Sklep całodobowy - Page 5
Haraedo

Join the forum, it's quick and easy

Haraedo
Haraedo
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Haraedo

Pią 26 Sie - 21:39
First topic message reminder :

Sklep całodobowy


To jedno z miejsc w typie convenience store - sklep pełen wszystkich tych produktów, o których myśli dzieciak chcący zostać dorosłym z portfelem wypchanym pieniędzmi. Półki wyłożone masą najróżniejszych słodyczy, słonych przekąsek, obiadowych dań czekających jedynie na odgrzanie przy jednej z oferowanych przez lokal mikrofalówek czy całej palecie różnej kategorii zupek insant. Prócz tego nie zabraknie również przygotowywanego na miejscu świeżego pieczywa oraz parujących i pachnących fast foodów. Nic dziwnego, że ów sklep jest punktem przesiadek nie tylko młodzieży, ale i znacznej części dorosłych. Odmienne osobistości przychodzą tu z różnych powodów - raz zaspokoić głód, raz spotkać sąsiadkę z mieszkania obok celem zamienienia z nią kilka słów, a raz by posiedzieć na ławce przed sklepem z miską ciepłego ramenu w dłoni i popatrzeć na ulicę przed sobą.

Haraedo

Hecate Black

Pon 26 Sie - 23:40
  Mimo iż skupiała się na wykonywanej czynności niemal całkowicie, to jednoczesne prowadzenie konwersacji nie stanowiło dla niej problemu. Może właśnie dlatego uniosła na niego wzrok gdy zaczął mówić o domenie wiedźm.
  — Cóż mogę rzec, jestem jedyna w swoim rodzaju — odparła, pozwalając jednemu z kącików ust drgnąć ku górze w przelotnym uśmiechu. Wszystko wskazywało na to, że zdążyła już odrzucić złość na bok, choć ciężko było określić za sprawą czego tak się właśnie stało. — A jeśli wciąż masz wątpliwości, to poszukaj innej wiedźmy. Tu może być ci ciężko, ale Ameryka z pewnością posłuży pomocą. Dam ci znać gdzie szukać — Pokwapiła się nawet o posłanie mu szybkiego, porozumiewawczego mrugnięcia nim wróciła spojrzeniem do zszywanej rany. Nie wzruszał jej szczególnie widok ani samego rozcięcia ani umykającej z niego krwi.
  Gdy wspomniał o tatuażu parsknęła pod nosem. Nawet zabawne, że o tym wspominał mając przed sobą akurat nią — łatwiej było znaleźć na jej ciele linie ciemnego tuszu niż czystą, pozbawioną sztuki skórę. Nawet gdy opuszczone rękawy przesłaniały obie ręce odsłonięta linia szczupłego brzucha i długie nogi podkreślone kabaretkami wciąż dawały pełny wgląd na całą resztę nakreślonych na nich czarnych obrazów.
  — Czemu nie? Dotychczas nie słyszałam zastrzeżeń do swojej pracy, więc możesz być moim królikiem doświadczalnym — Nie wspomniała jedynie, że jak na razie zszywała w głównej mierze zwierzęta potrzebujące pomocy na które akurat się natknęła. Nigdy jednak nie doświadczyła w tej mierze żadnych problemów, a w gruncie rzeczy niewiele się od nich różnił poza brakiem futra czy piór więc.., Może to rzeczywiście nie był taki głupi pomysł.
  Siedząc już na krawędzi bagażnika zerknęła jeszcze przelotnie w kierunku pozostawionych na ziemi zakupów; w siatce nie było nic drogocennego by miała się martwić ich zniknięciem, a z drugiej strony byłoby szkoda obejść się smakiem, gdyby wszystkie te przekąski wylądowały w czyichś zachłannych łapach.
  Odetchnęła głębiej, wydychając przy tym gęsty kłąb dymu z papierosa.
  — Studiowałam kryminologię w Salem — odparła, niespodziewanie dzieląc się tym faktem. — Mija się co prawda z typową medycyną, ale wymagano od nas konkretnej wiedzy — Mówiąc to patrzyła przed siebie, choć w żaden konkretny punkt, możliwe że oczyma wyobraźni oglądając wspomnienia ze studenckich lat. Ciężko było stwierdzić jakie miała do nich nastawienie, bo lico pozostawiła nieodgadnione.
  Chciała już powiedzieć, że nie miał za co dziękować, ale skutecznie odwrócił jej uwagę, co też zasygnalizowała ponownie na niego spoglądając, tym razem z wyraźnym zaciekawieniem błądzącym w kolorycie ślepi.
  — Oh? — Wysunęła nawet paczkę fajek, oferując mu kolejną — rozejm, mówił gest dziewczyny. — Kim jest ta szczęściara? Lub szczęściarz. Opowiadaj, lubię dobre historie.

@Shogo Tomomi



Sklep całodobowy - Page 5 Dbxp57j-dedbb91a-6777-42a9-adb3-e1e58d0c1967.png?token=eyJ0eXAiOiJKV1QiLCJhbGciOiJIUzI1NiJ9.eyJzdWIiOiJ1cm46YXBwOjdlMGQxODg5ODIyNjQzNzNhNWYwZDQxNWVhMGQyNmUwIiwiaXNzIjoidXJuOmFwcDo3ZTBkMTg4OTgyMjY0MzczYTVmMGQ0MTVlYTBkMjZlMCIsIm9iaiI6W1t7InBhdGgiOiJcL2ZcLzNhN2E1NDllLTIwOGItNDRiOS04NTAwLTE2NzY3NGI0YTY2NlwvZGJ4cDU3ai1kZWRiYjkxYS02Nzc3LTQyYTktYWRiMy1lMWU1OGQwYzE5NjcucG5nIn1dXSwiYXVkIjpbInVybjpzZXJ2aWNlOmZpbGUuZG93bmxvYWQiXX0
| IN THIS WHOLE WIDE WICKED WORLD THE ONLY THING YOU HAVE TO BE AFRAID OF IS ME |
Hecate Black

Shogo Tomomi ubóstwia ten post.

