First topic message reminder :
POKÓJ DZIENNY
Duży salon zajmujący większość parteru. Centrum całego domu, w którym Itou najczęściej przebywa w czasie wolnym oraz gdzie przyjmuje gości. To otwarta przestrzeń, która płynnie łączy się z kuchnią, a skąd można też szybko przejść bezpośrednio do pracowni lub łazienki dla gości. Korytarzem w lewo można dojść do galerii, a schodami po prawej stronie wejść na piętro. Przestronny, przytulny i przepełniony jasnym światłem. Urządzony w drewnie i w dominującym zielonym kolorze — czy to jako farba na ścianie, czy to jako zieleń liści wystających z licznych doniczek. Dookoła wisi wiele własnoręcznie namalowanych obrazów, a na środku salonu na tatami stoi niziutka kanapa, stolik i wygodne poduszki do siedzenia.
Matsumoto Hiroshi ubóstwia ten post.
Chciał jej za bardzo, żeby teraz jeszcze się droczyć, przedłużać, sprawdzać czy ponowi prośbę albo wręcz zacznie w którymś momencie o to błagać. Mogła też równie dobrze go pacnąć i uświadomić, że nie życzy sobie tych żarcików – Esha, którą znał, nie była obrażalska i doceniała wszelkie śmieszki, póki nie przekraczały granicy dobrego smaku. Kilka razy przecież raczyła go udawanym naburmuszeniem się, uroczo nadymając policzki i zaraz jej przechodziło, odgryzając się wcale nie gorzej. Ale nie wiedział jak było teraz, po latach. Jedyne, co do czego miał pewność, to że nie zrobiła się nagle delikatniejsza. I wciąż było w niej trochę nieśmiałości.
Nakashima nie miałby pewności, jak przebiegałaby ich aktualna wspólna nauka, gdyby któreś z nich ją zaproponowało. Kiedyś hamowało ich wiele rzeczy – nie byli sami, brakowało im doświadczenia, odczuwali większe lub mniejsze skrępowanie, nie było czasu, warunków (choć to dla młodych zwykle nie bywa przeszkodą), może poniekąd jeszcze jako tako próbowali się trzymać wyznaczonych przez kulturę i wychowanie norm. Przez większość czasu istniało tylko wzajemne podpuszczanie się, podkradanie niewinnych pocałunków w ramach wyzwań czy zakładów, a w końcowym etapie ich relacji już nie mieli okazji do dawania sobie nawzajem korepetycji. Czy obecnie byliby w stanie skupić się na przyswajaniu wiedzy bez zbaczania myślami na zupełnie inne tory? Póki co zabawna bitwa na poduszki zmieniła się w kotłowanie na tatami, a przygotowywanie śniadania w degustację czegoś zupełnie innego. I już przy pierwszym razie najpierw próbował podzielić się swoją wiedzą o środkach mogących zapobiec jej niekomfortowemu śnieniu. Nie zdążył nawet wyczerpać tematu przedstawiając wszystkie sposoby.
To było całkiem miłe, że wciąż mógł mieć z nią jakieś pierwsze razy. Chociażby teraz: nigdy nie miał okazji do seksu w kuchni, a tu pojawiała się Itou razem ze swoimi całkiem wygodnymi blatami. Dzięki porannemu słońcu mógł się jej przyglądać o wiele lepiej niż w nikłym blasku stojącej na stoliku świecy, wyłapywać szczegóły, zapamiętywać je. Noc składała się dla niego w głównej mierze z ciemnych plam przetykanych nielicznymi elementami jaśniejszej szarości. Cienie rzucane przez włosy, ich ciała i przedmioty stojące wokół źródła światła utrudniały podziwianie scenerii. Być może zmęczenie również wtrąciło swoje trzy jeny, przez co nie pamiętał tak wiele, jakby chciał.
Pewnie powinni zacząć od czegoś tak spokojnego i czułego, jak teraz, ale nie było się co dziwić wczorajszej gwałtowności. Nie widzieli się tak dawno, że aż musieli dać upust wszystkim powstrzymywanym emocjom, wyszaleć się, wymęczyć i paść wypaleni, zgodnie ze składanymi sobie obietnicami. Wskazówka mogła też leżeć w przygotowanej przez Alaeshę kolacji. Postawiła na nieco pikantny ramen, podczas gdy śniadanie miało być słodkie. Być może Nakashima kierował się jakąś pokręconą logiką odczytując sygnały tam, gdzie wcale nie musiały się one znajdować, za bardzo czytał między wierszami, doszukując się ukrytego przekazu, który nie istniał. Ale w jakiś sposób to działało. Potrzebował tej bliskości, spokoju, który zaczął odczuwać znajdując się w jej objęciach.
