Yamazakura to całoroczna atrakcja turystyczna położona na skraju Kolorowej Dzielnicy. Podobnie jak reszta znajdujących się tu przybytków, ożywa dopiero z nastaniem zmroku. To wtedy tysiące świateł oświetla kolejkę górską, melodie kilku karuzel mieszają się ze sobą i gwarem odwiedzających park gości, a diabelski młyn leniwie zaczyna kolejny dzień swojej pracy. Cały teren przepełniony jest ogromem przeróżnych, często tematycznych, zjeżdżalni, torów dla gokartów, karuzel, huśtawek i kolejek. Gdzieniegdzie wśród nich wyrastają budynki skrywające w sobie domy strachów, strzelnice, pokoje zagadek, punkty gastronomiczne czy niewielkie stoiska z upominkami i zabawkami. W okresie zimowym większość atrakcji znajdujących się na świeżym powietrzu jest wyłączona z użytku, ustępując miejsca rozrywce pourywanej w zabudowaniach. Pokój zagadek, który spłonął rok temu nadal jest wyłączony z użytku, ukryty przed wzrokiem wścibskich ogromną drewnianą ścianką z zapowiedzią powstania tu labiryntu. Powietrze w parku przesycone jest charakterystycznym, słodkim zapachem waty cukrowej.
Minęła ledwie chwila, jeszcze żadne z was porządnie nie zdążyło postawić stopy w środku, a coś znów mignęło w przepastnym wnętrzu magazynu. Najbardziej wysunięty do przodu Jiro stał się ofiarą nagłego ataku stworzenia, które wyskoczyło na niego z zaskoczenia i przewróciło na podłogę.
– Czego tu? Po co tu? – wycharczała istota przytrzymując yūrei swoją masą. Przypominało to stereotypową teściową – albo wiedźmę. Długi nochal z kurzajkami, ostre zębiska, mnóstwo cienkich, potarganych włosów w kolorze kruczej czerni. Mordę miała białą jak księżyc, podbródek wysunięty. Ubrana prawie całkowicie na czarno, z wyjątkiem różnobarwnego pasa owiniętego nieco ponad biodrami, trzymającego wydatne brzuszysko. – Idźta se stont – burknęła, owiewając Hasegawę wonią podejrzanie zalatującą zapachem benzyny.
| Termin: 12.05, 20:00
| Prawo jazdy: 1/3
Siła: 2/9
Próba zrzucenia z siebie yōkai wymagać będzie rzutu na siłę.
● Hayate
@Yōzei-Genji Madhuvathi @Hasegawa Jirō
Hasegawa Jirō ubóstwia ten post.
Cała pewność siebie uciekła gwałtownie, jak powietrze z płuc, gdy Jiro powalony ciężarem demona, upadł na plecy. Wzięcie kolejnego oddechu również okazało się niemożliwe, bo potwór nie miał zamiaru odpuścić, nic nie robiąc sobie z prób zrzucenia cielska z yurei.
Mimo że Hasegawa nie miał nigdy okazji zdobyć osobistej teściowej, patrząc teraz na oblicze pochylającej się nad nim wiedźmy, w pełni mógł pojąć tę grozę. Nie był nawet w stanie stwierdzić czego w niej obawiał się najbardziej. Czy tego, że jej ostre zębiska rozorają mu aortę? Jej przepotężnej masy, która za chwilę najpewniej połamie mu żebra, czy też jej szpiczastego podbródka, którym spokojnie mogła mu zrobić lobotomię?
– Raja... – wydusił w końcu z siebie, wiedząc, że sam się potwora nie pozbędzie.
Koty cofnęły się w mieszaninie przerażenia i dezorientacji, nie wiedząc co mają robić. Po raz pierwszy zostały postawione w sytuacji, gdy ich przewodnik był unieruchomiony i nie mogły mu pomóc w tym, w czym były najlepsze - w ucieczce.
@Yōzei-Genji Madhuvathi @Mistrz Gry
– Kocięta dymne! Zwierzaki bardzo płynne. – Odsunęła się, zgarbiona tak, że szponiastymi łapskami niemalże mogła dotknąć ziemi. Zaraz jednak upiorny uśmiech zmył się z jej twarzy, gdy za kocimi duszkami stanął dziwny pies przypominający odrobinę lwa. Zupełnie jak ten brakujący element karuzeli widzianej na samym początku. Komainu pochylił łeb, delikatnie obwąchując najbliższego kota, wyprostował się i spoglądając na demonicę wydał z siebie krótki, gniewny pomruk.
