First topic message reminder :
Budziliście się jeden po drugim w niewielkich odstępach czasu, jakby ktoś sterował waszą świadomością i naciskał odpowiednie przyciski. Miejsce było dla was obce i dość chłodne, aczkolwiek było to spowodowane faktem, że mieliście na sobie to, w czym kładliście się spać. Piżamy, dresowe spodnie, koszule nocne.... a jak ktoś spał nago, cóż, ten najbardziej marzł. Bo właśnie do tego momentu wasza pamięć sięgała. Momentu, w którym układaliście się do snu, zmęczeni ciężkim i pracowitym (albo i nie) dniem. Ale co było dalej? Tego nie wiedzieliście.
Kolejną rzeczą, którą wszyscy zdołaliście zauważyć, to metalowe obroże, które w dopasowany sposób oplatały wasze szyje niczym martwe węże. Jedni próbowali znaleźć jakiś przycisk, inni zdjąć te cholerne ustrojstwo - jednakże metalowa obroża nawet nie drgnęła.
Znajdowaliście się w sporej wielkości pomieszczeniu, które przypominało dziwne połączenie stołówki, magazynu oraz czegoś w rodzaju hali. Sufit zawieszony był wysoko, a jedyne okna znajdowały się przy samym szczycie, więc nie było jakiejkolwiek możliwości na zajrzenie przez nie z powodu ścian wysokich na dobre 5 metrów, nie wspominając nawet o próbie ucieczki. Z prawej strony, pod ścianą, dojrzeliście regały wypełnione konserwami, ciastkami oraz wodą. Tuż obok znajdowało się również kilka stołów i krzeseł. Po przeciwnej stronie ciągnął się długi korytarz wypełniony otwartymi celami, gdzie każda była ponumerowana od 1 do 12, jakby zostały specjalnie dla was przygotowane. W środku nie znajdowało się zupełnie nic, dlatego też na myśl przywodziły raczej izolatki, aniżeli pokój.
To, co mogło was najbardziej zainteresować to panoramiczny telewizor zawieszony na południowej ścianie. Na jego ekranie widniały wasze zdjęcia opatrzone imieniem i nazwiskiem. Nim pytania odnośnie sytuacji i położenia w jakim się znaleźliście zdążyły zalać wasze zdezorientowane umysły, z głośników telewizora rozbrzmiał kobiecy, automatycznie wygenerowany głos:
- Witajcie w naszej zabawie "Wilk w owczej skórze"! Cieszymy się, że na miejscu są wszyscy, wszakże nie chcielibyśmy, aby kogoś zabrakło! Na waszych szyjach zostały zawieszone obroże. Na każdej z nich, z tyłu, znajduje się mały ekranik, który aktualnie wyświetla jeden z czterech kolorów: czerwony, niebieskie, zielony i żółty. Waszym zadaniem jest odgadnięcie prawidłowego koloru, który aktualnie macie~ Żeby tego dokonać, musicie zamknąć się w jednej z izolatek i powiedzieć na głos kolor! Jeżeli dana osoba nie poda poprawnej odpowiedzi bądź nie udzieli jej wcale - zainstalowana bomba w obroży wybuchnie i zabiję tę osobę! Zabronione jest spoglądanie w szklane przedmioty w celu ujrzenia koloru. Tak samo zabronione jest zabicie innego gracza. Zgadywanie kolorów będzie odbywało się co każdą godzinę. Oczywiście po odgadnięciu kolory na waszej obroży będą ulegać zmianie. Jednakże to nie wszystko! Wśród was znajduje się Wilk w Owczej Skórze! Tak, tak, on również bierze udział w zabawie. Musicie odgadnąć kto jest wilkiem i go wyeliminować poprzez zmuszenie go, do wypowiedzenia błędnego koloru. Wygrywa Wilk, jeżeli wyeliminuje wszystkich pozostałych graczy. Jednakże jeżeli uda wam się wyeliminować wilka - wygrywają gracze! Czas jest nieograniczony, możecie korzystać z jedzenia ile chcecie! Czas na zabawę - start!
00:59:59
----
Zasady są bardzo proste. Za moment wylosuję wśród was Wilka i ta osoba zostanie powiadomiona na pw.
Ponadto wyślę wam również kolory innych uczestników, czyli:
mamy graczy x, y z. Graczowi x wyślę kolory y i z. Graczowi y kolory x i z. I tak dalej, i tak dalej.
Bardzo was proszę, abyście nie zdradzali kolorów drogą prywatną, a rozegrali zabawę w zaufanie i małe śledztwo kto jest Wilkiem.
Mam nadzieję, że wszystko jest zrozumiałe, ale w razie pytań - śmiało piszcie.
Nie obowiązuje kolejka w pisaniu postów. Piszcie ile chcecie, ALE wasz ostatni post przed upływem terminu musi opisywać, jak wasza postać wchodzi do izolatki i podaje kolor (podkreślcie go, proszę). W innym wypadku uznam, że postać nie wie jaki ma kolor i zostanie wyeliminowana. To samo będzie dotyczyło osób, które nie napiszą w ogóle posta. Jeżeli jednak ktoś nie będzie mógł napisać - niech koniecznie zgłosi to na moje prywatne konto, Enmy, żebym wiedziała c: I niech wtedy po prostu poda kolor na pw, wiadomo, każdy ma swoje życie, a to ma być zabawa!
Termin: 01.04 godz. 20.00
Powodzenia!
@Ejiri Carei @Hattori Heizō @Ye Lian @Nakashima Yosuke @Hasegawa Jirō @Miyashita Ruuka @Yakushimaru Seiga @Himura Akira @Seiwa-Genji Rainer @Shiba Ookami @Sugiyama Nobuo @Warui Shin'ya
眠そうなメアリー Nemu-sōna mearī
Budziliście się jeden po drugim w niewielkich odstępach czasu, jakby ktoś sterował waszą świadomością i naciskał odpowiednie przyciski. Miejsce było dla was obce i dość chłodne, aczkolwiek było to spowodowane faktem, że mieliście na sobie to, w czym kładliście się spać. Piżamy, dresowe spodnie, koszule nocne.... a jak ktoś spał nago, cóż, ten najbardziej marzł. Bo właśnie do tego momentu wasza pamięć sięgała. Momentu, w którym układaliście się do snu, zmęczeni ciężkim i pracowitym (albo i nie) dniem. Ale co było dalej? Tego nie wiedzieliście.
Kolejną rzeczą, którą wszyscy zdołaliście zauważyć, to metalowe obroże, które w dopasowany sposób oplatały wasze szyje niczym martwe węże. Jedni próbowali znaleźć jakiś przycisk, inni zdjąć te cholerne ustrojstwo - jednakże metalowa obroża nawet nie drgnęła.
