Podziemne tunele - Page 7
Haraedo

Join the forum, it's quick and easy

Haraedo
Haraedo
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Haraedo

Sob 8 Kwi - 18:00
First topic message reminder :

Podziemne tunele


Pozbawione jakiegokolwiek oświetlenia, ciemne, wilgotne i pełne brudu. Ciągną się pod całym miastem, skręcając, rozwidlając i plącząc niczym setki węży. Niektóre z nich zawaliły się podczas trzęsienia ziemi, inne zalała częściowo woda, przez jeszcze inne przemykają stworzenia o wiele mniej przyjazne od zwykłych szczurów. Do tuneli nie zapuszcza się nikt o zdrowych zmysłach i czystym sumieniu - bywają miejscem nielegalnych wymian, a czasem kryjówką dla uciekających przed prawem. Od lat krążą plotki, że ci, którzy się tu zapuszczą, już nie wracają lub powracają, jednak nie tacy sami, jak wcześniej. Prawdą natomiast jest, że łatwo o zgubienie się w tych czeluściach.

MOŻLIWE WYDARZENIE - RZUT KOŚCIĄ K6

1 - postać natrafia na czyjąś słabo zamaskowaną skrytkę. Cóż, cudza strata, bo teraz ktoś inny wejdzie w posiadanie paru wartościowych przedmiotów; +50PF.
2-5 - postać wpada do zastałej, zatęchłej wody. Teraz ma przemoczone buty i niezbyt przyjemnie pachnie.
6 - postać napotyka bardzo nieprzyjaźnie nastawione yōkai (lub grupę zbirów), które tylko czekało na ofiarę; interwencja MG.

Haraedo

Hasegawa Jirō

Pon 24 Kwi - 18:47
  Spokojny spacer opuszczonym tunelem metra, uwieszona na jego ramieniu siostra, dopalający się powoli papieros. Całe skupienie przeznaczył na uniknięcie wywalenia się na prostej drodze, choć raczej powinien przypilnować w tym Blotki. Wyrwał go z tego dopiero wrzask, który rozpoznał od razu. Szybkie obejrzenie się za siebie i zyskał pewność, nierozerwalnie połączoną z niewypowiedzianą ulgą, że Warui nie padł ofiarą mordercy.
  – Ja pierdole, krzyk godowy oposa.
  Niebieskie światło latarki leniwie przemykało po torach, czasem po Shibie, by sprawdzić czy jego duchowa forma rozszczepi światło jak pryzmat, a czasem najzłośliwiej w świecie po oczach Blotki. Kierunek ustabilizował się dopiero, gdy Jiro usłyszał dźwięk dobiegający z głębi tunelu. Początkowo pomyślał, że może dymne duszki dorwały w końcu tuszkota i radośnie rozszarpują go na strzępy. Nie towarzyszył temu jednak kocioł pisków i syknięć, typowy dla kocich bójek.
  – Ej, słyszeliście to? Coś tam jest. Ktoś szedł przed nami? – spytał niepewnie, od razu rzucając papierosa na tory i gasząc go szybkim przydepnięciem.
  Nie potrafił namierzyć tego, cokolwiek to kurwa było, światłem latarki ani nawet dostrzec w ciemnościach przed sobą czegokolwiek niepokojącego. Choć im dłużej się wpatrywał, tym bardziej wszystko wydawało mu się niepokojące. Zreflektował się jednak szybko, przypominając sobie, że to raczej w nim Carei pokładała nadzieje i ostatnim czego tu potrzebował, było pokazanie, że się pomyliła.
  – Uuu, to na pewno król szczurów... Złożymy mu Kluseczkę w ofierze by pozwolił nam przejść.

percepcja - wzrok: 49 - 20 = 29 (niepowodzenie)




Hasegawa Jirō

Warui Shin'ya, Ye Lian, Munehira Aoi and Ejiri Carei szaleją za tym postem.

Miyashita Ruuka

Pon 24 Kwi - 19:31
Samotność - zdążył do niej przywyknąć w trakcie ostatnich kilkunastu miesięcy. Chłopak z pewnością nie martwił się tym, że banda gapiów postanowiła się przerzedzić. Czy martwił się w jakimś stopniu? Być może, jednak nie na tyle, aby dał to po sobie poznać. W końcu większości z tych osób nawet nie znał, a to 'dzielni' nierozważni śmiałkowie pchali się w nieznane bez żadnej formy zabezpieczającej ich powrót.
- Czyli przyszliście tutaj się opieprzać jak policja? Trochę dziwny wybór miejsca na piknik lub kawę z pączkami. Może zadzwońmy po nich i zaprośmy na przyjęcie - odparł w kierunku dziewczyny, mając zamiar zasugerować jej tym samym, jak bardzo ich aktualna postawa przeczy temu, co zrobił jej znajomy. Czy jednak liczył na to, że ta i reszta gapiów pobiegnie przed siebie i ruszy na ratunek nieszczęsnemu chłopakowi? Nieszczególnie. Ludzie się bali. Zwłaszcza tego, czego nie widzieli lub nie mogli zrozumieć. - Kto wie, czy mu pomogą. Kto wie, czy w ogóle go znajdą. Jakby nie patrzeć to teren, w którym operuje ten cały 'morderca' Co jeśli po prostu ich rozdzieli i wykończy jedno po drugim, bo jest ich tam zwyczajnie za mało? Gdzie się podziało jakieś "w kupie siła"? - dodał po chwili, wskazując nieco bardziej realne fakty. Jeśli podziemne tunele miały coś do siebie to to, że niekoniecznie ich układ należał do najprostszych i cóż... najjaśniejszych. Do tego dochodził też fakt, że mogli mieć do czynienia z mściwym duchem, a spośród całej hałastry w tunelach może ledwie ze trzy osoby dałyby radę coś tu wskórać. Niemniej, skupił swoją uwagę na kimś bardziej użytecznym, aniżeli rozhisteryzowana dziewczyna, która nie wie co chce robić i liczy na cud. - Zawsze jest też opcja, że ktoś widział, co się stało. Byłoby miło, gdyby taka osoba powiedziała to na głos, a może ktoś inny usłyszy - dopowiedziałby tylko po chwili, zbliżając się przy tym do niekoniecznie materialnego świadka, który a nuż wiedział coś więcej. W końcu martwa dziewczyna mogła być tu nieco dłużej, a wyglądała na przestraszoną. Widziała zajście? A może głównego sprawce? Albo... cokolwiek?


