Pozbawione jakiegokolwiek oświetlenia, ciemne, wilgotne i pełne brudu. Ciągną się pod całym miastem, skręcając, rozwidlając i plącząc niczym setki węży. Niektóre z nich zawaliły się podczas trzęsienia ziemi, inne zalała częściowo woda, przez jeszcze inne przemykają stworzenia o wiele mniej przyjazne od zwykłych szczurów. Do tuneli nie zapuszcza się nikt o zdrowych zmysłach i czystym sumieniu - bywają miejscem nielegalnych wymian, a czasem kryjówką dla uciekających przed prawem. Od lat krążą plotki, że ci, którzy się tu zapuszczą, już nie wracają lub powracają, jednak nie tacy sami, jak wcześniej. Prawdą natomiast jest, że łatwo o zgubienie się w tych czeluściach.
2-5 - postać wpada do zastałej, zatęchłej wody. Teraz ma przemoczone buty i niezbyt przyjemnie pachnie.
6 - postać napotyka bardzo nieprzyjaźnie nastawione yōkai (lub grupę zbirów), które tylko czekało na ofiarę; interwencja MG.
— Potrzebujemy tej uwagi... Chyba że przyszłaś tutaj tylko pozwiedzać — zwraca się ku Mari na wydechu, głos miękko ścieląc w eterze, zaraz to zbliżając się ku Madhuvathi w akompaniamencie jej pokasływania, na kobiece ramiona zarzucając kurtkę, chłodnymi paliczkami wpierw przesuwając przez jej skórę delikatnie, badawczo wręcz. Czule. — Wszystko dobrze? — Szepcze, przesuwając palce przez przegub, ku nadgarstkowi, wokół którego oplata się, kciukiem smyrając krągłość stawu. Kąciki ust mkną jednak ku górze, gdy zza otwartych drzwi przesuwa się pierwsza nuta migdałów, niesiona trupim, ostrym jadem. Czyli jednak zabawa się powoli zaczyna.
Zna ten zapach zbyt dobrze. I w odróżnieniu od innych, zamiast wywoływać torsje czy choćby subtelność niesmaku układać na podniebieniu, Aoi czuje się lepiej. Lżej mu jakoś, świadomość swoją kotwicząc znów w rzeczywistości, która w jego głowie odzywa się ostrzegawczym warknięciem. Prawy kciuk ląduje na skroni, kiedy przez czaszkę przesuwa się jemu jedynie słyszalny warkot. Dociska opuszkę do żyły, powieki całkowicie spuszczając, przykrywając taflę błękitnostalowej tarczy tęczówek, wchodząc w głąb niewielkiego pomieszczenia. Spokojnie, byleby zachować spokój... Jeszcze przez moment.
Zapachy; bo te od zawsze są dla niego najważniejsze, nieważne czy przyjemne w ogólnym ludzkim pojęciu, czy odrzucające i odrażające, bo związane z rozkładem ciała, rozbudzają i przyśpieszają rytm serca. Laska, która wcześniej trwała złożona przy boku, znów rozkłada się w smukłej dłoni, a zamglone spojrzenie obija się o swój własny wewnętrzny mrok. — To Ty... czy nie Ty — obniża ton o oktawę, subtelnie skłaniając głowę ku ramieniu, słowa kierując ku zwłokom, ku temu, co z nich pozostało — truchłu, jakby te mogło mu odpowiedzieć. I mogło. Gdyby tylko istniało ponownie w korytarzach, tak jak on istniał po własnej śmierci. Odór jest zbyt intensywny, aby nie trafił w zwały materiału za pierwszym razem, przeciągając plastik po ziemi. Zagłębia więc laskę pod lepkość szmat, aby oderwać je od ciała. Profanacja? Być może dla