Jego dłonie również wylądowały na jej plecach, praktycznie przytulając ją do siebie. Miarowe ruchy bioder niemalże wprowadzały ich w osobliwe kołysanie. Ciepło kobiecego ciała kontrastowało z chłodem wczesnowiosennego ranka, przeplatające się oddechy, westchnienia, okazjonalne ciche jęknięcia zaburzały ciszę w domu, która bez tego dzwoniłaby nieznośnie w uszach, a dzięki nim wprowadzało się tu nieco życia. Chyba pierwszy raz od dawna czuł szczęście, czyste, niewymuszone, nie zaburzone niczym. Na moment oparł policzek o czubek głowy przysuniętej do jego klatki piersiowej. Nie musieli nic sobie mówić, żeby zrozumieć wzajemny przekaz – oboje się za sobą stęsknili i jeszcze sporo czasu minie zanim przyzwyczają się do myśli, że znowu mogą się swobodnie spotkać, porozmawiać, powysyłać zabawne obrazki w wiadomościach. Wydał z siebie pomruk przyjemności w reakcji na jej ruchy.
Wsunął ręce pod jej uda, przysuwając jak najbardziej do siebie i w pewnym momencie po prostu unosząc. Upewnił się, że chwyt jest na tyle mocny i stabilny, żeby jej nie upuścić, a gdyby Itou rozluźniła nieco własne objęcia, to że też nie spadnie. Cofnął się z nią na rękach ze dwa kroki od szafek. Może wcale nie musiał sobie odpuszczać dzisiejszych porannych ćwiczeń, a Esha trochę w nich pomoże? Zdawała się i tak ważyć bardzo niewiele, a teraz mógł wykonywać znacznie głębsze ruchy, co wydobyło z jego gardła pojedynczy, lekko zduszony jęk.
@Itou Alaesha
Nakashima nie miałby pewności, jak przebiegałaby ich aktualna wspólna nauka, gdyby któreś z nich ją zaproponowało. Kiedyś hamowało ich wiele rzeczy – nie byli sami, brakowało im doświadczenia, odczuwali większe lub mniejsze skrępowanie, nie było czasu, warunków (choć to dla młodych zwykle nie bywa przeszkodą), może poniekąd jeszcze jako tako próbowali się trzymać wyznaczonych przez kulturę i wychowanie norm. Przez większość czasu istniało tylko wzajemne podpuszczanie się, podkradanie niewinnych pocałunków w ramach wyzwań czy zakładów, a w końcowym etapie ich relacji już nie mieli okazji do dawania sobie nawzajem korepetycji. Czy obecnie byliby w stanie skupić się na przyswajaniu wiedzy bez zbaczania myślami na zupełnie inne tory? Póki co zabawna bitwa na poduszki zmieniła się w kotłowanie na tatami, a przygotowywanie śniadania w degustację czegoś zupełnie innego. I już przy pierwszym razie najpierw próbował podzielić się swoją wiedzą o środkach mogących zapobiec jej niekomfortowemu śnieniu. Nie zdążył nawet wyczerpać tematu przedstawiając wszystkie sposoby.
To było całkiem miłe, że wciąż mógł mieć z nią jakieś pierwsze razy. Chociażby teraz: nigdy nie miał okazji do seksu w kuchni, a tu pojawiała się Itou razem ze swoimi całkiem wygodnymi blatami. Dzięki porannemu słońcu mógł się jej przyglądać o wiele lepiej niż w nikłym blasku stojącej na stoliku świecy, wyłapywać szczegóły, zapamiętywać je. Noc składała się dla niego w głównej mierze z ciemnych plam przetykanych nielicznymi elementami jaśniejszej szarości. Cienie rzucane przez włosy, ich ciała i przedmioty stojące wokół źródła światła utrudniały podziwianie scenerii. Być może zmęczenie również wtrąciło swoje trzy jeny, przez co nie pamiętał tak wiele, jakby chciał.
Pewnie powinni zacząć od czegoś tak spokojnego i czułego, jak teraz, ale nie było się co dziwić wczorajszej gwałtowności. Nie widzieli się tak dawno, że aż musieli dać upust wszystkim powstrzymywanym emocjom, wyszaleć się, wymęczyć i paść wypaleni, zgodnie ze składanymi sobie obietnicami. Wskazówka mogła też leżeć w przygotowanej przez Alaeshę kolacji. Postawiła na nieco pikantny ramen, podczas gdy śniadanie miało być słodkie. Być może Nakashima kierował się jakąś pokręconą logiką odczytując sygnały tam, gdzie wcale nie musiały się one znajdować, za bardzo czytał między wierszami, doszukując się ukrytego przekazu, który nie istniał. Ale w jakiś sposób to działało. Potrzebował tej bliskości, spokoju, który zaczął odczuwać znajdując się w jej objęciach.
