Apartament nr 19 - Page 4
Haraedo

Join the forum, it's quick and easy

Haraedo
Haraedo
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Satō Kisara

Sro 5 Kwi - 17:47
First topic message reminder :

Apartament nr 19



 


Rośliny... wszędzie.



Ostatnio zmieniony przez Satō Kisara dnia Czw 6 Kwi - 8:05, w całości zmieniany 16 razy
Satō Kisara

Warui Shin'ya ubóstwia ten post.


Ye Lian

Wto 9 Kwi - 17:37
Ye Lian przymknął oczy i cicho westchnął. Po jego dotychczas spiętych łopatkach przemknęło rozluźnienie; jakby za sprawka tego krótkiego wydechu, uleciało z niego całe zgromadzone napięcie. Nie mógł go obwiniać. Zrozumiał, gdy usłyszał, jakim tonem się do niego zwraca, jak przesuwa się na poduszki, jak podeszwy ciepłych stóp dotykając pleców – tych wiecznie wyprostowanych przez artystyczną klasę. Marszczący się materiał koszulki okrywający lędźwie uświadomił, jak surowo mógł wobec niego zabrzmieć. Nigdy nie nauczył się odpowiednio balansować dźwiękiem swoich myśli; każdy przekaz nabierał powagi, oskarżenia, przypominających ten rozgrywający się na sądowej sali. Kisara nie zasługiwał na takie traktowanie. Zwłaszcza w momencie, gdy zdał sobie sprawę ze swojej wyjątkowości. Przypominał sobie przeszłość, kiedy jako małe dziecko drżał w szpitalnym łóżku. Bandaż owijał się wokół czoła, niczym uwłaczająca przepaska, uwalniając jedynie wybrane, pojedyncze kosmyki blond włosów. Zamiast zwracać uwagę na ustępujący ból, wpatrywał się w ścianę – za sylwetkę swojej matki. Ta pochylała się blisko łóżka. Powtarzała w kółko coś o braku odpowiedzialności. Ale gorsza od reprymendy okazała się zjawa. Majaczyła na tle tego widowiska, a przygnębiająca aura rozmazywała się na drzwiach. Wtedy po raz pierwszy zbladł do odcieni bladej kredy, ciało oblał zimny pot. Nie potrafił wypowiedzieć słowa. Rodzicielka od razu wezwała lekarza, a Ye Lian nigdy już nie zmrużył oka w tej sterylnie białej sali. W obliczu otaczających paskudnych prawd, świata, który dotąd graniczył jedynie z dziecięcą fantazją, zachował zdrowy rozsądek, nie oszalał jak niektórzy, których później poznał. Obaj robili głupoty. On i Kisara. Ale byli silni; Nie zatracili się.

— Myślisz, że wszyscy z nich tak różnią się od swoich… żywych wersji?

Nie mogę tego stwierdzić — przyznał ostrożnie, ważąc słowa. — Wiem jedynie Kisara, że do tego świata dostęp mają wynaturzenia niemieszczące się w twojej głowie. Wszystkie złe duchy, które do tej pory oglądaliśmy tylko za szklanym ekranem telewizora, wszystkie demony spisane w legendach i wierzeniach; w starych tomach, na pożółkłych stronach. Świat, który do tej pory mógł uchodzić za idyllę, zmienił się dla nas w pole minowe, które wymaga nie tyle rozwagi, co pomyślunku. Wiem, Kisara, że nie zrobiłeś tego celowo. — Ye Lian obrócił się lekko na tym zajmowanym skraju łózka, kładąc dłoń na zimnym prześcieradle. Spoglądał na mężczyznę znad ramienia; oczy błyszczały w półmroku. — Mogę się tylko domyślać, co czujesznaprawdę. Ale zależy mi na tym, aby cię ostrzec. Nie chcę, abyś się zawiódł. Zmagał się z tym wszystkim.

(sam?)

Ruch Ye Liana sprawił, że stopy Kisary zsunęły się na pogiętą pościel; gdyby chciał znów dotknąć mężczyznę z pewnością dosięgnąłby szczupłego biodra, albo uda okrytego ciemnym materiałem spodni. Nieprzeniknione, srebrne tarcze tęczówek zawiesiły się na tych wpatrujących się w niego łagodnych rysach twarzy i nie dzieląc się swoimi przemyśleniami, zastanawiał się, czy gdyby doszło co do czego, to czy byłoby go jeszcze raz stać na taką samą walkę, z jaką miał kiedyś do czynienia w przyszłości. Nie mógł jednak zabronić Kisarze na kontakt z tym yurei, niezależnie od poziomu zagrożenia, jakie mogło to za sobą nieść. Niestety. Zamiast tego mógł wzmocnić jego czujność. Na tym postanowił się skupić.

Nigdy nie miałem kontraktu, Kisara — odparł niemal machinalnie. Ciało się nie poruszyło (najpewniej z kultury wychowania), choć wzrok zahaczał o poduszki, o które oparty był mężczyzna. — Ale poznałem istoty, które pozwalały uwierzyć w posiadaną przez nie dobroduszność; w to, że tkwi w nich więcej niż namiastka człowieczeństwa. Finalnie niestety się myliłem. Zamiast zrozumienia spotkały mnie same przykrości, przeszkody. Piętrzyły się. Życie nie stawało się przyjemniejsze. To był codzienny strach o to, co może spotkać mnie o poranku. A wszystko za sprawka wiary. Chęci zaufania. Może nie taki był ich zamysł. Może źle zinterpretowały intencje, zamiary, myśli. Ale czy w takim przypadku wciąż posiadają ten sam rozsądek? Czy jakaś część ludzkiej osobowości — jak na przykład empatia — nie zanikła całkowicie, nie została im odebrana na zawsze?


Ye Lian

Warui Shin'ya and Satō Kisara szaleją za tym postem.

maj 2038 roku