Salon gier Asaigawa - Page 6
Haraedo

Join the forum, it's quick and easy

Haraedo
Haraedo
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Haraedo

Pią 26 Sie 2022 - 23:49
First topic message reminder :

Salon gier Asaigawa


Był rok 1987, gdy pełen nadziei i ambicji Asaigawa Taichiro podjął się własnej działalności. Nie sądził wtedy, że okres świetności automatów rychło się zakończy. Przed erą prywatnych komputerów salon pękał w szwach od spragnionych adrenaliny młodych studentów, jednak wraz z rozpowszechnieniem technologii lokal zaczął popadać w coraz większe finansowe tarapaty. Było to powodem jego przeniesienia na skraj centralnej dzielnicy Fukkatsu, będąc o krok od zakwalifikowania do Nanashi.

Miejsce uparcie jednak funkcjonuje, choć Asaigawa dawno przewraca się w grobie. Ceny mocno poszły w dół, w środku jest zaduch i dziwny, niewygodny półmrok, kojarzący się z czymś złowieszczym i mrocznym. Nierzadko można odnieść wrażenie, że tylko kilka godzin dzieli firmę od splajtowania, ale przeszłość najwidoczniej wciąż walczy o swoje. Ten salon gier to terytorium stałych bywalców, którzy nie zapomnieli o istnieniu Street Fighter II. Pac-Man czy Ultimate Mortal Kombat 3. Zewsząd słychać charakterystyczne pikanie i mruczenie będących na chodzie urządzeń - prawdziwa muzyka dla wszelakich freaków.

Poza tym, jeżeli ktoś docenia stary klimat to z pewnością odnajdzie się w tym ciasnym, wypełnionym maszynami lokalu. Wiele można mu zarzucić, ale ci bardziej wytrwali odczują atmosferę zwykle spotykaną wyłącznie w gronie bliskich znajomych czy rodziny. Obecny właściciel oferuje kilka wysłużonych kanap, ekspres do kawy i stale uzupełniane papierowe kubeczki; jest też łazienka i sterta poszarzałych magazynów o grach do przejrzenia dla tych, którzy czekają na swoją kolej. Zamknięcie formalnie następuje o godzinie 20, ale prawda jest taka, że pan Kirishima, mimo podeszłego wieku, rozumie znaczenie słowa "zabawa". Zdarza się więc, że lokal cichnie dopiero grubo po północy, gdy ostatni z klientów odbierze telefon od rozwścieczonej, żądającej powrotu do domu żony.

Tu czas ma własny rytm.

Haraedo

Yakushimaru Seiya

Nie 30 Lip 2023 - 18:46
Nie powstrzymał cisnącego się na usta uśmiechu, choć ten osiadł na nich jedynie słabym cieniem, nadającym twarzy zadziornego wyrazu. Nie była taka zła, jak wcześniej ją odbierał, ale najwidoczniej każde z nich potrzebowało czasu, by oswoić się z kimś nieznajomym – jakby nie patrzeć, Seiya był mistrzem robienia złego wrażenia na „dzień dobry”. Nie sposób było stwierdzić, czy robił to specjalnie czy nieświadomie.
  — Przełamuję lekarskie schematy. Będę zajebisty w przekazywaniu złych wieści, gdyby inni nie mieli sumienia. Powiedziałbym, że kurwa zapraszam, ale lepiej, żebyś nie musiała mnie odwiedzać w przyszłości — odpowiedział ze słyszalnym rozbawieniem. Schlebiało mu to, nawet jeśli był w pełni świadomy tego, że dobrze się prezentował (przynajmniej do czasu otworzenia ust), ale zawsze dobrze było usłyszeć komplement od kogoś innego.
  Gdy kolejna żarówka rozbłysła, spojrzał w stronę komputera, jakby oczekiwał, że za sekundę uruchomi kolejne światło, a wtedy zostanie im już tylko ostatnie zadanie.
  — Dalej nic? — spytał mimowolnie, ale nie poświęcał zbyt dłużej uwagi temu, co działo się na ekranie, jakby już uznał jej zwierzchnictwo w kwestiach informatycznych. Przynajmniej sam nie musiał angażować się w jedną z konkurencji, a i tak nie stał bezczynnie. — Zajmę się tym akwarium. Muszą mieć jakiś kurwa system ulgowy, jeśli to się nie uda. Może organizowali ten konkurs, bo pierwsze osoby są jebanymi królikami doświadczalnymi? — Ściągnął brwi, zdając sobie sprawę, że nie było to aż tak nieprawdopodobne. Skoro profesjonaliści zdążyli już przetestować więzienny eksperyment, przyszedł czas na sprawdzenie, jak poradzą sobie z nim nowi odwiedzający.
  — Chuj wie. Liczę tylko na to, że na koniec nie okaże się, że musieliśmy zrobić to w konkretnej kolejności i nagle musimy zapierdalać od nowa. Może za drzwiami dowiemy się czegoś więcej — w głosie chłopaka rozbrzmiewało zastanowienie, choć całkiem szczerze dał kobiecie do zrozumienia, że na tyle skupił się na rozwiązywaniu kolejnych zagadek, że prawie zapomniał o fabule, w której brali udział. Poza czasem nic ich nie goniło. — Maura na pewno ich carruje — stwierdził z przekonaniem. Z jego ust brzmiało dość dziwnie w parze z wcześniejszym sceptycyzmem, z jakim odnosił się do całej zabawy. Przynajmniej tej jednej rzeczy był pewny – w przeciwieństwie do tego, że zaczynał wątpić, że wyjdą szybko z pokoju z żarówkami.
  Czarnowłosy stał już obok akwarium z niechętnie nałożonym na głowę czepkiem i zaparł ręce na jego brzegach, sceptycznie spoglądając na nieruchomą taflę wody. Zadanie wydawało mu się nieśmiesznym żartem, ale uznał, że bycie niepalącym wreszcie jakoś mu się opłaci. Zastukał bezgłośnie opuszką palca o zimne szkło, ale – chociaż był już gotowy – jeszcze nie zanurzył głowy, a zamiast tego zwrócił twarz ku Asami. To nie tak, że wątpił w swoje możliwości, ale
  — Dobra kurwa. Nie wiem, ile czasu mam wstrzymywać oddech i nie zamierzam bawić się w odliczanie, bo będę skupiony na tym, żeby się nie udusić. Musisz pilnować żarówki i dać mi znak, że już się zapaliła albo że mam jeszcze kurwa jakoś wytrzymać. Coś wymyślisz. — Wzruszył ramionami, na które przynajmniej nie spadł żaden ciężar większej odpowiedzialności. Zrzucił go na barki kobiety, która teraz za wszelką cenę musiała dopilnować, by żarówka podłączona do zbiornika z wodą zadziałała, zwłaszcza że nie wiadomo, jak wiele prób mieli przed sobą do wykorzystania.
  Odetchnął głębiej raz i wypuścił powietrze ustami z impetem w akompaniamencie krótkiego, gwałtownego szumu, jak sportowiec, który przygotowywał się do rozpoczęcia treningu. Dopiero po tym wciągnął powietrze do płuc, napełniając je na tyle, na ile był w stanie. Wstrzymał oddech i bez zbędnego wstępu, zanurzył głowę w wodzie, czemu towarzyszył chlupoczący dźwięk. Oczy miał zamknięte; do zanurzonych uszu docierały jedynie przytępione i niewyraźne dźwięki. Był zdany na osobę, której praktycznie nie znał, ale przynajmniej przyświecał im jeden cel – ucieczka z escape roomu. Gdy zaczynało kończyć mu się powietrze, zastanawiał się, czemu nadal nie dostał sygnału, bo czas zdawał się rozciągać z lepkością gęstego miodu. Yakushimaru zacisnął palce obu rąk na brzegach akwarium; biel knykci zdradzała, że już zaczynał walczyć z samym sobą, by nie przerwać zadania. Jadąc na oparach zdeterminowania, zagryzł mocniej zęby, ale kolejne sekundy stawały się coraz większą katorgą. Pierdolona żarówka. Drgnął niespokojnie i wraz z nerwowym spazmem stało się pewne, że już przymierzał się do wynurzenia głowy.

