Był rok 1987, gdy pełen nadziei i ambicji Asaigawa Taichiro podjął się własnej działalności. Nie sądził wtedy, że okres świetności automatów rychło się zakończy. Przed erą prywatnych komputerów salon pękał w szwach od spragnionych adrenaliny młodych studentów, jednak wraz z rozpowszechnieniem technologii lokal zaczął popadać w coraz większe finansowe tarapaty. Było to powodem jego przeniesienia na skraj centralnej dzielnicy Fukkatsu, będąc o krok od zakwalifikowania do Nanashi.
Miejsce uparcie jednak funkcjonuje, choć Asaigawa dawno przewraca się w grobie. Ceny mocno poszły w dół, w środku jest zaduch i dziwny, niewygodny półmrok, kojarzący się z czymś złowieszczym i mrocznym. Nierzadko można odnieść wrażenie, że tylko kilka godzin dzieli firmę od splajtowania, ale przeszłość najwidoczniej wciąż walczy o swoje. Ten salon gier to terytorium stałych bywalców, którzy nie zapomnieli o istnieniu Street Fighter II. Pac-Man czy Ultimate Mortal Kombat 3. Zewsząd słychać charakterystyczne pikanie i mruczenie będących na chodzie urządzeń - prawdziwa muzyka dla wszelakich freaków.
Poza tym, jeżeli ktoś docenia stary klimat to z pewnością odnajdzie się w tym ciasnym, wypełnionym maszynami lokalu. Wiele można mu zarzucić, ale ci bardziej wytrwali odczują atmosferę zwykle spotykaną wyłącznie w gronie bliskich znajomych czy rodziny. Obecny właściciel oferuje kilka wysłużonych kanap, ekspres do kawy i stale uzupełniane papierowe kubeczki; jest też łazienka i sterta poszarzałych magazynów o grach do przejrzenia dla tych, którzy czekają na swoją kolej. Zamknięcie formalnie następuje o godzinie 20, ale prawda jest taka, że pan Kirishima, mimo podeszłego wieku, rozumie znaczenie słowa "zabawa". Zdarza się więc, że lokal cichnie dopiero grubo po północy, gdy ostatni z klientów odbierze telefon od rozwścieczonej, żądającej powrotu do domu żony.
Tu czas ma własny rytm.
Wzruszył ramionami, niewerbalnie ucinając temat. Wyglądał na przekonanego, że było dokładnie tak, jak twierdził. W przeciwnym razie koncepcja wskazówek byłaby bezsensowna, bo nie miałaby nic wspólnego z posunięciem gry naprzód.
— No kurwa, serio? — wymruczał pod nosem. Niezadowolenie jego tonu w szczególności uderzyło stojącą tuż obok Shiimaurę. Raz po raz brwi czarnowłosego zdawały się ściągać coraz mocniej, gdy na czytniku pojawiała się czerwona lampka, informująca o tym, że kod był niepoprawny. Czego jeszcze od nich chcieli?
„A może... spróbujemy alfabetycznie?”
— Cokolwiek. I tak wyczerpaliśmy już kurwa inne możliwe opcje — stwierdził, w skupieniu przypatrując się wpisywaniu kolejnej sekwencji. Czerwone. Zaczynał tracić nadzieję na to, że uda im się opuścić pokój, nawet jeśli jeszcze przed chwilą zdawało mu się, że zebrali już wszystkie elementy układanki, a w pokoju, w którym się znajdowali, nie było już ani jednej informacji do przemielenia. Na szczęście zielona dioda uratowała go od chęci wyjścia na zewnątrz drzwiami, którymi tu przyszli. — Ja jebię, no wreszcie. Myślicie, że tamta latarka jeszcze się przyda? — rzucił, sugerując, że być może powinni ją ze sobą zabrać razem z przedmiotem, który znalazła Raikatsuji. I już kierował swoje kroki ku otwartym drzwiom.