Podziemne tunele - Page 7 3TGCubZ
Miyashita Ruuka

Munehira Aoi ubóstwia ten post.

Nagai Blotka Kōji

Pon 24 Kwi - 19:58
  Blotka był zestresowany od samego początku, jednak podczas rozmowy z Eji definitywnie próbował się jeszcze kontrolować, w końcu nie wszyscy od razu musieli zapoznawać się z faktem, że był tchórzofretką pospolitą. To, jak mu to wychodziło, to już nieco inna kwestia, ale może za starania też można było zdobyć kilka dodatkowych punktów od życia... chociaż fakt, że to rozpłakana nieznajoma musiała obejmować niego (a nie na odwrót, chociaż z drugiej strony zapewne by tego nie zrobił, by nie wprawić jej w dyskomfort) raczej był mało pocieszający. Chociaż doceniał, że go jeszcze dodatkowo nie pchnęła na rozpęd, jakby zapewne zrobił to Jirō. Chociaż akurat godność inżyniera i tak już leżała na ziemi.
  — Wierz mi, nie będziesz ciężarem. Wagowo na pewno masz konkurencję — rzucił, starając się obrócić całą sytuację w mniej, czy bardziej zgrabny żart.
  Póki miał siłę, by jakkolwiek żonglować słowem, bo wraz z każdym kolejnym krokiem w gęstej ciemności jego pewność siebie definitywnie malała. Mięśnie całego ciała napięły się, a w szczególności mocno te w okolicy klatki piersiowej, przez co nasiliło się irytujące wrażenie kłucia blisko serca. A to wszystko tylko i wyłącznie nerwy. Dłoń drżała mu lekko, przez co światło z latarki było nieco niestabilne, więc tworzyło dodatkowe nieprzyjemne obrazy, intensywnie działające na jego wyobraźnię. Pokusa sięgnięcia do torby była silna, ale łykanie tabletek uspokajających jak cukierków niekoniecznie gwarantowało najlepszy efekt, a już z pewnością nie wtedy, gdy przekraczał dzienną dawkę. To tylko ciemność. I być może krwiożerczy yōkai. Albo morderca. Jedna i druga opcja była tak samo zła.
  Więc tak, był znerwicowany, stąd też nagłe poruszenie na tyłach niespecjalnie dobrze na niego wpłynęło. Niemalże wyskoczył ze skóry, obracając się spanikowany w stronę przytłumionego... dźwięku. Krzyku, szeptu, pierwiastek wie czego, nie było to istotne. Najgorszy był fakt, że działo się to z tyłu, w związku z czym jedyna droga była do przodu, a tam też z całą pewnością nie chciał się znaleźć. Zamarł więc, czując, jak mu skóra wzdłuż kręgosłupa dosłownie chodzi, zagryzł wargi, zastanawiając się, czy może po prostu zostać w miejscu. Dopiero dostrzeżenie ludzkich sylwetek sprawiło, że odetchnął lekko, ale w tym samym momencie Jirō postanowił go jeszcze bardziej dobić.
  Gdyby nie przerażenie, to jego spojrzenie z pewnością byłoby mordercze.
  — Myślę, że na tobie jest więcej mięsa do obgryzienia — rzucił, zaczynając się cofać do tyłu, na wypadek, jakby mężczyźnie wpadł do głowy jakiś głupi żart, który jego z kolei wpędzi w atak paniki.
  Jak się tak cofał, to w sumie niezbyt go kusiło przestanie, dopóki nie wpadł na  @Warui Shin'ya i  @Ye Lian, co sprawiło, że podskoczył i obrócił się błyskawicznie do tyłu, ledwo się powstrzymując przed zrejterowaniem. Na widok rudej czupryny skrzywił się, bo jeszcze tylko tego brakowało, ale widok drugiej persony definitywnie wprawił go w osłupienie.
  — Ye Lian?

@Ejiri Carei  @Hasegawa Jirō  @Shiba Ookami

edit. No bo przytulanko zostało pominięte.


Rzut na nyktofobię: -8, jak ktoś chce mnie pobić w rzucie, to śmiało Podziemne tunele - Page 7 320002483


Ostatnio zmieniony przez Nagai Blotka Kōji dnia Wto 25 Kwi - 13:11, w całości zmieniany 1 raz


Podziemne tunele - Page 7 I3axZ7I
Nagai Blotka Kōji

Ye Lian, Hasegawa Jirō, Ejiri Carei and Mae Haneul szaleją za tym postem.