Jego dłonie również wylądowały na jej plecach, praktycznie przytulając ją do siebie. Miarowe ruchy bioder niemalże wprowadzały ich w osobliwe kołysanie. Ciepło kobiecego ciała kontrastowało z chłodem wczesnowiosennego ranka, przeplatające się oddechy, westchnienia, okazjonalne ciche jęknięcia zaburzały ciszę w domu, która bez tego dzwoniłaby nieznośnie w uszach, a dzięki nim wprowadzało się tu nieco życia. Chyba pierwszy raz od dawna czuł szczęście, czyste, niewymuszone, nie zaburzone niczym. Na moment oparł policzek o czubek głowy przysuniętej do jego klatki piersiowej. Nie musieli nic sobie mówić, żeby zrozumieć wzajemny przekaz – oboje się za sobą stęsknili i jeszcze sporo czasu minie zanim przyzwyczają się do myśli, że znowu mogą się swobodnie spotkać, porozmawiać, powysyłać zabawne obrazki w wiadomościach. Wydał z siebie pomruk przyjemności w reakcji na jej ruchy.
Wsunął ręce pod jej uda, przysuwając jak najbardziej do siebie i w pewnym momencie po prostu unosząc. Upewnił się, że chwyt jest na tyle mocny i stabilny, żeby jej nie upuścić, a gdyby Itou rozluźniła nieco własne objęcia, to że też nie spadnie. Cofnął się z nią na rękach ze dwa kroki od szafek. Może wcale nie musiał sobie odpuszczać dzisiejszych porannych ćwiczeń, a Esha trochę w nich pomoże? Zdawała się i tak ważyć bardzo niewiele, a teraz mógł wykonywać znacznie głębsze ruchy, co wydobyło z jego gardła pojedynczy, lekko zduszony jęk.
@Itou Alaesha
Okazało się, że Nakashima potrafił być namiętnym kochankiem w różnych wydaniach — nieprzewidywalnym i temperamentnym, ale też czułym. Idealnie zmiennym. Choć teraz kochali się wolniej niż wieczorem, to wcale nie mniej intensywnie. Możliwość skupienia się na każdym ruchu i pełnym jego odczuwaniu była zmysłowa i rozgrzewająca umysł. Seks w końcu nie był dla artystki tylko przyjemnością. Według niej w zbliżeniach mogło tkwić również piękno, prawdziwość i wolność. Do tego szansa na zawiązanie unikalnej więzi, której bez wyrażenia się ciałem nie można było uzyskać między dwojgiem ludzi. Każdy akt mógł pogłębiać u niej tę więź i zaufanie — zarówno delikatny, jak i dziki — jedyne czego było potrzeba, to odpowiedniego partnera.
Jeszcze nie wiedziała jak bardzo Yosuke się zmienił i że w rzeczywistości zwyczajny uśmiech rzadko gościł na jego ustach. Natomiast jeśli wciąż będą sobie tak bliscy w zwykłej codzienności, a Nakashima nadal będzie w stanie zaskakiwać ją swoimi mniej i bardziej szubrawymi zagrywkami, to będzie w stanie nadrabiać część uśmiechów za niego. Od wczorajszego wieczoru i tak wyrabiała zwiększoną normę na bycie radosną. Choć w jej życiu nie brakowało różnego rodzaju uśmiechów, to tak szczerze i komfortowo nie czuła się od dawna — a wszystko to dzięki jego obecności. Tym samym z miłą chęcią zostanie zarówno cierpliwą nauczycielką pogodniejszego humoru, jak i miałaby nadzieję stać się powodem, dla którego Yosuke po prostu chciałoby się częściej wyginać kąciki ust ku górze. Potrafiła wywoływać w nim śmiech kiedyś — wygłupiając się specjalnie, a to przypadkowo robiąc z siebie uroczego pajaca, rysując doodle podczas wspólnej nauki, delikatnie fałszując piosenki, udawać że umie dobrze tańczyć lub próbując udowodnić, że jej żarty są lepsze niż pospolite sucharki — to teraz też będzie w stanie. Jak mógłby się jej oprzeć? Teraz nie mógł i była z tego wybitnie zadowolona.
Dla większości osób Alaesha wydawała się dosyć poważną, ułożoną i elegancką kobietą. Tylko nieliczne i zaufane osoby dopuszczała do poznania tej wesołej i żywiołowej dziewczyny, a niemal nikogo do jeszcze innej swojej części. Yosuke natomiast znał ją już bardzo dobrze, a teraz zapoznawali się z nowościami oraz stronami siebie, których wcześniej nie mieli okazji odkryć. Natomiast chyba wciąż do Alaeshy nie docierało, że Nakashima znowu będzie mógł zagościć w jej życiu. Potrzebowała więc nacieszyć się tą chwilą, skorzystać z tak czułej oraz intensywnej obecności. Teraz działo się między nimi zbyt wiele, aby o tym świadomie myśleć. Raczej wszystko to wyrażała w swoich ruchach, gestach, pocałunkach i westchnieniach.