Brnąc przez korytarz stuknął knykciami o ścianę, celując w jedne z namalowanych na niej drzwi. Jako ktoś, kto hobbystycznie zajmował się rysowaniem, powinien bardziej zrozumieć zamysł zadawania sobie dodatkowego trudu ze scenerią, ale z jakiegoś powodu uznał to za stratę czasu. Korytarz, przez który przechodzili, nie był zbyt długi, więc detale nie miały nawet okazji przykuć większej uwagi. Nawet Seiya szybko stracił zainteresowanie, skupiając się na uchylonych drzwiach naprzeciwko. Baz zbędnego komentarza, zaczepił palcami o ich brzeg i pociągnął w swoją stronę. Nie spodziewał się, że będą tak ciężkie, więc nie sposób było nie zauważyć napięcia w bielejących paliczkach. Chwilę później stał już w progu, przemykając wzrokiem po kolejnym pomieszczeniu.
— Nie mieliśmy kurwa przypadkiem uciekać z więzienia? — skomentował, gdy szybko spostrzegł się, że właśnie wylądowali w celi. — Co za tandeta — mruknął pod nosem, gdy wzrok najpierw dosięgnął plakatu z kobietą, a później przesunął się ku temu z mężczyzną. Pomieszczenie więzienne prezentowało się tak, jak można było je sobie wyobrażać – małe, niewygodne, przyozdobione czymś, co dawało niewielki wgląd na to, do kogo mogło należeć dane pomieszczenie. Czarnowłosy natomiast dużo bardziej skupił się na pozostałych aspektach izolatki. W pierwszej kolejności podszedł do pryczy, by ściągnąć z niej koc i sprawdzić, czy nie ukryto pod nim żadnej wskazówki.
Raikatsuji Shiimaura ubóstwia ten post.
Przymrużyła delikatnie oczy i wciąż z tym samym nieco prowokacyjnym wyrazem na twarzy odwróciła głowę od mężczyzny. Nie był to czas i miejsce na zabawy, obok było za dużo ludzi, a w dodatku przyszedł z koleżanką. Była za ładna, żeby jej przywalić, choćby miało to się okazać rykoszetem. No i niestety nie była tu w pełni anonimowa – choć nie zdradziła swojego imienia, jej dane osobowe i kontakt posiadali organizatorzy.
Wkroczyła do więziennej celi, w korytarzu niespecjalnie poświęcając uwagę na przyglądanie się malunkom. Zatopiła palce w ufarbowanych włosach, ściągając niebieskawe pasma do środka głowy i wypuszczając je, a tym samym odsłaniając całkowicie twarz. Delikatne fale opadały teraz po plecach, nie ograniczając wzroku, który był tu najpewniej wyjątkowo ceniony.
– To pewnie był twój pokój, młody – rzuciła do Yakushimaru w reakcji na jego ostatnie słowa, zaczepiając wzrokiem najpierw o skąpo odzianą panienkę, a potem o równie roznegliżowanego pana. Przynajmniej było równouprawnienie. Rozejrzała się, próbując namierzyć coś wartościowego – zerknęła pod plakat kobiety jeśli się dało bez zdzierania go ze ściany, sprawdzając czy coś nie kryje się pod nim. Jeśli tak, dała o tym znać najbliższej osobie, bo sama chciała sprawdzić kamerę. Czy była atrapą albo integralną częścią zagadki. Raczej nie patrzyli przez nią obserwatorzy zabawy – zbytnio rzucała się w oczy i wydawała się za łatwa w dostępie. Miała nadzieję wyciągnąć z tego elementu co tylko się dało.
Raikatsuji Shiimaura and Yakushimaru Seiya szaleją za tym postem.
Sam chciał tu przyjść.
A teraz, miała wrażenie, lepiej bawiła się od niego.