Shogo Tomomi

Czw 29 Sie - 20:48
Było coś przyjemnego w świadomości, że ktoś od czasu do czasu - zajmował się nim. Przyzwyczajony był do zupełnie odwrotnej sytuacji. Nawet, jeśli wiedźma kierowała się sobie tylko znanymi powodami, przełamywała osobistą niechęć. A wiedział, już na samym początku, gdy tylko pognał w jego kierunku komentarz, że emocja w niej ogniła się, nie znajdując ujścia. Im dłużej jednak przyglądał się pochylonej głowie i ognistym pasom, które opadały na skupione oblicze, tym - wydawało mu się może - napięcie wymykało się, jak puszczona woda między zamkniętymi w pięść palcami.
- Zdążyłem zauważyć - przytaknął, nie określając, czy chodziło mu o nią bezpośrednio, o wspomnianą wyjątkowość, czy o braki wiedźm w samej Japonii. Ewentualne rozeznanie, pozostawił Black, chociaż kusiła go myśl, by stać, czy lokalizacje, to magiczne groby pokonanych - byłem tam raz. Nie mam potrzeby wracać - komentarz pojawił się nieoczekiwanie, po chwili ciszy, jakby refleksji i zastanowieniu, czy rzeczywiście czegoś tam potrzebował. Albo zostawił. Cokolwiek to było - odwrócił od tego wspomnieniową uwagę. A wydychana mgła dymu, z kończącego swój żywot papierosa, dawała całkiem przyjemna otoczkę niejasności. Nawet drobna sylwetka rudowłosej, wydawał się pogrążać w tym cieniu, w końcu dając mu odetchnąć, gdy zbyt długo płynął pod wodą.
- No to deal - mrugnął jakoś znowu rozbawiony, tym razem, nie powstrzymując się przed komentarzem - nie skarżyli się, bo już nie mogli tego zrobić? - przekręcił głowę i przygryzł końcówkę papierosa, popędzając zbierający się tam żarzący czerwienią popiół, by opadł - na bok, poza pochylony bok Hecate - mogę nawet obiecać być nieco cichszy - i jakby w obietnicy uniósł lewą rękę, wciąż obleczoną w rękawiczkę bez palców. Zgiął najpierw wszystkie paliczki i wysunął tylko najmniejszy. Zupełnie, jak w starej, dziecięcej obietnicy.
rzucił dogaszony pet na ziemię, gniotąc pod pietą buta, jeszcze przez moment dłubiąc w ziemi, gdy poprawiał materiał na brzuchu - Podwiozę cię - skwitował, nie patrząc, ani na dziewczynę, ani nawet na leżące obok na ziemi zakupy - Może nawet zdążymy się stąd zmyć, zanim jakiś zazdrosny chłopak przyjdzie cię odbijać - żartował, chociaż nie brzmiał tak. Nie kiedy nie widziało się kołyszącego rozbrajająco kącika rozciągniętych ust, nie chwytało migotliwej poświaty źrenic, które przesunęły się w końcu na wiedźmę - a jak nie, najwyżej będziesz miała przyjemność szyć mnie drugi raz - wyszczerzył się już otwarcie, w  końcu milknąc, skupiając się na otrzymanej odpowiedzi.
- Długą drogę pokonałaś w takim razie z Salem, aż... do Fukkatsu - przyglądał się dziewczynie, nie odwracając wzroku. Robił już tak. Zdążyła go poznać od tej strony - nie żałujesz?
Przyjął papieros z lekkim kiwnięciem głowy, od razu wsuwając zwitek między wargi i wyciągniętą z kieszeni zapalniczką, odpalając końcówkę. Zanim odpowiedział, wstrzymał tytoniowy oddech w płucach.
- Nie wiem ile w tej historii dobrego. I dla kogo, ale to przyjaciel. Jeszcze z wojska. Okazuje się, ze świat jest naprawdę mały. I jedno miejsce potrafi ściągnąć nawet najbardziej zaskakującą przeszłość. Trochę nam to czasu zajęło - i znowu. Było coś przyjemnego w fakcie kolejnym, że mógł swobodnie powiedzieć o czymś takim, jak kontrakt. Nie musiał chować się z natura yurei. Nawet przy ognistej naturze i gniewie, nie wierzył, że wiedźma była w stanie go w tej wiedzy zdradzić.
A nawet jeśli. Nie chciało mu się udawać.
- A Ty? Masz nową kolekcję trofeów? - pamiętał wyrwany pęk męskich włosów.
Szczęśliwie, nie jego.

@Hecate Black


You don’t choose your demons,
but you do decide who owns who.
Shogo Tomomi

Hecate Black ubóstwia ten post.

Hecate Black

Pią 30 Sie - 16:58
  — Byłeś w Ameryce? — zainteresowała się nagle, co mógł bardzo dokładnie ujrzeć w sposobie w jaki rozświetliły się kolorowe ślepia. Nie mówiła tego głośno ale tęskniła za USA, za ich osobliwymi, nierzadko odklejonymi od rzeczywistości charakterami, za półkami wypełnionymi po brzegi jedzeniem tak napchanym chemią to cud iż Amerykanie nie posiedli jeszcze super mocy, za samym Salem i spokojem jaki towarzyszył okolicy w której się wychowywała. Cóż. — Może już się kiedyś spotkaliśmy i nawet o tym nie wiemy — zażartowała, skupiając uwagę na tlącej się końcówce papierosa. Bardzo wątpiła w prawdopodobieństwo takiego zdarzenia; mimo iż rodzinne miasto przyciągało turystów, to nie przyciągało ich zwykle z aż tak daleka.
  Cmoknęła z przekąsem słysząc komentarz Tomomiego. Nie żeby nie spodziewała się czegoś podobnego; nie znali się może nie wiadomo jak długo lecz zdążyła już zauważyć, że cechował go raczej dość figlarny i zadziorny charakter.  
  — Deal — odparła cytując jego własne słowa sprzed chwili. Uniosła nawet wolną rękę i rzeczywiście zahaczyła mały palec o ten wystawiony w jej kierunku. — Tylko nie przesadzaj z materiałami do ćwiczeń. Są rzeczy których nawet ja nie poskładam w całość — Bardzo wątpiła w swój powrót do studiów, w zasadzie na ten moment był już zwyczajnie niemożliwy. Z drugiej strony opcja szlifowania umiejętności, gdy akurat ktoś i tak potrzebował pomocnej dłoni a w okolicy nie było lekarza bądź nie zamierzał takiego odwiedzać wydawała się... intrygująca.
  — Wybierałam się do znajomego, mieszka stosunkowo niedaleko, ale chętnie skorzystam z podwózki — Celowo pominęła drobny szczegół w postaci tego, że jakaś nieznana klątwa wyniszczała jej organizm; objawy niemal harmonijnie zgrały się z migrenami i chronicznym zmęczeniem, które od zawsze towarzyszyły Black. Wciąż jednak potrafiła w miarę nad tym panować, kryć przed natrętnymi oczyma.
  Podczas gdy on przypatrywał się jej, ona unosiła akurat wzrok na niebo doszukując się pośród czerni jasnych plam płonących gwiazd. Dostrzeżenie ich na środku miast wśród latarni i neonów lokalu i pubów graniczyło jednak z cudem, więc prócz poświaty wielkiego donuta nie ujrzała tak naprawdę nic. Milczała dość długo, zastanawiając się przez cały ten czas nad powodem dla którego w ogóle zjawiła się w Japonii aż w końcu doszła do wniosku że — zaczynam.
  W ostatecznym rozliczeniu ludzie nie byli jednak nic warci.
  Tym razem to ona obserwowała jego, gdy mówił. Przeglądała się ruchom mięśni twarzy podczas wypowiadanych słów i drodze jaką pokonywały tęczówki wędrując z jednego punktu w drugi.
  — W sumie jak się nad tym zastanowić to pasujesz na wojskowego — podjęła żartobliwie, przekierowując tory rozmowy znów ku tym weselszym gdzie oboje rzucali złośliwe komentarze i dogryzali sobie nawzajem.
  — Niespecjalnie— mruknęła, podnosząc się z zajmowanego miejsca by zaraz unieść ręce nad głowę i rozciągnąć zastałe mięśnie. — Byłam zajęta zdejmowaniem klątwy z Kinigami i igraniem ze śmiercią. Po raz kolejny. Ale hej, wycieczka do świata duchów była całkiem ciekawa.