Wytrzymałość: 39 (porażka).
Yakushimaru Seiya
Shirai Asami

Sro 2 Sie 2023 - 0:41
Jeśli nie jesteś specem od słuchu, wzroku albo koślawego kręgosłupa to raczej się w gabinecie nie spotkamy. Chociaż kto wie, młodsza się nie robię, trójka z przodu niedługo wjedzie. Pewnie zaczną mnie boleć miejsca, o których istnieniu nawet nie wiedziałam – wzruszyła lekko ramionami. Póki co rzadko zdarzało jej się mieć jakiekolwiek problemy ze zdrowiem, jeśli pominąć przychodzące co jakiś czas migreny, uszkodzenie ucha czy okazjonalne reakcje alergiczne po bliższym spotkaniu z piórami.
 – Po tej trzeciej żarówce wyskoczyło mi dodatkowe zadanie… – oznajmiła wczytując się w jego treść. Znów odnosiło się do wiedzy, którą praktycznie zapomniała na przestrzeni czasu, ale podręcznik udostępniony w ramach pomocy był naprawdę przydatnym narzędziem. – W niektórych momentach trzeba było użyć sporo siły, nie wiem czy gdybyśmy nie mieli tu ciebie albo tego drugiego typka to byśmy sobie dali radę. Z drugiej strony z tymi zadaniami z programowania każdy mógłby sobie poradzić, dali książkę do pomocy. – Przewertowała tom do miejsca, które tym razem miało jej pomóc w przebrnięciu przez kolejne linijki kodu. W pamięci zrobiła sobie notatkę, żeby zdecydowanie po powrocie do domu urządzić sobie jakieś przypomnienie materiału, który właśnie musiała poruszać. Raz na jakiś czas warto było odświeżyć swoją wiedzę.
 Kiwnęła mu lekko głową, początkowo po prostu przyglądając się ewentualnym zmianom na ekranie czy ostatniej żarówce. Wreszcie jednak podniosła się i zbliżyła do mężczyzny stojącego przy brzegu zbiornika z wodą, rzucając spojrzenie na komputer. Jak na złość światełko jeszcze się nie zapalało, a Shirai zaczęła odnosić wrażenie, że trwa to zdecydowanie za długo. Przeciętna osoba pewnie już by nie wytrzymała, a i po swoim towarzyszu widziała, że niewiele mu brakuje, żeby przerwać. Miała dwa pomysły, ale ostatecznie wykorzystała ten, który był bez wątpienia mniej przyjemny. Położyła delikatnie rękę na ramieniu Yakushimaru i nieco zacisnęła palce, dając znać, że jest obok, może poniekąd, żeby się nie martwił. Nie dała mu jednak wynurzyć głowy, kładąc mu drugą dłoń na karku i przytrzymując jeszcze trochę, oglądając się na żarówkę. Chciała go odciągnąć od akwarium dopiero, kiedy ta się zaświeci. Miała tylko nadzieję, że nie przyczyni się do morderstwa poprzez utopienie – bez wątpienia byli obserwowani przez kamery.