Ye Lian

Pon 24 Kwi - 20:38
Wiszący nad ich głowami mrok nabrał ciężaru. Tam, gdzie kończyło się delikatne wibrujące brzmienie jednego głosu, podrywał się kolejny. Wrzask — żywy, gwałtowny i... tak przeraźliwie prawdziwy. Ye Lian zamrugał. Poruszył bezdźwięcznie ustami, palce pochwycone w tym mechanicznym uścisku, przypominały w dotyku skórę naciągnięta na manekina, albo sztywne paliczki wyciosane w kamieniu, ponieważ sam dotyk mroził aż po sam szpik kostny. Mężczyzna wpatrywał się w chłopaka w milczeniu, ale z wyraźnie wykiełkowanym zaintrygowaniem, niknącym gdzieś w rogówce jasnego oka. Nie wiedział, co było dla niego bardziej zaskakujące: to nerwowe echo krzyku wyrywające się z ust czy przeciągła cisza, jaka nastąpiła zaraz po nim.

Wcześniejszy żwawy przemarsz, zmuszający do nadgonienia metrów, sprawił, iż w panującym chłodzie rozgrzane policzki zaczęły szczypać, a blednący już odcień kontrastował z resztą białej jak kreda twarzy. Uścisk uwolnił jego dłoń. Ledwie odnajdował w ciemności złote oczy; migały jedynie w tarczach tęczówek, samotnie odbijające się błyski latarki. Tylko dzięki temu wiedział, że spogląda we właściwym kierunku. Po śladach światła trafił do sedna — dostrzegł naznaczone krwią palce. Zdusił cisnące się na wargi westchniecie.

Wszystko w porządku. Przytrzymaj — Podał mu swój telefon i wyciągnął chusteczkę, owijając naruszone zranienie. Zacisnął prowizorycznie opatrzoną dłoń w pięść i spróbował po omacku odebrać telefon, mając wrażenie, że zahaczył opuszkami o każdy możliwy skrawek rękawa Shin'yi. — Jeśli w taki sposób okazujesz troskę, inni mogą jej nie zrozumieć.

W milczeniu powiódł za błyskiem latarki, wpatrując się w niechlujne freski. Widział jego strach i nie zamierzał mu dokładać. Ślady na ścianach wyglądały podejrzanie, ale czy w obliczu tylu przechadzających się tu grupek ludzi, zyskiwały rangę wysoko martwiących?

Muszę cię o coś zapytać — Ręka opadła na ramię, a głos Ye Liana umilkł w mroku. Nie widział już jego twarzy. Droga się zacierała, jednakże trzymał się torów, jakby szyna była rzeką wyznaczającą kierunek ruchu. Nad nieuczęszczaną szarą drogą światło telefonu rejestrowało kłęby miałkiego popiołu, który unosił się, niczym zaschnięty piasek. Bezustannie nasłuchiwał. Blask latarki go oślepił; musiał zmrużyć oczy. — Czy-

— Ye Lian?

Echo zdawało się przebiec po ścianach. Krótkie zawahanie przerodziło się w pewność.

Nagai.

Zatrzymał się, jakby natrafił na niewidzialną ścianę. Stopy wrosły mu w ziemię, a głowę zastąpił mętlik. Uniósł telefon, odnajdując w końcu jasną doskonale znaną twarz. Szukał odpowiedzi w oczach, bo jego samego nie było już stać na nic ponadto.

Warui. Ichiru. A teraz on. Nie mógł wierzyć w przypadek.

Ye Lian

Warui Shin'ya, Hasegawa Jirō, Nagai Blotka Kōji, Ejiri Carei and Mae Haneul szaleją za tym postem.

Shiba Ookami

Pon 24 Kwi - 21:43
-Shiba Ookami, miło poznać. - Odpowiedział Blotce na przywitanie się, następnie rozejrzał po ich otoczeniu.
Jaki był jego największy minus w tej sytuacji? Nie mógł trzymać żadnych przedmiotów, a co za tym idzie, latarki. Albo jakiegokolwiek innego źródła światła, które rozświeciłoby tę cholerną ciemnicę. Chociaż próbował wejrzeć w ciemność, gdzie podobno Jiro coś usłyszał, dostrzegł tylko w cholerę ciemny tunel. Świetnie. Naprawdę żałował, że nie udało mu się wcześniej ogarnąć kontraktu. Bo gdyby miał ciało to specjalnie z jakiegoś studia czy bóg wie czego podwędziłby jakiś jebitny reflektor i akumulator do zasilenia go.
Mimowolnie się uśmiechnął na komentarz odnośnie krzyku godowego. Tak, jego humor widocznie był na takim poziome, by wprawiło go to w rozbawienie.
Jeśli chodziło o Eji, to nie wiedział czemu ta myślała, że będzie im zawadzała i będzie im ciężarem. Miał się w sumie odezwać, ale uprzedził go Blotka - Zgodzę się z... - Kurwa, jak mu było? A, no tak. Przecież dopiero co się sobie przedstawiali. A, no tak. -Kojim. Gdybym miał tu ciało prawdopodobnie ważyłbym tyle, co wszyscy tu wzięci razy dziesięć. - No, może nie aż tyle, ale powyolbrzymiać sobie mógł.
Zmrużył oczy, próbując dostrzec coś w mroku, ale nie. Dupa. Czarna i smarem usmarowana. Prychnął z niezadowoleniem- Te latarki gówno dają, nic nie widać. - Nikogo i niczego zmacać nie mógł, zobaczyć w mroku też nie. Na używanie mocy było za wcześnie, a wszystko, co miał do powiedzenia na temat ducha już powiedział. To przynajmniej ponarzekać sobie mógł. Bo mógł, tak?

@Hasegawa Jirō  @Ejiri Carei  @Nagai Blotka Kōji

Rzut: Percepcja (wzrok) - fail


#a2006d
Shiba Ookami

Hasegawa Jirō, Nagai Blotka Kōji, Ejiri Carei and Mae Haneul szaleją za tym postem.