@Shogo Tomomi



Sklep całodobowy - Page 5 Dbxp57j-dedbb91a-6777-42a9-adb3-e1e58d0c1967.png?token=eyJ0eXAiOiJKV1QiLCJhbGciOiJIUzI1NiJ9.eyJzdWIiOiJ1cm46YXBwOjdlMGQxODg5ODIyNjQzNzNhNWYwZDQxNWVhMGQyNmUwIiwiaXNzIjoidXJuOmFwcDo3ZTBkMTg4OTgyMjY0MzczYTVmMGQ0MTVlYTBkMjZlMCIsIm9iaiI6W1t7InBhdGgiOiJcL2ZcLzNhN2E1NDllLTIwOGItNDRiOS04NTAwLTE2NzY3NGI0YTY2NlwvZGJ4cDU3ai1kZWRiYjkxYS02Nzc3LTQyYTktYWRiMy1lMWU1OGQwYzE5NjcucG5nIn1dXSwiYXVkIjpbInVybjpzZXJ2aWNlOmZpbGUuZG93bmxvYWQiXX0
| IN THIS WHOLE WIDE WICKED WORLD THE ONLY THING YOU HAVE TO BE AFRAID OF IS ME |
Hecate Black

Shogo Tomomi ubóstwia ten post.

Shogo Tomomi

Wto 3 Wrz - 17:36
- Byłem - potwierdził kiwnięciem głowy - ale krótko - podkreślił, zgarniając dla siebie przyjemny dla oka błysk, jaki rozjaśnił uniesiony ku niemu, kobiecy profil. Lubił wartkie emocje. Te wyrywające się z kształtu ciała, nie dające zamknąć się w ich powłoce. Wystarczająco żywe, by dokarmić osobista tendencję, do igrania z nimi. Dokładnie, jak z ogniem. nie bez przyczyny, wołali go w wojsku Hiasobi. Ten, który igra z ogniem. A żywiołem bywały nie tylko płomienne plamy buchającego z ognisk żaru. Emocje, prezentowały się równie zjawiskowo - nie sądzę - zgadzali się tutaj, nawet o tym nie wiedząc. Nawet jeśli w zupełnie różnych źródłach. Ledwie dostrzegalne zmrużenie powiek wyznaczało mu tor, kolejnych, zawadiacko klejących się słów. Nie miał w tym wstydu - zapamiętałbym kogoś takiego - nie tłumaczył więcej. Bo mimo czasu, jaki dzielił ich od ostatniego spotkania i samego niedopowiedzenia - ciężko było pozbyć się ze wspomnień wiedźmy.
Naprawdę mu darowała. Myśl zafalowała przyjemnym w odbiorze wrażeniem, łaskocząc skórę prostym impulsem. Przypieczętowany dotykiem splecionych na moment palców, ukoronował wrażenie, równo z wydechem chmury dymu przez nos - yes, M'aam - gdyby nie papieros między wargami, zapewne zasalutowałby jeszcze, ale zamiast tego, przytknął rękę do zwitka tytoniu, przesuwając jego kraniec, by zwilżyć spierzchniętą skórę, przesunięciem koniuszka języka. Nigdy nie planował kłopotów, chociaż te lubiły się trzymać gdzieś w jego okolicy. Czasem dodając pikanterii sytuacjom, które w innych okolicznościach wpisałby w praktykę zwyczajnego dnia - może powinienem jednak wykupić jakiś pakiet na przyszłość. Jaką walutę przyjmujesz? - zerkniecie miało naleciałości znajomej prowokacji. Dając przestrzeń samej Black, na podjęcie wyzwania, albo zepchniecie go na miejsce.
- Może znam? - nawiązał lekko zaciągając się kolejną dawką dymu. Nie drążył jednak, nie chcąc - nawet na swoje standardy - drążyć w prywatnej sferze znajomości Black. Ale - znajomości rozciągały się coraz szersza siecią. Wiedział też, że niektóre były warte zachodu. Potrzebował ich, jeśli miał w ogóle ruszyć się ze swoim celem. Nawet teraz, gdy nowy kontrakt przywitał z klątwą, która wyraźnie próbowała skierować jego uwagę na inne niż chciał tory.
- I co cię tu jeszcze trzyma? - patrzył gdy ona szukała czegoś w nocnej poświacie nieba - jakieś niespokojne dusze, cię przywiązały? - nie dało się wyczuć, czy w pytaniu było więcej rozbawienia, czy faktycznego zainteresowania. Była w końcu medium. Czy istniał jakiś faktyczny, kontraktowy duch w jej życiu?
- Zapytałbym co o tym świadczy, ale daruję sobie na dziś, żeby moje ego za wysoko nie skoczyło - cmoknął nawet, wsuwając papieros miedzy palce wolnej dłoni. I tam pet dogasł, bo tym razem w nim zajarzyło się ciekawość - jak wyglądała - zaczął, podnosząc się do pionu zaraz za dziewczyną - ta śmierć, z która igrałaś - było w tym coś poważnego. Wspomnienie własnego spotkania, odcisnęło się na jego wspomnieniu równie mocno, co sama, pełna ognia okoliczność spalonego Mirai. Nie zatrzymał się jednak przy aucie, a zgarnął odłożone na ziemi torby, które wraz z zawartością, wsunął do bagażnika. Tuż obok pozostawionej tam kurtki. - trzeba było mnie wołać - zamknął tył bmw i stanął tuż przed ognistowłosą. trochę, jakby zagradzał jej drogę przed ewentualną ucieczką. Spojrzał na nią z góry, nawet - jeśli rzeczywiście wysunęła się gdzieś na bok - brzmi na spacer z atrakcjami. Chcesz opowiedzieć w drodze? - gestem głowy wskazał siedzisko obok kierowcy, by podejść do drzwi i uchylić je, faktycznie zapraszając Black do środka.
Ślepia byłego wojskowego wciąż śledziły kobiecą sylwetkę.
- Acha. Zapinanie pasów to wciąż pomocna alternatywa.

