to należy po treningu jaki miała dziś urządzony. Spocona już nie była, ale gdzieniegdzie miała delikatne otarcia i śladów po ziemi i trawie. No ile czekać można!
@Seiwa-Genji Enma
Seiwa-Genji Enma ubóstwia ten post.
Droga z Kinigami była tego dnia wybitnie nieprzystępna. Lejący się z nieba upał nie dawał żyć, z każdym krokiem przypominając, że może lepiej było zostać w cieniu wysokich drzew, spędzić czas w jakichś chłodnych wodach leśnego jeziora. A mimo szła dalej naprzód, zdając sobie przy tym sprawę, że musiała wyglądać dość zabawnie wychodząc z ciemnego mroku Kinigami dzierżąc w ręku ozdobną torbę prezentową, która swoimi pstrokatymi kolorami nijak nie pasowała do jej ciemnej postaci.
Mimo wszechogarniającego gorąca szła dalej naprzód, łapiąc odpowiedni autobus przy pierwszym napotkanym przystanku. Niezrażona nieufnymi oraz niechętnymi spojrzeniami pozostałych pasażerów poprawiła jedynie okulary przeciwsłoneczne, posyłając co śmielszym gapiom zadziorny uśmiech – odwracali głowy w popłochu niemal od razu.
Na miejsce dotarła już nieco zmęczona, niemniej wciąż zdeterminowana by dostarczyć swój drobny podarunek. Znalazłszy się więc pod domem znajomego medium wychodziła do drzwi z zamiarem wykopania ich razem z zawiasami, byleby wejść do środka. Jakież więc było jej zaskoczenie, gdy w progu zastała czyjąś sylwetkę i nie był to chłopak, którego spodziewała się tam ujrzeć.
– Oh, cóż za spotkanie – Przywitała się krótkim skinieniem głowy, podchodząc bliżej. – Nie spodziewałam się, że był na dziś umówiony. Cóż. przyjdę innym razem.
Nie chcąc przeszkadzać odwróciła się niespiesznie z zamiarem odejścia.
| outfit: czarna koszulka na ramiączkach, spodenki, trampki ponad kostkę, koszula w kratę zarzucona na ramiona
@Seiwa-Genji Kamiko @Seiwa-Genji Enma
Mimo wszechogarniającego gorąca szła dalej naprzód, łapiąc odpowiedni autobus przy pierwszym napotkanym przystanku. Niezrażona nieufnymi oraz niechętnymi spojrzeniami pozostałych pasażerów poprawiła jedynie okulary przeciwsłoneczne, posyłając co śmielszym gapiom zadziorny uśmiech – odwracali głowy w popłochu niemal od razu.
Na miejsce dotarła już nieco zmęczona, niemniej wciąż zdeterminowana by dostarczyć swój drobny podarunek. Znalazłszy się więc pod domem znajomego medium wychodziła do drzwi z zamiarem wykopania ich razem z zawiasami, byleby wejść do środka. Jakież więc było jej zaskoczenie, gdy w progu zastała czyjąś sylwetkę i nie był to chłopak, którego spodziewała się tam ujrzeć.
– Oh, cóż za spotkanie – Przywitała się krótkim skinieniem głowy, podchodząc bliżej. – Nie spodziewałam się, że był na dziś umówiony. Cóż. przyjdę innym razem.
Nie chcąc przeszkadzać odwróciła się niespiesznie z zamiarem odejścia.
| outfit: czarna koszulka na ramiączkach, spodenki, trampki ponad kostkę, koszula w kratę zarzucona na ramiona
@Seiwa-Genji Kamiko @Seiwa-Genji Enma
| IN THIS WHOLE WIDE WICKED WORLD THE ONLY THING YOU HAVE TO BE AFRAID OF IS ME |
Seiwa-Genji Enma and Seiwa-Genji Kamiko szaleją za tym postem.
Od wydarzeń w tunelach, jakoś nieszczególnie skupił się na kontakcie z siostrą. I nie dlatego, że chciał jej unikać czy też przeciągać w czasie to, co było nieuniknione. Bo ta rozmowa prędzej czy później musiała nastąpić. Może niekoniecznie ze strony dziewczyny, ale od niego już jak najbardziej. Musiał z nią porozmawiać, nim dziadek zostanie poinformowany o podejrzeniach Enmy względem Kamiko. Chciał usłyszeć to najpierw od niej, nim podejmie dalsze kroki.