Rzut: informatyka (15) - porażka
Salon gier Asaigawa - Page 6 320002483
Shirai Asami

Raikatsuji Shiimaura and Yakushimaru Seiya szaleją za tym postem.

Raikatsuji Shiimaura

Sro 2 Sie 2023 - 2:45
Bladą skroń przysłonił kosmyk ciemnych włosów, gdy nachyliła się nad manekinem. Ostre światło padające na twarz rekwizytu nadawało syntetycznej skórze woskowej barwy, ale Raikatsuji wciąż nie potrafiła odepchnąć od siebie pierwotnych instynktów. Ręka dzierżąca skalpel lekko jej się trzesła. Z wierzchu, zwłaszcza z mimiki, zdawała się opanowana aż do znudzenia. Kąciki ust nie wykazały żadnej emocji, w oczach nie błyszczało obrzydzenie albo zawahanie, między równo wyregulowanymi brwiami nie pojawiła się choćby zmarszczka skupienia - tylko palce zakleszczone na smukłej rączce zdradziły poddenerwowanie.
To zwykła gra.
Próbowała to sobie wmówić nawet wtedy, gdy zawężone do szerokości papieru ostrze wsunęło się pod cięcie, ostatecznie odchylając płat powierzchni. Znalazła się przy tym pomiędzy dwoma zupełnie odległymi światami. Częściowo podzielała zachowanie Nany - nie dlatego, że było jej niedobrze z powodu makabrycznie realnych widoków. Chodziło bardziej o fakt, że rozumiała postępowanie towarzyszki, jej całkowicie naturalną reakcję na to, co ujrzała podczas zwykłej, improwizowanej zabawy. Jednocześnie jakiś fragment osobowości, racjonalny i logiczny, popierał spokój i niemalże chłodne zdystansowanie Yoha. Tego drugiego "ja" starała się przytrzymać mocniej; bardziej do niej pasował.
- Wydajesz się szczególnie obojętny - zauważyła w pewnym momencie, wsuwając palce pod galaretowatą, zbitą masę. Mózg wysunęła, pomagając sobie wciąż trzymanym za uchwyt narzędziem tam, gdzie nie chciał zbyt płynnie odejść od reszty manekina. - Nie ruszają cię takie widoki?
Podając narząd Yohowi, znów uniosła spojrzenie. Choć sięgała mu do ramienia, w źrenicy jarzyła się hardość. Ton głosu nie niósł może nut zaintrygowania, ale w rzeczywistości naprawdę chciała wiedzieć. Nie potrafiła jednak w pełni ukryć również tego, że rozpoczęcie nowej dyskusji miało zająć jej myśli.
Wolała pleść o bzdurach, kiedy nacinała pierś mężczyzny, wciskając czubek żyletki w linie na środku torsu. Rozłożenie obydwu segmentów skóry to jeszcze nic. Jeżeli organizatorzy zachowali realizm również w tym...
- Połamanie żeber przypadnie tobie, Yoh.

przepraszam za obsuwę, do ok. 14 sierpnia dalej mogę mieć potknięcia;
dałam znać MG, że gdybym się nie wyrabiała można mnie pomijać ;;


She was not fragile
like a flower;

She was fragile like
a b o m b.

Raikatsuji Shiimaura
Mistrz Gry

Czw 3 Sie 2023 - 23:14
Nowoczesny Escape Room "Rosyjski eksperyment"


Seiya i Asami

Jak na złość - tym razem Sei wyraźnie miał problemy z utrzymaniem powietrza w płucach przez wymaganą minutę, choć prawdę powiedziawszy i tak udało mu się wytrzymać samemu ponad połowę czasu. Aczkolwiek dopiero dzięki pomocy swej towarzyszki, która wręcz wymusiła na nim kolejne kilka niezbędnych sekund, udało wam się zapalić czwartą, tym samym ostatnią żarówkę.
W chwili, gdy cały komplet rozbłysł jasnym światłem, usłyszeliście głośne kliknięcie a lampka nad drzwiami zamigotała kolorem zielonym, co oznaczało jedno - droga do kolejnego pomieszczenia stała przed wami otworem.
Nim jednak ruszyliście w tamtą stronę, Asami dostrzegła, że jedna z małych szufladek w biurku, do tej pory szczelnie zamknięta, samoistnie się wysunęła. Najwidoczniej była to nagroda za wykonanie bonusowego zadania. W środku dostrzegliście mały, szklany przedmiot w kształcie trójkąta.

Maura, Yoh i Nana

Yoh naparł dłońmi na żebra, a te wydały z siebie charakterystyczny dźwięk pękania. Mężczyzna nie przejmował się bałaganem, jaki po sobie zostawił, gdy na ziemię spadały kolejne, kostne fragmenty. Miejsce zaczynało przypominać istne żerowisko jakiejś bestii bądź innego drapieżnika.
- Dwa lata temu miałem wypadek. - odpowiedział jej, kiedy zatapiał skalpel w ciele nieboszczyka, by wyciąć pierwsze z dwóch płuc.
- Uwierz mi, widziałem ciała w o wiele gorszym stanie niż to. Takich rzeczy się nie zapomina - mruknął, wrzucając zdobycz na wagę.
- Dobra, dobra, Yoh. Przyznaj się, że po prostu jesteś popaprany! - jęknęła Nana, zakrywając oczy, choć można było dostrzec, że i tak zerka poprzez szparę, jaką utworzyła między nimi.
- Może i jestem - uśmiechnął się chłopak, biorąc ostatni fragment mięsa, który dołączył do reszty. Wskazówka na wadze pokazała niemal równe 5 kg.
- Gotowe. - odpowiedział, a jak na zawołanie drzwi przed wami stanęły otworem, zapraszając do kolejnego pomieszczenia.

