ALWAYS TOGETHER - Page 2
Haraedo

Join the forum, it's quick and easy

Haraedo
Haraedo
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Minoru Yoshida
Pią 9 Gru - 21:53
First topic message reminder :

budowa
Theodore Lucas Hearth
17 lat || 175cm wzrostu || Szatyn || Brązowe oczy



  Na pierwszy rzut oka, Theodore wygląda na spokojną i poważną osobę. Zaczesane do tyłu włosy, wyprasowana koszula i wiecznie neutralny wyraz twarzy. W szkole względnie ignoruje życie towarzyskie by przerwy spędzać w bibliotece, z nosem w książce. Poza nią zajmuje się swoim rodzeństwem, sprzątając dom bądź gotując obiad przed powrotem rodziców z pracy. Każdą propozycję wyjścia na miasto ignoruje względem licznych obowiązków.
No, chyba, że propozycja pada od Felixa, jego przyjaciela dla którego zawsze znajdzie dobrą chwilę. To właśnie przy nim na świat wychodzi prawdziwy Theodore - pogodna, beztroska gaduła z ogromnymi pokładami energii. Znika koszula względem wygodnych koszulek z nadrukami i znoszonej bluzy, włosy tańczą swobodnie na wietrze, za to na wierzch wychodzą ambitne marzenia. Ponieważ młody Hearth o niczym nie marzy tak mocno jak studia pisarskie i doświadczenie ich w iście filmowym stylu. W akademiku, na tanim żarciu i pracą dorywczą gdzie zdecydowanie zbyt mało płacą.

— Najstarszy z piątki rodzeństwa, urodzony 16 Kwietnia. Poza nim jest jeszcze Hannah (15 lat), Jamie (11 lat) oraz bliźniaczki Yvonne i Trish (5 lat). Całą czwórką zajmuje się wprawnie odkąd tylko pamięta, czerpiąc dumę z bycia odpowiedzialnym, starszym bratem. Swoją troskliwość często przenosi również na przyjaciela.
— Amerykanin z krwi i kości, od paru pokoleń. Gdyby go naszło, zapewne mógłby wygrzebać jakieś ciekawe korzenie ale nie widzi w tym sensu. Mimo wszystko wyrobił sobie z czasem i zupełnie przypadkiem brytyjski akcent przez swoją obsesję zespołem Bastille.
— Nie lubi polegać na innych, dążąc do tego by być samowystarczalnym. Między innymi z tego właśnie powodu czuje się bardzo niekomfortowo za każdym razem gdy Felix próbuje za niego zapłacić. A jeśli już się na to zgodzi, namiętnie zapewnia, że zwróci całą kwotę.
— Raz popełnił błąd i zwinął ojcu papierosa by zaspokoić swą nastoletnią ciekawość. Tyle wystarczyło by wyrobił sobie nikotynowy nałóg który ciężko mu zaspokoić ze względu na swój wiek.
— Nie lubi gdy ktoś zdrabnia jego imię. Pozwala na to tylko rodzeństwu i Felixowi. O drugim imieniu już nie mówiąc i tylko przyjacielowi pozwala go używać, z przymrużeniem oka.
— Nie kryje się jakoś specjalnie ze swoją orientacją odkąd doszedł do wniosku, że jest gejem. Choć z drugiej strony nie ogłasza tego przy każdej możliwej okazji.


budowa
Felix "Say" Sawyer
18 lat || szare oczy || jasny blond || 188cm wzrostu || drobny percing na ciele || tatuaż na przedramieniu

Life is like a box of chocolates.
You never know what you’re going to get.




  Felix nie przejmuje się opinią publiczną. Jest bardzo pewną siebie osobą, lubiąca korzystać z życia pełnymi garściami. Organizacja u niego to podstawa i choć ma tendencję do wplątywania siebie w różne kłopoty, zawsze wychodzi z tego cało. Spokojny ekstrawertyk, który zawsze musi coś zobaczyć, coś zwiedzić i czegoś doświadczyć, przez co na wiele sobie pozwala, znający przy tym zdrowy rozsądek. Ma wielu znajomych, ale jedynym prawdziwym przyjacielem jest Theo, z którym trzyma się odkąd tylko pamięta. Troska przyjaciela bardzo często przekłada się na jego cięty charakter i uczciwie przy nim łagodnieje. Uwielbia widzieć Theo w prawdziwiej naturze, ponieważ wtedy jest w stanie wyciągnąć z niego jak najwięcej. Lubi też spokojną aurę przyjaciela, którą na co dzień otacza go w szkole, czując przy tym nieopisany spokój ducha.

✦ Ma młodszą siostrę w wieku 15 lat;
✦ Jest leworęczny;
✦ Regularnie farbuje włosy;
✦ Jest wielozadaniowy i nie ma problemu z podzielnością uwagi;
✦ Jest mieszanego pochodzenia. Po prababce, która wyszła za Amerykanina posiada azjatyckie rysy twarzy i urodę podobnie jak jego siostra;
✦ Ma fioła na punkcie nauki i przyszłościowo chciałby zostać naukowcem, który odkryje bakterię pożerającą plastik (zakładając, że w ich rzeczywistości nie została ona jeszcze odkryta);
✦ W tygodniu chodzi na treningi aikido, dodatkowo należy do szkolnej drużyny koszykowej, choć często zdarza mu się spóźniać na treningi ze względu na poświęcony czas, który oddaje nauce;
✦ W soboty chodzi do szkółki muzycznej, rozwijając swój talent wobec skrzypiec. Dodatkowo gra na gitarze elektrycznej oraz akustycznej. Ze śpiewem również radzi sobie nie najgorzej;
✦ Rok później rozpoczął naukę, w związku z czym rocznikowo jest starszy w klasie od pozostałych;
✦ Muzyka od zawsze go relaksuje. Jest to jego hobby, którego nie chciałby nigdy porzucić;
✦ Ma trochę wymagających, ale kochających rodziców. Również mu i siostrze dają wolną rękę do podejmowanych decyzji, uważając że człowiek inaczej nie nauczy się życia, nie podejmując złych lub dobrych wyborów. Często dają im rady, ale to od nich zależy, którą drogą tak naprawdę pójdą. Dzięki temu Felix z niczym nie kryje się i mówi im praktycznie o wszystkim;
✦ Czasami nie widzi świata poza swoim przyjacielem i jest w stanie dla niego zrobić bardzo wiele;
✦ Lubi stroić się, dbać o siebie i o swój komfort życia. Już teraz trzyma się wyznaczonych diet, regularnie ćwiczy, a także nie wstydzi się użyć kremu żeby zadbać o swoją cerę;
✦ Poza swoim przyjacielem bardzo lubi spędzać czas ze swoją siostrą, dzieląc z nią zainteresowania w stronę muzyki, gier na konsolę, PC czy VR oraz komiksów;
✦ Lubi social media, w związku z czym prowadzi Instagrama, na którym ma kilka tysięcy obserwujących. Jego siostra natomiast jest zagorzałą tik-tokerką, bawiąc się w cosplay, mając przy tym całkiem dobre powodzenie.


