Był rok 1987, gdy pełen nadziei i ambicji Asaigawa Taichiro podjął się własnej działalności. Nie sądził wtedy, że okres świetności automatów rychło się zakończy. Przed erą prywatnych komputerów salon pękał w szwach od spragnionych adrenaliny młodych studentów, jednak wraz z rozpowszechnieniem technologii lokal zaczął popadać w coraz większe finansowe tarapaty. Było to powodem jego przeniesienia na skraj centralnej dzielnicy Fukkatsu, będąc o krok od zakwalifikowania do Nanashi.
Miejsce uparcie jednak funkcjonuje, choć Asaigawa dawno przewraca się w grobie. Ceny mocno poszły w dół, w środku jest zaduch i dziwny, niewygodny półmrok, kojarzący się z czymś złowieszczym i mrocznym. Nierzadko można odnieść wrażenie, że tylko kilka godzin dzieli firmę od splajtowania, ale przeszłość najwidoczniej wciąż walczy o swoje. Ten salon gier to terytorium stałych bywalców, którzy nie zapomnieli o istnieniu Street Fighter II. Pac-Man czy Ultimate Mortal Kombat 3. Zewsząd słychać charakterystyczne pikanie i mruczenie będących na chodzie urządzeń - prawdziwa muzyka dla wszelakich freaków.
Poza tym, jeżeli ktoś docenia stary klimat to z pewnością odnajdzie się w tym ciasnym, wypełnionym maszynami lokalu. Wiele można mu zarzucić, ale ci bardziej wytrwali odczują atmosferę zwykle spotykaną wyłącznie w gronie bliskich znajomych czy rodziny. Obecny właściciel oferuje kilka wysłużonych kanap, ekspres do kawy i stale uzupełniane papierowe kubeczki; jest też łazienka i sterta poszarzałych magazynów o grach do przejrzenia dla tych, którzy czekają na swoją kolej. Zamknięcie formalnie następuje o godzinie 20, ale prawda jest taka, że pan Kirishima, mimo podeszłego wieku, rozumie znaczenie słowa "zabawa". Zdarza się więc, że lokal cichnie dopiero grubo po północy, gdy ostatni z klientów odbierze telefon od rozwścieczonej, żądającej powrotu do domu żony.
Tu czas ma własny rytm.
To był stanowczo zbyt poważny oraz depresyjny temat, by ciągnąć go dalej, dlatego lepiej, jeśli zaprzestanie prób dalszej dyskusji na tematy społeczeństwa, a co gorsza polityczne. Od tego to już wolała się trzymać najlepiej jak najdalej. Dlatego najlepszą opcją będzie skupienie się na grze, w której coś może jej się jeszcze udać, nie jak w życiu. Czego właśnie są, obje świadkiem, gdy raz jeszcze na ekranie pojawia się magiczny delfinek. – „dopóki nie opiera się to na krzywdzie” mówisz. Bycie z siebie dumnym, czy nawet żyć tak jak się pragnie. Czasami jest to trudne do osiągnięcia. Mam nadzieję, że nie będzie ci dane się o tym przekonać. – czy zabrzmiała na przemądrzale? Być może, ale wiedziała, co mówi, znała to ze swojego własnego życia. Dawnego życia, a może i nawet obecnego. Bo przecież praktyczni nic się nie zmieniło, tak jakby taki los był jej pisany nawet po odrodzeniu się. – ach... wybacz, czasami potrafię zdołować. Wiesz, wiek i te sprawy. Jeszcze trochę i będę chodziła o lasce. Muszę nabrać wprawy, by dobrze narzekać na stare lata. – próbowała obrócić w żart, to co powiedziała chwilę wcześniej i mogła mieć jedynie nadzieję, że ten nie będzie próbował ciągnąć dalej tego tematu. – co do jednego masz również rację. Rozebranie silnika i poprawne go złożenie to wręcz sztuka. Nie będzie to zbyt wygórowane, jeśli stwierdzę, że to najlepszy z mechaników w mieście.
Nabyta wiedza i lata praktyki mogą zrobić z kogoś mistrza w danej dziedzinie. Oczywiście liczy się jeszcze talent i ogólna smykałka do danej rzeczy. Jak w przypadku chłopaka, mogła stwierdzić, że posiada ogrom wiedzy o roślinach, jak i zapewne niezłe umiejętności co do pielęgnacji ich, skoro ma ich całkiem sporo i nadal są żywe. Z czasem będzie jedynie coraz lepszy, aż osiągnie zapewne poziom tak zaawansowany, że będzie można go zwać mistrzem. – ciesze się, że moja ciekawość cię nie razi. No i na serio, jeden listek i taka kwota. Od dziś będę używać tego jako popisowej ciekawostki na spotkaniach. - chłopak dał jej wiele do myślenia swoim pytaniem. Czy ona jednak posiadała coś takiego? Nigdy na niczym się nie skupiła jakoś mocno, jeśli nie miało to pomóc w jej pracy. – chyba jestem zbyt nudna, by mieć jakieś wyjątkowe zajęcie. Na tle twojego zainteresowania wypadam chyba strasznie blado; lubię jednak posiedzieć w domu i poczytać, czy posłuchać. Jak widzisz, nie jestem wybitnie ambitną jednostką, jeśli chodzi o zainteresowania. – skoro nic takowego nie istnieje w jej nudnym życiu, nie będzie na siłę czegoś szukać. A sprawy powiązane z jej pracą, czy obecnie chęcią zemsty, pozostawi dla siebie, bo to nie jest nic, czym powinna się dzielić. Przynajmniej nie z nim. Nie chciała go wplątać w nic niebezpiecznego. – jak wiesz lub nie zajmuje się organizowaniem wolnego czasu dla moich klientów. O wiem! Uwielbiam chodzić po herbaciarniach, zawsze chciałam mieć taką małą kolekcję herbat. Kocham ich smak, a ty? – być może wygląda to, jak kłamstwo, lecz wcale nim nie jest. Od małego szkraba, gdy jej brat był jeszcze tym kochanym braciszkiem, zawsze była przez niego zabierana w takie miejsca. I jakaś spaczona miłość do ów lokali i napoju jej została. – nigdy się nad tym nie zastanawiałam, ale może ty będziesz wiedział, czy można zrobić w domu własną herbatę? No wiesz, z ususzonych roślin, czy coś owoców. A może, sam masz jakąś taką roślinę, skoro jak mówiłeś, masz ich całkiem sporo w domu – skoro miała przed sobą znawcę roślinności, to może i będzie coś na ten temat wiedział, a może sam również coś takiego robił i zechce się podzielić recepturą.
Ona zaś może mu się odwdzięczyć opowieścią o swoim bracie, przynajmniej tym dawnym, który nie wywoływał jeszcze w niej ataków agresji i chęci mordu za to, do czego ją przymuszał i kim się przez niego stała. – czasami do walk dochodziło, ale to raczej on wpatrywał się w ekran częściej niż ja. Wolałam jednak życie na świeżym powietrzu. – co nie oznaczało, że do scysji o pilota, czy przerzucony kanał wcale nie dochodziło między nimi. Tak jak i o pilota, tak i czasami potrafili się również pokłócić o byle co. Ktoś dostał za duży kawałek czekolady, ktoś zrobił coś, a ktoś czegoś nie. – pamiętam, jak polizałam jego kawałek czekoladki, bo wyglądał na większy. Potem strasznie bolało mnie ramię… chyba przegrałam tamtą walkę.
@Umemiya Eiji