Park centralny - Page 8
Haraedo

Join the forum, it's quick and easy

Haraedo
Haraedo
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Haraedo

3/9/2022, 16:58
First topic message reminder :

Park centralny


Park oblegany jest zwłaszcza na przełomie marca i kwietnia, kiedy zakwitają wszechobecne sakury. Wokół tworzą się wtedy ścieżki o liliowo-różowym kolorze, w powietrzu czuć słodki zapach wiśni, a sceneria nabiera romantycznej atmosfery. Bez względu jednak na porę roku, miejsce to stanowi doskonałe pole do odpoczynku od miejskiego zgiełku. Park wprawdzie został ulokowany w centralnej części Fukkatsu, jednak jego rozległość sprzyja wyciszeniu, a zadbane trawniki, czyste, zawsze wyremontowane ławki i regularnie opróżniane śmietniki cieszą oko nawet najbardziej zaawansowanych pedantów. Terenami zielonymi pieczołowicie zajmują się ogrodnicy, których zadaniem jest dbanie o przejrzystość sadzawek, odpowiednio przystrzyżoną trawę czy odpowiednią ilość barwnych kwiatów. W parku znajdzie się również kilka niewielkich budek z lodami lub napojami.

Haraedo

Miyazaki Żałość Tsukiko

14/10/2022, 19:40
  — Shin’ya… wierzę w ciebie, ale będę wdzięczna jeśli postarasz się, by nic ciebie nie pożarło — Zostanie z tyłu nie było dla niej specjalnie komfortowe, ale rozdwojenie się również nie było możliwe.  
  Miała wrażenie, że pulsujący ból głowy przybiera na sile, chociaż przecież nie powinna w tej formie odczuwać żadnych fizycznych dolegliwości. W końcu na ten moment była bardzo, ale to bardzo martwa, jednak jej uwaga i pamięć były teraz wystawione na zdecydowanie zbyt dużą próbę w stosunku do aktualnych możliwości. Nieznajome dziecko. Shin’ya. Kobiece ciało na szczycie kopuły. Plus nagłe pojawienie się Tsunami w ich charakterystycznych mundurach, którzy przybrali metodę „najpierw zabij, potem zadawaj pytania”. Jakby istota nie była dostatecznie rozwścieczona.
  Dziwny dźwięk wydobył się z ust Żałości, będący połączeniem cierpiętniczego westchnienia i rozdrażnionego syku. To nie był dobry dzień na takie przygody. Ostatnio nigdy nie było żadnego dobrego dnia na cokolwiek.
— Musisz jej pomóc. Cierpi, cierpi, cierpi —  szepce gorączkowo w jej głowie Tsukiko, tracąc trochę swojej kontroli, ujawniając wstęp śliskich myśli.
— Musieć to musimy stąd spadać. Tsunami aktualnie nie jest dla nas  dobrym towarzystwem —  warczy Miyazaki, burząc krew w żyłach.
Zamknijcie się w końcu.
  Przestała oddychać. A raczej przestała udawać, że oddycha. Szare oczy prześlizgnęły się ponownie po sylwetce dziecka, brwi zmarszczyły delikatnie, ale zanim zdążyła coś konkretnego powiedzieć to kątem oka dostrzegła, jak kopuła pożera rudowłosego chłopaka.
  — A prosiłam tylko o jedno. Nie daj się zjeść, to nie są duże wymagania — wymamrotała z niedowierzaniem. — Zostań tu.
  Rzuciła ostatnie zdanie w stronę dziewczynki i ruszyła w stronę żywej kopuły z pewnym zacięciem w krokach. Nie, żeby miała jakiś skonkretyzowany plan. Acz skoro jedni ją macają, inni machają przed nią bronią, to ona chociaż może spróbować z tym czymś porozmawiać. Metoda równie zła, jak inne. Stanęła w odległości jakiegoś metra od czarnej powierzchni i zadarła głowę.
  — Niekoniecznie wiem, czy mnie słyszysz i jak dokładnie zacząć, ale byłoby nam trochę łatwiej ci pomóc, gdybyś określiła, czego dokładnie potrzebujesz. Natomiast mogę ci zagwarantować, że definitywnie wszyscy cię widzą - Gadasz do ściany, stara.Chętnie bym ciebie wysłuchała, ale znajdujesz się jakoś wysoko i nie jestem pewna, czy w ogóle masz nad czymkolwiek kontrolę... i pożarłaś mi przed chwilą przyjaciela, a to sprawia, że trochę gorzej mi się wyszukuje rozwiązania typu otwórz się na tak, nie otwieraj na nie.
  Jak na absurdalne rozwiązanie zachowywała się zaskakująco spokojnie i rzeczowo, niemalże łagodnie. Nie ma co szarżować, skoro nie bardzo może temu czemuś podskoczyć, a z drugiej strony odejście stąd było zdecydowanie wykluczone. Nie była pewna, czy ktokolwiek przeżył, ale kopuła zabrała właśnie sporo jej znajomych twarzy. W tym wychowanka. Jak tak można.