ALWAYS TOGETHER - Page 2 EHjauEm
Minoru Yoshida

Minoru Yoshida
Pią 9 Gru - 22:22
  — Nie, będziesz musiał cierpliwie czekać. Co to byłaby za niespodzianka jakbym powiedział Ci o niej teraz? — prychnął w krótkim niedowierzaniu nim całkowicie rozsiadli się na swoich miejscach. W zasadzie nigdy mu nie mówił, co dokładnie kupił. Dopiero w chwili wręczenia pamiątki zdradzał jej całą historię, pomysł kupna. Niektóre to zwykłe stójki, innymi chłopak mógł sobie przyozdobić ścianę nad łóżkiem, a jeszcze inne Felix robił ręcznie kiedy jego podróż na to pozwalała. Miał świadomość, że te ostatnie miały największe znaczenie dla chłopaka, ponieważ nie dość, że Say nie wydał na nie złamanego grosza, to w dodatku robią ją z myślą o nim samym. Pomimo tego, że blondyn jest tylko przyjacielem, czasem zastanawiał się, czy jego potencjalny facet nie będzie zazdrosny o ich relację. Felix nawet nie ukrywał się z tym, że momentami bywał zaborczy w stosunku do ich relacji i wymagał zdecydowanie zbyt dużo uwagi jak na relację typowo przyjacielską. Prawdopodobnie właśnie dlatego i Sawyer nie miał żadnej dziewczyny — żadna nie zgodzi się na to aby była na drugim miejscu.
Nim zrobił zdjęcie, roześmiał się do siebie, widząc wspaniałą postawę chłopaka. To racja, że za każdym razem ich zdjęcia wyglądały różnie, po perfekcyjny wkurw, aż po ogrom szczęścia.

  — Always — przyznał, puszczając mu zaczepne oczko, ale widząc jego zadowolenie, zmierzwił ten ostatni raz jego włosy ukryte pod warstwą kaptura i wziął się za opowiadanie przygód jakie go spotkały przez ten niecały miesiąc nieobecności.
  — Mhmm, to już — skomentował krótko kiedy udało mu się wybudzić go z tego uroczo głębokiego snu. W sumie mimo wszystko wyglądał na zadowolonego, że udało im się przespać całą trasę. Dzięki temu będą mogli przegadać większość, jak nie całą noc, dzieląc się najróżniejszymi plotkami, memami, oglądając jakieś głupoty na laptopie Fela, który ze sobą zabrał. Może zasięg im dopisze i dostęp do Internetu przez telefon będzie w miarę możliwy. Koniec końców miał mu do pokazania jeden mini serial, który nie do końca obejrzał na swoim wyjeździe.
  Niewiele później jako ostatni opuścili autokar. Odbębnili zbiórkę, dzięki której mogli nabrać tempa oraz pomaszerować w stronę domku, w którym znajdowała się recepcja. To właśnie tam sympatyczny, młody pan rozdawał klucze dla dzieciaków. Felix usłuchawszy się Theo, nabrał odpowiedniego tempa i przebił się przez tłum żerujących rówieśników na wypatrzone przez siebie pokoje. Sprytnie pozwolił chłopakowi prześlizgnąć się przez innych, wykorzystując jego niższy wzrost, gorąco trzymając za niego swoje blade kciuki. W taki sposób Luci wywalczył prawdopodobnie jeden z ostatnich kluczy do domku, w którym pomieszczą się jedynie dwie osoby.
Pełen dumy, rzucił się na przyjaciela, targając jego włosy do jeszcze większego nieładu.
  — Ha, wiedziałem że Ci się uda! — pochwalił go z ogromem determinacji, wystawiając w jego stronę dłoń aby móc przybić mu piątkę. Jakaś dziewczyna próbowała podbić do nich, ale Fel bardzo szybko zignorował jej wysiłki, odwracając kumpla w stronę wyjścia. Najpierw odebrali bagaże, a później swoje kroki skierowali na ozdobioną kamyczkami ścieżkę w poszukiwaniu swojego domku, póki co będąc jak najdalej od towarzystwa innych. Jutro pewnie będzie słyszał od innych znajomych, że dziś zachowywał się niczym dupek, ale w tym momencie nieszczególnie go to obchodziło.
  — To chyba nasz — rzucił, wskazując w stronę domku z pięknym widokiem na samo jezioro, a upewniwszy się na nim cyfrę, zerknął na trzymany klucz przez przyjaciela — Tak, zdecydowanie to nasz. Ale zajebiście! — odparł pełen entuzjazmu, czując że właśnie w tym momencie wygrali na loterii. Nie dość, że mieli bardzo blisko do jeziora, to w dodatku przez mały taras dało się zawiesić oko na całkiem niezłym krajobrazie. Felix z naturą był zgodny. Lubił ją, o nią dbać oraz przyglądać się wszelakim widokom. Bardzo sobie cenił takie miejsca, co dało się zauważyć po jego Instagramie, gdzie miał pełno zdjęć tego pokroju. Prawdopodobnie i stąd wrzuci jakiegoś posta po powrocie.
  — Chodź, szybko trzeba zobaczyć jak wygląda w środku — rzucił zbyt podekscytowany aby myśleć racjonalnie, dlatego biorąc walizkę Theo, praktycznie biegiem ruszył w kierunku drzwi. Młody mężczyzna dużo ćwiczył, więc nie było to dla niego większym problemem. Może trochę bardziej się zmacha, ale kondycja trzymała się go.