Teraz korzystała z tej nienasyconej potrzeby bliskości, wychodząc naprzeciw ruchom jego bioder, wtulając głowę, ale rękoma zachłannie zagarniając go dla siebie. Może dlatego tak słodkie było to, że oddał jej tym samym — przygarniającymi ją dłońmi i ciepłem policzka, jak i oddechu, który poruszał paroma zabłąkanymi włosami na czubku głowy. Wkręcała się w niego, tonęła w każdym ruchu, zaciskają z każdym pchnięciem palce na skórze jego pleców. Na razie chyba nie miało być im dane po prostu się do siebie przytulić. Poranne czułości trwały w rozedrganych i przykrych wyznaniach, a teraz częstowali się tkliwością w namiętnym wydaniu. Na prawdziwie spokojną bliskość chyba będą musieli poczekać, aż chociaż trochę się sobą nasycą i będą w stanie nie pożerać się na każdym kroku. Może wtedy będzie im łatwiej po prostu cieszyć się swoją obecnością, rozmawiać, spędzać czas, a nawet uczyć się nowych rzeczy bez ciągłego lądowania w łóżku. Aczkolwiek sytuacja była na tyle poważna, że jeszcze ani razu do samego łóżka nie udało im się nawet dotrzeć. Za wiele lat mieli do nadrobienia, aby ich ponowne początki mogły być spokojne i trudno ich za to winić.
Składając drobne pocałunki na klatce Yosuke poczuła jak wsuwa ręce pod jej uda, spodziewając się chyba po prostu zmiany pozycji na blacie. Ten jednak bez większego problemu ją podniósł, na co uniosła głowę, patrząc na niego z nieco szerzej otwartymi oczami. Oboje byli tacy niecierpliwi. Każde co chwile chciało coś zmienić, zrobić inaczej, mocniej, sprawdzić coś nowego. Szybko tę emocję jednak zmył z jej twarzy wyraz przyjemności, otwarte usta i chwilowe przewrócenie oczami w tył na wrażenie, które odczuła w sobie. Och, z pewnością zrobi się zaraz między nimi jeszcze bardziej intensywnie. Na razie jednak wciąż miała ochotę robić to z nim na zmysłowo. Wróciła spojrzeniem do niego, wpijając na chwilę w miękkość warg.
— Jesteś taki... niepoprawny. — Powiedziała tuż przy jego ustach jednocześnie się uśmiechając, dając tym ciche przyzwolenie do eksperymentowania. Był cholernie odważny w przekraczaniu granic, prowadził ją i przyspieszał ich relację w zupełnie innych momentach niż ona. W tej pozycji nie wiedziała, czy bardziej zwariuje z pożądania, czy spali się w wyniku jego spojrzenia na to, co będzie robiła ona i co on będzie robił z nią. Zaplotła jednak mocniej uda wokół jego pasa, bioder i pośladków, uważając na wciąż widniejący wyżej na boku opatrunek. Gdy upewniła się, że Yosuke trzyma ją stabilnie, przełożyła ręce na jego ramiona i zaczęła opadać i unosić się na nim. Przyciskając do niego tors w płynnych ruchach, wyginając i prostując lędźwia. Poruszała się namiętnie, powoli, sunąc jednak raz po raz po całej długości, wydając przy każdym ruchu niskie mruknięcia, czerwieniąc od samej sytuacji, jak i rozpoczętego wysiłku.
@Nakashima Yosuke
Jeszcze nie wiedziała jak bardzo Yosuke się zmienił i że w rzeczywistości zwyczajny uśmiech rzadko gościł na jego ustach. Natomiast jeśli wciąż będą sobie tak bliscy w zwykłej codzienności, a Nakashima nadal będzie w stanie zaskakiwać ją swoimi mniej i bardziej szubrawymi zagrywkami, to będzie w stanie nadrabiać część uśmiechów za niego. Od wczorajszego wieczoru i tak wyrabiała zwiększoną normę na bycie radosną. Choć w jej życiu nie brakowało różnego rodzaju uśmiechów, to tak szczerze i komfortowo nie czuła się od dawna — a wszystko to dzięki jego obecności. Tym samym z miłą chęcią zostanie zarówno cierpliwą nauczycielką pogodniejszego humoru, jak i miałaby nadzieję stać się powodem, dla którego Yosuke po prostu chciałoby się częściej wyginać kąciki ust ku górze. Potrafiła wywoływać w nim śmiech kiedyś — wygłupiając się specjalnie, a to przypadkowo robiąc z siebie uroczego pajaca, rysując doodle podczas wspólnej nauki, delikatnie fałszując piosenki, udawać że umie dobrze tańczyć lub próbując udowodnić, że jej żarty są lepsze niż pospolite sucharki — to teraz też będzie w stanie. Jak mógłby się jej oprzeć? Teraz nie mógł i była z tego wybitnie zadowolona.
