ALWAYS TOGETHER - Page 6
Haraedo

Join the forum, it's quick and easy

Haraedo
Haraedo
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Minoru Yoshida
9/12/2022, 21:53
First topic message reminder :

budowa
Theodore Lucas Hearth
17 lat || 175cm wzrostu || Szatyn || Brązowe oczy



  Na pierwszy rzut oka, Theodore wygląda na spokojną i poważną osobę. Zaczesane do tyłu włosy, wyprasowana koszula i wiecznie neutralny wyraz twarzy. W szkole względnie ignoruje życie towarzyskie by przerwy spędzać w bibliotece, z nosem w książce. Poza nią zajmuje się swoim rodzeństwem, sprzątając dom bądź gotując obiad przed powrotem rodziców z pracy. Każdą propozycję wyjścia na miasto ignoruje względem licznych obowiązków.
No, chyba, że propozycja pada od Felixa, jego przyjaciela dla którego zawsze znajdzie dobrą chwilę. To właśnie przy nim na świat wychodzi prawdziwy Theodore - pogodna, beztroska gaduła z ogromnymi pokładami energii. Znika koszula względem wygodnych koszulek z nadrukami i znoszonej bluzy, włosy tańczą swobodnie na wietrze, za to na wierzch wychodzą ambitne marzenia. Ponieważ młody Hearth o niczym nie marzy tak mocno jak studia pisarskie i doświadczenie ich w iście filmowym stylu. W akademiku, na tanim żarciu i pracą dorywczą gdzie zdecydowanie zbyt mało płacą.

— Najstarszy z piątki rodzeństwa, urodzony 16 Kwietnia. Poza nim jest jeszcze Hannah (15 lat), Jamie (11 lat) oraz bliźniaczki Yvonne i Trish (5 lat). Całą czwórką zajmuje się wprawnie odkąd tylko pamięta, czerpiąc dumę z bycia odpowiedzialnym, starszym bratem. Swoją troskliwość często przenosi również na przyjaciela.
— Amerykanin z krwi i kości, od paru pokoleń. Gdyby go naszło, zapewne mógłby wygrzebać jakieś ciekawe korzenie ale nie widzi w tym sensu. Mimo wszystko wyrobił sobie z czasem i zupełnie przypadkiem brytyjski akcent przez swoją obsesję zespołem Bastille.
— Nie lubi polegać na innych, dążąc do tego by być samowystarczalnym. Między innymi z tego właśnie powodu czuje się bardzo niekomfortowo za każdym razem gdy Felix próbuje za niego zapłacić. A jeśli już się na to zgodzi, namiętnie zapewnia, że zwróci całą kwotę.
— Raz popełnił błąd i zwinął ojcu papierosa by zaspokoić swą nastoletnią ciekawość. Tyle wystarczyło by wyrobił sobie nikotynowy nałóg który ciężko mu zaspokoić ze względu na swój wiek.
— Nie lubi gdy ktoś zdrabnia jego imię. Pozwala na to tylko rodzeństwu i Felixowi. O drugim imieniu już nie mówiąc i tylko przyjacielowi pozwala go używać, z przymrużeniem oka.
— Nie kryje się jakoś specjalnie ze swoją orientacją odkąd doszedł do wniosku, że jest gejem. Choć z drugiej strony nie ogłasza tego przy każdej możliwej okazji.


budowa
Felix "Say" Sawyer
18 lat || szare oczy || jasny blond || 188cm wzrostu || drobny percing na ciele || tatuaż na przedramieniu

Life is like a box of chocolates.
You never know what you’re going to get.




  Felix nie przejmuje się opinią publiczną. Jest bardzo pewną siebie osobą, lubiąca korzystać z życia pełnymi garściami. Organizacja u niego to podstawa i choć ma tendencję do wplątywania siebie w różne kłopoty, zawsze wychodzi z tego cało. Spokojny ekstrawertyk, który zawsze musi coś zobaczyć, coś zwiedzić i czegoś doświadczyć, przez co na wiele sobie pozwala, znający przy tym zdrowy rozsądek. Ma wielu znajomych, ale jedynym prawdziwym przyjacielem jest Theo, z którym trzyma się odkąd tylko pamięta. Troska przyjaciela bardzo często przekłada się na jego cięty charakter i uczciwie przy nim łagodnieje. Uwielbia widzieć Theo w prawdziwiej naturze, ponieważ wtedy jest w stanie wyciągnąć z niego jak najwięcej. Lubi też spokojną aurę przyjaciela, którą na co dzień otacza go w szkole, czując przy tym nieopisany spokój ducha.

✦ Ma młodszą siostrę w wieku 15 lat;
✦ Jest leworęczny;
✦ Regularnie farbuje włosy;
✦ Jest wielozadaniowy i nie ma problemu z podzielnością uwagi;
✦ Jest mieszanego pochodzenia. Po prababce, która wyszła za Amerykanina posiada azjatyckie rysy twarzy i urodę podobnie jak jego siostra;
✦ Ma fioła na punkcie nauki i przyszłościowo chciałby zostać naukowcem, który odkryje bakterię pożerającą plastik (zakładając, że w ich rzeczywistości nie została ona jeszcze odkryta);
✦ W tygodniu chodzi na treningi aikido, dodatkowo należy do szkolnej drużyny koszykowej, choć często zdarza mu się spóźniać na treningi ze względu na poświęcony czas, który oddaje nauce;
✦ W soboty chodzi do szkółki muzycznej, rozwijając swój talent wobec skrzypiec. Dodatkowo gra na gitarze elektrycznej oraz akustycznej. Ze śpiewem również radzi sobie nie najgorzej;
✦ Rok później rozpoczął naukę, w związku z czym rocznikowo jest starszy w klasie od pozostałych;
✦ Muzyka od zawsze go relaksuje. Jest to jego hobby, którego nie chciałby nigdy porzucić;
✦ Ma trochę wymagających, ale kochających rodziców. Również mu i siostrze dają wolną rękę do podejmowanych decyzji, uważając że człowiek inaczej nie nauczy się życia, nie podejmując złych lub dobrych wyborów. Często dają im rady, ale to od nich zależy, którą drogą tak naprawdę pójdą. Dzięki temu Felix z niczym nie kryje się i mówi im praktycznie o wszystkim;
✦ Czasami nie widzi świata poza swoim przyjacielem i jest w stanie dla niego zrobić bardzo wiele;
✦ Lubi stroić się, dbać o siebie i o swój komfort życia. Już teraz trzyma się wyznaczonych diet, regularnie ćwiczy, a także nie wstydzi się użyć kremu żeby zadbać o swoją cerę;
✦ Poza swoim przyjacielem bardzo lubi spędzać czas ze swoją siostrą, dzieląc z nią zainteresowania w stronę muzyki, gier na konsolę, PC czy VR oraz komiksów;
✦ Lubi social media, w związku z czym prowadzi Instagrama, na którym ma kilka tysięcy obserwujących. Jego siostra natomiast jest zagorzałą tik-tokerką, bawiąc się w cosplay, mając przy tym całkiem dobre powodzenie.