Wsunął telefon komórkowy do kieszeni bluzy i zadarł głowę, spoglądając w niebo, które z każdą kolejną, uciekającą sekundą przybierało ciemną barwę. Noc bardzo szybko zalewała Fukkatsu, budząc do życia uliczne neony i latarnie. W plastikowej siatce przewieszonej przez szczupły nadgarstek pobrzękiwały butelki z napojami przykryte przez parę opakowań szybkich dań, które Enma zakupił chwilę przed tym, jak otrzymał wiadomość od Kamiko.
Czekała na niego.
Musiał wrócić, a mimo to, nadal stał przed sklepem, spoglądając przed siebie. Przeciągając czas, rozwlekając go jak tylko się dało. Chciał z nią porozmawiać, jasne, ale chciał wpierw odpowiednio przygotować się do tego. Zresztą, nie był też fanem nocnych odwiedzin. Bo to był czas, kiedy najlepiej spędzał w samotności a jego umysł wypoczywał.
Westchnął ciężko i w końcu zrobił pierwszy krok. A potem następny. Aż wreszcie znalazł się w budynku, w którym mieszkał. Wszedł do windy i wręcz z cierpiętniczą miną nacisnął guzik kierujący na najwyższe piętro. Powieki opadły, a on ponownie się wyciszył, choćby na te kilka, ulotnych sekund. Drzwi się rozsunęły i kiedy wychodził z windy, niemalże staranował kobietę. Zajęło mu dwa uderzenia serca, aby rozpoznać tę charakterystyczną, ognistą burzę włosów.
- Shiri? - zapytał totalnie zbity z tropu. Co jak co, ale jej to akurat nigdy nie spodziewałby się ujrzeć. Nie w takim miejscu. Nie o takiej porze. Ile to minęło od ostatniego ich spotkania? Miał wrażenie, że całe wieki.
- Co ty- - nim skończył, spojrzał ponad jej ramię na swoją siostrę. - Zresztą, bez znaczenia. Chodź. - wyciągnął wolną dłoń i ujął w swoje palce jej ciepły nadgarstek, jednocześnie ciągnąc za sobą w stronę drzwi.
- Długo czekasz? - zapytał Kamiko, choć przecież doskonale znał odpowiedź. Sam był winowajcą. Wypuścił nadgarstek Hecate ze swojego lekkiego, acz stanowczego uścisku i sięgnął po klucze.
Uchylił drzwi wpuszczając do środka obie kobiety, wchodząc do mieszkania na samym końcu. Odszukał palcami włącznik światła, żeby rozproszyć mrok wylewający się ze środka, a potem nacisnął palcami na tył jednego trampka i wysunął stopę z niego. Zrobił to samo z drugim i szybkim, oraz żwawym krokiem ruszył w głąb mieszkania.
- Chcecie coś do picia?
@Hecate Shirshu Black @Seiwa-Genji Kamiko
Wątek zakończony
Wsunął telefon komórkowy do kieszeni bluzy i zadarł głowę, spoglądając w niebo, które z każdą kolejną, uciekającą sekundą przybierało ciemną barwę. Noc bardzo szybko zalewała Fukkatsu, budząc do życia uliczne neony i latarnie. W plastikowej siatce przewieszonej przez szczupły nadgarstek pobrzękiwały butelki z napojami przykryte przez parę opakowań szybkich dań, które Enma zakupił chwilę przed tym, jak otrzymał wiadomość od Kamiko.
Czekała na niego.
Musiał wrócić, a mimo to, nadal stał przed sklepem, spoglądając przed siebie. Przeciągając czas, rozwlekając go jak tylko się dało. Chciał z nią porozmawiać, jasne, ale chciał wpierw odpowiednio przygotować się do tego. Zresztą, nie był też fanem nocnych odwiedzin. Bo to był czas, kiedy najlepiej spędzał w samotności a jego umysł wypoczywał.
Westchnął ciężko i w końcu zrobił pierwszy krok. A potem następny. Aż wreszcie znalazł się w budynku, w którym mieszkał. Wszedł do windy i wręcz z cierpiętniczą miną nacisnął guzik kierujący na najwyższe piętro. Powieki opadły, a on ponownie się wyciszył, choćby na te kilka, ulotnych sekund. Drzwi się rozsunęły i kiedy wychodził z windy, niemalże staranował kobietę. Zajęło mu dwa uderzenia serca, aby rozpoznać tę charakterystyczną, ognistą burzę włosów.