innych, ale nie w mniemaniu kogoś, kto sam skończył jako karma dla kundli. — Co to? — Nie potrafił zapytać kto, nie przeszłoby to przez gardziel, gdy uśmiech spływa na usta, naznaczając je zbyt dużą frywolnością, jak na sytuację, w której się znajdują. — Przed czymś się ukrywało, jeżeli tutaj leży, a drzwi były zamknięte — dodaje zaraz to, głowę subtelnie odchylając ku tyłowi, zgłoski rzucając ku wszystkim swoim towarzyszom. Chciałby już sobie odpuścić, chciałby już sprowokować, chciałby już zachowywać się tak, jak tego chciał, bez trzymania maski na twarzy. Więc i krótkie westchnienie ucieka w świście, kiedy palce nieco mocniej zakleszczają się na lasce. — Raju... — rozpoczyna tonem stanowczym, skupionym — widzisz przy tym czymś coś, cokolwiek, albo na tym, ślady, znamiona, tatuaże — ciągnie, wiedziony rozgrzaną myślą, która już liże fascynacje, która narasta i nasila się z każdym słowem mocniej, puchnąc w ciele, chcąc wyswobodzić się ponownie. Powoli...; myśli, zapierając końcówkę laski na ciele, nie mocno, acz znacząco. I gdyby tylko mógł pchnąć głębiej, gdyby mógł się tylko przebić przez miękkość tkanek, gdyby mógł wywołać jakiekolwiek emocje w tym, co pozostało z człowieka, rozbudzając ryk yurei w zawiłości podziemnych tuneli. Trzyma się jednak jeszcze ostatkiem sił przy zdrowych zmysłach, choć swąd docierający do nozdrzy rozbudza.
Kakita Mari ubóstwia ten post.
rzut
@Munehira Aoi @Kakita Mari @Touya Kiryuu @Yōzei-Genji Madhuvathi
Munehira Aoi ubóstwia ten post.
Jedno, wielkie nic.
Im głębiej w tunel zapuszczali się wraz z Kamiko, tym bardziej Enma miał wrażenie, że wybrali złą drogę. Już pomijał fakt, że na swej drodze nie spotkali żadnej, czy to martwej czy to żywej, duszy. Tak samo żadnego śladu. Żadnego odgłosu.Wyglądało to tak, jakby aktualnie na świecie została przy życiu tylko ich dwójka. Powinni zawrócić. Nie, muszą zawrócić.
Enma przystanął, świecąc po ścianach dookoła, ale kiedy, znowu, niczego nie dostrzegł, zwrócił się do siostry.
- Myślę, że powinniśmy zawrócić. - powiedział nieco zrezygnowanym tonem, przesuwając snopem światła niżej, na mokre i błotniste podłoże. Mimowolnie skrzywił się, unosząc wolną dłoń wyżej, by przycisnąć rękaw do nosa.
Obrzydlistwo.
- Ewentualnie możemy zrobić jeszcze parę kroków do przodu, ale tracę nadzieję, że trafimy na cokolwiek. Uważaj tylko, abyś nie poślizgnęła się albo nie zgubiła buta. Przytrzymaj się lepiej ściany. - poradził jej, samemu ruszając do przodu, gotowy zawrócić w każdej chwili, jeżeli znowu na nic nie trafią.
@Seiwa-Genji Kamiko
rzut na zręczność - 90-20=70 (sukces)
Rana na lewej dłoni - opatrzona.
Munehira Aoi ubóstwia ten post.
Środek pomieszczenia nie był szczególnie fascynujący, opuszczony składzik na chemikalia. Po co on tutaj był w sumie? Ktoś tu kiedyś coś sprzątał? Nie wnikała nigdy w historię tuneli, więc może i znalazłaby się jakaś prosta odpowiedź, ale to nie była pora dla niej na rozważania, czy tunele miały w swoim czasie woźnego.