Park centralny - Page 8 Sfq5ql1
Miyazaki Żałość Tsukiko
Seiwa-Genji Enma

14/10/2022, 19:53
Nie do końca rozumiał co te przerośnięte babsko próbowało osiągnąć niebezpiecznie przekraczając granicę jego przestrzeni osobistej. Oczy mimowolnie zmrużył niczym zaszczute zwierzę gotowe do ataku w samoobronie, kiedy ta zawisła tuż nad nim. Czy zamierzał ją powstrzymywać przed przekroczeniem, w jego mniemaniu najpewniej prowadzących na śmierć, drzwi? Oczywiście, że nie. Tak samo nie zamierzał tłumaczyć się z tego, co powiedział. Nie jego wina, że większość ludzi nie pojmowała sztuki, jaką niewątpliwie były egzorcyzmy oraz podstawowa wiedza na ich temat. Enma pozwolił sobie na półuśmiech, nieco kpiący, nieco pełen politowania i rozłożył obie dłonie na boki w geście jasno mówiącym, żeby robiła co chce. Wolna wola i te sprawy, a on przecież nie był pierdolonym samarytaninem, który zbawiłby świat. Był egoistą. Obrzydliwie zapatrzonym we własne racje egoistą, którego nie interesowały inne ludzkie istnienia aniżeli te, które należały do klanu Minamoto.
Kiedy pozostał sam na sam z krewnym, ponownie rozejrzał się dookoła próbując intensywnie myśleć co powinni teraz zrobić. Prawda jest taka, że nie mieli zbyt wielu opcji. Youkai najpewniej chciał, aby wybrali któreś z drzwi, jednakże nie dokonawszy żadnego wyboru zapewne prędzej czy później i tak zostaną strawieni i pożarci. Tak więc pytanie nie brzmiało 'czy i jak' a 'kiedy'. Musieli się stąd wydostać i to w trybie natychmiastowym.
Enma zrobił krok do przodu, bardziej w ciemność, lecz równie szybko cofnął nogę, kiedy do jego uszu doszły szepty. Oho, ich brak wyboru został bardzo szybko zauważony. Kiedy z mroki wyłoniły się pierwsze karykaturalne istoty, Enma znajdował się już przy Hayate jednocześnie wyciągając z torby woreczek z solą.
- Ochujochujochujochuj - powtarzał pod nosem jak mantrę. Nie, nie bał się. Od momentu ukończenia szóstego roku w jego życiu istniały duchy i demony. Bardziej przerażała go świadomość, że nie ma przy sobie nic co mogłoby posłużyć mu za ewentualną broń. Otworzył woreczek i zaczął pospiesznie wysypywać go dookoła Hayate i jego samego. Co prawda bariera z soli wystarczy im zaledwie na krótką chwilę, ale to zawsze parę więcej sekund na wymyślenie... czegokolwiek.
Nim jednak okrąg był gotowy, jego uwagę na moment odwrócił huk dochodzący ze strony drzwi.
No proszę, zawrócili. Trzeba było mnie kurwa słuchać od samego początku pomyślał łechtając własne ego. Jego wzrok spoczął na nieskończonym okręgu, zawahał się. Miejsca będzie starczyło tylko dla dwóch osób, a ich było teraz pięciu.
Nie, walić to. Miał ich w dupie. Niech sami sobie radzą, albo zdychają. Nie obch--
Huknięcie w towarzystwie cichego plaśnięcia sprawiło, że zamarł. Nie, to nie ten dźwięk, a raczej ujrzenie kątem oka rudej czupryny zamroziły go na moment. Powoli, jak na zwolnionym filmie odwrócił głowę w bok, by ujrzeć te charakterystyczne kłaki, pogięte ciuchy i maskę zasłaniająca paskudny ryjec.
Krew momentalnie odpłynęła z jego twarzy a serce przyspieszyło.
Ożeszwpizdę.
- Ożeszwpizdę - syknął, momentalnie robią dwa, trzy kroki, aby znaleźć się przy swoim duchu.
- Ty... ty idioto! - warknął, łapiąc go za fraki i szarpiąc w swoją stronę, niemal ciągnąc za sobą korzystając z faktu, że Warui zapewne był przez moment otumaniony i zaskoczony.
- Co za skończony dureń! Wiedziałem, że tak będzie. Wyślij mnie tam, mówił. Sprawdzę się, mówił. - przystanął, niemal wpychając Shina w Hayate.
- Pewnie pchałeś te swoje łapska tam, gdzie nie powinieneś, prawda? - dodał z cichym warknięciem zasypując okrąg z soli i cisnął woreczkiem za siebie. Spojrzał na Shina, stojąc po drugiej stronie bariery.
Przynajmniej ich dwójka jest na moment bezpieczna.
- No przyznaj się, gdzie zaś pchałeś łapska? - zapytał krzyżując ręce na klatce piersiowej.