@Hecate Black


You don’t choose your demons,
but you do decide who owns who.
Shogo Tomomi

Ye Lian and Hecate Black szaleją za tym postem.

Hecate Black

Wto 3 Wrz - 19:08
  — Byłem.
  Jedna z brwi uniosła się delikatnie ku górze. Interesujące.
  — Ale krótko.
  Cmoknęła ze zrozumieniem. Chciałaby moc powiedzie to samo o Japonii. Byłam, ale tylko na chwilę. Wiesz, pozwiedzać, zjeść coś dobrego, kupić jakąś tanią pamiątkę. Może wówczas myślałaby o tym kraju zgoła inaczej. Tymczasem jednak trzymały ją tu kontrakty i obowiązku, choć gdzieś podskórnie wiedziała, że było coś jeszcze, że kraj zaoferował nieodkrytą jeszcze w pełni okazję rozrywki.
Zawadiackie zwieńczenie tematy sprawiło, że znów parsknęła pod nosem, podsyłając mu kolejne spojrzenie spod przymrużonych figlarnie oczu. Doceniała to, jak dobrze operował słowami.
  — Jestem otwarta na oferty, lubię się targować — odparła, chwilę później wyłuskując z kieszeni spodenek schowany tam telefon. Pod odblokowaniu ekranu odszukała aplikację z mapą i zaczęła wstukiwać coś w wyszukiwarkę, choć komuś, kto nie znał angielskiego byłoby zapewne ciężko z początku rozróżnić słow. Chwilę jeszcze klikała w różne opcje, by w końcu pokazać Tomomiemu pinezkę na konkretnej ulicy z jej japońską nazwą, żeby z pewnością zrozumiał. Nie odpowiedziała mu, nie było takiej potrzeby. Jeśli adres nic mu nie mówił, to wzruszy tylko ramionami i ruszą dalej, a jeśli rzeczywiście kojarzył okolicę do której zmierzała, to z pewnością się tym z nią podzieli.
  — Kto wie? — mruknęła, podwijając kącik ust mimo początkowego, dość nostalgicznego charakteru rozmowy. — Początkowo był to cel w jakim w ogóle się tu znalazłam, później kontrakty, jeśli natomiast chodzi o obecny powód... I want to have some fun.
  Nie sprecyzowała o czym dokładnie mówiła, choć błysk jaki rozjaśnił wówczas kolorowe ślepia nie wskazywał, jakoby miała na myśli chodzenie po imprezach, poznawanie kultury czy korzystanie z turystycznych dóbr Japonii. Obecnie zawarte keiyaku suru nie dawały jej zbyt wiele, tym bardziej na fakt, że jeden z duchów był dosłownym dzieckiem, a drugi przepadł gdzieś bezpowrotnie w Nanashi. Na szczęście świat oferował jej jako medium coś jeszcze.
  — Była piękna — odpowiedziała, wspominając nie tylko urodziwe oblicze Byakko, ale również rzekę Sanzu oraz spowijający ją las, ogromną, pomarszczoną postać Datsueby, która próbowała pogruchotać każdą kość w ciele Black i tę małą dziwkę, której obraz w wyobraźni napawał toną irytacji. — Na tyle uzależniająca, że zmierzam wrócić. Coś tam zostawiłam. Zresztą sprawy nie zostały domknięte, Kinigami wciąż niezbyt przyjaźnie wita obcych.
  Trzask zamykanego bagażnika chwilowo zamknął jej usta. Dopalającego sie papierosa wyrzuciła już na ziemię, zaraz dogniatając go również podeszwą buta. Zachęcona gestami wsunęła się z gracją na miejsce pasażera, tym razem, tak samo jak przy ich pierwszym spotkaniu, darując sobie zapinanie pasów.
  — Ostatnio miasto wręcz tętniło od plotek, że wiedźma z Kinigami przeklęła las, nie słyszałeś? — Zerknęła ku niemu już po tym, jak dla wygody wsparła bok głowy na stulonej w pięść dłoni, łokieć umiejscowiwszy tuż przy szybie samochodu. — Cóż, tym razem nie są prawdziwe. Nie miałam z tym nic wspólnego, ale wkurwiało ile ludzi nagle postanowiło zleźć się do lasu, więc poszłam to sprawdzić. Okazało się, że to nie takie proste.

@Shogo Tomomi



Sklep całodobowy - Page 5 Dbxp57j-dedbb91a-6777-42a9-adb3-e1e58d0c1967.png?token=eyJ0eXAiOiJKV1QiLCJhbGciOiJIUzI1NiJ9.eyJzdWIiOiJ1cm46YXBwOjdlMGQxODg5ODIyNjQzNzNhNWYwZDQxNWVhMGQyNmUwIiwiaXNzIjoidXJuOmFwcDo3ZTBkMTg4OTgyMjY0MzczYTVmMGQ0MTVlYTBkMjZlMCIsIm9iaiI6W1t7InBhdGgiOiJcL2ZcLzNhN2E1NDllLTIwOGItNDRiOS04NTAwLTE2NzY3NGI0YTY2NlwvZGJ4cDU3ai1kZWRiYjkxYS02Nzc3LTQyYTktYWRiMy1lMWU1OGQwYzE5NjcucG5nIn1dXSwiYXVkIjpbInVybjpzZXJ2aWNlOmZpbGUuZG93bmxvYWQiXX0
| IN THIS WHOLE WIDE WICKED WORLD THE ONLY THING YOU HAVE TO BE AFRAID OF IS ME |
Hecate Black

Seiwa-Genji Enma, Ye Lian and Shogo Tomomi szaleją za tym postem.