ALWAYS TOGETHER - Page 2 EHjauEm
Minoru Yoshida
Miyasaki Haruo

Pią 9 Gru - 22:24
  Wróciwszy do przyjaciela uniósł rękę wysoko ponad głowę, zaciskając w pięści niepozorny kluczyk, z tryumfem wypisanym na twarzy. Uśmiechnął się niczym cwany, zadowolony kocur, pozwlając by Felix zrobił mu jeszcze większe siano na głowie. Tak jakby nie był już wystarczająco potargany po przespaniu długiej podróży z kapturem na głowie.
  — Śmiałbyś wątpić — prychnął, urażony samą myślą, że starszy chłopak mógł wątpić w powodzenie misji klucz. Wsunął palec w metalowe kółko łączące kluczyk z breloczkiem jakby chciał się w ten sposób upewnić, że go nie straci w drodze po bagaże. — Ten tydzień jest nasz!
  Nawet wrogie spojrzenie zniecierpliwionego kierowcy nie zepsuło dobrego humoru Theodorowi. Napracował się przez całe wakacje dla tego wyjazdu. Musiało być idealnie, nie było innej opcji. Zwłaszcza, że poza czasem rozłąki musiał zrekompensować przyjacielowi nieobecność podczas urodzin. Wiedział już nawet jak, pozostało mieć nadzieję, że pogoda nie pokrzyżuje im planów. No i że solenizantowi się spodoba. Pochłonięty tymi myślami nawet nie zorientował się kiedy doszli pod odpowiedni domek z przybitą do drzwi parą jedynek. Symbolicznie, wspaniale pasując do tymczasowych lokatorów.
  — Oohh, te widoki są boskie — dorzucił swoje trzy grosze, podzielając opinię blondyna. Trafiło im się zajebiście, co według Hearth'a dobrze wróżyło całemu tygodniowi. Skoro początek był dobry, dalej może być już tylko lepiej, prawda?
  Nie trzeba było mu drugi raz powtarzać. Pewnym, szybkim krokiem pokonał taras, wsunął kluczyk w zamek, przekręcił i tym oto sposobem drzwi stanęły przed nimi otworem. Walizkę polecił zostawić tuż za progiem, plecak odkładając zaraz obok, chcąc najpierw sprawdzić, czy w środku domek był równie czarujący co z zewnątrz. Wnętrze utrzymane było w stylu rustykalnym, pasującym do atmosfery całego miejsca. Wkroczyli prosto do niewielkiego salonu z aneksem kuchennym, bardziej pasującym do przygotowania drobnych przekąsek i odgrzewania jedzenia niż gotowania wymyślnych posiłków. Po lewej od drzwi wejściowych znajdowały się niemal identyczne, prowadzące zapewne do sypialni. W tym pomieszczeniu czekały na nich dwa łóżka jednoosobowe.
  — Co myślisz o tym by je zsunąć?— zasugerował, uważając, że będzie tak więcej miejsca na wygodne ułożenie się do filmu, gier czy też po prostu rozmów. Przy kimś innym byłaby to zapewne krępująca myśl ale przy Felixie? Nic nadzwyczajnego. Na pewno nie byłby to pierwszy raz na takie noclegowanie. Oczywiście i bez tego się obejdzie, mogą zadecydować później. Pozostawiało to ostatnie drzwi, te w sypialni za którymi musiała być łazienka. — Mam nadzieję, że jest wanna.
  Ostatnie drzwi zostały pchnięte i okazało się, że owszem, była wanna z natryskiem. Chyba jak nigdy docenił ich szkołę. Mogła nie być najlepszą w kraju ale trzeba było przyznać personelowi, że nic nie było robione na odwal. To wszystko sprawiało, że Theodore wyglądał jakby gwiazdka nadeszła o pół roku wcześniej. Jak na razie lepiej być nie mogło, wszystko przechodziło jego najśmielsze oczekiwania. Aż zaciekawiło go czy na Sawyerze to wszystko robiło podobne wrażenie.
  — Mógłbym tu chyba zostać już na stałe — oznajmił, szybko wracając po swój bagaż by przeciągnąć go do sypialni. Bez zwlekania otworzył ją by wygrzebać ręcznik i ciuchy na zmianę. Po długiej podróży potrzebował się odświeżyć. Blondynowi mogła przy tym mignąć butelka taniego wina i dwie paczki fajek które musiał zwinąć pokryjomu z pracy. Oczywiście zapłacił za wszystko, łamiąc jedynie zakaz sprzedaży alkoholu i papierosów nieletnim. Starannie zapakowany prezent również się znalazł.
  — Idę pierwszy, muszę po tym spaniu przynajmniej zęby umyć — z tymi słowami zamknął się w małym pomieszczeniu. Dłuższa kąpiel kusiła ale na nią nie było jeszcze szans. Wiedział, że Felix mu nie pozwoli zamyknąć się w łazience przed nacieszeniem się wzajemnie swoją obecnością. Z resztą, sam by się zbytnio niecierpliwił. Skończyło się więc na szybkim prysznicu i umyciu zębów. Zajęło mu to do kupy jakieś dziesięć minut po których wyszedł w samych spodniach dresowych i zwiniętym ręczniku zarzuconym na ramiona. — Od razu lepiej. Teraz mogę leniwić się paskudnie przez resztę dnia.
Miyasaki Haruo
Minoru Yoshida
Pią 9 Gru - 22:24
  Do drewnianego domku wszedł zaraz po tym jak drzwi zostały przed nim otworzone. Skinął głową na drobne polecenie, póki co rzeczywiście zostawiając walizki we wskazane miejsce. Z uśmiechem na ustach pomaszerował w głąb pomieszczenia, ciekawskim spojrzeniem zerkając to tu, to tam. Musiał przyznać, że domek idealnie oddawał klimat całego wyjazdu. Była możliwość odgrzania sobie drobnego jedzenia, chociaż i tak w ofercie jest stołówka, na której będą posilać się każdego dnia. Mimo wszystko całe wnętrze nie imponowało go aż tak bardzo jak Theodore. Raczej bardziej cieszył się z jego błyszczących oczu i ogólnej satysfakcji, aniżeli z wynajętego domku. Nie dało się zaprzeczyć, że Felix miewał dużo lepszy standard od tego co zostało tu zaprezentowane, ale jak to ładnie mówią — jaka cena, taka jakość. Chociaż i tak wyszedł z podziwu, że z salonu nie zrobili także i sypialni, a stanowiła całkowicie oddzielne pomieszczenie.
  — Właśnie miałem to samo sugerować — przyznał chłopak, wspierając się o framugę kiedy przelotnie rejestrował pomieszczenie, w którym mieli spać.
  — I co, jest? — dopytał kiedy wzrokiem odprowadził przyjaciela w stronę łazienki, z tej perspektywy nie widząc jej wnętrza. Szybko doczekał się jednoznacznej odpowiedzi, na co przytaknął głową w zadowoleniu. On także planował wziął sobie chociaż jedną, długą kąpiel, więc bardzo dobrze złożyło się, że nie skończyli z samym prysznicem. Ciekawe, czy pozostałe domki również były w taki sposób wyposażone czy znacznie różniły się swoim standardem.
  Na jego słowa zaśmiał się gardłowo, odbijając się od framugi, aby zrobić mu przejście kiedy szedł z walizką. Z czystej ciekawości kątem oka zerkał, co tam interesującego zapakował prócz samych ubrań na zmianę. Oczywiście dostrzegł już jakieś smaczki w postaci wina oraz papierosów, które i jemu zdarzyło się popalać kiedy więcej napije się. W chwili kiedy zauważył prezent, minimalnie uśmiechnął się do siebie, tym samym odwracając wzrok aby nie być już bardziej wścibski.
  — To co byś powiedział na widok miejsc, w których potrafiłem nocować miesiącami — zażartował, chociaż prawdą jest, że standardowi niekiedy ciężko było dorównać w stosunku do willi, w której mieszkał z rodziną. Jacuzzi, basen, mała siłownia i oczywiście 80% jego domu miał nowoczesny standard.
  — Jasne — przytaknął na jego słowa, a kiedy tylko chłopak całkowicie zniknął w łazience, Felix odetchnął, idąc po swoją walizkę. Przez te 10 minut pozwolił złączyć od razu łóżka, gdzie jednogłośnie zgodzili się na ten pomysł. Również przygotował sobie ręcznik i kosmetyki, aby pójść się odświeżyć tuż po tym jak zrobi to chłopak.
Zerknął zza siebie kiedy Theo opuścił pomieszczenie, uśmiechając się na jego słowa.
  — No nie wiem czy nasza wychowawczyni nam na to pozwoli. Dzisiaj jest coś zaplanowane, w ogóle trzeba spojrzeć na ten cały plan tygodnia. Ale noc jest nasza — przyznał, wystawiając mu żółwika do przybicia kiedy mijał go w drodze do łazienki.
  On również nie spędził tam nie wiadomo ile czasu. Po 15 minutach wyszedł odświeżony, również póki co nie wkładając na siebie bokserki, która ładnie podkreśliłaby jego mięśnie. Tymczasem bez wstydu pokazał swoje ładnie zadbane ciało — długo mu zajęło aby dotrzeć do takiej formy, ale oczywiście zawsze znajdą się zwolennicy, którzy będą mówić, że to kwestia genów. Oczywiście na tyłku miał założone spodnie, dokładnie te same, w których był w drodze. Wiedział, że będą jeszcze wychodzić, więc nie było sensu ubierać czystego ubrania, które po chwili będą musieli zmienić.
  — I co, zerknąłeś na ten cały plan? — zagaił, sprawnym ruchem przecierając ręcznikiem mokre włosy.


