Park oblegany jest zwłaszcza na przełomie marca i kwietnia, kiedy zakwitają wszechobecne sakury. Wokół tworzą się wtedy ścieżki o liliowo-różowym kolorze, w powietrzu czuć słodki zapach wiśni, a sceneria nabiera romantycznej atmosfery. Bez względu jednak na porę roku, miejsce to stanowi doskonałe pole do odpoczynku od miejskiego zgiełku. Park wprawdzie został ulokowany w centralnej części Fukkatsu, jednak jego rozległość sprzyja wyciszeniu, a zadbane trawniki, czyste, zawsze wyremontowane ławki i regularnie opróżniane śmietniki cieszą oko nawet najbardziej zaawansowanych pedantów. Terenami zielonymi pieczołowicie zajmują się ogrodnicy, których zadaniem jest dbanie o przejrzystość sadzawek, odpowiednio przystrzyżoną trawę czy odpowiednią ilość barwnych kwiatów. W parku znajdzie się również kilka niewielkich budek z lodami lub napojami.
Potrzebne wsparcie…
Jeszcze nie do końca się obudził, kiedy niemalże odruchowo odebrał telefon, bez patrzenia na wyświetlacz. Otworzył szerzej oczy w chwili, w której dotarł do niego sens słów wypowiadanych po drugiej stronie słuchawki – chociaż oddział trzeci to nie byli jego ludzie, wciąż stanowili kolegów po fachu i nie mógł pozwolić, żeby sami radzili sobie z czymkolwiek, jeśli wyrażali zapotrzebowanie na większą ilość Tsunami w okolicy. W końcu mieszkał stosunkowo blisko. Wyskoczył z łóżka, odpowiadając krótko na wezwanie i zaczął w pośpiechu zgarniać ubrania oraz mundur. Na samym końcu chwycił swój karabin, zapasowo pistolet i na wszelki wypadek nóż – nigdy nie wiadomo, co się przyda, bo i informacje o zagrożeniu miał szczątkowe.
Opuścił mieszkanie w pośpiechu, niemalże biegnąc do parku, czego nie ułatwiały ciemności nocy oświetlanej gdzieniegdzie latarniami oraz neonowymi szyldami klubów nocnych, w których życie właśnie nabierało rozpędu. Dla jego wzroku, nocne akcje nie były czymś, w co lubił się pakować, zwłaszcza bez noktowizji lub termowizji – zawsze to inaczej postrzegane odcienie szarości, nie tak zlewające się w niewyraźną całość. Tym gorzej, że truchtając alejką natknął się na mgłę, gęstą i nie ułatwiającą mu zadania.
Co do chuja?
Stanął jak wryty, gdy jego oczom ukazało się gigantyczne… coś. Przypominało smolistą kopułę, której zdecydowanie nie powinno tu być. Szybkim ruchem zdjął z ramienia futerał i przyklęknął, rozkładając snajperkę, a następnie składając się do strzału. Nie wiedział tylko, gdzie dokładnie skierować ogień; przewędrował więc spojrzeniem w górę, szukając jakiegoś słabego punktu, ale niezbyt cokolwiek dostrzegał. Wina ciemności, niewybudzenia się, wizji w smutnych odcieniach szarości, pech,
+ na percepcja: wzrok automatyczna porażka (-55 do kostki)
Ubiór: Mundur Tsunami w kolorze czerni oraz kurtka.
Przy sobie: Karabin snajperski (broń Tsunami), pistolet, nóż, telefon, dokumenty.
— Pojebało Cię — Obsesji zabrakło już więcej słów.
Żałość zignorowała głos rozsądku i lęku, płynnym krokiem zmierzając w stronę Nobuo. Wysoka, w czarnej żałobnej kreacji z bladą cerą i rozmazanym makijażem faktycznie przypominała pełną specyficznego wdzięku a jednocześnie grotestki zjawę. Niemalże podręcznikową. Jedynie spokojna twarz i szare oczy wypełnione delikatną ostrożnością świadczyły, że z całą pewnością jest bytem rozumnym. Nie chciała prowokować członka Tsunami, więc stanęła w stosownej odległości od niego.