Shogo Tomomi

Nie 15 Wrz - 22:14
Zdawkowo wspomniał o wizycie w Ameryce. Bo i wszystko co dotyczyło podróży za tamtych czasów, zazwyczaj łączyło się z wojskiem i otrzymanymi rozkazami. I chociaż finał jego "kariery" był tragiczny, wciąż czuł i w pewien sposób brakowało mu żołnierskich naleciałości i zadań. A może, po prostu tęsknił za niekończąca się adrenaliną, jaka oferowała akurat ta profesja? To, czym zajmował się teraz, było ledwie cieniem, któremu nadał kształt. Przynajmniej na czas, gdy dopełni celu. Z nowym kontraktem wydawało mu się, że było to naprawdę osiągalne. Znajomości, jakie zawierał i utrwalał, mogły go do niego zaprowadzić prędzej. A na tę myśl, coś parzyło go pod mostkiem niespokojnie. W końcu wiedźma, która spotyka się ze śmiercią, mogła też coś wiedzieć? Myśl, kazała mu przyjrzeć się Black dłużej, pozbywając się (na bardzo krótko) iskry zawadiaki.
- Myślę, że jest kilka umiejętności, z jakich mogłabyś skorzystać za moją przyczyną - przeskoczył z zamyślonej powagi na tradycyjny, beztrosko zadziorny ton z równo gracją, co rzucony pod but, dogasający pet. Zerknął przy tym na podsunięty wyświetlacz, niemal od razu unosząc brew. Zerknął na dziewczynę, potem znowu na ekran telefonu - Bardzo znajoma okolica - odezwał się, mrużąc powieki - Powiedz jeszcze, że to apartament nr 4 - rzucił ewidentną prowokacją do weryfikacji. Jakie były szanse, że znała akurat Ye Liana? Chociaż... minęło sporo czasu, nim oni sami na powrót wrócili na ścieżkę znajomości. W tym czasie mógłby poznać całe Fukkatsu. Wciąż jednak kusiła go ciekawość, jak - dwa tak różne charaktery mogłyby się do siebie zbliżyć.
Wyszczerzył się przy ostatniej myśli.
Właśnie dlatego, że były tak różne.
- Podobno nasze cele zmieniają się drastycznie raz na 7 lat - urwał, gdy płynnie przeszła na język angielski - ...podoba mi się, jak mówisz nie-po-japońsku. Brzmisz nieco inaczej nawet w tonacji. Jakbyś tęskniła - zmrużył powieki. W pewien sposób był wrażliwy na głosy. Stąd i jego upodobanie do zagranicznych autorów muzycznych. Ale to skojarzenie innego wspomnienia wypłynęło do góry i nie dało mu spokoju - Znałem kogoś, kto brzmiał jak ty, gdy nie mówił po japońsku - cmoknął zaraz potem w rozbawieniu, zrywając z pamięci jasnowłose oblicze i dźwięczny chichot przy uchu. Jak kiedyś robiła.
- Ciekawi mnie, od czego zależy, jak wygląda - słuchał z uznaniem, odzywając się dopiero, gdy skończyła - moja, grała ze mną w kości - tym razem na wargach pojawił się wilczy uśmiech, pokazujący kły. Ani rozbawiony, ani groźny. Albo oba na raz. I z tym emocjonalnym grymasem mierzył ku rudowłosej, zapraszając do auta. Wciąż nie miał pojęcia, czy rzeczywiście wygrał, chociaż, niecodziennie Śmierć uściśnie ci w uznaniu dłoń.
Odpalił silnik z oddechem rozluźnienia, spoglądając z ukosa na Black dopiero, gdy mruczenie brzmiało w kabinie auta - Słyszałem - zgodził się, posyłając dziewczynie szeroki, rozbrajająco szczery uśmiech. Nie dodawał nic więcej, nim samochód wytoczył się z uliczki, pozostawiając za sobą szyld - ten sklepowy i ten szpitalny - Mogę jakoś pomóc? - odchylił się na siedzeniu - bo rozumiem, że sprawa nie jest dokończona... - przyspieszył, gdy tylko wjechali na opustoszałą ulicę - i będę wdzięczny za jeszcze jednego papierosa.

@Hecate Black


You don’t choose your demons,
but you do decide who owns who.
Shogo Tomomi

Hecate Black ubóstwia ten post.

Hecate Black

Nie 15 Wrz - 23:12
  — Powiedz jeszcze, że to apartament nr 4

  Brwi dziewczyny podjechały do góry zaś ślepia rozszerzyły się znacznie, dając dokładny obraz na każdą żyłkę koloru zawartą w dwóch różnych tęczówkach. Szczere zaskoczenie odnalazło obraz w błękicie i upłynnionej czekoladzie, które spoglądały teraz w niedowierzaniu na twarz mężczyzny. — No tak, 4 numer, wszystko się zgadza — odparła niepewnie, jakoby w zastanowieniu czy Tomomi przyapadkiem nie ugrał jej właśnie jak dziecko planując jakieś morderstwo z wyjątkowym okrucieństwem. Zaraz parsknęła jednak śmiechem, opuściła głowę i pokręciła nią z niedowierzaniem. Skoro świat rzeczywiście był aż tak mały, to może w końcu spotka i brata w tym zapchlonym mieście? Dotknęła wpierw czoła palcami, by zaraz zaczesać rude kosmyki w tył i znów spojrzeć ku yurei. — Nigdy o tobie nie wspominał — przekrzywiła głowę na bok jak ciekawska kotka. — Z drugiej strony podejrzewam, że o mnie też nic nie mówił, taki już jest — znów się zaśmiała, nawiązując do wylewności Ye Liana. A raczej jej braku. Jak na tak wielkiego introwertyka ceniącego sobie przestrzeń osobistą wybierał dość osobliwe jednostki za znajomych. Zarówno Black jak i Tomomi nie wstrzymywali się w słowach czy czynach i zapewne sam jasnowłosy niejednokrotnie doświadczył tego na własnej skórze. A w każdym razie z jej strony, rzadko się wszak hamowała.