– A by cię piekła wszystkie! – zaskrzeczała niezadowolona baba, na co odpowiedział jej ostrzegawczy warkot. Psowaty odsunął się odrobinę od wejścia, pozwalając yōkai bezpiecznie przejść – paskuda wyminęła go po wyraźnym łuku, a następnie czmychnęła gdzieś, nie zabierając nic z magazynu. Być może po prostu nie znalazła tego, czego szukała, albo obawiała się drugiej istoty.
Komainu obrzucił jeszcze krótkim spojrzeniem yūrei po czym sam zawrócił, ruszając spokojnym krokiem w stronę swojego posterunku. Dumna postawa mogła wskazywać na to, że właśnie wykonał swoje zadanie.
Wątek zakończony.
@Hasegawa Jirō zalicza 1 fabułę do umiejętności siła fizyczna.
Otrzymujesz również 40PF.
● Hayate
Hasegawa Jirō ubóstwia ten post.
- Co by tu... - rzuciłby tylko pod nosem, kiedy znalazłby się na terenie festynu, rozglądając się dookoła za swego rodzaju mapą. Z początku przystanął przy jakiejś scenie, oglądając swego rodzaju jakieś przedstawienie. Te jednak szybko znudziło ciemnowłosego, toteż ruszył w stronę bardziej interaktywnych atrakcji, które nie znużyłyby go w większym stopniu. Wspomnienia z wybuchowych snów niekoniecznie przypadły mu do gustu, a nader ekspresyjna pobudka w środku festiwalu zagwarantowałaby mu pół minuty sławy twitterowej. Duży pluszowy kot wydawał się ciekawą nagrodą, jednak w aktualnym stanie powątpiewał w swoją koordynacje, czy jakiekolwiek nieposiadanie dwóch lewych rąk i nóg. Nie sądził też, aby Asami ucieszyła się z kilku dodatkowych rybek w ich mieszkaniu. Tym bardziej, że sam Ruuka raczej niekoniecznie pamiętałby o tym, aby się nimi zajmować. Te zresztą i tak nie miały nader długiego żywota. - Och - rzucił tylko do siebie dostrzegając wielką pandę, która była nagrodą w czymś równie łatwym, co upierdliwym. Strzelanie w grach nie było takie trudne, a na komisariacie widział niejedną osobę, która sprawiała, że owa atrakcja wydawała się wyjątkowo łatwa. Odstawił więc kawę na bok, próbując skupić się na zadaniu i... pudłując więcej razy, aniżeli ustawa przewiduje. Za pierwszym razem trafił ledwie dwa razy. Później powtórzył swój wynik, aby wraz z wzrastającą irytacją spudłować wszystkie swoje strzały, aby w geście sfrustrowanego człowieka zamachnąć się bronią i zrzucić na ziemię resztki swojego kawopodobnego napoju, spoglądając przy tym na dwa kolorowe boa, które przyszło mu wygrać. Tylko... co miałby z nimi niby zrobić? Mimo to, raczej nie wypadało mu się poddać. Przynajmniej, aż uda mu się zdobyć chociaż mniejszego z misiów.
Po znalezieniu się na miejscu wpierw musiała się przygotować na przedzieranie przez tłumy. Już miasto przepełniały mniejsze i większe grupy poprzebieranej młodzieży, dzieci i dorosłych, domyślała się więc co zastanie w miejscu wypełnionym stoiskami z grami i jedzeniem. Przed wejściem na teren parku zajęła więc miejsce na pobliskiej ławeczce, niespiesznie dobywając z połów materiału ubrania paczkę papierosów. Jednym pstryknięciem w spód wydobyła jednego z nich, zaraz łapiąc go między wargi. Krótkie pstryknięcie zapalniczki później zaciągała się już dymem, wydmuchując go po kilku sekundach wraz z głębokim westchnieniem. Tkwiące w uszach słuchawki nieprzerwanie odcinały czarownicę od ucieszonych krzyków otoczenia. Po dopaleniu cygara upchnęła je jednak do kieszeni wraz z zapalniczką i papierowym opakowaniem.