Kulkę wsunęła ostrożnie do kieszeni dresów, starając się włożyć ją jak najgłębiej, by nie wypadła przy byle kroku. Choć wcześniej podetknęła maleństwo pod nos, nie znalazła w tym nic innowacyjnego - niepowiedziane jednak, że nie przyda się w późniejszych etapach. Klepiąc materiał spodni, by w swoim natręctwie upewnić umysł, że przedmiot magicznie nie zniknął tylko dlatego, że straciła go z oczu, skupiła się na Nanie.
- Dobra robota.
Dziewczynie już któryś z kolei raz udało się wykazać; powinna posłać jej podkreślający pozytywny wydźwięk słów uśmiech, ale, jak zawsze, kąciki czerwonych jak wino warg nie słuchały potrzeb psychiki. Żart, że nie stykały się siecią setek tysięcy nerwów z mózgiem wrzeszczącym o więcej ekspresji nie byłby tu wcale zabawny.
Sama pochwała musiała więc wystarczyć. Zaraz po niej Raikatsuji kiwnęła głową; jednocześnie przytakując Yakushimaru, mając nadzieję, że Nana posłucha i weźmie latarkę. Być może nie będzie potrzebna, ale w escape roomach nierzadko pojawiają się momenty interwencji. Nietrudno wyobrazić sobie aktorów, poprzebieranych za strażników, którzy odciągają jednego z uczestników do specjalnego pomieszczenia, gdzie jedynym kołem ratunkowym okaże się dzierżona w dłoni latarka - bo i z jej powodu postać została ofiarą.
Przechodząc krótkim korytarzem, skoncentrowała się na mijanych malunkach, w ślad za chłopakiem sięgając do nich dotykiem. Palce prześlizgnęły się po każdej imitacji drzwi, jakby spodziewała się, że któreś mimo wszystko uda się popchnąć; niewidzialne przejście dostępne tylko dla najzagorzalszych poszukiwaczy.
Badanie ostatniego z fałszywych przejść przerwała na dźwięk gwałtownego szurnięcia. Od razu znalazła się przy Yakushimaru, wyłaniając spod jego ramienia jak wierny cień. Dłoń, którą przed momentem skrupulatnie sprawdzała podróbki, zatrzymała się pół milimetra od czarnowłosego. Mimowolnie zlokalizowała jego ręce, kontrolując ich stan, jednak nie było na ich powierzchni żadnego nowego zadrapania. Bezgłośnie odetchnęła, zadzierając głowę, hacząc srebrem rogówki o twarz towarzysza.
- Były mocno zacięte - ni to stwierdzenie, ni pytanie, opuściło jej gardło akurat wtedy, gdy zdała sobie sprawę, że - być może - gdyby jedno z nich nie mogło poszczyć się szczególną siłą, nie przeszliby dalej. Kontrolnie obejrzała się za siebie, upewniając, że w każdej chwili mogą wrócić do poprzedniego pomieszczenia. Dopiero wtedy wślizgnęła się za grupą do celi.
Od razu dostrzegła sztuczne okno, otaczając je mimowolnym zainteresowaniem.
Co za tandeta.
Doceniała projekt. Zbyt wiele musiał kosztować nerwów i pomysłów, aby go negatywnie komentować. Nie zamierzała jednak upominać Yakushimaru, ani tym bardziej wchodzić pomiędzy wzajemne zaczepki. Nawet nie zorientowała się kiedy dokładnie podeszła do jednego z plakatów - opozycyjnego do obszukiwanego przez Shirai - powielając schemat poczynań kobiety. Jej również przyszło na myśl, że któryś z papierów mógł chować ważną poszlakę albo dodatkowy mechanizm. Wsunęła więc paznokieć pod cienką, śliską powierzchnię i zajrzała w przejrzeć jaką udało jej się stworzyć, gdy odgięła materiał (plakat mężczyzny).
Nie mieliśmy przypadkiem, kurwa, uciekać z więzienia?