- Shiri? - zapytał totalnie zbity z tropu. Co jak co, ale jej to akurat nigdy nie spodziewałby się ujrzeć. Nie w takim miejscu. Nie o takiej porze. Ile to minęło od ostatniego ich spotkania? Miał wrażenie, że całe wieki.
- Co ty- - nim skończył, spojrzał ponad jej ramię na swoją siostrę. - Zresztą, bez znaczenia. Chodź. - wyciągnął wolną dłoń i ujął w swoje palce jej ciepły nadgarstek, jednocześnie ciągnąc za sobą w stronę drzwi.
- Długo czekasz? - zapytał Kamiko, choć przecież doskonale znał odpowiedź. Sam był winowajcą. Wypuścił nadgarstek Hecate ze swojego lekkiego, acz stanowczego uścisku i sięgnął po klucze.
Uchylił drzwi wpuszczając do środka obie kobiety, wchodząc do mieszkania na samym końcu. Odszukał palcami włącznik światła, żeby rozproszyć mrok wylewający się ze środka, a potem nacisnął palcami na tył jednego trampka i wysunął stopę z niego. Zrobił to samo z drugim i szybkim, oraz żwawym krokiem ruszył w głąb mieszkania.
- Chcecie coś do picia?
@Hecate Shirshu Black @Seiwa-Genji Kamiko
Wątek zakończony
Hecate Black and Seiwa-Genji Kamiko szaleją za tym postem.
03.09.2037 20:26
Puk puk puk.
Musiała się nieźle nagimnastykować, żeby jakimś cudem udało jej się zapukać. Obydwie ręce miała zajęte. Czekała grzecznie przystępując z nogi na nogę. Zdecydowanie jej się dłużyło. W końcu pragnęła zobaczyć ten upragniony odcinek od cholernej dziewiętnastej. Nie bardzo rozumiała czemu i po co Enma zmienił to cholerne hasło dk netflixa. A może zwyczajnie nie potrafiła go sobie przypomnieć, chociaż wciąż pozostało takie samo? Bardzo możliwe, w końcu zawsze miała tyle na głowie. Tyle myśli, tyle nowych pomysłów. Nie potrafiła się rozluźnić, nie potrafiła znaleźć spokoju. Nie w tym momencie. Zdecydowanie nie na trzeźwo. Tym razem jednak nie przyszła tutaj, żeby się zalać. Nie byłby to pewnie pierwszy raz, kiedy nawalona myliła drzwi mieszkania Enmy z własnymi. Niby przypadkiem przychodząc właśnie tutaj. Potrzebowała dużo uwagi. Lubiła, kiedy ktoś się nią zajmował. Uwaga ze strony Seiwy była uzależniająca. Niby nic ich nie łączyło, a jednak łatwo się z nim rozmawiało. Lubiła przebywać w jego towarzystwie. Mogła na nim polegać i wiedziała, że nigdy nie odmówiłby jej wsparcia. Czuła w nim oparcie. Zresztą cholernie uwielbiała memy, które jej wysłał. Zwłaszcza te z kotkami. Bonusowo trzymało to Shizuru w ryzach. Enma pozostawał nieosiągalny nawet dla niego. Pewnie było mu ciężko. Przyzwyczajony do manipulowania wszystkimi pod własne widzimisię. Lubił władzę, a tutaj nie mógł jej dosięgnąć. Nie w tej rodzinie.
Odkąd umarła spędzała tutaj sporo czasu, chociaż rzadko mówiła o tym głośno. Własne mieszkanie zbledło w jej oczach. Wydawało się nieswoje, inne i przede wszystkim zbrukane. Ciągnął się za nim smród rozkładających się zwłok w salonie, którego nie potrafiła się wyzbyć. W końcu istniał tylko w jej głowie.
Kiedy otworzył drzwi uśmiechnęła się zadowolona. Był to jeden z tych zniewalających uśmiechów, którym zdobywała wiele chłopięcych serc. Wiedziała, że Enma był jednak odporny. A może nie do końca? Miała na sobie zaledwie czarną obszerną koszulkę i nieprzyzwoicie krótkie spodenki w małe, czarne kotki pasujące kolorem do koszulki. Była w piżamie, do tego swojej ulubionej. Wciąż wilgotne rudawe włosy po kąpieli związała w koka, żeby jej nie przeszkadzały, chociaż pojedyncze kosmki kręciły się na jej skroniach. Nie miała na sobie grama makijażu przez co można było dostrzec pojedyncze piegi zdobiące jej zgrabny, mały nos.
