Podziemne tunele - Page 6
Haraedo

Join the forum, it's quick and easy

Haraedo
Haraedo
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Haraedo

Sob 8 Kwi - 18:00
First topic message reminder :

Podziemne tunele


Pozbawione jakiegokolwiek oświetlenia, ciemne, wilgotne i pełne brudu. Ciągną się pod całym miastem, skręcając, rozwidlając i plącząc niczym setki węży. Niektóre z nich zawaliły się podczas trzęsienia ziemi, inne zalała częściowo woda, przez jeszcze inne przemykają stworzenia o wiele mniej przyjazne od zwykłych szczurów. Do tuneli nie zapuszcza się nikt o zdrowych zmysłach i czystym sumieniu - bywają miejscem nielegalnych wymian, a czasem kryjówką dla uciekających przed prawem. Od lat krążą plotki, że ci, którzy się tu zapuszczą, już nie wracają lub powracają, jednak nie tacy sami, jak wcześniej. Prawdą natomiast jest, że łatwo o zgubienie się w tych czeluściach.

MOŻLIWE WYDARZENIE - RZUT KOŚCIĄ K6

1 - postać natrafia na czyjąś słabo zamaskowaną skrytkę. Cóż, cudza strata, bo teraz ktoś inny wejdzie w posiadanie paru wartościowych przedmiotów; +50PF.
2-5 - postać wpada do zastałej, zatęchłej wody. Teraz ma przemoczone buty i niezbyt przyjemnie pachnie.
6 - postać napotyka bardzo nieprzyjaźnie nastawione yōkai (lub grupę zbirów), które tylko czekało na ofiarę; interwencja MG.

Haraedo

Shiba Ookami

Sob 29 Kwi - 19:30
Latał sobie zaraz przy reszcie trzymając się zwłaszcza blisko Eji i Jiro, gdyż sam tak naprawdę nie mógł trzymać źródła światła. Znaczy, mógł nim w razie czego być, ale tylko na krótki moment. Poza tym to byłoby swojego rodzaju marnotrawstwo umiejętności, dzięki której nie dość, że lepiej wyglądał, to mógł coś znacznie mocniej pierdzielnąć.
Zwrócił uwagę na dźwięki, o których mówił Shin. Sam nie słyszał ich doskonale, ale wierzył na słowo reszcie. Chrobot... Teke teke wydawała inny dźwięk, ale nie można zapominać że mogły się tu czaić także inne niebezpieczne stworzenia. Dopiero kiedy Eji zwróciła uwagę na pajęczyny, zaczął łączyć wszystko w całość. To tylko teoria, ale... - Jeśli pająk przeżył odpowiednią ilość czasu, w końcu zmienia się w Yokai o dużo, dużo większym rozmiarze. Opuszczony tunel może być dobrym domem dla takiego, więc nie zdziwię się jeśli na takiego natrafimy - Rzucił wgapiając się w pajęczyny, od kiedy tylko Carei zwróciła im na nie uwagę. - Powinny móc spłonąć, ale ich właścicielowi raczej się to nie spodoba. Zwłaszcza jeśli to kobieta, która złożyła jaja. - Troszkę o tym wiedział ze względu na wykonywaną za życia robotę. Te konkretne pająki, jeżeli były kobietami szczególnie upodobywały sobie młodych, pięknych chłopców jako pokarm. Eji powinna więc być raczej mniejszym targetem. Co innego Blotka. - Wysunę się nieco bardziej na przód, jeśli to faktycznie będzie ogromny pająk. - W końcu jeśli to Yokai, to nawet bez ciała będzie mógł mu grzmotnąć. A jeśli trafi, to z pająka zostanie mokra plama. Prawdopodobnie.

Rzut: Egzorcyzmy


#a2006d
Shiba Ookami

Warui Shin'ya, Ye Lian, Hasegawa Jirō, Munehira Aoi, Nagai Blotka Kōji and Ejiri Carei szaleją za tym postem.

Seiwa-Genji Kamiko

Sob 29 Kwi - 20:04
Albo Yokai postanowiły uknuć jakiś wielki spisek, albo ktoś zrobił coś co wkurwiło wszystkich po drugiej stronie.- Oczywiście to tylko teoria. Jedna z wielu, ale faktycznie coś musiało być na rzeczy skoro duchy i demony zaczęły aż tak dokazywać ludziom. Temat w miarę szybko zszedł na Teke-teke, dzięki czemu mogła trochę się rozkręcić. - Tak, też znam całkiem sporo odpowiedzi na jej zagadki. Spędziłam trochę czasu na szukaniu informacji o niej. - No i ten wielki duch też coś tam krzyczał, a jej zapadło w pamięć. No i jakby na to nie spojrzeć, to ona powiedziała mu na dzień dobry, czyją obecność w tym miejscu podejrzewa. - Czytałam że skupia się głównie na mężczyznach, ale kto wie co tak naprawdę Onryo w głowie siedzi. - Egzorcyzm nie był głupią myślą. Wiedzieli o niej sporo, więc mógł się powieść. Zwłaszcza jeśli mieliby ze sobą współpracować. - Tylko pamiętaj, że nie koniecznie może być jedynym, co może tu czyhać na ludzi. Zaskakująco dużo Yokai kocha urządzać sobie mieszkania w takich porzuconych przez ludzkość miejscach. - Zmierzali dalej bez żadnego dobrego tropu. Aż do czasu, w którym grunt stawał się coraz bardziej nierówny, przez co łatwiej było o potknięcie. Jej brat za to miał sporo racji. Zmierzali w kierunku, który nie musiał być tym właściwym. Zwłaszcza że było tu coraz więcej wody. Co jak co, ale jeśli będzie jej naprawdę sporo, a Enma zostanie w nią wciągnięty, to będą mieli problem. -Prawda. Czuć wilgoć i zdaje się, że przed nami będzie coraz więcej wody. Prawdopodobnie zalało tę część tunelu. - Spojrzała na ściany. Zacieki. - Akurat to nie wydaje mi się dobrym pomysłem, gdy są na nich zacieki. I ty lepiej też tego nie rób. Zwłaszcza ręką, którą sobie zraniłeś. - No co jak co, ale wolała go przestrzec przed głupim zakażeniem sobie rany, upierdoleniem ręki i prawdopodobnie straceniem równowagi. Postanowiła zwolnić kroku by zminimalizować ryzyko wyjebania się na ryj i trzymać się blisko Enmy, by w razie czego się go złapać.
Brud i błoto jej nie straszne. Zdążyła się przyzwyczaić biegając po Yakkari, Nanashi i Kinigami. Bardziej bolała ją wizja bycia wyśmianą i nazwanie pierdołą.

Rzut: Zręczność - fail


Głos Kamiko
#a2006d
Seiwa-Genji Kamiko

Munehira Aoi ubóstwia ten post.

