Apartament 124 - Page 6
Haraedo

Join the forum, it's quick and easy

Haraedo
Haraedo
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Haraedo

Nie 30 Paź - 2:15
First topic message reminder :

Apartament 124


Opis.

Haraedo

Seiwa-Genji Enma

Sro 23 Paź - 17:58
Jadł?
Wątpliwość wślizgnęła się niepostrzeżenie do jego umysłu. Nie trzeba było być mistrzem spostrzegawczości, aby dostrzec, że Waru ubyło kilka dobrych kilogramów, a ubrania bardziej na nim wiszą niż normalnie. Nie skomentował tego jednak, czując, że tego typu uwaga byłaby kompletnie nie na miejscu, zwłaszcza, że sam przecież schudł, i to sporo. A każde jedzenie, którego próbował, było niczym ciężki wiór na języku, jednocześnie paląc przełyk i wywołując niekontrolowane torsje.
Z duszą na ramieniu uniósł pałeczki z kawałkiem mięsa utopionego w gęstym sosie. Nie chciał jeść; żołądek się buntował, szarpał niemiłosiernie przypominając ciemnowłosemu o aktualnym stanie jego własnego ciała, ale świadomość, że wzgardzeniem posiłku przygotowanego specjalnie dla niego mógłby urazić yurei (idiotyczne, że wciąż zaprzątał sobie tym głowę), była o wiele silniejsza. Niespiesznie wsunął soczysty fragment gulaszu do ust i zaczął powoli go rzuć, choć głów od dawna nie zawitał w jego żołądku.
"Nie wiem"
Odwrócił wzrok, a uwiedziona uwaga opadła na siedzącej obok sylwetce, która pomimo swej wątłości, wciąż nad nim górowała. "Raczej kiepsko", ciało lekko drgnęło, choć przecież nie odczuwał zaskoczenia odpowiedzią Waru. Wszelkie oznaki zarówno złego samopoczucia, jak i braku ewentualnego snu odcisnęły na nim swoje piętno, znacząc sobą skórę przyprószoną konstelacją piegów. "Nie mogę spać".
- Rozumiem. - odparł krotko. Za krótko, jakby to jedno słowo miało zakończyć całą dyskusję dotyczącą jakości snu yurei.
I zapewne chciał, żeby rzeczywiście tak było, ale ścisk w klatce piersiowej dusił i mglił zdrowe myślenie. Umysł podjął intensywną, wręcz desperacką próbę odnalezienia sposobu, aby mu ulżyć. Pomóc. Chciał powtarzać sobie, że przecież to nie powinno go interesować. To nie był jego problem, zwłaszcza, że sam miał problemy ze snem, i to na tyle poważne, że każdej nocy przywiązywał samego siebie sznurem do łóżka, by przebudzić się o poranku na podłodze we własnym pokoju, a nie gdzieś na dachu budynku bądź na moście, gotowy do skoku.
Nie łączyły ich żadne inne więzi oprócz kontraktu. Takie były fakty. Takie było podkreślenie dystansu między nimi czerwonym markerem, który trzymał w dłoni yurei.
Dlatego też Enma nie rozumiał samego siebie; dlaczego tak bardzo chciał mu pomoc.
- Może źle się wyraziłem. - pokręcił głową lekko na boki, a oklapnięte włosy pozbawione naturalnego blasku zdawały się nieznacznie zafalować. - Nawet yokai nie mogą rzucić klątwy na kogoś, hm, z kim nie mają kontaktu. Potrzebują do tego przekaźnika. Dotyku, ale nie tylko. - potarł wierzchem dłoni lewy policzek w zamyśleniu. Choć słowa same opuszczały jego usta, myśli wędrowały gdzieś indziej.
Może przepalenie szałwii pomoże? Nie miał jednak pewności czy to jakiś zły duch krąży nad yurei. Rytuał oczyszczenia? Nie, istnieje szansa na uszkodzenie fragmentu duszy samego Warui'a. To może-
- Może to być skrawek ubrania ofiary. Kępka włosów. Jakiś przedmiot z nią związany. Zdjęcie. Czasami wystarczy nawet imię. Wiem, że yokai bywają przebiegłe i silne, ale nawet i one są związane pewnymi regułami. - tłumaczył dalej, na spokojnie, wpatrując się gdzieś przed siebie, w jakiś martwy punkt, do którego inne spojrzenia nie miały dostępu.