Znajdowaliście się w sporej wielkości pomieszczeniu, które przypominało dziwne połączenie stołówki, magazynu oraz czegoś w rodzaju hali. Sufit zawieszony był wysoko, a jedyne okna znajdowały się przy samym szczycie, więc nie było jakiejkolwiek możliwości na zajrzenie przez nie z powodu ścian wysokich na dobre 5 metrów, nie wspominając nawet o próbie ucieczki. Z prawej strony, pod ścianą, dojrzeliście regały wypełnione konserwami, ciastkami oraz wodą. Tuż obok znajdowało się również kilka stołów i krzeseł. Po przeciwnej stronie ciągnął się długi korytarz wypełniony otwartymi celami, gdzie każda była ponumerowana od 1 do 12, jakby zostały specjalnie dla was przygotowane. W środku nie znajdowało się zupełnie nic, dlatego też na myśl przywodziły raczej izolatki, aniżeli pokój.
To, co mogło was najbardziej zainteresować to panoramiczny telewizor zawieszony na południowej ścianie. Na jego ekranie widniały wasze zdjęcia opatrzone imieniem i nazwiskiem. Nim pytania odnośnie sytuacji i położenia w jakim się znaleźliście zdążyły zalać wasze zdezorientowane umysły, z głośników telewizora rozbrzmiał kobiecy, automatycznie wygenerowany głos:
- Witajcie w naszej zabawie "Wilk w owczej skórze"! Cieszymy się, że na miejscu są wszyscy, wszakże nie chcielibyśmy, aby kogoś zabrakło! Na waszych szyjach zostały zawieszone obroże. Na każdej z nich, z tyłu, znajduje się mały ekranik, który aktualnie wyświetla jeden z czterech kolorów: czerwony, niebieskie, zielony i żółty. Waszym zadaniem jest odgadnięcie prawidłowego koloru, który aktualnie macie~ Żeby tego dokonać, musicie zamknąć się w jednej z izolatek i powiedzieć na głos kolor! Jeżeli dana osoba nie poda poprawnej odpowiedzi bądź nie udzieli jej wcale - zainstalowana bomba w obroży wybuchnie i zabiję tę osobę! Zabronione jest spoglądanie w szklane przedmioty w celu ujrzenia koloru. Tak samo zabronione jest zabicie innego gracza. Zgadywanie kolorów będzie odbywało się co każdą godzinę. Oczywiście po odgadnięciu kolory na waszej obroży będą ulegać zmianie. Jednakże to nie wszystko! Wśród was znajduje się Wilk w Owczej Skórze! Tak, tak, on również bierze udział w zabawie. Musicie odgadnąć kto jest wilkiem i go wyeliminować poprzez zmuszenie go, do wypowiedzenia błędnego koloru. Wygrywa Wilk, jeżeli wyeliminuje wszystkich pozostałych graczy. Jednakże jeżeli uda wam się wyeliminować wilka - wygrywają gracze! Czas jest nieograniczony, możecie korzystać z jedzenia ile chcecie! Czas na zabawę - start!
00:59:59
----
Zasady są bardzo proste. Za moment wylosuję wśród was Wilka i ta osoba zostanie powiadomiona na pw.
Ponadto wyślę wam również kolory innych uczestników, czyli:
mamy graczy x, y z. Graczowi x wyślę kolory y i z. Graczowi y kolory x i z. I tak dalej, i tak dalej.
Bardzo was proszę, abyście nie zdradzali kolorów drogą prywatną, a rozegrali zabawę w zaufanie i małe śledztwo kto jest Wilkiem.
Mam nadzieję, że wszystko jest zrozumiałe, ale w razie pytań - śmiało piszcie.
Nie obowiązuje kolejka w pisaniu postów. Piszcie ile chcecie, ALE wasz ostatni post przed upływem terminu musi opisywać, jak wasza postać wchodzi do izolatki i podaje kolor (podkreślcie go, proszę). W innym wypadku uznam, że postać nie wie jaki ma kolor i zostanie wyeliminowana. To samo będzie dotyczyło osób, które nie napiszą w ogóle posta. Jeżeli jednak ktoś nie będzie mógł napisać - niech koniecznie zgłosi to na moje prywatne konto, Enmy, żebym wiedziała c: I niech wtedy po prostu poda kolor na pw, wiadomo, każdy ma swoje życie, a to ma być zabawa!
Termin: 01.04 godz. 20.00
Powodzenia!
@Ejiri Carei @Hattori Heizō @Ye Lian @Nakashima Yosuke @Hasegawa Jirō @Miyashita Ruuka @Yakushimaru Seiga @Himura Akira @Seiwa-Genji Rainer @Shiba Ookami @Sugiyama Nobuo @Warui Shin'ya
Warui Shin'ya, Hasegawa Jirō, Ejiri Carei and Yakushimaru Seiga szaleją za tym postem.
Przysłuchiwał się wymianie zdań, która miała miejsce pomiędzy poszczególnymi grupkami. Niekoniecznie zamierzał się w tym wszystkim udzielać, jednak z pewnością nie zaszkodziło też wysłuchać różnych opinii. W końcu to mogło poszerzyć horyzonty i inne, jakże wspaniałe frazesy oznajmiające wielkie zrozumienie i pokój na świecie. We wszystkich tych rozważaniach, sam ciemnowłosy uświadomił sobie jedną rzecz.
- Może wybuchnięcie wszystkich jest najlepszą opcją. Przynajmniej by skończyć grę... i być może kolejne gry - powiedziałby tylko w chwili, w której nikt inny nie snułby dalszych teorii na temat, co teraz powinni zrobić. Jakby na to nie spojrzeć, to niekoniecznie była ich wina, że znaleźli się w tym miejscu. Ponadto nic nie wskazywało na to, aby sam wilk miał jakkolwiek łatwiejsze zadanie. - Nawet jeśli wyeliminujemy wilka, nie gwarantuje to w żaden sposób tego, że 'TO' się skończy. Nie sądzę, że ktokolwiek z nas byłby w stanie zorganizować takie coś. Najpewniej to jakieś silniejsze yokai, czy inne, demoniczne coś - dopowiedziałby tylko, mając na uwadze fakt, że ich główny oprawca mógł równie dobrze czerpać korzyści z samego faktu, że całą ta gra dalej trwa. I w sumie nie zagwarantował im tego, że nagle się obudzą, czy będą wolni po samej rozgrywce. Chyba. Reguły z pewnością nie umożliwiały im złapania innych osób i uniemożliwienia im wejścia do izolatki. Chociaż, czy mieli wystarczająco osób by zatrzymać takiego Shibe, jeśli ten by chciał kontynuować grę?