Sugiyama Nobuo

Sob 29 Kwi - 20:33
Co kilka postawionych wprzód kroków przypominał sobie w myślach, że jest samowystarczalny. Słowo to powtarzał jak mantrę, zaklęcie, które wypowiedziane w odpowiedni sposób potrafiło wybuchnąć mocą, której nie doświadczało się często. Ten raz niczym nie różnił się od pozostałych – przecież niejednokrotnie radził sobie z wieloma zagrożeniami. Tym razem też musiał sobie poradzić. Samotnie, bo przecież tak najbardziej lubił.
    Wędrówka prawdopodobnie trwałaby w najlepsze, gdyby nie to, że gdzieś w oddali ciemność została zakłócona. Chaotycznie poruszające się źródło światła dzielnie próbowało przedzierać się przez kolejne czarne zakamarki tuneli. Do uszu szybko dobiegły też dźwięki – prawdopodobnie były rozmową, ale nie chciał tego od razu zakładać, przygotowując się na każdą ewentualność. Odbijające się echem głosy docierały do niego już zbyt zniekształcone, nie był w stanie wychwycić żadnych konkretnych słów. Nie potrafił też bez żadnych wątpliwości ocenić ile osób jest w grupie nacierającej w jego kierunku.
    Ze względów bezpieczeństwa uznał, że zatrzyma się w miejscu. Włączoną latarkę przytknął do materiału własnego płaszcza, żeby nie świecić nią po ścianach i w miarę możliwości pozostać niezauważonym (ale żeby też w razie potrzeby mieć przygotowane źródło światła). Od razu przykucnął i zaczął nasłuchiwać, wpatrując się przed siebie. W ten jasny, oddalony punkt, który poruszał się w ciemnościach. Nie miał zamiaru zdradzać swojej pozycji, w końcu nie był pewny z kim (lub czym) ma do czynienia, a chwilowy postój wydawał się rozsądnym wyjściem z sytuacji.

percepcja słuch: 66-20=46
Sugiyama Nobuo

Warui Shin'ya and Shiba Ookami szaleją za tym postem.

Touya Kiryuu

Nie 30 Kwi - 0:16
Jak wielką ironią losu było znalezienie się w sytuacji, kiedy ocalałe w nieżyciu zmysły zdawały się być bezużyteczne i niefundujące zbyt wielu podrygów ekscytacji. Walcząc o choć częściowe rozszyfrowanie zastanego bałaganu, cicho klnąc na przemykające po pomieszczeniu latarki wiedzione cudzymi rękoma, yurei przybliżył się do sterty łachmanów, czy też innego szmacianego pagórka skrywającego coś, w czym wcześniej mogło tlić się życie. Tego Touya stwierdzić nie mógł, pozbawiony okazji zaciągnięcia się wątpliwie przyjemną wonią rozkładu, pozostało więc się rozejrzeć po twarzach z bardziej żywego towarzystwa. Czy może raczej nadstawić ucho na specyficzne odgłosy miotanych torsji wywołanych smrodem, bo na dopatrzenie się grymasów obrzydzenia, czy zmiany kolorytu twarzy spowodowanego przykrymi bodźcami nie było co liczyć.
To co Kiryuu zdołał zlokalizować w ciemności kwalifikowało się jako makabryczna wskazówka, pozostałość po bytowaniu mordercy, co zdawały się potwierdzać komentarze wygłoszone przez jednego ze śmiałków. Yurei mógł tylko pozazdrościć zaszczytu zbezczeszczenia czyjegoś truchła w ramach śledztwa, nadal ze znudzeniem obracając na dłoni póki co bezużyteczne żelastwo. Nie jedyne w tym pomieszczeniu. Wytężając wzrok, jakkolwiek żałosne to było przy nikłym oświetleniu, drażniącym źrenice skocznym błysku latarek, Touya przespacerował się po pomieszczeniu, za nic mając sobie przeszkody w postaci porozstawianych gratów. Przykucnął ostatecznie przy porzuconym bezładnie meblu, który mógł skrywać tajemnicę zaryglowanych drzwi. Obmacywanie ścian w poszukiwaniu klamki na niewiele by mu się zdało przy braku czucia i wciąż panującej ciemności.
Cokolwiek skrywał ten zbitek paździerza, było interesujące, ale poza zasięgiem ducha.
- Tutaj, kretyni - Odezwał się bez przekonania, znudzony niczym sufler w kiepskim teatrze. Pozostając w przykucu nad znaleziskiem, yurei ponownie oplótł palcami stęskniony krwi kastet, bezwiednie uderzając w kant żelaza. Zarówno brak bólu jak i specyficznego szczęku metalu wywoływał narastającą falę irytacji u widma, która objawiła się ciągiem bluzgów wypowiedzianych pod nosem.
Chyba, że jego martwa prawica rozkwasiła właśnie czyjś nie mniej martwy łeb, przenikając przez materialną nawierzchnię. Cokolwiek skrywało się niżej, najpewniej zawierało egipskie ciemności w składzie, to też wtykanie tam wścibskiej gęby mogło nie przynieść rezultatów. Pozostało więc cynicznie przyłożyć ucho do posadzki, licząc, że jeśli mieli pod sobą pustą przestrzeń a nie zwały ziemi i betonu, to coś tym razem da znak życia. Nawet jeśli miałyby to być szczury czy cieknąca kanalizacja. Chociaż morderca umykający przed nimi, by nieopatrznie  w ciemności rozwalić sobie pysk przy akompaniamencie łomotu i przekleństw byłby miłym odkryciem, Touya nie był aż takim optymistą.

Rzut na percepcję (słuch) 93-20=73 sukces

Jak ktoś słyszy duchy to macie chamską podpowiedź serduszko
Touya Kiryuu

Munehira Aoi and Kakita Mari szaleją za tym postem.

Hasegawa Jirō

Nie 30 Kwi - 2:18
  Odprowadził cofającego się Blotkę zarówno światłem latarki jak i - na szczęście ukrytym w ciemności - wzrokiem pełnym tak obcych mu wyrzutów sumienia. Gdyby ten nie zatrzymał się przy maruderach, Jiro najpewniej niepotrzebnie przedłużałby poszukiwania yokai, by odprowadzić dzieciaka do wyjścia i dopiero wtedy tu wrócić.
  Jeszcze tylko jedno spojrzenie rzucone ociągającej się części grupy i niebieskie światło znowu zostało skierowane w nieznaną, rozciągającą się przed nimi ciemność tunelu.
  – Możesz iść z nimi jeżeli chcesz – zareagował w końcu na próby czynione przez siostrę, by zbić ich wszystkich w jedną drużynę, nie dając się pociągnąć w tył – Ja nie mam zamiaru wlec się jak wycieczka emerytów.
  Przemykające pod nogami stado szczurów nie zrobiło na nim większego wrażenia. Napatrzył się na te bydlaki w Nanashi wystarczająco dużo, widując je już w najróżniejszych ilościach, miejscach i konfiguracjach. Widział, że były zaniepokojone, choć nie miał pewności czy udzielił mu się nastrój kocich duchów czy po prostu pierwszy raz widział stado tych szkodników, które biegło zajęte czymś innym niż przepędzaniem mieszkańców dzielnicy z ich śmietników.
  – Co, pały wam zmiękły? – rzucił do kociąt i tuszkota próbujących schować się za nim przed czymkolwiek, co siedziało w ciemności przed nimi.
  Nawet najgrubsze kocisko, śpiące smacznie w kapturze jego bluzy nastroszyło się zaniepokojone, rozwijając z kłębka, w które zdążyło się skręcić. Powoli ułożyło przednie łapki na ramieniu swojego yurei, wpatrując się w ciemność ogromnymi ślepiami i przyjmując uszka typu aerodynamiczne.
  – No tak, idealną kontrą na ogromnego pająka może być tylko posiadacz ogromnego kapcia.
  Nie miał zamiaru zostawać w tyle, jak reszta. Zwłaszcza, że nie byłby jedynym, który wyrwałby się w przód. Bez wahania podał Carei zapalniczkę i ruszył za Shibą, nie wychodząc jednak przed swoją nową duszkową tarczę. Musiał wiedzieć, co za cholerstwo pełzało po tych tunelach.

percepcja - wzrok: 86 - 20 = 66 (powodzenie)




Hasegawa Jirō

Warui Shin'ya, Ye Lian, Munehira Aoi, Nagai Blotka Kōji and Shiba Ookami szaleją za tym postem.

