Park oblegany jest zwłaszcza na przełomie marca i kwietnia, kiedy zakwitają wszechobecne sakury. Wokół tworzą się wtedy ścieżki o liliowo-różowym kolorze, w powietrzu czuć słodki zapach wiśni, a sceneria nabiera romantycznej atmosfery. Bez względu jednak na porę roku, miejsce to stanowi doskonałe pole do odpoczynku od miejskiego zgiełku. Park wprawdzie został ulokowany w centralnej części Fukkatsu, jednak jego rozległość sprzyja wyciszeniu, a zadbane trawniki, czyste, zawsze wyremontowane ławki i regularnie opróżniane śmietniki cieszą oko nawet najbardziej zaawansowanych pedantów. Terenami zielonymi pieczołowicie zajmują się ogrodnicy, których zadaniem jest dbanie o przejrzystość sadzawek, odpowiednio przystrzyżoną trawę czy odpowiednią ilość barwnych kwiatów. W parku znajdzie się również kilka niewielkich budek z lodami lub napojami.
Co innego ocena samej persony stojącej naprzeciwko.
Złożył wachlarz tylko po to, żeby skrzyżować ręce na klatce piersiowej i wpatrzeć się upartym, bardzo urażonym, ale też hardym wzrokiem w kogoś, kto mu teraz śmiał tu grozić. No bezczelne to jakie! Zamiast po prostu przeprosić jak na człowieka przystało, choćby i byle jak (Hayate doceniłby sam fakt!), to jeszcze tu wyjeżdżał z pyskówką. Nawet śmiał nie dokończyć tylko odebrać telefon, to dopiero był brak szacunku! A on był tak ciekawy, co tam jeszcze się uroiło pod tą kopułą złotookiego stworzonka...
– Nie strasz, nie strasz, bo się... – Nie dokończył. Właściwie to nie skończyłby i tak, bo przecież przez gardło by mu nie przeszło wulgarne słowo. Wyłapał ruch kątem oka, odwrócił głowę i wydał z siebie tak wysokie piśnięcie z przerażenia, że chyba nawet Emma nie była tak piskliwa. W odruchu schował się za drugim wielbicielem kiecek, ale na nic to nie pomogło. Łapczywa paszcza postanowiła zeżreć nawet jego. Pewnie na deser i osłodę po tym, jak musiała przełknąć stojące obok niego toksyczne chabazie, odgrażające się i bardzo niemiłe.
— Bez przesady. — sapnęła. — Dostałam nauczkę i mogę się założyć, że jeszcze się od tego pochoruje. — dodała z lekka weselej. O drugiej, znacznie cięższej nauczce powiązanej z krzykiem i karą od macochy, nawet nie chciała wspominać. Wyprostowała się powoli i wzięła głębszy wdech, pozwalając chłodnemu powietrzu na dostanie się do wnętra jej płuc i przypomnieniu, że jest środek nocy, a ona stoi w ciemnym parku. Sytuacja z niepokojącą kobietą, która chyba nie była do końca kobietą sprawiła, że chciała jak najszybciej wrócić do domu. Jej kompletna nieświadomość dziejących się wokół okropieństw wcale jej nie pomagała. Gdyby mogła dostrzec to, co reszta obecnych w parku, pewnie padłaby na zawał i dołączyła do martwego brata tuż za sobą. Zerknęła za siebie dostrzegając jakieś zamieszanie, a gdy to jej uszu dotarły uniesione, zaskoczone okrzyki i inne im podobne, brwi blondynki powoli się zmarszczyły. — Jak tylko stąd wyjdziemy, chyba zadzwonię po policję. Ci ludzie... to jacyś psychole, i tak, kierunek dom to dobry po- O jaaa, serio? — niebieskooka również przerwała w połowie zdania gdy dostrzegła jak jej towarzyszka nagle rzuca się do przodu i pochyla by zgarnąć z ziemi... faktyczne 100 jenów! Zaaferowana znaleziskiem również się pochyliła na chwile przykucając przy ziemi z szerokim uśmiechem, jakby te 100 jenów było jej własnym znaleziskiem. Kto by się spodziewał, że tym samym uniknęła paszczy jakiegoś upiora? Na pewno nie ona.