Touya Kiryuu

Wto 25 Kwi - 0:18
Fascynujące jak wątek kryminalny potrafił spoić w zespół jednostki pozornie przeciwstawne, co było niewielką rozrywką w trakcie przemieszczania się ciemnym korytarzem. Kiryuu mógł głównie polegać na cudzych latarkach, czy głośnych utyskiwaniach niosących się przez mrok i żelbeton, sam pozbawiony atrakcji w postaci pajęczyn i zapadlin w chodniku. Liczył na nieco szybszy przypływ adrenaliny związany z jakże błyskawicznym zniknięciem potencjalnego śmiałka, póki co jednak yurei musiał obejść się smakiem.
Trasa wiodąca korytarzem nie była szczególnie interesująca, przynajmniej do momentu kiedy jego nieco bardziej zmaterializowani towarzysze nie natrafili na zaryglowane drzwi. Te wyglądały jakby nikt dawno nie próbował ich przekroczyć, ani tym bardziej sforsować, o czym świadczyła lepka warstwa brudu wzbudzająca wstręt u jednego ze śledczych, który ośmielił się organoleptycznie zlokalizować owe przejście.
Postawa oddająca honory czynienia wandalizmu rękami, czy może raczej ramieniem i nogą towarzyszki, kobiety, była już nieco zaskakująca a samo wyważenie drzwi zasługiwało na cichy, i tak pozbawiony uwagi gwizd aprobaty z ust widma.
Ciemność była jednak nadal nieprzenikniona i upiornie cicha, ale kastet w kieszeni bluzy przyjemnie ciążył, zwłaszcza kiedy Touya postanowił go powoli wsunąć na dominującą rękę. Póki co bawił się tylko, obracając równie niematerialne żelastwo w palcach, proszące by skonfrontować je z czymś bardziej trwałym niż powłoka ducha. Albo przynajmniej innym niematerialnym bytem, egzystencją niemniej sfrustrowaną od niego samego.
Rola przybłędy zamykającego peleton stanowczo go znużyła, by nie powiedzieć zirytowała rażącym brakiem jakiejkolwiek uwagi. Niespecjalnie siląc się na dokładne mijanie obecnych, yurei żwawym krokiem wszedł w ciemność korytarza tuż za drzwiami, gotów staranować ewentualne widma nie tyle swoją nieskromną osobą, co ręką przyozdobioną w metalowe narzędzie zbrodni, pamiętającą niejedną szczękę i plamy juchy. Jego wzrok nadal funkcjonował na mechanizmach znanych mu za życia i przywykł nieco do ciemności, która przestała się Touyi zlepiać w jedną, wielką, pozbawioną konturów nicość. Po cichu liczył, że kastet, jego stary przyjaciel, niczym chart wiedziony szlakiem posoki, natrafi na jakąś przeszkodę w tych zapuszczonych, pozbawionych światła rewirach.


Rzut na percepcję (wzrok) 98-20=78 (powodzenie)
Touya Kiryuu

Munehira Aoi and Ejiri Carei szaleją za tym postem.

Mistrz Gry

Czw 27 Kwi - 19:09
 Jako najliczniejsza grupa moglibyście czuć się nawet dość bezpiecznie, gdyby nie to, że dwójka z was walczyła tu teraz z własnymi lękami i zalewającymi ich falami ciemności. Czy te chrobotanie odbijające się od ścian było zasługą szczurów, kroków pozostałych, czy może jednak czegoś jeszcze, co pełzło za wami i czekało aż odłączycie się od stada? Czy kropla wody rozbryzgująca się gdzieś na podłożu na pewno była zwykłą wodą? Momentami mrok zdawał się szydząco szeptać, jakiś szturchnięty nogą kamyk zagrzechotał tak, że zabrzmiało to niemal jak upiorny śmiech. Shin i Blotka zdawali się dostrzegać w tunelu więcej, niż w istocie się w nim znajdowało.
 Wskazane przez rudowłosego smugi na ścianie urwały się nagle po paru metrach – tak samo nagle, jak się pojawiły. Przetarcie w brudzie pojawiło się jeszcze raz, gdzieś wyżej, niemal przy sklepieniu. Nagle pomiędzy waszymi nogami przebiegło kilka szczurów, wyraźnie uciekających przed czymś w popłochu. Zaraz za nimi pędziły kocie duszki wraz z tuszkotem, powracające do swojego właściciela i w podobnych nastrojach, co wcześniejsze stadko gryzoni.

Carei – rzut na percepcję (wzrok)
 W świetle twojej latarki coś delikatnie zalśniło. Pojedyncza nić zawieszona gdzieś ponad głowami – zagubiona pajęczyna, lekka, jakby urwana. Z kolejnymi metrami zaczęło się ich pojawiać coraz więcej, były coraz gęstsze. Łatwo było je przegapić – większość utrzymywała się blisko sufitu, ale było w nich coś niepokojącego. Nie splatały się w typowe wzory pajęczych siedzib, a raczej przypominały kłębki waty przylepionej do betonu. Nawet z tej odległości mogłaś dostrzec, że i grubość nie pasuje do przeciętnego ośmionogiego miłośnika ciemnych miejsc.

Shin’ya – rzut na percepcję (słuch)
 Nadbiegnięcie szczurów najpierw zasygnalizowały wystraszone piski, jakby komunikowały się ze sobą albo wręcz ostrzegały wszystkich, którzy udają się w stronę, w którą podążasz wraz z resztą towarzyszy. Kiedy przebiegły i ucichł tupot małych łapek, gdzieś z oddali kryjącej się w gęstej ciemności do twoich uszu zaczął dobiegać lekko chroboczący dźwięk. Może odrobinę tupiący? Przypominało to stukanie gwoździem w mur, dość regularne i niespieszne. Było też jakieś syknięcie o dość wysokiej tonacji, ale raczej nie należało do człowieka.

