Park centralny - Page 5
Haraedo

Join the forum, it's quick and easy

Haraedo
Haraedo
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Haraedo

Sob 3 Wrz - 16:58
First topic message reminder :

Park centralny


Park oblegany jest zwłaszcza na przełomie marca i kwietnia, kiedy zakwitają wszechobecne sakury. Wokół tworzą się wtedy ścieżki o liliowo-różowym kolorze, w powietrzu czuć słodki zapach wiśni, a sceneria nabiera romantycznej atmosfery. Bez względu jednak na porę roku, miejsce to stanowi doskonałe pole do odpoczynku od miejskiego zgiełku. Park wprawdzie został ulokowany w centralnej części Fukkatsu, jednak jego rozległość sprzyja wyciszeniu, a zadbane trawniki, czyste, zawsze wyremontowane ławki i regularnie opróżniane śmietniki cieszą oko nawet najbardziej zaawansowanych pedantów. Terenami zielonymi pieczołowicie zajmują się ogrodnicy, których zadaniem jest dbanie o przejrzystość sadzawek, odpowiednio przystrzyżoną trawę czy odpowiednią ilość barwnych kwiatów. W parku znajdzie się również kilka niewielkich budek z lodami lub napojami.

Haraedo

Warui Shin'ya

Pią 7 Paź - 23:45
Wynik rzutu (6) - niepowodzenie.

- Gdzie się podziewa twój senkensha?
To było dobre pytanie, na które sam chciałby znać odpowiedź; stałoby się tak, gdyby połączenie, które ledwo nawiązał, nie zostało brutalnie przerwane. Wzrok rudowłosego stał się ostrzejszy, kiedy głos Enmy zniknął jak przerwana nożem nić. Jakby na potwierdzenie swoich przeczuć Warui odsunął telefon od ucha i spojrzał na wyświetlacz; coś było nie tak.
- Powinieneś do niego wrócić.
- Nie - uciął natychmiast, wstukując szybką wiadomość i wrzucając komórkę na dawne miejsce; do tylnej kieszeni spodni. Spojrzeniem od razu odszukał to, co pochłaniało tutejszych - a przynajmniej miejsce, gdzie jeszcze niedawno znajdowało się, jak zakładał, yokai. Ale zamiast głowy widział jedynie czarną, pulsującą kopułę.
Bez Minamoto był bezużyteczny, ale prawdę mówiąc, nawet z nim u boku nie zdałby się na zbyt wiele. Nie miał wiedzy przypisywanej egzorcystom, nie miał też mocy, która umożliwiłaby mu bezpośrednią konfrontację. Z tyłu głowy słyszał ostrzeżenie, aby się nie zbliżać; odwrócić na pięcie i odejść. Prędzej czy później zjawi się tu Tsunami...
... ale do tego momentu może ucierpieć więcej przechodniów. Już teraz jest głośno o tajemniczych zaginięciach, choć nie wszystkie kropki łączyły mu się w pełen obrazek.
Dotychczas znikali jedynie mężczyźni. A dzisiejsze monstrum pożerało wszystkich.
- Ośmielę się stwierdzić, że nie wygląda to dobrze.
Miyazaki wyrwała go ze stuporu. Nie patrzył na nią, ale na twarzy pojawił się rozbawiony uśmiech.
- Ośmielę się stwierdzić, że masz rację. Do diabła, muszę to zbadać - przyznanie się do tego sporo go kosztowało; czuł się jak niesforny nastolatek, który próbuje zasłużyć na nagrodę od nauczyciela, ale jednocześnie właśnie zamierza zwiać z jego wykładów. Matko boska, nie widział jej tyle miesięcy, a teraz na wierzch jego priorytetów wysunęła się przepotężnie wielka bariera?
Zaczerpnął tchu.
- To mógł być zwykły seryjny morderca. Ale nie. Po co. - Słyszał jak zegar tyka. Nie zakodował niczego szczególnego; prócz nienaturalnie niskiej temperatury, od której czuł przebiegające wzdłuż ciała dreszcze. Nic konkretnego mu to nie mówiło, dlatego uznał, że czas najwyższy działać.
Zwłaszcza, że w okolicy było dziecko.
Ta myśl go zawahała; zdążył zrobić dwa kroki, a potem zatrzymać się, jakby ton nieznajomej zadziałał jak pociągnięcie za smycz. Obrócił głowę, natrafiając na widok jasnowłosej dziewczynki.
A potem od razu spojrzał na Tsukiko.
- To robota dla ciebie. Ja zobaczę czy wielka bariera z pulsującego obsydianu coś mi powie.
Wiedział, że Miyazaki go nie zostawi. Nie chodziło o prywatne pobudki; chodziło o naturę, dla której przygarniała wszystkie zbłąkane dusze i opiekowała się nimi - tak długo, jak długo tego wymagały. Teraz też nie będzie w stanie wycofać się z problemu; jeżeli nie wejdzie w bezpośrednią walkę z tym czymś to spróbuje innych sztuczek.
Ale były tu inne problemy, którymi trzeba się było zająć.
- Bądź ostrożna. - Z tymi słowami wreszcie odbiegł od kobiety, zostawiając ją i Koyone w tyle.
Dźwięk kroków przycichł jednak szybko, gdy tylko Warui wszedł między drzewa, zbliżając się do bariery. Był ciekaw, czy podejście do niej wywoła jakiś efekt; czy odczuje jeszcze niższy poziom temperatury albo jakąś nienaturalną obecność. Był nawet skory dotknąć powierzchni kopuły, jeżeli okaże się, że nie znajdzie wcześniej żadnej istotnej poszlaki.

Przepraszam za chaos w poście. <3 Pisane pod batem.


従順な


Warui Shin'ya

Miyazaki Żałość Tsukiko ubóstwia ten post.