Park centralny - Page 8 Mrbg22G
Seiwa-Genji Enma
Saga-Genji Hayate

14/10/2022, 20:01
 Nie wiedział czy zostanie w miejscu było dobrym, czy złym rozwiązaniem. Z całej piątki, która wylądowała w ciemnej pustce, wolał jednak zaufać komuś, kto groził mu egzorcyzmem i własnym doświadczeniom – zarówno tym z pośmiertnej egzystencji, jak i tym, których miał okazję liznąć w domu za życia. Nigdy nie pchał się na ścieżkę wypędzania demonów z tego świata, ani też pomagania w przechodzeniu duchom dalej i to, być może, był błąd. Zwłaszcza patrząc po sytuacji, w której teraz się znajdował. Jeszcze parę chwil temu oburzony zachowaniem odzianej w sukienkę postać, teraz skłonny raczej do współpracy z nią zamiast wybierania jednej z trzech opcji. Na przekór wszystkiemu, wybrali czwartą, mniej oczywistą.
 Gdyby żył, może nawet słyszałby bicie własnego serca i szum krwi przepływającej w żyłach, jak w tych bardzo dobrze wygłuszonych pokojach, obłożonych w każdym milimetrze gąbkami wyłapującymi dźwięki. Chwilę później tę przerażającą ciszę przerwały szepty. Mnóstwo cichych głosów, którym próbował się przysłuchiwać, ale było ich tak wiele, że na żadnym nie mógł skupić się wystarczająco długo. Postacie, do których należały, nie wyglądały zachęcająco, ale Hayate starał się zachować spokój. W głowie porównywał to do horrorów, do scenografii, wszystkich filmowych sztuczek, które tak dobrze znał. Czy istota, z którą mieli właśnie styczność, próbowała się z nimi bawić, zmusić do wybrania drzwi, kiedy w panice będą próbowali uniknąć zmasakrowanych ciał? A może były to po prostu poprzednie ofiary, które im nie zagrażały, ale potrzebowały pomocy w wydostaniu się z… brzuszyska? Łba? W jakimkolwiek miejscu tej piekielnej bestii się nie znaleźli, wszyscy niewątpliwie chcieli stąd dać nogę.
 Miał pomysł. Pozbawiony zapewne jakiegokolwiek sensu, ale to jedyne, co potrafił, co mógł zrobić i co nie mogło im w żaden sposób w tym momencie zaszkodzić. Szepty tylko utwierdzały go w przekonaniu, że szansa na powodzenie była spora, mógł oszacować swój zasięg. Kiedy jego towarzysz(ka) zajmował(a) się tworzeniem solnego okręgu, białowłosy zamknął oczy i odetchnął głęboko, aż wreszcie zaczął nucić spokojną melodię, której zadaniem było wprowadzić każdego, kto go usłyszy, w identyczny nastrój. Wczuwał się w to, zupełnie jakby chciał ukoić ból cierpiących, nacierających na nich ciał, jakby współczuł im losu, który na nie spadł. Odważył się znów rozchylić powieki i spojrzeć w kierunku bladych postaci, powoli przechodząc z nucenia do pełnoprawnego, choć wciąż cichego śpiewu. Jak to nie zadziała to pozostawała taktyczna ucieczka albo stanie jak kołek, poddając się tej próbie. Najwyżej zostanie częścią statku.
 Odchylił się lekko w bok, kiedy druga postać prawie została na niego wrzucona. Nie przerywając swojej chikary, spojrzał na Emmę, potem na tego drugiego. W pierwszym odruchu chciał wciągnąć egzorcystę na swoje miejsce, nawet jeśli ostatnio poświęcenie doprowadziło go do śmierci i nawet mając takie doświadczenie, wciąż popełniał ten sam błąd, będąc gotowym do zmarnowania swojej „drugiej szansy”, żeby tylko ktoś bardziej tu użyteczny od niego był bezpieczny. Sęk w tym, że teraz był duchem. Otoczonym tymi parszywymi kryształkami, na które padło jego spojrzenie i nawet jakby chciał, to był teraz jak w więzieniu. Nawet w więzieniu w demonie go uwięzili. Zostawało mu tylko szukanie we współtowarzyszach niewoli jakiegoś jego hejtera, który przerwie krąg, żeby zamknąć mu pysk.