____________________
Warui Shin'ya oraz Nagai Blotka Kōji – wykonajcie rzut na pokonanie nyktofobii (powodzenie: 51 i w górę).
Sukces zwolni was z konieczności powtórzenia rzutu na dwie kolejne tury.




 Krwawe oznaczenie korytarza mogło w istocie okazać się pomocne w odnalezieniu drogi powrotnej. Ślad utworzony na niezbyt czystej powierzchni ściany mógłby pomóc również mężczyźnie, który pomknął w mrok nie czekając na was, wyraźnie chcąc pozostać samemu w tych niezbyt sprzyjających miłej wycieczce warunkach. Gdyby nie wasze kroki, oddechy oraz bicia serc, wokół panowałaby idealna cisza mogąca wręcz doprowadzać do obłędu. Powietrze przecinały jednak te drobne dźwięki wędrówki czy raz na jakiś czas kolejne słowa, odbijające się niewielkim echem od betonu.
 Nie było żadnych śladów. Żadnych, nawet najmniejszych wskazówek, że cokolwiek lub ktokolwiek mógłby tu się kręcić. Źle wybrana droga, a może zwykły pech? W tym świetle zauważenie czegoś nie było łatwe, a każdy szmer mógł okazać się fałszywym tropem, przebiegającym szczurem czy wodą skapującą gdzieś z rozszczelnionej rury.
 I kiedy tak pokonywaliście kolejne metry, wraz z którymi nieubłaganie upływały minuty, do waszych nozdrzy dotarła woń wilgoci. Niezbyt intensywna, raczej coś w stylu piwnicy, którą przy intensywnych opadach odrobinę zalewa woda. Brudne ściany tunelu zaczęły gdzieniegdzie pokrywać się zaciekami, odrobinę rdzawymi śladami towarzyszącymi długotrwałemu zalewaniu murów. Nie to jednak było najgorsze, a fakt, że grunt pod waszymi stopami zdawał się być wyjątkowo niestabilny.

____________________
Wykonajcie sobie rzut na zręczność.



 Samotność miała tę zaletę, że nie trzeba było dostosowywać tempa do innych członków drużyny – najczęściej tych najsłabszych. Działanie w pojedynkę otwierało sporo możliwości, a planów nie trzeba było konsultować z drugą osobą, która równie dobrze mogła się nie zgodzić, co doprowadziłoby do sporu albo wymogu użycia argumentu siły zamiast siły argumentów. Odłączenie się od grupy niosło też niestety konsekwencje, które obejmowały głównie pozbycie się przewagi liczebnej w ewentualnej walce.
 Monotonię ciemnego tunelu przerwał nagle słaby blask dochodzący z jego dalszej części. Światło poruszało się nieregularnie, a sądząc po jego kolorze, prawdopodobnie źródłem było niewielkie ognisko. Dzięki temu, że nie miałeś obok nikogo, kto mógłby zakłócać ciszę czy nagle się odezwać, do twoich uszu zaczęły docierać dźwięki inne niż te, które towarzyszyły ci do tej pory w wędrówce. Przez wzgląd na odległość oraz tworzące się echo, nie możesz dokładnie rozszyfrować, o czym dziesiątki metrów przed tobą prowadzona jest rozmowa, ani też wychwycić ilości osób, które mogą się tam znajdować. Pomóc w tym mogłoby chyba tylko zbliżenie się lub próba dłuższego wsłuchania się w odgłosy.



Aoi – rzut na percepcję (słuch)
 Echo wystukanego rytmu krążyło jeszcze niemrawo, trudno powiedzieć czy w twojej czaszce, czy rezonując jeszcze po uderzonej powierzchni. Za drzwiami było jednak cicho, nie pojawiła się nawet minimalna reakcja na wystukane dźwięki, na te pozbawione słów pytanie czy ktoś jest może w środku. Brakowało też szmerów, w tym także nikłego szumu pracującej wentylacji. W środku nie było nikogo, kto mógłby się odezwać, poruszyć. Nie było niczego. Przynajmniej nie w formie mogącej wydawać dźwięki.

 Po prośbie Madhuvathi o odsunięcie się nastąpiło pierwsze łupnięcie. Drzwi zdawały się mieć za nic napór jej ciała, ale przy drugim podejściu drgnęły, a coś za nimi zgrzytnęło jak kawał łamanego patyka. Rozbrzmiał odgłos upadania, nieco tępy, odbijający się przez chwilę. Cokolwiek przytrzymywało przejście, właśnie opuściło swoje stanowisko, dzięki czemu ostatnie łupnięcie wymierzone nogą kobiety otworzyło gwałtownie przejście. Odskakujące drzwi aż walnęły o ścianę i na powrót nieco się przymknęły, ale teraz cała wasza piątka mogła wejść do środka.
 Wnętrze okazało się składzikiem, ale na pierwszy rzut oka nie było tu nic wartego szczególnej uwagi. Trochę wiader, na półkach stały stare, zakurzone butelki z jakimiś środkami czyszczącymi – już dawno pewnie zwietrzałymi, a co niektóre specyfiki może zdążyły skamienieć w swoich opakowaniach. Gdzieś w kącie stał jakiś mop, a kij od szczotki leżał właśnie na środku, pęknięty w pół. Dało się wywnioskować, że to nim ktoś zabarykadował wejście. Jedna z szafek leżała wywrócona na podłogę, a nieopodal niej znajdowała się górka jakby ubrań czy koców. W powietrzu unosił się wyjątkowo nieprzyjemny zapach zgnilizny.