ALWAYS TOGETHER - Page 6 EHjauEm
Minoru Yoshida

Minoru Yoshida
9/12/2022, 23:28
  W zasadzie nie myślał, że ten wyjazd skończy się w ten sposób. To była pierwsza wycieczka Luci'ego, a w ostatnim dniu musiał robić za podporę dla Say'a, wracając do punktu wyjścia. Zawsze to on robił za wsparcie dla rodziców i rodzeństwa, dlatego Felix poczuł się w obowiązku trochę odciążać przyjaciela od tego wszystkiego. Z całego serca zależało mu na odpoczynku Theodore, ale nie potrafił przed nim schować prawdziwych uczuć, stąd też nie udawał, że jest wszystko w porządku. Prawdopodobnie to też był powód jego przygnębienia — nie tak to wszystko miało wyglądać.
  Też nie do końca rozumiał intencje przyjaciela, ale raczej nie zastanawiał się nad tą kwestią. Czuł się trochę niezręcznie w jego towarzystwie, tego odczucia nie mógł tak po prostu uniknąć. Zastanawiał się jedynie, skąd u niego taki ścisk w żołądku, rumiane policzki i ogólne zapatrzenie się na niego dłużej, niż było to konieczne. Przecież nigdy wcześniej dotąd tak nie miał. A może przenigdy nie zwrócił na to większej uwagi, dopiero teraz? Męczyła go ta myśl, a najbardziej fakt, że tej nocy... Nie pomyślał, że kiedykolwiek dostanie erekcji po głębszej interakcji z mężczyzną. Czy to kwestia płci, a może rzeczywiście w tym wszystkim było coś szczególnego, czego Felix nie do końca rozumiał i to stąd tak zareagował?
  — Być może — wzruszył jedynie ramionami, przyjmując od przyjaciela telefon, mentalnie nastawiając się na to, że to jednak on będzie musiał robić te wszystkie zdjęcia.
  Finalnie udało im się spędzić bardziej aktywnie pozostałą część wycieczki. Narobili trochę zdjęć na pamiątkę, więc Felix będzie mógł wybrać te lepsze ujęcia oraz wydrukować je. W pewnym momencie pokusił się wstawić coś na instastory za zgodą przyjaciela, który od czasu do czasu przewijał się u niego na Instagramie — zresztą obserwujący i tak szybko podłapali to, że Theodore jest bardzo ważną osobą w życiu jasnowłosego. Niekiedy pytali w komentarzach, czy to jego partner, ale Say ani temu nie zaprzeczał, ani nie potwierdzał. Jakoś po prostu nie przeszkadzała mu myśl, gdy mówili o nich w ten sposób i zwykle to ignorował.
  W drodze powrotnej postanowił się przespać. Z początku nawiązywał aktywnie rozmowę z Theo i wszelakie interakcje, mimo ogólnego przygaszenia. W momencie kiedy zauważył zdystansowanie przyjaciela, nie zamierzał jakkolwiek się narzucać i wsuwając słuchawki do uszu, odciął się tak samo, dając im zwyczajnie trochę czasu. Przez to czuł, że rzeczywiście dalej jest coś na rzeczy, ale mimo wszystko starał tłumaczyć sobie, że kumulacja niewyspania i ogólnych emocji robiła też swoje. Pożegnał się z przyjacielem tak jak zawsze, chociaż zwykle pewnie zgarnąłby go do siebie na jeszcze jedną noc, aby wspólnie spędzili więcej czasu. Tym razem tak się nie stało, a widząc z daleka jak rodzicielka czekała na niego w samochodzie, aby go odebrać, ruszył w tamtą stronę trochę smętny, że to wszystko zakończyło się w taki sposób.