Użycie: Saimin-jutsu no miryoku, poziom 0
Saga-Genji Hayate
Mistrz Gry

17/10/2022, 00:23
Szepty


Madhuvathi, Jiro, Yoshida, Enma, Hayate, Shin'ya

Całkiem prawdopodobne, że gdyby nie dziwna siła, jaka płynęła w Jiro, trójka która postanowiła działać na własną rękę już nigdy nie ujrzałaby wolności. Na całe szczęście duch skutecznie rozwalił drzwi torując tym samym ucieczkę z "lodowego piekła". I choć tu temperatura nadal oscylowała w okolicach zera, to nagle wydało wam się, że jest tu o wiele cieplej a nosy i palce przestają odpadać z zimna.
Nim jednak zdołaliście odetchnąć, waszym oczom ukazał się iście groteskowy widok. Dookoła pełzły powyginane, koszmarne ciała, którym było bliżej do kosmity z tytułowego "Thing" aniżeli do ludzi. Do tego jęki pełne agonii a po środku dwójka osób zamkniętych w dziwnym okręgu, gdzie jedna śpiewała, najpewniej próbując w jakikolwiek sposób uspokoić dziwne istoty, choć nic to w ostateczności nie dało, oraz długowłosą dziewczynę, która karciła dwójkę w okręgu. Widok, którego z pewnością nie można zapomnieć.
Jednakże zanim ktokolwiek coś powiedział bądź zrobił, ziemia pod waszymi stopami niebezpiecznie zadrżała, jakby pojawiło się nagłe trzęsienie ziemi a w waszych uszach rozbrzmiał gardłowe warczenie. Potem rozległ się dźwięk pękających skał a waszym oczom ukazały się dziwne, lepkie macki wyposażone w haczykowate żądła. Nikt nie musiał mówić na głos do czego to zmierzało. Doskonale wiedzieliście.

Każdy z was rzuca na zręczność, żeby uniknąć ataku. Jeżeli będzie niepowodzenie - macki oplotą wasze ciała i wbiją żądła, po czym zaczną wysysać z was życie.
Z racji wyjaśnień, sól, której używa Enma to zwykła sól, zapewne siostra mu podmieniła, tak więc nie ma żadnego wpływu na yokai i yurei. Niebawem w magicznych przedmiotach pojawi się specjalna sól do kupienia.


Ruuka, Tsukiko

Chęci były dobre, lecz niestety, nikt cię nie słuchał. A przynajmniej docelowe osoby, w których stronę skierowałeś słowa. Bezradnie mogłeś obserwować, jak kopuła na powrót się rozdziawia, aby pochłonąć kolejne osoby.
Niestety, ale ten sam los spotkał Tsukiko, która próbowała skontaktować się z kobietą. Ta jednak milczała, a raczej wciąż płakała, zupełnie ignorując ciemnowłosą, jakby ta w ogóle nie istniała i w żadnym stopniu jej nie zagrażała. Wszystko wydawało się bezcelowe, lecz wtem usłyszeliście o wiele głośniejsze zawodzenie kobiety z góry, aniżeli dotychczas, a kopuła zaczęła drżeć jakby w konwulsjach. Była wściekła? Wystraszona? Ciężko było powiedzieć. Wiedzieliście jednak, że coś musiało się stać w środku, że cała uwaga youkai skupiła się zupełnie gdzieś indziej, aniżeli na to, co działo się dookoła niej. Być może to była wasza szansa.

Yago, Nobuo

Ciężko powiedzieć czym kierowała się kobieta w momencie, w którym uniosła broń ku górze. Chęcią wykazania się? A może po prostu próbą jak najszybszego zneutralizowania zagrożenia? Cóż, ostatecznie nieważne było jaki był powód jej postępowania, aczkolwiek faktem jest, że w chwili, gdy palce mocniej zacisnęły się na pałce, część kopuły rozwarła się na tyle, by z łatwością pożreć sporej wielkości człowieka. Tak się złożyło, iż Yago miała stać się posiłkiem bytu. Być może sytuacja byłaby do uniknięcia, gdyby poczekała na IV oddział? Teraz jednak było już za późno na gdybania. Istniała jednak szansa na ratunek, gdyż Nobuo, który kroczył za kobietą niczym cień obserwował z taką intensywnością otoczenie, że to on pierwszy wypatrzył ruch ze strony potwora.