Kiryuu – rzut na percepcję (wzrok)
 Na początku to, co kryło się za drzwiami, było pogrążone w mroku zbyt gęstym, żeby wypatrzeć cokolwiek. Zarys płytek na podłodze, ciemnego, statecznego kształtu pod ścianą, innego, podobnego na ziemi. Wraz ze światłami latarek odsłoniło się przed tobą więcej szczegółów. Podchodząc do leżącej szafki możesz zauważyć zarys czegoś pod spodem, spod mebla wystawał róg przypominający odrobinę metalowy właz. W stosie materiałów rzuconym zaraz obok dostrzegasz też wystające spod koca ciemne włosy, nieco posklejane, brudne.



 Dziewczyna była roztrzęsiona, zdecydowanie nie w stanie pozwalającym na odpowiedź czy kontynuację wymiany zdań. Z jej oczu pociekły łzy, zgarniający ją towarzysz obrzucił cię spojrzeniem, które zdawało się mówić „odwal się”. W końcu co to była za krytyka? Gdyby chciał wdać się w dyskusję, pewnie sam poruszyłby kwestię, że i ty pozostałeś na górze, ale to do niczego by nie prowadziło. Nie miał ochoty zawracać sobie w tym momencie głowy jakimś dzieciakiem.
 W przeciwieństwie do innego chłopaka.
 – Te, okularnik. Odpierdol się od niej, co? – warknął chłopak na oko wyższy od ciebie o głowę. Przyszedł od strony reszty gromadki, z którą zadawała się nawołująca zaginionego nieznajoma. Zacisnął pięści, gotowy do wszczęcia bójki w imię, jak mu się wydawało, obrony przyjaciółki. Jego postura nie przypominała raczej kogoś o wielkiej sile, ale pozory zawsze mogły mylić, zwłaszcza, że nerwy i adrenalina umiały dodać niemałego kopa działaniom. – Zamknij mordę typie i grzecznie zajmij się sobą.
 Duch z kolei nawet na moment nie uniósł głowy, żeby sprawdzić, co to za afera. Zupełnie jakby ignorowała świat żywych, pogrążona we własnym problemie.


____________________
Termin: 29.04, godz. 19:30
Chciałabym zagęścić tempo i od tej pory dawać po 48h na posta, ale w razie jakby ktoś miał się nie wyrobić – proszę o info, jakoś się dogadamy.
Hayate

Mistrz Gry

Warui Shin'ya, Ye Lian, Hasegawa Jirō, Sugiyama Nobuo, Munehira Aoi, Ejiri Carei, Kakita Mari and Raikatsuji Yuzuha szaleją za tym postem.

Warui Shin'ya

Sob 29 Kwi - 2:46
Krew dudniła mu nawet w opuszkach palców, opartych mocno, zbyt nerwowo i miażdżąco, na ramieniu zakrytym beżowym płaszczem. Przede wszystkim jednak szum zagłuszał normalne odbieranie zewnętrznych bodźców - głos Jiro dotarł do niego jak z oddali kilometra, a nie raptem dziesięciu czy piętnastu metrów, jakie ich dzieliły. Nawet słowa wymawiane przez Ye Liana zdawały się głuche; marszczył przez to i brwi, i nos, i nawet usta pod maską krzywiły się, niezadowolone z przebiegu sytuacji.
Nie chciał się bać, z całą pewnością nie chciał też wypaść żałośnie przed co najmniej połową z obecnie zgromadzonych, ale zacisk w gardle, stałe przełykanie śliny i walenie serca nie ustawało. Potrafił raz za razem przemykać tylko latarką wzdłuż ściany, oglądając smugi, od których cierpła mu skóra, by zaraz potem starać się wmówić spanikowanej świadomości, że to przecież mogło być wszystko. Ludzie z całego miasta przyleźli tu jak ćmy zwabione płomieniem świecy - jaka była szansa, że śladów nie zostawił jeden z cwaniackich nastolatków, tylko po to, aby nastraszyć podrywaną dziewczynę?
- Wszystko w porządku.
Nie  było w porządku, absolutnie nie. Jak w amoku odebrał telefon od Ye Liana, zwykle nie słuchając go wcale, a teraz posłusznie wykonując polecenie, jakby od dawna zaprogramowano go na funkcję wytresowanego.
Ledwo dawał radę ogarnąć obsługę dwóch rąk. Musiał do tego zsunąć dłoń z barku towarzysza i przejąć urządzenie. Obydwa nadgarstki lekko mu drżały, ale dla niepoznaki starał się jak najwięcej operować światłem. Niby w nieoczekiwanym zainteresowaniu sunąc po ścianie, a potem wyżej, wznosząc raz jeden snop, zaraz drugi. Dotarł do sufitu, jakby i na nim szukał podobnego tropu. Bardziej to robił dla zabicia czasu (dłużącego się niemiłosiernie), ale wzrok starał się skupiać tam, gdzie blask odganiał mrok.
- Muszę cię o coś zapytać.
- No?
Gdzieś tylko po omacku oddał telefon, ale nie minęła sekunda i omal znowu nie wrzasnął.
Słabe źródło światła, które mu zostało, od razu wystrzeliło w twarz Nagaia, stopa przesunęła się nieco w tył i bok, biodro uderzyło o sylwetkę Ye Liana, gdy sam Shin wcisnął się w jego ramię jak przerażony nastolatek.
- Ye Lian.
- Nagai.
Głośno odetchnął.
- Też tu jestem - warknięcie przecedzone przez zęby ledwo dało się zrozumieć. - Nie powiesz chyba, że nie słyszałeś koncertu? A może...
Umilkł tak szybko, jak prędko zniknęła też złość. Denerwował się automatycznie - strach wyzwalał w nim zdecydowanie gorszą energię, zdawało się nawet, że nie jest w stanie zapanować nad charakterem, który zazwyczaj bezproblemowo utrzymywał na wodzy. Wedle preferencji. Teraz, obdarty z resztek silnej woli, przypominał kłębek nerwów. Stale szukał wolną ręką stabilnego oparcia w drugim człowieku, już któryś z kolei raz chwytając Ye Liana - tym razem palce zacisnęły się tuż nad łokciem jasnowłosego, zakleszczając wokół bicepsa na wypadek, gdyby mężczyzna postanowił odsunąć się na odległość, która kompletnie zrujnowałaby ostatnie chwiejne fundamenty poczucia bezpieczeństwa.
- Słyszycie? - nieświadomie skopiował pytanie Hasegawy, pochylając się do Kōjiego.- Z kierunku, do którego idziemy... - Ale nie zdążył powiedzieć nic więcej, gdy z naprzeciwka z hałasem psich piszczałek nadbiegły szczury.
- Ej, ej... ej. - Ścisnął mocniej ramię Ye Liana; powierzchownie po to, aby zwrócić jego koncentrację, w rzeczywistości robiąc to przez równie potężny niepokój. - Słyszysz to, tak? Ten chrobot... to coś? - Kieszonkowa latarka znów powiodła w stronę twarzy Nagaia. - I ty też to słyszysz, oczywiście?