  — Siedem lat? To by się nawet zgadzało — odparła z wyraźnym rozbawieniem zdradzając przy okazji kiedy mniej więcej się tu w ogóle znalazła. Chciała nawet pociągnąć temat i coś jeszcze dodać, ale skutecznie zwarł jej usta nagłym i zdecydowanie niespodziewanym komplementem. Zaraz uśmiechnęła się lekko, może trochę zadziornie, spoglądając gdzieś w bok na ciemną moc, jakby w jej mroku szukała zostawionych za granicą wspomnień. — Jestem prawie pewna, że coś bardzo podobnego powiedział mi kiedyś Ye Lian. Brzmi jak taka głęboka mądrość w jego stylu — po raz kolejny zaśmiała się z jakąś taką dziwną lekkością. Zbłąkany kosmyk który wpadał jej na twarz złapała między palce i wsunęła za ucho. Spojrzała na niego gdy kontynuował; dosłyszała coś nostalgicznego w całym tym rozbawieniu w jakie ubrał słowa lecz postanowiła nie ciągnąć go przesadnie za język, zamiast tego dając wolną rękę, gdyby postanowił kontynuować sam z siebie. Na krótki moment przechylił sylwetkę na bok — niewiele acz wystarczająco by skroń wsparła się o ramię stojącego tuż obok mężczyzny. — Może wszyscy za czymś tęsknimy.

  Siedząc już wygodnie na miejscu pasażera po chwili zastanowienia rozsunęła sobie całą szybę; oparła się przedramionami w miejscu w którym szkło znikało we wnęce, pozwalając sobie na obserwację otoczenia z takiej właśnie pozycji. Rozdzierający cisze nocy warkot silnika brzmiał w tamtym momencie zaskakująco dobrze. Przez chwilę rozważała propozycję Tomomiego. Nie lubiła prosić o pomoc, zawsze w zasadzie wychodziła z założenia, że wcale jej przecież nie potrzebowała... ale skoro sam wyszedł z inicjatywą? W zasadzie nie było nic złego w tym, gdyby poszedł w ramach dobrego towarzystwa, wszak nie prosiłaby go przecież o nachylanie karku za las, który nic dla niego nie znaczył.

  — W zasadzie czemu nie? — mruknęła znów, sięgając do schowanej w spodenkach paczki; wysunęła ze środka dwa papierosy, odpalając każdego, jednego po drugim. Jednego zachowała dla siebie, drugiego zaś podsunęła pod usta mężczyzny, coby nie musiał odrywać rąk od kierownicy i drążka biegów. — Ostrzegam tylko, że to może nie być takie łatwe. Ostatnio był ze mną wojskowy z bronią, a i tak skończył z wielkim zadrapaniem od wielkiego szopa — zaśmiała się, choć wspomnienia z tamtego felernego dnia wcale tak zabawne nie były. — Potrzebuję trochę czasu, żeby rozeznać się bardziej w obecnej sytuacji. Jak wszystkiego się dowiem, to napiszę, wówczas zrobisz co będziesz chciał — zignorujesz lub przyjedziesz. Żeby później nie było kolejnych plotek, że nie dość że wiedźma przeklęła las, to jeszcze bezbronnych mężczyzn zwodząc ich do lasu ku zgubie — parsknęła, głównie dlatego, że Shogo żadną miarą nie pasował do określenia 'bezbronny'. Zaraz znów pokręciła głową, wystawiając końcówkę powietrza za okno samochodu, by pęd powietrza pozbył się z niej spopielonego nadmiaru. — Żartuję. Już o tym plotkują, więc bez różnicy.

  Wyciągnęła telefon, nagle sobie o czymś przypominając.

  — Nigdy nie podałeś mi swojego numeru.

@Shogo Tomomi



Sklep całodobowy - Page 5 Dbxp57j-dedbb91a-6777-42a9-adb3-e1e58d0c1967.png?token=eyJ0eXAiOiJKV1QiLCJhbGciOiJIUzI1NiJ9.eyJzdWIiOiJ1cm46YXBwOjdlMGQxODg5ODIyNjQzNzNhNWYwZDQxNWVhMGQyNmUwIiwiaXNzIjoidXJuOmFwcDo3ZTBkMTg4OTgyMjY0MzczYTVmMGQ0MTVlYTBkMjZlMCIsIm9iaiI6W1t7InBhdGgiOiJcL2ZcLzNhN2E1NDllLTIwOGItNDRiOS04NTAwLTE2NzY3NGI0YTY2NlwvZGJ4cDU3ai1kZWRiYjkxYS02Nzc3LTQyYTktYWRiMy1lMWU1OGQwYzE5NjcucG5nIn1dXSwiYXVkIjpbInVybjpzZXJ2aWNlOmZpbGUuZG93bmxvYWQiXX0
| IN THIS WHOLE WIDE WICKED WORLD THE ONLY THING YOU HAVE TO BE AFRAID OF IS ME |
Hecate Black

Shogo Tomomi ubóstwia ten post.

Shogo Tomomi

Wto 8 Paź - 20:13
Zabawne. Naprawdę. Rzeczywistość kołysała losem w takie strony, że ciężko było przewidzieć kierunek lub wyznaczyć jego tor. Wystarczyło mrugnąć, nawet nie zdążyć uchwycić momentu zapaści powiek w otaczającej ciemności, a wizja zmieniała się. odsłaniając zupełnie nowy obraz. Pokusiłby się nawet o stwierdzenie, ze nie miały sensu żadne wróżby przyszłości, przy przewidywania. Jutro troszczyło się o siebie samo. tak, jak zatroszczyło się o ujawnienie wiedzy - dla obojga znanej, a mimo to niewypowiedzianej wcześniej. Łączyło ich więcej i więcej. Nie przewidywał, ze nawet Ye Lian będzie mógł stanąć między nich - nie dzieląc, a podsuwając nici powiązań, jak misterną sieć. I zastanawiał się mimowolnie, czego jeszcze przy rudowłosej mógł doświadczyć.
- Nie jest zbyt wylewny. Czasem trzeba go odpowiednio skusić, by podzielił się tym, co siedzi mu w głowie. Ale jak każdy ma do tego wystarczająco powodów. A my sposobów na ich rewelację - być może o to chodziło. Działali na siebie tak, jak działały przeciwieństwa. na swój nieoczekiwanie różny sposób, przyciągali się nawzajem, dopełniając własne braki. I oferując fragment własnego ognia. Przy kontrakcie jaki zawarł z pisarzem, wydawało się to aż nazbyt widoczne. I podobała mu się ta zmienność. Jednocześnie patrzył, jak to co znane, co tak bardzo grzało iskry dwóch źrenicowych barw u wiedźmy, dawało mu moc - i zapalić się równie jasno. czy działał podobnie? Nie miał pojęcia.