- Może wybuchnięcie wszystkich jest najlepszą opcją. Przynajmniej by skończyć grę... i być może kolejne gry - powiedziałby tylko w chwili, w której nikt inny nie snułby dalszych teorii na temat, co teraz powinni zrobić. Jakby na to nie spojrzeć, to niekoniecznie była ich wina, że znaleźli się w tym miejscu. Ponadto nic nie wskazywało na to, aby sam wilk miał jakkolwiek łatwiejsze zadanie. - Nawet jeśli wyeliminujemy wilka, nie gwarantuje to w żaden sposób tego, że 'TO' się skończy. Nie sądzę, że ktokolwiek z nas byłby w stanie zorganizować takie coś. Najpewniej to jakieś silniejsze yokai, czy inne, demoniczne coś - dopowiedziałby tylko, mając na uwadze fakt, że ich główny oprawca mógł równie dobrze czerpać korzyści z samego faktu, że całą ta gra dalej trwa. I w sumie nie zagwarantował im tego, że nagle się obudzą, czy będą wolni po samej rozgrywce. Chyba. Reguły z pewnością nie umożliwiały im złapania innych osób i uniemożliwienia im wejścia do izolatki. Chociaż, czy mieli wystarczająco osób by zatrzymać takiego Shibe, jeśli ten by chciał kontynuować grę?
Nakashima Yosuke ubóstwia ten post.
- Nie zjem ci go.
Machnął dłonią, jakby odganiał namolnego insekta, łapą wskazując coś w okolicy trzymanej przez Jiro puszki z brzoskwiniami.
- Nie oszukasz mnie - wraz z deklaracją spojrzał wymownie na Hasegawę - przecież widzę, że wpierdalasz słodkie. Nie wiadomo czego się spodziewać, jak skończy ci się wstępny zapas.
Ironii nie krył - ale mina zrzedła mu nie tylko przez przytyk. Prędko przekierował wzrok na Ye Liana, który z dłonią poprawiającą kaptur wydawał się szczególnie skory do reprymend. Podświadomość nakazywała zaprzeczyć; bo przecież nie było miejsca na durności i wszystko, co robił, wykiełkowało na konkretnej glebie. Nie ufał pozostałym, nie znał ich. Poza Ejiri, której stale doglądał kątem oka, Hasegawą i Ye Lianem, reszta była dla niego właściwie obca. Jedyna jednostka, w jakiś sposób kojarzona z pozytywnym wspomnieniem, z hukiem rozbryznęła się we wnętrzu losowej celi. Nawet nie wiedział której, zbyt zajęty targetowaniem Ye Liana.
"Możesz przestać się wygłupiać?"
Skrzywił wargi w niezadowoleniu, marszcząc brwi i zaraz nabierając wdechu - niebieski kolor z obroży do niego nie pasował. Nie reprezentował postawą nawet szczypty spokoju i elegancji, bardziej przeładowany żółcią zazdrości i potęgującą się z kroku na krok czerwienią rozbawienia.
Jakby był dumny z tego, że byle szmatą odciął Ye Liana od wzroku łakomych interesantów - nie tyle Jiro, na którego znów przełożył swoją uwagę, co innych uczestników. Rzeczywiście, z idealnym wyczuciem, dało się wychwycić wymowne: brakuje jednego koloru do poznania wszystkich.
- Ktoś jest wilkiem - przypomniał, choć już do swojej grupy; tej niewielkiej garstki kompletnie niezaangażowanych w złamanie reguł gry oderwańców. - Ja nie - westchnął, mimowolnie sięgając do obroży. Palce przesunęły się po niewielkim ekranie; naprawdę był tam niebieski? Symbol wierności?
- Jak tylko znajdę łom żeby cię odkleić od twojego chłopaka.
Dłoń ześlizgnęła się z karku.
- Po co łom? - Wciął się od razu, faktycznie zaskoczony. - Zakręciłem się dookoła niego jak śruba. Kluczem do rozwiązania problemu jest płaska dwunastka. - Błahość wypowiedzi podkreślił uśmiechem. - Tylko nie pomyl ze swoją dziewczyną.
Przestań.
Się.
Wygłupiać.
- Tyle że głupie gierki nas nie ominą - wtrącenie ledwo nadrobiło durny żart sprzed chwili. Brodą kiwnął w stronę ekranu, gdzie jedno ze zdjęć przygasło przy echu niedawnego huknięcia. - Banda dedukcyjnych najtęższych umysłów analizuje teraz całą sytuację, ale reguły nie mogą być tak idiotyczne, by zostawić Wilka z niczym. To normalne, że samo podawanie kolorów się nie sprawdzi. Ma inną przewagę. - Wzrok spoczął na Ye Lianie. - Jaką?
@Hasegawa Jirō @Ye Lian
Machnął dłonią, jakby odganiał namolnego insekta, łapą wskazując coś w okolicy trzymanej przez Jiro puszki z brzoskwiniami.
- Nie oszukasz mnie - wraz z deklaracją spojrzał wymownie na Hasegawę - przecież widzę, że wpierdalasz słodkie. Nie wiadomo czego się spodziewać, jak skończy ci się wstępny zapas.
Ironii nie krył - ale mina zrzedła mu nie tylko przez przytyk. Prędko przekierował wzrok na Ye Liana, który z dłonią poprawiającą kaptur wydawał się szczególnie skory do reprymend. Podświadomość nakazywała zaprzeczyć; bo przecież nie było miejsca na durności i wszystko, co robił, wykiełkowało na konkretnej glebie. Nie ufał pozostałym, nie znał ich. Poza Ejiri, której stale doglądał kątem oka, Hasegawą i Ye Lianem, reszta była dla niego właściwie obca. Jedyna jednostka, w jakiś sposób kojarzona z pozytywnym wspomnieniem, z hukiem rozbryznęła się we wnętrzu losowej celi. Nawet nie wiedział której, zbyt zajęty targetowaniem Ye Liana.
"Możesz przestać się wygłupiać?"
Skrzywił wargi w niezadowoleniu, marszcząc brwi i zaraz nabierając wdechu - niebieski kolor z obroży do niego nie pasował. Nie reprezentował postawą nawet szczypty spokoju i elegancji, bardziej przeładowany żółcią zazdrości i potęgującą się z kroku na krok czerwienią rozbawienia.
Jakby był dumny z tego, że byle szmatą odciął Ye Liana od wzroku łakomych interesantów - nie tyle Jiro, na którego znów przełożył swoją uwagę, co innych uczestników. Rzeczywiście, z idealnym wyczuciem, dało się wychwycić wymowne: brakuje jednego koloru do poznania wszystkich.
- Ktoś jest wilkiem - przypomniał, choć już do swojej grupy; tej niewielkiej garstki kompletnie niezaangażowanych w złamanie reguł gry oderwańców. - Ja nie - westchnął, mimowolnie sięgając do obroży. Palce przesunęły się po niewielkim ekranie; naprawdę był tam niebieski? Symbol wierności?