  Przyszedł czas imprezy, na którą Felix szykował się od powrotu do domu. Rodzice mieli udostępnić dom, wybywając do znajomych, natomiast siostra po powrocie z wyjazdu, do końca wakacji spędzała czas z najlepszą przyjaciółką na drugim końcu miasta. Osiemnastka miała odbyć się w sporym towarzystwie, bo prócz osób ze szkoły, które zostały zaproszone, zaprosił też osoby poza, co ostatecznie dawało długą listę gości. Na pewno będzie na niej co najmniej kilkadziesiąt osób. Dodatkowo Felix musiał załatwić kilka spraw związane z zajęciami i ze szkołą, więc będąc intensywnie zajętym, nie był w stanie za dużo rozmawiać.
  Trochę stresował się brakiem obecności Theodore. Ostatnio nie gadali zbyt dużo, głównie z winy Felixa i jego braku czasu. Mimo wszystko mogło to wyglądać zupełnie inaczej. Dodatkowo Theo obiecał mu pomóc w przygotowaniach, a nawet nie mógł dodzwonić się do niego tego dnia i nie rozumiał dlaczego. Postanowił pochłonąć się przygotowaniami, gdzie rodzice pomogli mu w rozłożeniu tego i owego, ponieważ samemu byłoby mu trudno to zrobić. Ostatecznie zostawili go samego godzinę przed imprezą, wybywając z domu i życzą mu udanej zabawy. Kiedy usłyszał pierwszy dzwonek, z całą werwą rzucił się, z nadzieją, że zastanie tam swojego przyjaciela. Niestety, była to tylko grupka koleżanek, rzucająca się na szyję Say'owi, wchodząc do środka.
  Dzwonek do drzwi rzeczywiście niewiele dawał, mimo że u Felixa na co dzień nie było z tym kłopotu. Głośna muzyka zagłuszyła ten odgłos, jak i rozbawione towarzystwo, gdzie już trochę osób zdążyło przyjść. Mimo to chwilę później klamka pod naporem siły uległa, a w drzwiach, które otworzyły się nie było Felixa. Zamiast niego był to starszy student, na pewno z drugiego, o ile nie trzeciego roku.
  — Rozumiem, że na imprezę? — przyznał, otwierając mu drzwi, by wpuścić go do środka. Jeżeli Theo odpowiedział, dialog nie był długi, ponieważ zauważyć mógł, że właśnie gdzieś wychodził z niewielką grupką osób wiekiem podobnym do niego. Student jednak wydawał się być dosyć przystojny, a unoszący się zapach perfum przyjemnie drażniła nozdrza.
  W środku dało się usłyszeć już wyraźniejsze odgłosy muzyki oraz bawiących się ludzi. Impreza odbywała się częściowo w salonie, jak i na tarasie, gdzie był dostęp do sporego ogródka oraz basenu. Oczywiście nie zabrakło ludzi, którzy stali trochę w kuchni, trochę w korytarzu czy siedzieli na schodach i gadali. Mimo wszystko głównie drobne przekąski, jak i alkohol znajdowały się w salonie oraz na tarasie. Felix, ubrany w ten sposób wraz z widocznym tatuażem na przedramieniu, a także kolczykami w uszach, z którymi zwykle nie rozstawał się, stał akurat w salonie, rozmawiając z kimś i sącząc alkohol z czerwonego kubeczka. Co jakiś czas nerwowo spoglądał na ekran telefonu, którym interesował się bardziej niż zwykle. Mimo wszystko widać było po nim, że dobrze bawił się, a przynajmniej pośród ludzi sprawiał takie wrażenie.