pokonanie nyktofobii (35) - porażka


@Ye Lian @Nagai Blotka Kōji

Warui Shin'ya

Ye Lian, Hasegawa Jirō and Nagai Blotka Kōji szaleją za tym postem.

Ejiri Carei

Sob 29 Kwi - 12:21
Ciemność sprawiała, że robiło się wokół ciaśniej, otwierając się jednak na fantomowy odbiór napływających wrażeń - z pozostałych zmysłów. Szepty, chrobotania, szurnięcia, zdawały się docierać głębiej pod skrę, napierając napięciem. I nie możliwym było, by niemal nie podskoczyła, gdy tę samą przestrzeń cieni przeciął urwany krzyk, głosem, który mimo głębokiego echa, umiała rozpoznać. Żołądek zacisnął się gwałtownie, wzbierając na mdłości. Palce wplotła ponownie, silniej zakleszczając już nie na bluzie brata, a wbijając niemal w przedramię, tuż przy nadgarstku. I chociaż komentarz - wiedziała to - miał służyć rozluźnieniu napierającej aury niepokoju, pokręciła tylko głową. Z bijącym sercem nasłuchiwała, chwytając i stłumione szepty. gdyby wydarzyło się coś... nie skończyłoby się na jednym krzyku - Chodźmy do nich, proszę. Z nimi - nachyliła się, starając mówić tak, by słyszał ją też Shiba - ...ale dają jakiekolwiek światło - poruszyła bladym fioletem światła, na potwierdzenie.
- Przed nami?... - powtórzyła mrugając, kierując przy okazji światło dokładnie przed siebie, w głąb korytarza, którym szli. Nic nie widziała tam. Nie tam - N-nie .
- Nie rozdzielajmy się - dodała jeszcze, orientując się, jak szybko z nikłego widoku, zniknął nowo poznany Blotka. Bielące knykcie zaciśniętej dłoni drgnęły, chcąc pociągnąć Jiro w stronę pozostałych, znajdujących się za nimi. Absolutnie, nie miała zamiaru go puścić, wciąż manewrując tylko jedną dłonią, z latarką - I nie mam pojęcia, co jest przed nami - w nikłym źródle świateł względnie potrafiła rozróżnić trzy sylwetki, skupione bardzo blisko siebie, z czego jedna, jasnowłosa, której nie znała, drugą był Blotka a trzecią... - Shin - nie powinna mówić po imieniu. Ale pytanie, zakołysało się iskrą ulgi. Tak było łatwiej. Przeprosi później. Na pewno.
Odwróciła głowę, zadzierając brodę, by wskazać to, co chciała przekazać - ...na suficie są pajęczyny. Bardzo, bardzo duże i bardzo, bardzo dużo - głos jej zadrgał, ale chciała, by pozostali też ją usłyszeli. I chociaż rozpaczliwie próbowała sobie przypomnieć cokolwiek z legend, czy ostatnio wertowanych ksiąg, nie umiała dopasować informacji, które podpowiedziałyby, czy mieli tu do czynienia z jakimkolwiek pająkowatym yokai. Była pewna, że po tej akcji, zdecyduje się na dodatkowy pobyt w bibliotece. Jeśli przeżyją- pomyślała jeszcze, chociaż werbalizacji wyrazów nie byłą w stanie wypowiedzieć - Takie tunele... naprawdę mogą kryć coś więcej, niż to teke-teke - mówiła, bo w mówienie dawało jej szansę nie myśleć zbyt wiele o przejmującym chłodzie, który przeniknął ciało, osiadając na barkach ciężarem napierającego strachu - Jiro, masz zapalniczkę? - w torbie miała świecę. Wyjątkową na tyle, że według świątynnych kapłanów, miała trzymać z daleka yokai. Przynajmniej przez jakiś czas. A fakt skojarzenia napawał pewnością, że ogień, mógłby rzeczywiście sam z siebie, zniechęcić wszelkie pająkowate. A na pewno wystarczająco dużo ognia - Czy pajęczyny mogłyby się zapalić?.

@Hasegawa Jirō  @Shiba Ookami  @Warui Shin'ya  @Ye Lian  @Nagai Blotka Kōji

| Nieudany rzut na egzorcyzmy.