Yago, musisz rzucić k100 na zręczność. Jeżeli będziesz mieć sukces - unikniesz zjedzenia. Jeżeli nie - trafisz do naszej klaunfiesty w środku D|
Nobuo, jeżeli chcesz złapać Yago,musisz rzucić na zręczność. Masz +10 do niej z racji, że byłeś skupiony na ruchu z jej strony. Jeżeli wypadnie ci sukces, rzucasz na siłę. Jeżeli i tu będziesz mieć sukces, z łatwością odciągniesz Yago. Jeżeli nie - albo ją puszczasz, albo trafiacie oboje do brzucha bestii.


----

Kolejka jest obojętna, możecie pisać po poście, dwóch, trzech, ile tylko chcecie. Jednakże termin na ostatni post to godz. 19:59 w środę 19.10
Bardzo proszę, by to tego czasu każdy podjął jakąś decyzję co robi. Post z waszymi ostatecznymi decyzjami powinien być ostateczny.

Powodzenia!


Ostatnio zmieniony przez Mistrz Gry dnia 19/10/2022, 01:05, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz Gry
Sugiyama Nobuo

17/10/2022, 19:32
Lekko zmrużone ślepia wpatrywały się w rozpościerającą się czerń – Nobuo starał się wychwycić każdy, nawet najmniejszy ruch rozdmuchanego na cały plac bytu. I choć twarz miał niezwykle skupioną, tak głowę zaprzątała mu masa myśli. Czuł jak każdy mięsień po kolei się napina, a po czole spływa pierwsza kropla zimnego potu. Usta osłonięte materiałem wykrzywiły się nieznacznie – ciemna tkanina poruszyła się leniwie.
    Wnikliwe obserwacje opłaciły się – w jednej chwili stojąca przed nim Yago uniosła dłonie, chcąc przebić się przez czarną materię, a w drugiej chwili potwór rozwarł się, próbując ją wchłonąć. To były dosłownie sekundy, ale Sugiyamie udało się dostrzec ten niepokojący ruch. Od razu wysunął dłoń w stronę swojej partnerki, zaciskając kościste palce na ciemnym mundurze, gdzieś w okolicy ramienia. Silnym ruchem starał się przyciągnąć ją do siebie, ale w tym samym czasie jama, od której próbował ją uratować powiększyła się, chcąc wchłonąć ich dwójkę. Nie miał zbyt wiele czasu do namysłu. Podejmowanie decyzji w takich sytuacjach nigdy nie było łatwe, ale tym razem postawił na instynkt, który podpowiadał mu same egoistyczne rozwiązania – nic dziwnego, że postanowił puścić koleżankę. Trochę przyaktorzył i upozorował ruch, który miał wskazywać na to, że materiał jej ubrania wyślizgnął mu się spomiędzy palców. Chciał wierzyć w jej własną siłę – gdyby wpadli do środka oboje, to żadne z nich nie mogłoby pomóc z zewnątrz.
    — Trzymaj się, Yago — wychrypiał i choć naprawdę chciał ją z tego wyciągnąć, to wiedział, że nie będzie w stanie dźwignąć do siebie jej i tej cholernej broni. — Spróbuj odrzucić Kanabō — dodał prędko, bo tylko to udało mu się wymyślić. Zrzucenie dodatkowego balastu mogło ją uratować, ale pozostałaby bez jakiejkolwiek broni.
    Cofnął się dosłownie kilka kroków, wyjmując z kieszeni telefon. Nieważne jaki był finał zmagań z czarnością – bez zastanowienia wybrał pierwszy numer szybkiego wybierania (Tsunami).
    — Plac główny. Potrzebujemy wsparcia jak najszybciej się da.

rzut na zręczność: 80+10-20=70 - powodzenie.
rzut na siłę: 60-20=40 - niepowodzenie.