ALWAYS TOGETHER - Page 6 EHjauEm
Minoru Yoshida
Miyasaki Haruo

9/12/2022, 23:29
  Theodore nie był w stanie określić co było z nim nie tak. Do tej pory nie potrafił przetrwać dnia bez choćby krótkiej wiadomości do przyjaciela. Nawet czegoś tak drobnego jak dzień dobry z rana i dobranoc tuż przed snem. By nagle, po jednej pijackiej decyzji zmieniło się to drastycznie. Nagle uścisk w gardle i drżenie palców stały mu na drodze przed wystukaniem sms’a. O wiele łatwiej było dać się porwać w wir obowiązków i pracy, by wycisnąć jeszcze trochę pieniędzy przed powrotem do szkoły i po prostu nie myśleć od wiszącym nad głową problemie. Ten spadał dopiero po nocy, spędzając mu sen spod powiek, w zamian wpychając pod nie wspomnienia z wycieczki. Chyba właśnie dlatego pozwolił siostrze zaszaleć, przeciągając wyjście z domu. Pomimo uzgodnienia tygodnie wcześniej, że stawi się przed resztą gości by pomóc w przygotowaniu wszystkiego by Felixowi było trochę lżej.
  Stojąc pod drzwiami wejściowymi trochę żałował, czując się jak jakiś dziwak na wystawce. Włosy wpadały mu co chwilę w oczy które piekły go odrobinę od tego ile razy Hannah poprawiała ciemne kreski na powiekach. Również te rozpięte guziki wydawały mu się głupim wyborem no ale było już za późno.
  — Tak, dzięki — odpowiedział nieznajomej mu osobie, odstępując na bok by wypuścić wychodzącą grupkę. Sam przekroczył próg z opóźnieniem, zapatrzony w plecy przystojnego mężczyzny. Było w nim coś co przyciągało oko, łapiąc uwagę Hearth’a. Nie doświadczył nigdy czegoś takiego przy Felixie, więc dlaczego przez ostatnie dni nie mógł przestać myśleć o nim w ten sposób? Czyżby zawinił tu dotychczasowy brak doświadczenia więc teraz, gdy już go trochę zyskał, po prostu nie mógł pozbyć się go z głowy? Ta myśl przyniosła chłopakowi pewną ulgę a odczucie, że w pewien sposób zdradza zaufanie przyjaciela osłabło. Teraz pozostało mu spojrzeć prosto w szare oczy po tym jak bez słowa go wystawił oraz nie myśleć za bardzo o ich braku kontaktu odkąd zakończyła się wycieczka.
  Odetchnął i wszedł do mieszkania, zaciskając mocno zęby. Było tu za tłoczno i za głośno ale czego by nie zrobił dla Sawyera. Zaczął wymijać ludzi, rozglądając się w poszukiwaniu znajomej czupryny którą dostrzegł w końcu w pobliżu wyjścia na taras. Theodore’a olśniło niespodziewanie na widok tego jak blondyn sprawdza ekran telefonu i gdyby nie tak liczne towarzystwo, jak nic zaliczyłby pokaźnego facepalma. Przegapił pierwsze połączenie stojąc akurat pod prysznicem i miał oddzwonić jak się już ubierze. A wtedy dorwała go siostra i zupełnie o tym zapomniał. Wygrzebał własne urządzenie które już z przyzwyczajenia miał zawsze wyciszone, przygryzając lekko wargę na widok czerwonej liczby przy ikonie słuchawki. Wcisnął opcję wysłania wiadomości, wstukując jedno zdanie, przyśpieszając też kroku.
  ‘Nie wypada siedzieć tak na telefonie przy gościach’
  Nim Felix zdążył odpowiedzieć, szatyn stanął u jego boku a by zwrócić na siebie uwagę pociągnął za czerwony materiał na plecach chłopaka. Nie chcąc przekrzykiwać się przed muzykę stanął na palcach i przysunął wystarczająco by solenizant usłyszał go przy podniesieniu głosu.
  — Przepraszam — powiedział w pierwszej kolejności, przytrzymując się za ramię Sawyera dla utrzymania równowagi. Mógł zgarnąć po drodze trochę alkoholu dla dodania odwagi chociaż i przed tym planem miał pewne obawy. — Hannah stwierdziła, że nie mogę zepsuć ci imprezy wyglądając jak sztywniak i nie mogłem się od niej uwolnić.
  Opadł w pełni na własne stopy, odsuwając o pół kroku ze ściśniętym gardłem. Jak nic będą musieli w końcu porozmawiać gdy będzie na to lepszy czas i miejsce. Może przy sprzątaniu, bo w tym już na pewno kumpla nie zostawi. Na razie posłał mu przepraszający, pełen skruszenia uśmiech, mając nadzieję, że Say nie jest na niego ostro wkurzony.
Miyasaki Haruo
Minoru Yoshida
9/12/2022, 23:29