Wszyscy

Najpierw do środka wkroczyła Maura, Yoh i Nana, gdzie dłonie tych pierwszych były pokryte czymś, co aż do złudzenia przypominało krew. Tuż po chwili w pomieszczeniu znalazła się Asami oraz Sei z mokrą głową i twarzą.
- Nurkowałeś? - zapytał Yoh, jednakże niekoniecznie zamierzał ciągnąc dalej ten temat, bo przecież sam nie wyglądał lepiej.
Pokój wydawał się wyjątkowo nudny w porównaniu do wszystkiego, co tutaj widzieliście. Był biały i... pusty. Nie licząc szklanych drzwi przed wami oraz innych, brązowych za nimi. Nad tymi drugimi wyraźnie widzieliście napis "EXIT".
- Patrzcie! - odezwała się Nana, podchodząc bliżej przeszklonej bariery, wskazując palcem przed siebie. - Na tych drugich drzwiach jest jakiś dziwny zamek z czterema miejscami jak klucze? Albo czymś innym, o różnych kształtach, które wyglądają jak-
- Tu jest szpara. - przerwał jej Yoh, wsuwając palce w małą lukę między szklanymi drzwiami.
- Możemy próbować rozwiązać jakąś idiotyczną zagadkę albo oszukać system. Weź złap za drugie i ciągniemy. Dziewczyny niech pierwsze przejdą jak się uda. - zwrócił się do Seiyi, mając nadzieję, że uda wam się rozszerzyć szparę.

- - - -

Termin:  06.08 godz. 23:59

MG: 1 spóźnienie
Asami: 1 spóźnienie

Asami i Maura: Możesz rzucić na inżynierię, aby zrozumieć działanie zamka z czterema otworami.
Seiya: Możesz rzucić na wytrzymałość, żeby przytrzymać drzwi dla dziewczyn.


@Raikatsuji Shiimaura  @Yakushimaru Seiya  @Shirai Asami
Mistrz Gry
Raikatsuji Shiimaura

Sob 5 Sie 2023 - 22:35
Strzyk pękających żeber, trzask najtwardszych z kości - mięśnie twarzy pozostały niewzruszone, ale w spojrzeniu coś się zmieniło. Musiała spiąć ciało, aby nie odwrócić wzroku, nie przemknąć nim jak spłoszone zwierzę, uciekające najszerszym półkolem od narastającego niebezpieczeństwa. Długie, pozlepiane nitki udające żyły ciągnęły się za wysuwanymi z wnętrza manekina kawałkami organów. Ohydny obraz makabry; rozdzielanie tkanek, niby fałszywych, ale jednak chlapiących dłonie i białe materiały dresów. Kolor żywej czerwieni wsiąkał w tkaninę, wchłaniał się w nią, przejmował aż do nadgarstków, a tam, gdzie przypadkiem otarła się o kant otwartej rany, nawet do łokci. Pomogła jednak. Nie znała przyczyny, nie do końca była pewna, dlaczego to tak ważne, aby własnymi rękoma, gdy Yoh zajmował się odginaniem prowizorycznych żeber, po których ciszę przeszywały huki oddzielających jeden ząbkowany kawałek od drugiego, nie mogła jedynie stać i się przyglądać. Głupia myśl. Wspomnienie sprzed godziny - może dwóch? - gdy mianowano ją na przywódczynię. Jedynie zwykłej gry, ale nawet tutaj, w improwizowanym pomieszczeniu, w zabawie z góry ustalonej, starała się dać z siebie tyle, ile mogła. Coś przeskoczyło w jej umyśle, zostało naciśnięte palcem na klawisz włączający pełną mobilizację. Ta mobilizacja poruszała przegubami, wtaczała siłę w palce, w opuszki wsuwające się pod miękką masę pierwszego z płuc.
- Dwa lata temu miałem wypadek.
Odkładała właśnie ociekający [krwią] rekwizyt na wagę, kiedy padły te słowa. Oczy śledziły drgającą przy piątce wskazówkę.
- Takich rzeczy się nie zapomina.
Nie odpowiedziała. Nie raczyła go nawet zerknięciem, ale gdy szczęknął mechanizm i otworzyły się nowe drzwi, kiedy nogi poniosły ich do następnego pomieszczenia i - wreszcie - kiedy przechodziła obok Yoha, dotknęła go lekko. Ledwie musnęła rękę - równie mokrą jak jej własna, tak samo brudną od cieczy. Siedzieli w tym razem.
Nana wyrwała ją jednak z przemyśleń. Nadgarstkiem, jego czystą częścią, odgarnęła sobie włosy ze skroni, podbiegając do dziewczyny. Smugi zostały we wnęce między szklanymi drzwiami, jeszcze nim padła propozycja od towarzysza. Raika, jak na zawołanie, obróciła się na pięcie. Nurkowałeś?
- Yakushimaru... - Granica mowy, szept. Bardziej dla potwierdzenia samej sobie niż by zwrócić jego uwagę. Machinalnie poruszyła dłońmi, ocierając je o siebie nawzajem, jakby dopiero sobie przypomniała, że ma skórę poplamioną barwnikiem do złudzenia przypominającym krew. - Co wam się stało? - Udawanie, że los drugiej osoby również ją interesuje, przyszło gładko. - W porządku? - Srebrne spojrzenie spoczęło na Shirai, której przyjrzała się równie stanowczo.
Musieli mieć zdecydowanie ciekawy pokój; może równie makabryczny jak jej własny, ale o tym zamierzała wspomnieć już po grze. W chwili obecnej myśli zaprzątał jej wystrój; jego skromność, przeźroczysta wstawka, wreszcie druga para drzwi - drewniana i poza zasięgiem.
- To tam potrzebne są te małe, szklane przedmioty. - Nie było trudno się tego domyślić; nawet z daleka dostrzegała zamek i jego logiczny mechanizm. Z kieszeni białych, unurzanych fałszywą posoką dresów wyciągnęła dwa niewielkie zawiniątka - kulkę i sześcian.
- Mamy pozostałe dwa? - Na jej otwartej dłoni spoczywały lśniące elementy. Głowę odchyliła, tocząc wzrokiem po lodowej warstwie, sondując ją, aby dostrzec kolejne wskazówki; może lukę inną niż ta, z którą siłował się Yoh?