- Jak tylko znajdę łom żeby cię odkleić od twojego chłopaka.
Dłoń ześlizgnęła się z karku.
- Po co łom? - Wciął się od razu, faktycznie zaskoczony. - Zakręciłem się dookoła niego jak śruba. Kluczem do rozwiązania problemu jest płaska dwunastka. - Błahość wypowiedzi podkreślił uśmiechem. - Tylko nie pomyl ze swoją dziewczyną.
Przestań.
Się.
Wygłupiać.
- Tyle że głupie gierki nas nie ominą - wtrącenie ledwo nadrobiło durny żart sprzed chwili. Brodą kiwnął w stronę ekranu, gdzie jedno ze zdjęć przygasło przy echu niedawnego huknięcia. - Banda dedukcyjnych najtęższych umysłów analizuje teraz całą sytuację, ale reguły nie mogą być tak idiotyczne, by zostawić Wilka z niczym. To normalne, że samo podawanie kolorów się nie sprawdzi. Ma inną przewagę. - Wzrok spoczął na Ye Lianie. - Jaką?
Hattori Heizō, Ye Lian and Ejiri Carei szaleją za tym postem.
Informacja o kolorze dotarła do niego szybko. Dobrze że dziewczynie udało się nieco otrząsnąć. Szansa ze był to sen była gigantyczna prawie tak samo jak Shiba, więc nie powinien się chyba aż tak stresować. Gorzej jeśli śmierć w tym miejscu będzie miała jakieś odwzorowanie w rzeczywistości. No, ale szczerze mówiąc wolał pozostać raczej dobrej myśli.
Ładnie dziewczynę otoczyli szczerze mówiąc. Siedział więc obok i po prostu czekał. - Hm? - Kiedy padło pytanie o Jiro, Shiba musiał się nieco podnieść i rozejrzeć. W jego wypadku była to próba zlokalizowania tego białego łba. Oczywiście w pierwszej kolejności przeglądał okolice stołów z jedzeniem. Po kilku chwilach dostrzegł go... Obok jakiegoś rudzielca i kogoś jeszcze. - Tak, tam stoi. - Rzucił do Carei pokazując jej palcem kierunek. Wzrost w tym przypadku był zaletą. Dosyć sporo widział z tej wysokości.
Kiedy zbliżał się czas na podanie kolorów, ruszył do jednej z izolatek i na pytanie o kolor, podał go mając pewność że poda ten poprawny. Ufał Carei i nie wyobrażał sobie by ta mogła go wyrolować. Nawet jeśli przypadła jej rola wilka. - Czerwony. - No i wielka chwila. Głowa mu jebnie, czy może nie?
@Ejiri Carei
Ładnie dziewczynę otoczyli szczerze mówiąc. Siedział więc obok i po prostu czekał. - Hm? - Kiedy padło pytanie o Jiro, Shiba musiał się nieco podnieść i rozejrzeć. W jego wypadku była to próba zlokalizowania tego białego łba. Oczywiście w pierwszej kolejności przeglądał okolice stołów z jedzeniem. Po kilku chwilach dostrzegł go... Obok jakiegoś rudzielca i kogoś jeszcze. - Tak, tam stoi. - Rzucił do Carei pokazując jej palcem kierunek. Wzrost w tym przypadku był zaletą. Dosyć sporo widział z tej wysokości.
Kiedy zbliżał się czas na podanie kolorów, ruszył do jednej z izolatek i na pytanie o kolor, podał go mając pewność że poda ten poprawny. Ufał Carei i nie wyobrażał sobie by ta mogła go wyrolować. Nawet jeśli przypadła jej rola wilka. - Czerwony. - No i wielka chwila. Głowa mu jebnie, czy może nie?
@Ejiri Carei
#a2006d
Ejiri Carei ubóstwia ten post.
Oddech na dwa się kroił. Uspokajał, chociaż spokój wcale nie był łaskawy. Carei wiedziała, że to ledwie iluzja i tej przypisuje prawdziwość - chociaż brzmiało to jeszcze bardziej dziwnie. Odkleja się jednak od ściany, co jeszcze chwilę wołała ją chłodem osiadłym na wpół-nagich łopatkach. Powinna była zacząć sypiać w szlafroku z kapturem. I w końcu wysuwa się z otulającego ja kręgu, chociaż, dłoń wciąż tkwi spleciona z tą, należącą do Pani Akiry. Na moment tylko się wysupłuje, lawirując między powoli znikającymi sylwetkami. Nie szuka nikogo konkretnego, bo kroki miękkie płynął pod jeden z regałów, gdzie w palce chwyta czekoladę gorzką. Nawyk jakiś, który przypisywała często wspomnieniom, kazał jej zawsze mieć tabliczkę słodyczy w torbie, czasem, wsuwaną nawet miedzy kartki szkicownika, jak talizman. I chociaż wtedy, służyła raczej tradycji, w które, częstować mogła niesforne, czy niepokorne yokai, czy wymienić - według legend - na pomoc bóstwa, tak teraz, zbyt wiele goryczy osiadło na języku. Potrzebowała słodyczy, czegoś, co odsunie chmurność tłoczącą się nad jej i nie tylko jej czołem. Bo i łatwo uchwycić niespokojność, nawet tę budowaną na dedukcji, na koncepcji, którą - nie dziwiła się wcale - opływa sylwetkę Rainera. I patrząc na niego, czuła cichą, wzbierającą cicho wdzięczność - na nowo. Niemo, chwyta i uwagą Yosuke, ale słów żadnych nie kieruje, nie wtrącając się w rozmowę, którą - zdawał się bardzo intensywnie zajmować z Seigą. Obiecała podejść. Ale nie teraz. Nie miała pojęcia, czy jeszcze zdąży.
Umknęła z widoku cudzych spojrzeń, zerkając tylko przelotnie na Waruia i Jiro, chcąc chociaż na moment skusić uwagę ku siebie. Wiedziała już, że znowu, gdy - albo - jeśli - wysunie się z celi, chciała znaleźć brata na chwilę dla siebie, trzymając go na uwięzi spojrzenia także wtedy, gdy wskazał jej go Shiba.
Wróciła finalnie ku dłoni, która zostawiła osamotnioną - Chyba możemy już pójść - na wyrok. Cichość wyrazów skierowała ku kobiecie i wysuwa czekoladę, by dłońmi drobnymi przełamać ją na pół. Jedną zostawia u siebie, drugą podsunęła czarnowłosej. I nim kroki skierowała na nowo do celi, wsunęła do ust słodycz czekolady.
Wejście ciężkie uchyla dopiero, gdy zniknęła postać Akiry w jednym, tuż obok. I znowu, jak w dziwacznej formie modlitwy, sunie palcami po drzwiach, mierząc ich fakturę. Dopiero wtedy, z westchnieniem głębokim, znika w środku i powtarza rytuał, opadając na podłogę pod jedną ze ścian - Niebieski.