  Obiecali sobie na wyjeździe, że nic się nie zmieni, dlatego Felix czuł gorzki smak porażki, kiedy Theodore zdystansował się, nie chcąc w ogóle rozmawiać. Mimo zajętego czasu, jasnowłosy nie miał oporów, aby codziennie witać go, jak i żegnać, nawet jeżeli nie dostał żadnej odpowiedzi od przyjaciela, a on w ciągu dnia był zajęty swoimi obowiązkami, aby móc do niego po prostu pojechać. Nie zamierzał wybijać się ze swojej roli, ponieważ dla niego ich przyjaźń była dużo ważniejsza od wewnętrznych rozterek. I nawet jeśli starał się jakoś trzymać, to z każdym dniem było już coraz gorzej, kiedy ich kontakt stał się tak ograniczony i to z dnia na dzień. To dawało też wiele do myślenia, dlatego Felix zaczął zastanawiać się, czy jednak rzeczywiście za tym wieczorem nie kryło się coś znacznie więcej.
  Felix również stracił chęci do imprezy. Nie spodziewał się, że ścisk w żołądku z wycieczki nasili się akurat dziś, przejadając stres jeszcze bardziej tym, że najważniejszej dla niego osoby wciąż nie było. Nie mogąc się dodzwonić, zakładał czarne scenariusze i przyrzekł sobie, że jeżeli dziś go nie będzie, jutro wsiądzie w samochód i podjedzie, aby móc porozmawiać jak należy. Mógł domyśleć się, że to wiele zależało od jego introwertycznej natury, która uciekała przed większymi kontrowersjami.
  Ze względu na rozmowę nie zwrócił większej uwagi, że kolejna osoba weszła do domu. Również zajętym tym, że co jakiś czas zerkał na wyświetlacz telefonu, nie spoglądał na otoczenie, a zapewne powinien jeżeli pośród tłumu chciał dojrzeć znajomą czuprynę. O dziwo nie czuł złości, raczej był bardziej rozżalony i smutny, że to wszystko musiało potoczyć się w ten sposób. Może tak naprawdę Theo bał się spojrzeć mu w oczy po tym wszystkim i potrzebował zwyczajnie czasu, aby uznać, że jest wszystko w porządku? Chciałby, aby to była prawda.
  Czując wibracje, mimo intensywnej rozmowy, Felix sięgnął po telefon z minimalną nadzieją, że to był nikt inny jak Theo. Mimo wszystko stresował się odczytaniem krótkiej wiadomości, nie wiedząc co przyniesie. Widząc znajomą nazwę, wziął głęboki oddech, a po odczytaniu wiadomości, podniósł gwałtownie głowę, aby chwilę później móc poczuć pociągnięcie. Odwrócił się, zauważając ciemnowłosego przed sobą. W tym jednym momencie zamarł, prawie wypuszczając telefon, jak i drinka z dłoni. Niby starał sobie wmówić, że znał go i nie zostawiłby go dziś, ale czarne myśli przyciemniały wszelakie zdrowe rozumowanie, w związku z czym trudno było mu uwierzyć, że naprawdę tu jest. Nic więc dziwnego, że kiedy tylko Theodore rzucił głośne "przepraszam", Felix pękł całkowicie. Nie mógł się na niego gniewać, nawet jeśli naprawdę tego chciał. W lekkim półmroku tego nie dało się zauważyć, ale chłopakowi nieznacznie zaszkliły się oczy. Bez większego zastanowienia objął go za szyję, przyciągając do siebie, aby tylko na chwilę móc się przytulić. Cholernie mu go brakowało.
  — Po prostu nigdy więcej tak nie rób, dobra? — rzucił prosto w ramię na tyle głośno, aby Theo mógł go słyszeć. Trochę cudem powstrzymał się od urojenia łez, nie wiedząc czemu tak emocjonalnie do tego podszedł — ale prawdą jest, że Felix bywał bardzo kiepski w ukrywaniu swoich emocji. Często starał się wychodzić na groźnego i obojętnego, ale przy najbliższych nie umiał niczego ukrywać, szczególnie przy nim.
  Odsunął się, uśmiechają się wyraźnie szczęśliwy, że go widział. Dopiero teraz miał okazję przyjrzeć się jego wyglądzie, więc aż trudno było powstrzymać się od cichego zagwizdania. Pierwszy raz widział go tak odstawionego i nie mógł zaprzeczyć, że w tej stylizacji wyglądał naprawdę świetnie.
  — Wyglądasz bosko, dziewczyny nieźle się postarały — zaśmiał się, klepiąc go po ramieniu doskonale wiedząc, że jest to ich zasługa, mimo że to Hannah miała w tym wszystkim największy udział.
  — Zrobić Ci drinka? — spytał się w następnej kolejności, również póki co pozostawiając ten niewygodny temat do przegadania na później. Nie był na niego zły, chociaż lekki niesmak zachowaniem Theo pozostawał. Mimo to Felix nie zamierzał teraz tego przekładać, ciesząc się, że po prostu przyszedł i nie zawiódł aż tak bardzo.