Czystym przypadkiem znalazła się koło Shateki i jeszcze czystszym przypadkiem w moment później rzucała do celu. Nie wygrała co prawda żadnej z większych nagród, lecz wyglądała na bardzo ukontentowaną patrząc na bibułkową różę, którą dostała do rąk od miłego sprzedawcy.
@Miyashita Ruuka
| IN THIS WHOLE WIDE WICKED WORLD THE ONLY THING YOU HAVE TO BE AFRAID OF IS ME |
- Ciekawe, czy mają tutaj jakieś stoisko z kawą - rzucił tylko kilka zmęczonych słów w eter, przyglądając się temu, jak ktoś zgarnął jedną z głównych nagród przy pobliskim stoisku. Sam z kolei spróbował jakoś opleść wokół siebie trzecie boa, co z pewnością nie miało się skończyć tragedią w przyszłości.
@HECATE SHIRSHU BLACK
Westchnęła tylko, ruszając dalej, obserwując, jak Japończycy korzystają z dobroci festiwalu, jak biorą udziały we wszystkich oferowanych rozrywkach, jak kosztują przekąsek, jak dzielą między sobą radosne słowa i historie, jak łapią się za ręce i idą przed siebie. Najwyraźniej te kilka dni trwania wydarzenia wyrywało ich z szarej rzeczywistości, co, nie ukrywała, nieco ją fascynowało.
– Ciekawe, czy mają tu jakieś stoisko z kawą.
Obejrzała się przez ramię, konfrontując wzrok z oplecionym nagrodami chłopakiem. Wyglądał całkiem uroczo otulony tymi kolorowymi ozdobami.
– Za rogiem sprzedają mrożoną kawę – zaoferowała, posyłając mu drobny uśmiech. Sama również zmierzała w tamtym kierunku, przy okazji wyłuskując ze schowanej w ubraniu paczki kolejnego papierosa. Utkwiony między ustami filtr drgnął, gdy końcówka zatliła się delikatnie.
@Miyashita Ruuka
| IN THIS WHOLE WIDE WICKED WORLD THE ONLY THING YOU HAVE TO BE AFRAID OF IS ME |
- Za rogiem? - powtórzył tylko, ruszając z miejsca. Wszystko po to, aby potknąć się o jedno ze luźniej zwisających z niego boa o mało nie lądując płasko na ziemi. Po krótkim tańcu paralityka, który próbuje uniknąć opcjonalnego salto we własnym występie, ciemnowłosy spróbował dogonić jego informacyjną wybawczynie i zrównać się z nią krokiem. - Swoją drogą, nie wiesz może gdzie mają to całe drzewo do życzeń? Zwykle tego typu rzeczy są w okolicach nowego roku, ale nie ma co gardzić odrobiną dodatkowego szczęścia, nie? - dopowiedziałby tylko, zastanawiając się nad tym, czy prośba o wygrywanie w gachy do końca roku była czymś, czego nie powinien robić. Co innego miał jednak do wyboru? Pokój na świecie? Koniec głodu? Albo ewentualnie jakaś forma zemsty, która niekoniecznie była mu po drodze.
Rozmowa jakoś potoczyła się chwilę dłużej, po czym przymarła. Zebrani rozeszli się w swoje strony, a ciemnowłosy ruszył szukać jakiegoś specyficznego drzewa przeznaczonego na odpowiednią okazje, aby ostatecznie udać się do nie-tak-swojego mieszkania na zasłużoną drzemkę.
Otrzepał robocze rękawice bardziej na znak skończonej pracy niż w celu pozbycia się faktycznych zabrudzeń, zaraz i tak brudząc je pyłem na nowo, gdy wspiął się na metalowy podest jednej z dziecięcych karuzel. Wypełznięcie z odmętów kabli i innego, zwykle ukrytego przed wzrokiem gości, technicznego ustrojstwa wcale nie było takie łatwe. Wcisnął przełącznik na panelu sterowania, po chwili przywrócił go do poprzedniego ustawienia i przełączył go ponownie, już z mniejszą cierpliwością.
Klik. Klik. Klik.
Karuzela pełna upiornie wielkich kaczek z wydrążonymi grzbiecikami, w których zamontowano siedziska, nawet nie zareagowała. Plastikowe zwierzaki tylko łypały na Jiro podejrzliwie, nie mając zamiaru ruszyć się z miejsca. Nie zapaliło się też żadne światło ani nie wyłączyła melodyjka.