- Piżama party - zadeklarowała spoglądając na niego uważnie. Jej brwi samoistnie uniosły się ku górze, kiedy perfidne orzechowe tęczówki ześlizgnęły się po każdym idealnie wyrzeźbionym mięśniu jego brzucha zatrzymując się dopiero na nisko osadzonych dresowych spodniach. Po co komu koszulka, No nie? Z tym sześciopakiem mógł nigdy jej nie nosić. Potrafiła docenić piękno. Odchrząknęła zagryzając policzek od środka, a jej policzki bezwiednie stały się różane.
- No No jest na co popatrzeć, Enmuś - rzuciła niby kąśliwie, ale nie potrafiła wymazać nutki zdumienia. Pod jedną pachą trzymała wielką michę świeżego, wciąż ciepłego popcornu; pod drugą ściskała pluszowego zwierzaka. Wyglądał dosyć znajomo z jasnym futerkiem, puchatym ogonem i wiecznie obrażoną kocią mordką. Pluszowa podobizna Puszka była uderzająca. Nie lubiła się z nim rozstawać. Nie od t a m t e j pory. - Emmm masz to prezent - zdecydowała nagle bezceremonialnie wręczając mu pluszowego kociego Puszka i zgrabnie prześlizgując się pod jego ramieniem, wpraszając się do środka.
@Seiwa-Genji Enma
Puk puk puk.
Musiała się nieźle nagimnastykować, żeby jakimś cudem udało jej się zapukać. Obydwie ręce miała zajęte. Czekała grzecznie przystępując z nogi na nogę. Zdecydowanie jej się dłużyło. W końcu pragnęła zobaczyć ten upragniony odcinek od cholernej dziewiętnastej. Nie bardzo rozumiała czemu i po co Enma zmienił to cholerne hasło dk netflixa. A może zwyczajnie nie potrafiła go sobie przypomnieć, chociaż wciąż pozostało takie samo? Bardzo możliwe, w końcu zawsze miała tyle na głowie. Tyle myśli, tyle nowych pomysłów. Nie potrafiła się rozluźnić, nie potrafiła znaleźć spokoju. Nie w tym momencie. Zdecydowanie nie na trzeźwo. Tym razem jednak nie przyszła tutaj, żeby się zalać. Nie byłby to pewnie pierwszy raz, kiedy nawalona myliła drzwi mieszkania Enmy z własnymi. Niby przypadkiem przychodząc właśnie tutaj. Potrzebowała dużo uwagi. Lubiła, kiedy ktoś się nią zajmował. Uwaga ze strony Seiwy była uzależniająca. Niby nic ich nie łączyło, a jednak łatwo się z nim rozmawiało. Lubiła przebywać w jego towarzystwie. Mogła na nim polegać i wiedziała, że nigdy nie odmówiłby jej wsparcia. Czuła w nim oparcie. Zresztą cholernie uwielbiała memy, które jej wysłał. Zwłaszcza te z kotkami. Bonusowo trzymało to Shizuru w ryzach. Enma pozostawał nieosiągalny nawet dla niego. Pewnie było mu ciężko. Przyzwyczajony do manipulowania wszystkimi pod własne widzimisię. Lubił władzę, a tutaj nie mógł jej dosięgnąć. Nie w tej rodzinie.
Odkąd umarła spędzała tutaj sporo czasu, chociaż rzadko mówiła o tym głośno. Własne mieszkanie zbledło w jej oczach. Wydawało się nieswoje, inne i przede wszystkim zbrukane. Ciągnął się za nim smród rozkładających się zwłok w salonie, którego nie potrafiła się wyzbyć. W końcu istniał tylko w jej głowie.
Kiedy otworzył drzwi uśmiechnęła się zadowolona. Był to jeden z tych zniewalających uśmiechów, którym zdobywała wiele chłopięcych serc. Wiedziała, że Enma był jednak odporny. A może nie do końca? Miała na sobie zaledwie czarną obszerną koszulkę i nieprzyzwoicie krótkie spodenki w małe, czarne kotki pasujące kolorem do koszulki. Była w piżamie, do tego swojej ulubionej. Wciąż wilgotne rudawe włosy po kąpieli związała w koka, żeby jej nie przeszkadzały, chociaż pojedyncze kosmki kręciły się na jej skroniach. Nie miała na sobie grama makijażu przez co można było dostrzec pojedyncze piegi zdobiące jej zgrabny, mały nos.