— Może zamiast drażnić tę pannę waleniem w nią na ślepo zwrócicie uwagę na górę? Chyba lepiej celować w konkretne miejsce — zapytała się z wręcz nienaturalną jak na tę sytuację uprzejmością w głosie (co nadawało pozornie kpiącym słowom bardzo łagodny wymiar), palcem wskazując na tułów istoty. — W pojedynkę raczej żadne z nas się tam nie wdrapie, a przynajmniej o ile coś nie odwróci w odpowiednim momencie uwagi tej piękności. Potem możemy porozmawiać o egzorcyzmowaniu randomowych duchów na ulicy.
Przesunęła spojrzeniem po okolicy kopuły. Szukała drzewa dostatecznie wysokiego, by móc się na nie wspiąć i ewentualnie skoczyć na to cholerstwo, o ile taka rzecz w ogóle była możliwa. Niespecjalnie jej się widziały takie akrobacje, ale czego się nie robi dla uratowania kilku dusz...
- Niesamowite - zaczęła, miękko, kilka kroków dzieliło ją od kopuły i zdecydowanie o wiele więcej od tego, kto postanowił strzelać nocą - Jesteś niesamowita, potężna - nie wiedząc, co kryło się za barierą, przemawiała doń w formie żeńskiej. Najwyżej coś ją przebije na wylot za sugerowanie płci - Słyszałam o tobie, jednak nie słyszałam twoich szeptów. Pozwól się zobaczyć, usłyszeć, ukaż się w swoim majestacie. Usuń barierę, byśmy chwalili jej kreatora - prosiła, ciesząc się z chłodu, z poczucia zagrożenia, z własnej naiwności sugerującej, że to co robiła należało do dobrych pomysłów.
I will not let you have me without the madness that makes me.
If our demons cannot dance, neither can we.
Od samego rana coś mu podpowiadało, że powinien zostać w domu a nie pchać się dupą do parku, żeby wciskać nos w sprawy, które nie dotyczyły ani jego, ani jego klanu. Ale nie, on przecież ZAWSZE był mądrzejszy od wszystkich i wszystkiego. No i teraz miał. Najpierw został pożarty przez gówno yokai, potem okazało się, że nie ma ani broni ani ofud a na domiar złego sól, którą wykorzystał okazała się felerna.
Czy mogło być coś jeszcze gorszego?
A i owszem. Mogło. Obsrane macki, na które nie zdążył zareagować. Kiedyś obślizgłe "łapska" owinęły się dookoła jego klatki piersiowej, Enma nic nie powiedział. Nawet nie wydał z siebie żadnego dźwięku, zamiast tego instynktownie wyciągnął dłoń w stronę Warui'a aby go złapać. Niestety, opuszki palców jedynie musnęły skrawek ubrania rudowłosego, kiedy jego ciało zostało szarpnięte wpierw do tyłu, a potem do góry. Czy to był jego koniec?
W początkowych sekundach Enma zaczął się szarpać, starając wyswobodzić z nieprzyjemnej pułapki, choć jakiś wewnętrzny głos z tyłu głowy podpowiadał mu, że to było bezcelowe, że to nic nie da. W końcu się poddał. To było chyba to. W końcu znalazła się okazja, żeby to wszystko zakończyć. Powoli zamknął oczy i rozluźnił mięśnie czekając. Czy bał się śmierci? Nie. Od lat czekał na nią z otwartymi ramionami. Teraz wdzięcznie ją zapraszał.