Hasegawa przejechał dłonią po karku z rosnącym zażenowaniem.
No to kurwa naprawił. Wcześniej wysiadł po prostu dźwięk.
O gości odwiedzających park nie musiał się martwić, mieli do wyboru mnóstwo innych atrakcji. Jego podopieczna, stojąc tak w ciemności nawet nie zachęcała do bliższego zapoznania się, wśród tylu o wiele lepszych sąsiadek. Entuzjazm ostatnich upartych tak czy siak studziła taśma blokująca wejście na schodki i podest.
Jiro oparł się o barierkę i spojrzał w tłum mijających go ludzi. Może miał nadzieję, że któraś z przechodzących obok osób natchnie go co do rozwiązania problemu. Zamiast tego wypatrzył znajomą czuprynę i bez wahania zszedł z posterunku, by ruszyć za znajomym.
– Cześć Enma – rzucił na przywitanie, gdy zrównał się z chłopakiem, nie zatrzymując go, a idąc tuż obok, jak cień; wlepiając w niego zmrużone ślepia całkowicie ukryte w czarnych oczodołach wilczej maski.
Przyzwyczajony do tego kawałka plastiku bardziej niż do własnej twarzy - w końcu nie rozstał się z nią nawet po śmierci - zupełnie nie wziął pod uwagę faktu, że może nie zostać rozpoznany. Może właśnie dlatego tak beztrosko kręcił w powietrzu latarką zaczepioną sznurkiem o nadgarstek, coraz bardziej strzępiąc mankiet czarnej bluzy z wielkim logo Yamazakury na plecach.
– Jeżeli cię nie wpuścili na jakąś atrakcję przez wzrost, możesz powiedzieć, przemycę cię – zaoferował przymilnie, nie wiedząc nawet na jak bardzo cienki lód właśnie wszedł.
Seiwa-Genji Enma and Shiba Ookami szaleją za tym postem.
Wsunął dłonie w kieszenie, leniwie rozglądając się dookoła. No cóż, nie przyszedł tu ani na wakacje ani na odpoczynek. Miał robotę do wykonania. Jaka szkoda. Może następnym razem poprosi Kamiko albo Shin'a aby mu towarzyszyli. Może wtedy uda mu się zaznać przyjemności ze słynnych kolejek i innych atrakcji.
"Cześć Enma"
Drgnął, słysząc swoje imię z ust nieznajomego. Nienawidził, kiedy obcy ludzie zaczynali się z nim spoufalać. Ba, nienawidził interakcji z innymi, dlatego też mimowolnie przyspieszył kroku. Niestety, ten facet ewidentnie go śledził. Ha, miał nawet czelność zrównać z nim kroku. Bezczelny.
- Odczep się pan, co? - warknął, a na języku zaczęły pojawiać się coraz to nowsze epitety, które tylko czekały, żeby opuścić jego usta i ujrzeć światło dzienne. Bogowie mu świadkiem, że jeżeli ten facet się nie odczepi, to-
Przystanął nagle, mrużąc oczy aby przyjrzeć się mężczyźnie.
Pracownik parku.
Głos jakby znajomy.
Jakby go znał.... Czy to-
- Hasegawa? - zapytał, a jego podejście do niego momentalnie uległo zmianie. Na ustach pojawił się uśmiech, a ton głosu złagodniał. - Totalnie cię nie poznałem. I bardzo śmieszne. Może bym skorzystał, ale nie przyszedłem tutaj w celach rozrywkowych. - przesunął się w bok robiąc miejsce opasłej Japonce, która pchała wózek ze swoim bombelkiem, jednocześnie ciągnąc drugiego za rękę, który rozmiarami zaczynał przypominać słynnego ludka z Michelin.
- Jestem tu w pracy. O, właśnie... - zrobił krok do przodu, chcąc zbliżyć się do mężczyzny, a głos mimo wszystko lekko ściszył, jakby w obawie, że ktoś niepowołany go dosłyszy. Choć w tym całym wrzasku ciężko byłoby o to.
- Nie macie tu problemu z.... dziwnymi rzeczami? Dostałem zlecenie, że ponoć wieczorem, przy jakiejś karuzeli z kucykami dzieją się jakieś niewyjaśnione rzeczy. I przyszedłem to sprawdzić. Mógłbyś mnie tam zaprowadzić?
@Hasegawa Jirō
Hasegawa Jirō ubóstwia ten post.