Nagai Blotka Kōji

Nie 30 Kwi - 15:37
Kącik jego warg drgnął, gdy usłyszał głos rudowłosego, posłał mu ostrożne, nieco zdystansowane spojrzenie.
  — Tobie też dobry wieczór, Warui, przynajmniej już mogę mieć pewność, że ta wyprawa będzie pechowa — rzucił, mając wrażenie, że ich aury rezonują ze sobą i przyciągają każdej maści kłopoty, tak żeby była jakaś równowaga we wszechświecie za czyjeś szczęśliwe duo. — Ale i tak miło ciebie widzieć i wiedzieć, że nie tylko ja nie uznaję ciemnych tuneli z czającym się w nich potencjalnym potworem albo mordercą za najprzyjemniejsze miejsce do przebywania w aktualnym momencie.
  Zaczynał się odrobinę za bardzo rozgadywać, ale obecność Ye Liana nieco go przystopowała przed dłuższym słowotokiem. Zaskoczenie połączone z odrobinę niepewności zdawało się zepchnąć jego obawy na nieco dalszy plan (a może wpływ na to miał Shin'ya i jego zachowanie), był też pewien, że trzymanie się osobno raczej nie było najlepszym pomysłem.
  — Myślę, że to zapewne nie jest najlepszy moment na zapytanie przeze mnie, co tutaj robisz i od kiedy jesteś w mieście, ale patrząc się na twoją dłoń pragnę poinformować, że mam plastry i bandaże — Chociaż u innych tego typu zdanie mogłoby zabrzmieć oskarżająco, tak w głosie Blotki nie dało się usłyszeć nawet nuty pretensji, a raczej... specyficznego rodzaju zmieszanie, i powodem nie był jego niedawny lęk przed ciemnością. — A sprawdzają się lepiej, niż chusteczki.
  Dołączył się do nadrabiania odległości między towarzyszami, chociaż przebiegające szczury niespecjalnie napawały go zachwytem. Z resztą jak na razie nie był specjalnie ucieszony tą wyprawą, więc postanowił zająć swój mózg myśleniem i wyszukiwaniem powiązań. Jakichkolwiek.
  — Chrobotanie, dźwięki, zaskakująco duża ciągnąca się pajęczyna... nie zdziwiłbym się, gdyby Shiba miał rację. — A jemu samemu niestety na razie kompletnie nic nie przychodziło do głowy, więc mógł się co najwyżej zgadzać. — Jeżeli zachowują się jak zwykłe pajęczyny, to zrobi się przez chwilę jasno, ale jeżeli są mocniejsze, to może być nieco gorzej po podpaleniu ich w tunelu z często nieprzewidywalnym obiegiem powietrza. Można najpierw spróbować coś przykleić, bez dotykania samej sieci i zobaczyć, czy zrywa się coś tak samo łatwo, jak zwykłą pajęczynę. Przy okazji będziemy wiedzieć, czy trzeba bardzo mocno się starać, by tego nie dotknąć.
  Chociaż akurat jemu do tego testu brakło kilka centymetrów...

@Hasegawa Jirō @Warui Shin'ya @Ye Lian @Ejiri Carei


Rzut na nyktofobię: 77-15= UDAŁO SIĘ  Podziemne tunele - Page 6 220839121
Rzut na egzorcyzmy: 19+10 = porażka, nie ma tak dobrze




Podziemne tunele - Page 6 I3axZ7I
Nagai Blotka Kōji

Warui Shin'ya, Ye Lian, Hasegawa Jirō, Munehira Aoi, Ejiri Carei and Shiba Ookami szaleją za tym postem.

Yōzei-Genji Madhuvathi

Pon 1 Maj - 14:58
  Pulsem rozchodzi się ból po ramieniu, ale nie jest niczym więcej, aniżeli chwilowym dyskomfortem; niczym, poza krwią wybrzuszającą się pod skórą na krągłości ramienia, tam, gdzie jedna z kości pewniej wystawia bladą twarz. Na niej zaciska na moment palce, jak i zaciska się szczęka z cichym zgrzytem zębów. Kątem oka ogląda się ku miejscu, na którym za chwilę wykwitnie siniak.
  — Nic mi nie będzie — odpowiada, rzuca sucho, gdzie słowa grzęzną na moment na chropowatości gardła. Odchrząkuje ponownie, gnąc się nieznacznie ku zimnie palców, ku ich kojącemu gestowi, ku tej chwilowej, mentalnej rozpuście, którą Aoi począł ją karmić coraz częściej. Nie zmienia to jednak w jej oczach wyjątkowości tych gestów, po pod nimi topnieje, niezależnie od tego, jak rzadko czy nie są jej ofiarowywane.
Rozluźnia się na te kilka chwil, nim nosa nie zaatakuje zapach, którego nie idzie jej z początku rozpoznać. Nie idzie, bo ze śmiercią spotkała się tylko raz, osobiście. Gdy stanęła po drugiej stronie szpitalnej sali, za szybą, by z boku oglądać jak ta pochylała się nad dogorywającym ciałem; nad rozpłataną twarzą, nad raną, która przeistoczyła się z czasem w ziejącą bliznę, za skrzepami której zamknięte są wszystkie jej demony. I ta, na moment, daje o sobie znać, bólem przyszywa od dna policzka ku linii włosów; przysiąc by mogła, ze i te przy swej nasadzie poczęły siwieć.
Nie zna tego zapachu, bo jej nie dotknął. Nie tym wtedy wypełniały się rzeżące płuca, niczym innym, aniżeli metalicznością krwi i ortodoksją szpitalnej chemii, dlatego nie łączy go ze śmiercią. Z początku.
  Stoi w drzwiach jeszcze moment, gdy reszta już wypełniła ciasnotę pomieszczenia. Dłoń jej opiera się na framudze drzwi, latarka w dłoni rozświetla stertę szmat. Szczęka znów zaciśnięta, w gardle gula.
  — Kto, Aoi. Człowiek — poprawia go krótko, choć bez karcącego tonu. Nie dodaje nic więcej, zanim nie zbliży się do ciała, ku lepkości tkanek, smród których wkradał się już w kąciki oczu. Kolejna fala dreszczy przeszła ciało, kolejny raz dłoń na gardle powstrzymała torsję; szybko przeszła na oddychanie ustami.
Kurtka chłopca znów ułożona zostaje na jego ramieniu, bo choć pewna jest, że ślady krwi przecinające biel materiału niezbyt by mu przeszkadzały, tak z czystego szacunku nie chce jej narażać. Nie potrzebuje jej zresztą, bo budujący się w klatce piersiowej ścisk doszedł już ku twarzy, ku wypiekom ułożonym na skórze, a serce tylko zacieklej ów krew pompuje.
  — Yoshida będzie mi musiał nieźle za dzisiaj dopłacić — mruczy pod zmarszczonym nosem, choć prośbom chłopca nie oponuje nijak bardziej. Tyle dobrego, że niezadowolenia wykrzywiającego jej twarz nie jest w stanie dostrzec.
  W zębach jej ląduje latarka, niesforne kosmyki ujarzmione są za uszami, gdy dłonią sięga ku leżącej nieopodal części połamanej, przez nią zresztą, miotły. By i za jej sprawą, a nie gołą dłonią, pomóc sobie w wypatrzeniu czegoś, co naprowadzi ich na cokolwiek więcej, aniżeli zwłoki schowane w ciemnych kątach podziemia. Nie pierwsze zresztą i z pewnością nie ostatnie.
  — Nic, Aoi. Zresztą... Ech. Nie ma to znaczenia — podnosi się, prosta już staje koło niego, ręce krzyżując na piersi — Musiało pójść dalej. Przed czymkolwiek się chował — wygląda więc ku rozpostartym drzwiom i choć głupota coraz gęściej pokrywa spojrzenie, tak w swoim pierwszym kroku w ich stronę jeszcze nie jest w stanie jej wypatrzeć. Jeszcze.
  — Zaraz wrócę
  I za słowami tymi znika w ciemności korytarza, na nowo daje się objąć lepkości niewiadomej, wpada w nią głębiej, świadomie zanurza. Nawet jeśli tak złudnie podobna do tej, która objęła umysł, gdy dusza z ciała została wyrwana, brnie w dalej, w to bagno. Bo znaleźć chce mapę, rozpiskę, cokolwiek, co poprowadzi ich sprawniej po labiryncie, albo trafi na kolejne drzwi, odpowiedź na chociaż jedno z ciągle rodzących się pytań. Sunęła dłonią po jednej ze ścian, drogę przed sobą rozświetlając latarką. Nie przeszła zresztą daleko, nie na tyle, by żadne z jej towarzyszy, a zwłaszcza Munehira, nie mogli jej usłyszeć.