Ostatnio zmieniony przez Sugiyama Nobuo dnia 19/10/2022, 07:36, w całości zmieniany 1 raz
Sugiyama Nobuo
Yōzei-Genji Madhuvathi

17/10/2022, 22:50
Nie miała nawet chwili, by fuknąć w stronę dziewczęcia, że na chuj się jej przepowiedzi zdały. Drzwi straciły na znaczeniu. Przecież byli przekonani, że, cóż, mimo wszystko wrócili w bezpieczne objęcia ciemności i będą mogli próbować dalej. Zostały im jeszcze dwie pary drzwi, tak?
Nie. Wcale nie. Miała już otworzyć usta, zasugerować Jiro, żeby wziął się za kolejne wrota, skoro tak dzielnie mu poszło z poprzednimi, gdy ziemia niebezpiecznie zadrżała. Obejrzała się na towarzyszących jej panów, jakby szukając potwierdzenia, że nie tylko ona to poczuła. I tak było już za późno na cokolwiek. Otaczające ich mary nie dodawały waloru do ogólnego obrazka, bolesne jęki odbijały się w głowie jak najgorszy koszmar. Cofnęła się o niecały krok, ręce wyciągając w stronę ramion Jiro I Norishige, szukając w nich stabilizacji. Niczego to zresztą nie zmieniło. Ziemia pękła pod stopami jak na zawołanie, a spomiędzy szpar wylęgło się coś jeszcze gorszego niż otaczające ich zewsząd ciała.
Wielkie, oślizgłe macki, które w mgnieniu oka dotarły do nóg, otaczając je z niespotykana siłą. Próba złapania równowagi na nic się nie zdała, gdy te pociągnęły ją na szybkie spotkanie twarzy z ziemią. Wytchnęła z siebie bolesny jęk, na chwilę zdusiło oddech. Poczuła, jak nosem poszła stróżka krwi. Raczej go nie złamała, ale impet z pewnością przebił jakieś naczynko.
I to wszystko nie było w tym najgorsze. Macki przesunęły się wyżej, objęły mocno w pasie, akurat w ten sposób, by zrobiło się jej niedobrze. Rozejrzała się w rosnącym przerażaniu na towarzyszy, którzy byli w identycznej sytuacji. Szybka kalkulacja na nic się nie zdała, nie zdała się próba odciągnięcia macek od siebie, bo te, jak na zawołanie, wbiły pod skórę cholerne żądła, idealnie w akompaniamencie jej bolesnego, zdławionego strachem krzyku.
- J-ji..jiro - słowa ledwo umknęły spomiędzy wykrzywionych w agonalnym wyrazie ust. Nieskrępowana ręka spróbowała sięgnąć w jego stronę. Matczyny instynkt chyba wziął górę.
Jakby miało to coś dać.

_____
wynik rzutu = -3....



The Mother Of Harlots And Abominations Of The Earth
Yōzei-Genji Madhuvathi

Hasegawa Jirō ubóstwia ten post.

Miyashita Ruuka

18/10/2022, 00:25
Co się stało, to się nie odstanie. Ciemnowłosy mógłby strzelić kilkukrotnie twarzodłoń, jednak to mogłoby tylko pobudzić niechciane migreny. Ze zrezygnowanym westchnieniem, dawny policjant ruszył w stronę wyjścia z parku. Zamieszanie z pewnością nie było czymś, co chciałby zostawić same sobie, jednak niekoniecznie miał co z tym zrobić. Nie rzuci kamieniem, nie dźgnie patykiem, a zbliżając się bliżej zostałby pożarty, jak cała reszta zebranych tu ludzi... i duchów. Kimkolwiek nie byli, najwyżej spyta się ich o wnętrze zjawy jeśli kiedykolwiek przyjdzie im się spotkać. O ile w ogóle przeżyją. A tak to może załapie się jeszcze na jakieś późne, nocne plotki w centrum miasta...

z/t?


Park centralny - Page 8 3TGCubZ
Miyashita Ruuka
Warui Shin'ya

19/10/2022, 01:43
Rzut (52 - 20 = 32) - niepowodzenie.