@Himura Akira
Umknęła z widoku cudzych spojrzeń, zerkając tylko przelotnie na Waruia i Jiro, chcąc chociaż na moment skusić uwagę ku siebie. Wiedziała już, że znowu, gdy - albo - jeśli - wysunie się z celi, chciała znaleźć brata na chwilę dla siebie, trzymając go na uwięzi spojrzenia także wtedy, gdy wskazał jej go Shiba.
Wróciła finalnie ku dłoni, która zostawiła osamotnioną - Chyba możemy już pójść - na wyrok. Cichość wyrazów skierowała ku kobiecie i wysuwa czekoladę, by dłońmi drobnymi przełamać ją na pół. Jedną zostawia u siebie, drugą podsunęła czarnowłosej. I nim kroki skierowała na nowo do celi, wsunęła do ust słodycz czekolady.
Wejście ciężkie uchyla dopiero, gdy zniknęła postać Akiry w jednym, tuż obok. I znowu, jak w dziwacznej formie modlitwy, sunie palcami po drzwiach, mierząc ich fakturę. Dopiero wtedy, z westchnieniem głębokim, znika w środku i powtarza rytuał, opadając na podłogę pod jedną ze ścian - Niebieski.
@Himura Akira
Blood beneath the snow
Warui Shin'ya and Chaisiri Ajzel szaleją za tym postem.
Nie spodziewał się, że znajdzie się w podobnej sytuacji. Każde padające słowo powodowało, że coś w nim wrzało; nawet nie potrafił określić, czy był to sam wstyd, czy może wściekłość, która się z tym dyskomfortem mieszała. W ułamku chwili przeskoczył ostrym wzorkiem na ich sylwetki. Warui wyznaczał granicę, ledwie dostrzegał jasnowłosego, który próbował nawiązać z nim kontakt. Zawsze to on decydował o tym, jaką kartkę wywiesi na swoich drzwiach, a jego szczelnie ulubioną była ta o treści „Każda twarz mi przeszkadza. Nie wchodźcie, bądźcie miłosierni”. Teraz postanowił zadecydować o tym Shin'ya, nie tylko będąc prowodyrem pod nieprzyjemny ostrzał spojrzeń, ale i niepewność odczuć, jakie w nim zakiełkował. Nie mógł dłużej słuchać tych bzdur.
— Jak tylko znajdę łom, żeby cię odkleić od twojego chłopaka.
— Po co łom? […]
— Nic nas nie łączy — sarknął, gdy znalazł się przy nich, bo przecież cienkie usta nie było stać na stwierdzenie „to nie mój chłopak” — było zbyt bezpośrednie. Mimo iż nie zadał się tracić powagi, był inny. Jiro mógł tego nie zauważyć, ale Warui już tak — bardzo rzadko przejawiał rozdrażnianie. Krystaliczne tęczówki skierował się na Shin'ye; pod bladą skórą policzków zagryzał zęby. Nieme oskarżające pytanie „czemu, do cholery nie zaprzeczyłeś?” zawisło między ich spojrzeniami, nim przeniósł go na zegar odmierzający czas, ponawiając chód.
— To normalne, że samo podawanie kolorów się nie sprawdzi. Ma inną przewagę. Jaką?
Zimne spojrzenie otaksowało ostatnie sekundy.
— Czemu mnie o to pytasz, skoro zdajesz się znać odpowiedź?
Nie rozwijając myśli, ruszył w kierunku celi. Zrównał się z Jiro. Wiedział, że nie może liczyć na potwierdzenie koloru na własne życzenie, jednak szary wzrok osiadł dyskretnie obrośniętą bliznami twarz. Chwila, ułamek spojrzenia mówiący: „tak jest w porządku”. A później odszedł. Znalazł się na powrót w izolatce. Uświadomił sobie, że w palcach mieli zwisający luźno rękaw ciepłej bluzy. Od razu go odrzucił. Obcy, a jednoczenie znany zapach, powodował, że nawet tutaj nie czuł się sam.
— Zielony.
— Jak tylko znajdę łom, żeby cię odkleić od twojego chłopaka.
— Po co łom? […]
— Nic nas nie łączy — sarknął, gdy znalazł się przy nich, bo przecież cienkie usta nie było stać na stwierdzenie „to nie mój chłopak” — było zbyt bezpośrednie. Mimo iż nie zadał się tracić powagi, był inny. Jiro mógł tego nie zauważyć, ale Warui już tak — bardzo rzadko przejawiał rozdrażnianie. Krystaliczne tęczówki skierował się na Shin'ye; pod bladą skórą policzków zagryzał zęby. Nieme oskarżające pytanie „czemu, do cholery nie zaprzeczyłeś?” zawisło między ich spojrzeniami, nim przeniósł go na zegar odmierzający czas, ponawiając chód.
— To normalne, że samo podawanie kolorów się nie sprawdzi. Ma inną przewagę. Jaką?
Zimne spojrzenie otaksowało ostatnie sekundy.
— Czemu mnie o to pytasz, skoro zdajesz się znać odpowiedź?
Nie rozwijając myśli, ruszył w kierunku celi. Zrównał się z Jiro. Wiedział, że nie może liczyć na potwierdzenie koloru na własne życzenie, jednak szary wzrok osiadł dyskretnie obrośniętą bliznami twarz. Chwila, ułamek spojrzenia mówiący: „tak jest w porządku”. A później odszedł. Znalazł się na powrót w izolatce. Uświadomił sobie, że w palcach mieli zwisający luźno rękaw ciepłej bluzy. Od razu go odrzucił. Obcy, a jednoczenie znany zapach, powodował, że nawet tutaj nie czuł się sam.
— Zielony.
Warui Shin'ya, Hasegawa Jirō and Ejiri Carei szaleją za tym postem.
– Chyba, że zawarli układ między sobą i postanowili zacząć eliminację powoli. Gdyby zginęły obie osoby rozmawiające z nimi, dość szybko podejrzenia spadłyby na nich.
Miał w głowie to, że nie można było ufać absolutnie nikomu, nawet jeśli sprawiał wrażenie niewinnego i przyjaznego. Obrzucanie kogoś podejrzeniami nie było jednak odpowiednie na tym etapie – to mógł być przypadek, może Nobuo im nie zaufał, może celowo podał zły kolor, żeby przekonać się, czy faktycznie zginie.
– Mogę podać ci mój numer, jeśli go zapamiętasz. Ewentualnie spytaj o dowódcę Nakashimę w garnizonie w Haiiro, dadzą ci kontakt do mnie, jeśli nie będzie mnie na miejscu. Tak chyba będzie łatwiej. Po wydostaniu się stąd dam znać komuś przy wejściu, że możesz mnie szukać. – Nie było trudno zapamiętać, jak wygląda Yakushimara, nawet bez możliwości dostrzeżenia charakterystycznego koloru jego oczu. Dostrzegał niewielkie zmiany w odcieniu lewej tęczówki, ale nawet to było już gotowym znakiem rozpoznawczym, który mógł przekazać dalej.