@Munehira Aoi @Kakita Mari @Sasaki Hotaru






The Mother Of Harlots And Abominations Of The Earth
Yōzei-Genji Madhuvathi

Munehira Aoi ubóstwia ten post.

Munehira Aoi

Wto 2 Maj - 9:34
   Działo się dużo, może i zbyt wiele, przez co świadomość Aoiego rozpłatana była w pół, drgając nieregularnie na linii rzeczywistości, coraz to częściej zaglądając w omamy i ciche powarkiwanie, które na sklepieniu marmuru czaszki, zlizywało resztki jego zatęchłej żywotności. Szorstkie psie języki próbowały dojść do głosu, posapywanie, które trwało jedynie w nim zamieniając w ryk wycia, który mógłby nieść się przez tunele zawiłego labiryntu tuneli. Trzymał się. Tak jak obiecał. Sobie, Cayennowi i Raji. Będzie grzeczny. Dopóki prowokacja nie będzie na tyle silna, że wszelkie wodze popuszczą, a prawdziwa jego natura znów wyswobodzi się, brnąc przez bagno, w jakim tkwił. Czy dobrowolnie, czy nie — nie było to już istotne. Ważniejsze było to, że odnalazł rozkosz w spijaniu krwi i przy tym chciał pozostać, kiedy atmosfera zagęszczała się znacząco. Tak jak i teraz. Zaatakować z zaskoczenia i zagrabić sobie jestestwo inne, karmić się nim niczym pasożyt.
   Jeszcze przez krótki moment zastanawia się nad słowami kobiety, mieląc je między długimi kłami, między białym złotem nasuniętym na zęby. Te zakleszczają się na dolnej wardze intuicyjnie, eksponując swoją, zdawać by się mogło przesadną okazałość. Wie tylko on i Raja, dlaczego zębiska, kły niczym u bestii mają prawo wystawać poza linię zaróżowionych warg. Tyle wystarcza. Tyle oznacza „ważność".
   Odsuwa gwałtownym ruchem laskę od ciała, od kołtuna materiału, szmat bardziej niż części tkanin — przepastny uśmiech rozciąga wargi, bo nie potrafi oderwać się od swoich przyzwyczajeń: — Kto, co, obojętne. Jak już martwe to bardziej „co". Mało co z ludzi zostaje po śmierci, wiesz? Takie miałkie nic, bym powiedział. Zależy jak jeszcze kto skończył. Ale kierując się zapachem, to jest bardziej „co" niż nawet... wieszja; chciałby wymówić, ale cofa się w zamyśleniu, wiedząc, że nie tylko bliskość przyjaciółki ma przy sobie. Przejmuje kurtkę, zaciskając na niej gniewnie paliczki, do zbielenia, do kościanej bieli wciskając w sztywną tkaninę palce. Oddech; nabiera go ze stęchlizną pomieszczenia, krzywiąc się przy tym nieznacznie.
   — Nie wrócisz, jeżeli przesuniesz się za daleko... dobrze o tym wiemy — rzuca za nią, bo to, co ona uważa za brak znaczenia, dla Aoiego ma gigantyczne. Czystość. Nienaruszenie ciała. Brak śladów. Brak zmaz. Brak śladów Shingetsu, brak Kyokena, brak czegokolwiek. W duszy zaciska się nerwowość, która buduje się razem ze zniknięciem Raji, razem ze świadomością, że teraz może wszystko. Znów jest wolny.
   I ta wolność byłaby słodsza, gdyby nie nowy głos. Wcześniej niemożliwy do wyłapania. Nieobecny, nagle rozbijający się w ciszy tunelu. „Tutaj, kretyni".
   Czy nikt go nie widział? Czy nikt o nim nie wspominał? Dlaczego go nie wyczuł?
   Yurei?
   Swój.
   — Och, znalazł się łaskawca... — wysyczał w półszepcie, wyciągając nieznacznie do przodu delikatną dłoń obsadzoną drogimi pierścieniami, jakby czekał na przeniknięcie duchowej postaci jałowego yurei przez własną egzystencję. — Gdzie? — Opadło już głośniej ku  @Touya Kiryuu, tląc między zgłoskami nutę zniechęcenia i paskudnej pogardy, kiedy Raja znikała w głębi tuneli. — Musisz mi powiedzieć coś więcej. Niestety. — Skroń skłania się ku ramieniu, kiedy pastelowe w swoim błękicie spojrzenie martwo trwa w eterze, zawieszając się na ramionach nicości i pustki, składając sprawnie laskę w dłoniach, ponownie zawieszając ją przy swoim boku. Nie miał wyjścia. Nie było ucieczki przed własną ułomnością.



Podziemne tunele - Page 6 0YAOCnr
Munehira Aoi

Touya Kiryuu ubóstwia ten post.