Zauważając złamany kij od szczotki marszczy brwi zdezorientowana. One były zamknięte od wewnątrz? Przecież tu nikogo nie ma? Chyba. Stęchlizna drastycznie trafiła do nozdrzy, na co od razu zasłoniła nos, jednak nie spodziewała się po tym nic złowrogiego. Jakby coś dzwoniło, ale nie w tej kaplicy. Zaczęła rozglądać się po niewielkim pomieszczeniu, na ile światełko słabej latarki jej pozwalało. Spacerowała sobie dookoła, sprawdzając głównie półki ze środkami czyszczącymi, na których siedział już kilkucentymetrowy kurz. Postanowiła nic nie dotykać, bo ani to warte otwierania ani nie chciała dostać chmurą kurzu po twarzy. W walce raczej nie przyda jej się starszy od niej płyn do mycia okien. Tu nawet okien nie ma.
- Nic nie znalazłam. A wy? - zapytała zawiedziona, szurając dramatycznie butami po podłodze kopiąc z lekkiej irytacji stertę koców leżących na podłodze. Nie zastanawiała się zbytnio nad leżącą obok szafką, bo i tak wątpiła, że da radę ją podnieść. Zresztą, jeśli coś leżało na niej w miarę wartościowego, to już się dawno stłukło. Próbowała rozglądać się dalej, chociaż już większą uwagę kierowała na resztę swojej grupy. No i dobrze, że zwróciła, bo coś faktycznie znaleziono. …Kogoś?
- Oh, czyli…ktoś…się ukrywał - praktycznie wyszeptała, odsuwając się o krok i wbijając wzrok teraz w to, co wcześniej jej tak łatwo było pominąć. Nie wiedziała, czego oczekiwała po tym miejscu. Nie. Ona się spodziewała. Przygotowywała się nawet psychicznie. Nawet to nie pierwszy raz, kiedy się z czymś takim spotkała. Ze śmiercią. Więc dlaczego? Już odreagowuje skubiąc sobie paznokciami skórki na palcach, aż do krwi, jakby to miało ją uspokoić. Aj, głupia dziewczyno. Taka odważna na pokaz. Nie panikuj, bo cię zostawią. Sama się na to zapisałaś, to masz przesmak reszty. Żałosne. Ostatnie pięć sekund na wyregulowanie oddechu.
Nieudany rzut na wzrok - 33
@Munehira Aoi @Sasaki Hotaru @Yōzei-Genji Madhuvathi @Touya Kiryuu
Warui Shin'ya and Munehira Aoi szaleją za tym postem.
- Tsk. Ta, szkoda tracić na coś takiego czas... i nerwy - rzucił tylko pod nosem, udając się na bok w stronę przestraszonej 'zjawy'. Ich świat, ich kredki. To, że oni nie są na tyle zainteresowani własnym znajomym, nie znaczy że musiał im to dalej wypominać. Z takimi przyjaciółmi wrogów przynajmniej mu nie potrzeba. - 110 - dopowiedziałby tylko na odchodne, jakby sugerował tym samym odpowiedni numer do kontaktu. Nie zwracając jednak większej uwagi na agresywne skupisko, kontynuowałby do nieco mądrzejszego celu w formie roztrzęsionej 'dziewczyny'. Wszystko po to, aby podchodząc do niej, pstryknąć ją w głowę dla usilnego wymuszenia jej uwagi. Może nie powinien robić tego z kimś przestraszonym, jednak lepszej opcji raczej na to nie miał. Chyba, że chciał zacząć krzyczeć jak nawiedzony. - Yo, Onryo-chan - dodałby szeptem w kierunku raczej-niewidzialnej dla innych gapiów dziewczyny, upewniając się, że go widzi i wskazując przy okazji wyjście z tuneli, jakby chciał oddalić się z nią zanim zacznie rozmawiać z powietrzem przy gapiach. Nawet, jeśli nie była morderczym celem, to na teraz przewinęło się to słowo parę razy w tle, toteż można użyć je jako imię nieznanego ducha. Chyba.
Munehira Aoi ubóstwia ten post.