Sytuacja z każdą kolejną, mijającą sekundą stawała się coraz bardziej patowa, zarówno dla osób znajdujących się w środku, jak i tych na zewnątrz, którym to zdecydowanie kończyły się pomysły na to, co robić dalej. Jednakże nim wszelka nadzieja zgasła, na scenę wkroczyły kolejne osoby odziane w białe mundury. Tak naprawdę tylko Nobuo był w stanie rozpoznać w nich członków IV oddziału Tsunami - Kikina Kei oraz Raito Setsuna.
Kiedy mijali członka III oddziału, Kikina nawet nie zerkając na Nobuo, odezwał się:
- Zajmij się cywilami. - polecenie było krótkie, acz w tym momencie nie było potrzebny na składanie obszernych zdań. Po chwili zwrócił się do swojego partnera.
- I co o tym sądzisz?
- Kategoria B jak nic, aczkolwiek jest to raczej słabe B. Zachłanna, inteligencja dość niska, chaotyczna, aktualnie bezbronna. Strzelam, że zajmie jej dobre dziesięć, może piętnaście sekund, nim podejmie jakąś decyzję. Czy atakować, czy uciekać. Żeby mogła to zrobić, musi pozbyć się balastu. - Setsuna niemal podręcznikowo wyrecytował słowa, wciągając z kiszeni różaniec składający się z czerwonych koralików.
- Bariera? - zapytał Kikina łapiąc pewnie katanę w dłoni, jakby sprawdzał jej wagę.
- Rozłożona - na te słowa Kikina jedynie się uśmiechnął, wpatrując uważnie w wątłe, kobiece ciało.
- Pięć sekund. - powiedział, a jego uśmiech poszerzył się, kiedy odbił piętą od twardego podłoża wzbijając w powietrze drobinki kurzu oraz piasku. Był szybki, o wiele za szybki jak na przeciętnego człowieka. Tak naprawdę jedynie Nobuo był w stanie nadążyć spojrzeniem za ruchami Kikiny, a ci, którzy stali najbliżej yokai ujrzeli jedynie błysk katany, kiedy ta oddzieliła korpus youkai oraz jej głowy.
Głośne, przenikliwe wycie rozdarło ciszę panującą dookoła, a ciało demona zaczęło wolno rozsypywać się niczym spalony popiół, aż wreszcie zniknęła pozostawiając po sobie na ziemi leżące osoby, które wcześniej zdołała połknąć. Chłód nocy mijał, lecz przyniósł ze sobą ciężkie, burzowe chmury. Pierwsze krople zaczęły spadać, budząc nieprzytomnych z długiego snu.
Kikina podszedł do towarzysza, który kończył modlitwę.
- Gotowe? - zagadnął, na co Setsuna skinął głową.
- Sugiyama. Spisz cywili, a twoja koleżanka niech spisze raport i wyjaśni dokładnie, jakim cudem znalazła się w środku yokai. - polecił członkowi oddziału III. Bez zbędnego pożegnania, białe mundury oddaliły się z miejsca zdarzenia w tym samym momencie, w którym lunął ciężki deszcz.
A gdzieś w oddali dało się słyszeć ciche, zadowolone nucenie, choć żadne z was nie było w stanie tego wychwycić. A na pewno nie teraz.
----
Dziękuję wszystkim za wzięcie udziału w tym krótkim prologu! Cieszę się, że było was tak wielu i mam nadzieję, że chociaż trochę dobrze się bawiliście! Mam też nadzieję, że jeszcze się spotkamy i weźmiecie udział w kolejnych wydarzeniach, jakie pojawią się na Haraedo! :heart1:
Nagrody rozdawałam różnie. Bazą była ilość postów, a następnie dodatkowo dawałam punkty za zaangażowanie w wydarzenie. Jeżeli ktoś czuje się poszkodowany albo nie zgadza się - śmiało możecie pisać do mnie na PW, na pewno odpowiem na wszystkie wątpliwości! Jeszcze raz dziękuję za wzięcie udziału w zabawie!