Touya Kiryuu

Wto 2 Maj - 14:42
Jakże rozczarowującym było po śmierci, skonfrontować fikcję literacką i kinową z realnymi możliwościami nieboszczyków. Żadne z efektów specjalnych, którymi tak płoszono młodzież w salach kinowych nie miało racji bytu, o czym taki atencjusz jak Touya przekonał się aż nazbyt boleśnie. Pozostawiony sam sobie, bez krzty zainteresowania ze strony wciąż jeszcze żyjących jednostek, niemalże już przywykł i okrzepł w swej samotności i monologach prowadzonych pod własnym nosem.
Okazjonalnie trafiali się tacy, którym dane było rejestrować widma na granicy światów, ale i oni zwykli się z tym nie afiszować dla własnego bezpieczeństwa. To też nie oczekując jakiejkolwiek reakcji na swoją wypowiedź, yurei zamarł na moment z głową przy posadzce, próbując ustalić, czy słowa mężczyzny aby na pewno pochodziły od tego, stojącego nieopodal, czy też były wytworem jego własnej, przeżartej zgorzknieniem jaźni. Ten ochłap atencji, ledwie cień uwagi kierowany własnym interesem i tak był dość niespodziewany w tej sytuacji.
W pierwszym odruchu kusiło zamilknąć, odpyskować bez ładu i składu, pozostawiając śledczego z niczym. Może jedynie z frustracją spowodowaną myślą, że ktoś wie więcej. Byłaby to całkiem naturalna reakcja ze strony Kiryuu, zwłaszcza ważąc na nieco rozkazujący ton ze strony jasnowłosego. Całe egoistyczne jestestwo ducha prosiło się o oddalenie z miejsca zdarzenia, pozwalając im dalej błądzić w ciemnościach... Ciekawość jednak była silniejsza a w połączeniu z brakami możliwości jakie dawało żywe, materialne ciało, stawała się solidnym argumentem, by swoją niewyparzoną gębę otworzyć ponownie.
- Niektórzy ludzie są jak szczury... - Odezwał się Kiryuu ponownie, nonszalanckim, znudzonym tonem, nie odrywając wzroku od fragmentu żelastwa. - ... nie potrzebują drzwi. Ani mebli pośrodku burdelu. - Dodał już nieco głośniej, prostując się by spojrzeć w te zamglone oczy, o ironio człowieka, który najsprawniej poruszał się w tych naznaczonych brudem i zbrodnią tunelach.
Mimo to, odcięcie od zmysłów, zarówno Kiryuu jak i ucieleśnionego yureia było sporą przeszkodą, żeby nawet skory do pomocy duch mógł w makabrycznych kalamburach przekazać co też miał na myśli. W pokrywę nie zastuka, palcem jej nie wskaże.
- Zawezwij swój Taran, zanim zdążymy umrzeć po raz kolejny. - Rozbawienie wkradło się w ton głosu a usta Touyi wykrzywiły się w cwanym uśmiechu, kiedy uświadomił sobie, że przecież u boku mężczyzny była jeszcze przed chwilą mocarna dziewoja, której nie straszne były zaryglowane drzwi. Z kupą zatęchłego paździerza najpewniej również by sobie poradziła, pozwalając im na kontynuowanie zabawy.

@Munehira Aoi
Touya Kiryuu

Munehira Aoi ubóstwia ten post.

Munehira Aoi

Sro 3 Maj - 3:34
  Kącik ust zadrgał, nim szeroki uśmiech rozpłynął się na wargach, a głowa subtelnie pokręciła się na boki. W tym krótkim czasie, jaki zdążył spędzić z Mari i Hotaru, wątpił znacząco, aby słyszeli to samo co on, aby w jakikolwiek sposób złączeni byli z zaświatami; zareagowaliby wcześniej na obecność kolejnej osoby. Cały ten czas zwracali się jedynie do niego, do Raji, nie do szmeru, któremu wyszedł naprzeciw Aoi. Nawet jeżeli istnienie, które smużyło się w słuchu, należało do tego jedynie pomieszczenia — zauważyliby cokolwiek. Czy wezmą go za szaleńca? Może. Czy Mari złapie go i wytknie hipokryzję, bo przecież na samym początku tak gwałtownie odtrącił jej teorię o istnieniu yokai, które zalegało w głębinach tuneli? Czy Raja była zbyt zaaferowana, aby dostrzec yurei? Zbyt wiele pytań układało się pod czaszką. Pytań, które nie miały sensu być teraz rozgrzebywane. Odpuścić, bo nowa fascynacja, chwilowe rozbudzenie, powinno być teraz ważniejsze. A przecież tego chciał, po to tutaj był; nie dla rozwiązania zagadki, a dla zaspokojenia własnych potrzeb, wypełnić pustkę i zniszczyć męczące znudzenie.
  Chciałby odpowiedzieć, że ludzie to zawsze szczury; nie tylko jeżeli chodzi o ucieczkę, nie tylko, kiedy chodzi o pędzenie swoich żyć w znoju i barłogu, ale w swojej naturze płochej i fałszywej. Zbić się w grupę, bo w niej są silniejsi, kiedy w pojedynkę mogą jedynie szczerzyć zębiska. Nie mówi jednak nic. Nie może. Otacza się ludźmi. Są w tym razem, a więc i oni są grupą. Śmieszy go to, drapie pod splotem słonecznym, bo obroża zaciska się znów na szyi, bo znów musi trwać pod maską i dopasować się, chociaż tym zmęczony już jest najmocniej. Fałszem. Kiedy krótkie westchnienie umyka spomiędzy warg, odzywa się ponownie: — Och, akurat ona jest do tego potrzebna? — Jedna z brwi wędruje nieco wyżej pod falę popielatych pukli, wyginając się w drobny łuk na gładkim czole. — Uznajmy, że na ten moment będę dla Ciebie strunami głosowymi, a ty moimi oczami, hmm? Jeżeli opiszesz mi wszystko, ja powiem reszcie. Dajmy szansę wykazać się też innym. — Chce wiedzieć więcej z czystej ciekawości, czy może chce oddzielić nowy głos od egzystencji przyjaciółki, jakby mógł się spodziewać, że ten jest tutaj z jej powodu. Nieufność — ta określa całą egzystencję Aoiego. Zbyt długo żył między innymi duszami, zbyt dużo czasu spędził w zawieszeniu między światami, aby odrzucić od siebie ot, tak, przyzwyczajenia budowane przez lata.
  W chwili ciszy kieruje jednak swoje kroki na próg drzwi, zapierając się na framudze ramieniem. Oddech. Łagodny i spokojny koi umysł, aby wsłuchać mógł się w przestrzeń, za szmerem Raji w gardle tunelu, za wszystkim, co może dać mu wskazówkę, co robi kobieta, gdzie zmierza, czy coś za nią już nie mknie, trąc brzuchem po ziemi.

[RZUT: percepcja - słuch: 72 + 10 = 80; powodzenie]



Podziemne tunele - Page 6 0YAOCnr
Munehira Aoi

Touya Kiryuu ubóstwia ten post.