- Piżama party - zadeklarowała spoglądając na niego uważnie. Jej brwi samoistnie uniosły się ku górze, kiedy perfidne orzechowe tęczówki ześlizgnęły się po każdym idealnie wyrzeźbionym mięśniu jego brzucha zatrzymując się dopiero na nisko osadzonych dresowych spodniach. Po co komu koszulka, No nie? Z tym sześciopakiem mógł nigdy jej nie nosić. Potrafiła docenić piękno. Odchrząknęła zagryzając policzek od środka, a jej policzki bezwiednie stały się różane.
- No No jest na co popatrzeć, Enmuś - rzuciła niby kąśliwie, ale nie potrafiła wymazać nutki zdumienia. Pod jedną pachą trzymała wielką michę świeżego, wciąż ciepłego popcornu; pod drugą ściskała pluszowego zwierzaka. Wyglądał dosyć znajomo z jasnym futerkiem, puchatym ogonem i wiecznie obrażoną kocią mordką. Pluszowa podobizna Puszka była uderzająca. Nie lubiła się z nim rozstawać. Nie od t a m t e j pory. - Emmm masz to prezent - zdecydowała nagle bezceremonialnie wręczając mu pluszowego kociego Puszka i zgrabnie prześlizgując się pod jego ramieniem, wpraszając się do środka.
@Seiwa-Genji Enma
Seiwa-Genji Enma, Ejiri Carei and Saga-Genji Shizuru szaleją za tym postem.
Odgłos pukania, który potoczył się po mieszkaniu, wywołał na jego twarzy dziwny grymas udręki przemieszany z nutą czystego zaskoczenia. Bo chociaż Naksu poinformowała go o swoich zamiarach, to do samego końca nie wierzył w jej słowa. Nie sądził, aby komukolwiek, zwłaszcza jej, chciało się ruszyć swe zwłoki o tak nieludzkiej porze i przypałętać do jego mieszkania.
Dobrze, że się nie założył.
Z wyraźną niechęcią zsunął się z narożnika, który do tej pory okupował i rzucił telefon gdzieś obok. Powoli, nie spiesząc się, podszedł do drzwi i odblokowawszy je - otworzył. Nawet nie zaglądał przez judasza aby sprawdzić kogo niesie w nocy. Nie musiał.
- Poważnie... - jęknął, konfrontując się z członkinią klanu. - Żadna piżama party. Jeden odcinek i spadasz do siebie. Niektórzy próbują spać w nocy. - skłamał, bo przecież kto jak to, ale on miał problemy z sypianiem w nocy. Ale o tym nikt nie wiedział. Był to jego mały sekret, który trzymał głęboko ukryty w sobie. Bo nie wszyscy muszą wiedzieć o wszystkim. Zwłaszcza takie wścibskie osoby, jak Naksu.
Na jej komplement momentalnie poczuł dziwne uczucie, którego nie był w stanie sprecyzować. Zupełnie zapomniał, że w mieszkaniu było na tyle ciepło, że biegał tylko w spodniach dresowych. Nagle, w tej jednej, konkretnej chwili, zapragnął zakryć się niczym dziewicza nastolatka, chcąc skryć się przed oceniającym wzrokiem jasnowłosej.
- Przestań gadać takie bzdury. - fuknął prawie jak kot zamykając za nią drzwi, walcząc z usilną potrzebą trzepnięcia jej w ten różowy łeb, aby wybić z niego takie głupie myśli. Odetchnął przez nos, odszukując w sobie resztki cierpliwości, której i tak było u niej tyle, co kot napłakał. Zerknął na pluszaka, którego niemal siłą wepchnęła w jego ramiona i zacisnął mocniej usta, tłamsząc niepochlebny komentarz na temat niecodziennego i nieoczekiwanego prezentu.
Nie odczekał aż dziewczyna pierwsza wejdzie do środka, a zamiast tego pospiesznie ją wyminął, kierując się głębiej w stronę pomieszczenia. Tylko po to, aby chwycić za niedbale przewieszoną przez oparcie krzesła bluzę. Zarzucił ją na ramiona a potem zapiął aż pod samą szyję, na nowo odzyskując w sobie ugniecioną kilka chwil temu pewność siebie.
Tak było zdecydowanie lepiej.
