Wstał i wyszedł, by zrobić miejsce pierogom.
//post do edycji. Z pierogami nie wygram.
zt + Enma
//post do edycji. Z pierogami nie wygram.
zt + Enma
Posiadanie rodzeństwa, nie ważne czy starszego czy młodszego, zazwyczaj było albo przekleństwem, albo błogosławieństwem. Czasem jednak obydwa określenia pasowały idealnie. Zwłaszcza w ich przypadku. Przekleństwem zapewne mogła być siostra, która bez uprzedzenia włamała się odwiedziła mieszkanie brata pod jego nieobecność. Błogosławieństwem zaś fakt że miała dwie torby pełne zakupów i miała zamiar zrobić masę jedzenia. Z troski oczywiście o to jak się odżywia. Początkowo miała mu zrobić niespodziankę, ale po tym jak zrobiła sobie przerwę na kawę i zużyła resztki mleka, poczuła się w obowiązku powiadomić o tym starszego od niej gremlina. Wyjęła więc telefon i szybko wysłała do Enmy wiadomość. Zaraz po tym zabrała się do roboty. Jej celem było zrobienie gyozy z sosikiem. Przepis o dziwo podznała dzięki martwemu staruszkowi, którego na ziemi trzymała chęć przekazania spuścizny swojej rodziny w postaci przepisów. Nie miał dzieci, więc musiała się poświęcić i spisać wszystkie przepisy w zeszycie. Miało to miejsce parę miesięcy temu i kilka z nich zdążyła już wykorzystać i przekonać się że te są nieziemskie. Nie miała więc żadnych wątpliwości że i pierożki wyjdą jej niesamowicie. Po odłożeniu telefonu, zabrała się za zmielenie mięsa indyka i posiekania warzyw na farsz podczas gdy na suchej patelni już prażył się sezam. Ciasto na szczęście zrobiła już wcześniej, więc najgorsze ma już za sobą. Musiało tylko dojrzeć. Kiedy skończyła mieszać farsz, wstawiła miskę z nim do lodówki. Miała więc trochę czasu na siebie, więc po nastawieniu minutnka zabrała się za czytanie zapisków o demonach, które miała w telefonie. Oczywiście mogła użyć tych Enmy, ale wolała już mu bardziej nie grzebać. Poza tym i tak wszystko czego potrzebowała miała w swoim smartfonie.
Wiec kiedy jej braciszek wrócił do domu, ona czytała właśnie o Wairze nosząc fartuszek. Włosy miała spięte żeby ukryć tatuaż z tyłu szyi, o którym istnieniu również jeszcze nikogo nie poinformowała. No i przede wszystkim dziś była bez okularów. Szkła kontaktowe jej wystarczały.
@Seiwa-Genji Enma
Wiec kiedy jej braciszek wrócił do domu, ona czytała właśnie o Wairze nosząc fartuszek. Włosy miała spięte żeby ukryć tatuaż z tyłu szyi, o którym istnieniu również jeszcze nikogo nie poinformowała. No i przede wszystkim dziś była bez okularów. Szkła kontaktowe jej wystarczały.
@Seiwa-Genji Enma
Drzwi niemal wypadły z zawiasów, kiedy wparował do środka niczym rozpędzona lokomotywa wpadająca w nieszczęsnych gapiów, w pośpiechu ściągając buty. W momencie, w którym przekroczył próg budynku, a przesympatyczny pan ochroniarz powiadomił go, że Kamiko zawitała u niego z wizytą, Enma nie mógł pozbyć się nieprzyjemnego uczucia w żołądku, że ta wizyta nie skończy się dobrze. Przynajmniej dla niego. Nie... Zdecydowanie dla niego.
To nie tak, że Enma nie lubił własnej siostry. Wręcz przeciwnie. Kochał ją, co było niepodważalną prawdą i nikt nie mógł mu zarzucić, że jest inaczej. Jednakże chciał, aby to mieszkanie pełniło funkcję jego małego królestwa, w którym mógł schronić się przed spojrzeniami innych osób, gdzie mógł się zaszyć na długie dni, a może nawet tygodnie bez konieczności interakcji z innymi.
A niespodziewane wizyty jego siostry zdecydowanie burzyły ten spokój.
Spojrzał na nią, na jej pogodną twarz oraz na fartuch, który zdobił jej wąską talię. Westchnął, a ramiona lekko mu opadły.
- Kamiko. - zaczął, a jego ton przypominał dźwięk osoby, która właśnie przegrała kolejną walkę i teraz z poddaniem wywiesza białą flagę. Czuł, że za nic nie mógł z nią wygrać w kwestii spontanicznego nachodzenia jego osoby.
- Prosiłem, abyś tego nie robiła. Żebyś nie wpadała tutaj bez zapowiedzi. A co, gdybym był rozebrany w objęciach kochanki? - jęknął, krzywiąc się nieznacznie, pokonując tym samym kilka metrów, które dzieliły ich od siebie. Jednakże nie podszedł do niej, a zamiast tego, zwalił się ciężko na krzesło przy ciemnym blacie kuchennego stolika.
- Skąd w ogóle masz klucze? Przecież wymieniałem zamek w zeszłym tygodniu. Znowu. - mówiąc to dał wyraźny nacisk na ostatnie słowo, chcąc podkreślić, że z jej powodu musiał średnio dwa razy na miesiąc wymieniać zamki do swojego własnego mieszkania, bo Kamiko zawsze jakimś cudem pozyskiwała nowy komplet kluczy do drzwi.
- Swoją drogą co tu w ogóle robisz....? - wzrok ponownie przemknął po jej sylwetce, a na twarzy chłopaka pojawiło się jeszcze większe skwaszenie.
- Nie... mówiłem ci, że nie musisz mi gotować i że potrafię sam o siebie zadbać. - prychnął krzyżując ręce na klatce piersiowej.
Przecież nie był małym dzieckiem.
To co, że żywił się fast foodami i mrożonkami. Wciąż żył, prawda? Nie umarł z głodu.
@Seiwa-Genji Kamiko
To nie tak, że Enma nie lubił własnej siostry. Wręcz przeciwnie. Kochał ją, co było niepodważalną prawdą i nikt nie mógł mu zarzucić, że jest inaczej. Jednakże chciał, aby to mieszkanie pełniło funkcję jego małego królestwa, w którym mógł schronić się przed spojrzeniami innych osób, gdzie mógł się zaszyć na długie dni, a może nawet tygodnie bez konieczności interakcji z innymi.