- Spoiler:
Madhuvath - 120 PF - AAA Madzia! Super odgrywasz postać i trzymasz się pierwotnych założeń! Obyśmy na następnym wydarzeniu znowu się spotkali, tym razem już jako Madzia vs Enma a nie Emma xD
Hayate - 120 PF - Hayate pozostaje moim osobistym numer jeden. Drugiej takiej drama queen jak on to ze świecą szukać xDD Uwielbiam <3
Warui - 120 PF - Warui pozostaje Waruiem. Super czytało się twoje posty oraz wykorzystywanie wszelkich, logicznych sposób na rozwiązanie sprawy. Wielki plus za to!
Miyazaki - 120 PF - kurcze, solidne posty, super czytało się wszystko to, co robiła twoja postać. A próba komunikacji z yokai totalnie mnie rozczuliła <3
Ruuka - 110 PF - KOCHAM to, że jako mało bojowa jednostka próbowałeś na inne sposoby przydać się w starciu z yokai. Użycie mocy a potem próba podzielenia się informacjami z innymi - no mega fajne.
Jiro - 100 PF - dobra, tym kopnięciem wygrałeś internety xDD Jiro - super tank naszego forum <3
Jino - 100 PF - super, że poszłaś na to wydarzenie, mimo że grasz człowiekiem! Wielki plus za odwagę i odgrywanie postaci, która nie widzi dookoła duchów!
Yoshida - 90 PF - Uwielbiam waszą trójcę! Mega fajnie czytało się twoje posty! Chcę więcej zabawnych akcji w waszym wykonaniu!
Toshiko - 90 PF - kolejny człowiek na wydarzeniu. Super, że wraz z Jino odważyłyście się na to. Plus motyw z nożem supcio!
Karura - 80 PF - Karura jest jedną z najbardziej uroczych istot! Aż chce się ja tulić i tulić!
Hecate - 40 PF - szkoda, że przestałaś pisać w połowie, bo twoja postać jest mega interesująca i tajemnicza! Aż chce się odkrywać kolejne puzzle związane z Hecate!
Yago - 40 PF - mega fajnie, że odpowiedziałaś na wezwanie! I duży plus za odwagę udania się od razu do walki z kopułą
Nobuo - 40 PF - postawa Nobuo jest mega rozczulająca xD To porzucenie Yago... no złoto!
Kiyama - 30 PF - oh god, ten krzyk na siostrę, mimo że ta go nie słyszała ._. Mega urocze
Yosuke - 20 PF - kurcze, szkoda, że tak krótko pisałeś z nami na wydarzeniu, ale mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy!
Yuri - 20 PF - mega fajnie, że do nas wpadłaś! Szkoda, że pod koniec, ale wierzę, że spotkam cię na innych wydarzeniach!
Warui Shin'ya, Hasegawa Jirō, Sugiyama Nobuo and Fushima Jubilee Yago szaleją za tym postem.