– Możemy spróbować ich namówić. Jeśli się nie zgodzą, zostanie nam ta bezsensowna gra. Zdaje się, że chodzi tu też o aspekt psychologiczny – jak długo wytrzymamy nim rzucimy się sobie do gardeł. – Obejrzał się, żeby namierzyć Warui. Posłane w jego kierunku spojrzenie mówiło samo za siebie. – Oprócz niego znam tu jeszcze pannę Ejiri, ale przez staż znajomości w pełni zaufałbym tylko Sugiyamie. A jego, cóż… – Spojrzenie Yosuke powróciło do twarzy Heizō. Nie zdradzał podejrzliwości, nie rzucał żadnego oskarżenia. Był obojętny, bo nie miał pewności, do czego doszło w pierwszej godzinie tego koszmaru.
– Nie mam pewności, co nas zaatakowało. Coś, co woli się bawić zamiast zabijać od razu. Nie wiem tylko, czy z upływem czasu nie zacznie na nas oddziaływać. Zmuszać do większej nieufności, wrogości. Poczekajmy – i tak musimy porozmawiać z pozostałymi. Stawianie się przeciwko dalszej grze nie będzie mieć sensu, jeśli wszyscy nie postanowią wstrzymać się z pójściem do izolatek. – Szybkie zerknięcie na zegar. Czas uciekał, a on dalej nie miał pewności, czy ktoś jeszcze nie zostanie za moment odstrzelony dla podtrzymania tempa.
– Na pewno ktoś musi pogadać z tym rudym, mi niespecjalnie po drodze. Mogę go co najwyżej spacyfikować jakby się stawiał, ale lepiej, żeby zgodził się po dobroci. I panna Himura się na mnie jeżyła, jej też mogę nie przekonać.
Inni powoli już udawali się do klaustrofobicznych pomieszczeń, żeby wyznać swój kolor i liczyć na dotrwanie do kolejnej rundy. Nakashima odetchnął głębiej.
– Zamiast ciasteczek mogli zainwestować w ogrzewanie – mruknął z lekkim niezadowoleniem. – Co to za sen, w którym czuć jakieś niewygody. – Może to była rzeczywistość? Tak czy inaczej, jemu też przyszło wreszcie oddelegować się do klitki, gdzie wypowiedział przekazaną mu barwę: – Żółty.
@Yakushimaru Seiga @Hattori Heizō @Seiwa-Genji Rainer
Miał w głowie to, że nie można było ufać absolutnie nikomu, nawet jeśli sprawiał wrażenie niewinnego i przyjaznego. Obrzucanie kogoś podejrzeniami nie było jednak odpowiednie na tym etapie – to mógł być przypadek, może Nobuo im nie zaufał, może celowo podał zły kolor, żeby przekonać się, czy faktycznie zginie.
– Mogę podać ci mój numer, jeśli go zapamiętasz. Ewentualnie spytaj o dowódcę Nakashimę w garnizonie w Haiiro, dadzą ci kontakt do mnie, jeśli nie będzie mnie na miejscu. Tak chyba będzie łatwiej. Po wydostaniu się stąd dam znać komuś przy wejściu, że możesz mnie szukać. – Nie było trudno zapamiętać, jak wygląda Yakushimara, nawet bez możliwości dostrzeżenia charakterystycznego koloru jego oczu. Dostrzegał niewielkie zmiany w odcieniu lewej tęczówki, ale nawet to było już gotowym znakiem rozpoznawczym, który mógł przekazać dalej.
– Możemy spróbować ich namówić. Jeśli się nie zgodzą, zostanie nam ta bezsensowna gra. Zdaje się, że chodzi tu też o aspekt psychologiczny – jak długo wytrzymamy nim rzucimy się sobie do gardeł. – Obejrzał się, żeby namierzyć Warui. Posłane w jego kierunku spojrzenie mówiło samo za siebie. – Oprócz niego znam tu jeszcze pannę Ejiri, ale przez staż znajomości w pełni zaufałbym tylko Sugiyamie. A jego, cóż… – Spojrzenie Yosuke powróciło do twarzy Heizō. Nie zdradzał podejrzliwości, nie rzucał żadnego oskarżenia. Był obojętny, bo nie miał pewności, do czego doszło w pierwszej godzinie tego koszmaru.
– Nie mam pewności, co nas zaatakowało. Coś, co woli się bawić zamiast zabijać od razu. Nie wiem tylko, czy z upływem czasu nie zacznie na nas oddziaływać. Zmuszać do większej nieufności, wrogości. Poczekajmy – i tak musimy porozmawiać z pozostałymi. Stawianie się przeciwko dalszej grze nie będzie mieć sensu, jeśli wszyscy nie postanowią wstrzymać się z pójściem do izolatek. – Szybkie zerknięcie na zegar. Czas uciekał, a on dalej nie miał pewności, czy ktoś jeszcze nie zostanie za moment odstrzelony dla podtrzymania tempa.
– Na pewno ktoś musi pogadać z tym rudym, mi niespecjalnie po drodze. Mogę go co najwyżej spacyfikować jakby się stawiał, ale lepiej, żeby zgodził się po dobroci. I panna Himura się na mnie jeżyła, jej też mogę nie przekonać.
Inni powoli już udawali się do klaustrofobicznych pomieszczeń, żeby wyznać swój kolor i liczyć na dotrwanie do kolejnej rundy. Nakashima odetchnął głębiej.
– Zamiast ciasteczek mogli zainwestować w ogrzewanie – mruknął z lekkim niezadowoleniem. – Co to za sen, w którym czuć jakieś niewygody. – Może to była rzeczywistość? Tak czy inaczej, jemu też przyszło wreszcie oddelegować się do klitki, gdzie wypowiedział przekazaną mu barwę: – Żółty.
@Yakushimaru Seiga @Hattori Heizō @Seiwa-Genji Rainer
Hattori Heizō, Munehira Aoi, Seiwa-Genji Rainer and Ejiri Carei szaleją za tym postem.
Jiro od razu przytulił puszkę brzoskwiń jeszcze mocniej, jakby samo spojrzenie rudego miało pozbawić ją zawartości albo zarazić rdzą z jego łba. Nie miał miniaturowej bluzy, by narzucić ją na owoce i zaznaczyć tym samym terytorium, więc musiałby żarcia bronić tradycyjnie - metodą wpierdolu.
– Bez urazy – rzucił do Ye Liana, od razu wracając do Shina – Ale jak zabraknie tu słodyczy to Carei jest jedyna w kolejce do pożarcia.