ALWAYS TOGETHER - Page 2 EHjauEm
Minoru Yoshida
Miyasaki Haruo

Pią 9 Gru - 22:26
Spojrzał na Felixa znad walizki roziskrzonym wzrokiem. W sumie to czego on się tu spodziewał gdy ich mały domek wakacyjny bladł już przy jego stałym miejscu zamieszkania. Szatyn do tej pory potrafił zbierać szczękę z podłogi przy każdych odwiedzinach w imponującej willi a znali się przecież kupę lat. Do tego stopnia, że przy początkach ich znajomości Theodorowi było głupio zapraszać przyjaciela do siebie. Dom może i był spory ale przy rozmiarze rodziny Hearth szybko robiło się ciasno. O prywatności już nie mówiąc i chyba właśnie to najbardziej go jarało. Bez rodzeństwa, bez rodziców. Tylko oni i dobra zabawa.
  — Zemdlałbym z zachwytu — odpowiedział poważnie, bez mrugnięcia okiem. Nie miał w to najmniejszej wątpliwości. Przy wakacjach w stylu Sawyerów potrzebowałby całego dodatkowego dnia by dojść do siebie i przełknąć zachwyt najdrobniejszym szczegółem. Był to kolejny powód przez który odmawiał ofert wybrania się z nimi. Głupio byłoby mu zachwycać się wszystkimi nowościami, dla reszty nie będącymi niczym szczególnym. Oczywiście nie przy Felixie a bardziej przy jego rodzicach i siostrze. Aż po powrocie z łazienki zagryzł wargę, zerkając w stronę swojej walizki gdzie spoczywał prezent, pieczołowicie owinięty w błękitny papier. Miał nadzieję, że dobrze wybrał.
  Odgonił niechciane myśli, wygrzebał z plecakiem zeszyt z wklejonym w środku planem i zaległ wygodnie w poprzek złączonych łóżek. Zapowiadało się ciekawie. Jak nic prawie co wieczór będą wracać wykończeni, bez sił na cokolwiek.
  — Zeknąłem — potwierdził, wymachując w powietrzu zeszytem. -Dzisiaj mamy spokój do wieczora by odpocząć po podróży. Po kolacji ma być małe ognisko z s'more na deser by mogli nas poinformować dokładniej o tym czego się spodziewać.
  Poklepał miejsce obok siebie zapraszającym gestem. To znaczyło, że do kolacji mogli nadrabiać stracony czas. Pierwszego dnia nie miał ochoty zwiedzać, potrzebował chwili sam na sam by nacieszyć się obecnością przyjaciela. Tym razem to Theodore opowiadał o ostatnich tygodniach - śmiesznych sytuacjach w pracy, wygłupów między rodzeństwem i wszystkim innym co mu ślina przyniosła na język. Przy zbliżającej się kolacji, szatyn zniknął znów w łazience chcąc ubrać na siebie coś odpowiedniejszego.
  Przy ognisku, podczas gdy Hearth opychał się piankami zapoznali się z dokładniejszym planem na najbliższe dni. Jutro czekała ich wycieczka po ośrodku i zajęcia na miejscu. Musieli się więc pozbierać wcześniej rano, ku niezadowoleniu prawie całej grupy. Za to na koniec dnia mogli się pochwalić zapoznaniem z podstawami przetrwania w dziczy i doświadczeniem spływu kajakami pobliską rzeką. Przy tym Theodore nie mógł się powstrzymać przed wypchnięciem blondyna do zimnej wody. Skończyło się na tym, że obaj wracali cali zmoczeni.
  
  — Nie rozleniwiaj się jeszcze za bardzo, wychodzimi za godzinę — ostrzegł przyjaciela, z satysfakcją notując, że na niebie nie było nawet jednej chmurki. W sam raz. Wygrzebał z walizki co potrzebował; Prezent, wino na które niewątpliwie będą niedługo narzekać i paczkę papierosów. Z salonu porwał jeszcze leżący na kanapie koc. -Nie jęcz. Idziemy, będzie warto.
  Dojście w odpowiednie miejsce zajeło im niecałe dziesięć minut. Rozłożył koc na niewielkim wzgórzu skąd mieli świetny widok na jezioro i zbiorowisko pobliskich domków. Siedząc już na ziemi wręczył Felixowi prezent, wykorzystując telefon jako tymczasowe światło. W pudełku leżała rozwinięta płasko mapa świata na grubym papierze. Jedna z tych z których można było zdrapać zewnętrzną warstwę by oznaczyć kraje jakie się zwiedziło.
  — Stwierdziłem, że skoro tyle podróżujesz, przyda ci się coś do zwizualizowania gdzie cię jeszcze nie było. Jest magnetyczna więc jak już zaczniemy razem zwiedzać, będziesz mógł doczepić magnesy albo jakieś inne pierdółki by zaznaczyć gdzie byliśmy razem — wyjaśnił, z przygryzioną lekko wargą. Tłumaczyło to obecność małej flagi Ameryki, takiej którą kupuje się jako tandetną pamiątkę dla przyjaciół bądź rodziny. Theodore uważał, że miało to swój urok. W środku był jeszcze album na zdjęcia. Pusty, jeśli nie liczyło się podpisu na pierwszej stronie z datami ich aktualnego wyjazdu oraz adresem i nazwą miejsca. Na swój sposób obietnica, że jeszcze zwiedzą razem świat.
  — A teraz patrz — wyłaczył funkcję latarki w telefonie by wskazać na niebo. Wystarczyła minuta, może dwie by czarne niebo przecięły pierwsze linię światła, spadające gwiazdy.