ALWAYS TOGETHER - Page 6 EHjauEm
Minoru Yoshida
Miyasaki Haruo

9/12/2022, 23:30
  Im bliżej był Felix, tym mocniej tłukło się serce w piersi szatyna a krew szumiała w uszach, zagłuszając głośną muzykę. Miał bolesną świadomość, że zawalił po pełnej linii więc szykował się na każdą możliwą reakcję. Sam obawiał się zmian w ich relacji tuż po i co? Zaniemógł gdy tylko się rozeszli, niespodziewanie mając jakąś cholerną blokadę w głowie. W takich momentach jego tendencja do wyolbrzymiania wszystkiego stała się ciężkim problemem do przeskoczenia skoro nagle nie był w stanie zwrócić się do osoby która mu zazwyczaj w tym pomagała. Dlatego cholernie potrzebował tej rozmowy, im szybciej tym lepiej po szansie na spokojne przemyślenie wszystkiego. Ale jeszcze trochę da radę, nie wybaczyłby sobie zepsucia do reszty tego wieczoru.
  — Nie będę — zapewnił, momentalnie mięknąc w silnym uścisku. Wtulił twarz w szeroką pierś na tę krótką chwilę, czując jak całe napięcie z niego schodzi. Znajomy zapach przyjemnie koił zmysły. W którym momencie ten szczegół zasiedlił mu się w głowie na tyle by kojarzył z nim specyficzny zapach? Czy to naprawdę było normalne między dwójką przyjaciół i czemu w ogóle nad tym rozmyślał, zagrzebując się bardziej w niewygodnych pytaniach? Odsunął się odrobinę z zadartą głową, dziękując w duchu za przyćmione światło bo jak nic spalił lekkiego rumieńca na następny komentarz.
  — Serio? Strasznie głupio się czuję — przyznał, spuszczając wzrok. Pociągnął lekko za podwinięty rękaw koszuli, niezbyt przekonany do pomysłów siostry. Chociaż Sawyer by mu przecież nie kłamał na siłę a szczerze powiedział co myśli więc nie mogło być źle.
  — Tak, tylko jakiegoś lekkiego — poprosił, nie planując się dzisiaj upijać. Jedynie wypić tyle by łatwiej było mu spędzić miło czas w tak licznym towarzystwie. Poszedł więc za przyjacielem w stronę miejsca dedykowanego na napoje, przystając za każdym razem gdy został przez kogoś zaczepiony i wciągnięty w rozmowę. Sam w tych momentach stał po prostu z boku, starając wyłapać słowa w hałasie ale nie udzielał się jakoś specjalnie. Tak po prostu między nimi było, jeden był tym towarzyskim i gadatliwym a drugi czerpał zadowolenie ze stania w pobliżu bez aktywnego wtrącania ze swoimi uwagami. Theodore’owi zdecydowanie nie potrzeba było wiele by zaspokoić swoje potrzeby towarzyskie i właśnie w taki sposób zazwyczaj je zaspokajał gdy w grę wchodziła większa grupa. Pomimo tego dotarli w końcu na miejsce a w dłoni chłopaka znalazł się czerwony, plastikowy kubek ze wspomnianym drinkiem.
  — Wciąż jestem pod wrażeniem, że twoi rodzice zgodzili się na takie coś na osiemnastkę — mówiąc znów przysunął się bliżej, upijając łyk słodkiego napoju. Jak przekonani do przystania na takie wydarzenie zostali sąsiedzi też pozostawało dla Hearth’a zagadką. — Teraz to jak nic wciśniesz się jeszcze wyżej w popularne towarzystwo.
  Taka impreza, w takim miejscu i z litrami alkoholu przed skończeniem tych przepisowych dwudziestu jeden lat. Banda nastolatków pozostawiona samym sobie, mogąca do woli korzystać z luksusów wielkiego domu oraz pełnego atrakcji ogrodu. Niezbyt zajęty rozmowami szybko skończył pierwszego drinka, drugiemu również nie odmawiając. Po drodze, wiernie trzymając się boku Say’a zauważył, że sporo z twarzy nie rozpoznaje a do tego było ich sporo więcej niż tylko te mijane na korytarzach. Jak ten mężczyzna który wpuścił go niewiele wcześniej a który właśnie znów mignął mu w oczach.
  — Felix — złapał blondyna za przedramię by ściągnąć na siebie uwagę kumpla. Wzrokiem starał się odnaleźć odpowiednią osobę a gdy już mu się udało, wskazał ją Sawyerowi. Tak w sumie to nie wiedział jak wyglądała lista gości i czy zaproszone były konkretnie osoby czy też może każdy kto miał ochotę. — Kto to? Nigdy go wcześniej nie widziałam a wygląda na jakiegoś starszego studenta.
Miyasaki Haruo
Minoru Yoshida
9/12/2022, 23:31
  Ten moment był dla niego w jakiś sposób bolesny, lecz nie chciał w tej chwili rozdrapywać tej rany, a dobrze bawić się na swojej imprezie urodzinowej. Odczuł ulgę, a kiedy Theo zachowywał się przy nim tak jak zwykle — nie miał podstaw wobec tego, aby niepotrzebnie rozmyślać te wszystkie przykre rzeczy. Po prostu porozmawiają w najbliższych dniach o tym i problemy rozwiążą się same.
  — Niepotrzebnie. Wyglądasz naprawdę przystojnie — przyznał, odruchowo zniżając swoją barwę głosu, gdy prawił mu kolejny komplement. W sumie nigdy nie przywiązywał szczególnej wagi do wyglądu mężczyzn, tak w przypadku przyjaciela potrafił dostrzec najmniejsze szczegóły, które zmienił lub ocenić, czy wyglądał dobrze czy też nie. Nie rozumiał tylko specyficznego uczucia w okolicy żołądka, ale może to był tylko stres?
  Na jego następne słowa przytaknął, nie chcąc komentować w żaden sposób decyzji o lekkim alkoholu. Felix również starał się nie przesadzać dziś, nie chciał mieć zdemolowanego domu przez imprezowiczów. Nie wiedział tylko, jak bardzo mu wyjdzie to całe nie picie alkoholu w dużych ilościach skoro był solenizantem. Co było zresztą widać, kiedy co chwila był zaczepiany przez inne osoby, aby tu wypić jednego, aby o coś zapytać, aby zagadać. Dlatego kiedy dotarli na miejsce, nalał mu po prostu ponczo, zrobiony wcześniej przez jego mamę. Złota kobieta zadbała oto, aby w magicznym płynie było więcej napoi niż alkoholu, dlatego idealnie nadawał się na słabszego drinka.
  — Proszę, przepis mojej mamy. Mam nadzieję, że Ci zasmakuje — rzucił w uśmiechu, podając mu charakterystyczny kubek, by chwilę później móc go wciągnąć w cały wir zabawy.
  — No, będę musiał im się za to jakoś odwdzięczyć — przyznał, ponieważ rzeczywiście niejeden rodzic wyraziłby sprzeciw na taką imprezę, a rodzice Felixa nie bali się zostawić go z gromadą ludzi pod jednym dachem. Może trochę nieodpowiedzialnie, ale z drugiej strony co takiego mogło się wydarzyć?
  — A tam, towarzystwo — przyznał, machając na to ręką. Felix rzeczywiście był popularnym dzieciakiem w szkole, ale wcale nie zależało mu na tej popularności. Prawdą jest, że nie przywiązywał szczególnej wagi do znajomości w szkole, dużo osób chciało wykorzystać jego pieniądze lub rzekomą popularność, co średnio podobało mu się. Najważniejsze, że u swojego boku miał kogoś takiego jak Theodore.
  Czując lekkie pociągnięcie, zrobił krok w tył, aby nachylić się nad przyjacielem, mimowolnie obejmując go luźno ramieniem zza bark. Felix zmierzył wzrokiem nieznaną mu również sylwetkę, mrużąc przy tym oczy. Chwilę zastanawiał się nad pytaniem chłopaka, aż finalnie poddał się całkowicie.
  — Nie mam pojęcia, też go pierwszy raz widzę. Może przyszedł z kimś jako osoba towarzysząca, pozapraszałem trochę znajomych poza szkoły. A co, wpadł Ci w oko? — spytał czysto niezobowiązująco, szturchając go łokciem pod żebrami, aby móc wyciągnąć z niego tę informację. Jasnowłosy też był już trochę wstawiony, więc humor trochę mógł mu się wyostrzyć. Co dało się zresztą zauważyć po tym jak blisko swojego przyjaciela był. Felix zawsze miał to do siebie, że po alkoholu potrafił włączyć mu się tryb miłości i kochał wszystkich ponad wszystko, okazując to słowami lub czynami. Na razie jeszcze mu to aż tak bardzo to nie weszło, ale kto wie? Jak to on może niebawem zacznie szaleć na całego.