inżynieria (73) - sukces;
wytrzymałość (-17) - porażka; CHCIAŁAM POMÓC;


She was not fragile
like a flower;

She was fragile like
a b o m b.

Raikatsuji Shiimaura

Yakushimaru Seiya ubóstwia ten post.

Yakushimaru Seiya

Nie 6 Sie 2023 - 12:20
Na to też kurwa nie wyglądasz — stwierdził jedynie na wieść o trójce z przodu. Był to swojego rodzaju komplement, nawet jeśli kwestia paru lat naprzód często niewiele zmieniała. Po świecie stąpali różni ludzie – niektórzy z nich w wieku czterdziestu lat wciąż zachowywali urodę dwudziestolatka i było to trochę przerażające, choć sam liczył na to, że na długi czas zachowa swój młodzieńczy wygląd. — Zobaczymy. Jeszcze zastanawiam się nad specjalizacją — skłamał, bo robił to na tyle często, że przychodziło mu to dość odruchowo. Z drugiej strony było to jednocześnie kłamstwo i nie – miał jeszcze przed sobą parę dobrych lat i dawał sobie kilkuprocentowe widełki na to, że wciąż może zmienić zdanie; że po drodze coś innego okaże się ciekawsze.
  — Ta, zauważyłem. Nie przypominam sobie, żeby uprzedzali, że przed przyjściem tutaj powinno się spędzić miesiąc na jebanej siłowni. Ale na moje dwie osoby spokojnie dałyby sobie radę. — Wzruszył ramionami, zakładając, że twórcom od samego początku chodziło o pracę zespołową. Fakt, że był w stanie poradzić sobie z niektórymi czynnościami samodzielnie, sprawiał, że reszta mogła zająć się innymi zadaniami, co znacznie przyspieszało proces ucieczki.
  Problem w tym, że nie sposób było nie poczuć się zmęczonym, gdy brało się na swoje barki wszystkie siłowe i wytrzymałościowe rzeczy. Nic dziwnego, że Seiyi trudniej było wstrzymywać oddech po wcześniejszym zadaniu z rowerem. Chłodna woda działała kojąco na czerwieniejącą z wysiłku twarz, ale nawet, gdy poczuł na swoim karku kobiece dłonie, musiał powstrzymać się od gwałtownego szarpnięcia, bo przecież i tak bez trudu poradziłby sobie z siłą dużo szczuplejszych ramion. Rozumiał jednak przekaz, więc starał się dociągnąć jeszcze sekundę… dwie… Ile właściwie? Yakushimaru miał wrażenie, że trwało to już o wiele za długo i może głupio wierzył, że Asami nie spróbuje go utopić. Powietrze, którego już dłużej nie był w stanie utrzymać w przepełnionych nim płucach, zaczęło ulatywać przez kąciki ust. Najpierw robiło to powoli, później już dużo gwałtowniej, sprawiając, że woda w akwarium zaczynała bulgotać, a dźwięk tego bulgotu zaczął wypełniać jego uszy, jeszcze bardziej przypominając o tym, że powinien się już wydostać. Teraz – przemknęło mu przez myśl, jakby chciał zakląć żarówkę, tak jak zniecierpliwiony kierowca zaklinał sygnalizację, gdy już za długo stał na czerwonym świetle. Ale teraz nie nastąpiło od razu. Nastąpiło za chwilę, gdy Shirai pociągnęła go do tyłu. A kiedy wreszcie nastąpiło, wynurzywszy głowę z wody zachłysnął się powietrzem, ale pierwszy haust nie przyniósł ulgi. Nieco rozdygotanymi dłońmi, które wcześniej gwałtownie zaciskał na brzegach akwarium, zerwał z głowy czepek, który na niewiele się zdał w kwestii ochrony przed wodą. Czarne kosmyki lśniły od wody, grzywka lepiła się do czoła, więc odruchowo zaczesał włosy do tyłu. Wierzchem ręki otarł oczy, ścierając z nich chcące wedrzeć się pod powieki krople.
  — Co za kurestwo — rzucił urywanym ciężkimi oddechami głosem, ze ściągniętymi w rozdrażnieniu brwiami wpatrując się w żarówkę, którą miał ochotę rozjebać czymś ciężkim – na przykład obiecująco prezentującym się rowerem treningowym. Materiał bluzy na barkach stopniowo zaczynał przesiąkać spływającą z głowy wodą, powodując niewielki dyskomfort, ale w pobliżu nie było żadnego ręcznika. — Ciekawe czy jeszcze mają w zanadrzu jakieś jebane tortury? Kurwa — Powinien zamilknąć na chwilę, bo oddech wciąż nie zdołał mu się unormować, ale trudno było powstrzymać bluzgi, których upust po części oczyszczał podminowane wnętrze. Zauważył jednak zieloną lampkę i kiedy, podszedł do drzwi, praktycznie szarpnął za nie, by profilaktycznie otworzyć je na pełną szerokość. Wtedy obejrzał się za siebie przez ramię, chcąc wydać polecenie, by szli dalej, ale dostrzegł, że Asami wyciąga coś z szuflady. — Co tam masz? — pytanie było jedynie orientacyjne, bo w tle już usłyszał zbliżające się kroki z drugiego końca pokoju.
  „Nurkowałeś?”
  — Tch — zasępił się, obrzucając drugiego chłopaka spojrzeniem, w którym wciąż tliło się niezadowolenie. — Jak kurwa widać.
  Już miał zadać przyozdobione kolejną kurwą pytanie o to, czy przepływał morze czerwone, ale uspokajający szept Shiimaury odwrócił jego uwagę. Odruchowo przyjrzał się dłoniom czarnowłosej, bo trudno było nie zwrócić na nie uwagi, gdy wprawiła je w ruch, a na domiar złego odznaczały się barwą intensywnej czerwieni.
  — Wszystko jest zajebiście — zapewnił, chociaż już nieco spłycony, ale wciąż nierównomierny oddech Yakushumaru, bynajmniej tego nie potwierdzał. — Co tobie się stało? — nawet nie próbował udawać, że jest zainteresowany losem innych, ale kiedy uniósł wzrok z powrotem na twarz dziewczyny, nie miał wątpliwości, że nic złego jej się nie działo. Babranie się w czerwonej brei musiało być częścią ich zadania.
  Jak na znak wyciągnął z kieszeni srebrny kluczyk i zbliżywszy się do Raikatsuji, położył jej go na wyciągniętej ręce. Przynajmniej miała czas na to, by poszukać rozwiązania zagadki z resztą, podczas gdy on, kiwnąwszy krótko głową na pomysł Yoha, podszedł do drzwi i ustawił się bokiem do nich, by też wsunąć palce za uchylone skrzydło. Napiął mięśnie, licząc na to, że faktycznie uda im się obejść system, ale nie zdążył jeszcze odpocząć zarówno po rowerze, jak i niespodziewanym nurkowaniu. Drzwi wydawały się być niewzruszone, jakby niewielka szpara miała za zadanie jedynie dać im nadzieję, że wcale nie potrzebują ani kluczy, ani szklanych przedmiotów. Opuszki palców zaczynały go piec, a twardy brzeg szkła wrzynał się boleśnie w paliczki.