- Na razie to jedyny punkt, do którego mogliśmy się dostać ze stołówki - przypomniała, odsuwając się od plakatu. Rzuciła spojrzenie ku Yakushimaru, ale zaraz szybko ześlizgnęła wzrok po pryczy i wiadrze, robiąc krok w stronę togo ostatniego, by dokonać inspekcji wnętrza.
- Wyjście jest, ale oczywiście ukryte. Nie może być zbyt lekko.
ostrzegłam MG, że mogę się nie wyrobić;
@Yakushimaru Seiya
rzuty
percepcja - wzrok (53) - sukces;
inżynieria (ponad 100) - sukces;
like a flower;
She was fragile like
a b o m b.
Yakushimaru Seiya ubóstwia ten post.
Małe pomieszczenia, zwłaszcza w przypadku rozrywek jakimi były pokoje ucieczki, miały to do siebie, że oferowały zbyt mało, a jednocześnie wymagały zbyt wiele. Wskazówek nie było albo wcale, albo nie były zbyt dobrze skryte, by człowiek był zmuszony wysilić się na tyle, aby przystanąć i chwilę pomyśleć. Dlatego też w momencie, kiedy Seiya pociągnął za koc, na ziemię wypadł z cichym, metalicznym dźwiękiem mały, srebrny kluczyk w kształcie kwadratu, który nie pasował do niczego, co znajdowało się w małej, prowizorycznej celi. Shiimaura natomiast odnalazła w drewnianym wiadrze inny kluczyk - tym razem złoty, o kształcie trójkąta. Ale również i ten przedmiot nie pasował właściwie... do niczego.
Zdecydowanie ciekawszym znaleziskiem mogła pochwalić się w Asami, kiedy ujrzawszy kamerę od razu zorientowała się, że jest ona plastikowa, wręcza zabawkowa, którą można dostać praktycznie w każdym sklepie z zabawkami. Również i Maura to dostrzegła, jednakże widząc, że to Asami jako pierwsza po to sięgnęła, najwyraźniej postanowiła skupić się na plakacie, do którego podeszła. Asami sięgnąwszy do kamery poczuła w dłoni dziwny, niepasujący do całości ciężar, a po poruszeniu przedmiotem mogła dosłyszeć dziwny, stłumiony dźwięk odbijania o ścianki plastiku, jaki dochodził ze środka. Bez większego problemu otworzyła zabawkę, a na jej dłoń wypadł mały, szklany przedmiot przypominający gwiazdę.
Ostatecznie najlepszymi odkryciami okazały się plakaty. A raczej to, co skrywały za sobą. Zarówno pod tym z kobietą, jak i mężczyzną były dwa, okrągłe przejścia o średnicy około metra, więc oznaczało to podróż na kolanach, niczym wydrążone w kamieniu tunele. Niestety, w środku było na tyle ciemno, że ciężko było dostrzec gdzie prowadzą. Nawet przy użyciu latarki mogliście dostrzec, że oba w pewnym momencie skręcają. Nie pozostawało wam nic innego jak wybrać tunel, którym będziecie się poruszać.
- - - -
Termin: 08.07 godz. 23:59
MG: 1 spóźnienie
@Raikatsuji Shiimaura @Yakushimaru Seiya @Shirai Asami
Odrzucił koc z powrotem na pryczę, gdy w pomieszczeniu rozległ się brzęczący dźwięk. Powiódł wzrokiem po podłodze, by zaraz schylić się po swoją zdobyć. Wyprostowawszy się już trzymał drobny kluczyk na wysokości swoich oczu, przyglądając mu się dokładniej.
— Mamy tu coś do otworzenia? — opuścił rękę, przemykając wzrokiem nie tylko po wszystkich znajdujących się we wnętrzu przedmiotach, ale i po surowych ścianach, w których – co wcale go nie zdziwiło – nie było żadnego widocznego otworu. Kluczyk był niewielki, ale na pewno byliby w stanie dostrzec dziurkę od klucza. Zamiast tego, czarne tęczówki swoją uwagę zatrzymały na ciemnej wyrwie w ścianie. Metrowa średnica nie była aż tak mała, ale pomimo tego już ściągnął brwi, bo o ile inni mogli spokojnie poruszać się na czworakach, tak on przy swoim pokaźnym wzroście, musiał przygotować się na ewentualne czołganie. — No zajebiście. Mamy kurwa swoje wyjście.