Dla większości osób Alaesha wydawała się dosyć poważną, ułożoną i elegancką kobietą. Tylko nieliczne i zaufane osoby dopuszczała do poznania tej wesołej i żywiołowej dziewczyny, a niemal nikogo do jeszcze innej swojej części. Yosuke natomiast znał ją już bardzo dobrze, a teraz zapoznawali się z nowościami oraz stronami siebie, których wcześniej nie mieli okazji odkryć. Natomiast chyba wciąż do Alaeshy nie docierało, że Nakashima znowu będzie mógł zagościć w jej życiu. Potrzebowała więc nacieszyć się tą chwilą, skorzystać z tak czułej oraz intensywnej obecności. Teraz działo się między nimi zbyt wiele, aby o tym świadomie myśleć. Raczej wszystko to wyrażała w swoich ruchach, gestach, pocałunkach i westchnieniach.
Teraz korzystała z tej nienasyconej potrzeby bliskości, wychodząc naprzeciw ruchom jego bioder, wtulając głowę, ale rękoma zachłannie zagarniając go dla siebie. Może dlatego tak słodkie było to, że oddał jej tym samym — przygarniającymi ją dłońmi i ciepłem policzka, jak i oddechu, który poruszał paroma zabłąkanymi włosami na czubku głowy. Wkręcała się w niego, tonęła w każdym ruchu, zaciskają z każdym pchnięciem palce na skórze jego pleców. Na razie chyba nie miało być im dane po prostu się do siebie przytulić. Poranne czułości trwały w rozedrganych i przykrych wyznaniach, a teraz częstowali się tkliwością w namiętnym wydaniu. Na prawdziwie spokojną bliskość chyba będą musieli poczekać, aż chociaż trochę się sobą nasycą i będą w stanie nie pożerać się na każdym kroku. Może wtedy będzie im łatwiej po prostu cieszyć się swoją obecnością, rozmawiać, spędzać czas, a nawet uczyć się nowych rzeczy bez ciągłego lądowania w łóżku. Aczkolwiek sytuacja była na tyle poważna, że jeszcze ani razu do samego łóżka nie udało im się nawet dotrzeć. Za wiele lat mieli do nadrobienia, aby ich ponowne początki mogły być spokojne i trudno ich za to winić.
Składając drobne pocałunki na klatce Yosuke poczuła jak wsuwa ręce pod jej uda, spodziewając się chyba po prostu zmiany pozycji na blacie. Ten jednak bez większego problemu ją podniósł, na co uniosła głowę, patrząc na niego z nieco szerzej otwartymi oczami. Oboje byli tacy niecierpliwi. Każde co chwile chciało coś zmienić, zrobić inaczej, mocniej, sprawdzić coś nowego. Szybko tę emocję jednak zmył z jej twarzy wyraz przyjemności, otwarte usta i chwilowe przewrócenie oczami w tył na wrażenie, które odczuła w sobie. Och, z pewnością zrobi się zaraz między nimi jeszcze bardziej intensywnie. Na razie jednak wciąż miała ochotę robić to z nim na zmysłowo. Wróciła spojrzeniem do niego, wpijając na chwilę w miękkość warg.
— Jesteś taki... niepoprawny. — Powiedziała tuż przy jego ustach jednocześnie się uśmiechając, dając tym ciche przyzwolenie do eksperymentowania. Był cholernie odważny w przekraczaniu granic, prowadził ją i przyspieszał ich relację w zupełnie innych momentach niż ona. W tej pozycji nie wiedziała, czy bardziej zwariuje z pożądania, czy spali się w wyniku jego spojrzenia na to, co będzie robiła ona i co on będzie robił z nią. Zaplotła jednak mocniej uda wokół jego pasa, bioder i pośladków, uważając na wciąż widniejący wyżej na boku opatrunek. Gdy upewniła się, że Yosuke trzyma ją stabilnie, przełożyła ręce na jego ramiona i zaczęła opadać i unosić się na nim. Przyciskając do niego tors w płynnych ruchach, wyginając i prostując lędźwia. Poruszała się namiętnie, powoli, sunąc jednak raz po raz po całej długości, wydając przy każdym ruchu niskie mruknięcia, czerwieniąc od samej sytuacji, jak i rozpoczętego wysiłku.
@Nakashima Yosuke
Przez wszystkie lata oszukiwał się, że taka bliskość nie jest mu potrzebna, ale teraz przynajmniej nie myślał o swojej dość ponurej codzienności. W pełni skupiał się na Eshy, angażując w to właściwie wszystkie dostępne zmysły. Wzrok napawał się jej widokiem, słuch chłonął słowa i westchnienia, smak rozbudzał się przy pocałunkach, ciało wsiąkało we wzajemny dotyk, a woń jej perfum mieszała się z indywidualnym zapachem osoby, dla której jego serce biło szybciej. Nie było tu miejsca na zmartwienia, uciekanie myślą w kierunku pracy. Przez przyjemnie długie minuty nie był dowódcą szukającym sposobu na to, jak podczas akcji nie zabić połowy swojego oddziału nieprzemyślaną decyzją, a po prostu sobą. Bardziej dawnym sobą.