Ściana nagle zamieniła się miejscem z podłogą, jak tknięta palcem kostka domino, niwecząc wszystkie wersje stylowego pojawienia się w najbardziej odpowiednim do tego momencie. Warui zdążył postawić dwa chwiejne kroki, prezentując się wypisz wymaluj jak rezydent wszystkich barów po kolei, w ostatniej chwili łapiąc równowagę i cudem ratując i siebie, i swoją godność, przed bezsensownym upadkiem. Żołądek ścisnął się boleśnie na efekt statku na wzburzonym morzu, ale nawet jeżeli chciałby dla siebie pięć minut, by ogarnąć rozchwiany obraz, los miał dla niego inne plany. Gorsze. Nieznana siła szarpnęła go do przodu i na bok, niemal wrzucając na kogoś. Shin nie zdążył przyjrzeć się postaci, bo wzrok utkwił w długich blond włosach z kokardą, w falbaniastej sukience, butach lolity i ostatecznie...
Nawet wrzaski i wyzwiska nie były w stanie zmienić jego zaskoczenia w gniew. Wszystkie przekleństwa, pytania i brzydkie określenia cudzych matek utknęły w przełyku, niezdolne opuścić krtani. Dzisiejsza noc nagromadziła w sobie za dużo zwrotów akcji - od Shirshu wałęsającej się z nieznanym typem, przez Miyazuki poszukiwanej od niemal roku, aż po przebranego w dziewczęcy strój Minamoto. Ze wszystkich tych opcji ostatnia przebijała nawet konfrontację z yokai.
- Co ty tu robisz? - ledwo to wykrztusił, zbyt zszokowany, żeby zareagować na nadgorliwość swojego kontrahenta.
Warui pochylił się nieco, syknięciem chcąc zwrócić na siebie uwagę Enmy, choć prawdę mówiąc, otoczenie skutecznie ściągało na siebie reflektory. Ciężko się było połapać, objąć całość tego przedstawienia przy takim natężeniu bodźców - do których stale dochodziły nowe. Shin'ya miał wrażenie, że siedzi w słoiku pełnym gęstej melasy, atakowany przez zdecydowanie zbyt szybkie i zdecydowanie zbyt sprawne zwroty akcji. Za każdym razem, gdy próbował wykonać ruch, świat stawiał już trzy następne kroki, zostawiając go w tyle jak kulawe szczenię. I nawet jeżeli chciał się zorientować w sytuacji, rozgryzając obecność Minamoto w takim wydaniu, to lista priorytetów szybko mu się przetasowała.
Plecy rudowłosego wyprostowały się raptownie, twarz obróciła w kierunku postaci, na którą nieomal wpadł. Kojące nuty docierały też do niego; przesiąkał nimi subtelnie, ale bez żadnej opcji na obronę - jak materiał, który przypadkiem trafił na plamę wody, ciemniejąc z każdą sekundą. Może właśnie dzięki temu muzycznemu zabiegowi chaotycznie przewijające się przez głowę myśli zwolniły tempo...
... ale potem rozgorzało piekło.
Dookoła powyginane, ciemne kształty zamieniły się w mokry raj fetyszystów. Z gardła wyrwał mu się tylko bliżej nieartykułowalny bluzg, kiedy oślizgła tkanka oplotła jego dłoń, wspinając się wężowym ruchem ku przedramieniu, bicepsie... Wolną ręką sięgnął za siebie, do kieszeni, w której prócz komórki, drobnych i cuksa miętowego trzymał składany nóż.
Czy był sens walczyć z yokai?
Czując na torsie kolejną zaciskającą się mackę uznał, że nie było po co się licytować. Tu i teraz docierał do niego tylko słaby głos kogoś obcego
(kobiety?)
uderzenia upadających ciał, szelest szarpanych ubrań, szepty, mnóstwo szeptów, kojący dźwięk nucenia... nie było czasu się zastanawiać. Zamaszystym ruchem nadgarstka odkrył ostrze i wystosował cios - starając się trafić część jak najbardziej oddaloną od siebie, ale nie na tyle, by nie włożyć w to siły.
Warui Shin'ya
Fushima Jubilee Yago

19/10/2022, 12:43
rzut: 46 cry

Cóż, nie mogła powiedzieć, że był to najrozsądniejszy pomysł, na jaki mogła wpaść. Wszystkie akcje, również te nieprzemyślane, miały jednak swoje konsekwencje, a te jej kiepskich wyborów życiowych miały wkrótce ugryźć ją w tyłek.
Być może plan ten od samego początku skazany był na miażdżącą porażkę, być może był to skutek rozproszenia, kiedy nagle tuż obok nich rozległ się nieznajomy głos pochodzący od, jak się okazało, jednego z chodzących truposzy. Niezależnie od przyczyny, skutek był taki, iż nim kobieta zdołała przy niemym przyzwoleniu swojego partnera choćby porządnie się zamachnąć, cielsko gigantycznego yokai rozwarło się nagle, nie tylko uniemożliwiając jej planowany atak, ale grożąc pochłonięciem brunetki.
Poczuła nagłe szarpnięcie, gdy Nobuo, najwidoczniej dostrzegłszy zagrożenie szybciej, spróbował ją odciągnąć, lecz na niewiele się to zdało — ślizgi materiał wysunął się spomiędzy jego palców, pozostawiając krótkowłosą zdaną na samą siebie.
Nie posłuchała jednak mężczyzny w kwestii odrzucenia Kanabo, wiedząc, że w obecnej sytuacji na niewiele się to zda. Pozbawienie się jedynego oręża znajdując się wewnątrz potwora nie było na tyle kuszącą perspektywą, aby Yago miała zamiar zaryzykować.
Może, przy najgorszym obrocie wypadków, zjawa dostanie przynajmniej solidnej niestrawności po zeżarciu specjalnej broni.
Z tą myślą, nie mogąc zrobić już nic więcej, spojrzała, jak ciemna masa zakrywa za nią przejście.