Do ostatniej chwili przynajmniej mógł liczyć na to, że droga nie będzie długa, ale gdy podszedł bliżej tajnego przejścia i skierował snop światła do wewnątrz, okazało się, że na próżno usiłował określić długość drogi, która dzieliła go od – jak sądził – kolejnego pomieszczenia. Gdy kolejny plakat zaszeleścił za jego plecami, obrócił się i kilkoma krokami pokonał odległość do kolejnego tunelu, by sprawdzić, czy przynajmniej było coś widać.
— No kurwa. Czy to jakaś sugestia, że powinniśmy się rozdzielić? — spytał przy akompaniamencie krótkiego kliknięcia, gdy na ten moment wyłączył latarkę. Prostując się, wsparł przedramię o ścianę nad otworem w ścianie i spojrzał na swoich towarzyszy, na koniec skupiając się tylko na Shiimaurze. — Latarkę mamy jedną, więc kurwa nie sądzę, żeby to mieli na myśli. W takim razie, skoro już zostałaś naszym zajebistym kapitanem, może zadecydujesz, w którą stronę mamy iść? Chyba że urządzamy głosowanie, wtedy kurwa obstawiam tunel za plakatem z laską. — Wycelował zgaszoną latarką prosto w wybraną przestrzeń. Zamierzał udać się za grupą zaraz po podjęciu decyzji. — Znalazłem to. — Wyeksponował przed nimi mały, lśniący przedmiot. Zaraz jednak schował go do kieszeni, gdy jednocześnie już dzielił się z nimi swoim spostrzeżeniem: — Ale nie ma tu niczego, do czego by pasował. Przeszukaliście już wszystko?
Raikatsuji Shiimaura ubóstwia ten post.
– Hej, czy to nie wygląda jak ta kulka, którą wyjęłaś ze słoika? – spytała podchodząc do Raikatsuji z dziwną szklaną gwiazdką ułożoną na dłoni. Położyła otwartą kamerę na najbliższej powierzchni płaskiej, a następnie przytrzymała przedmiot pomiędzy kciukiem a palcem wskazującym, lekko obracając go pomiędzy opuszkami i przyglądając się przez chwilę.
– Mamy dwa tunele, dwa klucze i dwa małe, szklane przedmioty. Mam wrażenie, że musimy się nimi podzielić, rozdzielić się i sprawdzić oba, może tam da się ich jakoś użyć. Ta latarka UV w teorii daje odrobinę światła. Jeśli idziemy razem, to mi wszystko jedno, ale jak się rozdzielimy to mogę sprawdzić ten korytarz za facetem.
Najgorzej na tę chwilę byłoby chyba zorientować się, które przedmioty powinny trafić do którego korytarza. Mieli kwadrat, gwiazdkę, trójkąt oraz koło. Jedna droga mogła być ślepą uliczką albo podpuchą, ale istniała opcja, że obie są potrzebne. Uciekający więźniowie nie zadawaliby sobie przecież tyle trudu, żeby skrobać dwie dziury w ścianie. Ustawiła się tak, żeby być w równej odległości od obu plakatów i zaczęła się im przyglądać, próbując wychwycić jakąkolwiek podpowiedź. Może konkretne ułożenie czegoś w tle, jakieś wzory na strojach kąpielowych.
Raikatsuji Shiimaura ubóstwia ten post.
- Inny kształt - zrelacjonowała prędko, zamykając ostatecznie palce na znalezisku. Zważyła go bezwiednie, rozglądając się ostatni raz dookoła. Sekundy tykały. Ściany, sufity, wszystko mogło być wskazówką. Rzeczy zbierane teraz przydadzą się później; z tą myślą przytaknęła Asami.