— To chyba wynagrodzenie za tamtą dziwną kobietę z wcześniej. — mruknęła, nieco nerwowo chichocząc. — ...dobra teraz serio czas się zbierać. Jeszcze tamci dziwacy zmienią zdanie i zamiast gadać z powietrzem, dobiorą się do naszych gardeł. Chodźmy stąd...!
@Akiyama Toshiko
Idąc za nią i on dostrzegł tajemniczą postać. Szloch i dla niego stał się słyszalny. Zmarszczył brwi w jawnym skupieniu, przyglądając się w ciszy kobiecej sylwetce. W ten dostrzegł jej twarz. Obrzydliwą, pełną robactwa, przerażającą - nie zląkł się, choć było to dla niego pewnym zaskoczeniem. Ostatecznie niezależnie od tego co robił, nie na co dzień widziało się podobno rzeczy. Może właśnie dlatego zapatrzywszy się na tę specyficzną postać, nie dostrzegł tego jak porywa się do ataku, pędząc prosto na nich. Czuł jak świeżo poznana osoba starała się machinalnie go zasłonić, co było całkiem urocze. Też dzięki temu okazała się być bardzo odważną osobą. Finalnie, mimo że ona na niego bardziej wpadała niż broniła, odruchowo biorąc dziewczę zza pas, starał się uniknąć niespodziewanego ataku. W tym momencie nie była ważna dziewczynka, która wędrowała pośród krzaków, ani inne osoby w parku, które znalazły się tu wraz z nimi. Wizja przebywania w kompletnej ciemności nie napawała go strachem, dlatego starał się uniknąć nadciągającego ataku ruszając się w lewy bok, przy okazji pociągając za sobą Raję.
Chaos wypełnił park, kiedy to niektórzy nie mając zbyt wiele szczęścia zostali pożarci przez... no właśnie. Właściwie przez co? Yurei? Youkai? A może inny, mniej znany byt?
Niemniej parę sekund później na powrót zapanowała nieskazitelna cisza jedynie od czasu do czasu przerywana przez lekki wiatr poruszający liśćmi pobliskich drzew.
Warui, Tsukiko, Black, Karura, Ruuka,
Przed wami rozpościerał się iście niecodzienny widok. Czarna, pulsująca jakby kopuła wypełniła sporą część centrum parku. Wyglądała na żywą, a przynajmniej tyle mogliście zobaczyć na pierwszy rzut oka. Mieliście wrażenie, że temperatura gwałtownie spadła a wasze ciała zaczęły delikatnie dygotać muskane chłodem nocy. Co dziwne, nawet duchy odczuwały tę zmianę w temperaturach, a przecież nie posiadały ludzkich ciał.
Proszę was o rzucenie na percepcje:wzrok.
Jeżeli chcecie, możecie opuścić temat, jeśli wasze postacie nie chcą być w to zamieszane c:
Madhuvathi, Enma, Jiro, Hayate, Yoshida, Samuru
Kiedy otworzyliście oczy, znaleźliście w czarnej pustce, gdzie temperatura sięgała niemal zera. Każde z was odczuwało to i nie przystosowane do takiego zimna, momentalnie zaczęło odczuwać tego skutki. Nie mieliście pojęcia gdzie się znajdujecie, czy jesteście nadal żywi czy to przejście pomiędzy światem żywych a umarłych. Spadek temperatury odczuwały nawet duchy.
Przed wami znajdowały się... drzwi. A dokładniej mówiąc było ich 3. Pierwsze, po prawej, były koloru czerwonego i biło od nich ciepło co mogło sugerować, że po drugiej stronie jest plusowa temperatura. Obok nich, po środku, znajdowały się niebieskie drzwi pokryte szronem, co dawało jasny przekaz. Ostatnie, po lewej, były zielone. Wydawały się na czyste i nowe z wielkim napisem "EXIT".
Toshiko, Jino
Poczułyście, że nagle spadła temperatura i zrobiło się naprawdę zimno. Ponadto mogłyście zauważyć, że w parku znacznie się przerzedziło i zniknęło kilka osób. Może poszli już do domu?