ALWAYS TOGETHER - Page 6 EHjauEm
Minoru Yoshida
Miyasaki Haruo

9/12/2022, 23:31
W tym momencie Theodore był naprawdę wdzięczny za przygaszone, nadające imprezie odpowiednią atmosferę, światło. Od komplementu jaki padł z ust blondyna zapiekły go delikatnie poliki. Jednocześnie poczuł w piersi dziwny uścisk i satysfakcję, jakby jedynym czego potrzebował by się trochę rozluźnić to aprobata tej konkretnej osoby. Nagle o wiele łatwiej było dać porwać się w tłum, popijając poncz nalany przez przyjaciela. Cały stres i niepewność odeszły w zapomnienie by zastąpił je kojący spokój dzięki któremu mógł z nieco większym komfortem przebijać się przez tłum. Alkohol również pomagał, niezależnie czy działał tu efekt placebo czy już tak znikome ilości miały swój efekt.
  — Na pewno będzie im miło. Nawet jeśli znając to tego nie oczekują — stwierdził, bo na tyle ile znał państwa Sawyerów, tak po prostu ufali synowi. Wystarczająco by stwierdzić, że można mu pozwolić na takie szaleństwo bez nadzorowania całego towarzystwa. Z resztą, równie dobrze znał i Felixa by wiedzieć, że ostro sobie zapracował na takie zaufanie. Idealny pod każdym względem, jako syn i jako przyjaciel. Zapewne też w oczach większości, jak nie wszystkich zgromadzonych. Przecież nie bez powodu był zaczepiany na każdym kroku by porozmawiać lub wypić w toaście dla solenizanta.
  A u jego boku wiernie trwał Theodore, zadowolony, że to właśnie dla niego było zarezerwowane to miejsce. Wciąż, pomimo tych wszystkich wydarzeń z ostatnich dni i napięcia między nimi. Czyżby rzeczywiście to sobie po prostu wyobrażał, wyolbrzymiając problem. Niewykluczone, że sam tworzył owy problem tam gdzie go nie było. Upił więcej ze swojego kubka, skutecznie zapominając o tym wszystkim na chwilę na widok osoby która przyciągnęła jego uwagę.
  — Nie — zaprzeczył szybko na zaczepkę, przygryzając nieświadomie wargę. — Może trochę. Nieważne — pokręcił głową, skupiając się znów na Felixie, rzucając jeszcze jedno, dyskretne spojrzenie we wskazanym przez siebie kierunku. Przecież nie przyszedł tu by rozglądać się za chłopakami a uczcić wyjątkowy dzień w życiu Sawyera. Złapał go za nadgarstek i pociągnął w część pomieszczenia gdzie było jeszcze trochę miejsca. Wszystko by wciągnąć chłopaka w zabawę, wspólnie zatańczyć w rytmie muzyki nawet jeśli samemu Hearth’owi zbyt dobrze, po drodze wypijając więcej słodkich drinków. Najzwyczajniej dobrze się bawić bez rozmyślania nad rozmową jaka ich niewątpliwie czekała oraz bez zwracania uwagi na upływ czasu. Dopiero odzywający się pęcherz stanął temu na przeszkodzie.
  — Zaraz wracam — rzucił, nachylając się w stronę przyjaciela, nim uciekł szybkim krokiem w stronę łazienki. O dziwo nie musiał długo czekać by się do niej dopchać. Większa przeszkoda stanęła mu na przeszkodzie dopiero w drodze powrotnej. Wychodząc z łazienki wpadł na kogoś, unikając upadku wyłącznie dzięki silnemu ramieniu jakie poczuł wokół pasa.
  — Jeszcze ze dwa takie razy i uznam, że to spotykanie w drzwiach zaczyna wchodzić nam w nawyk — usłyszał nad głową głos który z jakiegoś powodu brzmiał znajomo. Uniósł głowę i zmarszczył oczy. W głowie zaczęło mu już przyjemnie szumieć a przyćmione światło niezbyt pomagało. Zamrugał, po paru sekundach rozpoznając osobę z którą się zderzył.
  — Przepraszam, erm… — odchrząknął, uciekając spojrzeniem w dół. Bliskość między nimi i wciąż obejmujące go ramię były peszące. Chyba znowu zaczęły piec go poliki.
  — James. Albo Jamie. I nic się nie stało — zapewnił przystojny brunet, wypuszczając młodszego chłopaka. — Chociaż, jeśli bardzo nalegasz to nie obrażę się jeśli w ramach tych przeprosin dasz się zabrać na kawę albo jakiś spacer.
  Nim Theodore zdążył nadążyć za tym co się właśnie stało i skleić złożone zdanie, został złapany za dłoń. Jamie zdjął zębami zatyczkę z długopisu by napisać nim ciąg liczb po wewnętrznej stronie jego nadgarstka. Po tym nie czekał na odpowiedź a po prostu pożegnał się i odszedł do czekających w pobliżu znajomych. Sam Hearth potrzebował chwili by wyrwać się z oszołomienia i odnaleźć Felixa.
  — Już jestem. Dałeś radę się zupełnie nie upić beze mnie?— spytał, oznajmiając w ten sposób swój powrót, dodatkowo zwracając uwagę blondyna lekkim dotknięciem w ramię. Nie mogąc się powstrzymać, co chwilę zerkał na wypisany na skórze numer telefonu, mimowolnie zastanawiając czy był prawdziwy i na ile poważna była sugestia właściciela.
Miyasaki Haruo
Minoru Yoshida
16/12/2022, 16:47
Niezależnie od tego jak bardzo idealny Felix będzie, utrata Theo w swoim życiu stanowiłaby dla niego istną tragedię. Z pewnością ciężko będzie mu pozbierać się w takiej sytuacji. Ostatnio rozmyślał nad tym. Znali siebie tak dobrze, że nie mogło być takiej możliwość, w której jeden i drugi zaczęliby podążać własnymi ścieżkami. Mimo to ostatnia sytuacja na wakacyjnym kampingu uświadomiła go, że tak naprawdę nie znali siebie pod każdym względem. Dalej mieli tematy, o których nigdy nie rozmawiali i co ważniejsze — między nimi wydarzyła się sytuacja, która doprowadziła do kilkudniowej ciszy. Nigdy tak nie mieli, a jednak ten pierwszy raz uświadomił Felix'owi, że prawdziwie mógł go stracić — jako człowieka i jako przyjaciela. Nie wybaczyłby tego sobie.
  Właśnie dlatego na słowa chłopaka poczuł lekkie ukucie w klatce piersiowej. Słowo nie przyjął obojętnie. Te jednak zastąpiło może, wprowadzając w jego niezrozumiałe uczucia swego rodzaju niepewność.
Może? Co znaczyło to "może"?
  — Jak chcesz — uniósł dłonie w obronnym geście, nie chcąc drążyć tego tematu — On jest dużo starszy od Ciebie — dodał jednak po chwili, może tylko trochę sugerując mu, że nie powinien interesować się kimś takim. Jednocześnie odbił się od niego, upijając łyk alkoholu, który akurat trzymał w dłoni. W tym samym momencie Theo pociągnął go za sobą, na co uśmiechnął się kącikiem ust. Miał rację, powinni zacząć się bawić, a nie rozmyślać o rzeczach, które prawdopodobnie nigdy nie wydarzą się.
  — Wracaj szybko! — rzucił za nim, mimo że kiedy tylko Theodore opuścił go na moment, tak niewątpliwie nie mógł doczekać się by powrócił, aby dalej móc bawić się w swoim towarzystwie. Oczywiście nie zapominał też o innych osobach, dlatego wykorzystał to za świetną chwilę, by podbić do poszczególnych grup osób, śmiejąc się i żartując sobie na różne tematy. Może właśnie wtedy dostrzegł kątem oka przyjaciela przy mężczyźnie, który niby mu się nie podobał, ale jednak może trochę. W tym samym czasie wyostrzył spojrzenie, by dopiero po chwili zdać sobie sprawę, że to w zasadzie niewłaściwie go tak obserwować. Nie rozumiał jednak czemu miał obawy wobec tego mężczyzny i nie podobało mu się to, że zagadywał ciemnowłosego.
  — Była to niezwykle trudna misja, agencie Theo — odpowiedział kiedy do niego wrócił, starając po sobie nie zdradzić, że całkiem niechcący widział go wraz z tym starszym mężczyzną. Postanowił zachowywać się jakby nigdy nic, ponownie zarzucając mu zza kark ramię, przyciągając go do grupy osób, z którą akurat spędzał czas — chyba poszła z niepowodzeniem — skrzywił się, wybuchając krótkim, pijackim śmiechem — A jak Tobie ona udała się, agencie Theo? — kontynuował swoje drobne wygłupy, mierząc go szarymi, lekko przymglonymi oczami — A właśnie. Przegrałem w wyzwaniu i mam pocałować jakiegoś chłopaka w formie kary — skrzywił się na samą myśl o przegranej — Chcesz nim być? — spytał, zupełnie nie zdając sobie sprawy z tego, że z uwagi na ostatnie okoliczności, mogło być to niewłaściwe. A może doskonale zdawał sobie z tego sprawę, w związku z czym miał ochotę doprowadzić do tego pocałunku na oczach wszystkich ludzi, w tym i tego, który zniknął z zasięgu jego wzroku?