- Bardzo podobna do tej, którą znalazłam w wazonie - przyznała, dla pewności klepiąc się jeszcze po kieszeni. Kuleczka dalej tam była, jej malutka, twarda powierzchnia wbijała się w udo z każdym lekkim uderzeniem. - Muszą być istotne w późniejszych etapach. Organizatorzy dobrze je poukrywali nie bez przyczyny.
- … powinniśmy się rozdzielić?
Nie była pewna. Spoglądając na dwie ziejące pustką dziury, miała nieodparte wrażenie, że to zły pomysł. W filmach o charakterze horrorwym podobne decyzje kończyły się tragicznie. Była ich jednak piątka i...
- Mamy ograniczony limit, Yakushimaru. Powinniśmy się rozdzielić, żeby jak najszybciej przebadać całość. Escape room wydaje się o wiele większy niż początkowo można było założyć. - Zimny metal, który obracała w dłoni, zdążył ocieplić się od jej własnej temperatury; dopiero zdając sobie sprawę z rozgrzanego żelaza jednocześnie przyjęła fakt, że nieco się stresuje.
- Shirai, pójdź proszę z Yakushimaru - odezwała się wreszcie, kiwnięciem skroni wskazując na część, którą wcześniej zakrywał plakat z kobietą. Szczerze wątpiła, aby rodzaje kluczy, które posiadali, miały odwzorowanie co do tego, co znajduje się po drugiej stronie danych korytarzy - gdyby tak było w rzeczywistości, Yakushimaru odnalazłby symbol koła - jednak motywowało ją co innego. - Wcześniej dobrze odgadłaś mechanikę zamka. Znasz się na tym - mówiąc, potoczyła wzrokiem po pozostałych. - Ja też, więc nie powinnyśmy być w jednej grupie. Yoh, podobnie jak Yakushimaru, jesteś silny, więc dla równowagi zabierzesz się proszę ze mną. Nana - zatrzymała się na dziewczynie. - Mam nadzieję, że nie będzie ci przeszkadzało moje towarzystwo. Chciałabym, żebyśmy spróbowali w trójkę poddać sondzie to, co znajduje się za plakatem mężczyzny. Nie ma na razie żadnych informacji, które naprowadzą nas na konkretną drogę. Więc musimy próbować. Im więcej prób, tym szybciej coś wychwycimy. Jeżeli na końcu którejś drogi napotkacie ślepy zaułek, druga grupa będzie o krok dalej dla całej grupy. Jakieś obiekcje?
Jeżeli nie - wybrała tunel wcześniej zasłonięty plakatem mężczyzny.
like a flower;
She was fragile like
a b o m b.
Postanowiliście się rozdzielić. Ciężko było powiedzieć czy była to dobra, czy też zła decyzja, ale wydawało się, że najbardziej logiczna. Po krótkiej wymianie zdań podzieliliście się dwie grupy 2:3
Seiya i Asami
Tunel zdawał się ciągnąć w nieskończoność, choć wrażenie to brało się głównie z faktu, że co chwilę skręcaliście, jakbyście kręcili się dookoła. Projektant musiał być jakimś żartownisiem uważając to zdecydowanie za dobry żart. Wreszcie, zdawać się mogło po całej wieczności, ujrzeliście wręcz oślepiające światło sugerujące wyjście. Świeże powietrze, a na pewno o wiele bardziej świeże niż w tunelach, od razu wypełniło wasze płuca.
Znaleźliście się w większym pokoju, rozmiarowo przypominającym ten, w którym zaczynaliście. Jasna, niemal oślepiająca biel na myśl przywodziła te wszystkie cholerne, sterylne szpitale, w jakich przebywaliście za swego życia. Nie było tutaj żadnego okna, ani też niczego, co mogłoby takowe udawać. Jedynym wyjściem były sporej wielkości, dwuskrzydłowe, czerwone drzwi na przeciwko. Oczywiście zamknięte.