A niespodziewane wizyty jego siostry zdecydowanie burzyły ten spokój.
Spojrzał na nią, na jej pogodną twarz oraz na fartuch, który zdobił jej wąską talię. Westchnął, a ramiona lekko mu opadły.
- Kamiko. - zaczął, a jego ton przypominał dźwięk osoby, która właśnie przegrała kolejną walkę i teraz z poddaniem wywiesza białą flagę. Czuł, że za nic nie mógł z nią wygrać w kwestii spontanicznego nachodzenia jego osoby.
- Prosiłem, abyś tego nie robiła. Żebyś nie wpadała tutaj bez zapowiedzi. A co, gdybym był rozebrany w objęciach kochanki? - jęknął, krzywiąc się nieznacznie, pokonując tym samym kilka metrów, które dzieliły ich od siebie. Jednakże nie podszedł do niej, a zamiast tego, zwalił się ciężko na krzesło przy ciemnym blacie kuchennego stolika.
- Skąd w ogóle masz klucze? Przecież wymieniałem zamek w zeszłym tygodniu. Znowu. - mówiąc to dał wyraźny nacisk na ostatnie słowo, chcąc podkreślić, że z jej powodu musiał średnio dwa razy na miesiąc wymieniać zamki do swojego własnego mieszkania, bo Kamiko zawsze jakimś cudem pozyskiwała nowy komplet kluczy do drzwi.
- Swoją drogą co tu w ogóle robisz....? - wzrok ponownie przemknął po jej sylwetce, a na twarzy chłopaka pojawiło się jeszcze większe skwaszenie.
- Nie... mówiłem ci, że nie musisz mi gotować i że potrafię sam o siebie zadbać. - prychnął krzyżując ręce na klatce piersiowej.
Przecież nie był małym dzieckiem.
To co, że żywił się fast foodami i mrożonkami. Wciąż żył, prawda? Nie umarł z głodu.
@Seiwa-Genji Kamiko
Huknięcie i pierdolnięcie za jej plecami jasno oznaczało że właściciel wrócił do domu i nakrył włamywaczkę na gorącym uczynku podczas buszowania mu w wyjątkowo czystej kuchni. Widać że używanej jedynie do tego żeby coś odgrzać. Ona już ogarnie żeby pierogów miał narobionych na co najmniej tydzień albo dwa. Dobra, raczej tydzień bo wątpiła by te wytrzymały aż tyle. Zwłaszcza że zgodnie z jej podejrzeniami powinny być naprawdę wyśmienite.
Kiedy Enma wrócił do własnego mieszkania, wyglądał na widocznie zrezygnowanego jej uporem. Mogła mu przyznać rację. Była niesamowicie uparta, a jeśli chodziło o dobro jej rodziny to chyba tylko bogowie mogliby ją w jakiś sposób na chwilę spowolnić. Bo w tym wypadku o zatrzymaniu nie było mowy. - Patrzyłabym jak próbujesz się w panice zakryć i dała wam 5 minut. – Poza tym nie było bata że pozwoliłaby randomowej kobiecie podbijać do jej brata. Bo jeśli okazałoby się że byłaby to tylko łasa na pieniądze lambardziara… To nie skończyłoby się to dla takiej dobrze. Co innego gdyby coś serio pomiędzy nimi było. Wtedy nie skreśliłaby takiej od razu. Tylko długo oceniała. - Jesteś detektywem. Ty mi powiedz. – Powiedziała wyjmując już farsz i zaczynając formować pierożki. Ale zajebiste żarcie się szykuje. Oby tylko coś zostawił dla Shina. - Dbam żebyś dobrze i zdrowo się raz na jakiś czas odżywiał. Poza tym troszkę przyoszczędzisz. – Co z tego że o kasę się nie martwili? Oszczędność była dobrą cechą. Fryturę już rozgrzewała w garnku. - W ogóle jak tam dzionek?
@Seiwa-Genji Enma
Kiedy Enma wrócił do własnego mieszkania, wyglądał na widocznie zrezygnowanego jej uporem. Mogła mu przyznać rację. Była niesamowicie uparta, a jeśli chodziło o dobro jej rodziny to chyba tylko bogowie mogliby ją w jakiś sposób na chwilę spowolnić. Bo w tym wypadku o zatrzymaniu nie było mowy. - Patrzyłabym jak próbujesz się w panice zakryć i dała wam 5 minut. – Poza tym nie było bata że pozwoliłaby randomowej kobiecie podbijać do jej brata. Bo jeśli okazałoby się że byłaby to tylko łasa na pieniądze lambardziara… To nie skończyłoby się to dla takiej dobrze. Co innego gdyby coś serio pomiędzy nimi było. Wtedy nie skreśliłaby takiej od razu. Tylko długo oceniała. - Jesteś detektywem. Ty mi powiedz. – Powiedziała wyjmując już farsz i zaczynając formować pierożki. Ale zajebiste żarcie się szykuje. Oby tylko coś zostawił dla Shina. - Dbam żebyś dobrze i zdrowo się raz na jakiś czas odżywiał. Poza tym troszkę przyoszczędzisz. – Co z tego że o kasę się nie martwili? Oszczędność była dobrą cechą. Fryturę już rozgrzewała w garnku. - W ogóle jak tam dzionek?
@Seiwa-Genji Enma
Seiwa-Genji Enma ubóstwia ten post.
Ramiona opadły w zrezygnowaniu. Miał wrażenie, że cokolwiek nie powie, to odbije się od niej tak, jakby rzucał grochem o ścianę.
- Kami... - zaczął, choć nie wiedział jak ubrać w słowa myśli, które kotłowały się w jego głowie. Zrobił kilka kolejnych kroków, aż dotarł do jednego z czterech krzeseł znajdujących się przy stole. Odsunął jedno z nich i usiadł ciężko, nawet na moment nie spuszczając wzroku z siostry. Zdawała się nieco wyższa od ostatniego momentu, kiedy się widzieli, choć nie minęło aż tak wiele czasu. A mimo to, Enma wciąż widział w niej małą dziewczynkę, która zawsze trzymała się blisko i chciała iść tam, gdzie on.