Trzasnęły drzwi czyjejś izolatki, przypominając mu o konieczności zameldowania się w kojcu ze swoim kolorem. Wolną ręką poprawił obrożę na szyi. Ktokolwiek ich tu zamknął, musiał lubić pieski.
– Płaski to zaraz będziesz miał ryj – odwarknął takim tonem, jakby wcale nie stali z Waruim naprzeciwko siebie w łachach do spania z których zezowały na siebie nadrukowane rysunkowe mordki, a co najmniej w jakimś szemranym zaułku Nanashi.
Groźba Hasegawy nie miała żadnego pokrycia w rzeczywistości, bo kolejny cios mógłby jedynie sprawić, że pysk rudego spuchnie z drugiej strony, po tym jak potraktowała go pięść innego uczestnika gry, a nie się wypłaszczy jak u mopsa.
Wyłapał rzucone mu na ułamek sekundy spojrzenie, walcząc ze sobą, czy w końcu powiedzieć to, co irytująco zagnieździło mu się na końcu języka, jeszcze w momencie, gdy dopiero podchodził do tej dwójki. Odpuścił jednak, ruszając do swojej izolatki.
– Żółty.
@Ye Lian @Warui Shin'ya
– Bez urazy – rzucił do Ye Liana, od razu wracając do Shina – Ale jak zabraknie tu słodyczy to Carei jest jedyna w kolejce do pożarcia.
Trzasnęły drzwi czyjejś izolatki, przypominając mu o konieczności zameldowania się w kojcu ze swoim kolorem. Wolną ręką poprawił obrożę na szyi. Ktokolwiek ich tu zamknął, musiał lubić pieski.
– Płaski to zaraz będziesz miał ryj – odwarknął takim tonem, jakby wcale nie stali z Waruim naprzeciwko siebie w łachach do spania z których zezowały na siebie nadrukowane rysunkowe mordki, a co najmniej w jakimś szemranym zaułku Nanashi.
Groźba Hasegawy nie miała żadnego pokrycia w rzeczywistości, bo kolejny cios mógłby jedynie sprawić, że pysk rudego spuchnie z drugiej strony, po tym jak potraktowała go pięść innego uczestnika gry, a nie się wypłaszczy jak u mopsa.
Wyłapał rzucone mu na ułamek sekundy spojrzenie, walcząc ze sobą, czy w końcu powiedzieć to, co irytująco zagnieździło mu się na końcu języka, jeszcze w momencie, gdy dopiero podchodził do tej dwójki. Odpuścił jednak, ruszając do swojej izolatki.
– Żółty.
@Ye Lian @Warui Shin'ya
Warui Shin'ya, Ye Lian and Ejiri Carei szaleją za tym postem.
I tyle z rozmowy, czy jakichkolwiek ustaleń. Godzina czasu niby potrafiła się dłużyć, jednak niekoniecznie można ocenić czas w miejscu, które raczej nie należy do tych najnormalniejszych. Dlatego też ciemnowłosy postanowił sięgnąć po lekkie zapasy jedzenia i picia, zabrać je do swojej izolatki i... mieć to w poważaniu. Zawsze zostawała też opcja zgadywania, a niezależnie od tego czy wygra, czy też nie, raczej wilk będzie robić swoje, a twórca całego zamieszania swoje. Niemniej, na tę chwilę rzuciłby tylko w odpowiednim momencie: - Niebieski.
Najwyżej wybuchnie, a jak nie to kto wie czy będzie mu się jakoś chciało stąd ruszać. Bo w sumie i po co jeśli miałby to być sen? By się zmęczyć?
Najwyżej wybuchnie, a jak nie to kto wie czy będzie mu się jakoś chciało stąd ruszać. Bo w sumie i po co jeśli miałby to być sen? By się zmęczyć?
Nic nas nie łączy.
Toksycznie żółte spojrzenie zlodowaciało, ale nie zwrócił spojrzenia na Ye Liana, nie pozwolił sobie na to, by przez zaciśnięte zęby przemknęło zaprzeczenie. Tylko brew lekko drgnęła - tik nerwowy, niezależny od myśli i chęci, zdradzający nieudolność w ukryciu tego, co sądzi na temat chłodnej deklaracji blondyna. Jednocześnie organizm spiął się, jakby ktoś zgarnął sieć żył i zmiażdżył ją w pięści, napinając, ciągnąc, zrywając wszystkie naczynka krwionośne.
Nosząc maskę było prościej. Cienki materiał pozornie nie miał zastosowania, a jednak całościowo tłumił wykaz emocji. Był jak dobrze nałożony aktorski makijaż - zero niepotrzebnych przebitek.
- Płaski to zaraz będziesz mieć ryj.
Westchnął, unosząc dłonie w obronnym geście.
- Zluzuj, Hase.
Sam zacząłeś przepychanki.
Nie prowokował go jednak dalej; jedynie odprowadził wzrokiem, gdy wyrwał się ku celi. To go uświadomiło, że sam powinien się ruszyć; że czas przemyka przez palce o wiele płynniej niż włosy, w które akurat wsunął dłoń, próbując poprawić zmierzwioną fryzurę pełną ognistych, rdzawych i blond pasm.
- Czemu mnie o to pytasz, skoro zdajesz się znać odpowiedź?
Mimo wszystko się uśmiechnął, wreszcie odklejając zaintrygowanie od Jiro i przenosząc je na Ye Liana.
Wydawało się, że chce coś powiedzieć; że może czeka na odpowiedni moment, choć żaden nie wydawał się odpowiedni. I wreszcie, gdy mężczyzna wykonał pierwszy krok, by się oddelegować, rzucił za nim tylko:
- Wiesz jakie mam tu zadanie, Ye - po nagłej pauzie zdawało się, że nie nastąpi nic dalszego, ale dłoń Shina zsunęła się znad skroni, oparła o kant szczęki, by odgrodzić usta od kłębiącej w oddali grupy. Ostry szept mógł, ale nie musiał, dotrzeć do niknącego w izolatce pisarzyny: - Wiesz, że ciebie nie skrzywdzę. Inni też nie będą mogli.
Wszedł potem do celi, zamykając za sobą drzwi z trzaśnięciem metalu. Przez moment jeszcze się wahał; co jeśli... Jednak dotykając brzegu monitora na obroży, opuszką muskając śliską powierzchnię pulpitu z nieznanym sobie kolorem, wreszcie rzucił ku obroży: - Niebieski.
Toksycznie żółte spojrzenie zlodowaciało, ale nie zwrócił spojrzenia na Ye Liana, nie pozwolił sobie na to, by przez zaciśnięte zęby przemknęło zaprzeczenie. Tylko brew lekko drgnęła - tik nerwowy, niezależny od myśli i chęci, zdradzający nieudolność w ukryciu tego, co sądzi na temat chłodnej deklaracji blondyna. Jednocześnie organizm spiął się, jakby ktoś zgarnął sieć żył i zmiażdżył ją w pięści, napinając, ciągnąc, zrywając wszystkie naczynka krwionośne.