_________________________________________
ALWAYS TOGETHER - Page 2 D55f848a053ebb1da028474b9c12e33d08ed623b
_________________________________________
Miyasaki Haruo
Minoru Yoshida
Pią 9 Gru - 22:34
  Nie chciał psuć zapału chłopaka, dlatego w miarę możliwości starał się emanować dobrą energią. To nie tak, że nie cieszył się na to miejsce — jego radość w tym momencie była przeogromna, a to wszystko dzięki myślom, w których w końcu z przyjacielem będzie mógł spędzić więcej czasu sam na sam. Czy to z grupą znajomych czy na zabawach, ale bez rodziny, która bywała kochana, ale niekiedy i irytująca.
  — Bez przesady, aż taki miękki to nie jesteś — zaprzeczył jego powadze, mając trochę wątpliwości wobec takiego zachowania. Wiedział, że Theo jeśli tego chce to potrafi być naprawdę charakterny. Niejednokrotnie przegrał z nim spór, poddając się całkowicie argumentacji oraz wyjątkowo dojrzałego myślenia. Bywał u niego niejednokrotnie, ponieważ mimo wszystko ze względu na luźną przestrzeń, częściej przesiadują w domu Felixa, a mimo to nie zemdlał. Ciekawe jak zachowa się w chwili kiedy razem zamieszkają na studiach? Jego rodzice zamierzali kupić mu większe mieszkanie, ponieważ z góry zakładali, że i Theo zamieszka wraz z ich pierworodnym.
Może ten wyjazd to będzie odpowiedni czas aby poruszyć ten temat?
  — A jednak? Nie spodziewałbym się tego po niej — przyznał szczerze, siadając tuż obok chłopaka, przez kark zarzucając sobie wilgotny ręcznik — To prawie noc jest nasza — zażartował, wiedząc że sporo czasu może zejść na ognisku, zważywszy na to że wtedy nie będzie mógł tak po prostu zignorować ludzi, którzy tam będą. Siłą rzeczy będzie musiał się z nimi zintegrować i poopowiadać swoje przygody, ale nie tak dokładnie jak Theo.
  Czas, który poświęcił dla przyjaciela minął błyskawicznie. Śmiechów i żartów nie było końca, a też bardzo lubił słuchać o tym, o czym opowiadał Theodore. Ostatecznie nadeszła chwila, w której razem musieli przygotować się na wyjście. Felixowi klasycznie zajęło to ciut dłużej, chcąc dobrze wyglądać pośród ludzi, którzy złapali go na dłuższą rozmowę, siłą rzeczy na chwilę kradnąc go wyłącznie dla siebie. Przy ognisku i tak usiadł przy Lucim, oszczędzając się w piankach. Wyjazd wyjazdem, ale wciąż starał się dbać o trochę bardziej zdrowsze odżywianie. Mimo wszystko nie mógł powstrzymać się od cichego śmiechu, kiedy to Theo zrobił się piankowy wąs. Plan natomiast wydawał się być ciekawy, dla niego poranna pora nie była aż tak odrażająca, chociaż na pewno będzie czuł się zmęczony ponieważ siłą rzeczy zarwie nockę z przyjacielem. Poranne bieganie zastąpił wycieczką i zabawami, natomiast na koniec dnia czekała ich ciężka przeprawa kajakami, gdzie co rusz drażnił się z Theo, próbując przewrócić kajak wraz z nimi. Pewnie dlatego na sam koniec skończył w wodzie, ale nie będąc mu dłużnym, szybko go pociągnął za sobą. Kątem oka widział jak wychowawczyni zrobiła im kilka zdjęć na pamiątkę.
  — Chyba nie wiesz do kogo mówisz — obruszył się na lekkie oszczerstwo o rozleniwieniu jako że tylko na chwilę rozłożył się na kanapie. Z ich dwójki to nie on nie miał wyrobionej kondycji, więc podziwiał, że po tak intensywnym dniu to Theodore nie jęczał na zakwasy i brak sił.
  — Przecież nie jęczę, chyba że w Twojej głowie — odparł, całkiem świadomie dwuznacznie, ponieważ nie robił nic, co by spowolniło wszystko co miał zaplanowane chłopak.
  W taki sposób opuścili swój domek, a Felix grzecznie szedł tuż przy chłopaku, nie wiedząc czego oczekiwać i co miał w planach. Domyślał się, że to miało związek z jego urodzinami, dziwne byłoby gdyby Theo niczego nie wymyślił, nawet gdyby prosił aby niczego nie robił.
  Chwilę później znaleźli się na miejscu, a młodzieniec pomógł mu rozłożyć koc. Mimo wszystko na moment zawiesił się na ogólnym widoku przed sobą, gdzie od tafli jeziora odbijało się światło księżyca, a z oddali widoczna była masa domków, które ładnie zgrywały się z całym kontrastem. Dopiero tej chwili usiadł tuż obok przyjaciela, spoglądając na niego z widocznym uśmiechem.
Podobało mu się tu.
  Jednak to nie miał być koniec niespodzianki. Już jakiś czas widział w dłoni starannie zapakowany prezent, na który starał się nie patrzeć nazbyt często. Ciekawość zżerała go od środka, co takiego wymyślił Theo. Zawsze starał się z całego serca i lubił od niego dostawać upominki, które miały dla niego bardzo cenną wartość. Kiedy już nadszedł czas, niczym zniecierpliwione dziecko chwycił w dłonie pudełko, a prowizoryczne światło oświetliło mapkę, która stanowiła dla niego prezent. Dodatkowo słowa, które wypowiedział chłopak spowodowały, że Felixowi zaświeciły się oczy od szczęścia, a lekki uśmiech na twarzy stał się jeszcze bardziej szerszy, mimowolnie okazując swoją radość na to wszystko.
  — O rany, jesteś niesamowity. Ten prezent jest bardziej niż zajebisty — wyszczerzył się do niego, szybko zgarniając go do siebie ramieniem aby móc z całej siły uściskać drobne ciało — Po prostu brakuje mi słów. I jeszcze na magnesy! Nasze magnesy! I ten album! — zaczął się ekscytować, usilnie nie chcąc wypuścić go z mocnego uścisku. W tym samym czasie światło z telefonu zniknęło, a swój wzrok skierował w stronę zjawiska meteorycznego. Automatycznie uścisk blondyna stał się luźniejszy, a na dłuższy moment odcięło mu mowę.
  — Kuurwa, Luci — rzucił po dłuższej chwili, naprawdę nie wiedząc jak na to wszystko miał zareagować — Dawaj pyska! — dodał nagle i niespodziewanie przyciągnął go do siebie, dając mu solidnego glonojada w policzek, chociaż niewiele brakowało od tego aby rzeczywiście pocałował go w usta — Stary, dziękuję Ci. Nie mogę doczekać się aż rzeczywiście zaczniemy razem zwiedzać, a ten album, ta mapa... — urwał, zagryzając wargę w zauważalnej radości. Nie kończąc zdania do rąk wziął album i pomimo tego, że był pusty, a w tej ciemności niewiele widział, przeglądał go, wizualizując sobie pierwsze zdjęcia, które przez te dni zdążyli sobie zrobić.