- Doskonale wiesz dlaczego nie mieszkam w rezydencji. Bo potrzebuję przestrzeni i czasu tylko dla siebie. Nie możesz tak wpadać bez zapowiedzi. Zadzwoń najpierw. - wsunął palce w ciemne kosmyki i odgarnął je z czoła. Robiły się coraz dłuższe, może czas najwyższy na przycięcie ich. Nie był zwolennikiem zbyt długich włosów, bo podczas walki stanowiły potencjalną pułapkę dla niego samego. Ile to razy sam łapał przeciwników za zbyt długie kłaki, dzięki czemu szala zwycięstwa niebezpiecznie przechylała się na jego stronę.
- Jakbyś się czuła, jakbym to ja właził ci do pokoju bez słowa, a kiedy wracałabyś do domu zobaczyłabyś mnie siedzącego na twoim łóżku ze wszystkimi zdjęciami i innymi tajemnicami związanymi na przykład z jakimś twoim crushem, co? - dodał, pozwalając sobie na krzywy uśmiech. Kamiko to wciąż nastolatka, która skrywała trywialne rzeczy przed oczami członków klanu, nie chcąc, by jej tajemnice ujrzały światło dzienne. Co prawda do tej pory niekoniecznie wtrącał się w życie prywatne dziewczyny w pełni jej ufając, jeżeli jednak sytuacja zmusiłaby go do tego to... kto wie, kto wie.
- W każdym razie. Kamiko, poważnie, następnym razem dzwoń. - dodał poważniejszym tonem mając nadzieję, że tym razem jego słowa w jakiś magiczny sposób dotrą do niej.
- Swoją drogą, znowu urosłaś, co? Jak ci idzie w szkole? Jak nauka? Poznałaś wielu przyjaciół? Mam nadzieję, że masz miłe koleżanki. - skrzyżował ręce na klatce piersiowej wbijając uważne spojrzenie w jej twarz. Za dziecka byli bardzo blisko, potem, kiedy Enma został wysłany na treningi, relacja pomiędzy nimi siłą rzeczy została nieco poluzowana a czas, jaki mogli spędzić ze sobą został ograniczony do niezbędnego minimum. A mimo to Enma zawsze martwił się o nią jak na starszego brata przystało. Gdyby ktokolwiek próbował ją dotknąć....
- Zawiązałem kontrakt. Ale nie mów nic póki co, zwłaszcza dziadkowi. Niech pozostanie to między nami, dobrze? Wie jeszcze Rainer i tylko on. A teraz ty.
@Seiwa-Genji Kamiko
- Kami... - zaczął, choć nie wiedział jak ubrać w słowa myśli, które kotłowały się w jego głowie. Zrobił kilka kolejnych kroków, aż dotarł do jednego z czterech krzeseł znajdujących się przy stole. Odsunął jedno z nich i usiadł ciężko, nawet na moment nie spuszczając wzroku z siostry. Zdawała się nieco wyższa od ostatniego momentu, kiedy się widzieli, choć nie minęło aż tak wiele czasu. A mimo to, Enma wciąż widział w niej małą dziewczynkę, która zawsze trzymała się blisko i chciała iść tam, gdzie on.
- Doskonale wiesz dlaczego nie mieszkam w rezydencji. Bo potrzebuję przestrzeni i czasu tylko dla siebie. Nie możesz tak wpadać bez zapowiedzi. Zadzwoń najpierw. - wsunął palce w ciemne kosmyki i odgarnął je z czoła. Robiły się coraz dłuższe, może czas najwyższy na przycięcie ich. Nie był zwolennikiem zbyt długich włosów, bo podczas walki stanowiły potencjalną pułapkę dla niego samego. Ile to razy sam łapał przeciwników za zbyt długie kłaki, dzięki czemu szala zwycięstwa niebezpiecznie przechylała się na jego stronę.
- Jakbyś się czuła, jakbym to ja właził ci do pokoju bez słowa, a kiedy wracałabyś do domu zobaczyłabyś mnie siedzącego na twoim łóżku ze wszystkimi zdjęciami i innymi tajemnicami związanymi na przykład z jakimś twoim crushem, co? - dodał, pozwalając sobie na krzywy uśmiech. Kamiko to wciąż nastolatka, która skrywała trywialne rzeczy przed oczami członków klanu, nie chcąc, by jej tajemnice ujrzały światło dzienne. Co prawda do tej pory niekoniecznie wtrącał się w życie prywatne dziewczyny w pełni jej ufając, jeżeli jednak sytuacja zmusiłaby go do tego to... kto wie, kto wie.
- W każdym razie. Kamiko, poważnie, następnym razem dzwoń. - dodał poważniejszym tonem mając nadzieję, że tym razem jego słowa w jakiś magiczny sposób dotrą do niej.
- Swoją drogą, znowu urosłaś, co? Jak ci idzie w szkole? Jak nauka? Poznałaś wielu przyjaciół? Mam nadzieję, że masz miłe koleżanki. - skrzyżował ręce na klatce piersiowej wbijając uważne spojrzenie w jej twarz. Za dziecka byli bardzo blisko, potem, kiedy Enma został wysłany na treningi, relacja pomiędzy nimi siłą rzeczy została nieco poluzowana a czas, jaki mogli spędzić ze sobą został ograniczony do niezbędnego minimum. A mimo to Enma zawsze martwił się o nią jak na starszego brata przystało. Gdyby ktokolwiek próbował ją dotknąć....
- Zawiązałem kontrakt. Ale nie mów nic póki co, zwłaszcza dziadkowi. Niech pozostanie to między nami, dobrze? Wie jeszcze Rainer i tylko on. A teraz ty.
@Seiwa-Genji Kamiko
Seiwa-Genji Kamiko ubóstwia ten post.