Zwrócił uwagę na dźwięki, o których mówił Shin. Sam nie słyszał ich doskonale, ale wierzył na słowo reszcie. Chrobot... Teke teke wydawała inny dźwięk, ale nie można zapominać że mogły się tu czaić także inne niebezpieczne stworzenia. Dopiero kiedy Eji zwróciła uwagę na pajęczyny, zaczął łączyć wszystko w całość. To tylko teoria, ale... - Jeśli pająk przeżył odpowiednią ilość czasu, w końcu zmienia się w Yokai o dużo, dużo większym rozmiarze. Opuszczony tunel może być dobrym domem dla takiego, więc nie zdziwię się jeśli na takiego natrafimy - Rzucił wgapiając się w pajęczyny, od kiedy tylko Carei zwróciła im na nie uwagę. - Powinny móc spłonąć, ale ich właścicielowi raczej się to nie spodoba. Zwłaszcza jeśli to kobieta, która złożyła jaja. - Troszkę o tym wiedział ze względu na wykonywaną za życia robotę. Te konkretne pająki, jeżeli były kobietami szczególnie upodobywały sobie młodych, pięknych chłopców jako pokarm. Eji powinna więc być raczej mniejszym targetem. Co innego Blotka. - Wysunę się nieco bardziej na przód, jeśli to faktycznie będzie ogromny pająk. - W końcu jeśli to Yokai, to nawet bez ciała będzie mógł mu grzmotnąć. A jeśli trafi, to z pająka zostanie mokra plama. Prawdopodobnie.
Rzut: Egzorcyzmy
#a2006d
Warui Shin'ya, Ye Lian, Hasegawa Jirō, Munehira Aoi, Nagai Blotka Kōji and Ejiri Carei szaleją za tym postem.
Brud i błoto jej nie straszne. Zdążyła się przyzwyczaić biegając po Yakkari, Nanashi i Kinigami. Bardziej bolała ją wizja bycia wyśmianą i nazwanie pierdołą.
Rzut: Zręczność - fail
Munehira Aoi ubóstwia ten post.
Wędrówka prawdopodobnie trwałaby w najlepsze, gdyby nie to, że gdzieś w oddali ciemność została zakłócona. Chaotycznie poruszające się źródło światła dzielnie próbowało przedzierać się przez kolejne czarne zakamarki tuneli. Do uszu szybko dobiegły też dźwięki – prawdopodobnie były rozmową, ale nie chciał tego od razu zakładać, przygotowując się na każdą ewentualność. Odbijające się echem głosy docierały do niego już zbyt zniekształcone, nie był w stanie wychwycić żadnych konkretnych słów. Nie potrafił też bez żadnych wątpliwości ocenić ile osób jest w grupie nacierającej w jego kierunku.
Ze względów bezpieczeństwa uznał, że zatrzyma się w miejscu. Włączoną latarkę przytknął do materiału własnego płaszcza, żeby nie świecić nią po ścianach i w miarę możliwości pozostać niezauważonym (ale żeby też w razie potrzeby mieć przygotowane źródło światła). Od razu przykucnął i zaczął nasłuchiwać, wpatrując się przed siebie. W ten jasny, oddalony punkt, który poruszał się w ciemnościach. Nie miał zamiaru zdradzać swojej pozycji, w końcu nie był pewny z kim (lub czym) ma do czynienia, a chwilowy postój wydawał się rozsądnym wyjściem z sytuacji.
Warui Shin'ya and Shiba Ookami szaleją za tym postem.
To co Kiryuu zdołał zlokalizować w ciemności kwalifikowało się jako makabryczna wskazówka, pozostałość po bytowaniu mordercy, co zdawały się potwierdzać komentarze wygłoszone przez jednego ze śmiałków. Yurei mógł tylko pozazdrościć zaszczytu zbezczeszczenia czyjegoś truchła w ramach śledztwa, nadal ze znudzeniem obracając na dłoni póki co bezużyteczne żelastwo. Nie jedyne w tym pomieszczeniu. Wytężając wzrok, jakkolwiek żałosne to było przy nikłym oświetleniu, drażniącym źrenice skocznym błysku latarek, Touya przespacerował się po pomieszczeniu, za nic mając sobie przeszkody w postaci porozstawianych gratów. Przykucnął ostatecznie przy porzuconym bezładnie meblu, który mógł skrywać tajemnicę zaryglowanych drzwi. Obmacywanie ścian w poszukiwaniu klamki na niewiele by mu się zdało przy braku czucia i wciąż panującej ciemności.