– Czyżby? – Mrukliwy głos miał w sobie znacznie więcej życia niż zwyczajowa monotonia, która już od wielu lat przylepiona była do tonu jego wypowiedzi. Musnął wargami jej szyję, przejechał po niej językiem, jakby chcąc posmakować jeszcze więcej. – No to wymień wszystkie niepoprawności – zażartował szeptem prosto w jej ucho, którego krawędź złapał zaraz między zęby, jednocześnie wykonując pojedyncze mocniejsze pchnięcie. Skoro coś było nie tak w jego zachowaniu, to musiała to dokładnie określić. Wtedy, po poznaniu wszelkich nieprawidłowości, mógł spróbować to poprawić. Lub… nie. Kto wie, może dołożyłby jeszcze parę niepoprawnych rzeczy, które udało mu się dotychczas ominąć? Kiedyś był grzecznym i ułożonym chłopcem, ale nawet wtedy korzystał z szubrawych zagrywek – przyjemnych, to fakt, ale nierzadko dość nikczemnych. Teraz był o wiele gorszy.
Pozwolił jej przez chwilę samej wykonywać ruchy, całując i podgryzając ją po szyi oraz ramieniu, pomrukując rozkosznie do ucha, zaciskając nieco mocniej palce na udach. Wiła się niczym kuszący wąż, ocierała o niego. Wreszcie jednak powrócił do miarowych pchnięć wychodzących jej naprzeciwko, nie mogąc pozwolić, żeby mu się za szybko zmęczyła. Czasem robił to nieco gwałtowniej, akcentując ruch mocniejszym przygryzieniem delikatnej skóry, jakby zaznaczając, że gdzieś za tą zasłoną czułości i spokojnej namiętności czai się zupełnie inna strona, inny charakter gotowy przejąć inicjatywę. Póki co, Nakashima kosztował zmysłowej Itou, nie spiesząc się.
W którymś momencie oparł jej plecy o ścianę, przyciskając do chłodnego muru kontrastującego z jej rozgrzanym ciałem. Przesunął końcem języka po szyi kobiety, dotarł do linii szczęki, spojrzał głęboko w oczy, niemal dotykając jej nosa swoim. Nie była dla niego zbyt wielkim ciężarem, ale teraz mógł uwolnić jedną z rąk bez obaw, że Alaesha zostanie zmuszona do jeszcze mocniejszego wczepienia się w niego, żeby utrzymać pozycję. Przejechał dłonią po jej udzie, biodrze, boku, sunąc do góry i obejmując palcami nagą pierś. Połączył ich wargi w pocałunku, niezbyt nachalnym, ale znów pełnym uczuć.
@Itou Alaesha
– Czyżby? – Mrukliwy głos miał w sobie znacznie więcej życia niż zwyczajowa monotonia, która już od wielu lat przylepiona była do tonu jego wypowiedzi. Musnął wargami jej szyję, przejechał po niej językiem, jakby chcąc posmakować jeszcze więcej. – No to wymień wszystkie niepoprawności – zażartował szeptem prosto w jej ucho, którego krawędź złapał zaraz między zęby, jednocześnie wykonując pojedyncze mocniejsze pchnięcie. Skoro coś było nie tak w jego zachowaniu, to musiała to dokładnie określić. Wtedy, po poznaniu wszelkich nieprawidłowości, mógł spróbować to poprawić. Lub… nie. Kto wie, może dołożyłby jeszcze parę niepoprawnych rzeczy, które udało mu się dotychczas ominąć? Kiedyś był grzecznym i ułożonym chłopcem, ale nawet wtedy korzystał z szubrawych zagrywek – przyjemnych, to fakt, ale nierzadko dość nikczemnych. Teraz był o wiele gorszy.
Pozwolił jej przez chwilę samej wykonywać ruchy, całując i podgryzając ją po szyi oraz ramieniu, pomrukując rozkosznie do ucha, zaciskając nieco mocniej palce na udach. Wiła się niczym kuszący wąż, ocierała o niego. Wreszcie jednak powrócił do miarowych pchnięć wychodzących jej naprzeciwko, nie mogąc pozwolić, żeby mu się za szybko zmęczyła. Czasem robił to nieco gwałtowniej, akcentując ruch mocniejszym przygryzieniem delikatnej skóry, jakby zaznaczając, że gdzieś za tą zasłoną czułości i spokojnej namiętności czai się zupełnie inna strona, inny charakter gotowy przejąć inicjatywę. Póki co, Nakashima kosztował zmysłowej Itou, nie spiesząc się.