No, czasem nawet jej nieustępliwość musi się poddać. Zwłaszcza kiedy ją tak ładnie prosił, a ona zaczynała rozumieć jego punkt widzenia. Zwłaszcza że nie była hipokrytką. W końcu sama mówiła często że każdy ma prawo do swoich tajemnic i odrobiny prywatności. - Mów mi tak dalej... - Rzuciła odrazu, kiedy tylko skrócił jej imię do "Kami" dosł. "Bogini". No ale żarty żartami. Boginią mimo wszystko nie była, chociaż bogom sporo zawdzięczała. Chociażby ratunek w postaci bezlitosnego pioruna, który zdezintegrował kwiat trzymający Yokai w świecie ludzi. Dzięki temu nie wyzionęła ducha całkowicie i miała przyjemność widzieć teraz duchy i inne stworzenia z drugiej strony. Naprawdę wyglądało to jak klątwa rzucona na klan. Albo błogosławieństwo. Ciężko było stwierdzić. Być może obydwa określenia były w tym wypadku poprawne. Naprawdę zastanowiła się nad słowami brata, po czym westchnęła. - Masz rację, raczej nie czułabym się zbyt komfortowo. - A ty zapewne byłbyś w szoku co twoja młodsza siostra trzyma w pokoju. Przepisała chyba każdą książkę o Yokai jaką posiadali w rezydencji. Prowadziła nawet własne, analizy tajemniczych zdarzeń opisanych w internecie i starała się je przypasowywać do konkretnych gatunków duszków. Do tego kilka kupionych potajemnie książek skupionych na Onmyōdō oraz kilka o zagranicznej, zachodniej magii. W tym tempie za kilka lat zostanie jakąś wiedźmą z bejsbolem w łapie i yokai u nogi. No i z drugiej strony raczej natrafiłby na cały naukowy syf, który musiała wkuwać oraz jej plany do wprowadzenia przez szkolny samorząd jeszcze przed końcem roku. Zabawne było to że z jednej strony starała się być normalna, a z drugiej strony cały świat duchów i tej tajemnej wiedzy ciągnął ją ku sobie jak jakaś czarna dziura. - Dobra, zadzwonię. Ale lepiej żebyś odebrał albo chociaż odpisał. - Bo inaczej będzie go szukała z apteczką w łapie większą niż on sam. No to zrobiła mu prezent. Za to na najbliższą okazję da mu już tylko sandały. Nie może go AŻ TAK rozpieszczać. Za to utkane pewnie będą własnoręcznie, więc to zawsze coś. - Tak, ale tylko trochę. Raczej przeraźliwie wysoka nie będę. - Na pewno patrząc na wzrost Enmy i biorąc pod uwagę to że są rodzeństwem. Chyba że mama cały hormon wzrostu odłożyła dla niej. - Całkiem dobrze. Chociaż to ostatnia klasa, a egzaminy się zbliżają. Potem wstępniaki na uniwerek. Ciężko będzie... Ale znajomych mam w porządku, nie musisz się martwić. -Tak. Zwłaszcza tych z Kyoken. Strasznie miłe osóbki, pomimo otoczenia w jakim żyją. Nie wie za co by dostała większą zjebę. Za to że jej się na wyjeździe umarło i ocalił ja zesłany przez boga piorun, czy to że po północy włóczy się po wyklętej dzielnicy. Chociaż... Za oba. Oba brzmią tak samo wspaniale. - W drużynie basebalowej też mi idzie całkiem całkiem. Kij od dziadka jest rewelacyjny. Czasem mam wrażenie jakby sam myślał. - Co jest możliwe, bo wedle jej szacunków i małego riserczu, ten niedługo skończy sto lat. A przedmioty w tym wieku stają się Yokai, o charakterze zależnym od ich traktowania. Ten był perfekcyjnie zachowany, więc raczej nie będzie jakimś mściwym duchem.
Na wieść o podpisaniu kontraktu nieco ją zatkało. Nie było to coś co się robi ot tak. Mama mode active. - Znasz tego Yurei, można mu zaufać? - Dociekała, bo tych zawsze coś na ziemi trzymało. Nie zawsze szlachetne pobudki. - Mam nadzieję że nie będzie cię traktował jak żywą baterię. W razie czego wiesz co go trzyma? - Jeśli sytuacja będzie okropna, to sama dupka wyegzorcyzmuje albo wymodli przypalenie piorunem. A jeśli nie, to zamknie w słoiku i wrzuci do ścieków. Albo ścieków w nanashi.- Spokojnie. Nikomu nie powiem. Jestem bardzo dobra w dochowywaniu tajemnic - Puściła mu oczko
@Seiwa-Genji Enma
Na wieść o podpisaniu kontraktu nieco ją zatkało. Nie było to coś co się robi ot tak. Mama mode active. - Znasz tego Yurei, można mu zaufać? - Dociekała, bo tych zawsze coś na ziemi trzymało. Nie zawsze szlachetne pobudki. - Mam nadzieję że nie będzie cię traktował jak żywą baterię. W razie czego wiesz co go trzyma? - Jeśli sytuacja będzie okropna, to sama dupka wyegzorcyzmuje albo wymodli przypalenie piorunem. A jeśli nie, to zamknie w słoiku i wrzuci do ścieków. Albo ścieków w nanashi.- Spokojnie. Nikomu nie powiem. Jestem bardzo dobra w dochowywaniu tajemnic - Puściła mu oczko
@Seiwa-Genji Enma
Seiwa-Genji Enma ubóstwia ten post.
Był gotowy na masę przeróżnych kontrargumentów z jej strony, a w najgorszym wypadku - zignorowania przez nią jego słów. Och jakże było jego zdziwienie, kiedy zamiast kolejnego "nie" usłyszał, jak przyznaje mu rację.
- Posłuchaj, musisz zro-, nie czekaj, co? - aż się wyprostował spoglądając na nią w pełni zaskoczony. Jeżeli musiałby komuś przykleić łatkę najbardziej upartej osoby, jaką znał, to z pewnością byłaby to jego własna siostra. Mimo wszystko zmrużył oczy, chcąc w ten sposób doszukać się jakieś pułapki w jej słowach. Nie dopuszczał do siebie możliwości, że mogłaby odpuścić. Kto jak kto, ale Kamiko? Nie, nie, z pewnością coś kombinowała.
Chyba że....
- Dobra.... - odezwał się po chwili, wciąż uważnie jej się przyglądając. - Cieszę się, że w końcu doszliśmy do konsensu w tej sprawie. - jego głos, pomimo zgody, wciąż brzmiał niepewnie i emanował podejrzliwością. Nadal nie wiedział jak ma się odnieść do jej słów, ale ostatecznie postanowił jej zawierzyć. Przynajmniej teraz.