Drzewa nadal ją chronią od oczu postronnych i chociaż nie do końca jest w stanie zauważyć, czy park ściągnął kolejne osoby, czyniąc z tego miejsca niemal atrakcję turystyczną, tak ma wrażenie, że atmosfera się zmieniła. A potem znika. Umiera. Przepada. Niszczeje. Yokai zostaje podle zamordowany, a wszelkie zimno ulatnia się, pozostawiając nic. Nic. Wargi dziewczątka rozchylają się na kształt okrąglutkiego "o", szafir tęczówek lśni złością, a niewielka stopa uderza w podłoże w wyrazie bezsilności oraz niesprawiedliwości, kiedy policzki nadymają się naburmuszone. Jak? Dlaczego? Jak mogli? Jak mogli? Chie ma ochotę płakać, krzyczeć, tupać nóżką, dopóki świat nie zapłaci za grzech, który właśnie popełniono. Miała przestać się nudzić...miała...Och. Ooooch. Mruga, zerkając na malutki palec, który jeszcze kilka minut temu w niemej modlitwie całowała. I czułość objawia się na urokliwej buzi, cichy śmiech wymyka się z ust. Oczywiście, myśli miękko, w zauroczeniu, oczywiście, że nie pozwoliłeś na żadne ryzyko. To dosyć niegrzeczne, tak ingerować w czyjś los, przecież obiecałam, że się spotkamy, dodaje pochłonięta rozmową sama ze sobą, ale ci wybaczam. Zawsze ci wybaczę. Nie zwracając na nic więcej uwagi ni na ocalałych, ni na nikogo więcej, obraca się na pięcie w płynnym ruchu i końcówki śnieżnych włosów migoczą jeszcze w półmroku latarni, nim niezauważenie wymknie się z parku, absolutnie zachwycona, że została ocalona przez swoją przeznaczoną osobę, jakby była jakąś księżniczką, a on słodkim księciem na wszystko jedno jakim koniu. Jak cudownie! Jak rozkosznie! Och! Chyba zaraz znowu zacznie się nudzić, ale do tego czasu będzie zbyt rozkochana w samej idei, by mogła na brak zajęć narzekać. Zbyt głośno.
| zt dla Yuri, jeszcze się spotkamy!
I will not let you have me without the madness that makes me.
If our demons cannot dance, neither can we.
Leje.
Otworzył gwałtownie ślepia; spomiędzy powiek wychynęły jasne tęczówki ciasno oplatające rozszerzone źrenice. Nabrał tchu; czuł jak blokowane przez maseczkę powietrze ledwo przedostaje się do ściśniętych płuc, ale do umysłu wpływały kolejne informacje coraz brutalniejszymi atakami. Dotychczas nieruchomo leżący chłopak podniósł się ociężale do siadu, ignorując kołysanie obrazu i zawroty głowy. Zimno, jakie przeniknęło przez ubranie, zdawało się w ogóle niewarte uwagi. Ważniejszy target figurował w tle - jej wątła sylwetka, wiele, wiele metrów stąd. Odnalazł ją wzrokiem od razu, jak opiłki ciągnące do magnesu; ale w rejestrze wzroku mignęła mu biel, która napięła mięśnie i podniosła alarm w przytłumionym umyśle nastolatka. Chciał podbiec do Miyazuki - zwłaszcza teraz, gdy zdawało się, że niebezpieczeństwo, przynajmniej chwilowo, minęło. Ale wiedział też, że nie jest gotowy na rozmowę z nią; że nie wyjaśniłby tego dobrze Enmie. Przede wszystkim jednak - że powinien się stąd ulotnić, nim sprawy przybiorą niekorzystny obrót.
Śnieżne mundury.
Nie miał dotychczas bezpośredniej styczności z Tsunami z tego oddziału, ale słyszał o nim zdecydowanie za dużo zdecydowanie zbyt nieprzyjemnych historii. Wolał nie mieć więc żadnej styczności z ich postaciami, choć domyślał się, że pewne procedury będą niemożliwe do okrążenia. Popatrzył ostatni raz na Tsukiko, lekko marszcząc brwi i unosząc dłoń; jakby w geście pożegnania. Mieli się jeszcze spotkać.
Teraz jednak nie chciał zwrócić na siebie zbędnej uwagi, więc uznał, że najlepszą metodą jest gra aktorska. Najciemniej pod latarnią - przysłowie, którego echo odbijało się w jego czaszce, gdy dyktował rozemocjonowanym tonem relację jednemu z pozostałych członków służb.