Wytrzymałość: 30 (porażka).
Yakushimaru Seiya

Raikatsuji Shiimaura ubóstwia ten post.

Shirai Asami

Nie 6 Sie 2023 - 23:51
 Styl życia, jaki prowadziła, w połączeniu z genetyką dawały całkiem niezły efekt opierania się starzeniu. Co prawda daleko jej jeszcze było do tego, żeby faktycznie martwić się o wygląd w obliczu wieku, ale póki co na pierwszy rzut oka wydawała się być bliższa wczesnej dwudziestce niż półtora roku do trzydziestki. A mimo takiego wieku, już mogła określać się mianem wdowy i to wcale nie od tak niedawna.
 – Obyśmy już byli blisko końca. Przez chwilę miałam wrażenie, że zadanie obejmuje zamordowanie drugiego uczestnika. – Nie liczyła czasu, który czarnowłosy musiał spędzić pod wodą, ale wydawało jej się, że było to naprawdę długo jak na przeciętnego człowieka. Być może odnosiła błędne wrażenie przez oczekiwanie w napięciu na zapalenie się nieznośnej żarówki. Dopiero by było wesoło, jakby się okazało, że jest uszkodzona albo coś robili nie tak i by się nie rozświetliła. Tą myślą jednak się już nie dzieliła. Najważniejsze, że przeszli przez wszystkie zadania.
 – Szklaną figurę, coś jak ta z pierwszego pokoju i z celi – odparła, podchodząc z wyciągniętym z szuflady przedmiotem na otwartej dłoni. Przeszła dalej, a jej wzrok od razu skupił się na czerwieni zdobiącej dwie pary rąk. Zerknęła też na dziewczynę, która poszła z nimi, ale wydawała się nie pasować do wizji przeprowadzenia właśnie jakiejś masakry.
 – Zabiliście kogoś? Wyglądacie jakbyście mieli nieco ciekawszą przygodę od nas.
 Na chwilę spojrzała w stronę tej ostatniej przeszkody stojącej na ich drodze. Chyba ostatniej, ale majaczące na horyzoncie wyjście mówiło sporo. W przeciwieństwie do samego mechanizmu – na nim nie potrafiła się już skupić. Wszechobecna biel gryzła w oczy, Shirai marzyła już tylko o dorwaniu się do torebki i wygrzebaniu czegoś przeciwbólowego.
 – Mamy – odparła, wyciągając obie znalezione figurki i podsuwając do Raikatsuji wyciągniętą dłoń z gwiazdką i trójkątem.