- Będę odbierał, a przynajmniej starał się odpisywać. - skoro znaleźli jakiś złoty środek, to on też musiał się dostosować, nawet, jeżeli nie był fanem numer jeden odbierania telefonów. To był jeden z głównych powodów, dla których jego urządzenie prawie zawsze było wyciszone. Ale skoro słowo się rzekło, będzie musiał wprowadzić parę znaczących zmian w swoich nawykach.
Wysłuchał jej słów związanych ze szkolnym życiem, nie zastanawiając się zbytnio nad tym, czy mówiła prawdę czy też ubierała ładnie szarą rzeczywistość, aby go nie martwić. Kamiko była silna i mądra. Enma bez wątpienia wierzył, że sobie poradzi bazując na samej sobie, a nie swoim pochodzeniu. Bez znaczenia jakie trudności staną jej na drodze. Nie naciskał, dochodząc do wniosku, że kiedy będzie chciała otworzyć się przed nim - to to zrobi. A przynajmniej chciał w to wierzyć.
- To dobrze. Z egzaminami na pewno sobie poradzisz. Wybrałaś już studia i kierunek, na który chcesz się udać? - poniekąd trochę jej zazdrościł, że mogła zdecydować o swojej przyszłości. Mogła iść na studia, kształcić się, robić w życiu to, co chciała.
Enma nigdy nie był na studiach. Nie pozwolono mu. Zamiast tego musiał skupić się na innych wartościach prezentowanych przez klan. Komuś, kto stał z boku mogło się wydawać, że to męscy członkowie rodziny mieli o wiele lepiej i niczego nigdy im nie brakowało. Oczywiście tak było, jeżeli tylko myślało się w kategoriach materialnych. Jeżeli jednak chodziło o wartości duchowe, jak chociażby wolność, sprawa przedstawiała się zupełnie inaczej. Mroczniej.
- Hm... czy znam to za dużo powiedziane. Ale dziadkowi nie przypadłby do gustu. Wiesz, uważa, że jak już zawrzeć kontrakt to z obustronną korzyścią. Duch dostaje ciało, a senkensha możliwość korzystania z jego mocy. O ile ta moc jest przydatna. - uśmiechnął się krzywo, po czym westchnął.
- Każdy duch wykorzystuje swojego senkenshe jako baterię, Kami. Świadomie czy też nie. Ale nie musisz się martwić o mnie, wiem jak o siebie dbać. - machnął lekko ręką, jakby chciał odgonić jakiegoś wyjątkowo upierdliwego insekta.
@Seiwa-Genji Kamiko
- Posłuchaj, musisz zro-, nie czekaj, co? - aż się wyprostował spoglądając na nią w pełni zaskoczony. Jeżeli musiałby komuś przykleić łatkę najbardziej upartej osoby, jaką znał, to z pewnością byłaby to jego własna siostra. Mimo wszystko zmrużył oczy, chcąc w ten sposób doszukać się jakieś pułapki w jej słowach. Nie dopuszczał do siebie możliwości, że mogłaby odpuścić. Kto jak kto, ale Kamiko? Nie, nie, z pewnością coś kombinowała.
Chyba że....
- Dobra.... - odezwał się po chwili, wciąż uważnie jej się przyglądając. - Cieszę się, że w końcu doszliśmy do konsensu w tej sprawie. - jego głos, pomimo zgody, wciąż brzmiał niepewnie i emanował podejrzliwością. Nadal nie wiedział jak ma się odnieść do jej słów, ale ostatecznie postanowił jej zawierzyć. Przynajmniej teraz.
- Będę odbierał, a przynajmniej starał się odpisywać. - skoro znaleźli jakiś złoty środek, to on też musiał się dostosować, nawet, jeżeli nie był fanem numer jeden odbierania telefonów. To był jeden z głównych powodów, dla których jego urządzenie prawie zawsze było wyciszone. Ale skoro słowo się rzekło, będzie musiał wprowadzić parę znaczących zmian w swoich nawykach.
Wysłuchał jej słów związanych ze szkolnym życiem, nie zastanawiając się zbytnio nad tym, czy mówiła prawdę czy też ubierała ładnie szarą rzeczywistość, aby go nie martwić. Kamiko była silna i mądra. Enma bez wątpienia wierzył, że sobie poradzi bazując na samej sobie, a nie swoim pochodzeniu. Bez znaczenia jakie trudności staną jej na drodze. Nie naciskał, dochodząc do wniosku, że kiedy będzie chciała otworzyć się przed nim - to to zrobi. A przynajmniej chciał w to wierzyć.
- To dobrze. Z egzaminami na pewno sobie poradzisz. Wybrałaś już studia i kierunek, na który chcesz się udać? - poniekąd trochę jej zazdrościł, że mogła zdecydować o swojej przyszłości. Mogła iść na studia, kształcić się, robić w życiu to, co chciała.
Enma nigdy nie był na studiach. Nie pozwolono mu. Zamiast tego musiał skupić się na innych wartościach prezentowanych przez klan. Komuś, kto stał z boku mogło się wydawać, że to męscy członkowie rodziny mieli o wiele lepiej i niczego nigdy im nie brakowało. Oczywiście tak było, jeżeli tylko myślało się w kategoriach materialnych. Jeżeli jednak chodziło o wartości duchowe, jak chociażby wolność, sprawa przedstawiała się zupełnie inaczej. Mroczniej.
- Hm... czy znam to za dużo powiedziane. Ale dziadkowi nie przypadłby do gustu. Wiesz, uważa, że jak już zawrzeć kontrakt to z obustronną korzyścią. Duch dostaje ciało, a senkensha możliwość korzystania z jego mocy. O ile ta moc jest przydatna. - uśmiechnął się krzywo, po czym westchnął.
- Każdy duch wykorzystuje swojego senkenshe jako baterię, Kami. Świadomie czy też nie. Ale nie musisz się martwić o mnie, wiem jak o siebie dbać. - machnął lekko ręką, jakby chciał odgonić jakiegoś wyjątkowo upierdliwego insekta.
@Seiwa-Genji Kamiko
Seiwa-Genji Kamiko ubóstwia ten post.