Miyashita Ruuka

Pią 7 Paź - 23:54
...zostali zjedzeni. Ruuka może nie podzielił losu sprzeczającego się duetu, jednak na swój sposób mogło to zwiastować coś znacznie gorszego. Dziwna, ciemna materia pojawiła się przed nimi, a sam ciemnowłosy nie do końca wiedział, co też powinien teraz zrobić. Zadrżał tylko, zastanawiając się przy tym, ile czasu minęło od kiedy to rzeczywiście był w stanie odczuć chłód. Mimo to, ciekawość zwykle towarzyszyła niewysokiemu duchowi, toteż nie mając wystarczającej ilości informacji - spróbował oddalić się od kopuły, aby następnie rozpocząć jej analizę przy użyciu - Shoho-tekina - czyli swoich duchowych mocy. Czym to było? Jak to działało? Czegokolwiek by się dowiedział, to pomogłoby mu to chociaż ocenić, czy miał jakiekolwiek szanse pomóc 'pożartym' przez dziwne zjawisko osobom.

| RZUT: 7 |


Park centralny - Page 5 3TGCubZ
Miyashita Ruuka
Mistrz Gry

Wto 11 Paź - 22:32
Szepty


Madhuvathi, Jiro, Yoshida

Drzwi skrzypnęły, jakby do samego końca chciały stawiać opór. Wasza trójka, choć z lekką obawą, bez wahania przekroczyła próg w nadziei, że to wasza droga ucieczki z tego dziwnego i przeklętego miejsca. Kiedy tylko znaleźliście się po drugiej stronie, drzwi samoistnie zatrzasnęły się za wami i od razu pokryły grubą warstwą lodu, tym samym odcinając wam drogę powrotną.
Znaleźliście się.... na lodowym oraz śnieżnym pustkowiu. Dookoła panowała noc a silny wiatr niosący ze sobą burzę śnieżną poruszał gwałtownie waszymi ubraniami. Zdawało się, że jest jeszcze zimniej niż przed chwilą, a każdy oddech niósł ze sobą ból, który wypełniał wasze płuca. Z racji panującej dookoła śnieżycy wasze pole widzenia było ograniczone, aczkolwiek byliście w stanie dostrzec w oddali zarys jakby gór oraz słabo migoczące światło, które niczym wyciągnięta dłoń w waszą stronę zachęcała do udania się w tamtą stronę.

Od teraz każde z was będzie rzucało przed każdym postem kostką na wytrzymałość. Każdy z was ma teraz 20 punktów "życia". Za każde niepowodzenie w rzutach będzie odejmowany jeden punkt. Im mniej punktów - tym zimniej wam będzie a perspektywa zamarznięcia będzie stawała się coraz bardziej realna.


Karura, Tsukiko

Nikt nie był w stanie udzielić jednoznacznej odpowiedzi małemu duchowi, który zdawał się pozostać bezradny w zaistniałej sytuacji. Zresztą, żadne z was tak po prawdzie nie miało pomysłu na to, co dalej. Może lepiej zawrócić i udać się w swoją stronę? Albo powiadomić Tsunami? Bądź podjąć walkę z tym... no właśnie. Właściwie czym?
Tsukiko wciąż próbowała dostrzec cokolwiek, niestety, ciemność jaka panowała w parku skutecznie jej to utrudniała i kobieta nie była w stanie ujrzeć niczego, co mogłoby ewentualnie jej pomóc poradzić sobie ze sporym problemem.
I gdy sytuacja wydawała się bez wyjścia, obie usłyszałyście cichy płacz, dochodzący ponad waszymi głowami. Karura jako pierwsza dostrzegła blade, kobiece ciało przyczepione do szczytu kopuły, aczkolwiek to Tsukiko zrozumiała, że obca kobieta nie tyle co była przyczepiona, co stanowiła całość z czarnym bytem. Kopuła była jej "głową".

Enma, Hayate

Zostaliście we dwójkę pośród panującej dookoła ciemności. I ciszy. Ciszy, która wdzierała się w wasze komórki jakby chciała wywołać w was szaleństwo. Nim jednak zdołaliście zrobić kolejny krok bądź podjąć jakąkolwiek decyzję, ciszę przerwały szepty. Nie dwa, nie trzy, a setki szeptów. Tysiące. Otaczały was z każdej strony, wyciągały niewidzialne macki w waszą stronę jakby pragnęły was rozszarpać. Dopiero po chwili dostrzegliście, jak z mroku wylewają się blade, powykręcane w makabryczny sposób ludzkie ciała. A raczej to, co z nich pozostało. Szepty przemieniły się w agonalne jęki pełne bólu i cierpienia. Nienaturalne istoty prosto z najczarniejszych koszmarów z każdą kolejną chwilą zbliżały się coraz bardziej w waszą stronę, otaczały, niczym predatorzy swoje ofiary.

Shin'ya

W przypływie swej odwagi, może i głupoty, postanowiłeś postawić wszystko na jedną kartę i zbliżyć niezwykle blisko do dziwnego bytu. Nie znalazłszy nic dziwnego na pierwszy rzut oka, o ile tak można było powiedzieć w sytuacji, gdzie na środku parku w samym centrum miasta właśnie pulsowała czarna kopuła, która to kilka chwil wcześniej pożarła kilka osób, wyciągnąłeś dłoń, by jej dotknąć. Opuszki palców musnęły yokai, które okazało się zaskakująco miękkie, wręcz aksamitne oraz przede wszystkim ciepłe. Żywe.
Nim jednak zdołałeś przyswoić wszystkie informacje, mała część kopuły rozsunęła się niczym szeroko otwarty pysk z zamiarem pożarcia twojej osoby.

Ruuka

Nikt nie zwrócił na ciebie uwagi, kiedy oddaliłeś się od reszty, praktycznie znikając pomiędzy drzewami. I choć była to idealna okazja na ucieczkę, to jednak ciekawość okazała się zbyt silna. Na tyle silna, że z powodzeniem użył mocy na dziwnym yokai.

Dalsze informacje uzyskasz na pw c:

----

Kolejka jest obojętna, możecie pisać po poście, dwóch, trzech, ile tylko chcecie. Jednakże termin na ostatni post to godz. 19:59 w piątek 14.10
Bardzo proszę, by to tego czasu każdy podjął jakąś decyzję co robi. Post z waszymi ostatecznymi decyzjami powinien być ostateczny.

Powodzenia!
Mistrz Gry

Hasegawa Jirō ubóstwia ten post.