Rzut: inżynieria (9) - porażka
Shirai Asami

Raikatsuji Shiimaura and Yakushimaru Seiya szaleją za tym postem.

Mistrz Gry

Czw 10 Sie 2023 - 23:03
Nowoczesny Escape Room "Rosyjski eksperyment"


Drzwi okazały się dość oporne na rozsunięcie, z początku nie chcąc nawet drgnąć, ale koniec końców, dzięki pomocy Yoh'a, udało wam się rozsunąć je na tyle, aby przecisnąć się do oddzielonej wnęki. Przed wami pozostał ostatni etap, aczkolwiek dziewczyny wzięły sprawy w swoje ręce. Dosłownie.
Zdobyte wcześniej szklane przedmioty bez jakiejkolwiek trudności oraz przeszkody wpasowały się w idealnie wycięte dziury. Kiedy ostatni, znaleziony fant odnalazł swoje miejsce - drzwi uchyliły się a nowe przejście stanęło przed wami otworem. Dostrzegliście jednakże, że od następnego pokoju dzieli was czarna kotara, koc bądź inne, materiałowe ustrojstwo. Jakby do samego końca chciało z wami igrać i próbować zniechęcić was przed opuszczeniem białego pomieszczenia. Nana, do tej pory trzymająca się bardziej z tyłu, postąpiła kilka odważniejszych kroków i chwyciwszy szorstki materiał kotary rozsunęła ja jednym ruchem.
Waszym oczom ukazała się uśmiechnięta kobieta, ta sama, która przywitała was na samym początku waszej przygody w escape roomie.
- Gratulacje, udało wam się skończyć przed czasem! - klasnęła uradowana w dłonie, robiąc krok w bok, dając wam tym samym więcej przestrzeni.
- Mam nadzieję, że podobała wam się zabawa, jednakże bardzo prosimy o szczegółową opinię każdego z was. Wysłaliśmy już na wasze maile formularze. Oczywiście przyjmiemy wszelakie wskazówki i krytykę, wszystko, co pomoże nam udoskonalić się na przyszłość! Tam są wasze ubrania, och i proszę, poczęstujcie się kawą oraz kanapkami, na pewno jesteście głodni, prawda?

Wydarzenie zakończone
- - - -

Gratulacje wszystkim! Udało wam się dobrnąć do końca. Oczywiście napiszcie po poście wychodzącym etc. Jeżeli któreś z was będzie chciało porozmawiać z Yohem albo Naną, dajcie oznaczenie na Enmę, to wbije z konta X wam odpisać.

Asami: Możesz wybrać zaliczone fabuły do dwóch umiejętności, wybierz sobie: informatyka, percepcja (wzrok) albo inżynieria.
Seiya: Możesz wybrać zaliczone fabuły do dwóch umiejętności, wybierz sobie: wytrzymałość, percepcja (wzrok) albo siła.
Maura: Możesz wybrać zaliczone fabuły do dwóch umiejętności, wybierz sobie: dedukcja, percepcja (wzrok) albo inżynieria.

Ponadto cała wasza trójka otrzymuje 150 PF za wydarzenie + 50 PF za brak spóźnień w odpisach! (tak, ty też Asami. Miałaś tylko jedno, małe spóźnienie a i tak odpisałaś na drugi dzień, więc nie ma co się czepiać  zakochan

Tylko nie przewalcie punktów na głupoty!  acijebne


@Raikatsuji Shiimaura  @Yakushimaru Seiya  @Shirai Asami
Mistrz Gry

Ye Lian, Shirai Asami, Raikatsuji Shiimaura and Yakushimaru Seiya szaleją za tym postem.