Nie miała pojęcia ile będzie trwała jej akceptacja dla prawa zachowania minimalnej prywatności dla jej brata. Spróbuje posłuchać jego prośby, ale może przysiąc ze jeśli ten nie będzie odpowiadał na jej telefony to będzie mu się wpieprzała tak samo jak to robiła do tej pory. W końcu po to miał telefon, żeby go odbierał jak ktoś do niego dzwoni. Gdyby to ona nie odbierała cały dzień dla przykładu, to obydwoje z dziadkiem pierdolnęli by na zawał. A zazwyczaj nawet jeśli nie odebrała to oddzwaniała albo przesyłała wiadomość. W końcu tak podstawowa kultura nakazywała od kiedy wiadomości sms i e-mail wyparły zwykłe listy, które w obecnych czasach używane były niezwykle rzadko.
Temat studiów nie był łatwy, ponieważ nie miała zielonego pojęcia na jaki kierunek pójść. Chociaż parę dziedzin przemawiało do niej - jaki Minamoto - szczególnie. - Chociaż... Folklorystyka i archeologia chodzą mi po głowie. - Jako osoba pochodząca z ich klanu, a tym samym wprowadzana w podobne tematy już od dziecka poruszała się w tych dziedzinach w miarę swobodnie. Poza tym biorąc pod uwagę ostatnie wydarzenia w okolicy, dodatkowe poszerzanie wiedzy w tym kierunku może okazać się przydatne. - Kryminologia też wchodzi w grę. - Jeśli zaś chodziło o gyozę, ta już była niemalże gotowa. Jedyne co musiała zrobić to wrzucić ją w wrzący olej. To też zrobiła, czemu towarzyszyło dosyć głośne skwierczenie. Prawda że w pierwszej podanej dziedzinie Minamoto mieli dostęp do chyba każdego możliwego materiału, ale poszerzanie perspektyw to nic złego.
Kwestia Yurei jednak ją delikatnie niepokoiła. - Za dużo powiedziane? Mam nadzieję że nie zawarłeś kontraktu z pierwszym lepszym duchowym żulem... - Bo nie zawiązał, prawda? PRAWDA? - Czyli mówisz że dziadek nie uznałby jego umiejętności za przydatną? Co potrafi? - To już był ciekawy temat szczerze mówiąc. Prawda że niektóre umiejętności mogły być nietypowe i pierwszą myślą wielu było uznanie ich za mało przydatne. Jednak według niej to kwestia perspektywy. Każde narzędzie odpowiednio wykorzystane potrafiło być użyteczne. Dla Yurei i jego medium, tym narzędziem jest właśnie Chikara. - Nie przytłacza cię to czasem? No wiesz, widzenie ich. - Niby pewnie był przyzwyczajony bo od rytuału minęło już kilka ładnych lat, ale szczerze? Ciekawiła ją jego odpowiedź.
@Seiwa-Genji Enma
Temat studiów nie był łatwy, ponieważ nie miała zielonego pojęcia na jaki kierunek pójść. Chociaż parę dziedzin przemawiało do niej - jaki Minamoto - szczególnie. - Chociaż... Folklorystyka i archeologia chodzą mi po głowie. - Jako osoba pochodząca z ich klanu, a tym samym wprowadzana w podobne tematy już od dziecka poruszała się w tych dziedzinach w miarę swobodnie. Poza tym biorąc pod uwagę ostatnie wydarzenia w okolicy, dodatkowe poszerzanie wiedzy w tym kierunku może okazać się przydatne. - Kryminologia też wchodzi w grę. - Jeśli zaś chodziło o gyozę, ta już była niemalże gotowa. Jedyne co musiała zrobić to wrzucić ją w wrzący olej. To też zrobiła, czemu towarzyszyło dosyć głośne skwierczenie. Prawda że w pierwszej podanej dziedzinie Minamoto mieli dostęp do chyba każdego możliwego materiału, ale poszerzanie perspektyw to nic złego.
Kwestia Yurei jednak ją delikatnie niepokoiła. - Za dużo powiedziane? Mam nadzieję że nie zawarłeś kontraktu z pierwszym lepszym duchowym żulem... - Bo nie zawiązał, prawda? PRAWDA? - Czyli mówisz że dziadek nie uznałby jego umiejętności za przydatną? Co potrafi? - To już był ciekawy temat szczerze mówiąc. Prawda że niektóre umiejętności mogły być nietypowe i pierwszą myślą wielu było uznanie ich za mało przydatne. Jednak według niej to kwestia perspektywy. Każde narzędzie odpowiednio wykorzystane potrafiło być użyteczne. Dla Yurei i jego medium, tym narzędziem jest właśnie Chikara. - Nie przytłacza cię to czasem? No wiesz, widzenie ich. - Niby pewnie był przyzwyczajony bo od rytuału minęło już kilka ładnych lat, ale szczerze? Ciekawiła ją jego odpowiedź.
@Seiwa-Genji Enma
Seiwa-Genji Enma ubóstwia ten post.
Kierunki, o których mówiła, nie były jakimś szczególnym zaskoczeniem dla Enmy. Co zostaje w rodzinie, to zostaje, co? Ale nie miał prawa mówić jej jaką decyzję powinna podjąć. Bo to musi być coś, co należy tylko i wyłącznie do niej. Miał tylko nadzieję, że klan nie będzie miał jakiegokolwiek wpływu na to.
Kiedy temat zszedł na ducha, z którym miał kontrakt, na utach Enmy pojawił się słodkokwaśny uśmiech. Z pierwszym lepszym duchem, co? Ciężko było powiedzieć. Sam do końca nie wiedział czym kierował się tamtego dnia. Jaka siła sprawiła, że zawarł kontrakt z Waruiem. Przecież od chwili śmierci Teru obiecał sobie, że odszuka jego duszę i to właśnie z nim zawsze kontrakt. Ale los bywał przewrotny. Lubił bawić się swoimi ofiarami niczym kot z upolowaną myszą. Gdyby jeszcze rok temu ktoś powiedziałby mu, że zawrze kontrakt z duchem, którego miał w pierwszej kolei wyegzorcyzmować, to chyba zabiłby go śmiech. A teraz? A teraz Enma nie był pewien samego siebie i wszystkich decyzji, jakie do tej pory podejmował.