Tym, co od razu rzuciło wam się w oczy był komputer znajdujący się na jedynym biurku w pokoju. Na górze jego ekranu były przymocowane cztery żarówki, a z kolei z każdej z nich wypuszczone były długie kable. Czerwony kolor był połączony ze stacjonarnym rowerem, niebieski z akwarium napełnionym wodą, na całe szczęście pozbawionym ryb, żółty z dźwignią znajdującą się na jednej ze ścian, a zielony z komputerem.
Maura, Yoh i Nana
Analogicznie do poprzedniej grupy, wasza droga tunelem również zdawała się trwać wieczność, co wynikało z licznych zakrętów. Koniec końców wreszcie dotarliście do wyjścia, gdzie na moment poczuliście ostry ból w oczach z racji oślepiającej bieli. Na całe szczęście trwało to na tyle krótko, że już po chwili mieliście pełny obraz nowego pomieszczenia, w jakim się znaleźliście.
Pokój był średniej wielkości i przypominał nie tyle co salę szpitalną, a bardziej prosektorium. Na środku pomieszczenia znajdowało się metalowe łóżko, choć ostatecznie łóżkiem to ciężko było nazwać a bardziej miejscem, gdzie przeprowadzano sekcje zwłok. Na nim leżało coś, co kształtem przypominało człowieka okrytego białym prześcieradłem. Obok tego była półka na kółkach, gdzie odkryliście miski oraz... skalpele.
Pod ścianą z kolei walały się różne śmieci jak zużyte bandaże, papiery czy porozwalane puste butelki po różnych medykamentach. Po drugiej stronie stała oszklona szafa. Za szybą dostrzegliście przeróżne buteleczki oznaczone etykietami z dziwnymi nazwami, które odczytać mogły chyba tylko osoby znające się jako tako na medycynie. Był też stolik z wagą, gdzie po jednej stronie znajdował się odważnik. Strzałka wskazywała na 5kg.
- - - -
Termin: 13.07 godz. 23:59
MG: 1 spóźnienie
Maura: Możesz rzucić na dedukcję.
Asami: Możesz rzucić na inżynierię.
@Raikatsuji Shiimaura @Yakushimaru Seiya @Shirai Asami
Warui Shin'ya ubóstwia ten post.
Naturalnie, że wolała wybrać jego towarzystwo zamiast kompletnie nieznajomych, przy których wargi mimowolnie zaciskały się w linie, a wzrok mętniał, zalewany falą wyobcowania podobnie, jak obce okazuje się morze, gdy trafić w skromnej łodzi na sam jego środek. Podskórnie czuła jednak, że inna opcja zadziałałaby krzywdząco - na ich oboje, na nią zwłaszcza. Przyzwyczajała się do obecności kogoś, kto lada moment może wybrać zupełnie inną ścieżkę. Zachęcenie go do tego, by się rozdzielić, nawet w tak trywialnym momencie jak zabawa w escape roomie, pozwalało przynajmniej częściowo się z tym oswoić.
Odwróciła raptownie głowę i sięgnęła po latarkę UV, wślizgując się do tunelu, zostawiając w pokoju niepotrzebne obawy.
Przestrzeni nie było dużo, a słabe, śliwkowe światło ledwo pomagało w nawigacji. Dla wsparcia i tak musiała oprzeć wolną dłoń o chropowatą ścianę; na ogół wierzyła swojej orientacji przestrzennej, ale teraz? Teraz miała niejasne przeczucie. Zagnieździło się na dnie jej żołądka, obciążyło trzewia i nawet kroki zdawały jej się mozolniejsze. Instruowała jednak pozostałych, wspominała o zakrętach i o tym, czy cokolwiek dostrzega.
Choć nic nie było.