Gdy z czwartą wiosną  szanse na pokój
W c i ą ż  s i ę  z n i k o m e  z d a w a ł y
Żołnierz wyciągnął  stosowne wnioski
I     p a d ł      n a     p o l u      c h w a ł y
voice || theme
Fushima Jubilee Yago
Saga-Genji Hayate

19/10/2022, 18:34
 Sól na podłodze, chaos w ich szeregach, z których i tak nie kojarzył nikogo. Jaka cholera w ogóle go podkusiła do tej nocnej przygody w parku? W dzień to chociaż mógłby wrzeszczeć o pomoc na całe gardło, to może by go nie zeżarto jak przystawkę, już pal licho alarmowanie wszystkich nadgorliwych egzorcystów w pobliżu. Tu też zresztą mu zagrożono, a potem sponiewierano jak szmatę do podłogi. Jeszcze potem w niego rzucili jakimś typem, kiedy zaczęła ich oblegać jakaś armia zombie. W takiej patologii to chyba jeszcze nigdy nie grał, chociaż z zombiakami miał doświadczenie.
 Te chyba tak samo nie miały mózgów, skoro uspokajająca aura, którą zaczął rozpościerać, z każdą falą coraz silniejsza, nie odniosła zamierzonego skutku. Właściwie Hayate nie był pewien czy yōkai nie zadziałał wręcz odwrotnie, sądząc po tym, co zaraz zaczęło wyłazić spod ich nóg. Nie przerwał nawet na chwilę śpiewu, wciąż uczepiony kurczowo myśli, że wreszcie zadziała. A jeśli nie na potwora, to na pozostałych, którzy jedno po drugim oplatani byli przez macki.
 Obserwował jak ze szczeliny wypełza jakieś obrzydlistwo i snuje mu się w pobliżu nóg. W pierwszym odruchu sprzedał jej kopa, ale potem druga złapała go za drugą nogę i tyle było z wojowania. Omal nie urwał w połowie linii, tym bardziej, kiedy jedna z oślizłych macek wpełzła mu pod rękaw i najwyraźniej nie chciała skończyć na ręce, bo poczuł ją aż na barku. Wzdrygnął się z obrzydzenia.
 – Nie pisałem się na hentai crossover – wplótł między wyśpiewywane frazy, dostosowując słowa do melodii na bieżąco, jakby właśnie tworzył kolejny utwór, który za parę miesięcy trafi do nowego albumu. Spróbował strzepnąć mackę z ramienia, ale ta w odwecie wbiła mu się gdzieś w pobliżu obojczyka, wysyłając bolesny sygnał do mózgu. Nie, żeby sado-maso go nie kręciło, ale jednak wolałby, żeby takie sprawy pozostawały za zamkniętymi drzwiami bez postronnych świadków. No i raczej wolałby być obmacywany przez kogoś innego niż demona z kosmatymi myślami i jakimś paskudztwem, którym smyrał swoich gości.
 Był na tej imprezie jeszcze mniej użyteczny niż przeciętny bard w DnD, ale robił co mógł, a mógł raczej niewiele. Wolną ręką zdzielił złożonym wachlarzem mackę po… macce, trochę na kształt pacnięcia niegrzecznego szczeniaczka gazetą za zmoczenie dywanu w salonie, ale zdecydowanie mocniej i z zamiarem potencjalnego skrzywdzenia. Powtórzył to, zamierzając zaciekle walczyć o swoje życie, a jednocześnie, być może nawet nie do końca świadomie, melodię wraz z aurą zmienił w coś, co nadawałoby się na soundtrack do walki z bossem.

Rzut: 44 (╯°□°)╯︵ ┻━┻
Użycie: Saimin-jutsu no miryoku, poziom 0
drugi post, aura pewności siebie i woli walki

Saga-Genji Hayate
Sponsored content
maj 2038 roku