Tabletek mu nie da. Wątpił, aby Warui zaufał mu pod tym kątem, (zresztą, i tak mu nie ufał w żadnym stopniu). Opcje na rozwiązanie problemu ze snem yurei były więc znikome, a jednak nadal uporczywie chwytał się każdego pomysłu, jak tonący sięga po skrawek drewna w nadziei na ratunek, mimo ciemnej otchłani oceanu pod jego stopami.
Raptownie oprzytomniał, wreszcie przeskakując zaczerwienionym od zmęczenia spojrzeniem na mężczyznę.
- Mam nadzieję, że zrozumiale mówię. Przez gorączkę mogę nieskładnie pleść. Aaa i ne pomyśl, że się wymądrzam. - na ułamek sekundy, tak niezwykle ulotny, że aż nieprawdziwy, na jego obliczu ułożył się cień zawstydzenia przemieszany z niemymi przeprosinami - Nie mam tego na celu. Po prostu staram się przekazać to, co już wiem. Z drugiej strony... - ponownie potarł wierzchem dłoni twarz, tym razem bok brody, próbując ukierunkować myśli w konkretnym celu - Świat dookoła nas cały czas ewoluuje. To, co nas otacza jest zupełnie inne niż sto lat temu. I to, co będzie za kolejne sto, będzie różniło się od teraźniejszości. Wszystko dookoła ewoluuje. To samo tyczy się yokai. Być może na to, co nas dotyka, nie ma jeszcze odpowiedzi. - przerażająca myśl rozlała się wzdłuż kręgosłupa senkenshy. Myśl, że być może mają do czynienia z czymś nieznanym, paraliżowała go aż do szpiku kości. Zagryzł dolną wargę od wewnątrz, niemal przegryzając ją do krwi.
Bał się. Cholera, naprawdę się bał.
Ciało zaczęło lekko dygotać, jakby z zimna, a oddech stał się płytszy.
Nie, Enma. Weź się w garść. Bez znaczenia z czym się mierzą, musiał znaleźć rozwiązanie. Każda trucizna miała swoje antidotum. A każdą klątwę można było zdjąć.
Wdech. Wydech.
- Może szukam nie tam, gdzie powinienem. Może zamiast szukać odpowiedzi na konsekwencje, czyli w tym wypadku klątwę, powinienem skupić się na poszukiwaniu przyczyny. Dlaczego ktoś obrał za cel kontrakty? - głos miał stabilniejszy, i spokojniejszy, choć wciąż pełen niepewności. Dotknął swojego boku dłonią, która nadal lekko drżała, czując pulsujący gorąc pod materiałem koszulki. - Czemu akurat kontrakty... - powtórzył niemal bezmyślnie, jakby w nadziei, że echo odpowie na jego pytanie. Dopiero teraz zdał sobie sprawę, że Warui już dobre kilka chwil wcześniej zapytał o jedzenie, a gulasz pozostawał niemal nietknięty.
Skłamałby, gdyby powiedział, że nie odczuwa wyrzutów sumienia z tego powodu.
- Jest dobre. Po prostu.... Nie umiem- - zacisnął usta w wąską linię. I co miał mu powiedzieć? Że jego własne ciało chciało zagłodzić go na śmierć, gdzie ironicznie nawet tego głodu nie odczuwał? Obnażyć się z kolejnej słabości? Przed nim?
Nie.
Nigdy więcej.
- Musisz sypiać. Nabrać sił. - odezwał się nagle, zaciskając mocniej dłonie na pałeczkach, jakby to one były jego ostatnią kotwicą z rzeczywistością. I tak cię nie posłucha.
- Dlatego zostań u mnie na noc. - spojrzał na niego, trwało to jednak krótko, bo bardzo szybko uciekł struchlałym spojrzeniem gdzieś w bok. - Tylko sobie nie myśl. Po prostu chcę s-spróbować ci pomóc. - zamilkł na moment, karcąc samego siebie za swój niewyparzony język.
Przecież odpowiedź była aż nadto oczywista.
- Zresztą, pewnie masz już plany. I jesteś zajęty. Nieważne. - dodał cicho, bardzo cicho, jakby szeptał sam do siebie.

@Warui Shin'ya



Apartament 124 - Page 6 Mrbg22G
Seiwa-Genji Enma

Ye Lian ubóstwia ten post.

maj 2038 roku