Cokolwiek skrywał ten zbitek paździerza, było interesujące, ale poza zasięgiem ducha.
- Tutaj, kretyni - Odezwał się bez przekonania, znudzony niczym sufler w kiepskim teatrze. Pozostając w przykucu nad znaleziskiem, yurei ponownie oplótł palcami stęskniony krwi kastet, bezwiednie uderzając w kant żelaza. Zarówno brak bólu jak i specyficznego szczęku metalu wywoływał narastającą falę irytacji u widma, która objawiła się ciągiem bluzgów wypowiedzianych pod nosem.
Chyba, że jego martwa prawica rozkwasiła właśnie czyjś nie mniej martwy łeb, przenikając przez materialną nawierzchnię. Cokolwiek skrywało się niżej, najpewniej zawierało egipskie ciemności w składzie, to też wtykanie tam wścibskiej gęby mogło nie przynieść rezultatów. Pozostało więc cynicznie przyłożyć ucho do posadzki, licząc, że jeśli mieli pod sobą pustą przestrzeń a nie zwały ziemi i betonu, to coś tym razem da znak życia. Nawet jeśli miałyby to być szczury czy cieknąca kanalizacja. Chociaż morderca umykający przed nimi, by nieopatrznie w ciemności rozwalić sobie pysk przy akompaniamencie łomotu i przekleństw byłby miłym odkryciem, Touya nie był aż takim optymistą.
Rzut na percepcję (słuch) 93-20=73 sukces
Jak ktoś słyszy duchy to macie chamską podpowiedź
Munehira Aoi and Kakita Mari szaleją za tym postem.
Jeszcze tylko jedno spojrzenie rzucone ociągającej się części grupy i niebieskie światło znowu zostało skierowane w nieznaną, rozciągającą się przed nimi ciemność tunelu.
– Możesz iść z nimi jeżeli chcesz – zareagował w końcu na próby czynione przez siostrę, by zbić ich wszystkich w jedną drużynę, nie dając się pociągnąć w tył – Ja nie mam zamiaru wlec się jak wycieczka emerytów.
Przemykające pod nogami stado szczurów nie zrobiło na nim większego wrażenia. Napatrzył się na te bydlaki w Nanashi wystarczająco dużo, widując je już w najróżniejszych ilościach, miejscach i konfiguracjach. Widział, że były zaniepokojone, choć nie miał pewności czy udzielił mu się nastrój kocich duchów czy po prostu pierwszy raz widział stado tych szkodników, które biegło zajęte czymś innym niż przepędzaniem mieszkańców dzielnicy z ich śmietników.
– Co, pały wam zmiękły? – rzucił do kociąt i tuszkota próbujących schować się za nim przed czymkolwiek, co siedziało w ciemności przed nimi.
Nawet najgrubsze kocisko, śpiące smacznie w kapturze jego bluzy nastroszyło się zaniepokojone, rozwijając z kłębka, w które zdążyło się skręcić. Powoli ułożyło przednie łapki na ramieniu swojego yurei, wpatrując się w ciemność ogromnymi ślepiami i przyjmując uszka typu aerodynamiczne.
– No tak, idealną kontrą na ogromnego pająka może być tylko posiadacz ogromnego kapcia.
Nie miał zamiaru zostawać w tyle, jak reszta. Zwłaszcza, że nie byłby jedynym, który wyrwałby się w przód. Bez wahania podał Carei zapalniczkę i ruszył za Shibą, nie wychodząc jednak przed swoją nową duszkową tarczę. Musiał wiedzieć, co za cholerstwo pełzało po tych tunelach.
Warui Shin'ya, Ye Lian, Munehira Aoi, Nagai Blotka Kōji and Shiba Ookami szaleją za tym postem.