W którymś momencie oparł jej plecy o ścianę, przyciskając do chłodnego muru kontrastującego z jej rozgrzanym ciałem. Przesunął końcem języka po szyi kobiety, dotarł do linii szczęki, spojrzał głęboko w oczy, niemal dotykając jej nosa swoim. Nie była dla niego zbyt wielkim ciężarem, ale teraz mógł uwolnić jedną z rąk bez obaw, że Alaesha zostanie zmuszona do jeszcze mocniejszego wczepienia się w niego, żeby utrzymać pozycję. Przejechał dłonią po jej udzie, biodrze, boku, sunąc do góry i obejmując palcami nagą pierś. Połączył ich wargi w pocałunku, niezbyt nachalnym, ale znów pełnym uczuć.
@Itou Alaesha
Och, szubrawiec. Najpierw zamykał jej usta, a teraz chciał zmusić do mówienia? Choć trzeba przyznać, że próba ułożenia odpowiedzi, gdy lizał i podgryzał wręcz nadwrażliwą skórę szyi i ucha, mogła być całkiem ciekawa. Nie da się wciągnąć w tę gierkę, o ile jej tego nie nakaże — jak to w końcu było z tym zawieszeniem służby rekrutki? Rozporządzenie dowódcy miało trwać do rana, ale teraz nie wiedziała, czy zawieszenie w ogóle weszło w życie.
— Ach! Jest ich za dużo, żeby wszystkie wymienić. — Ale ani razu nie powiedziała, aby te niepoprawności się jej nie podobały. Jak chociażby to, że zaczął powoli przejmować kontrolę, co było cholernie podniecające w tej pozycji. Przysłuchiwała się dźwiękom ulatującym z męskiej krtani, których aż do wczoraj nigdy wcześniej nie słyszała. Wczuwała się w ugryzienia, o które sama wcześniej poprosiła, że mogą być mocniejsze. Nakashima rozgrzewał ją do czerwoności, a na każde pchnięcie odpowiadała mruczeniem, westchnieniami i drobnymi okrzykami, obejmując go mocniej i ciaśniej ramionami. Zdecydowanie przez kilka następnych dni będzie musiała nosić apaszkę. Może nawet golf.
— Nikczemnishima! — Rzuciła mu do ucha dawnym przezwiskiem, na które jak najbardziej zasłużył już za młodu. Między innymi właśnie za te zasługi lubiła go najbardziej.
Połączenie zimnej ściany i rozgrzanego ciała Yosuke uruchomiło jakiś przełącznik. Potrafiła już czasem zupełnie nie zwracać uwagi na synestetyczne wrażenia będące jej codziennością, a które dzisiejszego poranka, aż do teraz siedziały potulnie i cicho. Sama nie wiedziała, jakie jest ich zbliżenie — subtelne czy namiętne — czując jak zarówno Yosuke i jej zmysły bawią się z nią w ciepło-zimno. Rzadko kiedy mogła porównać odczucia względem kogoś przed i po synestezji. Odbierała go jeszcze mocniej i intensywniej niż kiedyś, aczkolwiek wciąż był bardzo znajomy dla zmysłów. Robił jej jednak ten sławetny nakashimski mętlik w głowie — którym częstował ją niegdyś długimi miesiącami. Znowu z gorącego robił się czuły i pewnie za moment znowu zmieni zdanie, a Alaesha nie wiedziała, co myśleć. Co gorsza, lubiła ten mętlik, choć nawet kiedyś nie była w stanie wytrzymywać go w nieskończoność. Najpierw zmiękła pod kolejnym naporem jego języka, a potem pod jego spojrzeniem. Przytknęła swój nos do jego, gubiąc ostatnie milimetry między nimi, pocierając z dwa-trzy razy o ten zadarty i nazbyt pewny siebie nos. Na usta cisnęły się artystce słowa, okruchy dawnych uczuć, których nie zdążyła mu nigdy powiedzieć. Szczerość na jaką zasłużył już dawno, a nie była w stanie mu jej dać. Czym miałaby jednak teraz uargumentować te słowa, aby nie rzucić niczego na wiatr? Tym samym spomiędzy warg nie uciekło żadne słowo, ale z tkliwego spojrzenia można by było wyczytać wszystko. Nikt jednak dotychczas nie opracował techniki bezpośredniego przekładu wyrazu oczu na wyznania, więc może coś więcej by szło odczytać z jej pocałunku. Złączyła ciepłe usta w subtelnej melodii ruchu z łapczywą nutą melancholii, wynikającą wciąż z niedowierzania. W końcu nie miało być im to dane... a jednak teraz mieli możliwość zrealizowania własnej wizji romantyczności. Dotyk dłoni wzdłuż jej ciała zostawił w odczuciu artystki trwały ślad, tak przyjemny, że niemal bolesny, niczym tatuaż, podpisujący skórę szorstkimi opuszkami. Z każdym ruchem bioder w pocałunek Alaeshy zaczęła się wkradać żarliwość. Na dodatek znikąd poczuła zapach deszczu. Mokrej ziemi, kory i liści, jak wtedy gdy rano opuszczali domek na drzewie. Ozonu, który czuć w powietrzu po burzy. Więc czemu teraz, skoro co najwyżej mogli trwać w ciszy przed burzą? Ta synestezja nie ma sensu... — przemknęło kobiecie przez myśl, szybko jednak zagłuszoną przez wyrywające się z gardła jęknięcia.