ALWAYS TOGETHER - Page 2 EHjauEm
Minoru Yoshida
Miyasaki Haruo

Pią 9 Gru - 22:36
Dobrze, może nieco przesadzał. Zapewne obyłoby się bez mdlenia ale na pewno byłby nerwowy i zżerany przez wyrzuty sumienia. Głupota, państwo Sawyer nie raz zapewniali go, że to żaden problem i chętnie zabiorą przyjaciela syna bez najmniejszych haczyków. Niestety, Theodore był podatny na stres, dodatkowo nasilany bujną wyobraźnią i potrzebą przeanalizowania wszystkiego w głowie po kilka razy. Sprawy finansowe były sporym czynnikiem, nawet jeśli nie jedynym. Inaczej już nie umiał, mając czwórkę rodzeństwa na głowie i sporo obowiązków jak na nastolatka, które brał na siebie bez słowa sprzeciwu by odciążyć rodziców. Z czasem zaczęło się to przenosić na drobiazgi, jak naprzykład wybranie odpowiedniego prezentu na osiemnastkę przyjaciela.
  Z przygryzioną wargą wpatrywał się blondyna oczekując reakcji na zawartość pudełka. Sposoba się czy może jednak Theodore nieco się wygłupił ze swoim pomysłem? A może zostanie to źle zinterpretowane? To nie tak, że nagle mu się odwidziało i planował uszczuplać rodzinę chłopaka z kasy. Ta szkolna wycieczka którą dał radę opłacić w zupełności sam zainspirowała go do podobnych wypadów już tylko we dwójkę, na własnych zasadach. Oczywiście nie będzie to od razu niewiadomo coś, ale gdzieś trzeba zacząć.
  — Złamiesz mnie — stęknął, porwany w uścisk wyciskający wszelkie powietrze z płuc. Zaparł się nieco o ramiona Felixa, chyba głównie z zasady skoro uśmiech na twarzy świadczył, że tak naprawdę wcale mu to nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie, ten jeden gest rozwiał wszelkie obawy kłębiące się pod ciemną czupryną.
  Wciąż w silnym uścisku, całe szczęście już nie miażdżącym bo przecież musiał oddychać, zadarł głowę. Przez niesamowity widok i jemu zabrakło słów. Wyszło jeszcze lepiej niż się spodziewał, dzięki ich lokacji bez zbędnych świateł latarnii ulicznych, czy też tego bijącego z okien licznych domów. Z zachwytu wyrwało go dopiero mocne pociągnięcie i siarczysty pocałunek w polik. Nie spodziewał się tak nagłego ruchu na tyle by Sawyer wyrwał z gardła szatyna dziwny dźwięk, gdzieś pomiędzy zduszonym okrzykiem a mało męskim jękiem sprzeciwu.
  — Wszystkiego najlepszego, wariacie — zaśmiał się i tym razem to on uścisnął mocno towarzysza. Wykorzystał okazję i zmierzwił mu również włosy, nawet jeśli nie zrobiło to najmniejszej różnicy przez ich długość. Wyplątał się z uścisku by w zamian usiąść wygodnie na kocu i wesprzeć się o umięśnione ramię.
  — Ah, i nie zapomnij o urodzinowym życzeniu na spadającą gwiazdę. Może przyniesie ci dziewczynę która da radę się nieco dłużej utrzymać — przypomniał mu w uszczypliwym żarcie, bo świeczek i tortu nie miał. Ze względu na zależność od pogody, przywożenie wrażliwych na temperaturę łakoci nie wchodziło w grę. Chociaż...
  — O, albo czekaj — natchnięty kolejnym pomysłem wygrzebał z kieszeni paczkę fajek i zapałki. W pierwszej kolejności wyjął papierosa, wsuwając go między wargi i odpalając jedną z zapałek. Ten sam płąnący kawałek drewa podsunął Felixowi na bezpieczną odlegość. — Dmuchaj na szczęście.
  Może trochę naciągane ale przecież zapałce nie było daleko do świeczki. Gest się liczy czy coś w tym kierunku. Mając ten jeden powód do drobnego stresu z głowy mógł się w pełni odprężyć. Niespodzianka wypaliła, Sawyerowi spodobał się prezent więc Theodore z satysfakcją położył się płasko na plecach. Głowę wcisnął na udo blondyna, robiąc sobie z niego poduszkę. Z tej pozycji podziwiał skrzące się niebo, wypuszczając z ust siwe obłoki dymu, pilnując tylko by nie leciały one Felixowi prosto w twarz.
  — Wino jest tanie, paskudne i zapewne nieprzyjemnie ciepłe, więc nie krępuj się. Schłodzenie i tak nic by go nie uratowało — oznajmił z zaczepnym uśmiechem, gestem dłoni wskazując na leżącą w zasięgu ręki butelkę. Nic innego nie udało mu się zwinąć bez ryzykowania, że zostanie nakrytym.
Miyasaki Haruo
Minoru Yoshida
Pią 9 Gru - 22:37
  Dla Felixa wiele znaczył ten prezent. Nie oczekiwał, że od razu Theodore zacznie z nim i jego rodziną jeździć na drugi koniec świata, ale miał już pewność tego, że kiedy zakończą liceum, chłopak może być bardziej przychylny na różnego rodzaju wycieczki. Z początku do innych Stanów, aby ostatecznie skończyć w jakieś Europie czy Azji — ta wizja cieszyła go bardziej niż cokolwiek innego, ponieważ bardzo chciał mieć wspomnienia ze wspólnych wyjazdów, a Theo zrobił wszystko co mógł, aby one jak najdłużej przetrwały w jego pamięci. Ten album i ta obietnica w postaci słów oraz mapy stały się na to żywym dowodem. Felix był wniebowzięty, co dało się zauważyć po jego reakcji, której nawet nie potrafił jakkolwiek powstrzymać. Uśmiech cisnął mu się na usta, a delikatne rumieńce dawały o sobie znać. Całą, pozytywną energię i emocje musiał przelać na uścisk, który z pewnością wyraził więcej niż tona słów, które cisnęły mu się na usta.
  — Trudno, będziesz złamany — wyznał, ponieważ w tym momencie bardzo potrzebował przekazać mu w ten sposób to co czuł. Zresztą, uściski i wszelakiego rodzaju przytulanie w ich przypadku są czymś na porządku dziennym. Ślinienie własnych policzków także. Jego uśmiech tylko potwierdzał go w tym, że nie przeszkadzało mu to tak samo jak Felixowi.
  Po krótkim zamachu na polik i wymianie uścisków, puścił ciało chłopaka, oddając mu swobodę ruchu. Z westchnieniem pełnego oczarowania obserwował spadające gwiazdy, doskonale wiedząc że ten dzień na zawsze zapadnie mu w pamięci. Niby nie było to nic wielkiego, ale jednak na blondynie robiło to ogromne wrażenie. Nawet nie wiedział kiedy mimowolnie objął chłopaka ramieniem, z lekkim uśmiechem obserwując widok tak niesamowity, że aż zapierało dech w piersi.
  — Urodzinowym życzeniu mówisz? — mruknął w zastanowieniu bardziej do siebie, dumając nad tym, co mogłoby stać się jego tegorocznym życzeniem. Chociaż słysząc dalszą część zdania od Theo, Say prychnął pod nosem, kręcąc na to głową. Szczerze mówiąc byłoby to ostatnie czego chciałby sobie życzyć. Nieszczególnie zależało mu na znalezieniu miłości życia. Dobrze byłoby takową kiedyś spotkać, ale na chwilę obecną nie widział siebie w roli idealnego chłopaka.
  — Mmm? — spytał zaciekawiony, spoglądając na niego kątem oka, tylko na chwilę odrywając wzrok od rozświetlonego nieba. Z początku zmarszczył brwi na to, co kombinował chłopak, nie do końca chcąc połączyć kropki w sensowną całość. Dopiero później zrozumiał jego cały koncept, na co krótko zaśmiał się do siebie. Nie wahał się nawet przez sekundę, ponieważ jego życzenie od dłuższej chwili wisiało w powietrzu, zniecierpliwione chwilą oczekiwania. Po nabraniu w płuca powietrza, dmuchnął w zapaloną zapałkę, uważając przy tym na palce Theo — jeszcze brakowało tego aby poparzył swojego BFF.
  — Dmuchnąłem — odparł z szerokim uśmiechem, tym samym spoglądając na przyjaciela. Oczywiście niemożliwym było wyciągnięcie od Felixa życzenia, o którym sobie pomyślał. Ostatecznie zależało mu na tym, aby zostało spełnione, a przecież jak wszystko wypapla, to cały urok tej chwili przepadnie.
  Usiadł więc wygodniej, z tyłu wspierając się dłońmi, a przyjemny ciężar ciała w ogóle mu nie przeszkadzał, tak samo jak dym, który ulatywał z papierosa.  
  — A tam pierdolisz, dawaj je — rzucił, wykorzystując swoje długie ciało, w tym ręce i udało mu się sięgnąć po butelkę, którą jakimś cudem Theo zwinął ze swojej pracy. Felix szybko je otworzył, ponieważ urok tanich win jest taki, że nie posiadały korka, a kiepskiej jakości nakrętkę. Chłopak nawet nie zamierzał tego wąchać — przechylił butelkę, przykładając dziubek do ust i upił pierwszy, całkiem sporawy łyk czerwonej cieczy. Po chwili dało się zauważyć skrzywioną minę na twarzy Felixa i ogólne zniesmaczenie.
  — O kurwa, jakie niedobre — rzucił, mimo wszystko podając butelkę alkoholu dalej, prosto do rąk Theo. Nieważne jak niedobre, ważne że posiadało procenty.
  I w taki sposób minął im ten czas; na rozmowach, na połapaniu papierosach oraz piciu. Trochę obgadali ludzi z klasy, trochę pośmiali się z dotychczasowej wycieczki, a trochę powyobrażali sobie jak to razem podróżują po świecie, zwiedzając najciekawsze kątki świata. Czas mijał, a wraz z nim skończył się im jedyny alkohol, który pomimo mniejszych procentów całkiem dobrze zadziałał na wesołe nastroje chłopaków. Felix nie krył się z tym, że posiadał słabą głowę do alkoholu i po paru szotach był już w innym wymiarze.
  — Mmh, alkohol się skończył — oznajmił kiedy próbował jeszcze wyciągnąć z tej butelki chociaż malutki łyk — Zbieramy się? W sumie dla beki pooglądałbym jakiegoś pornola, ale tu trochę dziwnie — rzucił pół żartem, pół serio, spoglądając się w niebo, po którym nie było już śladu po spadających gwiazdach.