Na spokojnie możecie wyjść z tematu i zakończyć event już teraz c: Jeżeli oczywiście chcecie
----
Każdy, kto posiada umiejętność "egzorcyzmy" dostanie ode mnie pw według poziomu, jaki posiada.
Kolejka jest obojętna, możecie pisać po poście, dwóch, trzech, ile tylko chcecie. Jednakże termin na ostatni post to godz. 19:59 w czwartek 06.10
Bardzo proszę, by to tego czasu każdy podjął jakąś decyzję co robi. Post z waszymi ostatecznymi decyzjami powinien być ostateczny.
Powodzenia!
Co za cholerstwo. Mogłaby przysiąc, że czarna maź wypełniła jej usta i poszła nosem, gdy przez kilka pierwszych chwil nie mogła złapać oddechu. Splunęła gdzieś na bok, wsparta na kolanach, próbując przy okazji uspokoić szalejące w piersi serce. Podniosła głowę - nicość. Ciemność. I tak już szwankujący wzrok potrzebował dłuższej chwili na przyzwyczajenie się do niezbyt sprzyjających okoliczności, gdy ta dosyć chwiejnie podniosła się na nogi. Dopiero wtedy poczuła wszechogarniający mróz, przeszywający aż do zębów, paraliżujący mięśnie.
Mogłam wziąć tę pieprzoną kurtkę…
Chociaż pewnie i to na nic by się nie zdało. Rozejrzała się po towarzyszących jej postaciach. Faktycznie znała tylko dwójkę nieopodal, feralny zbieg okoliczności, że akurat z nimi musiała znaleźć się w takiej sytuacji. Z przygłupim duchem i tajemniczym nieznajomym. To prawie jak początek jakiejś durnej komedii romantycznej, z Patrickiem Swayzem w roli głównej. Skrzywiła się nieznacznie, czując jak mróz doszedł do zatok, skutkując już odczuwalnym bólem głowy.
Kto dalej?
Blondyn. Jego kojarzyła z okładek gazet, chociaż nie udało się jej zarejestrować, że nie żyje. Nie umiałaby nawet nazwać go po imieniu, gdyby mocno przekopała pokłady pamięci. Ale twarz kojarzyła. Z niego też pewnie będzie zerowy pożytek. Miał za delikatne dłonie i zbyt dużo fiu bździu w głowie.
Ach, no i jest i ona! Jak z gardła psu z gardła wyjęta niewiasta w tej śmiesznej sukience. Modliła się, żeby nie zaczęła znów tym piskliwym głosikiem wykrzykiwać swojego przerażenia. Nieopodal była też postać, której nie była w stanie rozpoznać, z tego też względu nie poświęciła jej zbyt wiele uwagi.
Ruszyła się w końcu, widząc kawałek dalej coś bardziej interesującego. Trzy pary drzwi. Jak w cholernym Matrixie, tylko tutaj miała do wyboru trzy kolory, a nie dwa. Podeszła powoli do każdego z nich, choć najbardziej ciągnęło ją do ciepła. Miała wrażenie, że koniuszek nosa zaraz jej odpadnie, a tam, za nimi, mogło być ukojenie, słodkie ciepło, jak ramiona mat-..
Cofnęła się o krok. Nie mogła zapomnieć dlaczego tu jest, gdzie jest. Przecież to tak oczywiste, w zimnej nicości lgnąć do ciepła. Jak mucha do lampy owadobójczej.
Wielki, zielony napis exit też wydał się jej zbyt prosty, zbyt podejrzany. Kusił spokojnie migającym neonem. Finalnie zatrzymała się przy drzwiach pokrytych cienką warstwą lodu. Spojrzała jeszcze pytająco na towarzyszące jej postacie, głównie na Norishige i Jiro. W nich, wbrew wszystkiemu, mogła znaleźć najwięcej oparcia, choć nie chciała się do tego zbytnio przyznać. No i nie chciała również ze swoją decyzją zostać sama, niezależnie od tego, jak była jej pewna.
— Ruszycie się w końcu? —.