- Hah, żulem... W sumie jakby się zastanowić, to pierwszego dnia tak wyglądał. - zaśmiał się pod nosem przypominając sobie tę spaloną gębę. Normalnie w jego głowie narodził się nowy pseudonim dla Waruia - Żularui. Może powinien zmienić nazwę w telefonie, pod którą go zapisał?
- Hm? Aaaa... moc. To najciekawsza część. - uśmiechnął się szerzej odsłaniając zęby i spojrzał na siostrę, jakby chciał spamiętać każdą jej reakcję na to, co właśnie powie.
- Otóż... potrafi... zmieniać kolor oczu. - w całym tym absurdzie jego ton pozostawał zaskakująco poważny. - I chyba kolor włosów. I... to wszystko. - rozłożył lekko ręce na boki i pokręcił głową w rezygnacji. O tak, gdyby stary dowiedział się, że jego wnuk, dziedzic klanu, swój pierwszy kontrakt zawarł z duchem, którego moc nie była ani ofensywna, ani defensywna, to chyba dokonałby egzorcyzmów nie tylko na Warui, ale i na samym Enmie.
- Mimo wszystko jego moc ma potencjał. Zależy, w którą stronę ją rozwinie. - zastanowił się pod dłuższej chwili, przecierając wierzchem dłoni blady policzek. - Ale to już leży w jego kwestii, nie mojej - dodał bardziej sam do siebie, aniżeli do Kamiko. Chciał coś jeszcze powiedzieć odnośnie Waruia, ale kolejne słowa dziewczyny wybiły go totalnie z rytmu.
Nie przytłacza cię to czasem?
Od momentu, w którym jego własna rodzina go zamordowała, wykrzywione w bólu twarze towarzyszyły mu praktycznie nieustannie. Każdego dnia, każdej nocy. Dziadek zadbał już o to, aby Enma przywykł do ich obecności, niejednokrotnie zamykając go z yurei w kryptach czy innych przerażających miejscach. Tak naprawdę nie miał wyboru - musiał nauczyć się żyć z nim. Czy go to przytłaczało? Kurwa, zawsze.
- Nauczyłem się ich nie widzieć. - odezwał się wreszcie po długiej chwili, przenosząc spojrzenie na okno, za którym migały światła miasta nocą.
- Ignorować. Nie zwracać uwagi na ich głosy, krzyki, jęki. Na ich przerażające twarze. Obecność. Musiałem. Inaczej skończyłbym jak Teru-nii. - uśmiechnął się smutno unosząc palce i dotykając bladej blizny na szyi.
- Mówią, że to dar. Ja uważam, że to klątwa, którą się w nas wmusza i której brzemię musimy nosić do końca życia.
Kiedy temat zszedł na ducha, z którym miał kontrakt, na utach Enmy pojawił się słodkokwaśny uśmiech. Z pierwszym lepszym duchem, co? Ciężko było powiedzieć. Sam do końca nie wiedział czym kierował się tamtego dnia. Jaka siła sprawiła, że zawarł kontrakt z Waruiem. Przecież od chwili śmierci Teru obiecał sobie, że odszuka jego duszę i to właśnie z nim zawsze kontrakt. Ale los bywał przewrotny. Lubił bawić się swoimi ofiarami niczym kot z upolowaną myszą. Gdyby jeszcze rok temu ktoś powiedziałby mu, że zawrze kontrakt z duchem, którego miał w pierwszej kolei wyegzorcyzmować, to chyba zabiłby go śmiech. A teraz? A teraz Enma nie był pewien samego siebie i wszystkich decyzji, jakie do tej pory podejmował.
- Hah, żulem... W sumie jakby się zastanowić, to pierwszego dnia tak wyglądał. - zaśmiał się pod nosem przypominając sobie tę spaloną gębę. Normalnie w jego głowie narodził się nowy pseudonim dla Waruia - Żularui. Może powinien zmienić nazwę w telefonie, pod którą go zapisał?
- Hm? Aaaa... moc. To najciekawsza część. - uśmiechnął się szerzej odsłaniając zęby i spojrzał na siostrę, jakby chciał spamiętać każdą jej reakcję na to, co właśnie powie.
- Otóż... potrafi... zmieniać kolor oczu. - w całym tym absurdzie jego ton pozostawał zaskakująco poważny. - I chyba kolor włosów. I... to wszystko. - rozłożył lekko ręce na boki i pokręcił głową w rezygnacji. O tak, gdyby stary dowiedział się, że jego wnuk, dziedzic klanu, swój pierwszy kontrakt zawarł z duchem, którego moc nie była ani ofensywna, ani defensywna, to chyba dokonałby egzorcyzmów nie tylko na Warui, ale i na samym Enmie.
- Mimo wszystko jego moc ma potencjał. Zależy, w którą stronę ją rozwinie. - zastanowił się pod dłuższej chwili, przecierając wierzchem dłoni blady policzek. - Ale to już leży w jego kwestii, nie mojej - dodał bardziej sam do siebie, aniżeli do Kamiko. Chciał coś jeszcze powiedzieć odnośnie Waruia, ale kolejne słowa dziewczyny wybiły go totalnie z rytmu.
Nie przytłacza cię to czasem?
Od momentu, w którym jego własna rodzina go zamordowała, wykrzywione w bólu twarze towarzyszyły mu praktycznie nieustannie. Każdego dnia, każdej nocy. Dziadek zadbał już o to, aby Enma przywykł do ich obecności, niejednokrotnie zamykając go z yurei w kryptach czy innych przerażających miejscach. Tak naprawdę nie miał wyboru - musiał nauczyć się żyć z nim. Czy go to przytłaczało? Kurwa, zawsze.
- Nauczyłem się ich nie widzieć. - odezwał się wreszcie po długiej chwili, przenosząc spojrzenie na okno, za którym migały światła miasta nocą.
- Ignorować. Nie zwracać uwagi na ich głosy, krzyki, jęki. Na ich przerażające twarze. Obecność. Musiałem. Inaczej skończyłbym jak Teru-nii. - uśmiechnął się smutno unosząc palce i dotykając bladej blizny na szyi.
- Mówią, że to dar. Ja uważam, że to klątwa, którą się w nas wmusza i której brzemię musimy nosić do końca życia.