ALWAYS TOGETHER - Page 2 EHjauEm
Minoru Yoshida
Miyasaki Haruo

Pią 9 Gru - 22:39
  Zdmuchnięta zapałka wróciła bezpiecznie do małego pudełka by nie śmiecić na łonie natury. Wystarczał popiół strzepywany z papierosa którym Theodore zaciągał się z błogością wymalowaną na twarzy. Pomimo ogromnych chęci nieczęsto było dane mu palić więc gdy mógł korzystał z okazji. Tego wieczora na jednym na pewno się nie skończy.
  — A wiedziałeś, że od tej zasady o sekretach, by nikomu ich nie mówić jest zawsze jeden wyjątek?— zaczął z cwanym uśmiechem. Ciekawiło go cholernie czego zażyczył sobie blondyn, zwłaszcza po wstępnej reakcji na podsuniętą mu sugestię. — Przyjacielowi zawsze można powiedzieć każdy sekret bez konsekwencji.
  Poruszył sugestywnie brwiami, co prawda długo o tę infromację go nie męcząc. Przyjemna atmosfera i rozświetlane co chwilę niebo efektywnie rozpraszało. Względną ciszę przerwał wybuch śmiechu szatyna. Reakcja na tanie, ciepłe wino była piękna i żałował, że nie przygotował sobie kamerki by to uwiecznić. Cóż, ostrzegał. A pomimo tego podniósł się do siadu, przyjął butelkę i upił równie solidnego łyka. Skrzywił się strasznie, wystawiając język w geście odrazy. Całe szczęście każdy kolejny łyk sprawiał, że smak alkoholu był łatwiejszy do zniesienia. Nawet nieco za bardzo. Podczas gdy Felix miał słabą głowę, Theodore miał praktycznie zero doświadczenia z procentami więc i jemu szybko zaszumiało przyjemnie w głowie.
  — Ja ci mówię, Say, i jeszcze zobaczysz, że mam rację — nawijał pomiędzy kolejnymi łykami, wymachując dłonią trzymającą szluga. — Grayson to jeden z tych dupków którzy nie potrafią się przed sobą przyznać, ze kręcą ich męskie klaty zamiast wielkich cycków. Po prostu zazdrości — kto by pomyślał, że z Hearth'a po alkoholu wychodziła taka zawzięta plotkara. Przy tej sesji obgadywania klasy nie mógł powstrzymać się przed zirytowanym wyrzucaniem żalów względem osoby zdeterminowaniem do dogryzania mu na każdym kroku. Zapewne kontynuowałby dalej gdyby nie smutna wieść o skończonym napoju.
  — Ah, coś tak czułem by wziąć więcej — westchnął by zaraz parsknąć cicho. To się wymyśliła Sawyerowi ciekawa zachcianka. Podniósł się z koca, otrzepując po drodze spodnie, na końcu oferując chłopakowi wyciągnętą rękę. — W takim razie mam dla ciebie wyzwanie, jeśli się piszesz — ozywiście, że się pisał, nawet jeśli jeszcze o tym nie wie. Jak będzie trzeba do swoje wyjęczy by Felix zgodził się na to co ma do zaproponowania, choćby w celu zapewnienia przyjacielowi rozrywki. — Jeśli taką masz ochotę to znajdź coś co nam obu podjedzie.
  Posłał blondynowi wyzywające spojrzenie, zbierając wszystko co ze sobą przynieśli. Koc, pustą butelkę, nawet upewnił się by solenizant nie zapomniał żadnej części swojego prezentu. Upewnił się dwa razy, decydując w końcu, że mogą iść. Droga powrotna minęła im szybko, w akompaniamencie dalszych śmiechów i przekomarzania. Cud, że nikt nie wyszedł by ich pogonić za hałas.
  Mały tobołek niesiony przez Theodore'a spoczął na podłodze zaraz za drzwiami. Później się tym zajmie. Na razie świat za bardzo kołysał mu się przed oczami więc najzwyczajniej opadł wygodnie na kanapę. Poklepał miejsce obok siebie, posyłając Sawyer'owi wyczekujące spojrzenie.
  — Do dzieła, Say. Zachwyć mnie czymś — powiedział zaczepnie, mając spore wątpliwości w sukces misji jaką wymyślił. Kobiety absolutnie go nie pociągały, za to Felixa nie kręcili mężczyźni. Był naprawę ciekawy co wymyśli.
Miyasaki Haruo
Minoru Yoshida
Pią 9 Gru - 22:40
  — Naprawdę? Pierwsze słyszę — przyznał ze złośliwym uśmiechem na twarzy, doskonale wiedząc dokąd prowadziły słowa chłopaka. Tak łatwo nie da siebie podpuścić, więc nawet jeśli odrobinę pojęczy mu nad uchem, Theodore niczego nie wyciśnie z blondyna. Nie coś tak istotnego i osobistego, a sam nie był do końca pewny wagi swojego życzenia, więc siłą rzeczy wolał z losem nie igrać.
W szczególności kiedy to życzenie dotyczyło ich wiecznej przyjaźni.
  Całe szczęście Luci szybko dał za wygraną i odpuścił, a Felix już całkowicie mógł cieszyć się chwilą przyjemności ze swoim best friends forever. Na całe szczęście nie tylko jego reakcja na wino była tak miękka i paskudna, Felix w zasadzie nigdy nie przepadał za smakiem alkoholu, ale lubił stan upojenia, w którym potrafił sobie pozwolić na więcej. Znaczyło to o tyle, że zawsze wychodziły wszelakiej maści pragnienia i bywał jeszcze bardziej otwarty niż zwykle. To właśnie przez to Amelia mogła nagrać filmik z jego karaoke, gdzie był praktycznie nagi, a na biodrach miał przywiązany wyłącznie ręcznik. Nigdy jej tego nie wybaczy, a braterska zemsta już zmierzała!
Chłopak przytakiwał mu między jednym, a dziesiątym łykiem wina, w zupełności zgadzając się ze słowami młodzieńca.
  — Nie pamiętam dobrze, ale to chyba on zrobił awanturę swojemu kumplowi kiedy przelizałem się z nim na tej imprezie co Ci opowiadałem, że pedał i to obrzydliwe. Drama z tego wyszła, że ja pierdolę, a nie umie przyzna się, że po prostu na niego leci tylko jest pieprzonym toxic — dodał Felix, kręcąc głową z niedowierzania i przy okazji z bezsilności — A jak, że zazdrości. Zawsze będziesz o milion kroków lepszy. A spróbuje tylko raz jeszcze nazwać Cię ciotą, to nie skończy się tylko na złamanym nosie — odparł, doskonale zdając sobie sprawę z niektórych uwag, które są kierowane do Theo. Oczywiście pod wpływem Felix jeszcze bardziej musiał pokazać honor i dumę rycerza na białym koniu, broniąc dobrego imienia przyjaciela do tego stopnia, że aż własnymi rękami dokładnie musiał wszystko wygestykulować.
  — Noo, miałem wziąć piwo, ale zapomniałem spakować — stęknął z własnego zapominalstwa, ale w rzeczywistości nie miał zbyt wiele czasu na to, aby przepakować całą walizkę, przespać się i wstać po 2 godzinach spania na kolejny wyjazd. Po chwili sam parsknął krótkim śmiechem, dołączając do Theodore. Poczuł, że musiał to zrobić, nawet jeśli otwarcie drwili z jego niecodziennej zachcianki. Chwycił się dłoni ciemnowłosego, podciągając się. Zachwiał się, ale czując stabilną równowagę, pozbierał swój prezent, samemu upewniając się, czy wszystko wziął.
  — Ale masz kurwa pomysły — rzucił, w jednym momencie mając kompletnie czarną dziurę na temat tego, co może im obu się podobać. Felix tak na dobrą sprawę nie zagłębiał się nigdy w to, co lubił przyjaciel, a on też nie dzielił się zbyt wieloma informacjami w tym temacie. Lekko pijany umysł podsuwał mu niebezpiecznie różne pomysły, ale podświadomość mówiła mu, że żadne z nich nie będą właściwe.
  Ostatecznie nie powiedział nic o tym, że wyzwanie przyjmuje lub też go nie przyjmuje, ale po spojrzeniu Saya dało się zauważyć, że wziął sobie słowa głęboko do serca, a jego myśli krążyły wokół tego tematu. Pod jakimi hasłami w ogóle miał szukać? Dało się coś takiego znaleźć? Nie był ekspertem w tej dziedzinie, a jedynie niewyżytym nastolatkiem z fantazjami, który od czasu do czasu lubił pooglądać sobie pornosa. Nawet nie wiedział kiedy mimowolnie jego ręką znalazła się pod ręką chłopaka, a wesołym i pijanym krokiem dotarli do swojego domku, z pewnością przy okazji kogoś budząc.
  Kiedy znaleźli się już w środku, Felix odłożył prezent gdzieś na komodę, aby po chwili z rozmachem wylądować na komodzie tuż po tym jak z sypialni zabrał swojego laptopa. W mgnieniu oka podłączył się do swojej sieci w komórce, a w przeglądarce incognito włączył lubiana przez niego stronę porno.
  — Ekspert już szuka — rzucił z rozbawieniem, przeglądając przeróżne działy, przeróżne hasła, niekiedy nawet marszcząc brwi od tego, co zauważył — Mogę Cię zachwycić dwoma penisami i niesamowicie seksowną oraz ponętną kobietą, bo raczej nie chcesz oglądać jak to laska wkłada typowi — odparł, a widząc jedną taką miniaturkę aż się skrzywił — Z tego co widzę ten drugi czasem pozwala sobie włożyć — dodał, jednocześnie pokazując miniaturę filmiku, który rzucił mu się w oczy. Co na to drugi ekspert tego wspaniałego pomysłu?