– To może odprowadzę cię z ta… – obejrzała się, żeby zlokalizować Jirō. Obróciła znalezioną monetę w dłoni, pocierając ją palcami w nieco nerwowym geście. Wreszcie zrobiła w tył zwrot, żeby objąć wzrokiem część parku, przez którą jeszcze nie tak dawno przechodziły nim nie dały nogi przed… no Emmą. O ile faktycznie się tak nazywała i nie była jakimś yōkai, który poczuł się urażony i teraz żadna z nich nie dożyje poranka. – Huh, a jego gdzie znowu wcięło? – Zmarszczyła brwi, martwiąc się na serio. Może i miała swoje humorki, aktualnie wyrażając bunt wobec pana Hasegawa, udając, że to wcale nie jej ojciec i nie może jej rozkazywać, ale zwykle szybko jej przechodziło. – Przysięgam, że jak jeszcze raz wywinął numer z „pójściem po mleko” i wróci za rok, to go osobiście zamorduję.
Schowała dłonie do kieszeni, palce zaczynały jej marznąć. Wezwanie policji było całkiem rozsądnym rozwiązaniem, chociaż ona to by się nie zawahała poszukać jakichś egzorcystów, żeby porządnie tu prześwięcili co bardziej oszalałych. Na tę chwilę chciała jednak wiedzieć, co stało się z tatą. Odprowadzenie przyjaciółki i powrót do domu w towarzystwie na pewno uspokoiłby jej nerwy, a jeśli działy się tu rzeczy nie z tego świata, to tym bardziej wolała potem nie tłuc się z Asakury do Nanashi w pojedynkę.
@Yu Jino
Drzwi, które wydawały się być ich jedyną dalszą drogą, wcale nie zachęcały do dokonania wyboru. Najbardziej oczywiście kusiły te, od których biło ciepło, zwłaszcza przy panującym tu chłodzie. Płomienie budziły jednak jednoznaczne skojarzenia z miejscem, w którym raczej nie chciałby skończyć, jeżeli to faktycznie były zaświaty, a wszyscy tu zebrani zginęli w paszczy demona. Później przeniósł wzrok na najbardziej neutralne z wyjść, które nawet samym napisem potwierdzały to, co zdążył pomyśleć. Razaro był prostym stworzeniem, więc najprostsze rozwiązania wydawały mu się najlepsze.
Był też stworzeniem stadnym, więc niezależnie od własnego wyboru i tak pójdzie za Rają.
– Czekamy aż otworzysz drzwi, nie chcę żeby mi ręce do nich przymarzły – odpowiedział, naciągając rękawy bluzy na dłonie, by choć trochę je rozgrzać – Panie przodem.
Zerknął za siebie, na resztę towarzystwa. Kilka mordek mógł faktycznie kojarzyć z parku, nikt nie wydawał się być obcy. Wszyscy musieli więc zostać pożarci. Na szczęście albo i nieszczęście - jeszcze nie wiedział - nie widział tu ani Shirshu ani Toshiko. Nie pojawiał się też nikt nowy.
... albo tego po prostu już nie zauważał, mrużąc pełne podejrzliwości ślepia, od dłuższego czasu wlepione w białowłosego ducha. Nawet nie mrugnął.
— Nie mam pojęcia, ale mi się to nie podoba. — skwitowała, również wciskając ręce do kieszeni i delikatnie się kuląc. Mogła przysiąc, że czuje jak zapychają jej się zatoki, a nos czerwienieje z zimna. Jeszcze chwila w tym parku, a z jej szczęściem wyląduje z zapaleniem płuc czy innym choróbskiem. Pogodziła się już z wizją grubego ochrzanu ze strony ojca i macochy, więc powrót do domu, bądź zatrzymanie się u jednej ze znajomych z którymi tu przyszła, nie stanowił dla niej już takiego wielkiego problemu jak wizja przyszłej choroby. — Może po prostu opuścił park, jak my zwiewałyśmy przed tamtą podejrzaną kobietą i wrócił do domu? — zaproponowała, gdy usłyszała następne słowa przyjaciółki. Chciała podejść do tego w miarę racjonalnie. Pan Hasegawa należał do dobrze zbudowanych mężczyzn, więc o jego bezpieczeństwo się szczególnie nie martwiła. W przeciwieństwie do dwóch nieletnich uczennic, on dałby radę się bez problemu obronić. Łatwiej jej było myśleć, że po prostu sobie stąd poszedł, a nie, przypuśćmy, coś go zjadło. Po dłuższej chwili wypatrywania sylwetki mężczyzny, Jino poczuła charakterystyczne wibracje. Dostała sms'a od znajomego, który pisał gdzie jest i aby skierowała się przed wejście do parku bo tam na nią czekają. Idealnie! Szybko odpisała i wcisnęła telefon do kieszeni.