Touya Kiryuu

Sro 3 Maj - 22:59
Nieświadomość innych była zarazem zabawna jak i godząca w ego yureia. Nie przywykł za życia do ludzkiej ignorancji a i po śmierci się na to nie zapowiadało. Możliwość wymiany kilku zdań z kimś więcej, niż własną wyobraźnią stanowiło wystarczająco nęcącą okazję, żeby z niej skorzystać. Nawet jeśli Kiryuu miał się w ten sposób stać osobnikiem pomocnym, co brzmiało jak wyjątkowo nieśmieszny żart.
Nieznajomy najwyraźniej miał nie mniej makabryczne poczucie humoru, bo nie dość, że go nie zganił za podobne przyrównania, to wydawał się nimi niezrażony. Widmo skrzyżowało ramiona na piersi przez moment smakując tę propozycję, tę ofertę niezgodną z jego kodeksem wyjątkowo-nie-honorowym... ale wizja dalszej wycieczki, znaczona światłem cudzych latarek była zbyt kusząca, żeby śledczemu odmówić.
- Param się destrukcją, tylko chwilowo nie mam warunków... - Odparł nieco szyderczo na wspomnienie kobiety, która mogłaby ich wyręczyć w brudnej robocie. Nic innego nie kołatało się teraz po czaszce Touyi, rozpatrując istnienie nieznajomej tylko w kwestiach praktycznych. Może gdyby nie gnili w zatęchłych podziemiach potrafiłby docenić jej walory estetyczne, ale póki co się  na to nie zapowiadało, w każdym razie nie przy tak żałosnym oświetleniu.
- Wykazać... Mięso armatnie zawsze w cenie, co? - Usta yureia wykrzywiły się w paskudnym, pogardliwym uśmiechu, a wzrok przesunął po pozostałych osobach w pomieszczeniu. Czy może raczej ich sylwetkach. Póki co dali się poznać jako głośni i dość naiwni w swoim rozumowaniu, a przynajmniej takie wnioski wysunął Touya, słuchając ich dotychczasowych pokrzykiwań i dialogów. Ostatecznie wywrócił oczyma, ledwo dosłyszalnym westchnieniem godząc się na umowę zaproponowaną przez mężczyznę.
- Po mojej lewej... a twojej prawej figuruje smętny zbitek paździerza, zwany potocznie szafką. I to nie on jest problemem, tylko to, co skrywa. Nie wiem do końca czym jest żelastwo przy podłodze, ale najpewniej jest ciężkie i przytwierdzone. Obstawiam właz, ale mogę się mylić. Wystaje tylko fragment. - Wyrzucił z siebie cierpko, nie kryjąc poirytowania własnymi możliwościami, czy raczej ich brakiem. Pozostało liczyć, że przynajmniej połowa towarzystwa jest dość bystra i odważna, by wziąć pod uwagę jego znalezisko i ruszyć akcję tego - póki co - nędznego thrillera.
Korzystając z braku jazgotania pozostałych śledczych, Kiryuu ponownie przykucnął nad tajemniczym włazem, by z poziomu podłogi wytężyć słuch i być może wyłapać coś, ponad echo kroków osób pałętających się po pomieszczeniu. Czy się mylił i mieli do czynienia z kolejnym, porzuconym bezładnie gratem, czy też może rzeczywiście znaleźli inne, mniej cywilizowane wyjście?

@Munehira Aoi
Touya Kiryuu

Munehira Aoi ubóstwia ten post.

Mistrz Gry

Sro 10 Maj - 2:59
 – Tam niedobre – odezwał się tuszkot do swojego pana, po wyrównaniu z nim kroku obracając się i idąc tuż obok jego nogi. Spojrzał w górę, odrobinę kładąc po sobie uszy. Był wyraźnie spłoszony, jak pozostała zgraja zwierzaków, ale nie na tyle, żeby pomknąć całkowicie w kierunku wyjścia. Raczej powinny uczestniczyć w ewentualnej walce, jeśli taka miałaby się wywiązać.
 Shiba dobrze rozpoznał to, co kryło się w mroku. Pajęcze yōkai, jeśli miałoby założyć w tym miejscu swoje leże, nie posiadałoby żadnych naturalnych wrogów przeszkadzających mu w rozwijaniu się, a, być może, również dalszym rośnięciu – zarówno w rozmiary, jak i siłę. Im dalej się poruszaliście, tym bardziej dostępne stawały się mleczne nici, gęściej pokrywające zarówno sufit, jak i ściany. Zwłaszcza do tych ostatnich łatwiej było się dostać z każdym kolejnym metrem. Podpalenie ich stało się realną możliwością, podobnie jak pomysł z przyklejeniem czegoś – były teraz na wyciągnięcie ręki kogoś odrobinę wyższego.

Ye Lian – rzut na percepcję (słuch)
 Klik. Klik klik klik.
 Coś przypominającego tupanie pazurami połączone ze skrobaniem betonu dobiegało z tunelu przed wami. Nie byłoby to może jeszcze takie złe, gdyby nie skojarzenie faktów. Jeśli faktycznie był to pająk, musiał być gigantyczny, a chrobot narastał z każdą chwilą. Cokolwiek mieszkało w mroku, właśnie zbliżało się dość szybko i chyba nawet agresywnie, sądząc po tempie kolejnych tupnięć. Możliwe, że były to ostatnie chwile na taktyczny odwrót lub przygotowanie się do kontaktu z nieznaną istotą.

Hasegawa Jirō – rzut na percepcję (wzrok)
 Zjeżone kociaki przybierały bardzo bojową posturę, tuszkot nie wydawał się być bardzo chętny do podążania dalej przed siebie, jakby wiedział o wiele więcej niż powiedział. W gabinecie luster był raczej odważniejszy niż teraz, możliwe, że stworzenie kryjące się w ciemności było na tyle potężne, że by sobie z nim nie poradził.
 Istniała też druga rzecz. Po pajęczynach zaczęły przebiegać małe pajączki, jak świeżo wyrojone. Było ich mrowie, ale nie atakowały. Co więcej – oświetlane twoją latarką umykały na boki, byleby znaleźć się poza zasięgiem jej światła.

____________________
Warui Shin'ya – wykonaj rzut na pokonanie nyktofobii (powodzenie: 51 i w górę).
Sukces zwolni cię z konieczności powtórzenia rzutu na dwie kolejne tury. Porażka (4 z kolei) zacznie mieć negatywne skutki.
Nagai Blotka Kōji – udaje ci się chwilowo pokonać lęk. (1/2)
Wszyscy – zasięg komórek zaczął słabnąć; połączenia mogą się zrywać, a SMSy docierać z opóźnieniem.



 To nie śliskość nawierzchni zaczęła stanowić tu problem, nawet nie wilgotne ściany czy zapach towarzyszący pomieszczeniu, w którym idealnie zacząłby rozwijać się grzyb. Enma miał więcej szczęścia od siostry – stąpał ostrożnie, bliżej ściany, po stabilniejszym, twardszym gruncie. Dzięki temu uniknął podzielenia jej losu. Młoda Seiwa mogła tylko poczuć jak podłoże zaczyna jej się osuwać pod stopami; najpierw zrobiło się dziwnie miękkie, potem tylko bardziej niestabilne i nagle runęła w dół.
 Upadek nie był bolesny, ale wyjątkowo mokry. Pod korytarzem, którym szliście, płynęła jakaś podziemna rzeka – może niekoniecznie występująca tu od samego początku istnienia tunelu, ale teraz już dość głęboka i wartka, płynąca w kierunku, z którego nadeszliście. Ziemia przy wyrwie osypywała się jeszcze przez chwilę, mącąc ciecz kilka metrów niżej.
 Wasze latarki nagle zaczęły migotać, jakby słabła w nich bateria i na powrót otrzymywała pełnię potrzebnej mocy. Trwało to tylko kilka sekund, ale wyglądało dość niepokojąco. Dźwięki otoczenia były zagłuszane pluskiem wody, w której wylądowała Kamiko, dlatego nasłuchiwanie mogłoby być teraz znacznie utrudnione.