ALWAYS TOGETHER - Page 2 EHjauEm
Minoru Yoshida
Miyasaki Haruo

Pią 9 Gru - 22:45
  — Wybaczam. Pewnie musiałeś pędzić prosto z samolotu prosto do autokaru — zaśmiał się, klepiąc blondyna po ramieniu. Innym razem napiją się piwa. Jedno, tanie wino o obecność swojej ulubionej osoby była wystarczająca. Prawda była taka, że gdyby Theodore kiedykolwiek pomyślałby o zwiątpieniu w siebie, to przyjaciel szybko wybiłby mu to z głowy. Z resztą, jak mogło brakować mu pewności siebie mając Felixa? Chłopak nieustannie wspierał go na każdym kroku, dzielił się szczerą opnią nawet jeśli nie była ona zbyt przyjemna a co najważniejsze, wierzył w niego bez granic. Ileż to razy szatynowi zaczynało brakować na coś sił bądź chęci a Felix był tuż obok, gotowy by pchnąć go o ten kolejny krok i rozruszać ten mały zastój. Ufał mu jak nikomu, bez granic, czując się komfortowo niezależnie od sytuacji.
  ...co doskonale tłumaczyło to jak znalazł się na kanapie w ich wakacyjnym domku, czekając aż przyjaciel wybierze im jakiegoś pornola. No i alkohol. Buty skopnął już na wejściu, bluzę zdjął w drodze od kanapy by rozsiąść się na niej wygodnie, z wyciągniętymi przed siebie nogami. Z tej pozycji śledził poczynania Felixa, począwszy na zniknięciu w sąsiednim pokoju. Tyle wystarczyło by potwierdzić przyjęcie tego pokręconego wyzwania, pchniętego na język procentami. Laptop był już niczym oficjalna pieczątka z podpisem.
  — Czekam — powiedział, nie tracąc dobrego humoru i rzeczywiście, czekał prawie nieruchomo. Jedynie oczy podążały za przemykającymi zwinnie po klawiaturze palcami. Oderwał go dopiero jakże zachęcający opis filmiku, na który uniósł brew. Nachylił się bliżej by spojrzeć prosto w ekran oraz widniejącą na nim miniaturkę filmiku.
  — Nie ukrywam, pegging jest daleko szczytu moich upodobań — mruknął krzywiąc się nieco. Nadział się na tę kategorię przy jednej z pierwszych wizyt na stronach dla dorosłych, gdy jeszcze odkrywał samego siebie i swoje upodobania. Bezpiecznym było stwierdzenie, że zaczął takich flimików unikać niczym jakiejś paskudnej zarazy.
  — Klikaj. O tej brunetce nie będe się wypowiadać ale ten... — wskazał palcem na jednego z mężczyzn który w tym całym układzie wyglądał na tego bardziej dominującego, mrużąc nieco oczy. — Wygląda bosko.
  Blondynowi udało się trafić - wskazany facet idealnie wpasowywał się w to co lubił szatyn. Wysoki, z idealnie wyrzeźbionymi mięśniami i szerokimi barkami. Do tego ociekający pewnością siebie, z odpowiednią dozą delikatności, a przynajmniej na to wskazywał podgląd. Rekompensowało to świetnie obecność kobiety która wydawała się robić za główną atrakcję, przynajmniej na wstępie. Więc z początku Theodore nie wyglądał na specjalnie zainteresowanego, co zmieniło się gdy mężczyźni zaczęli poświęcać więcej uwagi sobie nawzajem. Przełknął ciężej czując pierwszą falę ciepła zalewającą mu twarz. Za to druga spłynęła już w dół, świadcząc o powoli skradającym się i stopniowo wzrastającym podnieceniu. Nie minęło wcale dużo czasu a szatyn poprawił się w miejscu, podciągając nogę by ukryć nieco powoli odznaczające się wybrzuszenie w spodniach.
  — No kurde — aż fuknął, zagryzając nieco wargę. Reakcja wywołana zmianą kamery na tę która na pierwszy plan wystawiała znów krągłe piersi zamiast kuszących mięśni męskich klat. Zerknął kątem oka na towarzysza, ciekaw jak on reaguje na ten mały seans. Cóż, jemu też coś się należało od życia, a przecież sam rzucił pomysłem by razem coś obejrzeć.

Miyasaki Haruo
Sponsored content
maj 2038 roku