— Chodź, moi znajomi już czekają przed wejściem do parku. — mruknęła w stronę przyjaciółki. — Izumi powiedziała, że może nas przenocować. Skoro Pan Hasagawa gdzieś sobie poszedł, nie puszczę cię samej po nocy do Nanashi! W tej kwestii akurat nie masz nic do powiedzenia. — i po tym wskazała głową by Aki ruszyła za nią i prędkim krokiem skierowały się w stronę wyjścia, zostawiając chłodne miejsce daleko za sobą. Gdy znalazły się już w oczekującej grupce innych nastolatków, Jino szybko przedstawiła Aki nie zdradzając jednak skąd i dlaczego się tam w ogóle wzięła i grupką skierowali się na najbliższy przystanek mając cichą nadzieję, że coś kursuje. W tym czasie również Jino (tak jak obiecała!) złożyła anonimowy donos odnośnie niepokojących dźwięków z parku, a gdy padło pytanie o wiek, rozłączyła się rzucając szybkim "proszę to sprawdzić!". Reszta drogi okazała się już pozbawiona dziwnych osób i przeczuć. Trójka dziewczyn, w tym wspomniana Izumi, udały się do jej mieszkania gdzie po krótkim opierniczu od starszej siostry dziewczynki, wszystkie się umyły i przebrały w tymczasowe piżamy. Jino planowała wysłać do ojca sms'a z rana by jakkolwiek wyjaśnić swoją nieobecność i dopiero wtedy wrócić do domu. Było to lepsze rozwiązanie niż powrót teraz i nocna awantura. Ostatni raz się na coś takiego godziła — jak tylko wskoczyła pod ciepłą kołdrę... poczuła, że ma katar.
zt x2 jeszcze dla @Akiyama Toshiko, @Kiyama Ira Samuru ciebie też oznaczę, możesz być dumny z siostry XD PONIEKĄD
Czuł przy sobie obecność innych osób, szczególnie duchów jeżeli nie były w posiadaniu człowieczeństwa. Przez panujący mrok miał problem z dostrzeganiem twarzy. Po zarysie sylwetek mógł wnioskować, z kim mniej-więcej miał do czynienia i kto jeszcze znalazł się w tym gównie. Niewiele później dostrzegł drzwi, które swoimi kolorami rozjaśniały nieco otoczenie, a także były one zauważalne. Ruszając w ich stronę, miał tę niepowtarzalną okazję przyjrzeć się innym, którzy zdecydowali się na ich wybór. Niewielu kojarzył, dotychczas będąc bardziej skupiony na nowej towarzyszce oraz chęci usłyszenia szeptów. A także na Miyazaki, której tu być nie powinno, ani także której nie dostrzegł.
Usłyszał głos dziewczyny, stojącej przy drzwiach ze szronem. Przy nich chłód wydawał się być bardziej odczuwalny, chociaż to mogło być tylko jego wyobrażeniem. Spojrzał się w ich kierunku, by wzrok przenieść na złodzieja papierosów, który odezwał się jako drugi. Ciekawe jak bardzo można było mu ufać.
— Zgodzę się z Twoim kolegą. Panie przodem — rzucił i choć zmarznięty, pokusił się o uniesienie kącików ust w niemym uśmiechu, jednocześnie kiwając głową w wybrane przez nie drzwi. Skoro mieli do czynienia z chłodem niechaj pójdą w to dalej.