- Może jego towarzystwo nauczyło mnie nieco elokwencji - zaśmiał się bezdźwięcznie, notując w pamięci by jednak kiedyś zapytać przyjaciela o krążący tak żywo ogień w kobiecie obok.
Przy całej tej kobiecej sile, walce o wartość? nieziemsko urokliwym był moment, gdy na chwilę odpuszczała i opierała się na nim. W tym jednym momencie - dosłownie, gdy poczuł znikomy ciężar opartej o ramię skroni. Nie poruszył się, trochę - dla ofiarowania oparcia, a trochę, by nie spłoszyć momentu. Wiedział jednak, ze spierzchnięte kąciki ust uniosły się wolno, zganiając i jątrzącą się melancholię, przywołując go do teraz. Byc może powinien bardziej zwracać uwagi na takie chwile, a może pozwolić po prostu, zrobić miejsce, by mogła - odpuścić. Cokolwiek sprawiało, że zawsze tak bardzo trzymała gardę wysoko. Drapieżność, jaka emanowała z Hecate potrafiła wibracją jednocześnie pociągać i odpychać. Zależnie - być może - od woli samej wiedźmy.
Niewypowiedziane może, to witające się z potwierdzeniem u Hecate, zamknął we wiążącym myśli uśmiechu.
Odchylił ciało i pochylił głowę, gdy podsunęła mu odpalony papieros. Zaciągnął się jeszcze zanim wyprostował sylwetkę, opierając wygodniej w fotelu. Do celu potrafił trafić właściwie z zamkniętymi oczami, dlatego pozwalał sobie na luz. Jedną rękę ułożył na środku obręczy kierownicy, drugą zapierał na drążku, przyjemnie blisko kobiecego kolana. Mimo to, nie poruszył palcami, słuchając padających wyrazów,  zerkając na skupienie, które malowało się na kobiecym profilu, tak wyróżniającym się na tle japońskiej urody. W jakiś sposób, zawsze był podatny na tę inność.
- Nikt ci nie mówił, że mężczyźni tak lubią? - nie tylko drapanie po pleckach. Na twarzy Shogo ukazało się całkiem wilcze rozbawienie  - kolega pewnie teraz ma powód do dumy i nową bliznę do kolekcji... - urwał i zamrugał ze złośliwą ciekawością - też mu ją zszywałaś? Czy zbierałaś po nim fanty na koniec? - przesunął papieros na drugą stronę ust, przytrzymując go przez moment między zębami, potem przy uchylonym oknie, pozwolił, by popiół porwał szum wiatru.
- A o niebezbronnych też plotkują? - odchylił głowę, śmiejąc się gardłowo, finalnie spoglądając na wiedźmę - chyba, że notujesz w kajeciku, których masz więcej - rozwydrzył się, ale na kolejne stwierdzenie, sięgnął po telefon, którego w schowku nie było - został w kurtce... tak powiedziałbym, żebyś mi się wpisała. Chyba, że sięgniesz - wskazał za siebie, z pamięci jednak od razu podając namiar.
- Na twoją wiadomość zaczekam.
Był przecież cierpliwy.
Zazwyczaj.
Czasem.

@Hecate Black


You don’t choose your demons,
but you do decide who owns who.
Shogo Tomomi

Hecate Black ubóstwia ten post.

Hecate Black

Wto 8 Paź - 20:56
  Słuchając Tomomiego przypomniała sobie, że Ye Lian nigdy nie potrafił nazwać jej po imieniu i siłą rzeczy w głowie zrodziła się myśl, czy w przypadku Shogo miał podobnie? Teraz, gdy wiedziała już, że się znali, nie mogła przestać się zastanawiać na jakich zasadach działała ich znajomość. Postanowiła jednak o nic nie pytać, zamiast tego pozostawiając zostawić udzielanie odpowiedzi mijającemu czasowi. — Skusić, co? — parsknęła pod nosem. — Czasem słowem, czasem butelką ręcznie robionego wina. Jest uroczy gdy wypije, więc trzeba kiedyś znaleźć okazję do świętowania we trójkę. Nawet gdyby to miały być urodziny jego kota — zaproponowała luźno, choć gdzieś z tyłu kołatały się obrazy podobnego spotkania, pomyślała wówczas, że mogłoby być zwyczajnie miło.

  Wystawiła rękę poza okno samochodu — o tej godzinie na drodze nie było już zbyt wielu pojazdów, nie musiała się więc martwić że któryś z nich urwie jej rękę w połowie. Chłodny, nocny wiatr przyjemnie jednak szczypał skórę, przywodził na myśl zimowe noce i poranki, gdy biel śniegu wręcz oślepiała, jeśli akurat dzień był słoneczny. Jazda sama w sobie natomiast okazała się na tyle przyjemna, że Black przez chwilę rozważała, czy nie poprosić mężczyzny o zmianę kursu, byleby przedłużyć czas który spędziliby oboje na przejażdżce. Ostatecznie jednak zrezygnowała, nie wypowiadając na głos żadnego słowa.

  Może dlatego, że ów słowa były zbyt niebezpieczne, by w ogóle myśleć o wypuszczeniu ich na światło dzienne, a może z jakiegoś innego powodu nad którym postanowiła nie myśleć przesadnie.

  — Pudło w obu przypadkach — odparła, posyłając Shogo równie figlarny uśmiech co ten, który on sam zaoferował jej. — Nie zszywam byle kogo a wtedy byliśmy jeszcze na "pan" i "pani" — Mrugnęła do niego porozumiewawczo. W trakcie rozmowy zdążyła wypalić papierosa do końca i wyrzucić go gdzieś na pogrążony w mroku nocy asfalt pokonywanej drogi. Zaraz spojrzała mimochodem na tylne siedzenie, dokładnie tam gdzie wskazywał mężczyzna. Nim ruszyła się jednak z miejsca zanotowała we własnym telefonie podyktowany numer, podpisując go naprędce pseudonimem — upewniła się przy tym, że jadeitowe ślepia nie dostrzegą słowa którego użyła.

  — Świetnie, a więc zobaczymy co przyjdzie pierwsze — mruknęła, chowając komórkę do kieszeni. — Napad nas mieszkanie Ye Liana z zapasem alkoholu, rzucenie wyzwania przeklętemu Kinigami, czy może ten wściekły tanuki, który postanowi dokończyć robotę — zaśmiała się lekko, podnosząc się lekko, by przechylić sylwetkę na bok i sięgnąć rzuconej na tył kurtki. Krótka bluza którą wybrała na tern wieczór podjechała znacznie, odsłaniając nie tylko czerń wychodzącego na biodro tatuażu z łbem wilka ale i koronkowy materiał topu, który musiała mieć pod spodem. Po powrocie do poprzedniej pozycji ułożyła sobie skórzaną kurtkę na kolanach, by wyłuskać z niej telefon Tomomiego, w który zaraz wklepała swój numer, zapisując go swoim nazwiskiem. Jeśli chciał, zawsze mógł to zmienić.