@Nakashima Yosuke
— Ach! Jest ich za dużo, żeby wszystkie wymienić. — Ale ani razu nie powiedziała, aby te niepoprawności się jej nie podobały. Jak chociażby to, że zaczął powoli przejmować kontrolę, co było cholernie podniecające w tej pozycji. Przysłuchiwała się dźwiękom ulatującym z męskiej krtani, których aż do wczoraj nigdy wcześniej nie słyszała. Wczuwała się w ugryzienia, o które sama wcześniej poprosiła, że mogą być mocniejsze. Nakashima rozgrzewał ją do czerwoności, a na każde pchnięcie odpowiadała mruczeniem, westchnieniami i drobnymi okrzykami, obejmując go mocniej i ciaśniej ramionami. Zdecydowanie przez kilka następnych dni będzie musiała nosić apaszkę. Może nawet golf.
— Nikczemnishima! — Rzuciła mu do ucha dawnym przezwiskiem, na które jak najbardziej zasłużył już za młodu. Między innymi właśnie za te zasługi lubiła go najbardziej.
Połączenie zimnej ściany i rozgrzanego ciała Yosuke uruchomiło jakiś przełącznik. Potrafiła już czasem zupełnie nie zwracać uwagi na synestetyczne wrażenia będące jej codziennością, a które dzisiejszego poranka, aż do teraz siedziały potulnie i cicho. Sama nie wiedziała, jakie jest ich zbliżenie — subtelne czy namiętne — czując jak zarówno Yosuke i jej zmysły bawią się z nią w ciepło-zimno. Rzadko kiedy mogła porównać odczucia względem kogoś przed i po synestezji. Odbierała go jeszcze mocniej i intensywniej niż kiedyś, aczkolwiek wciąż był bardzo znajomy dla zmysłów. Robił jej jednak ten sławetny nakashimski mętlik w głowie — którym częstował ją niegdyś długimi miesiącami. Znowu z gorącego robił się czuły i pewnie za moment znowu zmieni zdanie, a Alaesha nie wiedziała, co myśleć. Co gorsza, lubiła ten mętlik, choć nawet kiedyś nie była w stanie wytrzymywać go w nieskończoność. Najpierw zmiękła pod kolejnym naporem jego języka, a potem pod jego spojrzeniem. Przytknęła swój nos do jego, gubiąc ostatnie milimetry między nimi, pocierając z dwa-trzy razy o ten zadarty i nazbyt pewny siebie nos. Na usta cisnęły się artystce słowa, okruchy dawnych uczuć, których nie zdążyła mu nigdy powiedzieć. Szczerość na jaką zasłużył już dawno, a nie była w stanie mu jej dać. Czym miałaby jednak teraz uargumentować te słowa, aby nie rzucić niczego na wiatr? Tym samym spomiędzy warg nie uciekło żadne słowo, ale z tkliwego spojrzenia można by było wyczytać wszystko. Nikt jednak dotychczas nie opracował techniki bezpośredniego przekładu wyrazu oczu na wyznania, więc może coś więcej by szło odczytać z jej pocałunku. Złączyła ciepłe usta w subtelnej melodii ruchu z łapczywą nutą melancholii, wynikającą wciąż z niedowierzania. W końcu nie miało być im to dane... a jednak teraz mieli możliwość zrealizowania własnej wizji romantyczności. Dotyk dłoni wzdłuż jej ciała zostawił w odczuciu artystki trwały ślad, tak przyjemny, że niemal bolesny, niczym tatuaż, podpisujący skórę szorstkimi opuszkami. Z każdym ruchem bioder w pocałunek Alaeshy zaczęła się wkradać żarliwość. Na dodatek znikąd poczuła zapach deszczu. Mokrej ziemi, kory i liści, jak wtedy gdy rano opuszczali domek na drzewie. Ozonu, który czuć w powietrzu po burzy. Więc czemu teraz, skoro co najwyżej mogli trwać w ciszy przed burzą? Ta synestezja nie ma sensu... — przemknęło kobiecie przez myśl, szybko jednak zagłuszoną przez wyrywające się z gardła jęknięcia.
@Nakashima Yosuke
maj 2038 roku