____________________
Seiwa-Genji Kamiko – wykonaj rzut na zręczność czy trzymane źródło światła nie wypada ci z rąk oraz rzut na pływanie określający czy uda ci się od razu unieść ponad powierzchnię wody i nie zostać porwaną przez nurt.
Oboje – zasięg komórek zaczął słabnąć; połączenia mogą się zrywać, a SMSy docierać z opóźnieniem.



 – Jest nas… – echo zagłuszyło kolejną część zdania. Męski głos numer jeden podjął właśnie dalszą część rozmowy. – …szans… znajdziemy… Tak--shi. – Padła część nazwiska, która mogła ci zadźwięczeć w pamięci, jeśli przejrzałeś listę nazwisk osób zaginionych, przesłaną ci przed wyruszeniem na tę wyprawę. Takabayashi, Takahashi albo Takanishi. Dwie z tych trzech pojawiły się tam na bank i dotyczyły dziewcząt.
 – Mamy czekać… – inny głos, tak samo zaczynający się zniekształcać stał się nie do rozszyfrowania, zwłaszcza, że osoba i tak mówiła dość bełkotliwie.
 Światło zamigotało znowu, jakby ktoś przeszedł obok ogniska i na moment zakrył jego blask, nastąpiły też oddalające się kroki i kolejne słowa, niknące w oddali. Ktoś musiał odejść ze swojego posterunku, rozbrzmiało czyjeś mamrotanie.
 Stąd ciężko było usłyszeć cokolwiek konkretnego, a na pewno nie dało się sprawdzić, kto i w jakiej ilości znajduje się w dalszej części tunelu. Można było zaryzykować podejście albo wycofać się, póki jeszcze nie groziło to zdradzeniem swojej pozycji.

____________________
Podejście bliżej wymaga rzucenia na cichość. Możesz też spróbować jeszcze raz z aktualnej pozycji cokolwiek usłyszeć, ale mając dodatkowe -5 do rzutu.


 Cuchnące truchło na tę chwilę było waszym największym zmartwieniem. Prawdę powiedziawszy, ciężko stwierdzić czy jeszcze kiedykolwiek woń trupa będzie się dało wywabić z tych betonowych ścian, a im dłużej przebywaliście w środku, tym bardziej mogliście odnieść wrażenie, że i wy przesiąkacie tym odorem. Pewnie jeszcze kilka dni po wyjściu stąd, będziecie mogli z dokładnością przypomnieć sobie wątpliwie miłą atmosferę panującą w schowku.
 Barłóg po rozkopaniu odsłonił ciało – gnijące, stanowiące źródło nieprzyjemnego zapachu. Co prawda nie oblazły go żadne robale, ale wyraźnie było widać, że leży tu już od bardzo długiego czasu. Była to dziewczyna, ubrana w szkolny mundurek, o dość długich, czarnych włosach. Rozległa plama zbrązowiałej, zaschniętej krwi naprowadzała wzrok na jej prawą rękę, niemal odrąbaną. Była prowizorycznie owinięta, jakby ktoś jednak próbował w jakikolwiek sposób ją opatrzeć i zatamować upływ krwi. Sądząc po stanie pacjenta – niekoniecznie się to udało.
 Raja z kolei nie natknęła się na inne drzwi. Korytarz ciągnął się prosto i z jednej strony był peron stacji technicznej, którą weszliście, a w drugą po pewnym czasie docierało się do innego tunelu. Wąski pas otoczonego betonem przejścia stanowił jednocześnie swego rodzaju drogę ewakuacyjną lub awaryjne dojście do dalszej części plątaniny podziemnych korytarzy. Nigdzie nie było mapy, a przynajmniej nie w ciemnościach, którymi przyszło wam iść.

Touya Kiryuu – rzut na percepcję (słuch)
 Pod włazem udaje ci się usłyszeć szmer, jakby płynącej cieczy. Zalany korytarz, podziemna rzeka, kanał ściekowy? Bez dostania się do środka lub odnalezienia jakiegoś planu najbliższej okolicy ciężko było stwierdzić, co jest tam niżej. Wsadzenie głowy i przeniknięcie przez podłogę tak samo nie zadziałałoby zbyt wiele – najpewniej byłoby tam równie ciemno, co i w pozostałej części zwiedzanych przez was lokacji, a nigdy nie wiadomo czy coś nie czekało tam na odcięcie ciekawskiego łba, nawet jeśli należał on do ducha.

Sasaki Hotaru – rzut na percepcję (wzrok)
 Kucając przy ciele najpierw uderzyła w ciebie większa fala obrzydliwej woni, ale po wstrzymaniu wszelkich odruchów stanowiących na to reakcję, możesz zauważyć niewielki notes przy lewej ręce denatki. Wciąż jeszcze między palcami spoczywał długopis, ale książeczka o pożółkłych stronach była zamknięta, a dostęp do niej nie wymagał dotykania trupa. Przedmiot wyglądał odrobinę jak dziennik lub pamiętnik.
 Niedaleko ciała leżał przewrócony regał. Pomiędzy paroma przewróconymi pojemnikami, które najwyraźniej musiały wcześniej stać na półkach, w świetle latarki błysnął metal. Gdzieś tam pod meblem znajdował się właz, koło którego właśnie znajdował się ślepiec pozornie gadający z samym sobą.

Munehira Aoi – rzut na percepcję (słuch)
 Docierały do ciebie jedynie dźwięki idącej samotnie Yōzei-Genji – nic ani nikt jej nie śledził. Wyłącznie ona szurała dłonią po ścianie, był to odgłos zupełnie inny od ciała czy choćby jego połówki sunącego po podłodze za swoją ofiarą. Za tobą z kolei pojawiały się tylko odgłosy ludzkich towarzyszy. Bezcielesne widmo w postaci Kiryuu nasłuchiwało w milczeniu, nie wydając z siebie słów, szmeru oddechu.


 Nieznajomy odpuścił, na twoje odchodne rzucając tylko jakimś wymamrotanym komentarzem, którego nie było ci dane zrozumieć. Po wcześniejszym nastawieniu dało się jednak wydedukować bez specjalnego zastanawiania się, że najpewniej była to jakaś chamska lub wredna odzywka pod twoim adresem. Do rękoczynów jednak nie doszło, na szczęście dla twojej twarzy i pięści chłopaka.
 Twoja ręka przeniknęła przez jej głowę, co nie powinno wcale dziwić – ty od niedawna w pełni znajdowałeś się w wymiarze żywych, ona zaś tkwiła w świecie za zasłoną śmierci, pozbawiona fizyczności i w efekcie możliwości podejmowania interakcji innych niż rozmowa. Dopiero na dźwięk słowa Onryo uniosła gwałtownie łepetynę i rozejrzała się.
 – Gdzie? Gdzie ona? Przyszła tu? Wróciła po mnie? – W jej głosie rozbrzmiewało przerażenie. Spojrzenie ducha prześliznęło się po zgromadzonych, a zatrzymało dopiero na tobie. Otarła oczy z łez, jakby zawstydzona, że ktoś je może dostrzec.
 – T-ty… mnie widzisz? I słyszysz?
 Była ubrana w szkolny mundurek, teraz, patrząc z bliska zauważalne było więcej szczegółów. Prawą rękę na wysokości łokcia miała niemal uciętą, co mogłoby rzucać jakiekolwiek światło na sposób jej śmierci. Widmowa postać nie pozwalała co prawda na dokładne określanie kolorów, ale włosy miała dość ciemne, z kolei sam ubiór wskazywał raczej na jakąś szkołę publiczną. Nie sprzeciwiała się pójściu w kierunku wyjścia z tuneli, ale zawahała się w tamtej okolicy, zatrzymując na parę sekund.