Seiwa-Genji Kamiko ubóstwia ten post.
Co racja to racja. Co w rodzinie, to nie ginie. No chyba że mowa o jej braciach. W końcu najstarszy został "wysłany na wakacje" po tym jak mu odbiło, a Enmę na kilka chwil uśmiercili. Ale, tak... Zainteresowania skutecznie podłapała od dziadka. A przynajmniej część z nich. Na jej wolność wyboru składało się również to - o dziwo - że była kobietą, a tym samym według starożytnego prawa nie miała prawa zostać głową klanu. Poza tym... Już od dziecka była niesamowicie ciężka do upilnowania i poskromienia. Jeśli kiedyś wyjdzie za mąż, to jej mężczyzna definitywnie nie będzie miał z nią łatwego życia.
Zmiana tematu na ducha z którym Enma zawarł kontrakt sprawiła że ten się uśmiechnął... Chwilę później miała chyba okazję się przekonać właściwie dlaczego tak się stało. Przez moment zdawało się jej że się przesłyszała, ale chomik biegnący na kołowrotku w jej głowie wyrobił normę i jakoś przyjęła tę informację. Ale z twarzą jakby zupełnie zgubiła wątek... - Co? - On mówił poważnie? Nic dziwnego że nie chciał żeby dziadek się o nim dowiedział. Umarłby ze śmiechu i zażenowania, a to ostatnia rzecz której chcieli. - Jeśli jest Yurei świeżakiem, który dopiero odkrywa swoją umiejętność, to myślę że ta może się rozwinąć w dobrym kierunku. Prawda, zmiana wyglądu może mieć potencjał na dłuższą metę. - Zwłaszcza jeśli chodziło o na przykład śledzenie ludzi albo wtapianie się w tłum.
Odpowiedź ją nieco zdziwiła, ale nie zaskoczyła. W końcu do podobnego wniosku doszła dosłownie kilka chwil po tym jak wróciła z martwych. Na wspomnienie o Terunim, nieco rozbolała ją głowa, więc po prostu siadła na krześle. Zawsze kiedy próbowała sobie przypomnieć cokolwiek z tamtej mocy kończyło się tym że musiała zażyć aspirynę i o tym nie myśleć. Pociągnęła więc wątek. -Kiedy nie widzisz ich, one nie widzą ciebie, co? - Spytała się z lekkim uśmieszkiem, chociaż to już było pytanie retoryczne. Wiadome było że medium ściągali na siebię uwagę duchów, kiedy jakkolwiek dali im do zrozumienia że ich widzą. Chociaż w tym momencie jasno widziała jedną nieścisłość między tym co powiedział teraz, a tym co powiedział wcześniej. - Nauczyłeś się ich nie widzieć i ignorować, ale mimo to nawiązałeś kontakt z prawdopodobnie bardzo świeżym Yurei. Mało tego, zakontraktowałeś się z nim nie ważąc na to czy jego moc jest dla ciebie w tej chwili użyteczna... Albo coś tu śmierdzi, albo zapomniałeś jeszcze czegoś dodać. - Tak. To był rezultat jej weekendowych popołudni spędzanych z dziadkiem. A, no i olśniło ją. - To co? Opowiesz jak doszło do tego cudownego spotkania? - Rzuciła do niego z uśmiechem i zawróciła by wyjąć usmażoną już gyozę, którą wyłożyła na talerz, podała sosik, pałeczki... Cały zestaw poza piciem. - Smacznego.
@Seiwa-Genji Enma
Zmiana tematu na ducha z którym Enma zawarł kontrakt sprawiła że ten się uśmiechnął... Chwilę później miała chyba okazję się przekonać właściwie dlaczego tak się stało. Przez moment zdawało się jej że się przesłyszała, ale chomik biegnący na kołowrotku w jej głowie wyrobił normę i jakoś przyjęła tę informację. Ale z twarzą jakby zupełnie zgubiła wątek... - Co? - On mówił poważnie? Nic dziwnego że nie chciał żeby dziadek się o nim dowiedział. Umarłby ze śmiechu i zażenowania, a to ostatnia rzecz której chcieli. - Jeśli jest Yurei świeżakiem, który dopiero odkrywa swoją umiejętność, to myślę że ta może się rozwinąć w dobrym kierunku. Prawda, zmiana wyglądu może mieć potencjał na dłuższą metę. - Zwłaszcza jeśli chodziło o na przykład śledzenie ludzi albo wtapianie się w tłum.
Odpowiedź ją nieco zdziwiła, ale nie zaskoczyła. W końcu do podobnego wniosku doszła dosłownie kilka chwil po tym jak wróciła z martwych. Na wspomnienie o Terunim, nieco rozbolała ją głowa, więc po prostu siadła na krześle. Zawsze kiedy próbowała sobie przypomnieć cokolwiek z tamtej mocy kończyło się tym że musiała zażyć aspirynę i o tym nie myśleć. Pociągnęła więc wątek. -Kiedy nie widzisz ich, one nie widzą ciebie, co? - Spytała się z lekkim uśmieszkiem, chociaż to już było pytanie retoryczne. Wiadome było że medium ściągali na siebię uwagę duchów, kiedy jakkolwiek dali im do zrozumienia że ich widzą. Chociaż w tym momencie jasno widziała jedną nieścisłość między tym co powiedział teraz, a tym co powiedział wcześniej. - Nauczyłeś się ich nie widzieć i ignorować, ale mimo to nawiązałeś kontakt z prawdopodobnie bardzo świeżym Yurei. Mało tego, zakontraktowałeś się z nim nie ważąc na to czy jego moc jest dla ciebie w tej chwili użyteczna... Albo coś tu śmierdzi, albo zapomniałeś jeszcze czegoś dodać. - Tak. To był rezultat jej weekendowych popołudni spędzanych z dziadkiem. A, no i olśniło ją. - To co? Opowiesz jak doszło do tego cudownego spotkania? - Rzuciła do niego z uśmiechem i zawróciła by wyjąć usmażoną już gyozę, którą wyłożyła na talerz, podała sosik, pałeczki... Cały zestaw poza piciem. - Smacznego.
@Seiwa-Genji Enma
Seiwa-Genji Enma ubóstwia ten post.
maj 2038 roku