Fushima Jubilee Yago

Sro 12 Paź - 11:31
W zasadzie zapowiadał się całkiem spokojny dzień, a przynajmniej na tyle spokojny, jaki tylko mogło zaoferować niemal same centrum Fukkatsu.  Miasto nigdy nie odpoczywało. Niezależnie od pory dnia, zewsząd dało się słyszeć odgłosy istot przemykających pośpiesznie krętymi ulicami, zbyt pochłoniętych swoimi sprawami, by móc choć na chwilę przystanąć w miejscu. Początkowo ich patrol przebiegał bez jakichkolwiek wydarzeń, które mogłyby przykuć uwagę członków Tsunami.  
Mimo to dość szybko okazało się, iż pozorna harmonia, jaka zawładnęła metropolią, nie była wcale wyrazem zrelaksowania, a jedynie ciszą przed burzą, gdzie zdawało się, że całe miasto zamiera, jakby brało długi, głęboki oddech w pełnym napięcia oczekiwaniu.
Służbowy interkom niespodziewanie przerwał ich niemal-sielankę krótkim komunikatem, wzywającym ich prosto do parku znajdującego się w centrum miasta, zdawkowo informując ich o zlokalizowanym tam yokai. Przebywająca najbliżej miejsca zdarzenia para nie zastanawiała się więc długo nim wyruszyła do wskazanego obszaru.
Do celu dotarli niewiele później. Widok, jaki ukazał się jej oczom z pewnością był jednym z dziwniejszych, jakie krótkowłosa miała okazję zobaczyć, mimo kilku lat spędzonych w Tsunami. Ogromna, czarna kopuła zajmowała sporą część placu, skutecznie chroniąc jego centrum przed wścibskim wzrokiem osób postronnych. Zatrzymała się kilkanaście metrów od granicy yokai.
— Jasna cholera. — Gwizdnęła z uznaniem, przyglądając się rozmiarom rozciągającego się przed nimi bytu. Pozostawało jej jedynie cieszyć się, że wpadła na pomysł zabrania ze sobą swojego Kanabō — mimo początkowo zdawałoby się niepotrzebnego targania go przez miasto, solidny kij zdolny do zadania obrażeń stworzeniom nadprzyrodzonym mógł okazać się za chwilę całkiem przydatnym narzędziem.
— Widziałeś kiedyś coś podobnego? — zwróciła się do swojego kompana, kciukiem wolnej ręki wskazując ciemny, pulsujący obiekt, który póki co nie zmieniał swojego położenia.
— Spróbuję się przez to przebić — oświadczyła nagle, impulsywnie poprawiając chwyt na broni i  położywszy obydwie dłonie na pałce, uniosła Kanabo w górę z zamiarem uderzenia w dziwną masę.


Aktualny wygląd: ciemny mundur Tsunami, czarne buty taktyczne, rękawiczki poprawiające chwyt na dłoniach. Jedna ręka zajęta przez nieco ponad metrowy kij.


Gdy z czwartą wiosną  szanse na pokój
W c i ą ż  s i ę  z n i k o m e  z d a w a ł y
Żołnierz wyciągnął  stosowne wnioski
I     p a d ł      n a     p o l u      c h w a ł y
voice || theme
Fushima Jubilee Yago

Warui Shin'ya ubóstwia ten post.

Minoru Yoshida
Czw 13 Paź - 14:21
Jednak strach Cię obleciał, Raja? — rzucił, choć w tym momencie nikomu do żartów z pewnością nie było. Nie mieli zbyt dużego wyboru nie wiedząc z kim przyszło im sympatyzować. Póki co musieli połączyć siły, aby przeżyć w jamie demona, który najwyraźniej lubił zabawiać się ze swoimi ofiarami. Chociaż czy aby na pewno o zabawę tu wyłącznie chodziło?
Nie oczekując od kobiety odpowiedzi odważył się wejść jako pierwszy. Momentalnie od chwili przekroczenia drzwi odczuł jeszcze gorszy chłód niż ten, który królował wcześniej. Otaczająca ciemność i śnieżyca — mógł spodziewać się tego. Drzwi bezpowrotnie zatrzasnęły się za nimi, przez co pozostało im iść wyłącznie przed siebie. Z czasem mogli dojrzeć zachęcające promienie, choć Minoru ucząc się na błędach, nie ufał sympatycznemu światłu. Mimo to nie mieli zbyt dużego wyboru oraz zawsze istniała nadzieja na to, że na końcu tunelu kryło się coś znacznie lepszego. A z pewnością dużo mniej zimnego.
Raczej mądrym będzie pójście w tamtą stronę — rzucił z lekka przymarzniętym, kiwając głową w kierunku jakiegoś światła. Nie oczekiwał potwierdzenia, ani tym bardziej słów sprzeciwu. Myślał, że w tej sytuacji nie będzie chętnych do wykłócania się nad jego wyborem.  
Zauważył również, że pozostali pożarci nie poszli za nimi. Zastanawiające to było, że zdecydowali się odłączyć od i tak już niewielkiej grupy. Nie kojarzył znikąd chłopaka w sukience, ale jego głos i sama obecność powodowały wyraźne rozdrażnienie. W dodatku ten monolog, który walną bez większego sensu... Po co skoro ani nic konstruktywnego nie wniósł, ani nie pomógł?
Rajka, znam Cię kurwa od kilku chwil, ale zacznę poważnie zastanawiać się nad Twoimi wyborami.

Minoru Yoshida

Yōzei-Genji Madhuvathi ubóstwia ten post.

Hasegawa Jirō

Czw 13 Paź - 19:12
  Przez drzwi przeszedł z niezachwianą pewnością, zarówno tą dotyczącą siebie i wiary w poradzenie sobie z czymkolwiek spotka się po drugiej stronie jak i wierząc w nieomylność decyzji swoich towarzyszy. Mina zrzedła mu dopiero, gdy mróz zamiast ustąpić przybrał na sile, a gwałtowny wiatr szarpnął jego bluzą, jakby dając mu do zrozumienia, że w tych szmatach zamarznie na tym pustkowiu w kilka minut.
  Natychmiast, bez chwili wahania, odwrócił się na pięcie, jak kot, który zdał sobie sprawę z faktu, że wymknięcie się z cieplutkiego domu prosto na deszcz nie było wcale takim genialnym pomysłem jak mu się wydawało. Podeszwa jednego z butów z impetem uderzyła prosto w drzwi, ale najwyraźniej Razaro zapomniał, że te skute lodem nie są tak łatwe w wyważeniu ich kopnięciem jak większość drzwi w Nanashi - przeżartych przez czas, korniki i wilgoć.
  Posłał Rajce pełne wyrzutu spojrzenie, naciągając kaptur bluzy na głowę, by zapewnić sobie choć trochę więcej ciepła. Na całe szczęście uśmiech Hayate - identyczny z tym, który widniał na połowie plakatów w razarowej melinie - który wyłapał przed przekroczeniem drzwi nadal rozgrzewał jego serce. W innym przypadku Jirō już skręciłby się w precel z zimna. Potarł gwałtownie policzki schowane za materiałem maseczki.