Dopiero na końcu korytarza, gdy zeskoczyła do środka nowego pomieszczenia, zaatakowała ich fala detali. Raikatsuji wysunęła jeszcze dłoń, aby pomóc Nanie wydostać się z tunelu, a potem nie pozostało już nic prócz prędkiego, pobieżnego sondowania otoczenia.
Odetchnęła głośniej; nieco zbyt ostentacyjnie.
- Jestem niemal pewna, że wiem, co będziemy musieli zrobić.
Słowa opuściły jej gardło nim zdążyła przegryźć język. Domyślała się, że zaprojektowano tu makabryczny motyw przeprowadzenia autopsji na manekinie - zmuszeniu się do tego, aby naciąć sztuczną tkankę i zagłębić rękę w środku nieruchomej sylwetki, by wydobyć dodatkowy klucz albo jakąś informację. Na ten jednak moment postanowiła zogniskować uwagę na medykamentach, przemykając wzdłuż licznych nazw leków, które niewiele jej mówiły, dlatego prędko przerzuciła koncentrację na porozwalane bandaże i papiery, szukając tam kartek, zakreślonych wyrazów bądź przedmiotów, które mogłyby ją nakierować na dalsze działania.
Nie wątpiła, że Yoh, ze swoją wyczuwalną pewnością siebie, wybierze przebadanie ukrytej pod płachtą postaci. Mogła więc w spokoju podejść do szafek i przeszabrować ich zawartość.
like a flower;
She was fragile like
a b o m b.
Powietrze uszło z niego przez zaciśnięte zęby, czemu towarzyszyło słyszalne „tssk”. Wciąż nie był zadowolony, ale tym razem – wraz z opadającymi nieznacznie ramionami – poddał się.
— No niech ci kurwa będzie — rzucił, wywracając oczami, a kiedy te zatoczyły pełny łuk, na koniec wprawiły w ruch i głowę czarnowłosego, którą pokręcił ledwo widocznie. Obrócił latarkę w palcach. Ruch ten wyglądał co najmniej niebezpiecznie, jakby nie robił sobie za wiele z tego, że przedmiot może rąbnąć o podłogę. Na szczęście palce pewnie zacisnęły się na trzonie, gdy na nowo nakierował światło w stronę tunelu. — Panie przodem — zakomunikował Asami, rozprostowując palce i pozwalając na to, żeby latarka swobodnie ułożyła się na jego dłoni, gdy wymownie postanowił jej ją przekazać. Gdy kobieta wreszcie postanowiła skierować się do tunelu, odczekał chwilę, by odległość pomiędzy nimi pozwalała na swobodniejsze przemieszczanie się.
To nic, że poruszanie się ciasnymi korytarzami nie miało nic wspólnego ze swobodą.
Nie był w stanie zliczyć, ile bluzgów zrodziło się w jego głowie, gdy przeciskał się przez klaustrofobiczne korytarze. Ważne było to, że kiedy znaleźli się w kolejnym pokoju, a on mógł rozprostować nogi i całą sylwetkę, odetchnął z ulgą, rozmasowując ręką kark. Już wtedy przesuwał wzrokiem po jasnym pomieszczeniu z wymalowanym na twarzy skupieniem. Przyjrzał się drzwiom, po czym kolejno wiódł spojrzeniem po ścieżkach wytyczanych przez kable i próbował połączyć ze sobą w jedną całość.
— Jakieś pomysły? — spytał mimowolnie. Jego głos wydawał się nieco oddalony, gdy słyszalnie się zamyślił. Właśnie wymijał kobietę, by podejść do komputera z wygaszonym ekranem i wcisnąć byle jaki przycisk na klawiaturze. Póki co wyglądał na najsensowniejszą poszlakę. Skoro wszystkie lampki znajdowały się nad ekranem, istniała szansa, że to właśnie tam mieli znaleźć dodatkowe wskazówki.
Raikatsuji Shiimaura ubóstwia ten post.