Odłożył maskotkę na blat stołu i sięgnął po pilot, który podał dziewczynie, a sam usiadł na samym końcu długiego narożnika, wyraźnie dając jej do zrozumienia, że woli zachować dystans i swoją przestrzeń. Ziewnął szeroko, w ostatniej chwili zakrywając usta wierzchem dłoni, czując, jak pod powiekami zbiera się piasek.
- Co u Shizuru? - odezwał się nagle, leniwie wpatrując się w ekran telewizora. Doskonale wiedział o relacji, jaka łączyła dziewczynę z politykiem. Jasne, nie zagłębiał się w żadne pikantne szczegóły, to go akurat mało interesowało, aczkolwiek zdawał sobie sprawę z tego, że byli bliscy.
- Dawno go nie widziałem. - wreszcie obrócił głowę i spojrzał na nią, na jej profil, niechlujnie upięte włosy i odkryte ramiona.
- Za tobą jest koc. Jeżeli zmarzniesz.
@Yōzei-Genji Naksu
Dobrze, że się nie założył.
Z wyraźną niechęcią zsunął się z narożnika, który do tej pory okupował i rzucił telefon gdzieś obok. Powoli, nie spiesząc się, podszedł do drzwi i odblokowawszy je - otworzył. Nawet nie zaglądał przez judasza aby sprawdzić kogo niesie w nocy. Nie musiał.
- Poważnie... - jęknął, konfrontując się z członkinią klanu. - Żadna piżama party. Jeden odcinek i spadasz do siebie. Niektórzy próbują spać w nocy. - skłamał, bo przecież kto jak to, ale on miał problemy z sypianiem w nocy. Ale o tym nikt nie wiedział. Był to jego mały sekret, który trzymał głęboko ukryty w sobie. Bo nie wszyscy muszą wiedzieć o wszystkim. Zwłaszcza takie wścibskie osoby, jak Naksu.
Na jej komplement momentalnie poczuł dziwne uczucie, którego nie był w stanie sprecyzować. Zupełnie zapomniał, że w mieszkaniu było na tyle ciepło, że biegał tylko w spodniach dresowych. Nagle, w tej jednej, konkretnej chwili, zapragnął zakryć się niczym dziewicza nastolatka, chcąc skryć się przed oceniającym wzrokiem jasnowłosej.
- Przestań gadać takie bzdury. - fuknął prawie jak kot zamykając za nią drzwi, walcząc z usilną potrzebą trzepnięcia jej w ten różowy łeb, aby wybić z niego takie głupie myśli. Odetchnął przez nos, odszukując w sobie resztki cierpliwości, której i tak było u niej tyle, co kot napłakał. Zerknął na pluszaka, którego niemal siłą wepchnęła w jego ramiona i zacisnął mocniej usta, tłamsząc niepochlebny komentarz na temat niecodziennego i nieoczekiwanego prezentu.
Nie odczekał aż dziewczyna pierwsza wejdzie do środka, a zamiast tego pospiesznie ją wyminął, kierując się głębiej w stronę pomieszczenia. Tylko po to, aby chwycić za niedbale przewieszoną przez oparcie krzesła bluzę. Zarzucił ją na ramiona a potem zapiął aż pod samą szyję, na nowo odzyskując w sobie ugniecioną kilka chwil temu pewność siebie.
Tak było zdecydowanie lepiej.
Odłożył maskotkę na blat stołu i sięgnął po pilot, który podał dziewczynie, a sam usiadł na samym końcu długiego narożnika, wyraźnie dając jej do zrozumienia, że woli zachować dystans i swoją przestrzeń. Ziewnął szeroko, w ostatniej chwili zakrywając usta wierzchem dłoni, czując, jak pod powiekami zbiera się piasek.
- Co u Shizuru? - odezwał się nagle, leniwie wpatrując się w ekran telewizora. Doskonale wiedział o relacji, jaka łączyła dziewczynę z politykiem. Jasne, nie zagłębiał się w żadne pikantne szczegóły, to go akurat mało interesowało, aczkolwiek zdawał sobie sprawę z tego, że byli bliscy.
- Dawno go nie widziałem. - wreszcie obrócił głowę i spojrzał na nią, na jej profil, niechlujnie upięte włosy i odkryte ramiona.
- Za tobą jest koc. Jeżeli zmarzniesz.
@Yōzei-Genji Naksu
Saga-Genji Shizuru ubóstwia ten post.
maj 2038 roku