| HP: 20/20 (powodzenie) |
| Rzut kostką: siła fizyczna (+10) (powodzenie) |


Ostatnio zmieniony przez Hasegawa Jirō dnia Czw 13 Paź - 23:56, w całości zmieniany 1 raz




Hasegawa Jirō
Sugiyama Nobuo

Czw 13 Paź - 23:11
Od zawsze był zwolennikiem tych spokojniejszych patroli – uwielbiał leniwie przechadzać się bocznymi ulicami miasta, pozostając niezauważonym. Poza wzrokiem gapiów czuł się naprawdę swobodnie, poza tym obserwacja niczego nieświadomych ludzi bywała zajęciem, wypełniającym całe dnie. Przez ten czas był w stanie dowiedzieć się wiele ciekawych rzeczy o mieście i jego mieszkańcach.
    Ten dzień miał być jednym z tych, które nie zapadały w pamięć na dłużej – ot kolejny patrol, taki sam jak wszystkie inne. Całe postrzeganie zwiadu zmieniło jednak nagłe wezwanie. Nobuo nie spodziewał się, że gdy w końcu dotrą do centrum ich oczom ukaże się coś, co zaburzy dotychczasowy spokój. Wielka, hebanowa kopuła zalewała plac swoją czarnością – ten sam, który za dnia był okupowany przez mieszkańców...
    Odetchnął ciężej, mentalnie przygotowując się na najgorsze – miał tylko nadzieję, że na skwerze nie było nikogo, gdy pojawiło się to coś. Zdecydowanie spokojniej by spał, gdyby obyło się bez ofiar.
    Wytężył wzrok – im bliżej podchodzili, tym więcej szczegółów wydawało się rysować przed oczyma. Z bliska czarna materia wyglądała jeszcze bardziej monumentalnie, czuł się przy niej małym, nic nie znaczącym punktem. Pocieszał się jedynie faktem, że nie był sam i że ewentualny strach lub niepokój mógł dzielić z Yago.
    „Widziałeś kiedyś coś podobnego?”
    Słowa koleżanki wyrwały go z zamyślenia.
    — Tak, widziałem — skłamał, chcąc najbardziej okłamać samego siebie. Jakby wmówienie samemu sobie, że widziało się większe i straszniejsze rzeczy miało go utwierdzić w przekonaniu, że nie jest tak źle...
    Na kolejne słowa partnerki skinął głową. Ustawił się za nią, postępując za nią krok w krok. Skupił wzrok na jej broni, gdy uniosła ją z zamiarem zamachnięcia się i uderzenia kopuły. Był gotowy by przyciągnąć dziewczynę w swoją stronę, gdyby okazało się, że potwór próbuje ją wessać lub pożreć.

Ubiór: czarny mundur, ciemne spodnie przylegające do nóg, wygodne buty. Przy pasie przyczepione sztylety sai. Na twarzy hebanowa maska z oddychającego materiału (zakrywająca usta, nos i policzki). Na plecach plecak z przenośną apteczką.
Sugiyama Nobuo
Yōzei-Genji Madhuvathi

Pią 14 Paź - 2:06
Oczywiście. Tak. To musiała być jej wina. Jakby wcale nie zdecydowali się przejść przez te drzwi świadomie, jakby przepchnęła tę feralną dwójkę siłą. Przeszła przez wrota piekielne pewnie i dosyć szybko, byleby mieć to już za sobą. Mróz, który buchnął w jej twarz jak para z gotującego się garnka był raczej do przewidzenia, ale nie sądziła, że skonfunduje ją aż tak. Drzwi zamknęły się za jej plecami, trzasnęły jak przy przeciągu, na tyle szybko, że mogła się o nie jedynie oprzeć. Ramiona same znalazły drogę wyżej, by choć trochę ochronić się przed tym cholernym wiatrem. To wszystko jej wina.
Spojrzała z równym wyrzutem w stronę dwóch mężczyzn widząc, że sprezentowali jej dokładnie to samo. Jakby miała być cholernym jasnowidzem. To, że próbowała nauczyć się stawiać tarota nie znaczyło jednocześnie, że ma jakieś magiczne zdolności. Typowi faceci. Najlepiej wszystko spierdolić na babę.
Spojrzenie wbiła w postać wyższą, marszcząc przy okazji twarz. I w wyrazie zimna, i zdenerwowania jednocześnie - Spierdalaj - cóż za elokwentna wypowiedź! Pełna wigoru, kwiecista, żywa jak ona w tej mroźnej krainie.
- Było się, kurwa, wypowiedzieć dziesięć sekund temu, teraz możesz sobie skakać - dodała, w ostatniej chwili odsuwając się na bok, gdy przed jej nosem pojawił się Jiro. Mogłaby przysiąc, że ten zdecydował się w końcu dorosnąć i przestał dawać tak sobą pomiatać, ale nie! Wyżył się  jedynie na drzwiach, nie na niej, które o dziwo, za którymś razem, puściły. Jakie to jest wszystko głupie...
Uniosła brwi, trudno stwierdzić, czy w bardziej zdziwionym, czy pełnym podziwu wyrazie.
- Fiu fiu - gwizdnęła aż, stojąc zaledwie kilka kroków dalej. Podeszła do Razaroo, nachylając się lekko przy okazji, by zrównać się z nim głowami - Kto by pomyślał, że masz w sobie tyle nieposkromionej siły. Jestem dumna - sięgnęła, by popatać go po głowie. Wyjątkowo lekceważący gest z jej strony, tak mogłoby się wydawać, ale naprawdę chciała go pochwalić. Nie sądziła, że tak głupi pomysł przyniesie coś więcej niż obitą nogę. Nawet puściła go pierwszego, chwilę później podążając jego śladem, zmarzniętego Norishige ciągnąc za sobą.

___________
Wynik rzutu - 99 :)
Yōzei-Genji Madhuvathi
Warui Shin'ya

Pią 14 Paź - 17:17
Rzut (58 - 20 = 38) - niepowodzenie.