ALWAYS TOGETHER - Page 6 EHjauEm
Minoru Yoshida

Miyasaki Haruo ubóstwia ten post.

Miyasaki Haruo

7/1/2023, 02:34
Wypisane ciemnym tuszem liczby odcinały się na tle bladej skóry nawet w przyciemnionym świetle. Theodore wciąż nie mógł w pełni pojąć małego zajścia pomiędzy nim a nieznajomym studentem sprzed chwili. Wymiana zdań pomiędzy nimi była naprawdę krótka, chociaż prędzej pasowało tu określenie ‘monolog’ skoro wszelkie słowa ulotniły się z głowy szatyna w zastraszającym tempie. Wpatrywał się skołowany w bruneta, nie dowierzając, że to on był docelowym odbiorcą żartobliwych słów i spojrzenia przepełnionego zainteresowaniem. Celem subtelnego podrywu, po raz pierwszy w jego życiu. Krótkim, bo przecież wiele było jeszcze przed nim ale jednak! Nagle w jego piersi zagościła nieznana dotychczas lekkość, a żołądek zacisnął się w nerwowej ekscytacji. Do tego wstyd, nasilający się z każdym krokiem, wywołany własną niezdarnością w czymś tak prostym jak rozmowa.
  Na ratunek przed natłokiem nadszedł, jak zawsze, Felix. Ciężkie ramię otuliło go swoim ciepłem, sprowadzając na ziemię. Przedramię wciąż mrowiło delikatnie, choć wypisany na nim numer telefonu oraz właściciel nieco koślawego pisma przeszedł na dalszy plan. Utkwił wzrok w obliczu przyjaciela, przechylając odrobinę głowę w bok. Przenikliwe, szare spojrzenie rozmyło się bardziej w trakcie ich krótkiej rozłąki. Twarz przyozdobiły charakterystyczne wypieki. Młody mężczyzna jak nic dał wciągnąć się w kolejne drinki z gośćmi, coraz bardziej ulegając alkoholowemu upojeniu.
  — Zdecydowanie lepiej niż tobie — zaśmiał się, kręcąc głową. O wiele lepiej, skoro do tej pory wypił tylko to co w dłonie wsunął mu blondyn. — Nawet na chwilę z oka Cię spuścić nie mogę, agencie Felix. Zaraz pakujesz się w kłopoty.
Wywrócił oczami na tę jakże kreatywną karę, przydzieloną w konsekwencji przegranego zakładu. Nie mógł się powstrzymać, a cały ten gest łagodziło rozbawienie błyszczące w brązowych tęczówkach. Krótkotrwały stan ponieważ ulotniło się ono wraz z pytaniem Sawyera. Spoważniał widocznie, mrużąc powieki i zadzierając bardziej głowę. Osoba zaznajomiona ze szczegółami pamiętnej nocy, napędzonej winem i buzującymi hormonami, oraz następujących konsekwencji w postaci milczenia pomiędzy dwóją przyjaciół mogłaby pomyśleć, że szatyn się zirytował. Niby wygłup, śmiała aczkolwiek nieprzemyślana sugestia i nagle powróciła niechęć oraz dystans z jego strony.
  — Upijasz się beze mnie, pakujesz w wyzwania a teraz prosisz o pomoc w odpokutowaniu przegranej? Niemożliwy — parsknął, opierając dłoń na unoszącej się rytmicznie piersi. Pomimo zmrużonych oczu, usta Hearth’a cały ten czas rozciągnięte były w łagodnym uśmiechu a ogólny wyraz twarzy był łagodny. Rozczulony nawet. Znów był u boku Felixa, bawiąc dobrze w jego towarzystwie z wzajemnością. Nie widział nic co obecnie zasługiwałoby na miano niewłaściwego. Najzwyczajniej drażnił się z nim i dokuczał w żartobliwej, słownej przepychance, nie mając nic złego na myśli.
  Ciepłe palce zakradły się w górę, wzdłuż piersi i poprzez szyję, by spocząć na karku młodego mężczyzny. Nacisnął subtelnie, sygnalizując solenizantowi by nachylił się bliżej. Symultanicznie wychylił się, łapiąc znajome mu już wargi w pocałunku. Gest ten trwał zaledwie parę krótkich sekund. Tyle wystarczyło by pod półprzymkniętymi powiekami rozbłysły wspomnienia z wycieczki, gdy po raz pierwszy poznał smak czyichś ust. Westchnął bezgłośnie i pogładził kciukiem gładką skórę tuż przy linii włosów nim odsunął się, przygryzając wnętrze policzka.
  — Adekwatnie do przegranego wyzwania?— spytał zaczepnie, ignorując to jak oddech zadrżał mu odrobinę, a głos brzmiał na stłumiony poprzez nagły szum krwi w uszach. Winę za takie reakcje zrzucił na ich niedawne, wciąż świeże w pamięci zbliżenie, nie przywiązując do nich niczego więcej.
Miyasaki Haruo

Minoru Yoshida ubóstwia ten post.

Sponsored content
maj 2038 roku