  — Z drugiej strony nie wiem co na to jego sąsiedzi. Już ostatnio groził, że mnie nie wpuści gdy specjalnie na spotkanie z nim ubrałam świetną kieckę, dasz wiarę?

@Shogo Tomomi



Sklep całodobowy - Page 5 Dbxp57j-dedbb91a-6777-42a9-adb3-e1e58d0c1967.png?token=eyJ0eXAiOiJKV1QiLCJhbGciOiJIUzI1NiJ9.eyJzdWIiOiJ1cm46YXBwOjdlMGQxODg5ODIyNjQzNzNhNWYwZDQxNWVhMGQyNmUwIiwiaXNzIjoidXJuOmFwcDo3ZTBkMTg4OTgyMjY0MzczYTVmMGQ0MTVlYTBkMjZlMCIsIm9iaiI6W1t7InBhdGgiOiJcL2ZcLzNhN2E1NDllLTIwOGItNDRiOS04NTAwLTE2NzY3NGI0YTY2NlwvZGJ4cDU3ai1kZWRiYjkxYS02Nzc3LTQyYTktYWRiMy1lMWU1OGQwYzE5NjcucG5nIn1dXSwiYXVkIjpbInVybjpzZXJ2aWNlOmZpbGUuZG93bmxvYWQiXX0
| IN THIS WHOLE WIDE WICKED WORLD THE ONLY THING YOU HAVE TO BE AFRAID OF IS ME |
Hecate Black

Shogo Tomomi ubóstwia ten post.

Shogo Tomomi

Sro 13 Lis - 22:24
Kusiło go, pozostawić - dla odmiany - w niewiedzy samego Ye Liana, co do faktu - że dójka jego znajomych się już zna. I postawić przed faktem dokonanym, któregoś - zapewne dla nich z tego powodu - zabawnego wieczoru. Niezłośliwie. A w jakiejś naturalnej w instynkcie potrzebie - wywołania w przyjacielu bardziej widocznej reakcji. na co dzień, nie tak prosto było przeniknąć lodową prezencję i chroniących się za nią myśli. Coś w tym zimowym widoku oblicza, i tak pociągało. Jak każda tajemnica. I z tą myślą, zerkał na wiedźmę, przez moment zastanawiając się nawet, czy była w stanie odczytać krążący w umyśle pomysł.
- Co powiesz, żeby uświadomić go dopiero przy takim spotkaniu? - zmrużył powieki, bo w jastrzębich źrenicach, błyskała zadziorna iskra. Ta widoczna szczególnie w momentach wyzwania - Nie wcześniej - podkreślił znacząco, ale wzrok wrócił na drogę, pozostawiając jednak kołyszące niedopowiedzenia na wargach i dymiącego w rytm świszczącego przy oknie wiatru. Tak, jak początkowo odbierał elektryzujące wręcz napięcie, teraz ulatywało równie prędko, co ginąca za szybą mgła. Pozostawiała po sobie szczypiącą zmysły woń, przypominając być może - że wszystko odwrócić się może równie szybko.
Zwalniał tylko w tkliwych momentach drogi, dając zdolnościom kierowcy na rozbujanie. Pora, napędzała potrzebę, niemal jak rozwijające do lotu, ptasie skrzydła. I wydawało się, że Hecate podobała się przejażdżka, pozostawiając pomiędzy rozmową przyjemne odprężenie.
- Cóż, nigdy nie byłem jakoś dobry w strzelaniu - mięsień przy szczęce drgnął, wyraźniej znacząc, jakby zagryzał coś słodko-gorzkiego - wolę walki w zwarciu - doprecyzował, zmieniając bieg na wolniejszy, gdy wchodzili w zakręt i jedną nowiutkich uliczek. Utrzymał uśmiech - zapamiętam - zniżył głos, lekko pochylając ciało w stronę senkeshy. Męska ręka, niemal musnęła zasłoniętego kabaretką kolana. I to na smukłości uda skupił się bardziej, niż na zaglądaniu w ekran cudzego telefonu. Rozproszenie wpuszczał mimowolnie, nie dając jednak objąć się instynktom. Nie, gdy prowadził. A może, chodziło o coś innego?
- Każda z opcji wydaje się równie interesująca... - urwał, w zamierzeniu dorzucając komentarz, ale ruch kobiety szarpnął czujną stroną, tą nabytą i wyostrzoną w wojsku. Nieoczekiwany gest odsłonił jednak coś więcej, niż wiedźmie zamierzenie. Ściągnął nogę z gazu minimalnie, bo dłoń przeskoczyła z drążka biegów, na kobiecy bok. Z jednej strony, asekuracyjnie. Z drugiej... opuszka palców zahaczyły o gładką koronkę odsłoniętego topu. Nie odezwał się, gdy ręka opadła na początkowe, kierowcze miejsce skrzyni biegów, gdy drobna sylwetka opadła na fotel. Trzymała na kolanach zdobyczną kurtkę i telefon. W tym samym momencie, zasunął uchylone okno, gdy niedopałek peta wywiało na zewnątrz.
- Zgadnę, nawet jeśli wpiszesz coś nietypowego - ruch barkiem i rozluźniony tik mówił, że miał powody by tak twierdzić - niewiele mam podpisanych  namiarów - tylko te ważne. Zbyt często otrzymywał jednorazowe zlecenia, by kłopotał się odnotowywaniem adresatów. Wracał tylko do tych poważnych.
- Tak, zdecydowanie mówimy o tym samym Ye Lianie - zaśmiał się, niemal kręcąc głową z westchnieniem - ale sąsiedzi, chyba przechodzą szkołę życia w takim razie, na dwa fronty i... wychodząc ze mną możesz ubierać co chcesz - jeszcze jeden koci błysk oczu, który zgasł, gdy obroty silnika zwolniły znacząco i finalnie znaczyły zatrzymanie auta.
- Wygłaszcz ode mnie Bai ze... mnie nie daje się dotknąć - wargi wykrzywił krótki, zawiedzony grymas - dalej nie wjadę, bez powiadomienia lokatora - apartamentowiec w jakim mieszkał przyjaciel, należał do tych luksusowych, ze stałym monitoringiem.
- I dzięki - nie powiedział jednak za co dokładnie, pozostawiając jednak spojrzenie jadeitów dłużej na kobiecym profilu.

zt?

@Hecate Black


You don’t choose your demons,
but you do decide who owns who.
Shogo Tomomi

Hecate Black ubóstwia ten post.

Sponsored content
maj 2038 roku