Starał się znaleźć coś, co pomogłoby mu określić czuły punkt kopuły, ale ani wzrok, ani słuch nie wychwyciły niczego konkretnego. Było wprawdzie zdecydowanie zbyt chłodno, ale nie dawało to szczególnych informacji. Warui, przechadzając się wzdłuż pulsującej, czarnej powierzchni, poprawił jedynie bluzę, zapinając ją pod szyję. Pod butem chrzęściły mu kamyki i sporadycznie leżące pod drzewami gałązki; nie starał się być już cicho. Irytacja brała górę, bo wiedział, że nie dostrzega jakiegoś logicznego wyjścia z sytuacji i powoli docierała do niego świadomość, że to nie kwestia jego umiejętności szukania, a wiedzy.
Nie orientował się w yokai tak, jak powinien - choć już cztery lata temu życie skutecznie go zweryfikowało, nie palił się do łatania luk w swoich informacjach. A przecież cały czas napotykał przeciwników, którzy różnili się od siebie diametralnie, ale mieli tę samą wadę - logiczny element układanki, który nadawał obrazowi sensu; słaby punkt, w który należy celować, aby pożegnać problem.
Gdzie, do licha, był ten przeklęty fragment?
Brwi Shin'yi ściągnęły się ku sobie. Czym mogła być kobieta? Odnajdowano ciała martwych mężczyzn - więc mściła się na nich? Trudna miłość, odrzucenie, wykorzystanie? Śmierć? Skąd reporterka miała poufne dane? To ona była yokai? Warui zatrzymał się, wpatrując w ebonitową powierzchnię, mrużąc ślepia, jakby chciał przebić się przez nieskończoną czerń i dojrzeć to, co znajduje się w środku. Odczuwalny chłód mógł mieć jakiś związek z jej śmiercią? Z momentem, który ją jakoś ukształtował? Czy te dwie sprawy w ogóle się ze sobą łączyły, czy wszyscy skupili się na szeptach z parku, gdy prawdziwy morderca wykonywał kolejny krok ze swojej śmiertelnej listy?
Chłopak wyciągnął rękę przed siebie, ale choć myśli galopowały mu jak stado spłoszonych mustangów, nagle wszystkie uleciały; bariera poruszyła się i rozwarła. Przypominający paszczę otwór wprawił go w natychmiastowy unik; za późno.
Nastąpiła chwilowa ciemność, gdy pysk się na nim zatrzasnął.


従順な


Warui Shin'ya
Miyashita Ruuka

Pią 14 Paź - 18:05
Ciemnowłosy wolał uniknąć jakiegokolwiek zamieszania, zważywszy na jego niepewny stan egzystencji. Nie zmieniało to faktu, że mógł chociaż obserwować to, co 'życie' odgrywało przed nim. Gdy tylko ciemna kopuła postanowiła pożreć kolejną osobę, sam Ruu przesłonił twarz dłonią, skupiając się na tym, czego się dowiedział. Nie miał raczej zbyt wielu opcji pomocy w takiej sytuacji, a sam akt zbliżania się do źródła zagrożenia był przynajmniej... głupi. Nie zmieniało to faktu, że główna przyczyna problemu pozostawała poza zasięgiem samego chłopaka. Co więc mógł w zaistniałej sytuacji zrobić Ruuka? W dalszym ciągu przyglądał się zarówno zagrożeniu, co zebranym dookoła... ludziom? Zważywszy na pewne zagrożenia w pozagrobowej egzystencji yurei, ciemnowłosy przetarł twarz i poprawił włosy tak, aby przesłaniały mu ją w większym stopniu. Wszystko po to, aby zbliżyć się do duetu umundurowanych. Biorąc pod uwagę ich nieprzychylną opinie i wszelkie pogłoski, jakie miał okazje usłyszeć, chłopak zamierzał zachować stosowny dystans.
- Nie radzę - rzuciłby tylko w stronę kobiety, która najwyraźniej próbowała zaszarżować w stronę kopuły. Po krótkim odchrząknięciu, spojrzałby tylko w stronę ciemnej masy, aby wskazać dłonią jej górną część. - Yokai jest na górze. W środku są zjedzone osoby - dopowiedziałby tylko, mając nadzieje, że uda mu się uniknąć większego kontaktu z potencjalnymi jednostkami gotowymi wyegzorcyzmować go, czy jemu podobne byty. Pytaniem było tylko to - czy ci mieli jakąś drabinę.


@FUSHIMA JUBILEE YAGO @SUGIYAMA NOBUO


Park centralny - Page 5 3TGCubZ
Miyashita Ruuka
Miyazaki Żałość Tsukiko

Pią 14 Paź - 19:40
  — Shin’ya… wierzę w ciebie, ale będę wdzięczna jeśli postarasz się, by nic ciebie nie pożarło — Zostanie z tyłu nie było dla niej specjalnie komfortowe, ale rozdwojenie się również nie było możliwe.  
  Miała wrażenie, że pulsujący ból głowy przybiera na sile, chociaż przecież nie powinna w tej formie odczuwać żadnych fizycznych dolegliwości. W końcu na ten moment była bardzo, ale to bardzo martwa, jednak jej uwaga i pamięć były teraz wystawione na zdecydowanie zbyt dużą próbę w stosunku do aktualnych możliwości. Nieznajome dziecko. Shin’ya. Kobiece ciało na szczycie kopuły. Plus nagłe pojawienie się Tsunami w ich charakterystycznych mundurach, którzy przybrali metodę „najpierw zabij, potem zadawaj pytania”. Jakby istota nie była dostatecznie rozwścieczona.
  Dziwny dźwięk wydobył się z ust Żałości, będący połączeniem cierpiętniczego westchnienia i rozdrażnionego syku. To nie był dobry dzień na takie przygody. Ostatnio nigdy nie było żadnego dobrego dnia na cokolwiek.
— Musisz jej pomóc. Cierpi, cierpi, cierpi —  szepce gorączkowo w jej głowie Tsukiko, tracąc trochę swojej kontroli, ujawniając wstęp śliskich myśli.
— Musieć to musimy stąd spadać. Tsunami aktualnie nie jest dla nas  dobrym towarzystwem —  warczy Miyazaki, burząc krew w żyłach.
Zamknijcie się w końcu.
  Przestała oddychać. A raczej przestała udawać, że oddycha. Szare oczy prześlizgnęły się ponownie po sylwetce dziecka, brwi zmarszczyły delikatnie, ale zanim zdążyła coś konkretnego powiedzieć to kątem oka dostrzegła, jak kopuła pożera rudowłosego chłopaka.
  — A prosiłam tylko o jedno. Nie daj się zjeść, to nie są duże wymagania — wymamrotała z niedowierzaniem. — Zostań tu.
  Rzuciła ostatnie zdanie w stronę dziewczynki i ruszyła w stronę żywej kopuły z pewnym zacięciem w krokach. Nie, żeby miała jakiś skonkretyzowany plan. Acz skoro jedni ją macają, inni machają przed nią bronią, to ona chociaż może spróbować z tym czymś porozmawiać. Metoda równie zła, jak inne. Stanęła w odległości jakiegoś metra od czarnej powierzchni i zadarła głowę.
  — Niekoniecznie wiem, czy mnie słyszysz i jak dokładnie zacząć, ale byłoby nam trochę łatwiej ci pomóc, gdybyś określiła, czego dokładnie potrzebujesz. Natomiast mogę ci zagwarantować, że definitywnie wszyscy cię widzą - Gadasz do ściany, stara.Chętnie bym ciebie wysłuchała, ale znajdujesz się jakoś wysoko i nie jestem pewna, czy w ogóle masz nad czymkolwiek kontrolę... i pożarłaś mi przed chwilą przyjaciela, a to sprawia, że trochę gorzej mi się wyszukuje rozwiązania typu otwórz się na tak, nie otwieraj na nie.
  Jak na absurdalne rozwiązanie zachowywała się zaskakująco spokojnie i rzeczowo, niemalże łagodnie. Nie ma co szarżować, skoro nie bardzo może temu czemuś podskoczyć, a z drugiej strony odejście stąd było zdecydowanie wykluczone. Nie była pewna, czy ktokolwiek przeżył, ale kopuła zabrała właśnie sporo jej znajomych twarzy. W tym wychowanka. Jak tak można.