Podziemne tunele - Page 7 074f39fd9f83bce775651fa5ead9bce4

Blood beneath the snow
Ejiri Carei

Warui Shin'ya, Ye Lian, Hasegawa Jirō and Nagai Blotka Kōji szaleją za tym postem.

Ye Lian

Sob 29 Kwi - 15:38
Wspomnienia ożyły — wypełniły przestrzeń przeżytymi zapachami i wyblakłymi obrazami. Wydawało się, że Ye Lian zbyt długo zapatrywał się w stojącego mężczyznę, jakby cisza, która właśnie między nimi zapadła miała wyjaśnić wszystko. Wiedział, że to niemożliwe. Oświetlane latarką oblicze — czy tego chciało, czy też nie — budziło stare smutki. Serce podświadomie obawiało się ponownego cierpienia — tego, które sprawiło, iż kiedyś już pękło na kawałki nad zasypanym kwiatami grobem. Jednakże niespodziewane objęcie Shin'yi stuliło te odczucia, jakby chłopak podświadomie wiedział, czego w tym momencie potrzebuje. To było dziwnie dekoncentrujące.

Echo ich głosów wspięło się po ścianach; poczuł w żołądku dziwaczny ogień. Najdziwniejsze było to, że nie kojarzył się ze strachem. To było coś zupełnie innego. Opuścił spojrzenie, jasność telefonu osunęła się z twarzy Kōjiego, nie racząc go już błyskami rodem z sali przesłuchań.

— To nie miejsce, w którym spodziewałem cię spotkać. Czemu zwracasz?

Miał swoje przypuszczenia, jednakże tkwiła w nim jakaś nadzieja, że w odwrocie znajdowało się coś więcej niż zwykły paraliżujący strach. Patrzał w mrok, myśląc o wszystkim, co powiedział mu Warui. Nie mógł już zawrócić, nie po zakorzenieniu w nim nadziei — w ten paskudnie egoistyczny sposób. Nabrał powietrza w płuca i przymknął oczy. Podjął decyzję, jednak wiedział, że pozostało mu jeszcze przekonać przytkniętego do boku chłopaka, żeby z nim został. Aby nie zawracał jak Kōji.

Nasłuchiwał dochodzących nowych głosów i tych, które być może zdekoncentrowały towarzyszącą dwójkę. Palce zaciskające poplamioną krwią chusteczkę poruszyły się delikatnie, jakby wciąż nie wiedziały, jak zareagować na dopełniającą bliskość.

W momencie, gdy ścieżką popędziły szczury, instynktownie odciągnął Shin'ye w bok, osłaniając nos i usta wierzchem zajętej telefonem dłoni. Zwierzęta zawsze czmychały od niebezpieczeństwa — instynkt chronił je od tego, co wolały w większym stopniu uniknąć. I choć widział, iż ich śladami pędziły kocie dusze, mogące zaburzyć tę tezę, nie mógł nie obrosnąć we wzmożoną ostrożność.

Shin'ya — głos Ye Liana zawirował przy twarzy. Dopiero kiedy obrócił się w jego kierunku, zdał sobie sprawę jak blisko się znajduje. Zawahał się. Nie był przecież świadomy, tego iż w oczach Shina zdobył reputację zimnego, nieczułego potwora, który niczego się nie boi i gotowy jest zabić w imię własnych marzeń. W rzeczywistości był przecież zwykłym człowiekiem — takim jak on. — Zważając na wielkie zainteresowanie tunelami, najprawdopodobniej nie dzieje się nic niepokojącego, a jeśli nawet, to panika tylko pogorszy sytuację.  Nie wiemy ilu ludzi zagłębiło się w korytarze przed nami, a echo ich kroków może nieść się nawet z kilku kilometrów. Jesteś ostrożny. To dobrze — skwitował bezkonfliktowym tonem. — Bądź ostrożny, ale panuj nad ostrożnością. Nie pozwól, aby odebrała ci to, po co przeszedłeś. A przecież przyszedłeś tu w pewnym celu — urwał na moment. —  Nie możesz się wahać, gdy wiesz, że postępujesz właściwie — zniżył ton do szeptu i odwrócił głowę. Ostatnie zdania zatraciły się w ciemności: — Jestem obok — Obleczona w chusteczkę dłoń, uniosła się i tknęła oplatające go ramię, jakby same słowa zapewnienia nie wystarczyły. Trzymaj się blisko mnie, mówił delikatny ciężar opadających na materiał bladych paliczków.

Stojąc tak w panującym mroku, przypominali niekształtne zjawy posiadające po jednym błyskającym oku. Nie widząc już ich twarzy, Ye Lian podjął dobrze znanym, spokojnym, monotonnym tonem:

— Dołączmy do reszty. Do tych, którzy idą przed nami. Nie pozostawajmy w tyle. Kōji — ucichł, a echo podrapało ściany. — Nie zawracaj. Nie spotkaliśmy się tutaj bez powodu.


Post z telefonu, bo nie mam innych możliwości. .___. Nigdy więcej.
percepcja(84 - 20 = 64) — sukces
Edit: poprawa błędów.


@Warui Shin'ya @Nagai Blotka Kōji



Ostatnio zmieniony przez Ye Lian dnia Czw 4 Maj - 13:58, w całości zmieniany 4 razy
Ye Lian

Warui Shin'ya, Hasegawa Jirō, Sugiyama Nobuo, Munehira Aoi, Nagai Blotka Kōji and Ejiri Carei szaleją za tym postem.

Ye Lian gardzi postem aż przykro.

Sponsored content
maj 2038 roku