Nosząc maskę było prościej. Cienki materiał pozornie nie miał zastosowania, a jednak całościowo tłumił wykaz emocji. Był jak dobrze nałożony aktorski makijaż - zero niepotrzebnych przebitek.
- Płaski to zaraz będziesz mieć ryj.
Westchnął, unosząc dłonie w obronnym geście.
- Zluzuj, Hase.
Sam zacząłeś przepychanki.
Nie prowokował go jednak dalej; jedynie odprowadził wzrokiem, gdy wyrwał się ku celi. To go uświadomiło, że sam powinien się ruszyć; że czas przemyka przez palce o wiele płynniej niż włosy, w które akurat wsunął dłoń, próbując poprawić zmierzwioną fryzurę pełną ognistych, rdzawych i blond pasm.
- Czemu mnie o to pytasz, skoro zdajesz się znać odpowiedź?
Mimo wszystko się uśmiechnął, wreszcie odklejając zaintrygowanie od Jiro i przenosząc je na Ye Liana.
Wydawało się, że chce coś powiedzieć; że może czeka na odpowiedni moment, choć żaden nie wydawał się odpowiedni. I wreszcie, gdy mężczyzna wykonał pierwszy krok, by się oddelegować, rzucił za nim tylko:
- Wiesz jakie mam tu zadanie, Ye - po nagłej pauzie zdawało się, że nie nastąpi nic dalszego, ale dłoń Shina zsunęła się znad skroni, oparła o kant szczęki, by odgrodzić usta od kłębiącej w oddali grupy. Ostry szept mógł, ale nie musiał, dotrzeć do niknącego w izolatce pisarzyny: - Wiesz, że ciebie nie skrzywdzę. Inni też nie będą mogli.
Wszedł potem do celi, zamykając za sobą drzwi z trzaśnięciem metalu. Przez moment jeszcze się wahał; co jeśli... Jednak dotykając brzegu monitora na obroży, opuszką muskając śliską powierzchnię pulpitu z nieznanym sobie kolorem, wreszcie rzucił ku obroży: - Niebieski.
Ye Lian, Hasegawa Jirō and Ejiri Carei szaleją za tym postem.
眠そうなメアリー Nemu-sōna mearī
Niektórzy z was coraz bardziej zapoznawali się z innymi uczestnikami tej mało przyjemnej gry i obdarowywali wzajemnym zaufaniem. Bo skoro bez obaw otrzymywaliście w odpowiedzi swój kolor, to przecież nic złego stać się nie mogło. Gra mogła toczyć się dalej, a wy mogliście jedynie czekać aż jakiś nieszczęśnik się potknie.
Kolejna godzina minęła zaskakująco szybko. I na całe szczęście - nikt nie zginął w tej rundzie. Jedni z was zaczynali odczuwać znużenie, a inni lekki głód, choć żadne z tych uczuć nie było na tyle silne i irytujące, by przykuć waszą uwagę.
Kiedy tylko drzwi automatycznie zostały rozsunięte, tym samym wypuszczając was na zewnątrz i zmuszając do kontynuacji tego koszmaru, z głośników rozległ się ten sam, irytujący głosik co przedtem.
- Gratulacje! W grze pozostało jedenastu graczy! Jak obiecaliśmy, od tej rundy rozpoczynamy mini gierki, żeby umilić wam czas! Po prawej stronie, jak zapewne niektórzy zdołali zauważyć, znajduje się odgrodzony parawanami prostokąt - rzeczywiście, waszym oczom ukazały się trzy szpitalne parawany, które w połączeniu ze ścianą tworzyły prostokąt, tym samym odgradzając od otoczenia to, co znajdowało się za nimi.
- W środku znajduje się stolik z dwoma kartonami. Dużym i małym. W tym większym wycięto dziurę! Nie wolno wam zaglądać do środka. Nie wolno wam go otwierać. Jednakże ci, którzy chcą wziąć udział w grze, muszą wsadzić rękę do środka, gdzie znajduje się pewna rzecz. Musicie zgadnąć co to za rzecz! Następnie napiszcie odpowiedź na kartce i wrzućcie ją do mniejszego kartonu. Ci, którzy poprawnie zgadną otrzymają nagrody w następnej rundzie! Czas start!
59:59
----
Technicznie:
W mini gierce udział może wziąć każdy, ale nie jest to obowiązkiem.
Ci co chcą wziąć udział - niech napiszą mi pw na Enmę. Tam otrzymają opis przedmiotu.
Nagroda za wzięcie udziału w gierce: 10 PF
Nagroda za poprawne odgadnięcie: 20 PF
Pamiętajcie, że biorąc udział w mini gierce nie można ani jeść, ani spać!
Carei: Głód 100%, Zmęczenie 90%
Heizo: Głód 90%, Zmęczenie 90%
Lian: Głód 90%, Zmęczenie 90%
Yosuke - Głód 90%, Zmęczenie 90%
Jiro - Głód 90%, Zmęczenie 90%
Ruuka - Głód 100%, Zmęczenie 90%
Seiga - Głód 100%, Zmęczenie 90%
Akira - Głód 90%, Zmęczenie 90%
Rainer - Głód 100%, Zmęczenie 90%
Ookami - Głód 90%, Zmęczenie 90%
Shinya - Głód 90%, Zmęczenie 90%
Jeżeli ktoś napisał w poście, że je/śpi a mimo to ma 90% - niech napisze do mnie na pw, mogłam coś pominąć! .-.
Skutki:
Głód
100% - 80% = czujecie lekki głód, ale jest okej
70% = lekka dekoncentracja
60% = robicie się lekko podirytowani
50% = robicie się agresywni
Poniżej 50% = jedzenie jest dla was priorytetem, tracicie na sile, jesteście agresywni
Zmęczenie
100% - 80% = jesteście lekko senni, ale jest okej
70% = dekoncentracja, macie wrażenie unoszenia się na wodzie
60% = jesteście zirytowani, wręcz agresywni
50% = zaczynają mylić wam się kolory, pocicie się
Poniżej 50% = macie przewidzenia, świat dookoła was wiruje
Termin: 19.04 godz. 20.00
Powodzenia!
@Ejiri Carei @Hattori Heizō @Ye Lian @Nakashima Yosuke @Hasegawa Jirō @Miyashita Ruuka @Yakushimaru Seiga @Himura Akira @Seiwa-Genji Rainer @Shiba Ookami @Warui Shin'ya[/b]
Hasegawa Jirō, Ejiri Carei and Seiwa-Genji Kamiko szaleją za tym postem.
maj 2038 roku