Park centralny - Page 5 Sfq5ql1
Miyazaki Żałość Tsukiko
Seiwa-Genji Enma

Pią 14 Paź - 19:53
Nie do końca rozumiał co te przerośnięte babsko próbowało osiągnąć niebezpiecznie przekraczając granicę jego przestrzeni osobistej. Oczy mimowolnie zmrużył niczym zaszczute zwierzę gotowe do ataku w samoobronie, kiedy ta zawisła tuż nad nim. Czy zamierzał ją powstrzymywać przed przekroczeniem, w jego mniemaniu najpewniej prowadzących na śmierć, drzwi? Oczywiście, że nie. Tak samo nie zamierzał tłumaczyć się z tego, co powiedział. Nie jego wina, że większość ludzi nie pojmowała sztuki, jaką niewątpliwie były egzorcyzmy oraz podstawowa wiedza na ich temat. Enma pozwolił sobie na półuśmiech, nieco kpiący, nieco pełen politowania i rozłożył obie dłonie na boki w geście jasno mówiącym, żeby robiła co chce. Wolna wola i te sprawy, a on przecież nie był pierdolonym samarytaninem, który zbawiłby świat. Był egoistą. Obrzydliwie zapatrzonym we własne racje egoistą, którego nie interesowały inne ludzkie istnienia aniżeli te, które należały do klanu Minamoto.
Kiedy pozostał sam na sam z krewnym, ponownie rozejrzał się dookoła próbując intensywnie myśleć co powinni teraz zrobić. Prawda jest taka, że nie mieli zbyt wielu opcji. Youkai najpewniej chciał, aby wybrali któreś z drzwi, jednakże nie dokonawszy żadnego wyboru zapewne prędzej czy później i tak zostaną strawieni i pożarci. Tak więc pytanie nie brzmiało 'czy i jak' a 'kiedy'. Musieli się stąd wydostać i to w trybie natychmiastowym.
Enma zrobił krok do przodu, bardziej w ciemność, lecz równie szybko cofnął nogę, kiedy do jego uszu doszły szepty. Oho, ich brak wyboru został bardzo szybko zauważony. Kiedy z mroki wyłoniły się pierwsze karykaturalne istoty, Enma znajdował się już przy Hayate jednocześnie wyciągając z torby woreczek z solą.
- Ochujochujochujochuj - powtarzał pod nosem jak mantrę. Nie, nie bał się. Od momentu ukończenia szóstego roku w jego życiu istniały duchy i demony. Bardziej przerażała go świadomość, że nie ma przy sobie nic co mogłoby posłużyć mu za ewentualną broń. Otworzył woreczek i zaczął pospiesznie wysypywać go dookoła Hayate i jego samego. Co prawda bariera z soli wystarczy im zaledwie na krótką chwilę, ale to zawsze parę więcej sekund na wymyślenie... czegokolwiek.
Nim jednak okrąg był gotowy, jego uwagę na moment odwrócił huk dochodzący ze strony drzwi.
No proszę, zawrócili. Trzeba było mnie kurwa słuchać od samego początku pomyślał łechtając własne ego. Jego wzrok spoczął na nieskończonym okręgu, zawahał się. Miejsca będzie starczyło tylko dla dwóch osób, a ich było teraz pięciu.
Nie, walić to. Miał ich w dupie. Niech sami sobie radzą, albo zdychają. Nie obch--
Huknięcie w towarzystwie cichego plaśnięcia sprawiło, że zamarł. Nie, to nie ten dźwięk, a raczej ujrzenie kątem oka rudej czupryny zamroziły go na moment. Powoli, jak na zwolnionym filmie odwrócił głowę w bok, by ujrzeć te charakterystyczne kłaki, pogięte ciuchy i maskę zasłaniająca paskudny ryjec.
Krew momentalnie odpłynęła z jego twarzy a serce przyspieszyło.
Ożeszwpizdę.
- Ożeszwpizdę - syknął, momentalnie robią dwa, trzy kroki, aby znaleźć się przy swoim duchu.
- Ty... ty idioto! - warknął, łapiąc go za fraki i szarpiąc w swoją stronę, niemal ciągnąc za sobą korzystając z faktu, że Warui zapewne był przez moment otumaniony i zaskoczony.
- Co za skończony dureń! Wiedziałem, że tak będzie. Wyślij mnie tam, mówił. Sprawdzę się, mówił. - przystanął, niemal wpychając Shina w Hayate.
- Pewnie pchałeś te swoje łapska tam, gdzie nie powinieneś, prawda? - dodał z cichym warknięciem zasypując okrąg z soli i cisnął woreczkiem za siebie. Spojrzał na Shina, stojąc po drugiej stronie bariery.
Przynajmniej ich dwójka jest na moment bezpieczna.
- No przyznaj się, gdzie zaś pchałeś łapska? - zapytał krzyżując ręce na klatce piersiowej.