Raikatsuji Shiimaura

Nie 13 Sie 2023 - 2:05
Pokręciła głową. Co tobie się stało? Nic. Naprawdę nic.
- Taka część gry - wyjaśniła ogólnie, z błyskiem w oku świadczącym o tym, że ma do powiedzenia znacznie więcej. Ale nie teraz. Nie przy innych ludziach. Choć to tylko zabawa, coś w jej twarzy, w sposobie, w jaki wpatrywała się w Yakushimau, kazało sądzić, że jest sekret, o którym chce mu powiedzieć tylko szeptem.
Czy więc zabili kogoś?
- Zdaje się, że nie mógł być bardziej martwy.
Pokręciła głową, raz jeszcze, bez skutku, ocierając prawą dłoń o spodnie dresu. Zatrzymała się jednak wpół ruchu, odrywając wciąż mokre od gęstej cieczy palce od materiału. Oczywiście, chciała wyczyścić skórę, jednocześnie nie mogła jednak zapominać, że ubrania były pożyczone, a dopranie ich, by przywrócić pierwotną barwę, mogło okazać się niemożliwe, jeżeli dalej będzie wcierać fałszywą krew.
Miała zresztą wciąż wrażenie, że z manekinem było coś nie w porządku. Nie przez wzgląd na to, jak realistycznie stworzono jego wnętrze. Chodziło o pewien rodzaj irracjonalnej aury. Zwykły rekwizyt, przedmiot o ludzkiej anatomii, zdawał jej się zbyt prawdziwy, jakby leżący na operacyjnym stole mężczyzna miał imię, które żywo wypowiadał; miał oczy, którymi doglądał rodziny i nos, dzięki któremu wyłapywał aromaty. Skroń, w której mięsistą strukturę wcisnęła ostrze, pulsowała od natłoku pracowniczych problemów, zaś pierś, otworzoną po chirurgicznym cięciu, wypełniały plątaniny żył i zwoje mięśni; było tam serce, tłukące się w rytmie indywidualnego życia. Był to ten sam rodzaj dziwnego uczucia, gdy wchodzi się do pustego kościoła. Wilgotnego, pachnącego wygasłymi już kadzidłami, z sakralną czcią wyczuwalną w atomach powietrza. Coś było nie tak.
Myślała o tym mimowolnie - wtedy, gdy wsuwała brudne od krwi przeźroczyste przedmioty w odpowiednie otwory, gdy drzwi uchyliły się, gdy witała ich organizatorka. Gdy srebrne spojrzenie w oczekiwaniu wpatrywało się w jej radosne oblicze, jakby w nadziei, że ta rozwieje wątpliwości; że z tym samym aktorskim uśmiechem doda: tak, nie myliłaś się, to był prawdziwy człowiek. Brawo. Tymczasem gratulacje spływały na nich w formie pobieżnej, dokładnie takiej, jakich oczekiwało się po improwizowanym przedstawieniu.
- Dzięki za grę - mówiąc to, kiwnęła głową. Wpierw do Shirai, później Yoha. Ostatecznie zatrzymała uwagę na Yakushimaru, przytrzymując na nim spojrzenie o pół sekundy dłużej niż powinna. - My widzimy się za dziesięć minut przed wejściem do escape roomu. Chociaż w bieli ci ładnie. - Cień uśmiechu, jego marna, wstępna wersja - tyle tylko, nim oczy nie przemknęły na Nanę. W kącikach ust Shiimaury zaczaiło się coś nowego, niesprecyzowanego. - Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy, ale może w mniej makabrycznych okolicznościach. - Uniesione w obronnym geście dłonie wyróżniały się brutalną czerwienią na tle bluzy. - Mogę pójść z tobą? Potrzebuję kogoś, kto podwinie mi rękawy, żebym mogła umyć ręce. Nie chcę pobrudzić stroju i...

zt

<3


She was not fragile
like a flower;

She was fragile like
a b o m b.

Raikatsuji Shiimaura

Yakushimaru Seiya ubóstwia ten post.

Yakushimaru Seiya

Pon 14 Sie 2023 - 12:26
Ze ściągniętymi w skupieniu brwiami przyglądał się jeszcze chwilę rękom czarnowłosej. Zaschnięta na nich płowiejąca czerwień do złudzenia przypominała krew, choć miał wszelkie prawo, by sceptycznie podchodzić do tego, że faktycznie nią była. Babrząc sobie nią ręce, na pewno wyczuliby charakterystyczny zapach, a mimo tego, gdy tęczówki chłopaka zawędrowały wyżej, ku srebrnym, błyszczącym okręgom obrysowującym duże źrenice, przechylił głowę na bok, jakby rzucał Shiimaurze nieme pytanie. Powietrze zdawało się gęstnieć od niedopowiedzeń, ale zrozumiał, że dookoła było za dużo świadków, przy których niekoniecznie miała ochotę rozmawiać. Wiedziała coś, czego nie wiedziała reszta grupy, z którą brała udział w grze? To nie ciekawość zżerała go od środka – raczej niepokój, że stało się coś poważniejszego, bo nie pamiętał, kiedy ostatnio uświadczył tego spojrzenia. Wiedząc jednak, że w tym momencie nie wyciągnie nic więcej, skupił się na ostatnim zadaniu, które – miał nadzieję – prowadziło już do końca rozgrywki.
  „Gratulacje, udało wam się skończyć przed czasem!”
  Z powykręcanymi od wilgoci włosami i ponurym spojrzeniem nie wyglądał na kogoś, kogo szczególnie ucieszyła wygrana. Odpowiednia postawa dla kogoś, kto przed momentem mógł utonąć w jebanym akwarium.
  — Moja szczegółowa opinia jest kurwa taka, że powinniście skrócić czas nurkowania, zanim ktoś utonie — podsumował już teraz, bo szanse na to, że w domu w ogóle sprawdzi skrzynkę mailową były raczej marne. Nie był też najlepszy w trzymaniu języka za zębami, gdy przychodziło mu wyrzucić z siebie kolejnego bluzga. Ludzie, którzy go nie znali reagowali na to różnie – to oburzeniem, to zaskoczeniem. Ale wyglądało na to, że Yakushimaru nie był zainteresowany tym, jak zareaguje prowadząca, bo już spoglądał ku Raikatsuji. — To mam nadzieję, że wystarczająco się napatrzyłaś, bo nie mogę się doczekać aż to kurwa z siebie zrzucę. — Znów skubnął palcami biały materiał bluzy. Aż do teraz prawie zapomniał o niepasującym do niego stroju. — Idziemy na obiad? — rzucił jeszcze, zanim się rozdzielili. Nie czekał na odpowiedź, jakby mimo pytającego wydźwięku traktował to, jak postanowienie. Zgłodniał z tego wszystkiego i najwidoczniej miał ochotę na większe konkrety niż zaoferowane kanapki, choć i tak zgarnął jedną z nich w drodze do szatni.
  — Do następnego, pani inżynier — rzucił jeszcze z nutą zgryźliwości w głosie, gdy mijał Asami. Gdy wgryzał się w pierwszy kęs przekąski, zasalutował jej niedbale na pożegnanie.

Z tematu.
Yakushimaru Seiya

Warui Shin'ya ubóstwia ten post.

Sponsored content
maj 2038 roku