Pozwolenie na spisanie danych i krótkie sprawozdanie z tego, dlaczego się tu znalazł ("W mieście było głośno od plotek, a kto nie lubi dreszczyku emocji? Razem z koleżanką - tu dłoń wylądowała na ramieniu Emmy ściskając je w kamiennym chwycie - chcieliśmy zażyć trochę adrenaliny") odbębnił możliwie jak najszybciej. Nie zdjął też ręki z barku Minamoto, choć palce przestały wbijać się w mięśnie z siłą tysiąca słońc. Musieli porozmawiać. Wraz z tą świadomością udał się wraz z blondynką, gdy tylko padło zbawienne: "Możecie odejść".
zt +
z/t
| IN THIS WHOLE WIDE WICKED WORLD THE ONLY THING YOU HAVE TO BE AFRAID OF IS ME |
- Ty pieprzony debilu - to było ostatnie, co była w stanie siebie wytchnąć. Wolałaby już chyba arktyczne czeluści czyhające na nich za drzwiami, ale nie, przecież musieli się wrócić!
Sytuacja zmieniła się o 180 stopni dosłownie w ułamku sekundy. Nie miała zielonego pojęcia co działo się na zewnątrz, może wolałaby i przy tym zostać, świadoma tego jak żałośnie musiała wyglądać, wygrzebując się z pozostałości yokai, otoczona ubranymi w biel postaciami.
Po ostatniej styczności z Tsunami, po gonitwie, w trakcie której to ledwo co umknęła im lepkim łapom, wolała się ponownie do nich nie zbliżać - niezależnie od tego, czy teraz jej pomogli, czy nie.
Ktoś usadził ją, a potem podniósł, zostawił na moment, żeby mogła złapać oddech. Rozkojarzonym jeszcze nieznacznie spojrzeniem omiotła postacie w najbliższej okolicy, wypatrując przede wszystkim dwóch towarzyszy niedoli, z którymi prawie jednocześnie wpadła w odmęty Tartaru. Korzystając z ogólnego zamieszania pociągnęła ich za ręce, niezależnie od stanu, by uciec przede wszystkim przed Tsunami.
Nie miała za bardzo ochoty na wyciąganie dokumentów i dzielenie się swoimi danymi z tą jakże okropną instytucją! Przekonana była, że pozostała dwójka również niezbyt przychylnie spoglądała na takie prawdopodobieństwo.
Jiro nie miała się co przejmować, pomijając jego ogólną pierdołowatość, potrafił o siebie zadbać, drugi mężczyzna również, definitywnie, nie wyglądał jej na kogoś, kto nie byłby samowystarczalny. Jeszcze tylko na chwilę przed rozstaniem wcisnęła mu swoją wizytówkę, w razie gdyby jednak zdecydował się do niej jeszcze odezwać.
Kto wie, może i wyciągnęłaby z tej niepodważalnie chujowej sytuacji chociaż nowego klienta.
zt cały team R
(raja, raz, cay)
Ten chłód, jakby ktoś wsadził go do lodówki, nagle minął. Otworzył powoli oczy, żeby odkryć gałęzie drzew nad sobą. Były rozmyte, niewyraźne, a on sam czuł się tak, jakby właśnie przebiegł cały maraton bez postojów. Czuł się słabo i robiło mu się aż niedobrze na myśl, jak żałośnie musiał teraz wyglądać. Wymięty, wymemłany, pewnie dosłownie jakby go coś przeżuło i wypluło. Musiał zarządzić taktyczny odwrót. Teraz, w tej chwili, jak najszybciej. Nikt nie powinien go oglądać w tym stanie. Jego reputacja i tak zapewne spadła na ryj po tym, jak nie zrobił kompletnie niczego, siedząc tam w środku yokai.
Udało mu się powoli usiąść. Kręciło mu się w głowie, ale wyłapał wzrokiem mundury. Dwa białe, dwa, albo nawet trzy czarne. Piątka Tsunami, co najmniej. Nie miał ochoty teraz stawać naprzeciwko ich, nie tak osłabiony i bez możliwości obrony. Był zbyt łatwym celem, dlatego kiedy tylko poczuł przypływ sił, być może wywołanych nagłym skokiem adrenaliny, pozbierał się i wycofał. Ostrożnie, wyjątkowo starając się nie rzucić w oczy.
zt