____________________
Termin: 12.05, godz. 18:00
Wybaczcie spóźnienie, od teraz obiecuję już regularne odpisy!
Hayate

Mistrz Gry

Seiwa-Genji Enma, Hasegawa Jirō, Sugiyama Nobuo, Munehira Aoi, Nagai Blotka Kōji and Touya Kiryuu szaleją za tym postem.

Seiwa-Genji Enma

Sro 10 Maj - 20:47
Stąpanie po niestabilnym podłożu stawało się coraz bardziej uciążliwe, ale jakby nie było - posuwali się nadal do przodu. Szkoda, że póki co nie znaleźli jakichkolwiek śladów na obecność yokai. Kiedy Enma już miał się odwrócić w stronę siostry, zauważył tylko jak ta znika pod powierzchnią błota. Enma instynktownie rzucił się w jej stronę, wyciągając dłoń aby ją złapać, ale los tym razem nie był po jego stronie. W ostatniej chwili odskoczył do tyłu, kiedy poczuł jak ziemia i pod nim zaczyna się osuwać.
- Kamiko! - krzyknął, przywierając plecami do mokrej ściany jednocześnie czując, jak coś zimnego rozlewa się po jego żołądku. Skierował światło latarki w dół, chcąc dostrzec siostrę. Woda. Plus odległość w dół nie wydawała się na tyle duża, aby upadek mógł okazać się śmiertelny. Problem był jednak taki, że jeżeli uderzyła głową i straciła przytomność, to nie miała najmniejszych szans. Utonęłaby w parę chwil. A kto jak kto, ale Enma.... nie uratowałby jej. Nie tylko ze względu na paraliżujących strach przed wodą, ale brak umiejętności w pływaniu.
- Kamiko! - ponownie krzyknął, próbując się zbliżyć do dziury, stawiając ostrożnie kroki, aby przypadkiem nie ześlizgnąć się i samemu nie zlecieć na dół. Przykucnął, próbując rozłożyć ciężar swojego ciała i wychylił głowę, chcąc dostrzec siostrę.
- Cholera, hej, KAMI! - ponownie wezwał jej imię, a tym razem można było wyczuć w nim nutę przerażenia. Cholera jasna. Dlatego nie chciał, aby tutaj szła. Nie chciał, aby się narażała. Był głupi, że jej uległ. Powinien być bardziej asertywny i zabrać ją siłą do domu.
Postukał latarką kilka razy w otwartą dłoń, kiedy ta zaczęła migać. Na dodatek jeszcze baterie zaczynały siadać. Z drugiej strony przed wyjściem upewnił się, że są nowe i naładowane. Chyba że...
Uniósł głowę, ale nie dostrzegł niczego niepokojącego.
Czyżby los był aż tak perfidny, że nie tylko zgotował im niespodziankę w postaci pułapki, ale właśnie teraz, w tym momencie, postanowił postawić im na drodze yokai?

@Seiwa-Genji Kamiko



Rana na lewej dłoni - opatrzona.
Do tego pobrudzony błotkiem :c


Podziemne tunele - Page 6 Mrbg22G
Seiwa-Genji Enma
Seiwa-Genji Kamiko

Sro 10 Maj - 22:12
Starała się być w miarę ostrożna. Szkoda, że ostatecznie chuja to dało, bo zleciała wprost do wody, co poprzedziła jedynie zaskoczonym -Kya! - No co? To było naprawdę niespodziewane. Kiedy tylko poczuła wilgoć, wiedziała... Że jest w tej sytuacja skazana tylko na swoje szczęście, próbując nie dać się porwać, bo nie była jakimś mistrzem pływania.
Wynurzyła się szybko za nic mając nurt próbujący ją porwać i wyrwać latarkę z ręki. -Żyję, żyję. Nic mi nie jest. - Latarką przyświeciła sobie otoczenie, chociaż ta zaczynała mrugać... A to z kolei oznaczało, że coś tu się czaiło... Ale zaraz... Czy przypadkiem ten duży duch nie mówił że światła w okolicy wariowały? Maszkara widmo była blisko. - Latarki zamigotały. Coś się święci. - Ba, była prawie pewna co takiego. Spróbowała się zbliżyć bliżej w kierunku ściany i wypatrzyć jakąś opcję wydostania się z powrotem na górę. No chyba, że w podziemnej rzece żył jakiś życzliwy Yokai, który postanowi ją odstawić i może przy okazji wysuszyć. Chociaż w tak szczęśliwe zbiegi okoliczności nawet ona nie wierzyła.

@Seiwa-Genji Enma

Rzuty: obydwa sukces
Seiwa-Genji Kamiko

Seiwa-Genji Enma ubóstwia ten post.

Seiwa-Genji Enma

Sro 10 Maj - 23:17
Enma poczuł, jak ciężar z jego serca rozsypuje się na drobny mak, kiedy wreszcie usłyszał jej głos.
Żyła.
Nie zmieniało to jednak faktu, że naraził ją na niebezpieczeństwo i że zostali rozdzieleni. Tym bardziej, że w okolicy grasował jakiś byt. Pytanie pozostawało: gdzie? Na górze? Czy na dole, u Kami?
- Uderzyłaś się w głowę? Nie skręciłaś nogi? Jak się czujesz? Opisz mi sytuację. Co widzisz? - zapytał, gdyż sam nie mógł nic dostrzec. Bez znaczenia gdzie próbował - u siebie, ale również i u niej. Nic. Pustka i ciemność.
- Kami, nie mam jak cię wciągnąć na górę. Podłoże jest rozmiękłe i grozi zawaleniem w każdym momencie. Nie stój pod dziurą, żeby błoto na ciebie nie spadło. - poinstruował ją, intensywnie myśląc, co powinno zrobić w tym momencie.
Źle. Bardzo źle. Nie miał możliwości wciągnięcia jej na górę, a przecież nie zostawi jej w tej dziurze. Zwłaszcza w wodzie. Kto wie co mogło się tam czaić. Teraz, jak jej nie widział i nie mógł w żaden sposób jej ochronić, czuł, w jak bardzo patowej sytuacji się znaleźli. I jak bardzo zawiódł jako facet, następca klanu i przede wszystkim - jako starszy brat.
- Woda płynie w stronę wyjścia, nie? Posłuchaj mnie, Kami. Nie możesz tutaj zostać. Nawet jak wezwę pomoc, to nie wiem kiedy przyjadą. Skoro jest prąd, to woda musi mieć gdzieś ujście. Nie mam możliwości wrócić, dziura jest za długa. Słuchaj mnie uważnie. Pamiętasz, co mi obiecałaś, prawda? Masz się mnie słuchać. Idź w stronę prądu. Zawróć. Jeżeli za długo pozostaniesz w wodzie, to twój organizm zostanie wychłodzony. Rozumiesz?

@Seiwa-Genji Kamiko


Rana na lewej dłoni - opatrzona.
Do tego pobrudzony błotkiem :c

Rzut na percepcję - żal, nie wszedł, potężny fail


Podziemne tunele - Page 6 Mrbg22G
Seiwa-Genji Enma
Sponsored content
marzec-kwiecień 2038 roku