Park centralny - Page 5 Mrbg22G
Seiwa-Genji Enma
Saga-Genji Hayate

Pią 14 Paź - 20:01
 Nie wiedział czy zostanie w miejscu było dobrym, czy złym rozwiązaniem. Z całej piątki, która wylądowała w ciemnej pustce, wolał jednak zaufać komuś, kto groził mu egzorcyzmem i własnym doświadczeniom – zarówno tym z pośmiertnej egzystencji, jak i tym, których miał okazję liznąć w domu za życia. Nigdy nie pchał się na ścieżkę wypędzania demonów z tego świata, ani też pomagania w przechodzeniu duchom dalej i to, być może, był błąd. Zwłaszcza patrząc po sytuacji, w której teraz się znajdował. Jeszcze parę chwil temu oburzony zachowaniem odzianej w sukienkę postać, teraz skłonny raczej do współpracy z nią zamiast wybierania jednej z trzech opcji. Na przekór wszystkiemu, wybrali czwartą, mniej oczywistą.
 Gdyby żył, może nawet słyszałby bicie własnego serca i szum krwi przepływającej w żyłach, jak w tych bardzo dobrze wygłuszonych pokojach, obłożonych w każdym milimetrze gąbkami wyłapującymi dźwięki. Chwilę później tę przerażającą ciszę przerwały szepty. Mnóstwo cichych głosów, którym próbował się przysłuchiwać, ale było ich tak wiele, że na żadnym nie mógł skupić się wystarczająco długo. Postacie, do których należały, nie wyglądały zachęcająco, ale Hayate starał się zachować spokój. W głowie porównywał to do horrorów, do scenografii, wszystkich filmowych sztuczek, które tak dobrze znał. Czy istota, z którą mieli właśnie styczność, próbowała się z nimi bawić, zmusić do wybrania drzwi, kiedy w panice będą próbowali uniknąć zmasakrowanych ciał? A może były to po prostu poprzednie ofiary, które im nie zagrażały, ale potrzebowały pomocy w wydostaniu się z… brzuszyska? Łba? W jakimkolwiek miejscu tej piekielnej bestii się nie znaleźli, wszyscy niewątpliwie chcieli stąd dać nogę.
 Miał pomysł. Pozbawiony zapewne jakiegokolwiek sensu, ale to jedyne, co potrafił, co mógł zrobić i co nie mogło im w żaden sposób w tym momencie zaszkodzić. Szepty tylko utwierdzały go w przekonaniu, że szansa na powodzenie była spora, mógł oszacować swój zasięg. Kiedy jego towarzysz(ka) zajmował(a) się tworzeniem solnego okręgu, białowłosy zamknął oczy i odetchnął głęboko, aż wreszcie zaczął nucić spokojną melodię, której zadaniem było wprowadzić każdego, kto go usłyszy, w identyczny nastrój. Wczuwał się w to, zupełnie jakby chciał ukoić ból cierpiących, nacierających na nich ciał, jakby współczuł im losu, który na nie spadł. Odważył się znów rozchylić powieki i spojrzeć w kierunku bladych postaci, powoli przechodząc z nucenia do pełnoprawnego, choć wciąż cichego śpiewu. Jak to nie zadziała to pozostawała taktyczna ucieczka albo stanie jak kołek, poddając się tej próbie. Najwyżej zostanie częścią statku.
 Odchylił się lekko w bok, kiedy druga postać prawie została na niego wrzucona. Nie przerywając swojej chikary, spojrzał na Emmę, potem na tego drugiego. W pierwszym odruchu chciał wciągnąć egzorcystę na swoje miejsce, nawet jeśli ostatnio poświęcenie doprowadziło go do śmierci i nawet mając takie doświadczenie, wciąż popełniał ten sam błąd, będąc gotowym do zmarnowania swojej „drugiej szansy”, żeby tylko ktoś bardziej tu użyteczny od niego był bezpieczny. Sęk w tym, że teraz był duchem. Otoczonym tymi parszywymi kryształkami, na które padło jego spojrzenie i nawet jakby chciał, to był teraz jak w więzieniu. Nawet w więzieniu w demonie go uwięzili. Zostawało mu tylko szukanie we współtowarzyszach niewoli jakiegoś jego hejtera, który przerwie krąg, żeby zamknąć mu pysk.


Użycie: Saimin-jutsu no miryoku, poziom 0
Saga-Genji Hayate
Mistrz Gry

Pon 17 Paź - 0:23
Szepty


Madhuvathi, Jiro, Yoshida, Enma, Hayate, Shin'ya

Całkiem prawdopodobne, że gdyby nie dziwna siła, jaka płynęła w Jiro, trójka która postanowiła działać na własną rękę już nigdy nie ujrzałaby wolności. Na całe szczęście duch skutecznie rozwalił drzwi torując tym samym ucieczkę z "lodowego piekła". I choć tu temperatura nadal oscylowała w okolicach zera, to nagle wydało wam się, że jest tu o wiele cieplej a nosy i palce przestają odpadać z zimna.
Nim jednak zdołaliście odetchnąć, waszym oczom ukazał się iście groteskowy widok. Dookoła pełzły powyginane, koszmarne ciała, którym było bliżej do kosmity z tytułowego "Thing" aniżeli do ludzi. Do tego jęki pełne agonii a po środku dwójka osób zamkniętych w dziwnym okręgu, gdzie jedna śpiewała, najpewniej próbując w jakikolwiek sposób uspokoić dziwne istoty, choć nic to w ostateczności nie dało, oraz długowłosą dziewczynę, która karciła dwójkę w okręgu. Widok, którego z pewnością nie można zapomnieć.
Jednakże zanim ktokolwiek coś powiedział bądź zrobił, ziemia pod waszymi stopami niebezpiecznie zadrżała, jakby pojawiło się nagłe trzęsienie ziemi a w waszych uszach rozbrzmiał gardłowe warczenie. Potem rozległ się dźwięk pękających skał a waszym oczom ukazały się dziwne, lepkie macki wyposażone w haczykowate żądła. Nikt nie musiał mówić na głos do czego to zmierzało. Doskonale wiedzieliście.

Każdy z was rzuca na zręczność, żeby uniknąć ataku. Jeżeli będzie niepowodzenie - macki oplotą wasze ciała i wbiją żądła, po czym zaczną wysysać z was życie.
Z racji wyjaśnień, sól, której używa Enma to zwykła sól, zapewne siostra mu podmieniła, tak więc nie ma żadnego wpływu na yokai i yurei. Niebawem w magicznych przedmiotach pojawi się specjalna sól do kupienia.


Ruuka, Tsukiko

Chęci były dobre, lecz niestety, nikt cię nie słuchał. A przynajmniej docelowe osoby, w których stronę skierowałeś słowa. Bezradnie mogłeś obserwować, jak kopuła na powrót się rozdziawia, aby pochłonąć kolejne osoby.
Niestety, ale ten sam los spotkał Tsukiko, która próbowała skontaktować się z kobietą. Ta jednak milczała, a raczej wciąż płakała, zupełnie ignorując ciemnowłosą, jakby ta w ogóle nie istniała i w żadnym stopniu jej nie zagrażała. Wszystko wydawało się bezcelowe, lecz wtem usłyszeliście o wiele głośniejsze zawodzenie kobiety z góry, aniżeli dotychczas, a kopuła zaczęła drżeć jakby w konwulsjach. Była wściekła? Wystraszona? Ciężko było powiedzieć. Wiedzieliście jednak, że coś musiało się stać w środku, że cała uwaga youkai skupiła się zupełnie gdzieś indziej, aniżeli na to, co działo się dookoła niej. Być może to była wasza szansa.

Yago, Nobuo

Ciężko powiedzieć czym kierowała się kobieta w momencie, w którym uniosła broń ku górze. Chęcią wykazania się? A może po prostu próbą jak najszybszego zneutralizowania zagrożenia? Cóż, ostatecznie nieważne było jaki był powód jej postępowania, aczkolwiek faktem jest, że w chwili, gdy palce mocniej zacisnęły się na pałce, część kopuły rozwarła się na tyle, by z łatwością pożreć sporej wielkości człowieka. Tak się złożyło, iż Yago miała stać się posiłkiem bytu. Być może sytuacja byłaby do uniknięcia, gdyby poczekała na IV oddział? Teraz jednak było już za późno na gdybania. Istniała jednak szansa na ratunek, gdyż Nobuo, który kroczył za kobietą niczym cień obserwował z taką intensywnością otoczenie, że to on pierwszy wypatrzył ruch ze strony potwora.

Yago, musisz rzucić k100 na zręczność. Jeżeli będziesz mieć sukces - unikniesz zjedzenia. Jeżeli nie - trafisz do naszej klaunfiesty w środku D|
Nobuo, jeżeli chcesz złapać Yago,musisz rzucić na zręczność. Masz +10 do niej z racji, że byłeś skupiony na ruchu z jej strony. Jeżeli wypadnie ci sukces, rzucasz na siłę. Jeżeli i tu będziesz mieć sukces, z łatwością odciągniesz Yago. Jeżeli nie - albo ją puszczasz, albo trafiacie oboje do brzucha bestii.


----

Kolejka jest obojętna, możecie pisać po poście, dwóch, trzech, ile tylko chcecie. Jednakże termin na ostatni post to godz. 19:59 w środę 19.10
Bardzo proszę, by to tego czasu każdy podjął jakąś decyzję co robi. Post z waszymi ostatecznymi decyzjami powinien być ostateczny.

Powodzenia!


Ostatnio zmieniony przez Mistrz Gry dnia Sro 19 Paź - 1:05, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz Gry
Sugiyama Nobuo

Pon 17 Paź - 19:32
Lekko zmrużone ślepia wpatrywały się w rozpościerającą się czerń – Nobuo starał się wychwycić każdy, nawet najmniejszy ruch rozdmuchanego na cały plac bytu. I choć twarz miał niezwykle skupioną, tak głowę zaprzątała mu masa myśli. Czuł jak każdy mięsień po kolei się napina, a po czole spływa pierwsza kropla zimnego potu. Usta osłonięte materiałem wykrzywiły się nieznacznie – ciemna tkanina poruszyła się leniwie.
    Wnikliwe obserwacje opłaciły się – w jednej chwili stojąca przed nim Yago uniosła dłonie, chcąc przebić się przez czarną materię, a w drugiej chwili potwór rozwarł się, próbując ją wchłonąć. To były dosłownie sekundy, ale Sugiyamie udało się dostrzec ten niepokojący ruch. Od razu wysunął dłoń w stronę swojej partnerki, zaciskając kościste palce na ciemnym mundurze, gdzieś w okolicy ramienia. Silnym ruchem starał się przyciągnąć ją do siebie, ale w tym samym czasie jama, od której próbował ją uratować powiększyła się, chcąc wchłonąć ich dwójkę. Nie miał zbyt wiele czasu do namysłu. Podejmowanie decyzji w takich sytuacjach nigdy nie było łatwe, ale tym razem postawił na instynkt, który podpowiadał mu same egoistyczne rozwiązania – nic dziwnego, że postanowił puścić koleżankę. Trochę przyaktorzył i upozorował ruch, który miał wskazywać na to, że materiał jej ubrania wyślizgnął mu się spomiędzy palców. Chciał wierzyć w jej własną siłę – gdyby wpadli do środka oboje, to żadne z nich nie mogłoby pomóc z zewnątrz.
    — Trzymaj się, Yago — wychrypiał i choć naprawdę chciał ją z tego wyciągnąć, to wiedział, że nie będzie w stanie dźwignąć do siebie jej i tej cholernej broni. — Spróbuj odrzucić Kanabō — dodał prędko, bo tylko to udało mu się wymyślić. Zrzucenie dodatkowego balastu mogło ją uratować, ale pozostałaby bez jakiejkolwiek broni.
    Cofnął się dosłownie kilka kroków, wyjmując z kieszeni telefon. Nieważne jaki był finał zmagań z czarnością – bez zastanowienia wybrał pierwszy numer szybkiego wybierania (Tsunami).
    — Plac główny. Potrzebujemy wsparcia jak najszybciej się da.

rzut na zręczność: 80+10-20=70 - powodzenie.
rzut na siłę: 60-20=40 - niepowodzenie.


Ostatnio zmieniony przez Sugiyama Nobuo dnia Sro 19 Paź - 7:36, w całości zmieniany 1 raz
Sugiyama Nobuo
Sponsored content
marzec-kwiecień 2038 roku